Witam
Bardzo proszę o pomoc. Czytałam gdzieś, że temperatura w fazie lutealnej musi przekroczyć 37 stopni. U mnie waha się ona gdzieś około 36,8 i 36,9. Czy to zbyt mało, aby ciałko żółte spełniało należycie swą funkcję? Jakie mogą być tego przyczyny.
Dziękuję za odpowiedź
m.

Dzięki:) Czytałam gdzieś w necie.
Oglądałam Twój profil w widzę, że jesteś doświadczona w tym temacie:)
Mam zatem do Ciebie kilka pytań. Będę wdzięczna za odpowiedź.
Otóż od 2 i pół roku jestem mężatką. Przez praktycznie 1,5 roku nie planowaliśmy potomstwa, bo ja jeszcze studiowałam, ale nie zabezpieczaliśmy się wogóle przez ten okres, tylko licząc jakby na oko dni płodne i wstrzymując się tylko wtedy od współżycia.Po tym czasie udałam się do gina, zrobić badanie rutynowe i porozmawiać. Gin powiedział, że należy współżyć regularnie 1 rok, a jeśli się nie uda to dopiero potem będzie trzeba zrobić jakieś badania itp. Zaznaczam, że cykle mam regularne( 31 dni). Od stycznia używam testów owulacyjnych, które co miesiąc pokazują zbliżającą się owulację. Od maja obserwuję śluz i wykazuje cechy śluzu płodnego między około 11 a 17 dniem. Od ostatniego miesiąca do tych obserwacji włączyłam mierzenie temperatury. Wykres pokazał mi skok o 2 stopnie, potem nastąpiła 9 dniowy czas wyższych temperatur (36,8, 36,9), a dziś temperatura spadła do 36,7(więc spodziewam się miesiączki) Mimo podejmowanego współżycia w dni płodne brak poczęcia.
Jakie mogą być tego przyczyny ?
Dzięki

na to czy dojdzie do zapłodnienia wpływa wiele czynników. Wbrew pozorom to wcale nie takie proste. Poobserwuj się ok 6 cykli z pomiarem temp. Zobaczysz jak długą masz np. fazę lutealną (czyli dni z wyższą temp.) Potem gdy nadal nie zaskoczycie to możesz wybrać się z wykresami do ginekologa, który zna się na obserwacjach. Pewnie zleci jakieś badania hormonalne Tobie oraz mężowi bo przecież jakość jego nasienia też ma duże znaczenie.

Dziękuję Wam za odpowiedzi.:) Akurat mam namiary na dobrego lekarza i pójdę do niego jak najszybciej na konsultację.