Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  permalink
    Ja również przeżyłam nie jeden pogrzeb w swoim życiu, a mam 28 lat... najbardziej przeżyłam śmierć dziadka i babci, byłam z nimi bardzo zżyta i gdy zachorował dziadek i zmarł po nim zaraz zachorowała babcia, myślę,że też z tęsknoty za nim, bo nie mogli żyć bez siebie i po niedługim czasie zmarła :cry: to był cioc zwłaszcza dla mojej mamy, bo to byli jej rodzice, ale było jeszcze kilka takich chwil gdzie musiałam żegnać bliskich i to prawda, że w mojej rodzinie również były "zbiegi okoliczności", bo praktycznie po każdej śmierci pojawiało się na świecie dziecko.... widocznie tak to już jest, że jedni drugim ustepują miejsca... :sad: bo jak wytłumaczyć 7 pogrzebów i 7 narodzin dzieci...
    •  
      CommentAuthormacek
    • CommentTimeApr 21st 2012
     permalink
    Jak miałam 22 lata czyli 11 lat temu zmarła moja ciocia, siostra mojego taty, była mi bardzo bliska. Trzy miesiące później zmarła jej mama i mama mojego taty...moja kochana babcia. Bardzo przeżyłam obie straty, wyjechałam wtedy na pół roku do Stanów i ten czas bardzo mi pomógł. Nigdy nie myślałam, że coś gorszego może mi się przydarzyć... A jednak w 2010 zmarła moja kochana mama po długiej i ciężkiej chorobie, miała 59 lat.... Siedemnaście dni później zmarła mama mojej mamy... Jak to lekarz określił "pękło jej serce"... Ja sobie jakoś poradziłam, mam wspaniałego męża i cudownego synka ale ból w sercu jest i będzie już zawsze. Gorzej było z moim bratem, stracił mamę w wieku 21 lat i totalnie się posypał...
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeFeb 19th 2013
     permalink
    dziewczyny jak u was w rodzinie podchodzi sie do tematu zaloby w kontekscie chodzenia w czerni?
    moja rodzina jest w tej kwestii bardzo konserwatywna a ja bede nosila zalobe tylko dlatego ze wiem ze moj Tata by tego po mnie oczekiwal. Osobiscie jednak nie uwazam ze czern jest wyznacznikiem zalu czy czegokolwiek innego ale musze m.in ze wzgledu na mame. na dodatek do tej pory mialam 3 bluzki na krzyz i 1 portki wiec czeka mnie zakup calej garderoby na najblizszy rok
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeFeb 19th 2013
     permalink
    MrsHyde, współczuję straty. Ja nie upieram się przy czerni... Moja mama np. bardzo bardzo nie lubi siebie w czarnym i żałobę nosiła krótko. Żałoba moim zdaniem jest w sercu, nei na zewnątrz... Czasem może warto dla bliskich się trochę poświęcić...jeśli to takie ważne dla Twojej mamy, może chć przez jakiś czas ponosić czerń. Mój M. nadal chodzi zawsze tylko w czerni. A jego żona zmarła prawie 2 lata temu. Nie mam mu tego za złe. Akurat ja lubię też czarne ubrania. Choć czasem przejdzie mi przez myśl, że mógłby czasem włożyć inny kolor... Ale jeśli tak czuje, niech tak nosi. Znam osoby które bez żałoby noszą się w czerni niemal zawsze. Więc różnie to jest. Ja osobiście nie przywiązuję do tego dużej wagi. ps. mnie samą parę razy ktoś zapytał, czy mam żałobę, bo akurat byłam na czarno... bo lubię
    --
  2.  permalink
    MrsHyde Przykro mi. Ja po smierci mamy ubieralam sie na czarno, ale z przekonania, ze to moj obowiazek. Moj tato ubieral sie niekoniecznie na czarno, wybieral ciemne odcienie ubran i na kurtce przyszyla mu krawcowa zalobe. Przyznam, ze nie wiedzialam ze tak sie robi.

    Mysle, ze zaloba do indywidualna sprawa i kazdy ja przechodzi na swoj sposob. Czern nie musi jej symbolizowac bo zalobe nosimy przeciez w sercu i pamiec jest najwazniejsza.
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeFeb 19th 2013
     permalink
    Hyde, bardzo mi przykro...
    --
  3.  permalink
    Hyde, bardzo mi Przykro...
    U mnie w rodzinie nosi się przez pierwsze miesiące (około trzech) czarne ubrania. Później po prostu nie nosi się krzykliwych kolorów, ostrych, ale niekoniecznie tylko czerń. Zazwyczaj jest element czerni w stroju (np. spodnie, spódnica, bluzka) ale połączony z innym kolorem - beż, krem, popiel, szarość, delikatna zieleń czy niebieski.
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeFeb 19th 2013
     permalink
    Hydzia, moje kondolencje... Sciskam Cie mocno.
    Co do zaloby- u mnie w rodzinie jest roznie ale moja mama i babcia po smierci dziadka nosily ja okragly rok.
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeFeb 19th 2013
     permalink
    dla mnie na razie to wszystko jest bardzo swieze bo Tata zmarl tydzien temu. Za miesiac skonczylby 58lat, 25lat choroby (osoba niepelnosprawna, po pobiciu mial 6trepanacji a potem 3operacje na nogi bo mial uszkodzone nerwy plus przykurcz miesni) z czego ponad ostatnie 2 walczyl z rakiem. Juz samo to powinno bylo dac mu spokojna smierc ale jego ostatnie dni byly przepelnione cierpieniem. Ja na razie probuje wrocic do normalnosci i jestem na etapie powtarzania sobie ze tak jest lepiej, ze juz nie cierpi, ze skonczyla sie ta jego droga przez meke; z drugiej strony cholernie mi brakuje naszych codziennych rozmow telefonicznych i tych jego powiedzonek. Moje dzieci bardzo przezywaja smierc dziadka a we mnie zrodzil sie straszny bunt bo moja mama ciagle tylko o modlitwie mowi a ja sie zastanawiam czym ten czlowiek zawinil ze tyle meczarni go w zyciu spotkalo :cry:
    •  
      CommentAuthorbaribal
    • CommentTimeFeb 19th 2013
     permalink
    Sama przeżyłam śmierć Taty dwa lata temu, który zmarł niespodziewanie na zawał serca.
    Nie chciałabym, żeby to trywialnie zabrzmiało, ale rzeczywiście żałobę nosiłam (i wciąż noszę) w sercu. Czarne stroje wdziewałam przez kilka miesięcy, głównie dlatego, że czułam się pogrążona w otchłani rozpaczy a czarny kolor odpowiadał mojemu nastrojowi i stanom psychicznym.
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    moglam sie byla spodziewac ze bedzie smutno, przykro i pusto ale stawic temu czolo jest znacznie trudniej niz tylko sie 'spodziewac'
    na dodatek po raz kolejny przekonuje sie jak parszywie jest byc jedynakiem, moze w gromadzie jest latwiej a tak... po prostu jest ciezko, bardzo ciezko temu wszystkiemu sprostac
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    Hyde, brak mi słów :( Na pewno jest to cholernie ciężkie, szczególnie w święta... Strasznie mocno Cię przytulam, wirtualnie tylko, ale... no przytulam no...
    --
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    W listopadzie minęły 2 lata po śmierci mojego taty...nie ma dnia bym o nim nie myślała. W trudnych momentach,gdy szczególnie czuję się sama i słaba, zdarza mi się płakać z tęsknoty z nim. Był osobą, z którą mogłam rozmawiać dosłownie o wszystkim.
    -- [*]
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 31st 2013 zmieniony
     permalink
    MrsHyde: na dodatek po raz kolejny przekonuje sie jak parszywie jest byc jedynakiem, moze w gromadzie jest latwiej a tak...

    Hyde... dokładnie. potwierdzam to....
    u nas w tym roku miną już 4 lata (też w listopadzie)... a bardzo często Go wspominam... patrzę na moje dziecko i uświadamiam sobie, że nigdy nie pozna swoich dziadków (R. tata też nie żyje,..)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    Hyde, a jak Twoja mama sobie radzi? Boże, nie wyobrażam sobie przez co musicie przechodzić...
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    mama na poczatku byla dzielna ale ostatnio sie rozsypala; calymi popoludniami spi, na szczescie ciagle pracuje to przynajmniej w dzien jest zajeta; martwie sie o nia bo nie gotuje sobie obiadow, nie chce wyjsc do ludzi i mam wrazenie ze ma pretensje do calego swiata, a szczegolnie do mnie i siostry taty ze probujemy w miare normalnie zyc
    Do tej pory nie oddala nikomu rzeczy po tacie (wlacznie z lozkiem typowo szpitalnym) a jego kosmetyki normalnie stoja na polce w lazience. To co udalo mi sie schowac od razu po smierci do szafek tam zostalo ale dalej mnostwo rzeczy lezy tak jak lezalo a ona w kazdej wolnej chwili chodzi na cmentarz (nawet 2x dziennie)
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    Nie wiem, wydaje mi się, że dla żony to chyba straszny cios, dzieci / dziecko ma swoją rodzinę, a ona zostaje sama... I w sumie na razie minął krótki czas... Mogę Ci tylko powiedzieć, że moja mama tak reagowała po śmierci swojego taty. Długo, bardzo długo. W sumie chyba po roku zaczęła funkcjonować normalnie. Bardzo Wam współczuję, bardzo.
    --
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    Każdy przeżywa żałobę na swój własny sposób. Nie ma jedynie słusznej drogi.
    Mnie śmierć męża mobilizowała do akcji. Jako wyraz buntu i złości (na Niego?) posprzątałam wszystko natychmiast, schowałam z oczu, z widoku, bo mi Go przypominało. Ale odbiła się ta moja dzielność na mnie po jakimś czasie. Zeszło ze mnie powietrze...
    Hydzia, obserwuj mamę pilnie. Sądzę, że podźwignie się sama, ale potrzeba czasu.
    Ma wokół siebie wielu kochających ludzi. Dajcie sobie czas na wypracowanie własnych sposobów na radzenie sobie z tęsknotą.
    Trzymaj się! Współczuję...
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    Pea proponowalam mamie wizyte u psychologa to stiwerdzila zebym nie robila z niej wariatki, moja neurolog ktora przez lata prowadzila tate proponowala zebym z mama do niej przyszla ale tu tez sprzeciw sie pojawil. martwi mnie to ze kazdy temat konczy sie na tacie, te przespane popoludnia tez nie sa normalne. Ogolnie to moja mama od ponad 20lat miala zycie ograniczone do zajmowania sie tata i pracy wiec teraz po prostu musi sie odnalezc w nowej sytuacji - nigdy nie miala czasu poogladac tv, wyjsc na spacer czy poczytac ksiazke ale teraz tez z tego niezbyt korzysta bo woli sie modlic twierdzac ze tylko to moze teraz Tacie pomoc. Boje sie ze z pokoju taty zrobi mauzoleum, kapliczke czy jak to nazwac. Mi jest ciezok tam bywac a co dopiero jej mieszkac. Staram sie nie rozmyslac o tych ostatnich tygodniach cierpien ale mama nie daje zapomniec; zreszta z praktycznie kazdego tematu schodzimy na jeden wg niej "sluszny" tok rozwazan
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 31st 2013
     permalink
    Hyde, u nas było podobnie. Z tym, że u nas choroba trwała 8 lat. No, ale to też sprawiło, że życie po śmierci Taty jednak stało się jakieś... puste.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 1st 2013
     permalink
    MrsHyde: Ogolnie to moja mama od ponad 20lat miala zycie ograniczone do zajmowania sie tata i pracy wiec teraz po prostu musi sie odnalezc w nowej sytuacji - nigdy nie miala czasu poogladac tv, wyjsc na spacer czy poczytac ksiazke


    Ciężka sytuacja... A niestety z osobami z pokolenia naszych mam to jest tak, że wizyta u psychologa = jestem wariatem. Nasze pokolenie już zupełnie inaczej na to reaguje. W sumie to teraz chyba tylko Ty pozostałaś jako jej wsparcie? A ma jakieś przyjaciółki?
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeApr 1st 2013
     permalink
    moja mama nigdy nie miala przyjaciolki od serca, zreszta ona nie wierzy w przyjazn; ma 2 serdeczne kolezanki (z czego wg mnie jedna zasluguje na miano przyjaciolki ale mama sie chyba tego slowa boi); w sumie to ona nawet w rodiznie trudno mowic zeby byla z kims blisko, ma trudny charakter
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeApr 1st 2013
     permalink
    Trudno oczekiwać od kogoś, kto przez większość życia żył tak jak Twoja mama, że nagle z dnia na dzień, tracąc sens i podstawę swojego życia (jaka by nie była) zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mamie zawalił się świat, zniknęło coś, co kierowało nią i nadawało kierunek wszystkim poczynaniom.
    Potrzeba jej dużo ciepła i cierpliwości i zrozumienia. Jeśli chce rozmawiać o Tacie, niech rozmawia, do wyrzygania (sorry). To jej sposób na radzenie sobie z rzeczywistością.
    Moja mama do tej pory mówi o babci, nosi jej bluzki, czy ogląda zdjęcia i listy. Radzi sobie z tęsknotą jak potrafi najlepiej. A w tym roku minie 11 lat od jej śmierci, zresztą teraz w kwietniu.
    Co do pomocy fachowca... Nawet jeśli mama nie widzi potrzeby pomocy to może na początek Ty lub ktoś równie bliski mógłby porozmawiać z psychologiem, jak mamie pomóc. Ale obawiam się, że psycholog, to może być trochę mało.
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeApr 1st 2013
     permalink
    Pea nie oczekuje ze splynie to wsyzstko po niej jak po kaczce ale uwazam ze katowanie sie wspominaniem najciezszych chwil tez nie jest dobrym sposobem. Lubie rozmawiac o tacie, ale o tym sprzed roku chociazby. Nie wiem jaki jest sens (no dobra ja go nie widze) w rozpamietywaniu cierpienia danej osoby kiedy jest cale mnostwo fajnych, dobrych chwil do wspominania. Tata byl bardzo ciepla osoba, mimo ciezkiej choroby i kalectwa potrafil zartowac i z pewnoscia by chcial wlasnie taki byc zapamietany
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeApr 3rd 2013
     permalink
    MrsHyde: Nie wiem jaki jest sens (no dobra ja go nie widze) w rozpamietywaniu cierpienia danej osoby kiedy jest cale mnostwo fajnych, dobrych chwil do wspominania

    Ja sądzę, że Twoja mama wspomina te bolesne chwile, bo teraz ona właśnie jest pełna bólu. W tym nie ma sensu, to jest sposób na oswojenie tego swojego bólu i tęsknoty. Będzie robiła mauzoleum z pokoju taty, będzie czciła jego rzeczy, bo to ją do niego przybliża. Oczywiście, czas zrobi swoje, na razie nic nie zmieni jej przeżywania. Psycholog, neurolog - mógłby pomóc, gdyby ona chciała, żeby jej pomagali. A ona tego nie chce. Ona chce przeżyć to, co przeżywa. Krzywda nikomu się nie dzieje, niech więc tkwi w tej żałobie i bólu. Wcześniej lub później ten okres minie i Twoja mama będzie wspominać wesołe chwile z tatą, może wyjdzie do ludzi, może znowu zacznie się śmiać. Ja rozumiem Twoje rozterki jako córki, ale pozwól jej przeżywać to po swojemu.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeApr 3rd 2013
     permalink
    Jaca tylko ze moja mama jest zyciowa pesymistka, osoba ktora mimo uplywu 5lat nie pogodzila sie ze smiercia swojej matki a mojej babci. Mimo ze tylko ona trzymala babcie przez kilka miesiecy przy zyciu (babcia mieszkala razem z nami od zawsze) to ciagle twierdzi ze to jej wina, ze czegos niedopilnowala itp itd; po smierci jej brata tez dlugo miala do siebie ale mimo ze brat byl zonaty i dzieciaty.
    Teraz dzien dnia ma sny ktore sprawiaja ze wstaje zmeczona, snia jej sie zmarli z naszej rodziny, opowiada jakie przeroznosci jej sie wysniwaja, oczywiscie interpretuje te sny na swoja melodie i widze ze sama sie tym mysleniem wyniszcza. Moze to brzmi bezdusznie i mocno egoistycznie ale w jakis tam sposob staram sie dbac o wlasny tylek. Jestem jedyna osoba ktora sie moze mama zajac, mi przyjdzie stawic czolo jesli mama zacznie niedomagac i nei chcialabym aby popadla w ciezka depresje czy inna schize psychiczna bo po prostu wiem ze moge nie dac rady sobie z tym poradzic i odpowiednio sie nia zajac
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeApr 4th 2013
     permalink
    Aha, rozumiem. W takim razie musisz coś zrobić. A nie próbowałaś podrzucać jej synka? Wiesz, jak człowiek jest przyparty do muru w byciu komuś potrzebnym, to zapomina o swoich schizach...
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  4.  permalink
    MrsHyde: Nie wiem jaki jest sens (no dobra ja go nie widze) w rozpamietywaniu cierpienia danej osoby kiedy jest cale mnostwo fajnych, dobrych chwil do wspominania.

    Hydzia, nie wiem, ale strzelam- a może odejście Twojego Taty mniej boli mamę, jak przypomina sobie jak cierpiał, niż jak myśli o dobrych momentach, które przeżyli razem? Może to taka reakcja obronna?
    No nie wiem, tak mi przyszło do głowy...
    --
    •  
      CommentAuthorMartaa0284
    • CommentTimeMay 9th 2013 zmieniony
     permalink
    Mój Tato zmarł w styczniu 2007 r ot tak z dnia na dzień. To był właśnie okres, kiedy zaczynałam przygotowania do ślubu. Świat mi się zawalił. W tydzień czasu schudłam 10kg, z racji tego, że to była zima i przy osłabionym organiźmie łatwiej złapałam jakiegoś wirusa, który spowodował, że wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem zapalenia płuc. Dochodziłam do siebie tak naprawdę 2-3 lata. Zwłaszcza, że był mi bliższy niż mama i lepiej się z nim dogadywałam. Miałam wtedy 23 lata.
    -- Mama dwójki :)
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeJul 15th 2013
     permalink
    dziewczyny czy jak sie sklada do sadu o orzeczenie o spadku (postepowanie spadkowe) to potrzebny jest moj akt slubu czy tylko akt urodzenia? musze to na biegu zalatwic bo chce zrzec sie spadku po tacie na rzecz mamy a ponoc to trzeba zrobic w pol roku zeby poniesc tylko symboliczne koszty
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeJul 15th 2013
     permalink
    Jesli masz po slubie inne nazwisko to bez aktu slubu chyba nic nie zalatwisz. Ale nie orientuje sie na 100%, czy tak jest wszedzie i w kazdym wydziale, bo ja nie zalatwialam spraw spadkowych, tylko majatkowe, ale wlasnie musialam dostarczyc akt slubu z racji zmiany nazwiska. Akt chciala babka tylko do wgladu.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.