Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 5th 2009
     permalink
    Dziewczyny, jak to jest w waszych miejscach pracy? Jak traktowana jest młoda kobieta, o której wiadomo, że lada moment może rozpocząć starania o dziecko? Z życzliwością i zrozumieniem czy wręcz przeciwnie? I jak sobie radzicie ze złą atmosferą w takich przypadkach?

    Pytam, bo niestety w mojej pracy nie jest zbyt różowo. Sam pracodawca jest w porządku, niestety najbardziej nieżyczliwe w stosunku do kobiet planujących potomstwo są... inne kobiety! Złośliwości, próby perswazji, argumenty typu "bo ja powinnam być pierwsza w kolejce, bo dłużej tu pracuję" są na porządku dziennym... I to wszystko w firmie, która raczej sprzyja kobietom w ciąży i młodym matkom! Czy obserwujecie coś takiego u siebie? Bo ja, szczerze mówiąc, pierwszy raz spotkałam się z takimi zachowaniami! Solidarność kobiet to chyba jakiś mit :sad:

    Ech... Sama zaczynam powoli myśleć o dziecku i nie wiem, chyba będę musiała też zacząć się martwić o swoje zdrowie psychiczne... :confused:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 5th 2009
     permalink
    Na czym polega sprzyjanie kobietom w ciąży w firmie, skoro rzeczywistość jest inna?
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 5th 2009
     permalink
    Ale problem polega właśnie na tym, że taką rzeczywistość tworzą sobie same zainteresowane...
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 6th 2009
     permalink
    Czemu pisałaś, że firma sprzyja?
    --
    •  
      CommentAuthorPajacynka
    • CommentTimeMar 6th 2009
     permalink
    U mnie w firmie to, czy ktoś zamierza mieć dziecko czy odkłada jeszcze tę decyzję - to jego prywatna sprawa. Firma jest przyjazna młodym mamom i rodzinom, nikt nie robi problemu z ciąży, wręcz przeciwnie - wszyscy się cieszą i gratulują. Kiedy wylądowałam na L4, zadzwoniła do mnie bezpośrednia przełożona i powiedziała, że mam się nie przejmować tylko odpoczywać i dbać o siebie. Nie ma nierówności w traktowaniu młodych kobiet "potencjalnych matek" i innych osób, np. mężczyzn.
    --
    •  
      CommentAuthorsylwunia
    • CommentTimeMar 6th 2009
     permalink
    U mnie jest różnie, w zależności od zajmowanego stanowiska. W zeszłym roku urodziła jedna z kierowniczek (na innym sklepie), nikt nie robił jej problemu. U mnie natomiast pierwsza koleżanka ukrywała ciążę do 5 m-ca, póżniej zmuszono ją do L4. Szefowa opowiadała o niej dziwne historie, że nie wiedziała o ciąży, że nie rozpoznała jej tak długo, jak to dziewczyna w wieku 31 lat nie wiedziała, że to ciąża. Ja zaraz w pierszym m-cu dostałam L4, więc musiałam się przyznać. Też nie wyszłam na tym lepiej. Pierwsza rozmowa z szefową i od razu tekst, że jestem niepełnowatrościowym pracownikiem, że ona chętnie na moje miejsce przyjmie kogoś innego. Wszystko było by ok. Gdyby nie to, że zmieniłam gina, na tego do którego miałam większe zaufanie. Ten z kolei był przeciwny częstym zwolnieniom, na tak wczesnym etapie ciąży. Więc wróciłam do pracy. Tam natomiast szefowa stwarzała mi problemy z wyjściem na badania, mimo że zgłaszałam to 2-3 tygodnie wcześniej. Do wszystkiego dołozyły sie koleżanki. Donosicielstwo: za często biegam do toalety, za często odpoczywam, za długie robie sobie przerwy. Co było bzdurą, gdyż przez to, że nie biegałam do WC nabawiłam się zapalenia pęcherza. I na szczęście od tego momentu spokojnie siedzę w domciu. Nie stresuę się. Nie dam się tez wysłac do pracy przed porodem. Zwłaszcza, że brzuś juz bardzo uniemożliwia mi poruszanie, do tego dochodza bóle kręgosłupa, szybkie męczenie się i zadyszka. Nie zastanawiam się nad tym co będzie później. Staram się skupic na ciąży i na Maleństwie i na tym co najlepsze dla niego.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 6th 2009
     permalink
    Amazonka: Czemu pisałaś, że firma sprzyja?


    Amazonko, napisałam, że sprzyja, bo tak jest w istocie. Ze strony władz, kierownictwa nie ma żadnych problemów. W żadnym wypadku nie różnicuje się pracowników ze względu na płeć. Ciężarnym i matkom oferuje się wiele udogodnień (czas pracy dopasowany indywidualnie do potrzeb, możliwość pracy w domu, dodatki finansowe itp. itd.). Wydawać by się mogło, że wymarzone warunki, a tymczasem problem stanowią same zatrudnione kobiety przez swoje podejście, które opisałam wyżej. Po prostu zachowują się, jakby mimo wszystko się czegoś obawiały. Nie rozumiem ich. I taka to właśnie dziwna dla mnie sytuacja - może wcześniej opisałam to niezbyt jasno...
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 27th 2009
     permalink
    Tak, dopiero teraz jest jasne, o co chodzi.
    --
    •  
      CommentAuthorkaty222
    • CommentTimeJan 25th 2010
     permalink
    Pajacynka to masz szczęście. Niestety nie wszędzie tak jest. Po mnie szefowa dzwoniła jak byłam w ciąży na L4. Nawet jak byłam już na porodówce. I nie po to, żeby dodać otuchy czy powiedzieć, żebym się niczym nie przejmowała.
    -- mama dwóch łobuziaków :)
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeJan 26th 2010
     permalink
    Z racji na starania przeniosłam się do sfery budżetowej. Na uczelni macierzyństwo nie jest problemem. W dodatku łatwo można organizować pracę w domu, a czas na zajęcia zwykle można ograniczyć do 1 dnia w tygodniu. A więc łatwo można wykorzystać babcię lub inną zaufaną nianię i pojechać na zajęcia.
    Ale to inna para kaloszy. W każdej firmie prywatnej warunki dla mlodych mam były niekorzystne. Szef potrafił nawet posunąć się do takiej delikatności, że jadąc na pogrzeb bliskiej mi osoby, M. usłyszał "no, ale to pogrzeb jest o 11, to chyba wrócisz jeszcze?!" Dodam że pracowali do 16, więc nie wiem, jak on sobie wyobrażał, pogrzeb do ok. 12 - 12:30, potem przejazd na stypę do domu, obiad kończy się najwcześniej o 14. No i godzina na dojazd z powrotem - to po co on na parę minut pracy się ma się spieszyć, gonić i przeszkadzać wszystkim? Zero empatii. Już wyobrażam sobie, jak zareagowałby na prośbę o urlop z powodu np. choroby dziecka.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Hej dziewczyny!
    Powiedzcie mi jak Wasz pracodawca zareagował na ciążę? Ja niestety po powrocie będę musiała poszukać innej pracy:( Mój szef jest oburzony moim zachowaniem, że poszłam na zwolnienie. Poinformowałam go 4 dni wcześniej, ze nie będę mogła pracować i zostałam zrąbana (delikatnie mówiąc) że sama podjęłam decyzję.
    Oprócz tego jeśli lekarz nie przedłuży mi zwolnienia zostaję zdegradowana ze stanowiska dyrektorskiego do telemarketera.
    Dodam, że pracuję w tej firmie również fizycznie prowadząc zajęcia ruchowe 4h dziennie. Wg mojego wspaniałego szefa jak ciąża ma polecieć to i tak poleci i jak pójdę sikać lub "na kupę" (użył innego sformułowania) to też mogę poronić.
    Mam nadzieję, że Wy macie lepsze wspomnienia....
    --
    •  
      CommentAuthoraguncia
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    hej,
    w wydawnictwie, w ktorym pracuje (mieszkam za granica wiec mozliwe ze ma to znaczenie), jest mnostwo dziewczyn, ktore zaszly w ciaze (w ciagu ostatnich 4 lat urodzilo sie przynajmniej 15 dzieci:-))... biorac pod uwage, ze firma nie jest duza (ok.50 pracownikow, z czego wiekszosc to kobiety) jest to chyba dosc sporo.
    szef za kazdym razem reaguje tak, jak powinien zareagowac normalny czlowiek: szanuje decyzje osobista kazdej z nas i zyczy powodzenia:-).
    rozumie, ze wiekszosc kobiet predzej czy pozniej bedzie chcialo zalozyc rodzine i traktuje to jako naturalne zjawisko, ktore jest czescia zycia, takze tego zawodowego.
    pozdrawiam:-)
    --
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Cóż, mój szef zareagowa... głupio. Sytuacja o tyle kiepska bo dostałam wczesniej wypowiedzenie i miesiac przed jego końćem dowiedział się o ciąży. Musiał wycofać. Nie potrafił zareagować, burknął coś. Ale co gorsze - szefowa - żona szefa zareagowała fochowatą miną. KOBIETA! Matka! brrr... Dobrze, że to już koniec mojej kariery tam;) Ale w sumie -olać to! To nasze ciąże, nasze dzieci, nasze życie. Szefom wara;)
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    myszerej widzę,że ja miałam dużo więcej szczęścia...
    Teraz jestem w drugiej ciąży. O pierwszej, która zakończyła się poronieniem, poinformowałam pracodawcę telefonicznie. Nie czułam się z tym komfortowo, ale na szczęście nikt nie dał mi odczuć,że zrobiłam to w niewłasciwy sposób. Może to dlatego,że moja dyrektor sama kiedyś została źle potraktowana podczas swojej ciąży. Niestety nie udało się wtedy...
    W tę ciążę zaszłam 4 m-ce po zabiegu. Poszłam do mojej dyrektor od razu praktycznie jak się zorientowałam. Ponieważ jak weszłam do jej gabinetu byłam podobno blada i nie za dobrze wyglądałam, więc kiedy powiedziałam,że jestem w ciąży usłyszałam "Aaaaa to dobrze. Myślałam,że coś gorszego Ci się stało" :bigsmile:
    Ucieszyli się,że powiedziałam tak wcześnie.Po pierwszym 1,5 tyg zwolnieniu i po rozmowie z moją dyrektor dostałam informację,że mogę już iść na L4 do końca ciąży. Taka decyzja była spowodowana tym,że sama jestem szefem i dla mojego pracodawcy lepiej było znaleźć zastępstwo za mnie niż narażać siebie i mój zespół na moje nieoczekiwane nieobecności w pracy...
    Na początku było mi trochę dziwnie, ale dziś z perspektywy czasu jestem wdzięczna za to,że pierwszy trymestr mogłam w spokoju przeżyć w domu a nie w nerwowej atmosferze w pracy.
    Tak naprawdę,życzę każdemu takiej reakcji szefa na ciążę:bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    No właśnie ta nerwowa atmosfera teraz.... Jeden stres. Dzisiaj chyba poproszę mojego gina coś na uspokojenie, bo już sobie nie daję rady z tą sytuacją. A jak tak dalej pójdzie mój małżonek pojedzie do szefa i mu powie kilka ciepłych słów...
    w tym samym momencie druga dziewczyna powiedziała o swojej ciąży, ale ona pracuje. Więc teraz szef wszystkim opowiada jakim to ja jestem złym pracowanikiem, a ta druga osoba jest cudowna, wspaniała bo walczy i ich nie zostawiła.

    Wiem, że moje dziecko jest teraz najważniejsze, ale nie można się nie przejmować :(
    --
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    myszerej, OLEJ TO!
    W takiej atmosferze wzięłabym L4 do końca ciąży.
    --
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Taki właśnie mam plan. Chcę na dzisiejszej wizycie pogadać o tym z lekarzem.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    U mnie też nie było ciekawie:( Chciałam pracować jak najdłużej, jednak stało się tak, że najpierw z powodu choroby miałam tydzień L4 a potem po 2 dniach pracy trafiłam do szpitala ze skurczami na - przełomie 4/5 miesiąca, po czym miałam kontynuowane zwolnienie. 2 lata wcześniej koleżanka z pracy będąc w ciąży pracowała do ostatniego dnia (we wtorek była w pracy, a w środę rano pojechała na porodówkę), więc usłyszałam, że ona taki super pracownik, bo dała radę, a mnie się nie chce. Usłyszałam, że za siedzenie się nie płaci i lepiej, żebym nie przychodziła do pracy... To tak w skrócie i delikatnie. Dodam, że początkowa reakcja szefowej nie zapowiadała takich wydarzeń, pogratulowała mi i powiedziała, że traktuje moje dziecko jak nasze wspólne...
    --
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    wszystko jest dobrze dopóki nie potrzebujemy zwolnienia....
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Dokładnie:( Swoje przepłakałam wtedy, ale powiedziałam sobie, że moje dziecko jest najważniejsze i nikt nie będzie psuł mojej radości. Po macierzyńskim przepracowałam tam 1,5 miesiąca...
    --
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    mnie się wydaje, że na macierzyńskim już zacznę szukać czegoś innego, tym bardziej że już usłyszałam "nie wiem czy będziesz miała do czego wracać".
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Myszerej, ja szukałam już na macierzyńskim, a zmieniłam pracę jak tylko udało mi się znaleść coś fajnego. Jaką masz umowę o pracę? Szef nie może Cię zdegradować!
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Zdegradować nie może, ale może na max. 4 m-ce przenieść na inne stanowisko z tą samą pensją. Teoretycznie degradacji nie ma, a praktycznie, wiadomo....
    --
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Mam normalną umową o pracę tylko na długo, chyba na 15 lat.... Niestety praktyka wygląda u nas zupełnie inaczej. Np.w razie choroby musiałam wziąż L4 a potem te godziny odpracować w sobotę i innym terminie....
    --
    •  
      CommentAuthorPaaula82
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Ja pracuję w wojsku (ale cywil jestem) :) więc luz blues, w dodatku w ciąże zaszłam ja i koleżanka, nasza komórka składa się z 4 osób 2 cywilki i 2 wojskowych także chłopaki sami zostali na posterunku hihihihi. jesli chodzi o dzieci to u nas w jednostce też sporo się narodziło w 2010 roku jakiś bum czy co!!! Za to u mojej mamy w firmie, mama pracuje w prywatnej, to już kicha dziewczyny żeby utrzymać pracę powracały z macierzyńskich i niektóre pracują tylko po to żeby niani zapłacić.
    -- [url=http://lb2f.lilypie.com/Lw8Vp1.png[/img][/url]
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Przy umowie na czas określony jesteś chroniona - do 12 miesięcy pracodawca nie może Cię zwolnić. Jeśli chcesz się dodatkowo zabezpieczyć, to złóż wniosek o zmianę wymiaru czasu pracy (nawet na 7/8 etatu) a pracodawca takiego wniosku nie może odrzucić. Taki wniosek może obejmować max. 12-miesięczny okres pracy. Potem wracasz do starego wymiaru czasu pracy.
    Jaheira racja :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    To może ja opowiem swoją historię. Pracuję za granicą, moim bezpośrednim przełożonym była moja bardzo dobra znajoma. Po 5 miesiącach pracy zaszłam w ciążę, pracowałam jednak dalej nic nikomu nie mówiąc. Powiedziałam jej w 3 miesiącu (nie opuściłam ani 1 dnia pracy, dawałam z siebie 100% bo nie chciałam, żeby myslała, że specjalnie "złapałam" się na macierzyński) no i się zaczęło. Na dzień dobry usłyszałam, że chciała mnie awansować na swojego asystenta ale w tej sytuacji nie ma o tym mowy. Nastepnie zażyczyła sobie żebym pracowała do 9 miesiąca ciąży (pracowałam w hotelowej restauracji, bieganie z tacą, stres związany z organizacją imprez itp) bo przecież nie jestem chora. Nie da się opisać tego co tam przeżyłam, kobieta uwzięła się na mnie, mimo, że ona była menagerem zwalała na mnie najgorsze i najcięższe sprawy. A ja jestem (a raczej byłam!) taką siłaczką i potulnie (jaka byłam głupia!) to znosiłam. Codziennie wracałam do domu z płaczem. O zwolnieniu lekarskim w Anglii nie ma nawet co marzyć. W 4 miesiącu wykończona psychicznie do granic możliwości pojechałam do Polski na urlop. Gdy wróciłam moje stanowisko pracy zostało zlikwidowane, na koncie nie było wypłaty, dostawałam od niej przez kilka dni smsy "dzis masz wolne, nie przychodź", a gdy przyszłam się z nią rozmówić obcięła mi godziny tak, żebym nie kwalifikowała się na Statutory Maternity Pay - czyli ustawowy macierzyński. Na szczęście miałam przy sobie przyjaciół, którzy nie pozwolili mi sie poddać. Poszłam do głównego przełożonego i co? Następnego dnia miałam wypłatę na koncie, dawne stanowisko, zagwarantowane godziny pracy, spotkanie na temat jak ograniczyć mi stres w pracy i co oni mogą zrobić żeby tylko mi było lepiej. Dalej nie było różowo, np. nie zgadzała się na wolne gdy miałam wizytę u położnej, badania w szpitalu itp. Na szczęście nie byłam wtedy już taka naiwna i potrafiłam to sobie wywalczyć. Tego, co przeżyłam przez tą kobiete nie da się opisać. Dla mnie to było jak Oświęcim. Ale przeżyłam i jestem silniejsza.
    Teraz jestem na macierzyńskim i wiem, że było warto. Nie tylko dla pieniędzy oczywiście. Dla szacunku dla siebie samej i dla mojego dziecka. Zostało mi to wynagrodzone bo juz dostałam nową pracę (w ukochanym zawodzie!!!!), gdzie na razie dorabiam, ale po porodzie mam szansę na bardzo elastyczne godziny pracy, bo komuś tam na mnie zależy.
    Rozpisałam się dziewczyny, ale nie potrafię o tym pisać krótko. To cały czas we mnie siedzi. Dziś byłabym już mądrzejsza i silniejsza w takiej sytuacji.
    --
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 19th 2011
     permalink
    Niesamowita historia.... Podziwiam cię. Latanie z tacą z gorącym jedzeniem z wielkim brzuchem,... chyba komuś się coś pomyliło. Cieszę się, że w swojej pracy trafiłaś na choć jedną życzliwą osobę i, że teraz znalazłaś nową pracę. Gratuluję:)
    Mój szef mnie zapewniał w jakiej to pracujemy rodzinnej wspaniałej firmie. Na czym polegała rodzinność? Na wykorzystywaniu naszych mężów, bo na przykład jeden ma duży samochód, którym można coś przewieźć, a inny ma wiertarkę. To niech przyjdzie w sobotę powiercić dziury itd.
    Rodzinność skończyła się w momencie kiedy zaszłam w ciążę. Szef nie mówi już do mnie po imieniu tylko pani Aniu... I wszystkim pracownikom mówi, że to przez moje zachowanie układy w firmie będą formalne.
    --
  1.  permalink
    To ja chyba miałam bardzo dużo szczescia.
    Mam świetne uklady i z pracownikami i z szefową.
    Otwarcie jej powiedziałam,że staramy się o dziecko. Powiedziała,że kibicuje i kciuki ściska, a gdy okazało się,że jestem w ciąży to była prawdziwa impreza :) Od szefowej dostałam spodnie ciążowe, a od współpracowników kwiaty :) Przez całą ciążę chuchali i dmuchali na mnie, odciążali we wszytskim, chociaz wcale nie miałam zamiaru wymigiwac się od obowiązków.
    Gdy urodziła sie Hania przyjechali do nas do domu z ogromem prezentów dla niej i piękną filiżanką do herbaty dla mnie ( która się stłukła zaraz po ich wejsciu, no ale to tylko szczegół ;))
    Do pracy wróciłam zaraz po macierzyńskim. Tak umówiłam się z szefową. Wiem ,że dłuższa nieobecnosc byłaby kłopotliwa. Zależało mi na pracy a poza tym uwazam,że musiałałam byc fair w stosunku do nich, bo okazali mi mnóstwo serca.
    Tak jest do dzis. Jezeli mam wizytę u lekarza czy coś waznego do załatwienia to nikt nie stroi fochów i mogę wyjść sobie wczesniej, ale to działa tez w drugą stronę- nie stękam, gdy muszę zostać dłużej w pracy i nie chodzę na zwolnienia na dzieci.
    •  
      CommentAuthormyszerej
    • CommentTimeFeb 19th 2011
     permalink
    Zaazdroszczę:)
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 19th 2011
     permalink
    myszerej: Mój szef mnie zapewniał w jakiej to pracujemy rodzinnej wspaniałej firmie. Na czym polegała rodzinność? Na wykorzystywaniu naszych mężów, bo na przykład jeden ma duży samochód, którym można coś przewieźć, a inny ma wiertarkę. To niech przyjdzie w sobotę powiercić dziury itd.
    Rodzinność skończyła się w momencie kiedy zaszłam w ciążę. Szef nie mówi już do mnie po imieniu tylko pani Aniu... I wszystkim pracownikom mówi, że to przez moje zachowanie układy w firmie będą formalne.

    jakbym słyszała o swojej byłej szefowej...
    --
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeFeb 20th 2011
     permalink
    myszerej odpracowanie L4? Masakra, nie da sie ukrocic takiego traktowania?

    Dobrosulko, koszmar...zlosliwa jedza...jej sie upieklo?


    Ja strasznie sie balam powiedziec przelozonemu (francuz), bo zaszlam w ciaze miesiac po znalezieniu pracy, ale w koncu jak mu o tym powiedzialam, to powiedzial, ze bardzo sie cieszy, ze to naprawde dobra wiadomosc i zapytal do kiedy chce byc w pracy i kiedy wroce. Denis jednak odszedl z firmy kilka miesiecy temu, ale jego reakcja byla naprawde pozytywna i zycze takiej kazdej kobiecie : )
    --
    •  
      CommentAuthorvenika
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    Oj szefowie potrafią różne rzeczy gadać... ja w zeszłym roku na początku czerwca podjęłam pracę tylko po 2 tygodniach dowiedziałam się o ciąży, a w związku z tym że z pierwszym dzieckiem do szpitala pojechałam z pracy i to na tydzień po terminie i nie byłam ani jednego dnia na zwolnieniu, sądziłam że tym razem też tak będzie, to też uznałam że niema sensu zbyt wcześnie mówić. Jednak w 7 tyg na początku lipca trafiłam do szpitala i po jakimś czasie poroniłam okazało się ze nie za każdym razem jest tak słodko... potem byłam 2,5 mies na zwolnieniu, jednak spokojnie wróciłam do pracy, wtedy szef był wyrozumiały i nic się nie odzywał (być może w głębi duszy cieszył się że poroniłam). Jednak gdy teraz po pół roku zaszłam w kolejną ciążę już nie było tak słodko... największym problemem było to że udałam się od razu na zwolnienie. Stwierdził że jestem niepoważna i stawiam go w takiej sytuacji... że od kiedy to w ciąży nie można pracować (dodam że codziennie muszę dojeżdżać 120 km do pracy)i co za lekarz, który daje tak wcześnie zwolnienie... itd... a największym problemem że musi kolejny miesiąc płacić mi pensję za zwolnienie, tylko teraz aż 100% to nie do pomyślenia, że chce go zrujnować itd... teraz wiem że już nie mam co szukać w tej pracy po urodzeniu ;(
    Słuchajcie jeszcze jedno mam wrażenie że w Polsce każdy ma problem z tego że kobieta zachodzi w ciąże... a jeśli pracodawca się nie czepia to z pewnością ZUS się przyczepi... zresztą według ZUS to najlepiej żeby kobieta jak zachodzi w ciążę zwalniała się z pracy, bo nie daj boże będzie musiała pójść na zwolnienie albo będzie chciała skorzystać z macierzyńskiego.... hmmmm.... a to przecież okradanie i oszustwo ;)
    --
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    Venika nie tylko w Polsce szefowie mają "problem" z ciążą pracownicy. Patrz mój post powyżej. W Polsce o tyle dobrze, że moszesz iść na zwolnienie właściewie od razu (byłam u gina w ciąży w Polsce i pierwsze pytanie było czy chcę zwolnieie) "z powodu ciąży". Ja w 3cim miesiącu mocno sie przeziebiłam, gorączka, katar, kaszel, ból głowy, osłabienie.... Poszłam do lekarza i co? Powiedział żebym kupiła sobie paracetamol i mam chodzic do pracy a jak mi przez tydzień nie przejdzie to przyjść jeszcze raz. W Polsce często przyczyną "czepiania się" są właśnie te zwolnienia "na ciążę", ja nie mówię o poważnych przypadkach ale o takich gdzie po prostu jesteś w ciąży i masz z tego powodu zwolnienie. Oczywiście gdybym tylko miała możliwość poszłabym na zwolnienie bo poziom stresu jaki codziennie przeżywałam na pewno nie jest dobry dla kobiety w ciąży (mówię tu o konkretnym przypadku w jakim się znalazłam). Jestem teraz w połowie 8 miesiąca a nadal dorywczo pracuję. Nie wiem, może ja nie umiem siedzieć w domu? Nie wiem a może lekarze w Polsce powinni się trochę wstrzymywać ze zwolnieniami jeśli wszystko jest ok a nie proponowac na dzień dobry? Oczywiście nie mówię tu o przypadkach kiedy są jakiekolwiek powody do niepokoju, nie zrozumcie mnie źle.
    Venika ty się nie przejmuj teraz szefem ale myśl o tym, żeby z Maleństwem było wszystko dobrze.
    W ogóle uważam, że to jest okrutne, że kobieta w ciąży, czyli w stanie jak najbardziej naturalnym, pięknym, ba! błogosławionym musi przeżywac stersy typu: co powie jakiś obcy facet/ obca baba (szef, szefowa) na moją ciążę??? Mnie próbowano wmówić, że jakim w ogóle prawem ja śmiałam zajść w ciążę (tak na marginesie mam 27 lat, 4 lata po ślubie). Moja szefowa okazała się świetnym manipulatorem.
    --
    •  
      CommentAuthorvenika
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    tylko u mnie akurat w tej ciąży są powody do zwolnienia, ale jak w pierwszej czułam się świetnie to nie byłam ani jednego dnia na zwolnieniu i z pracy pojechałam do szpitala... tylko wtedy nikt tego nie docenia... ani nie ułatwia życia, więc teraz jak okazało się że w 6 tyg zaczęły się mocne bule brzucha spanikowałam i poleciałam do lekarza a on od razu powiedział że mam wybrać albo jeździć 120 km do pracy albo utrzymać ciążę. Jednak doskonale ciebie rozumiem, że dziewczyny nadużywają zwolnień, jednak pracodawcy myślą że każda kobieta taka jest i z reguły nie pytają się o przyczyny tylko od razu wyciągają wnioski.
    --
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    Venika masz w 100% rację, na twoim miejscu nie wahałbym się ani chwili co do zwolnienia.
    A może gdyby przestano nadużywać zwolnień to zaczęto by je traktować bardziej poważnie? - to taka refleksja, a może i nawet wstęp do nowej dyskusji :)
    --
    •  
      CommentAuthorvenika
    • CommentTimeFeb 22nd 2011 zmieniony
     permalink
    Święta racja, ale to raczej apel do lekarzy. Bo teraz po prostu dają zwolnienia i już...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    venika: pracodawcy myślą że każda kobieta taka jest i z reguły nie pytają się o przyczyny tylko od razu wyciągają wnioski.

    No cóż, jeśli jedna, dwie, trzy pracownice potraktują sobie L4 jako dodatkowy 100% płatny urlop przysługujący każdej od dnia zapłodnienia niemalże, to ja się nie dziwię, że czwarta, będąc w ciąży zagrożonej, też zostanie wrzucona do tego samego worka. Niestety, kobiety na własne życzenie fundują sobie (nam) gorsze traktowanie w pracy. Nie twierdzę absolutnie, że wszyscy pracodawcy uczciwie podchodzą do tematu, ale ogólnie to działa w dwie strony i warto o tym pamiętać.
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    Moja szefowa była dla mnie miła i troskliwa dopóki chodziłam do pracy. Na zwolnienie poszłam z powodu choroby a potem z powodu skurczy spowodowanych silnym stresem - i tu się zaczęły problemy... Wyszło szydło z worka. Oczekiwała ode mnie, żebym się zdeklarowała, jak długo będę na L4. Miałam konkretne powody do L4 a i tak zostałam potraktowana jak najgorsze zło.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeFeb 23rd 2011
     permalink
    Moja mbezpośrednia przełożona bardzo ucieszyła się na wieść o ciąży nie było kłopotów z badaniami czy późniejszym przyjściem do pracy z powodu mdłości.
    pracowałam do 5 miesiąca, dawałam z siebie dużo właściwie nawet więcej niż powinnam bo uważałam że tak trzeba. Wymiotowałam w samochodzie, w ubikacji w pracy, wszędzie... Powiedziałm sobie że koniec z tym jak zwymiotowałam do kosza na śmieci pod biurkiem. Z perspektywy czasu uważam że źle robiłam chociażby narażając siebie i innych jeżdżąc samochodem z torebką i puszczając co jakiś czas "pawia" w czasie kierowania autem.
    Niby ciąża nie była zagrożona, ale moje samopoczucie i uciążliwe mdłości dawały mi popalić. Ostatni raz wymiotowałam w 6 m-cu teoretycznie mogłam wtedy wrócić do pracy, ale na te kilka tygodniu nie było sensu, bo praca w dziale była już ustawiona pod moją nieobecność.
    Niedługo czeka mnie powrót do pracy i niestety okazuje się że mogę nie być przyjęta "z otwartymi ramionami"

    -------------------------------------------------
    Oprócz tegio że jestem pracownikiem jestem także pracodawcą. Wśród moch pracowników (narazie) jest tylko jedna kobieta. Rozmawiałam z nią o ciąży i prosiłam aby dała znać jak najszybciej jeśli coś się "wydarzy" z różnych powodów chociażby dlatego aby mogła mieć lepszą średnią pensję do wyliczania zasiłku...wolałabym też aby poszła od razu na L4 mogłabym wtedy zorganizować zastępswo, a Ona zdażyłaby przeszkolić nową osobę.
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeFeb 23rd 2011
     permalink
    Mój szef też cudownie zareagował na moją "ciążę adopcyjną". Nie mam problemów, żeby urywać się z pracy na szkolenia, na spotkania w ośrodku. Nie wiemy kiedy będzie dzieciątko, ale szef jest przygotowany na to, że może w ciągu kilku dni być zmuszony zorganizować zastępstwo za mnie i spokojnie do tego podchodzi.
    •  
      CommentAuthorWiktoria25
    • CommentTimeFeb 25th 2011
     permalink
    Mam pytanko moze się któras z was orientuje,czy pracodawca moze obnizyc pensję po powrocie z macierzynskiego? U mnie do pracy wróciły dziewczyny z wychowawczego i dostały do wyboru:albo podpiszą aneks o nizszym wynagrodzeniu albo wypowiedzenie! A podobno te same przepisy regulują prawa po macierzyńskim i wypoczynkowym. Skoro ja wracam na 7/8 etatu gwarantuje mo to ochronę przed zmianą dotychczasowej umowy?
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeFeb 25th 2011
     permalink
    Jeśli wrócisz na 7/8 etatu to też dostaniesz 7/8 wynagrodzenia. Pracodawca nie może obniżyć stawki.
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJul 28th 2011
     permalink
    Boże w głwoie mi sie nie miesci że szefo może tak ciężarnej mówic, powiem Wam ze jeszcze nie "zaciązyła" ale panicznie boje sie tego co powie szef, pracyje dopiero 4 miesiace w nowej pracy:shamed:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.