Spójrzcie na ten mój cykl: http://28dni.pl/cycles/99779
jak widać - współżyliśmy na poczatku okresu płodnego i w dniu, który wsakzywał koniec okresu płodnego. Zrobiłam test ciażowy - byl pozytywny. Zrobiono mi tez w szpitalu hcg - wynosiło 15, więc lekko podwyższone. Ciążę straciłam. Pytam siebie: dlaczego? Czy daltego, że albo plemnik, albo komórka jajowa były za stare na to, żeby mógł się rozwinąć z ich połączenia zdrowy czlowiek? czy tez dlatego, że cos ze mna nie tak (to drugie poronienie, też można obejrzeć cykl tu: http://28dni.pl/cycles/106043) - lekrz zasugerował oznaczenie kariotypu. Dodam, że urodziłam już dwójkę zdrowych dzieci, przy czym drugie dziecko też wymagało na początku leżenia w szpitalu, ale wykres był idelany i ladny tu: http://28dni.pl/cycles/28196, więc była dość spokojna, ze będzie dobrze).
Powiem tak: chce mieć więcej dzieci, ale nie chce już tracic ciąż, bo to dla mnie trudne doświadczenie. czy zatem unikać współżycia na granicach płodności? jeszcze bardziej ograniczyc sobie możliwy czas na współżycie???
Witaj wiesz, że pierwsze co to ja właśnie pomyslałam, że pewno to poronienie było stąd że było na pograniczu dni płodnych. A może to plemnik był słaby endometrium za cienkie stąd poronienia teraz to dużo pytań pozostnie niestety bez odpowiedzi. Ja myślę, że każdą z nas może to spotkać (mnie również spotkało za pierwszym razem) i chyba nie mamy na to wpływu. Ja zachodząc w trzecią ciąże strsznie się bałam, druga równie przezywałam, ale nie odpuściłam chciałam mieć dziecko bez względu na wszytsko. Szkoda, że los nas tak czasem ostro traktuje zadając ból i cierpienie, ale ja myslę, że jeżeli chcecie mieć trzecie dziecko musicie byc silni i wierzyć że się uda może warto odpóścić sobie te dni na tzw. pograniczu, choć ja do końca nie jestem pewna bo jak obejrzałam sobie wykres jak miłaś pierwsze poronienie to wcale to nie miało wpływu. Ściskam cię mocno i życzę teraz duzo siły, dla nie lekarstwem na ból straty są moje kochane dzieciaczki :)choć baaardzo długo nie mogłam się z tym pogodzić. Trzymaj się cieplutko
lubenova, a nie wydaje ci się, że odpowiedzi na te pytania powinnaś zostawić lekarzowi? Takie gdybanie i stawianie tez niewiele wniesie a może wzbudzić w Tobie jeszcze większy niepokój. pozdrawiam
Ja mam ograniczone zafuanie do lekarzy. ta sytuacja pokazała mi, że szybciej i konkretniej wyłapałam niepokojące sygnały niż lekarze. Niektórzy zlekceważyli moje sugestie i próbowali wmawiać rzeczy, które nie są prawdą (np. że owu mi się przesunęła).
Jak spojrzysz na mój wykres to zobaczysz, że były spadki temperatury. To mnie zaniepokoiło + ból po prawej stronie (podobny jak przy poronieniu). Lekarze - gdyby nie beta hcg - uznaliby, że nie jestem w ciaży. Ot, przesunął mi sie okres o tydzień. Informacja, że jest już 19dzień fazy lutealnej, została zlekceważona. Gdyby to była moja pierwsza ciażą, to w ogóle potraktowaliby mnie jak oszołomkę. Ale że to już czwarta to chyba uznali, że jednak co nieco wiem o sobie samej.
Ja myślę, że tu nie ma powodów do tego, żeby robić sobie wyrzuty, że ty jesteś jakaś "nie tego". W takich poronieniach - zwanych samoistnymi - gdybyś się nie obserwowała i gdyby nie test to byś nawet nie wiedziała, że jesteś w ciąży. To że plemnik mógł być "stary" - w płodnym śluzie plemniki czują się bardzo dobrze i samo to, że zaszłaś w ciążę o tym świadczy. Jeśli coś mogło być nie tak to w samym plemniku lub jaju - chodzi o kod genetyczny - jeśli jest w jakimś stopniu uszkodzony i zarodek nie może się rozwijać następuje samoporonienie. Na kod genetyczny w komórkach rozrodczych wpływ ma wiele czynników jak palenie papierosów, picie alkoholu, niezdrowy styl życia - różne są to czynniki należą do nich również leki, zanieczyszczenie środowiska. Natura sama reguluje to, czy dany zarodek może się rozwinąć czy nie i nie ma w tym niczyjej winy - po prostu tak się czasami dzieje dla dobra silniejszych jednostek:-/ Zastanów się nad waszym stylem życia - czy jest coś ci mogło by szkodzić waszym komórkom rozrodczym i przygotujcie się dobrze przez jakiś czas- może to pomoże?
może trzeba iść do lekarza, dla którego informacje, które masz są istotne i w ogóle je zrozumieją i będą dla nich pomocne w szukaniu przyczyny. myślę o lekarzach naprotechnologach, których już w Polsce mamy, jest też kilku którzy się bdb znają na npr. nie można też tak kompletnie lekarzy skreślać wydaje mi się.
Ekstasia napisała: "Jeśli coś mogło być nie tak to w samym plemniku lub jaju - chodzi o kod genetyczny - jeśli jest w jakimś stopniu uszkodzony i zarodek nie może się rozwijać następuje samoporonienie".
Zastanawia mnie to, czy: 1. coś było nie tak w pleminku, bo musiał długo czekać lub jajo, bo było już za stare (zapłodnienie z trzeciego dnia wyższych temp.) lub 2. kod genetyczny, który my z mężem daliśmy był uszkodzony. ?
Skoro macie dwójkę zdrowych dzieci, obstawiałabym, że z kodem genetycznym jest ok. Jesteście z mężem w odpowiednim wieku, by płodzić dzieci, więc to raczej nie to. Może faktycznie plemnik za długo czekał i zdążył osłabnąć... Albo jajeczko było u kresu swoich możliwości, gdy go napotkało. Pytanie tylko, czy jest sposób, by się tego jednoznacznie dowiedzieć...
Lubenowa, z całym szacunkiem dla Twojego smutku i ze zrozumieniem dla dociekliwości, czy naprawdę uważasz, że ktokolwiek mógłby Ci odpowiedzieć na postawione pytania? Albo czy udzielenie na nie odpowiedzi stanowi w jakikolwiek sposób wytyczną dla dalszego postępowania? Obstawianie, że z kodem genetycznym jest lub nie jest ok, albo że plemniki czekały, albo komórka jajowa była stara, wydaje mi się być dość dziwacznym tematem do rozmów w tych okolicznościach. To jest tak wczesna ciąża, o ile w ogóle doszło do skutecznego zapłodnienia, że nie wydaje mi się możliwym ustalenie co się działo i zapobieżenie, by nie stało się w przyszłości - poza dostępnymi każdemu środkami, jak zdrowe odżywianie i wszelkie inne "normalne" przygotowania do ciąży.
Jak słusznie ktoś wyżej wskazał - być może to czysta natura, takie rzeczy się dzieją, a większość kobiet nawet sobie z tego nie zdaje sprawy.
Pozdrawiam i życzę owocnych i spokojnych starań.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonko, z całym szacunkiem - nie wiesz, o czym mówisz... i życzę Ci, byś nigdy nie musiała zadawać sobie podobnych pytań.
Moje pytania mają charakter raczej "naukowy". Nie widze nic zdrożnego w tym, ze chcę sie dowiedzieć, czy: a) jest możliwe, że plemink lub komórka się "zestarzały"? i co to znaczy - że zmienił sie kod genetyczny? b) czy jest możliwe, że zapłodnienie nastąpiło w 3 dniu wyższych temperatur? c) kiedy para chce poczęcia, współżyje w okresie płodnym powiedzmy, co dwa dni, to, co dzieje się ze "starym nasieniem"? czy ono też bierze udział w dalszych wyścigach?
PS Ja rozumiem, że to natura. ALe natura też działa zgodnie z pewną logiką i ja chcę ja poznać. Innymi jeszcze słowy, mam braki z biologii - pora je nadrobic.
Ja pamietam jak moj mezczyzna, ktory jest urologiem mowil, ze niezuzyte nasienie ulega zniszczeniu-nie wiem w jaki sposob dokladnie,ale moge sie go spytac o co chodzi, w kazdym razie nowe plemniki sa stale produkowane, a czy w trakcie ejakulacji stare nie zdegradowane tez biora udzial, to sie zapytam. Jesli chodzi zas o zestarzenie sie, jak to okreslas, to sadze, ze dopoki komorka zenska i plemnik sa zdolne do zaplodnienia w ciagu swojego ''zycia'' to nie moga byc uznane za stare,bo natura je dopuszcza ''do produkcji'' a gdy wlasnie sie ''zestarzeja'' to juz je eliminuje i nie sa zdolne do utworzenia zarodka.
Aaa, chyba zle zrozumialam z tym ''starym'' nasieniem- chodzi Ci o to z poprzedniego aktu? Jesli o tym myslalas, to sadze ze wiele zalezy od tego w jakim momencie cyklu, bo jesli jest kilka dni do owulacji to, jak czytalam,nasienie jest przechowywane w kryptach szyjki i odzywiane sluzem,i teraz kwestia czy te z 2-3 dni przed beda lepsze niz te nowe?W sensie czy sluz wytwarzany przez partnerke da im sile rowna tym nowym tak aby ktorys z nich mogl przescignac pozostale z nowej serii..... Na to nie znajedziemy raczej odpowiedzi, bo na jakosc poprzedniego moze miec cos wyplyw jak i na jakosc obecnego...stres kobiety, stres mezczyzny,itd.
Konstancia, spytaj o szczegóły. W książce "Seks w przyszłości" była sugestia, że zalegające plemniki niejako są szkodliwe dla mężczyzny - dziwne. Przecież śluz szyjkowy w naturalny sposób eliminuje plemniki gorszej jakości, z wadami.
Zapytam sie dzisiaj wieczorem po pracy, jak sie spotkamy, bo to ciekawe wiedziec jak to jest z nimi. O szkodliwosci zalegajacych plemnikow-hmmm, ciekawe rowniez, spytam sie tez.
Pozostaje jeszcze kwestia ze cos nie tak jest z komorka jajowa, ale jesli tak bywa to nie mozna temu zaradzic, bo o ile facet moze naprodukowac nowych plemnikow, kobieta ma juz z gory wybrana komorke na dany cykl i nie ma mozliwosci tego zmienic.....
Kod genetyczny nie zmienia się ze "starości", wg mojej wiedzy wiek komórki jajowej (w sensie upływu czasu od jej uwolnienia do ew. zapłodnienia) może wpłynąć na zdolność do bycia zapłodnioną a nie na genotyp. Jest możliwe zapłodnienie w trzecim dniu wyższych temperatur - żadna metoda nie daje 100% pewności i choć Roetzer oświadcza, że nie spotkał się z zapłodnieniem przy współżyciu w prawidłowo wyznaczonej III fazie, to jak wiadomo, człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi. Plemniki mogą przeżyć w pochwie kobiety, przy sprzyjających warunkach nawet do 5 dni, o ile się nie mylę. Jeśli para współżyje, dajmy na to, codziennie, to potencjalnie plemniki z każdego ejakulatu mogą doprowadzić do zapłodnienia. Mówi się, że plemniki "z dziewczynkami" są wolniejsze, ale bardziej odporne, zaś "z chłopcami" mniej trwałe, ale szybsze. Dlatego może być tak, że zapłodnienie nastąpi z ejakulatu z wcześniejszego współżycia (bo zapłodni wolniejszy, ale mocniejszy plemnik "z dziewczynką"), mimo że później, bliżej owulacji, również było współżycie. Do zapłodnienia dochodzi w jajowodzie, więc plemniki mają trochę do przebycia.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Trudno tego wszystkie nie uznać za cud:) W książce Troszyńskiego jest napisane, że plemniki w sprzyjających warunkach mogą przeżyc nawet do 7 dni (ta informacja akurat była w nawiasie, bo metoda angielska mówi od 3-5 dni).
Konstancia, popytaj koniecznie, można się w ten sposób wiele dowiedzieć. Monia - cud, to fakt ;) Też słyszałam o tych 3-5 dniach, 7 to podobno jakiś nieoficjalny rekord ;)
Pokrotce piszac - o starzeniu sie oczekujacej komorki lub plemnika moj nie wie za wiele,ale mowi, ze o ile wiadomo ze moze sie starzec w tym sensie ze jest mniej ruchliwy to jego kod genetyczny pozostaje -ale po szczegoly odsyla do literatury! Stare nasienie zas takze bierze udzial w wyscigu jak to okreslilas, ale z gory jest skazane na porazke, bo nowe spermatozoidy za ruchliwsze.
Co do tego co pisala Amazonka, to nie zalegajace plemniki, ale plyn z prostaty ktory podczas ejakulacji laczy sie z plemnikami moze powodowac jakis stan zaplany prostaty i wrecz nie wskazane jest dlugie przetrzymywanie spermy ale nie ze wzgledu na plemniki, bo te sie utylizuja, ale na plyn z prostaty.
7 dni to całkiem oficjalny rekord u superpłodnych par.
Robin Baker "Seks w przyszłości" wyd. 2002
Czasami naturalne zrosty [w najądrzach lub nasieniowodach] powodują po prostu, że plemniki stoją w kolejce przez dłuższy czas, tak że gdy dostaną się do pochwy, są już stare i względnie mało aktywne. Zadanie usuwania starych i obumarłych plemników z nasieniowodów zablokowanych w wyniku choroby lub wazektomii przypada białym krwinkom. Zwykle niewielka ich liczba znajduje się w najądrzach i nasieniowodach, ale mogą się bardzo rozmnożyć, jeśli jest wiele plemników do usunięcia. Jeżeli martwych i obumierających plemników i towarzyszących im białych krwinek jest bardzo dużo, mogą one niekiedy wywoływać reakcje obronne organizmu, które same w sobie mogą być szkodliwe dla zdrowia i płodności mężczyzny.
Jakim cudem komórka jajowa, która, przypominam, żyje maksymalnie 24 h, a zdolność do zapłodnienia zachowuje 6-12 h, może być stara? Jakiś czasu temu próbowano bezskutecznie udowodnić na podstawie teorii o "starych" komórkach, że ludzie stosujący mnpr częsciej rodzą dzieci z wadami. Gdzieś kiedyś już wałkowałyśmy ten temat, podając wiele linków. Zapomniałam, gdzie...
Josaris: żyje maksymalnie 24 h, a zdolność do zapłodnienia zachowuje 6-12 h
Josaris to dość logiczne. komórka "zyje" 24 h, tak? więc co sie dzieje po tych 6-12h? Logicznie by sie nasuwało, ze jest za stara, żeby dac sie zapłodnić. Może źle rozumiem. Dobrze jesli ktoś to wytłumaczy naukowo.
Lubenowa.... ja też się zastanawiałam kiedyś, czy coś takiego jest możliwe... że plemniki muszą bardzo długo czekać na owulację i jakimś sposobem taki "stary" być może już jakoś uszkodzony plemnik zapłodni komórkę jajową. Przeszło mi to przez myśl, bo gdy staraliśmy się o drugą ciążę to zakończyliśmy niestety na 14 dc (później zwyczajnie nie mieliśmy możliwości), a ja skok miałam dopiero 18dc. Zaszłam w ciążę, ale w 8tc poroniłam. Myślałam, że tylko ja mam takie pomysły, więc cieszę się że jeszcze ktoś ma takie podejrzenia. Kto wie? Być może tak właśnie było....i stąd to poronienie.
P.S. Witam wszystkich bo pierwszy raz piszę na forum 28 dni :)
18dc to nie jest wyjątkowo późny skok. Dzieci się rodzą poczęte 35-40dc. Jeśli staraliście się w okresie płodności, blisko skoku i szczytu śluzu, to nie ma mowy ani o starych plemnikach, ani o starej komórce.
Ostatni nasz stosunek przed skokiem był w 14 dc, a skok w 18dc, więc tutaj w najgorszym wypadku 4-6 dni. Zawsze mam mocno nasilone objawy około owulacji tzn. ból brzucha dokładnie dzień przed skokiem, a po skoku od razu na drugi dzień mocny ból i obrzęk piersi, jakieś krostki na twarzy.... Kiedyś tak nie miałam, ale od porodu córki już tak zostało...
No więc w moim przypadku mogłoby minąć tyle czasu - właściwie nie jakoś strasznie długo.... No ale jeśli byłaby taka sytuacja, że ostatni stosunek bez zabezpieczenia był powiedzmy w 12dc, a owulacja w 18dc i jakimś cudem doszłoby do zapłodnienia to co wtedy????????? Czy nauka wyklucza taką możliwość? W naturze dzieją się różne dziwne rzeczy, więc może coś takiego też może się zdarzyć, tylko co wtedy? Czy taka ciąża ma szansę? czy plemnik od razu umiera, czy stopniowo jest coraz słabszy? Być może właśnie taki osłabiony (czy uszkodzony częściowo ) plemnik powoduje że ciąża nie ma szans, gdyż dziecko byłoby bardzo chore.
Wiem, że to "szukanie dziury w całym", ale przeszło mi to przez myśl i jak zobaczyłam, że ktoś jeszcze miał takie myśli to może coś w tym jest. Mój gin zawsze powtarzał że lepiej żeby plemniki za długo na komórkę nie czekały i żeby współżyć nie rzadziej niż co 2-3 dni.
Nauka nie wyklucza takiej możliwości. Obserwujesz się, więc wiesz, że są poczęcia 7 dni po współżyciu. To jest rzadkie, a nie niemożliwe. "Zabezpieczenia" nie są nikomu potrzebne.
Potwierdzam słowa Amazonki. Takie poczęcia są rzadkie, ale możliwe. Ale liczyć na to nie powinnaś starając się, bo faktycznie największa żywotność jest od 1 do 3 dni po współżyciu. Osłabienie plemnika raczej powoduje utrudnienia w zapłodnieniu, a nie w przeżyciu zarodka.
A jola o jednym a wy o czymś innym. Jej przecież nie chodzi o to, kiedy ma współżyć, żeby doprowadzić do poczęcia.... Zadała proste, konkretne pytanie - czy w sytuacji kiedy plemnik zapładniający komórkę ma 6 dni to czy taka ciąża ma szansę na przetrwanie i czy wpłynie to na zdrowie dziecka.
Dla mnie ta dyskusja pozbawiona jest większego sensu. Przecież zdarza się i tak, że dzieci ze współżycia w bliskości szczytu i/lub skoku rodzą się i zdrowe, i chore i naprawdę nie mamy na to żadnego wpływu, chyba że ktoś, no nie wiem - pije, pali, narkotyzuje się albo jest lekomanem. Ja mam jakieś takie zaufanie do natury i Pana Boga (które oczywiście nie każdy może podzielać), że co ma być, to będzie i dzielenie włosa na czworo i próby racjonalizowania jakimiś domowymi "metodami" czy filozofowaniem zaczynającym się od "wydaje mi się, że..." są bezcelowe. Są kobiety, które się źle odżywiają, piją, stresują się i rodzą dzieci jak malowanie, a inne dbają o siebie zanim jeszcze zajdą w ciążę, a okazuje się, że dzieci z różnych powodów zdrowe nie są. Na pewne pytania po prostu nie ma odpowiedzi i to chyba jedno z nich.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Odsyłam do mojej odpowiedzi - wiek plemnika utrudnia raczej zapłodnienie niż przeżycie zarodka. Uszkodzenia dotyczą najczęściej mitochondriów, które i tak są odrzucane przy zapłodnieniu, albo właśnie reakcja akrosomalna, która jeśli idzie nie tak, uniemożliwia zapłodnienie. Jądro przez te kilka dni, a właściwie materiał genetyczny, bo jądro jest przebudowane w inną strukturę, nie jest narażone na szczególne stresy. Problem wieku dotyczy raczej oocytów.
pani wonka ma rację, możemy w sensowny sposób poprawić rozwój naszego bobaska, nie paląc, nie pijąc, zdrowo się odżywiając, i martwienie się o rzeczy, na które nie mamy wpływu jest moim zdaniem na wyrost.
czesc dziewczyny. Wykryto u mnie po raz kolejny:( streptoccocusa agalctie, czy ktoras moze go miała i czy jest bardzo grozny. Dzwonilam do mojego ginekologa i ona powiedziala ze mam sie nie martwic i bedzie mnie leczyc w razie czego podczas porodu, natomiast pamietam kiedy leczylam sie u innego ginekologa, ona mowila ze to jest bardzo grozne i mam to wyleczyc przed ciaza (problem tylko taki ze ni moge , on wraca co chwilke). Teraz to naprawde juz sie zakrecilam, prosze o pomoc.