Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 7th 2009
     permalink
    Akt nie jest bezpłodny w III fazie, tylko organizm kobiety nie stwarza warunków płodności.
    Akt jest bezpłodny tylko jeśli go takim uczynimy.
    Nie słyszałam, żeby papież przepraszał za papieży.
    Przepraszał za błędy członków Kościoła.

    Vicky, chodzi o obiektywną prawdę, czy o to, żeby Kościół dostosował swoją naukę do naszej indywidualnej wygody?

    Tylko co to da?
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 8th 2009
     permalink
    dorah: Akt nie jest bezpłodny w III fazie, tylko organizm kobiety nie stwarza warunków płodności.
    Akt jest bezpłodny tylko jeśli go takim uczynimy.

    hm, akt w III fazie nie stwarza warunków płodności, co większość i tak rozumie jako bezpłodny a i tak, jeśli stosuje się anty to się go ubezpładnia. ciekawe
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 8th 2009
     permalink
    I w tym sęk. Co innego prawa fizjologii, a co innego celowe ludzkie działanie.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 8th 2009
     permalink
    A nie jest celowym ludzkim dzialaniem wyznaczanie tej bezplodnej fazy?
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeMar 8th 2009
     permalink
    jak można ubezpłodnić coś co jest niepłodne??

    co do papieża z tego co pamiętam przepraszał za wiele krzywd np. spowodowanych krucjatami "swietymi wojnami", ktore przeciez byly zatwierdzane przynajmniej w czesci przez papieży? znalezliby sie tacy ludzie bedacy papiezami ktorzy wydawali wiele blednych decyzji ktorych narody przestrzegaly. chodzi mi tylko o to ze nawet papiez jest takze czlowiekiem.
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 9th 2009 zmieniony
     permalink
    Dokładnie Vicky, nie mozńa ;)
    Masz rację co do omylności papieży, ale Kościół mówi o ich nieomylności tylko w kwestiach wiary. Wydaje mi się, że decyzja o tym, żęby rozpocząć jakąś krucjatę czyli w taki włąśnei sposób krzewić wiarę nie jest już sprawą dogmatu. Trzeba mieć dużo wiedzy teologicznej, żeby o takich rzeczach rozprawiać. Więc może dajmy sobie spokój :) Najgorsze to dyskutować o czym, o czym się ma małe pojęcie ;) nie chce nikogo obrażać, ale pewnie nie macie, jak i ja nie mam na tyle czasu, by analizować Pismo, encykliki, a nawet książki historyczne bleee ;) itp itd więc zostawmy to teologom, kapłanom i ludziom, którzy w tym siedzą.


    Konwalijko wyznaczanie fazy jest celowe, ale czy się to zarejestruje czy nie to ona istnieje. Jest czymś naturalnym.
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeMar 9th 2009
     permalink
    Ja myślę, że Konwalijce chodzi o coś innego, i do tego chyba nawet Tom gdzieś wyżej nawiązał, a mianowicie, że jak się tak dobrze rozpędzić, to i w wyznaczaniu III fazy i współżyciu tylko w tym czasie można się dopatrzyć pewnej "antykoncepcyjności".
    Jeśli się mylę - w sensie interpretacji zdania Konwalijki i Toma, proszę mnie poprawić.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 10th 2009 zmieniony
     permalink
    Mnie dokladnie o to chodzi Wonko. I choc wiem, ze bardzo to tutaj niepopularne dla mnie NPR to wlasnie forma antykoncepcji. Bez cudzyslowu. Chodzi o to zeby bylo bara-bara a nie bylo dzieci. Prosta zasada. I w NPR tak jest. Nikt nie rezygnuje ze wspolzycia zupelnie. Czas abstynencji jest po prostu czescia metody (a reszta to termometr, karta obserwacji i wiedza).
    Troche zboczylam z tematu wiec juz dalej nie ciagne.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Nie widzę takiego związku.
    --
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 10th 2009 zmieniony
     permalink
    Tu by trzeba dogłębnie przeanalizować definicję antykoncepcji. Bo my ją dziś chyba zbyt powierzchownie rozumiemy. Zacytuję choćby wikipedię: "Metody naturalnego planowania rodziny (NPR) są niekiedy błędnie uznawane za metody antykoncepcji, czemu sprzeciwiają się zarówno Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak i zwolennicy tych metod. W definicji określonej przez WHO znajduje się warunek, aby metoda antykoncepcji nie wymagała powstrzymania się od współżycia w określone dni, co stanowi istotę metod naturalnych. Ich zwolennicy podkreślają zaś różnice o charakterze filozoficzno-etycznym pomiędzy antykoncepcją a NPR."
    (anti conceptio – przeciw poczęciu) a npr tylko unika a nie przeciwdziała.
    --
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Ja wiem jakie sa definicje. Napisalam czym dla mnie jest antykoncepcja i dlaczego NPR to tez jakas jej odmiana dla mnie. Nie musicie sie zgadzac.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Dlaczego tak jest?
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Definicja antykoncepcji:

    Antykoncepcja to działanie,

    które bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania czy w rozwoju jego naturalnych skutków miałoby na celu uniemożliwienie poczęcia się dziecka lub prowadziłoby do tego.
    Inna definicja mówi:
    Antykoncepcją nazywamy uszkodzenie komórki rozrodczej, aktu seksualnego, narządu rodnego w celu uniemożliwienia poczęcia się dziecka po kontakcie seksualnym.
    Etymologicznie słowo antykoncepcja znaczy tyle co anty- przeciw, koncepcja- poczęcie czyli działanie przeciwko poczęciu.

    Dlatego NPR nigdy nie będzie antykoncepcja, bo natura nie zna antykoncepcji, ale nastawienie stosujących NPR może być antykoncepcyjne.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Antykoncepcja to działanie, które to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, miałoby na celu uniemożliwienie poczęcia się dziecka lub prowadziłoby do tego.

    Chyba wlasnie to Konwalijka miala na mysli?
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Ale stosując NPR nie podejmujesz "działania", tylko wybierasz czas współżycia. Działanie w przewidywaniu rozumiem jako np rozpuszczenie czpka anty, czy założenie diafragmy.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    No skoro sie off-topic rozwinal to dociagne do konca :wink:
    Rooda, myslalam, ze tylko ja tak to odbieram.
    W moim odczuciu (podkreslam, ze nie mowie w imieniu WHO, PZPN, KK czy ISO) antykoncepcja to takie 'zarzadzanie' wspolzyciem, ktore ma na celu unikniecie ciazy. Jesli czyjes 'zarzadznie' obejmuje obserwacje, obliczenia, interpretacje i planowanie to jest to jak najbardziej zarzadzanie :bigsmile: Ja tu nie mowie, ktora metoda zarzadzania jest lepsza. Jak najbardziej popieram NPR.
    Chodzi mi tylko o jakas konsekwencje w mysleniu. Wielu 'ideologicznych' NPRowcow potepia innych za stosowanie antykoncepcji (w rozumieniu WHO). A dla mnie wszystkim chodzi o to samo. Dajmy sobie prawo nie chciec dzieci (czy to na zawsze, czy tylko na teraz). I nie dorabiajmy do tego, ze jestesmy lepsi od innych i bardziej otwarci na zycie (szczegolnie jesli w dyskusji pada argument, ze NPR jest skuteczniejszy od gumek dajmy na to, skoro wybieramy metode skuteczniejsza to o co biega z ta otwartoscia na plodnosc?).
    Moim zdaniem jak ktos chce byc swietszy od papieza to nie powinien wspolzyciem 'zarzadzac' wcale. I przyjac kazde nowe zycie, ktorym zostanie obdarowany. W stosowaniu NPRu w celach odkladaniowych (ktory jak wiemy jest baaardzo skuteczny) i jednoczesnym mowieniu o plodnosci aktu jest jakas hipokryzja, w moim odczuciu. Dobrze wiemy, ze dziecka z tego nie bedzie (a przynajmniej z porownywalna pewnoscia jak przy zastosowaniu pigulki, z wieksza niz przy zastosowaniu gumek czy globulek, etc.). Czyli co, udajemy przed Panem Bogiem, ze nie wiemy? Jestesmy otwarci na dar nowgo zycia (i naszej plodnosci), ale jakos tak zupelnie przez przypadek nie mielismy ochoty w dni, ktore przypadly na faze plodna?
    Ja uwazam, ze nie ma niczego zlego we wspolzyciu malzonkow w oderwaniu od prokreacji, dla czystej przyjemnosci, dla wyrazania uczyc, budowania wiezi, etc. I mniejsze ma znaczenie gdzie, kto i jak 'konczy' za przeproszeniem. Dajmy sobie do tego prawo i tyle.
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Dorah, na innym watku mozna poczytac jak wielkim wysilkiem jest dla niektorych nie podjecie tegoz wlasnie 'dzialania'. Czyli musza jakos tam zadzialac zeby 'nie zadzialac' :wink: Pomijajac fakt, ze mierzenie PTC, zestawianie obesrwacji i wyznaczanie faz jest juz konkretnym dzialaniem. Bez wzlegu chyba na definicje 'dzialania'.
    •  
      CommentAuthorMimika
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Tom dziekuję za odpowiedź i wnikliwą analizę.

    Konwalijko ja też to tak odbieram. Nie czytam całego wątku, bo jako świeża mama mam za mało czasu i być może ktos już o tym pisał, ale wiążąc twoje stwierdzenia z grzechem Onana, to - moim zdaniem - osoby, które przez wiele lat zamykają się na dar rodzicielstwa stosując NPR sa bliższe temu grzechowi niż ktoś, kto dopuszcza pieszczoty (kolorowe serduszka) w swoim związku.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 10th 2009
     permalink
    Konwalijka: Moim zdaniem jak ktos chce byc swietszy od papieza to nie powinien wspolzyciem 'zarzadzac' wcale. I przyjac kazde nowe zycie, ktorym zostanie obdarowany.


    Taka postawa byłaby sprzeczna z odpowiedzialnością za nowe życie, ponieważ nie zawsze jesteśmy w stanie temu sprostać.
    Często można się spotkać ze stwierdzenie, ze Kościół promuje "nieskuteczne NPR", żeby ludzie bez odpowiedzialności rodzili tylko jak najwięcej dzieci. Nic bardziej błędnego.
    Różnica jest tak, że w antykoncepcji zawsze chodzi o to, żeby był seks a nie było dziecka, a w odpowiedzialnym rodzicielstwie o to, żeby dzieci były wtedy kiedy to dla wszystkich jest dobre.

    Odsyłam do encykliki Humanae vitae
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMar 11th 2009
     permalink
    Dorotko ale chyba przy odkladaniu poczecia wlasnie o to chodzi, zeby byl seks a dziecka nie bylo? A zmieniajac katagorie chyba nikt swiadomie sobie krzywdy nie wyzadza i robi to wtedy, kiedy uwaza za sluszne?

    Mysle, ze wiekszosc osob stosujacych srodki antykoncepcyjne chce byc odpowiedzialnych wlasnie...
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 11th 2009 zmieniony
     permalink
    A ja jednak myślę, że bardzo często nie chodzi o odpowiedzialność, tylko o korzystanie bez ponoszenia odpowiedzialności. A zwłaszcza bez ponoszenia odpowiedzialności za zdrowie kobiety.
    Owszem, wiele dzisiejszych użytkowniczek 28dni chodziło o odpowiedzialność i po prostu nie wiedziały o innym rozwiązaniu.
    Myślę, ze dziś można się spotkać z bardzo różnymi postawami.
    A media jednoznacznie promują dostępność seksu "bez zobowiązań".
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 11th 2009
     permalink
    A tam zaraz świętszy od papieża ;) Ktoś sięs tara życ zgodnie z nauką Kościła, a Wy go besztacie... To nie budujące..

    Swoją drogą czytałam badania, z których wynika, że pary stosujące antykoncepcję (definicyjną) częścięj podejmują decyzję o aborcji niż NPRowcy. Czyli jednak jest różnica. Jest otwartość na życie. Może to wynika z tego, że włąśnie antyki są mniej skuteczne, ale nie sądzę, żę tylko o to chodzi. Znam sporo osób stosujących NPR. Również takich, które zaszły w ciąże nieoczekiwaną, nieplanowaną (widocznie za słabo znały metodę - jedna z nich na pewno) i przyjęły dziecko.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 11th 2009
     permalink
    Badania postaw studentek w Polsce w 1991 r. wykazały, że najbardziej skłonne do popełnienia aborcji są te, które mają negatywne nastawienie do NPR.
    --
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMar 12th 2009
     permalink
    moje drogie panie nie mieszajcie tematow...

    Dorotko masz racje, dzis mozna spotkac sie z roznymi postawami.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeMar 14th 2009
     permalink
    prosze nie oftopowac o aborcji jest osobny wątek i wałkowane to tam było setki razy.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Dla mnie taka kazuistyka to już jest przegięcie :angry:
    Jestem zniesmaczona.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Dorah, powiedz, ze wstawilas tego linka dla tzw. jaj, albo zeby pokazac jak sie NIE powinno mowic o milosci malzenskiej.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Dla mnie to jest jak odpowiednik "Cosmo", tylko w krzywym zwierciadle pseudo-katolickiej retoryki :confused:
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    dla mnie to tez przegiecie, nie przeczytalam do konca...

    dobrze, ze jeszcze nie mowia o seksie w pizamach, bez dotykania i przy zgaszonym swietle...
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 17th 2009 zmieniony
     permalink
      PETTING jest to pieszczota podejmowana na narządach płciowych, które ci dwoje doprowadzają do pobudzenia z zasady jako formę zastępczą ZAMIAST normalnego współżycia płciowego. Dzieje się to zatem zwykle w takim dniu, w którym pojawiają się sygnały możliwości poczęcia, na które ci dwoje aktualnie stanowczo się nie nastawiają.
      – Tak rozumiany ‘petting’: samogwałt we dwoje BEZ stosunku, jest każdorazowo grzechem ciężkim. Zarówno w małżeństwie, jak tym bardziej wśród partnerów nie związanych ślubem małżeńskim.

    :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorAtam
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Tak to jest, jak się próbuje rozłożyć na części pierwsze coś tak nieuchwytnego. Miłość małżeńska w powyższym wydaniu staje się nieustannie kontrolowaną i odartą z wszelkich uczuć listą technicznie określonych procedur, dozwolonych lub nie. A gdzie pragnienie, emocje, spontaniczność? Jeśli tak ma wyglądać bliskość w związku, to moim zdaniem każdy z narzeczonych powinien dostawać na kursie przedmałżeńskim swoistą instrukcję obsługi, bo przy tylu zakazach nie sposób grzechu nie popełnić.
    Dla mnie powyższy tekst to jakiś retoryczny potworek posunięty do granic absurdu. Współczuję wszystkim, którzy naprawdę w to wierzą.
    -- Za mężczyzn, którzy nas zdobyli. Za dupków, którzy nas stracili. Za farciarzy, którzy nas poznają!
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Ten link różni się od tego co pisze w swojej książce Knotz więc ja już nic nie rozumiem. Ale co się dziwić skoro nawet autorzy choć z jednego KK mają rózne pojęcia o grzesznym współzyciu.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorPoli
    • CommentTimeMar 17th 2009 zmieniony
     permalink
    Do tej pory się nie udzielałam, ale to już jest przegięcie:
    "(0,58 kB)c. Konsekwentnie wypada przyjąć postawę wyraźnego ‘NIE’ w obliczu praktyki pocałunku głębokiego, tj. z wsuwaniem języka do ust. Taki sposób całowania powinien być wyeliminowany – zarówno w małżeństwie, jak tym bardziej wśród partnerstw nie związanych ślubem małżeńskim. Takie całowanie: z językiem w ustach, wiąże się z zasady z zamierzonym pobudzeniem, często dodatkowo zwielokrotnianym poprzez podniecające dotykanie.
    (0,58 kB)d. Rezygnacja z pocałunku głębokiego może początkowo swoiście ‘boleć’. Niemniej pocałunek wróci wtedy do swej właściwej roli: subtelności w wyrażaniu więzi m.in. poprzez właśnie składanie pocałunku, a nie całowanie podyktowane pożądliwością. Wzorem dla pocałunku w jego pierwotnym znaczeniu pozostają pocałunki wymieniane między matką a dzieckiem oraz ojcem a dzieckiem. Wyrażają one pełnię miłości i radości, nie mając nic wspólnego z seksualizmem"

    Jestem wierząca w Boga, ale nie czuję, że popełniam grzech całując mojego męża.
    --
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 17th 2009 zmieniony
     permalink
    Rece opadaja po prostu...
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 17th 2009 zmieniony
     permalink
    :devil:

    Szczerze, to w ogóle tego nie czytałam, przeleciałam tylko wzrokiem.

    Nie mam pojęcia kim jest autor.
    Ale chyba rzeczywiście przelał tu jakieś swoje purytańskie uprzedzenia.

    Ojciec Knotz powiedział krótko:
    Unikajcie antykoncepcji i nastawienia antykoncepcyjnego, a reszta zleży od was. Rozdzielanie włosa na czworo i więcej prowadzi do absurdów. I nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim modelem miłości.

    tu forma zdecydowanie z bardziej ludzką twarzą
    :wink:
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Dzięki Dorah. Wydrukowałam sobie ten rachunek sumienia. CZegoś takiego szukałam :)
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    to zdecydowanie lepsze :)
    "- podejmować akty małżeńskie w stanie nietrzeźwym;"
    dlaczego to jest grzechem?
    --
    •  
      CommentAuthorsylwunia
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    To pewnie dotyczy facetów i tego, że wówczas częściej dochodzi z ich strony do wymuszeń. Przynajmniej ja to tak rozumiem.
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    - bez bardzo ważnych racji ograniczać do minimum ilość dzieci (1-2);
    - nieodpowiedzialnie, bez ważnych powodów pozostawać przy jednym dziecku, nie biorąc w rachubę trudności wychowawczych i przyszłego losu ("choroba jedynactwa");



    A od kiedy to zbyt mała ilość dzieci jest grzechem? no coraz fajniejszych rzeczy się dowiaduję...... i co to jest "choroba jedynactwa"?
    Jakieś brednie
    :confused:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    sama jestem jedynaczką...
    poczułam się dziwnie muszę przyznać. :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 17th 2009 zmieniony
     permalink
    Unikajcie antykoncepcji i nastawienia antykoncepcyjnego, a reszta zleży od was.
    Od razu lepiej :bigsmile:
    Chociaz trzeba chyba przyznac, ze duzo latwiej unikac antykoncepcji niz nastawienia antykoncepcyjnego. Ale przynajmniej jakies pole do popisu dla naszych 'ulomnych' sumien ktos zostawil :wink:
    Nie rozumiem jednak dlaczego unikanie poczecia na zawsze jest grzechem. Zbyt wiele jest przypadkow kiedy ludzie bardzo chca byc rodzicami a nie najlepiej im wychowywanie dzieci wychodzi. Wiec moim zdaniem nie ma co ryzykowac tymi, ktorzy wiedza na pewno, ze NIE CHCA. Po co ich zmuszac, wywierac naciski? Jak by Pan Bog chcial (nie powiem skad sciagnelam wstep do tego zdania :updown:) zeby mieli dzieci to by im dal instynkt macierzynski/ojcowski w pierwszej kolejnosci. To jest sila, w obliczu ktorej pokonuje sie wszelkie trudnosci od wiekszych po mniejsze.
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    No widzisz Konwalijka ale w obliczu powyższego linku wychodzi, że mam kolejny grzech bo jestem "tylko " mamą jedynaka na dodatek juz 6 letniego. I jeszcze mu zafundowałam nieznaną i tajemniczą "chorobę jedynactwa":confused:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Tiramisu, jeszcze nie rob podsumowan. Za wczesnie, za mloda jestes. Niektorych instynt razi piorunem choc wcale juz nie planowali, albo to ukochane dzieciatko zjawia sie przed tym instynktem a instynt zdazy nadrobic (jesli wiesz o co mi chodzi) :wink:
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    Ja nie mówie ze zakonczylam prokreację , ale na ten czas zdecydowanie nie planuję i nie wiem co bedzie dalej , wiec jak? mialabym sie z tego spowiadać ? to jakas paranoja , zreszta nie rozumiem jak można stwierdzać jaka jest minimalna ilosć dzieci na rodzinę powyżej której nie ma się grzechu? Bo w wyżej wymienionym linku wychodzi na to że trzeba miec trojke przynajmniej.....
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 17th 2009
     permalink
    naprawdę dziewczyny zajrzyjcie do "Humanae vitae"

    Chodzi o sytuacje unikania większej liczby potomstwa z powodów egoistcznych, wygodnictwa, stawiania dobrobytu na pierwszym miejscu itp.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 18th 2009 zmieniony
     permalink
    Mnie uczono na naukach przemalzenskich ze wg nauki kosciola powinno sie miec tyle dzieci na ile nas stac, wiec jesli kogos nie stac na zadne albo tylko na jedno to chyba nie grzech...
    Ciekawa tez jestem kiedy wymaga sie spowiedzi z powodu "niechcenia" dzieci, od poczatku, kiedy sie nie planuje czy wtedy kiedy juz sie straci "wlasciwosci rozrodcze".Czy skoro nie chce miec dzieci, ale nie wiem czy kiedys bede chciala czy nie to powinnam sie mimo wszystko spowiadac? No i jak tu "obiecac poprawe"? :D
    Swoja droga to ciezko mi zrozumiec cala to "afere" plodnosci jako daru i nie wiem jaki w ogole jest sens w rozmnazaniu sie za wszelka cene... W tej chwili dla mnie jest to bardziej wyrzeczenie a nawet forma "pokuty".
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Kamyla, przepraszam, ale w Twojej wypowiedzi wszystko jest poplątane.
    Kościół est ostatnim, który popierałby "rozmnażanie za wszelką cenę". Przecież jest encyklika, do której jak widzę nie zajrzałaś, i temat "Odpowiedzialne rodzicielstwo" na naukach przedślubnych.
    W Europie mamy obecnie katastrofę demograficzną, gwałtowne starzenie się społeczeństwa i wymieranie.
    Tylko potencjał ludzki jest motorem gospodarki kraje wyludnione wymierają pod każdym względem.
    Na nasze emerytury nie będzie miał kto zapracować.

    Kamyla: bardziej wyrzeczenie, pokuta moze nawet, "odpracowanie" za wszystko dobre co mnie w zyciu spotkalo, tak,zeby sobie zasluzyc na nagrode w niebie :


    Tego kompletnie nie rozumiem.
    Rodzenie dzieci ma być pokutą?
    Nie znam też możliwości zapracowania na nagrodę w niebie. Natomiast wiem, ze otrzymałam dar zbawienia i że jest dla mnie przygotowane miejsce w Domu Pana. Do mnie należy tego nie za\marnować. Gdybyśmy mogli sobie "zapracować na niebo" to śmierć Jezusa byłaby niepotrzebna.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Kamyla, co ma wspólnego ograniczanie rozrodczości z ekologią? Wyższy podatek za 3. dziecko, jak w Australii?
    --
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    A ja jestem jedynaczką i źle mi z tym. Nie wiem czy mam ową "chorobę jedynactwa", ale w każdym razie doświadczałam wielokrotnie osamtnienia; czuję, żę brakuje mi takiego obycia w relacjach z drugim człowiekiem; jestem egoistyczna. To nie reguła, ale skłonność jedynaków. Tak mi się wydaje. I ja osobiście mam nadzieję nie skrzywdzić swojego dziecka jedynactwem. Już dawno to sobie postanowiłam. Tyle z mojego doświadczenia.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.