TAK, w styczniu 2006. Stężenie hormonów w normie. Wiem, że niedoczynność tarczycy jest przyczyną beznadziejnej otyłości. Do tego okropne obrzęki kostek. :-( Nie wiadomo, w czym rzecz.
pewna ciekawostka. Naukowcy zrobili test. Wybrali grupę ludzi i dali im róznego rodzaju naczynia do nabierania potraw. Mniejsze i większe. Ci co mieli większe naczynia nabierali dużo potraw po czubek Ci co mieli małe nabierali małe porcje standardowe.
Jeśli mamy zapotrzebowanie na jedzenie to nie głódźmy się a rozbijajmy posiłki na mniesze porcje a częstsze. Organizm lepiej wtedy sobie z nimi radzi. Wybierając owoce patrzmy na to aby były to takie owoce które trzeba długo jeść. Dla przykładu banany maja dużą ilość kalorii i są zdrowe ale niestety zbyt szybko znikaja w naszym przełyku, minimum wysiłku dla ich rozdrobnienia, same rozpływają się w ustach. Wybierając twardsze owoce czy nawet warzywa z którymi musimy dłużej powalczyć by je obrobić bardziej nas sycą.
Amazonko, wiesz skoro facet Cie taka akceptuje to b.wazne! a ze Cie taka poznal, i taka mu sie spodobalas,to jeszcze wazniejsze:) moze sek w tym CO JESZ? podaj mi moze przykladowe rzeczy ktore jesz przykladowego dnia, moze wspolnie cos wymyslimy:)
Słyszałam kiedyś pogląd o tym, że każdy ma genetycznie przypisaną pewną wagę. Dopóki jej nie osiągnie (zakładając, że jej nie akceptuje) - będzie się męczył dietami i ćwiczeniami i będzie mu ciężko. Gdy tę wagę już osiągnie - nagle przestaje tyć mimo, że już nie ćwiczy i je więcej słodyczy. Są osoby obarczone otyłością genetyczną - jechałam swego czasu w pociągu z bardzo miłą kobietą, była biologiem - genetykiem, przy okazji i dietetykiem (chyba specjalność, nie wnikałam). Mówiła mi o osobach, które przez 4 tygodnie potrafiły być na samej wodzie, liściach sałaty i mikroelementach podanawnych dodatkowo - i tyły! Myślę, że w takim wypadku nie ma wyjścia jak zaakceptować taki bieg zdarzeń bo inaczej zamęczymy się i wykończymy a nic się nie zmieni.
Amazonko ja nie proponuje Ci wegetarianizmu:) to jest cos co akurat mi pasuje, i od jakiegos czasu jem czasami biale mieso. hmm a co jadlas, jak zylas,co robilas- kiedy mialas wage w ktorej sie lepiej czulas? moze opisanie tamtego stanu pomoze nam w czyms?
czyli że trzeba powrócić do pewnych trybów życia. Studia skończone. Siedzący tryb pracy. Wspólne wycieczki rowerowe z mężem dla przyjemności? Basen? Więcej spacerów na rozruszanie?
hmm czyli chyba jestes troche typem jak ja.musze strasznie pilnowac co jem.jestem wysportowana ale kragla tu i tam.na szczescie taka juz siebie pokochalam.idealna wage mam jak min.1h CODZIENNIE CWICZE b.intesywnie.a nie zawsze prtzy obecnym trybie zycia,gdy rozkrecam firme, mam na to czas i sily chociaz staram sie.mam taka sylwetke dosc mocna chyba.wiem ze np. jak jem normalnie, ale jem duzo kanapek, weglowodanow to zaraz tyje mimowolnie.ale jak jem wiecej salatek,owocow do tych kanapek. normalne pelnowartosciowe obiady, ciemne kasze ryze, warzywa, kurczak/indyk piers to jest lepiej. wiesz zauwazylam duza poprawe tez jak pije duzo herbaty czerwonej, zielonej,wody mineralnej. litrami po prostu kilka filizanek herbaty dziennie..tylko moja "filizanka" ma 0.5litra :-D
Amazonko, moze znajdz ulubiona herbatke owocowa. ale wlasnie owocowa nie czarna aromatyzowana.ale sekret twki tez w tym ze czerwona zwlaszcza Pu erh jest cudna bo pita w takich ilosciach REWELACYJNIE POBUDZA przemiane materii:) co do makaronow itp. mieszaj je z warzywami w duzych ilosciahc dodaj swoje ulubione chude mieso.sosy rob sama np. z sosu pomidorowego czystego z przyprawami (kupne maja rozne dziwne dodatki w tym cukier!) moze wyprobuj moj przepis kilkanascie postow wczesniej:) uwierz mi szybki do zrobienia:) ja musze miec szybki obiad:) ale zdrowy i pozywny:) jak chcesz podam Ci pare innych przepisow,ale ja glownie sama eksperymentuje:) diabel tkwi w szczegolach przy takiej przemianie materii ktora wychwytuje kazdy niuans odzywiania i trybu zycia:) w epoce kamienia taka przemiana materii to zaleta, przyswajamy wszystko:) ale teraz przy siedzacym trybie pracy.. trzeba dbac o siebie szczegolnie. Trzymam kciuki, i pamietam daj sobie czas, malymi kroczkami osiagniesz swoj cel:)
Ja piję Gastrosan. Kupiłam ją z powodu problemów jelitowych i wiecie co? Idealnie reguluje mi przemianę materii - już dawno nie miaam tak, że zaraz po obiedzie musiałam lecieć... do łazienki. Nie przeczyszcza, normuje (zależało mi, żeby nie przeczyszczała). Polecam na próbę. Smak rumiankowo - miętowy, do kupienia w aptece (20 torebek ok. 6 zł).
hhmmm jak sie tak zastanowie ja uzywalam kiedys COLON C, to nie herbatka to taki proszek kupuje sie go w aptece za ok.30zl (duze opakowanie) i wystarcza na miesiac gdy sie uzywa 2 lyzki dziennie na czczo z woda przed posilkami (ok1h. przed posilkiem) reguluje slicznie gospodarke jelit. wzmacnia odpornosc. zasiedla jelita db bakteriami.i dodatkowo pobudza je do "produkcji" swoich db bakterii. jesli ma sie sklonnosci do tzw. chorob kobiecych.wzmacnia ogolna odpornosc organizmu. ja w poczatkowej fazie przyjmowania tego specyfiku,zanim mi sie wszystko wyregulowalo latalam dosc czesto sie wyprozniac, potem wszystko wrocilo do normy. w ogole ja oprocz tego ze staram sie prowadzic zdrowy tryb zycia, zdrowo sie odzywiam, to i lecze sie naturalnie. dostalam tak w kosc antybiotykami i tradycyjna medycyna nie umiala mnie wyleczyc.ale to juz inna historia
to moze pol kieliszka czerwonego wytrwanego wina po sutej kolacji? a i trzeba jesc do 18-19 najpozniej. to tez wazne, przy naszym typie przemiany materii:) przemiane materii mozna pobudzac. to sa inne herbatki, skoro czerwonej nie mozesz, zielona tez jest ok. najdelikatniejsza w smaku jaka znam to Lloyds- zielona jasminowa w torebkach. nawte jak postoi pol dnia zaparzona to nie robi sie cierpka.
Nie używam alkoholu. To nie dla mnie. Owocowe wystarczą. Na pracę jelit pomaga siemię lniane. Unikam sutych kolacji, ale czasem o tej porze jemy obiad razem. Taka praca i prędkość przygotowywania jedzenia.
Amazonka, jeżeli lubisz mięsko, przejdź na dietę wysokobiałkową, albo po prostu unikaj węglowodanów. Możesz mieć problemy z przemianą materii, więc koniecznie musisz zacząc zjadać częściej mniejszcze ilości posiłków. Polecam kurację herbatatkami przeczyszczającymi, ozyszczą ci jelita ze złogów, co poprawi przemianę materii. I najważniejsze, to dobra kondycja psychiczna. Życzę ci powodzenia w diecie, napewno się uda, mój mąż tył z roku na roku, choć wydawało się pozornie, że je i żyje tak samo, dopiero gdy musiał schudnąć ostro wziął się za siebie i NAPRAWDĘ WIDAĆ EFEKTY, chociaż genetycznie ma problemy z wagą.
a ja jem sniadanie o 8, z 2 kanapki, potem o 13 jem obiad w pracy i jak z pracy przychodze to gotuje obiad w domu i jem go ok 16-17. potm juz tylko cos przegryze. jak zjem kolacje wieczorem, lub jak rodzina sie spotyka na uryczostysciach i wcina sie od 17 to potem cala noc mnie mdli. od 3 lat waze 48 kg bez zmian... mysle ze magia tkwi w porach zywienia, ze ten ostatni posilek powinien byc do 18. przyznam sie szczerze ze jestem amatorem niezdrowego zywienia, pizza lazagne zapiekanki, hamburgery... al ok 15 potem juz tylko winko
ewelcia lazagne może być zdrowym posiłkiem wszystko zależy od tego jak jest przyrządzona. Amazonko co do mam grubasek, to w moim otoczeniu są tylko szczupłe mamy, ja osobiście po ciąży ważę kilogram mniej niż przed (w sumie podczas karmienia schudłam do 2 kg poniżej wagi z przed ciąży, po odstawieniu małej wrócił mi kilogram). A moja obecna waga to waga, którą miałam kończąc liceum, czyli 12 lat temu :). Myślę, że mamy grubaski to mit. Owszem powszechne było tycie kobiet po dziecku, ale w pokoleniu mojej mamy, bo wtedy np. zalecano kobiecie karmiącej picie bawarki niby na zwiększenie pokarmu. Takie dziwne opinie pokutują nadal wśród niektórych położnych - gdy leżałam na położniczym, co rano było zachęcanie mnie do zjedzenia zupy mlecznej, bo przecież karmię. A ja pokarmu bez tego miałam tyle, że mogłabym wykarmić wszystkie noworodki na oddziale, a moje dziecko jest alergikiem i gdybym uległa tym namowom to dopiero byłoby wesoło.
Ja myślę że do tego wszystkiego ma jeszcze nasz wiek. Ja równierz nie narzekam na jakąkolwiek nadwagę raczej odwrotnie. Podobnie jak Ty Iwa mam 47kg (nie jestem z tych wysokich) i powyżej nie wchodzę. Właściwie idealną wagę dla siebie to miałam w pierwszej ciąży 55kg (wtedy przybyło mi 9,5kg a więc jeszcze mniej ważyłam niż obecnie). Moja Mama mówi mi że Ona także po urodzeniu dzieci długo miała jeszcze taka idealną wagę. Problem zaczął się po 40tce- inna przemiana materii, mimo iż kobieta jest żywotna i roweru oraz spacerków nie omija z daleka
Amazonko ja fasolkę po bretońsku robię z fasoli w puszkach :). Puszka białej fasoli Puszka czerwonej fasoli Kiełbasa Cebula Koncentrat pomidorowy. Drobno posiekaną cebulkę podsmażam, do tego wrzucam pokrojoną w kostkę kiełbasę i znów podsmażam. Następnie dodaję fasolę i zalewam wszystko sosem pomidorowym. Jak się zagotuje doprawiam: sól, pieprz, czerwona papryka (raczej słodka) i obowiązkowo majeranek. To taka moja wersja fasolki po bretońsku. Ale dawno nie robiłam, chyba jutro zrobię :)
ale koniecznie do tej kiełbaski wędzony boczulek wtedy jest suuper aromat i smak , w wersji urozmaiconej możesz dodać nieco czerwonej papryki pokrojonej w cieńkie paseczki
a ja robię podobnie jak dziewczyny tylko kupuje Jaśka - moczę go ładnie całą nocke i on mi po południu mówi że jest gotowy tylko zagotować go trzeba raz - odcedzić i potem już gotować na aż się miękki zrobi
Lily też tak kiedyś robiłam, mordowalam się z tym jaśkiem żeby się ugotowal do miękkości, ale jak odkryłam że jest fasola w puszce to juz z tamtą nie robię teraz robi się błyskawicznie a i smak chyba lepszy.
Kurna no... Ale mi apetytu narobiłyście na tą fasolkę Nie wiedziałam, że można tak łatwo . Ja też z tych co się z jasiem męczą. Chyba dziś fasolkę zrobię Amazonka, ja akurat daję kiełbasę zwyczajną.
Mnie też zawsze się zdawało, że to trudno zrobić. Wybrankowi wracają coroczne listopadowe stany depresyjne, więc trzeba mu choć trochę osłodzić życie. Fasolka to jego ulubiona potrawa, he he. Z boczkiem to niezły pomysł - używam dużo. Kiełbasa krakowska firmy Agro z Rydzyny jest bardzo dobra i godna polecenia.
Ja póki nie odkryłam fasoli w puszcze nie robiłam fasolki po bretońsku, za dużo zabawy, a przede wszystkim za długo z tym namaczaniem jak dla mnie. Co do koncentratu równego sosowi pomidorowemu to tak naprawdę ja mam własnej roboty sok pomidorowy (zrobiony z odrobinką cebulki i czosnku). Natomiast kiedyś póki nie miałam takiego własnego sosu to rozrabiałam koncentrat pomidorowy z kostką knorra (wtedy jeszcze używałam takich świństw), teraz rozrobiłabym z wodą. A co do kiełbaski to tak jak napisała mała_mi jakąś zwyczajną :), pomysł zuzuy z boczkiem jest super.
Klamka zapadła! Robię dziś fasolkę Amazonka, sos zależy jak kto lubi. Jedni lubią dużo sosu, a mniej fasoli, inni na odwrót, a jeszcze inni pół na pół.
Dziewczynki boczulek koniecznie ! Pracuję w spożywce to wiem ! Wędzony- parzony , taki jest najlepszy, same zobaczycie zesmażyć na chrupko z kiełbaską i cebulką, mniam mniam
ja w domku zawsze mam parę puszek fasoli, to jest taki awaryjny produkt, można na szybko zrobić fasolkę po bretońsku lub pyszną sałatkę z tuńczykiem :).
Cóż tak naprawdę to zależy co kto lubi, jak dla mnie można po prostu dodać koncentrat pomidorowy, aromat i tak będzie od cebulki, kiełbasy, boczku. Ja i tak doprawiam całość, tak jak napisałam solą, pieprzem, czerwoną papryką i obowiązkowo majerankiem - dużo majeranku!
Dziewczyny, ale mi narobiłyście ochoty na fasolkę...i na boczek, mniam Która mi prześle wędzony parzony boczusiek? Mam za to polską zwyczajną - jaka pyszniutka do spaghetti, niam
Ale mi narobiłyście smaka. Ale bym sobie zjadła bułę z masłem i do tego fasolkę po bretońsku. Ja nie dodaję boczku w większych ilościach, bo za nim nie przepadam, wolę na tłuszczu z boczku zesmażyć kiełbachę i cebulę. Efekt taki sam a nie muszę potem boczku miętosić między zębami ;-) Też daję przecier pomidorowy. W większej ilości niż zazwyczaj się daje (chociaż sosu jest stosunkowo mało, bo nie lubię pić czegoś, co powinno się jeść :P )
Amazonko - pytanie, które chyba zostao pominięte, sucha krakowska raczej odpada, możesz kupić śląską albo myśliwską.
A moim najczęściej robionymi daniami są spaghetti i chińszczyzna (przepisy dość skomplikowane, co potrawa to inna, lubię eksperymenty, hehe)
- Mielone mięsko - Zmielony korzeń selera, pietruszki, matchewka, cebula - Natka pietruszki - Sos pomidorowy Pudliszki, bądź Knorr do spaghetti :P - Puszka pomidorów obranych ze skóry, krojonych - Oliwa - Czosnek posiekany - Przyprawy w kostce knorra (czosnek, papryka, pietruszka) - Parmezan (polecam President)
Zesmażamy mięso na oliwie aż będzie mocno zesmażone ale nie spalone (prawie twarde, w sosie rozmięknie), w osobnym garnuszku smażymy na oliwie starte warzywa. Do spieczonego mięcha dodajemy warzywa i posiekane kilka ząbków czosnku. Jak się warzywka z mięchem wymieszają aczosnek upraży - zalewamy pomidorami i dusimy 5-10 minut. Dodajemy sos ze słoika. Dodajemy kostki smaku. Dodajemy posiekaną natkę pietruszki. Doprawiamy do smaku (sól, pieprz, tabasco - co kto lubi). Ważne jest, żeby sos odpowiednio odparować z wody. Gęsty jest na prawdę pyszny. Po nałożeniu na talerz makaronu i sosu - posypujemy Parmezanem.
ojej ale się narobiło. Może przeniesiecie te przepisy na pyszności (aż mi w brzuchu zaburczało) na "Mniam , mniam" ? Idę do lodówki coś zjeść, takiego smaka mi narobiłyście