Cześć, mam rozpoznany trądzik różowaty, głównie rumień i podrażnienia. Dermatolog przepisał mi antybiotyki, ale szczerze mówiąc – chciałabym spróbować czegoś mniej inwazyjnego. Czy komuś udało się wyciszyć skórę pielęgnacją albo innym podejściem bez silnych leków?
Mi bardzo pomaga kwas azelainowy, ale nakładany profesjonalnie w gabinecie – w odpowiednim stężeniu i neutralizowany, więc nie ma ryzyka podrażnień jak przy domowym stosowaniu. Efekty mam naprawdę dobre, ale oprócz tego mocno pilnuję pielęgnacji.
U mnie największą różnicę zrobiło ograniczenie stresu i odstawienie cukru – wiem, że brzmi banalnie, ale naprawdę miało wpływ. Nie biorę leków, mimo że mam je przepisane, bo postanowiłam spróbować podejść do tematu od strony stylu życia. Pielęgnacyjnie też postawiłam na minimalizm i delikatność – używam produktów Acnerose i to one najbardziej wyciszyły moją skórę. Przy rumieniu i wrażliwości mniej znaczy więcej, a ten zestaw rzeczywiście robi robotę.