"blog mężczyzny" fragment: Drogie Panie – kiedy zadajecie sobie pytanie, co zrobić, by facet za wami oszalał, musicie niestety jak zawsze zacząć od siebie. Bo tylko jeden rodzaj kobiety ma problemy facetami. Wiecie jaki? *Tylko kobiety mające niskie poczucie swojej wartości – zadają sobie pytanie: jak rozkochać w sobie faceta. Tylko takie.*
Kobieta z wysokim poczuciem swojej wartości ma serdecznie gdzieś to, czy facet jest nią zainteresowany czy nie. Ma serdecznie gdzieś to, czy ona mu się podoba czy nie. Jak się nie podoba, to stosuje metodę PKW (palec-kierunek-won). Jak facetowi coś nie pasuje stosuje metodę NDD – (noga-[censored]-drzwi) . Ma serdecznie gdzieś, czy facetowi podoba się jej figura, kolor włosów czy to co nosi i jak się ubiera. Wie dobrze, że albo facet ma zaakceptować kobietę taką jaką jest albo jak chce ją zmieniać, to znaczy, że ma coś pod sufitem nie ten-teges.
inny cytat:
Jedno jednak jest wspólne dla wszystkich Panów. Nic tak Panów nie kręci jak świadoma, odważna, bez kompleksów kobieta. Uwierzcie drogie Panie – niezależnie od wieku – każda kobieta, która idzie ulicą i jest w stanie spojrzeć bezczelnie facetom w oczy, nawet z lekkim uśmiechem – może spowodować, że facet na chwilę zapomni, gdzie i po co idzie tą że ulicą. Pan, który na swoja zaczepkę, szowinistyczne zachowanie zobaczy, że kobieta potrafi go ośmieszyć, spowoduje u niego podziw – w konsekwencji może mu po prostu zaprogramować gust na kobietę takiego typu jak ona.
"Jeśli więc Pani zależy na jakimś panu, musi się najpierw dowiedzieć, jakie kobiety go interesują i jakie kobiety mu się podobają. Jeśli podobają mu się kobiety inne od Was – nie zmieniajcie się – tylko zmieńcie obiekt westchnień "
Ogólnie zgadzam się, że pewność siebie jest cechą w związku bardzo cenną, ale drażni mnie, że ten facet tak jednoznacznie o tym pisze. Tak jakby to o podoba się jemu było wyznacznikiem tego, co podoba się wszystkim facetom.
Pamiętam kiedyś w jakimś piśmie dla nastolatek tematem przewodnim numeru był "Chłopak". Koniec kropka. Po prostu chłopak. Kolega skomentował to mówiąc, że w następnym numerze być może pojawi się "Małpa" albo "Patyczak". I tu jest sedno sprawy - po samej płci (gatunku?) trudno jest dociec cech danego osobnika jak również jego gustów, także w sferze stosunków międzyludzkich. Dlatego dziwi mnie trochę, czemu kobiety zadają autorowi bloga pytanie, jak poderwać faceta oraz fakt, że wylicza on cechy, których u kobiety pożąda każdy mężczyzna. Trochę to za ostre stwierdzenie jak dla mnie.
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Zgadzam się z Tobą Tab że nie jest wyznacznikiem gust jednego faceta:) jednocześnie ja odebrałam w inny sposób ten artykuł. że on odpowiada im to co one chcą usłyszeć jako odpowiedź. tak naprawdę prawdziwa odpowiedź jest m.in. w cytatach które podałam. początek odbieram jako lekką ironię, rozbawienie pytaniem o typ. na zasadzie. pytasz mnie jak? to odpowiem Ci jak. jak WG MNIE, DLA MNIE przecież potem pisze że chodzi o coś zupełnie innego. że która pyta i ma problem, raczej powinna zacząć od rozwiązania problemu z samą sobą. od pewności siebie
Ja tutaj wprowadzę niuans. Ważna jest wiara w siebie i dobre poczucie własnej wartości. Ale to niekoniecznie przekłada się na "bezczelne patrzenie w oczy", bo nie wszystkie kobiety w ten sposób chcą podbijać świat i co za tym idzie, męskie serca. Kobiety... nie potrzebują tak drastycznych środków. Kobieta ma też emocje, nie jest nigdy 100% nieprzemakalna na świat i otoczenie.
Moim zdaniem emocje, pytania, drążenia to bardzo kobiece cechy i one też czemuś służą. Sęk w tym, że wahania emocjonalne u kobiety mającej dobre poczucie własnej wartości nie są w stanie jej przygnieść, podkopać, nie są w stanie sprowadzić jej do roli głupiej kobietki która to tylko chce faceta poderwać i boi się, że nie podoła. Ona zajmuje 100% przestrzeni choćby świat chciałby ją zredukować - do wahnięć emocji, do kobiety-przedmiotu. A kobiety, które nie wierzą w siebie dają się redukować i potem już tańczą jak się im zagra. A to dobre, ani sexy nie jest.
Smugo mi się wydaje że to "bezczelne patrzenie w oczy" to zależy od kobiety:) mi się moja pewnośc siebie pewnością kroku postawy i właśnie bezczelnym patrzeniem w oczy też objawia, więc to zależy dużo od kobiety
poza tym pięknie napisałaś:)
nie rozumiem tylko sfmormułowania nie jest nigdy 100% nieprzemakalna na świat i otoczenie.
FF czytałaś całość wogole? cytaty miały tylko sprowokować dyskusję. i nawet jeśli część mniejsza, to o zgrozo - ja właśnie taką część lubię. jesteśmy różni. poprzeczni i podłużni
FF rozmawiać można, każda z nas jak znam życie będzie po prostu miala inne zdanie, i pewnie ja powiem że są prawdy względne a Ty że uniwersalne i będzie zabawnie
Wymienimy się informacją na temat preferencji i nic z tego nie wyniknie. Przykro mi, że reprezentując stanowisko relatywizmu nie jesteś w stanie przyswoić sobie informacji na temat różnych koncepcji pojmowania prawdy. Warto się z nimi zapoznać przy okazji wchodzenia w dyskurs.
O tym "nieprzemakaniu" to chciałam nawiązać do emocji na które kobieta nie jest uodporniona - bo akurat "bezczelność" kojarzy mi się z niewrażliwością na emocje innych. Ale może tu chodzi poprostu o pewne siebie spojrzenie, o taką ludzką radość, że jest się tym kim jest i identyfikowanie się z sobą, bycie dumnym ze swojej atrakcyjności zarówno zewnętrznej jak i tej wewnętrznej.
Smugo zrozumiałam to właśnie w tym drugim znaczeniu. w tym konkretnym tekście myślę że słowa mogą zmieniać znaczenie zależnie od kontekstu, poza tym mogą znaczyć dla różnych ludzi różne rzeczy. może nie znaczyć - oznaczać, kojarzyć się. np. miłość, dla jednego jest to przywiązanie, dla kogoś pasja, dla kogoś coś co boli, dla jeszcze kogoś motylki w brzuchu. ile ludzi tyle interpretacji.
FF znaczy że co bo nie rozumiem? mam słownik przeczytać? ja akceptuje że Ty wyznajesz jedną koncepcje prawdy i to Twój wybór, jeśli Ci to służy. nie wiem o co więcej Ci chodzi? bo teorie mają dla mnie małe znaczenie. ja mówię na podstawie życia, doświadczenia, obserwacji. a że filozofowie różne wersje wyznają.. cóż jak mi się chce bo się podoba, to czytam a jak nie? to mam czytać wszystkie możliwe koncepcje możliwych osób po to by rozumiec bardziej coś co w moim życiu się nie sprawdza? po co? dla mnie to strata czasu, który wolę wykorzystać na ŻYCIE:)
Ta wiedza to raczej nie w słowniku. ;-) Dlaczego twierdzisz, że "te teorie" mają dla Ciebie małe znaczenie, skoro zajadle bronisz jednej z nich? Zresztą, znowu robimy offtopa. Proponuję przenieść się na grunt neutralny, pozostawiając tutaj miejsce Paniom zainteresowanym wymianą preferencji tudzież spostrzeżeń, jeżeli w ogóle jest sens kontynuować ten spór.
Wracając do rozmowy, bo kilka miesięcy minęło a tu cisza jak makiem zasiał...
Z mojego punktu widzenia, pewność siebie w związku jest o tyle ważna, żeby siebie nie zatracić. Znam to trochę z relacji moich rodziców, gdy jedno było tak zaborcze i autorytarne, że drugie powolutku i ulegle schowało się do norki i wpadło w alkoholizm. Pewność siebie jest konieczna, aby niekiedy potrafić powiedzieć NIE i nie ustępować facetowi we wszystkim zakładając że ma zawsze rację. Podaję przykład taki dość krytyczny, ale on jasno pokazuje gdzie może się skończyć taki brak pewności siebie.
dokładnie tak Kris-mój brak pewności w zwiazku i zaszczucie mnie przez partnera własnie konczy sie sprawą rozwodowa w sądzie.i wreszcie czuje teraz ,że żyje,ze mam cos do powiedzenia ,że moje decyzje sa ważne.
Znając swoją wartość czujemy że zasługujemy na szacunek, najpierw szanujemy siebie same, bo gdy to wychodzi niejako od nas - to wtedy możemy wymagać tego szacunku od kogoś. We wszystkim najlepiej zaczynać najpierw od siebie. Takie moje przemyślenie w dużym skrócie:)
Zgadza się.. nie ma na to reguły. Mam wrażenie, że coś, co w przyjaźni wychodzi dosyć łatwo, niekiedy w bliskich i mocno zażyłych związkach się kaszani. Mam na myśli takie dawanie sobie powietrza. Poszanowanie wolności i decyzji oraz poglądów. Przyjaciele często się dzielą wzajemnie przemyśleniami, doświadczeniami, spostrzeżeniami ale mam wrażenie, że łatwiej im zaakceptować odmienne zdanie rozmówcy. Życzę wszystkim przyjaźni w małżeństwie. Aby nie rościć sobie praw do nakazywania i zakazywania oraz psychicznej dominacji.
Myślę że czasami za dużo wymagamy od partnera/partnerki - w sensie - chcemy aby był dla nas wszystkim, i zapominamy żeby był przede wszystkim sobą. Tzn. np. od przyjaciela nie wymagamy by był "idealny" i odpowiednio reagował, najlepiej zawsze, na nasze humory i "dni" i "pory dnia" - najlepiej 24/7 a od partnera życiowego częściej się to zdarza.
Nierzadko też wymaga się od partnera by zaspokajał wszystkie nasze potrzeby i dzielił z nami większość zainteresowań. A przecież od zaspokajania potrzeb niektórych są też przyjaciele, znajomi. Jedna z moich koleżanek pyta mnie zawsze czy mój pan interesuje się kulturą, sztuką, literaturą? I na moje "raczej nie" widzę, że zbulwersowana jest, że niby kogo ja to sobie znalazłam. A ja tego od niego nie wymagam, przecież nie z mojej branży jest. Trzeba być realistą...