Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  permalink
    talkatalka
    zielone serduszka są bardzo ciekawe... szczególnie pojawiające się u katoliczek... hymm... :wink:
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    no jestem :D

    o i zaczęło się od mojej wypowiedzi :wink:
    ale ona to już została wyjaśniona i jak dla mnie bardzo rzeczowo i przekonująco :smile:
    --
  2.  permalink
    justyna_anna
    ... a jednak nie.
  3.  permalink
    NovemberRain
    Myślę, że dyskusja o tym, czy katoliczka powinna mieć na swoim wykresie zielone serduszka czy nie - przynajmniej w takim kształcie, jaki przybiera miejscami, jest bezsensowna. Najlepiej chyba pozostawić kwestię ich sumieniom, mężom i spowiednikom.
  4.  permalink
    talkatalka
    ogólnie to sprawa zielonych serduszek a KK jest podejrzana :> [...]
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    NovemberRain
    [...]Z tego, co czytałam - mogę pamiętać niedokładnie - to pieszczoty są ok, jeśli żadne z małżonków nie osiąga orgazmu.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    acoocoo
    Nie jest [podejrzana]. Interpretacja "innych czynności" seksualnych jest jasna (KK jasno mówi o grzechu rozwiązłości).[...]
  5.  permalink
    Lily
    Z tego co się dowiadywałam na temat pieszczot i kontaktów intymnych w małżeństwie to sprawy są to bardzo delikatne i wymagają indywidualnego podejścia. Generalnie jeżeli nie krzywdzimy się nawzajem w swoich kontaktach seksualnych z małżonkiem, to nie może być mowy o grzechu. A już na pewno nie o łamaniu 6 przykazania jak któraś z Was napisała. Brzmi ono przypomnę "Nie cudzołóż" czyli mówi że wszelkie stosunki intymne poza małżeńskie czyli w obcym łożu są występkiem niegodnym. Każde małżeństwo powinno samo się przyglądać i rozpatrywać czy to co robią razem zbliża ich do Boga czy raczej oddala...jeżeli zauważą znamiona grzechu np. samolubstwa , egoizmu w swoim intymnym pożyciu to znaczy że coś jest nie tak. KRK może kiedyś wydawał łopatologiczne nakazy i zakazy typu - ta pozycja dobra a ta już grzeszna i wyuzdana - bardziej się kładzie nacisk na to że jest to sprawa sumienia danej osoby.
  6.  permalink
    sylwunia
    Popieram Lily. Ostatnio rozmawialiśmy z księdzem z naszej parafi, sam nam doradzał eksperymenty i poszukiwanie nowych doznań, by zapobiedz rutynie w seksie. Zastanawiam się czemu nam to powiedział, w końcu jesteśmy małżeństwem 8 m-cy. Z takim stażem trudno mówić o rutynie lub znudzeniu sobą.:shamed:
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    No wlasnie jesli nie krzywdzimy sie nawzajem, nie wymagamy od wspolmalzonka zaspokajania wlasnych potrzeb wbrew jego woli, szanujemy swoja seksualnosc, intymnosc a nasze zycie erotyczne jest okazywaniem sobie milosci i czulosci to nie ma mowy o grzechu. Przynajmniej tak mnie to przedstawiano...

    Poza tym wydaje mi sie, ze zielone serduszka na wykresach nie sa sobie rowne... Nie sa przeciez tak dokladnie sprecyzowane jak zolte np czyli miedzy 4 a 11 rano... I pewnie wiekszosc ich nie uzywa w obawie przed ocena innych...
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Ci, którzy mają obawy przed pokazywaniem serduszek, jednym klikiem wyłączają ich widoczność i sprawa załatwiona.
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Tyle, że należy zastanowić się, na ile mówimy o opinii księdza, a na ile o opinii KK jako instytucji. Tom - jesteś chyba osobą dość zainteresowaną, może masz jakieś informacje o tym?
    -- serce przestało bić.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    Chocby z ostatnich wypowiedzi Lily i sylwuni wynika ze dla wielu z nas, takze dla wielu ksiezy, osob przedstawiajacych sie jako katolicy a nawet osob sugerujacych ze prezentuja stanowisko Kosciola Katolickiego ocena etyczna roznych zachowan seksualnych wcale nie jest jednoznaczna.
    Pewnie, jak wspomnialem w poprzednim watku, sprobuje odpowiedziec, skomentowac niektore wypowiedzi ale mysle sobie ze skoro juz zatytulowalem ten watek tak a nie inaczej warto zaczac nie od zaprezentowania, kolejnego, jednego z wielu roznych pogladow ale z odwolania sie do dokumentow ktore (tu wyraze sie z wlasciwa sobie skromnoscia) nie gorzej niz ja ukazuja stanowisko Kosciola. Moze wiec latwiej i konstruktywniej bedzie nam rozmawiac jesli najpierw przeczytalibysmy te kilka zdan.
    Proponuje punkty od 10 do 12 z encykliki Pawla VI Humane Vitae
    i Katechizm Kosciola Katolickiego 2351 - 2352 i dalej 2361 - 2363
    Nie wiem czy jest sens je tu cytowac skoro sa latwo dostepne w sieci. Moge nawet podpowiedziec adresy , a co mi tam :-)
    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/encykliki/humane.html
    http://www.katechizm.opoka.org.pl/
    To oczywiscie nie jest pelny zestaw dokumentow ale mysle ze na poczatek wystarczajacy i chyba warto zeby rozmawiajac o katolickim spojrzeniu na etyke seksualna tam zerknac.
    Potem mozemy rozmawiac o tym jak rozumiemy te zapisy, co z nich wynika i mozemy odniesc sie do poruszanych tu kwestii szczegolowych ale wypada zaczac od tych kilku zdan Kosciola nie zas od tego co nam czy komus tam sie wydaje ze Kosciol twierdzi:-)
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Hmmmmmm. Ale ja uwazam, ze jednak troszke ma znaczenie, jak to ujales, 'co nam sie wydaje'. To juz nic nie wolno rozwazyc w swoim wlasnym sumieniu? Na wszystko jest koscielny przepis? Mi to sie jakos niefajnie kojarzy z faryzejskim liczeniem krokow w Szabat czy jak to tam bylo...
    Dobra, lece na podane linki.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Konwalijka: To juz nic nie wolno rozwazyc w swoim wlasnym sumieniu?

    chyba po to Bóg dał człowiekowi sumienie, żeby sam rozważał co jest dobre, a co złe?
    --
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    No dobra. Poczytalam sobie te fragmenty z katechizmu. Ja je rozumiem tak jak Rooda i Lily napisaly.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    jako moralnie niedopuszczalny sposób ograniczania ilości potomstwa bezpośrednie naruszanie rozpoczętego już procesu życia, a zwłaszcza bezpośrednie przerywanie ciąży, choćby dokonywane ze względów leczniczych.
    czyli moja babcia zgrzeszyła, bo była w ciąży, kiedy okazało się, że ma raka jajnika i miała wybór - urodzić i umrzeć, albo usunąć ciążę. żyje do dziś, więc jak widać usunęła ciążę. lekarze przekonywali ją, że ma już 3kę dzieci i dla nich powinna żyć. i jakże mieli rację, mój dziadek jadąc do niej,do szpitala, wpadł pod pociąg. zbieg okoliczności?
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    Mam prosbe. Wiadomo ze temat jest trudny i delikatny. Widomo tez ze problem nadmiaru czasu nie jest glownym problemem wielu z nas. Moze wiec czytalibysmy sie uwaznie i odnosili sie do naszych slow a nie do tego co nam sie wydaje ze ktos napisal albo co wg nas chcial napisac? Mysle tez ze jesli cytujemy jakies dokumenty to warto podawac namiary zeby zainteresowani mogli wiedziec ze to nie jest nasz poglad a cytat.
    OK.
    Konwalijka
    Hmmmmmm. Ale ja uwazam, ze jednak troszke ma znaczenie, jak to ujales, 'co nam sie wydaje'.

    Ja tez uwazam ze troszke ma znaczenie. Jednak jesli rozmawiamy przede wszystkim o nauczaniu i stanowisku KK to wazniejsze wydaja mi sie dokumenty KK niz to co komus tam sie wydaje. Dlatego napisalem nie ze proponuje ignorowac czyjes prywatne opinie ale zeby zaczac od dokumentow.

    To juz nic nie wolno rozwazyc w swoim wlasnym sumieniu? Na wszystko jest koscielny przepis?

    Jesli to rzeczywiscie jest pytanie to odpowiadam: Wolno i nalezy wszystko rozwazac w swoim sumieniu. Wiecej nawet - Sw. Pawel pisze ze "wszystko mi wolno"... Mamy jednak obowiazek dbac o ksztaltowanie, fomowanie sumien bo jedynie wtedy roztrzygniecia podejmowane w sumieniu moga byc uznane za miarodajne.
    Nie na wszystko jest "koscielny przepis" ale warto wiedziec ze jednym ze skutkow "rzymskiego" fragmentu rozwoju Kosciola jest fakt ze w Kosciele zostalo unormowane, skodyfikowane znacznie wiecej spraw niz zwyklismy sadzic :-)

    Mi to sie jakos niefajnie kojarzy z faryzejskim liczeniem krokow w Szabat czy jak to tam bylo...

    Bylo tzn jest troszke inaczej :-). W szabat wypada raczej liczyc lokcie niz kroki ( ale kroki tez moga ostatecznie byc). To nie jest wymysl obludnych faryzeuszy ale wazny element tradycji judaizmu opartej na wzmiance w biblijnej Ksiedze Jozuego ktora pozniej (ta tradycja a nie Ksiega Jozuego :-))) stala sie elementem Miszny a wiec Talmudu - jednej z fundamentalnych ksiag judaizmu.

    Dobra, lece na podane linki.
    Dobrze. Poczekam na to co ty i moze jeszcze ktos w nich dla siebie znajdzie :-)
  7.  permalink
    talkatalka ja sie nie podejmuje, i tez odradzam to innym, oceniania tu twojej babci czy kogokolwiek. Mysle natomiast ze o ogolnych nozrmach moralnych obowizujacych w Kosciele rozmawiac mozemy. Koscil stoi na strazy godnosci osoby, zycia ludzkiego - kazdego zycia ludzkiego. Stad wydaje sie zrozumiale ze nie godzi sie na to by odbierac zycie jednej osobie po to zeby przywrocic zdrowie albo nawet ratowac zycie komus innemu. Nie do pogodzenia np z katolickim systemem wartosci jest odebranie zycia czlowiekowi bo potrzebujemy jego organow dla ratowania zycia badz zdrowia innego czlowieka. Jednoczesnie jednak Kosciol dopuszcza dzialanie ratujace ludzkie zycie nawet jesli ona wiaza sie z zagrozeniem innego zycia czy nawet z niemal 100% pewnoscia ze ktos inny zycie straci. Co innego celowe dzialanie wymierzone przeciwko zyciu a co innego ratowanie zycia ktore wiaze sie z zagrozeniem dla innej osoby. W praktyce te rozgraniczenia bywaj nielatwe ale mam nadzieje ze zasada jest czytelna.
    Zwracam tez uwage choc Kosciol nie ocenia osob ale decyzje, zachowania, wybory to jednak pokazuje pewne wzorce, prezentuje pewne przyklady do nasladowania - temu sluza procedury beatyfikacyjne i kanonizacyjne.
    W tym miejscu wspomne wspolczesna swieta Gianne Mole.

    "...miała wybór - urodzić i umrzeć, albo usunąć ciążę."
    Jak napisalem - biada mi gdybym osmielil sie oceniac twoja babcie ale zwracam uwage, i doswiadcza tego kazdego dnia wiele uzytkowniczek 28dni, ze nie zawsze mozliwosci jakie przedstawia nam lekarz sa jedynymi mozliwosciami jakie mamy. Wolnosc jest istota czlowieczenstwa, wolnosc rozumiana jako mozliwosc wybrania dobra. Nie ma takiej sytuacji w ktorej czlowiek nie moze wybrac dobra bo to byloby sprzeczne z wolnoscia a wiec i z odpowiedzialnoscia za dokonywane wybory.
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Tom - dzięki za teksty źródłowe.

    A więc pkt. 11:
    Jednakże Kościół, wzywając ludzi do przestrzegania nakazów prawa naturalnego, które objaśnia swoją niezmienną doktryną, naucza, że konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego.

    Czy tzw. lodzik zachowuje swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego - moim zdaniem nie.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    AniaBB: Czy tzw. lodzik zachowuje swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego - moim zdaniem nie.

    pewnie, że nie.
    --
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeFeb 20th 2009 zmieniony
     permalink
    A jakie 'wewnetrzne przeznaczenie do przekazywania zycia ludzkiego' ma pelny malzenski akt w III fazie? Zaraz nam wyjdzie, ze naprawde tylko prokreacyjnie mozna. Cokolwiek.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    nie no, z tego co ja zrozumiałam, to chodzi po prostu o to, żeby małżeństwo prędzej czy później wydało owoc w postaci dziecka/dzieci :)
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    akt małżeński nie różni się sam w sobie techniką w kolejnych fazach. Czyli robisz to samo, ale nie w ten sam dzień.
    Ten sam tekst w źródle jasno powiedział,m że po to fazy są, aby z nich korzystać i nie widział problemu w fazach.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Znam już stanowisko KK w tej sprawie, tu oczywiście wszystko naokretke napisane, zamiast wprost coby owieczki nie snuły domysłow;P
    Tak w skrócie ( wiedza pochodzi tez z ksiązki "akt małżeński") pomijajac wielkie uduchowienie aktu współżycia,oddania, milosci itp ...
    Seks ma się konczyc wytryskiem w pochwie, wszelkie "lodziki" jako gra wstępna dozwolone ale bez finału-stosunek byc musi i basta. Jezeli zona nie ma orgazmu podczas stosunku , mąz moze ją doprowadzic do niego w " jakikolwiek sposób" Oczywisćie jakby maz podczas jakis smielszych pieszczot doszedl nie w pochwie to grzechu tez nie ma jesli oboje nie zamierzyli by tak sie to skonczyło.
    Generalnie trochę to wszystko niekonsekwentne bo mąż moze tylko w pochwie a żona w jakikolwiek sposób - gdzie tu sprawiedliwość?:) Ale tu pewnie chodzi o to marnowanie nasienia i szansy na wiekszy rozwoj populacji:)

    IMO jak jest dwoje ludzi, mąż i żona, kochają sie, nie uzywaja antykoncepcji tylko npr, to czemu nie dac im swietego spokoju? Tylko kolejne wymaganie zielone serduszko-be. Ja tego nijak nie rozumiem. Znaczy rozumiem ze antykoncepcja jest grzechem ale pieszczenie wlasnego meza ,czerpanie z tego przyjemnosci itp? Co tu takiego zlego sie robi?


    :wink:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Tiramisu - sprawy seksu w naszej kulturze (nie mówię o KK konkretnie) często są albo zbytnio obarczane tabu, albo zbytnio "rozprzedane". Taki urok naszej cywilizacji, że wiele praw i zasad odnosi się do starożytnej judei, a tam seks był ogólnie mocno "nieczysty". Szczerze mówiąc ja sobie myślę, że jest wiele ważniejszych spraw, od tego, czy konkretna para robi lodzika czy nie.

    Ty masz chociaż o tyle dobrze, że rozumiesz, że antykoncepcja jest grzechem, ja tego nie potrafię pojąć.
    -- serce przestało bić.
  8.  permalink
    Tiramisu, jasne ze pewne sformulowania, pojecia moga wydawac ci sie niezrozumiale. prawde mowiac dziwilbym sie gdyby bylo inaczej. Nie da sie w sposob prosty, czytelny, zwiezly a jednoczesnie w miare prawdziwy napisac o czyms co dotyka fundamentow chrzescijanskiego pojmowania swiata, sensu istnienia, zycia, smierci, milosci, godnosci osoby ludzkiej, niesmiertelnosci. Jesli chce sie o tym pisac to to nie bedzie tekst prosty. Wielu ludzi zwiazanych mocno z Kosciolem ma trudnosci ze zrozumieniem jego nauczania, nie tylko zresza w zakresie etyki seksualnej. Tak jest i tyle -nie wiem co moglbym na to poradzic. Wielu ludzi ma problem ze zrozumieniem rachunku rozniczkowego ale mimo to fizyka opisujac swiat czerpie z niego calymi garsciami bo zwyczajnie w oprciu o tabliczke mnozenia nie da sie powiedzic zbyt wiele o mechanizmach jakie obserwujemy wokol nas.
    Zauwazmy ze dokumenty ktore podalem jak i inne elementy nauczania Kosciola sa formulowane niejako "na uzytek wewnetrzny" tzn na uzytek onkretnej wspolnoty, konkretnych ludzi zwiazanych ze soba w konkretny sposob.
    Jesli ja, ty lub ktokolwiek inny chcialby zrozumiec, jakos glebiej wejsc w nnaucznie Kosciola to chyba powinnismy zaczynac od podstaw, od istoty chrzescijanstwa, od fundamentow, od tego filarow na ktorych wspiera sie cala reszta. Bez tego trudno jest mowic o rzeczech naprawde trudnych i pisanych specyficznym jezykiem. To tak jak z tym rachunkiem rozniczkowym. Jesli jakis matematyk badz fizyk wklepalby tu nam lub zacytowal kawal opisu swiata czy chocby niewilkiego jego fragmentu to tez trudno byloby nam to zrozumiec. Ale oczywiscie jesli ktos ma ochote to mozna i czasem nawet warto sie z tym zmierzyc. Zaczac trzeba od tabliczki mnozenia a potem cierpliwie, z uporem, dalej i dalej. czasem zycie na to nie starcza ale jest przeciez mnostwo fizykow , atematykow ktorzy probuja...
    Ja poszedlem na latwizne -zacytowalem i tyle....
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 20th 2009 zmieniony
     permalink
    Aniu mialem juz ci dzis nie odpowiadac ale niech tam... :-)
    Tylko sprobuj czytac to co napisze, bez domyslania sie ze cos tam w tle czy miedzy wierszami skrycie zamierzam :-)))
    nie wiem co masz na mysli piszac o naszej kulturze. Jesli ogolnie chodzi ci o swiat w jaik zyjemy, jaki mamy wokol siebie to uwazam ze nasza kultura jest przeerotyzowana. Wystaczy popatrzec na programy kin, teatrow, na ksiazki, gazety, reklamy itp. Mysle tez ze nasza kultura wyjalowila, splaszczyla a wiec w pewnym sensie zniszczyla ludzki erotyzm.
    Co do Judei - to czesc imperium starozytnych Grekow a potem jedna z prowincji Cesarstwa Rzymskiego. Jasne- wplyw kultury i grekow i rzymian na cywilizacje europejska jest chyba niekwestionowany ale moim zdaniem seks w tych kulturach nie byl ani jakims przesadnym tabu ani nie byl jakos "mocno nieczysty" :-)))

    Jesli idzie o grzech to napisze podobnie jak wyzej, do Tiramisu. Grzech jest pojeciem wewnetrznym, sformulowanym pzez pewna wspolnote, na uzytej tejze wspolnoty. Nie jest pojeciem ani pierwotnym ani najwazniejszym ale oczywiscie istotnym dla chrzescijan i ich starszych braci . Ono w zasadzie (pisze w zasadzie czyli miekko bo nie chcialbym przestrzelic a nie mam ani czasu a ni mozliwosci zeby jakos gleboko przemyslec kazde slowo) zupelnie nie dotyczy swiata na zewnatrz tych wspolnot. Tzn moze byc i bywa stosowany w oderwaniu od systemu wartosci izraelitow i chrzesciajn ale nie trudno mi powiedziec w jakim znaczeniu i czy to jest jedno znaczenie -nie sadze. Antykoncepcja, masturbacja to dla katolika co do zasady jest grzech ale nie mam bladego pojecia czy dla ateisty to wogole moglby byc grzech i co to mialoby znaczyc.
    •  
      CommentAuthornieodporna
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Może przed uznaniem wytycznych KK dotyczących życia intymnego człowieka za "jedyne i prawdziwe", warto byłoby poczytać np. taki oto artykuł:
    http://www.eioba.pl/a69902/o_czym_90_katolikow_nie_wie
    a potem się zastanawiać, czy uprawiać seks małżeński "pod paragraf", czy wg własnego sumienia...
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 21st 2009
     permalink
    Tom - pomimo mojego ateizmu potrafię analizować tekst i mam prawo wyrażać swoją opinię. Aby nie powstały niejasności, zaznaczyłam jaki jest mój stosunek do religii, więc nikt mylnie nie pojmie mojej opinii jako "KK".
    I masz rację, w moim życiu kieruję się innymi kryteriami niż grzech. Moimi czynami staram się czynić dobro wobec innych, siebie. Lodzik w tym ujęciu nie jest krzywdą, o ile nie powstanie między mną a innym facetem niż mój mąż - wtedy skrzywdzę męża.
    nieodporna - ciekawa, ale w tym miejscu chyba skazana na niepowodzenie lektura.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeFeb 21st 2009
     permalink
    dyskusja czy można zrobić w taki sposób dobrze małżonkowi czy nie.. bajka..
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 21st 2009 zmieniony
     permalink
    nie rozumiem czemu wpaja się komuś pojęcie grzechu, jeśli ktoś nie jest wierzący. dla takiej osoby lodzik będzie sprawieniem przyjemności mężowi, a nie przeciwstawieniem się dobru w pojęciu katolicyzmu.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeFeb 21st 2009
     permalink
    czyli mam rozumiem ze milosc francuska jest wg KK grzechem???????????????????? zartujecie chyba sobie?
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 21st 2009
     permalink
    z tego co ja zrozumiałam to każdy stosunek, który nie kończy się złożeniem nasienia tam gdzie trzeba, tak.
    NR wyjaśniała jednak, że pieszczoty bez orgazmu są ok.
    --
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeFeb 21st 2009
     permalink
    Zainteresowani tematem mogą sobie poczytać tutaj. Język czasami ciężkostrawny.
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeFeb 22nd 2009
     permalink
    Zacytuje te fragmenty ktore tutaj moga nas najbardziej zainteresowac:

    Większość ludzi potrzebuje czasu, pracy nad sobą i Bożej łaski, aby osiągnąć dojrzałość w tej ważnej dziedzinie życia. Nie wszystkie zachowania seksualne są związane ze świadomymi i dobrowolnymi wyborami. Wielu ludzi przeżywa swoisty przymus wyładowania napięcia seksualnego, od którego nie umieją się uwolnić. Nie są w stanie wytrwać w decyzji zaprzestania czynów, które sami uznają za złe.

    Wspominając o możliwości nadużyć nie można zapominać, że poszukiwanie bliskości cielesnej nie zawsze wypływa z chęci użycia drugiej osoby dla własnej satysfakcji seksualnej. Delikatni, czuli względem siebie małżonkowie pieszcząc się w okresie płodnym przeżywają miłość, bliskość, wdzięczność, podarowanie sobie intymnych chwil. Mają przy tym uczucie bliskości duchowej. Co jakiś czas może się tak zdarzyć, że w wyniku swojej słabości nadmiernie się rozbudzą, doprowadzając się do orgazmu. W takich przejawach bliskości fizycznej nie można dopatrywać się zaraz grzechu. Obraźliwe jest nazywanie takich sytuacji „wspólnym onanizowaniem się” lub jeszcze bardziej dobitnie „masturbacją we dwoje”. Poprzez takie słowa degraduje się bardzo bogactwo psychicznej i duchowej więzi małżeńskiej. Relację między małżonkami opisana jest jednowymiarowym językiem, który pozbawia ją siły przywiązania, szczerości uczucia, wzajemnej troski, a słabość małżonków w trudnej sztuce wychowania swojej seksualności interpretuje się jedynie jako wyrachowane świadczenie sobie usług seksualnych.

    Szybki wzrost napięcia seksualnego i rozbudzenie zakończone orgazmem może pojawić się spontanicznie w czasie zalotów, okazywania sobie znaków czułości. Nawet gdy wola trwania w dobru jest stała, małżonkowie zbliżając się do siebie nie są w stanie przewidzieć jak bardzo się pobudzą, czy będą umieli przerwać niewinnie zapowiadające się czułości i pieszczoty. Czasami szybkość wzbierania fali rozbudzanych zmysłów zaskoczy ich i nagle ogarnie. Niektóre osoby są z natury tak wrażliwe na punkcie seksualnym, że wystarczy im nawet mała pieszczota, aby nie były w stanie opanować narastającego podniecenia. U osób szczególnie uwrażliwionych pod względem seksualnym podniecenie prowadzące szybko do orgazmu może się pojawić nawet przy podejmowaniu czynności wydawałoby się niewinnych (obserwacja kąpiącego się współmałżonka, jego spojrzenie, gest, dotyk jego ciała). Takie całkiem naturalne reakcje się zdarzają i jeżeli pojawiły się bez jakiegoś zaplanowanego dążenia do ich wywołania nie można zaraz doszukiwać się w nich grzechu i obciążać winą moralną. Trzeba traktować wyrozumiale chwile zapomnienia, nieopanowania namiętności wynikłej z braku czujności przy okazywaniu sobie czułości. Takie sytuacje pomagają małżonkom lepiej poznać swoje reakcje. Z ich znajomości powinni wyciągnąć wnioski na przyszłość11.



    Wyzwania moralne wobec małżonków - szukanie złotego środka

    Mając na uwadze wyżej sygnalizowane zagrożenia trzeba nauczyć się w okresie wstrzemięźliwości seksualnej elastycznego poruszania się, oscylowania między bliskością a oddaleniem, intymnością a samotnością. Na tej drodze małżonkowie powinni unikać dwóch skrajności. Pierwszej – radykalnej rezygnacji z całkowitego obdarowywania się ciepłem, bliskością, intymnością i drugiej – regularnego poszukiwania bliskości i intymności poprzez zbyt intensywne, mocno rozbudzające pieszczoty.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 22nd 2009
     permalink
    Smuga: Co jakiś czas może się tak zdarzyć, że w wyniku swojej słabości nadmiernie się rozbudzą, doprowadzając się do orgazmu. W takich przejawach bliskości fizycznej nie można dopatrywać się zaraz grzechu.

    o to chyba chodziło NR, prawda? :smile:
    --
    •  
      CommentAuthormadziq
    • CommentTimeFeb 22nd 2009
     permalink
    Witam wszystkich, mam pytanie, wiem ze trochę nie na temat, ale może ktoś tu będzie wiedział... mianowicie interesuje mnie stanowisko Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego wobec In Vitro... Z góry dzięki za pomoc :)
    --
  9.  permalink
    Aniu napisalas
    "Tom - [...]mam prawo wyrażać swoją opinię."

    Jasne ze masz prawo. ja nie tylko nie podwazam tego prawa ale z wielkim zainteresowaniem czytam twoje opinie a nawet probuje wyjasniac to co w nich jest dla mnie niejasne.
    Gdyb ktos odmawial ci prawa wyrazania swoich opinii na tym forum to sam pierwszy zaprotestowalbym goraco.

    "Aby nie powstały niejasności, zaznaczyłam jaki jest mój stosunek do religii, więc nikt mylnie nie pojmie mojej opinii jako "KK"."
    Uwazam ze to jest w porzadku i zgadzam sie ze raczej nikt nie utozsami twoich opinii ze stanowiskiem Kosciola. Nie widze takie niebezpieczenstwa. Twoja wiara jest wyraznie rozna od wiary Kosciola. Ja po prostu odezwalem sie bo uzylas okreslenia "grzech" a to wydalo mi sie interesujace w tekscie ateistki wiec chcialem dopytac jak ateiscie rozumieja grzech.

    Wspomnialas tez "sprawy seksu w naszej kulturze często są albo zbytnio obarczane tabu, albo zbytnio "rozprzedane"."
    To tez wydalo mi sie niejasna no bo nie wiem czy piszesz o kulturze ateistycznej, ogolnie o kulturze ktorej przejawy wspolczesnie mozemy obserwowac czy o kulturze jakiejs konkretnej spolecznosci. Osobiscie nie uwazam ze seks w kulturze ateistycznej jest tabu ale nie wiem o niej zbyt wiele co latwo dostrzec.
  10.  permalink
    madziq
    Zadna wspolnota religijna nie formuluje precyzyjnego, oficjalnego stanowiska we wszystkich mozliwych sprawach ktore maga byc trudne dla jej czlonkow. W Koscile Katolickim jest to o tyle latwiejsze ze istnieje wyrazna struktura hierarchiczna stad np Papiez ma prawo wypowiadac sie w imieniu Kosciola. Znacznie trudniej jest uzyskac odpowiedz na pytania co na jakis temat mysla protestanci, zydzi, prawoslawni czy adwentysci o ktorych pytasz. Bo trudniej jest wskazac kogos kto bylby upowazniony do wypowiadania sie w imieniu wyznawcow judaizmu.
    Adwentysci zdeaja sie uznawac zasade sola scriptura czyli uznaja Biblie za jedyny autorytet. Wiem z doswiadczenia ze to takze utrudnia ustalenie jednego stanowiska, szczegolnie w kwestiach,ktore z oczywistych powodow w Biblii nie sa omawiane. Skoro liczy sie wylacznie Biblia to kazdy moze ja odczytywac przynajmniej teoretycznie tak jak uwaza za sluszne.
    Znalazlem strone na ktorej mozesz znalezc jakies stanowisko Adwentystow wobec aborcji, masturbacji, homoseksualizmu ale jest ono dosc niejasne. Niby to sa sprawy prywatne, niby osobiste ale jednak jakos tam adwentysci jednak je odrzucaja. Zreszta sprawdz. Jest tam link do oficjalnego stanowiska adwentystow ale mnie niestety sie nie otwiera, w kazdym razie polska wersja. O in vitro nic tam nie znalazlem ale jest mail pod ktory mozesz wyslac pytanie. Jesli ci sie uda uzyskac odpowiedz to koniecznie podziel sie wiedza albo na forum, albo do mnie na priv - bede wdzieczny.
    Dla in vitro wydaja sie decydujace dwie sprawy. Pierwsza to pytanie o poczatek ludzkiego zycia bo to przesadza o zgodzie na selekcje zarodkow, na ich zamrazanie, niszczenie.
    Druga to pytanie o prawo czlowieka do silnej ingerencji w sam proces powstawania zycia i do odrywania poczecia od malzenskiego aktu seksualnego.

    Osobiscie przypuszczam ze czesc adwentystow nie widzi nic zlego w procedurze in vitro skoro na ich stronach pytanie o dopuszczalnosc aborcji a wiec dzialania zdecydowanie, jednoznacznie wymierzonego przreciwko zyciu nie spotyka sie z jednoznaczna, zdecydowana odpowiedzia.

    A to ten link
    http://www.adwent.pl/pytania/index.html
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeFeb 24th 2009 zmieniony
     permalink
    czy db rozumiem ze jesli malzonkowie zaczna sie piescic ze swiadomoscia ze chca osiagnac orgazm i niekoniecznie w srodku tylko gdziekolwiek indziej na czy w ciele to grzech?? nawet jesli sa malzonkami i jest tu bliskosc czulosc wiez psychiczna i wzajemne pragnienie dbalosci o druga osobe???

    i jeszcze raz gdzie to jest w Pismie Sw?
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeFeb 24th 2009
     permalink
    Ja z tematem pieszczot małżeńskich zmagałam się jakieś 2 lata temu. Oczywiście że naasze sumienie powinno wszystko ropatrywać poprawnie, ale nie zawsze tak się dzieje (tutaj trzeba by szeroko rozwinąć temat chorób sumienia) i nie wszystkie decyzje podejmowane przez ludzi są dobre, nawet jeśli bardzo się starają. Wszak istnieje pojęcie grzechu lekkiego...

    Co do moich rozważań nad nauczaniem Kościoła Rzymsko-katolickiego to wiadomo nie dopuszcza się prezerwatyw. jest też zapis o tym, że pieszczoty seksulane nie mogą doprowaczać do uzyskania tzw. sadsfakcji seksualnej. No i tutaj miałam problem, gdyż dla mnie sadysfakcja seksualna jest zjawiskiem innym niż orgazm. Jako ograzm definiuję pewną reakcje układu nerwowego, i nawet jeśli jest on pełen, nie jest dla mnie tożsamy z uzyskaniem pełnej sadysfakcji seksualnej, i odwrotnie: bez orgazmu potrafię być w pełni usadysfakcjonowana (na ten temat można by rozmawiać na wątku "co nas kręci w seksie", ale dla mnie jest to oczywiste).
    Jest to chyba przypadek gdy terminologia Katechizmu nie pokrywa się z terminologią świecką... Mój kierownik duchowy stwierdził że w omawianym zapisie, codzi o to by pieszczoty nie kończyły sie orgazmem poza stricte aktem małżeńskim, i przy tej opinii zostałam, gdyż nie znalazłam więcej konkretnych źródeł będących oficjalnym nauczaniem Kościoła.

    No i tutaj właśnie przydaje się sumienie, mianowicie w rozstrzyganiu czy pozostaleformy pieszczot i w jakim zakresie są moralne...

    Dlatego jeśli cyt. "lodzik" doprowadza do orgazmu to jest on potępiany, zaś jeśli jest jedynie grą wstępną, to trzeba to rozsądzić w sumieniu.

    Jeśli chodzi o seks w fazie niepłodności bezwzględnej (II u Rotzera i III u Kipleyów), to jest to zjawisko naturalne a współżycie w tym czasie nie narusza Pierwotnej wizji aktu stworzonego przez Stwórcę. Wszak mamy się kochać nie tylko dla prokreacji, ale też by dzielić się miłością. Prazerwatywa użyta w czasie potencjalnie płodnym może uczynić go niepłodnym, przez po ingeruje w jego pierwotną naturę. myślę że zasada jest prosta... Pytanie tylko czy mamy prawo szukać takiego momentu niepłodności?? Myślę, że jeśli rodzice mieli by trudności np. z wyżywieniem potencjalnego dziecka, to tak, bo nie niszczą i nie zniekształcają natury aktu. Jednak nie uważm że współżycie w większości w tym czasie lepiej działało na związek małżeński niż współżycie non-stop, i jakoś szczególniej go cementowało. Myślę, że powinniśmy móc wychowywać i wykarmić tyle dzieci ile nam Pan Bóg daje, ale jeśli nie mamy do tego warunków, to w sumieniu możemy podjąć decyzję, o odłożeniu poczęcia niewspółżyjąc w czasie płodnym, przechodząc razem z miłością i cierpliwością przez trudny wówczas okres potencjalnej płodności.
    To moje postrzeganie MRP sprawia, że nie bardzo trawię to całe moralizowanie w materaiłach do NPR i wolę poslugiwać się terminologią czysto medyczną, bo autorzy tych materiałów nie są dla mnie wykładnikami oficjalnego nauczania Kościoła, a stosowanie tych metod jest dla mnie raczej koniecznością, niż super objawieniem wzmacniającym mój związek z mężem.

    Tiramisu a możesz zacytować ten fragment który mówi, że mąż żonę może doprowadzić do orgazmu w każdy sposób z tej książki "akt małżeńki"??
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeFeb 24th 2009 zmieniony
     permalink
    s_biela: Tiramisu a możesz zacytować ten fragment który mówi, że mąż żonę może doprowadzić do orgazmu w każdy sposób z tej książki "akt małżeńki"??

    S-biela, tu raczej chodzi o to, żeby żona nie została pozostawiona przez męża "w pół drogi". żeby nigdy nie było nawet pozoru wykorzystania, jakiegoś użycia, posłużenia się ciałem żony. Czyli jeśli z jakiegoś powodu żona nie osiągnie orgazmu podczas pełnego aktu, to mąż ma obowiązek doprowadzić w inny sposób do tego, aby poczuła się nasycona.

    W wielu przypadkach kobiety przeżywają silną przyjemność podczas stosunku seksualnego tylko wtedy, gdy mąż w czasie gry wstępnej stymuluje łechtaczkę. Mąż powinien być wyczulony na takie pragnienia żony. Kobieta ponosi duże ryzyko podjęcia współżycia seksualnego związane z możliwością zajścia w ciążę a często decyduje się współżyć seksualnie bardziej z miłości do męża niż z własnej potrzeby. U mężczyzny aktowi prokreacyjnemu – wytrysk nasienia w celu zapłodnienia towarzyszy „automatyczna” przyjemność. Dlatego chce jak najczęściej współżyć. U kobiety trud podjęcia współżycia seksualnego i ryzyko z nim związane w wielu wypadkach nie są „automatycznie” wynagradzane przez naturę silnym przeżyciem przyjemności. Dlatego jest tak ważne, aby mężczyzna w czasie współżycia seksualnego starał się gratyfikować żonie jej oddanie, trud i ryzyko. Mąż powinien się szczególnie starać, aby w czasie aktu seksualnego kobieta przeżywała zadawalającą ją bliskość emocjonalną i przyjemność seksualną. W wielu wypadkach może, to nastąpić tylko wtedy, gdy aktowi seksualnemu towarzyszą dodatkowe zabiegi ze strony męża – poczynając od stworzenia bezpiecznego, czułego i przyjaznego klimatu współżycia seksualnego poprzez pieszczoty jej ulubionych miejsc erogennych, a kończąc na stymulacji łechtaczki. Są to ważne elementy ars amandi katolickich mężów.
    fragment ze strony szansaspotkania.net
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeFeb 24th 2009 zmieniony
     permalink
    Vicky katolicy nie kierują się wyłącznie tym co w Piśmie Świętym, ale również nauczaniem. Przecież wciąż pojawiają siię nowe wyzwania, problemy. Kościół na czele z papieżem zastanawia się nad nimi, stara wypracować stanowisko zgpdne z wolą Bożą. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Jezus wygłaszał do tłumów naukę o seksie. To by nie przeszło - ukrzyżowaliby go po pierwsym słowie ;)

    Tu jest fajnie opisane podejście kościoła do tej kwestii - krótko, pod koniec strony. Wypowiedź kapłana.

    Nieodporna co nam chciałaś przekazać? Bo ja nie rozumiem.
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeFeb 24th 2009
     permalink
    s_biela to dokładnie ten fragment
    "Mężczyzna podczas współżycia seksualnego bardzo łatwo doświadcza orgazmu. Kobieta zaś powoli odkrywa przyjemność seksualną, odczucia seksualne stopniowo się w niej budzą i rozwijają. Nie ma potrzeby sztucznie przyśpieszać tego procesu. Jednak, gdy kobieta jest już rozbudzona, podobnie jak mężczyzna pragnie doświadczać orgazmu. Jednak nie zawsze w czasie współżycia seksualnego zdąży osiągnąć ten stan. Poczucie niezaspokojenia przy pobudzeniu jest u kobiety tak samo dużym cierpieniem fizycznym i psychicznym jak u mężczyzny. Gdyby więc w czasie aktu seksualnego kobieta nie osiągnęła orgazmu, "może pozwolić, aby ją mąż zaspokoił po akcie w jakikolwiek sposób"
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeFeb 25th 2009
     permalink
    nibriana pytam sie bo znam juz tyle interpretacji i każda jest "jedyna słuszna" że już czasem wymiękam szczerze mówiąc. stąd moje pytanie czy to tylko interpretacje kapłanów, które to interpretacje zmieniają się zaleznie od czasów i kapłanów. nie ma jednych wytycznych.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeFeb 25th 2009
     permalink
    mąż ma (...)gratyfikować żonie jej oddanie, trud i ryzyko
    hm??? to jest trud i oddanie? a nie potrzeba bliskości i miłości także ze strony żony?? kto to pisał??
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeFeb 25th 2009
     permalink
    może chodzi o to ze nie wszystkie kobiety lubia seks i dla niektorych to duzy trud?;) chociaż w wyzej wymienionym przykładzie zrozumiałam ze te pieszcoty to nagroda za to ze kobieta decyduje sie wspolzyc i ryzykuje ze zajdzie w ciążę ... co tez bez sensu bo ryzyko oboje ponoszą przecież jakby co, to oboje zostaną rodzicami:tongue:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeFeb 25th 2009 zmieniony
     permalink
    Mnie tez fragment razi. Coś niezręcznie napisany.

    Ja bym raczej powiedziała coś w tym stylu, że akt seksualny dokonuje się w ciele kobiety i dla nie warunkiem jakiejś uczciwości wzajemnej jest to, ze da on kobiecie satysfakcję i zadowolenie. A jakimi metodami, to już intymna kwestia danej pary.

    Dziwią mnie wciąż powtarzające się głosy, ze wszystko zależy od interpretacji danego księdza.
    Słyszałam lub czytałam wielu wypowiadających się w tych kwestiach (O. J. Możdżeń, o. Karol Meissner, nasz duszpasterz rodzin na studium i w końcu o. Knotz) i sens był zawsze ten sam: akt jest uczciwy moralnie gdy zachowuje jedność i naturalną płodność (w sensie bez sztucznych przeszkód) i nie ma elementu wykorzystania czy dominacji jednej osoby nad drugą.
    Inną rzeczą jest np kwestia pewnego pójścia na ustępstwa, gdy jednej stronie bardziej w danej chwili na tym zależy niż drugiej. Wtedy rezygnacja będzie wyrazem miłości (żeby niczego nie wymuszać), albo zgoda będzie wyrazem miłości (czyli chęć obdarowania kochanej osoby).
    Nie komplikujcie tego wszystko zbyt, bo w końcu popadnie się w jakieś absurdy.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeFeb 25th 2009
     permalink
    tiramisu czy to naprawde jest fragmet książki "Akt małżeński" o. Knotza?? nigdzie w znanych mi dokumentach KK nie zezwala się na doprowadzania do uzyskania "sadysfakcji seksualnej" poza współżyciem, tak więc jestem w głębokim szoku.

    W tym nauczaniu chodzi przede wszystkim o zachowanie pierwotnej wizji współżycia. nie widzę problemu w tym żeby mąż pieścił żonę przed lub w trakcie aktu, lub dalej się z nią kochał pomimo iż sam już miał orgazm, ale te dodatkowe pieszczoty doprowadające do orgazmu to już chyba nie bardzo są zgodne z nauczanie KK:confused:
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.