Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthoraaggaattaa
    • CommentTimeOct 16th 2010
     permalink
    Witajcie forumowiczki 28dni :bigsmile:
    Założyłam nowy wątek, ponieważ jestem bardzo ciekawa Waszej opinii na temat szeroko pojętej kobiecości w NPR.
    Jak to jest w Waszym doświadczeniu, czy rzeczywiście codzienne obserwacje śluzu, szyjki i mierzenie temperatury pozwalają Wam odkrywać/rozwijać siebie jako kobietę? Czy NPR może być "bramą" do codziennego odkrywania siebie na nowo jako kobiety, do cieszenia się z tego faktu? Czy może jest to już tylko rutyna i nie wnosi to do Waszego życia nic poza wiedzą (choć bardzo cenną) o dniach płodnych lub też niepłodnych?
    Piszcie proszę, dyskusja może być ciekawa :wink:
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 16th 2010
     permalink
    Dla mnie NPR to już część życia.
    Po niemalże 3 latach stosowania nie wyobrażam sobie życia bez termometru :wink: Sądzę, że dobrze ujęłaś NPR nazywając je "bramą". To dzięki NPR coraz lepiej poznaję siebie. Wiem nie tylko kiedy są dni płodne, a kiedy nie - wiem kiedy coś złego dzieje się z moim organizmem - kiedy zbliża się choroba - jak alkohol wpływa na oznaki płodności itp.
    :smile:
    --
    •  
      CommentAuthoraaggaattaa
    • CommentTimeOct 16th 2010 zmieniony
     permalink
    Bardzo podoba mi się to, co napisałaś.:smile: Rzeczywiście npr pomaga nam lepiej zrozumieć swój organizm, to co się w nim dzieje oraz to, co w czasie całego cyklu dzieje się z nami (samopoczucie, nastrój). Ciekawa jestem tylko, czy można powiedzieć, że właśnie ten fakt czyni nas badziej kobiecymi (tzn. rozwija w nas kobiecość)? Czy pozwala nam poczuć się kobietami, czyli poprostu odkrywać to, co było, a do tej pory tego nie odczuwałyśmy?
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeFeb 16th 2011
     permalink
    Czuję się bardziej kobieca dzięki samoobserwacji.
    Po pierwsze stałam się jakby bardziej tajemnicza dla męża, może to dziwnie zabrzmi, ale pomimo iż on wie o fazach cyklu, skoku itp to jest w tym wszystkim jakaś taka magiczna, delikatna materia i on to wyczuwa. Szanuje mnie bardziej, troszczy się. Czuję to.
    Sama ze znacznie większą wrażliwością podchodzę do siebie, swojego ciała. Widzę jak zmiany w fazach cyklu wpływają na moje samopoczucie, jak w okolicach owulacji staję się, jak otwarty kwiat.
    Zawsze podchodziłam do swojej miesiączki z poczuciem, że jest to wyjątkowy czas. Wtedy gdy jeszcze nie prowadziłam obserwacji, świętowałam miesiączkę. Robię to nadal teraz tylko dochodzi do tego wiedza co do całego cyklu.
    -- [*]
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeFeb 17th 2011
     permalink
    Dla mnie również NPR to już nieodzowna część mnie. CHociaż nie ma u mnie tła religijnego, ekonomicznego. Po prostu CHCĘ stosować samoobserwację. Po 3 latach już stało się to moim nawykiem, ba, nawet hobby - bo to wspaniała sprawa obserwować zmiany w swoim organizmie. Teraz stwierdzam że to conajmniej dziwne, nie znać swojego organizmu, jeśli NPR daje nam taką możliwość. Dowodem na to, że NPR stał się w pewnym sensie stylem życia dla mnie, jest to, że obserwuję się nadal, mimo, iż od kilku miesięcy nie współżyję i się nie zapowiada narazie. POLECAM ZDECYDOWANIE! DLa mnie BYĆ KOBIETĄ to właśnie m.in. ZNAĆ KOBIECĄ FIZJOLOGIĘ.
    Może nie świętuję miesiączki, jak Blanka, ale za to w pewien sposób "świętuję" skok temperatury, szczyt śluzu - to dla mnie piękne objawy mojej kobiecości. A miesiączka, której pojawienie się nigdy mnie nie zakskakuje, odkąd stosuję NPR ( nawet w wydłużonym, tasiemcowym cyklu, jaki mi się zdarzył) jest jakby ukoronowaniem MOJEGO MIESIĄCA:)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeFeb 17th 2011
     permalink
    KARKO: Teraz stwierdzam że to conajmniej dziwne, nie znać swojego organizmu, jeśli NPR daje nam taką możliwość.

    To samo chciałam napisać. Nie wyobrażam sobie już teraz nie wiedzieć, na jakim etapie cyklu się znajduję, kiedy będzie miesiączka itp. Chyba czułabym się nieswojo bez tej wiedzy, nawet nie dlatego, że obecnie odkładamy, ale tak po prostu, w każdej innej sytuacji.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 17th 2011 zmieniony
     permalink
    Jesli dla was kobiecosc nie jest czyms zamknietym, jesli jej swiadomosc, jej poczucie, jej range mozna a chyba tez trzeba ciagle odkrywac, rozwijac, rozszerzac to co dopiero dla faceta? Jesli wam przygladanie sie sobie, poznawanie, rozumienie siebie pozwala sie coraz mocniej zachwycac wasza kobiecoscia, coraz mocniej ja rozumiec czy chocby akceptowac to wlaczenie w ten proces mezczyzny jest warte kazdych pieniedzy.
    Obserwacje sygnalow wysylanych przez wasz organizm, dotykanie tego tajemniczego i zwykle dla facetow kompletnie nieznanego swiata to szansa dla mezczyzny zauwazenia jakim cudownym stworzeniem jestes :-), jak bardzo zlozonym, jak logicznie poukladanym. To moze zabrzmi banalnie ale twoj maz moze naprawde dostrzec ze nie tylko forma Malysza, zdrowie Kubicy i nowy programowalny pilot do wszystkiego sa interesujace - nawet gosc uchodzacy za czlowieka otwartego, ciekawego swiata, czlowieka z renesansowa pasja obejmujaca wiele dziedzin moze uznac ze jego zona przy ktorej budzi sie kazdego ranka od wielu lat tez jest interesujaca i to nie mniej niz reakcje chemiczne zachodzace podczas fotosyntezy :-) a kobiecy cykl plodnosci moze byc wart nie mniejszej uwagi niz cykl Krebsa :-). Wiem ze to moze brzmiec niewiarygodnie ale mezczyzna moze naprawde uznac ze kobieta jest interesujaca ale zwykle trzeba mu odrobine pomoc :-))
    Twierdze ze obserwacje, lepsze zrozumienie, zauroczenie kobieca plodnoscia, zrozumienie co znaczy ze jestes cykliczna (bo to cos znacznie wiecej niz jedynie comiesieczny wydatek na "waciki"), ze jestes ksiezycowa bo przeciez dlugosc waszego cyklu nieprzypadkowo pokrywa sie z dlugoscia miesiaca ksiezycowego ( faceci wiedza ze np przyplywy i odplywy oceanow sa zwiazane z oddzialywaniem ksiezyca ale to ze jego zona jest ksiezycowa....), ze jestes swiatloczula itp daje szanse na to ze twoj maz bedzie myslal i mowil "nasza plodnosc" zamiast "a dzisiaj mozesz?", powie swojej matce "jestesmy w ciazy", "wczoraj urodzilismy naszego syna" a nie " ona chyba cos tam pokrecila, pomylila sie no i wpadlismy..."
    Ta zabawa w odkrywanie pieknego, fscynujacego swiata jakim jest kobiecosc ma nie tylko znaczenie dla kobiety, dla mezczyzny ale ma ogromne znaczenie dla jakosci ich relacji, dla sposobu w jaki wychowacie wasza corke i waszego syna. Nie mam szans zeby pisac o tym (w takim trybie, na szybko, na zywca) jakos calosciowo ale wiem ze przygladania sie kobiecie nie da sie przecenic a sprowadzanie tego jedynie do rozeznawania kiedy moze a kiedy nie moze zajsc w ciaze jest zwyczajnie smieszne.
    •  
      CommentAuthorKingoskie
    • CommentTimeFeb 19th 2011
     permalink
    Któraś z niezalogowanych kobiet zarzuciła obserwatorkom, że się wywyższają i mają się za lepsze. Otóż ja czuję się lepsza! Ale nie lepsza od kogokolwiek, tylko lepsza od samej siebie sprzed NPR. Dopiero samoobserwacja pozwoliła mi udzielić odpowiedzi na wiele pytań związanych z moim ciałem. W miarę przyswajanej wiedzy okazuje się, że wszystko staje się jasne. Dziś już wiem, że "pikający jajnik" i "bolący cycek" to nie jakiś tam dokuczliwy objaw, tylko zapowiedź wspaniałych zmian jakie cyklicznie zachodzą w organizmie. Nauczyłam się czekać na te objawy i cieszyć się z ich nadejścia. Pomimo ciągle młodego stażu z NPR już nie umiem bez tego żyć. Ciągle jestem głodna wiedzy i szukam okazji by ją pogłębiać. A co to ma wspólnego z kobiecością? Kiedyś bycie kobietą, znaczyło dla mnie mieć pochwę. Dziś to pełna świadomość własnego ciała, szacunek do niego i ogromna radość, że JESTEM KOBIETĄ :cheer:
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeFeb 22nd 2011
     permalink
    dla mnie NPR to właśnie ciągła fascynacja kobiecością, którą (fascynacją) bardzo pragnę zarażać innych. Informacje płynące z organizmu wciąż na nowo potwierdzają, ze moje ciało jest złożonym i wspaniale funkcjonującym zegarem biologicznym :wink:
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeFeb 23rd 2011
     permalink
    Ja też czuję się lepsza:) czuje dumę, że zdobyłam wiedzę, która mogę używać wszędzie, dzięki której nie jestem uzależniona od lekarzy i ich recept, od aptek i ich cen, od pigułek i godzin ich przyjmowania, bo gdy zepsuje mi się termometr lub znajdę się w miejscu gdzie nie będę mogła mierzyć tempki to tylko samą czystą samoobserwacją, badaniem szyjki i obserwacją objawu śluzu, mogę będę mogła rozpoznać owulację, uniknąć lub zaplanować ciążę. To daje mi wolność i spokój której nie da mi żadna inna metoda. Znam siebie i swoje ciało i to jest prawdziwy cud w tych czasach gdy większość kobiet wątpi, że może wykarmić piersią swoje dziecko.
    -- [*]
  1.  permalink
    a ja dodam jeszcze ze naprawde czuje sie zaszczycony, bardzo sobie cenie mozliwosc twowarzyszeniu wielu z was i waszym mezom w tym waszym odkrywaniu, poglebianu tego wszystkiego co znaczy byc kobieta, co znaczy odkryc, odczytac, zrozumiec, zaakceptowac i w koncu poczuc dume z tego ze jest sie kobieta albo ze ma sie przy sobie cudowny dar jakim jest kobieta.
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeFeb 23rd 2011
     permalink
    Tom....dziękuję ci za te słowa i Twój szacunek. Warto być kobietą gdy są tacy mężczyźni.
    -- [*]
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeApr 4th 2014
     permalink
    Pamiętam takie wydarzenie z okresu ciąży: było lekko widać brzuszek, co pozwalało ludziom na pytania wprost, jak się czuję, o troskę, czy dotyk bez pytania, co samo w sobie było miłe, ale to nagłe bycie widzialną kobietą lekko przerażało. Na jedno z takich pytań, odpowiedziałam, że czuję się niesamowicie, że to jest stan, w którym czuję się włączona w większą całość, we wspólnotę kobiet, jakbym nagle rosnącym brzuchem była połączona z linią przodkiń a za ręce trzymała olbrzymi krąg kobiet, które wydały na świat dziecko.

    Po porodzie wiedziałam, że ta inicjacj a w kobiecość nie powinna była być pierwszą. Przypomniałam sobie książkę Anity Diamant „Czerwony namiot” i wiedziałam czego zabrakło. Wspólnoty, towarzystwa, mądrości i humoru starszych i innych bliskich kobiet, tego zaufania, o którym tak łapczywie czytam, specyficznej więzi. Tego, co mężczyźni prześmiewczo, ale też trochę z lękiem niezrozumienia, nazywają solidarnością jajników. Zabrakło w życiu wprowadzenia w świat kobiet wraz z pierwszą krwią. Wprowadzenia, które w tak wielu kulturach funkcjonowało i nadal funkcjonuje, dbając o właściwy start dla dziewczynek, dbając o święto metamorfozy.

    Lata unieważniania miesiączki i naturalnego rytmu nie wspierały przy porodzie. Każdy skurcz uczył ciało na nowo w zaskakujący i bolesny sposób. A można było się wcześniej przygotować, doświadczyć cyklu oraz rytmu miesięcznego, nauczyć się współpracować ze sobą a nie przymuszać się do działań, które to przymusz enie - jak każda przemoc rodzi ból - jeśli nie od razu, to nieco później, ale zawsze i bez wyjątku. O miesiączce w naszym społeczeństwie nie mówi się zbyt wiele, a jeśli już to zazwyczaj w reklamie albo na lekcji wychowania fizycznego, podczas którego pojawia się dysonans między tą reklamowaną dyspozycyjnością podczas „tych dni”; a samopoczuciem, które mówi coś zupełnie innego. Miesiączka nie ma racji bytu w pracy, w domu, każdy dzień w pędzie jest taki sam i trzeba go przeżyć maksymalnie wydajnie. Pęd do sukcesu i do realizacji zadań dewaluuje krew miesięczną. Widać w niej tylko słabość, przez którą nie można spełnić wszystkich oczekiwań. Ciągle widuję kobiety w kolejce do kasy tylko z wodą i lekiem przeciwbólowym na taśmie, ze zmęczeniem wyrysowanym na twarzy i niecierpliwością - kiedy połknę lek, kiedy już to minie. W medialnym przekazie umyka moc, zatrzymanie się, i nabranie siły. Natura nie wymyśliłaby czego ś co nam szkodzi, to cywilizacja wydajności tak zinterpretowała. Natura wspiera i naszym niełatwym zadaniem jest usłyszeć jej głos poprzez hałas świata. Odkodować wiedzę, zinterpretować swoje ciało na nowo. Warsztaty w Czerwonym Namiocie są właśnie po to by wyrwać się ze ślepego pędu, by pomyśleć w kręgu bardziej doświadczonych kobiet „co ze mnie człowieka, robi kobietę” Przywrócić swoje funkcjonowanie lunarnemu cyklowy i nie wymagać od siebie cudów, wymagać od siebie słuchania własnego wnętrza, być po prostu cudem stworzenia. Iść z falą w swoim organizmie, która unosząc się tworzy, opadając weryfikuje plany. Poznać subtelności i niuanse własnego cyklu. Z tą falą rozwijać swoje życie i pracować. Dopiero z wiedzą o własnym ciele podejmować decyzje o środkach higienicznych, o antykoncepcji, badać co służy, co odbiera energię i krzywdzi organizm.

    Doświadczając obecności w czerwonym namiocie, doświadczyłam obecności w samej sobie, w swoim ciele, bez oceny, z czysta miłością dla siebie dla innych kobiet, które ze mną były. Dziękuję wam kobiety, nie, to za mało – jestem Wam głęboko wdzięczna. Nie porzucę Namiotu, tej karmiącej energii i mocy. Jako doula, jako kobieta chcę zaprosić każdą bez wyjątku kobietę do Namiotu. Szukajcie przewodniczek, zapraszajcie je do swoich miast, wiosek, w każde miejsce gdzie chcecie poczuć tę wspólnotę, inicjujcie spotkania a potem podtrzymujcie w waszej wspólnocie ogień. Czerwony namiot to nie fanaberia współczesności i kolejny ekscytujący rozwojowy warsztat. Czerwony Namiot to dla kobiety niezbędnik to nawigacja, to konieczność.


    Tekst Karoliny Anweiler, powstał po spotkaniu w Czerwonym Namiocie w Katowicach, luty 2014. Z: http://www.miesiaczka.com/index.phoption=com_content&view=article&id=92&itemid=88 A Czerwony Namiot już jutro we Wrocławiu.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthor#Tosia
    • CommentTimeJun 15th 2014
     permalink
    Przyznam szczerze, że dla mnie samoobserwacja ma wymiar pragmatyczny. Nigdy nie czułam się przez to bardziej kobieca. To po prostu jeden z elementów stylu życia, który jest funkcjonalny.
    • CommentAuthorbaasia89
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Ja chyba mam problem ze swoją kobiecością... NPR mnie fascynuje swoim naturalnym i nieinwazyjnym podejściem, ale niestety nie dostrzegam w tym niczego wyjątkowego. Przed zaczęciem samoobserwacji miałam taką wizję, że to będzie coś wyjątkowego i bardzo kobiecego, ale teraz mam wrażenie, jakby tego czaru w ogóle nigdy nie było... Jak uzupełniam wykresy to tylko technicznie się cieszę, że umiem je odczytać i wszystko jest ok. Mimo, że stosuję NPR również ze względów światopoglądowych to widzę to jak każdą inną technologię. Nie czuję się przez to bardziej kobieca, a myślałam, że jak poznam własne ciało to odczuję to jednak w sposób bardziej szczególny. Nie czuję się kobieca...

    Był taki czas, że przez chwilę myślałam, że jestem w ciąży i to były dla mnie 2 tygodnie pięknego i absolutnie wyjątkowego czasu. Niestety to była pomyłka, co silnie przeżyłam. Noszę w sobie bardzo silne pragnienie bycia mamą, chciałabym mieć dużo dzieci - to chyba jedyny kobiecy element we mnie poza jajnikami :P
    •  
      CommentAuthor#Tosia
    • CommentTimeJan 17th 2015
     permalink
    No bo de facto MRP jest technologią i metodą jak każda inna. Kobiecość trzeba mieć w sobie, żadna metoda zapobiegania ciąży nam jej nie "włączy".
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.