Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Mi założyli na nacięcie 5 szwów, bo trochę mnie ciachnęli ale w godzinę po porodzie śmigałam i siedziałam na łóżku "po turecku" na co moje współlokatorki patrzyły z przerażeniem :devil: Bardziej od rany po nacięciu krocza bolał mnie hemoroid, który się urodził razem z moją córą :wink: Był wielki jak kciuk i myślałam, że nigdy nie zejdzie...

    Wszystko się zagoiło jak na psie i 3 tyg po porodzie oprócz lekkiej blizny nie było już śladu po akcji. Blizny nie czuję, nie przeszkadza mi. U mnie jak pisałam wiedziałam, że nacięcia nie uniknę, bom wąska była i skóra mało rozciągliwa.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    No ja mam wrażenie, że u mnie szycie zostało lekko spaprane (zresztą mój gin też nie był nim zachwycony) i stąd problemy. Długi czas było już ok, ale teraz na nowo się wkurzam :sad: Ale co tam, już sobie obiecałam, że jak urodzę te wszystkie dzieci, które mam w planach, to sobie zafunduję jakąś waginoplastykę i już :wink:
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 9th 2012 zmieniony
     permalink
    Poniżej schemat tzw. kaskady interwencji - czyli jak jedna interwencja medyczna pociąga za sobą kolejne.

    Kaskada interwencji
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Dziewczyny, a czy to nie jest tak,że ranę po nacięciu jest prościej zszyć niż popękane krocze?
    Pytam, absolutnie nie po to by wykazać wyższość cięcia nad pęknięciem...
    Po prostu gdzieś, kiedyś coś takiego przeczytałam i takie miałam wyobrażenie...
    --
  1.  permalink
    Pewnie,że jest prościej,bo jak popękasz sama to rany moga być głębokie i w kilku miejscach peknięcie potem trudniej dojść do siebie bo oczywiste,że boli.Moja znajoma popekała z dwóch stron bo odmówiła nacięcia tzn podpisała jakieś tam oświadczenie...ja nie miałam nic przeciwko by mnie nacinali ale od chwili nacięcia bylo jedno parcie i juz miałam moją malutka na brzuszku:)
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 9th 2012 zmieniony
     permalink
    Jak widać na moim przykładzie, to wcale nie takie proste :-/ A tak serio, to pewnie jeśli pęknięcie jest masakryczne (jak u mojej koleżanki, której kroplówkę podkręcił lekarz na maksa, "bo po co tyle czekać"), to pewnie trzeba się napracować, ale mówiła mi tamta położna domowa, że samoistne pęknięcia przy naturalnie prowadzonym porodzie są nieduże i powierzchowne. Dwa, trzy szwy i po robocie.
    Moja mama rodziła całą naszą czwórkę (zresztą wszyscy powyżej 4200 g) bez nacięcia. Przy pierwszym porodzie zaliczyła właśnie takie małe pęknięcie - mówiła, że założyli jej dwa szwy i po sprawie. Nie miała żadnych dolegliwości w tym miejscu.
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    leneczka8484: jak popękasz sama to rany moga być głębokie i w kilku miejscach peknięcie potem trudniej dojść do siebie bo oczywiste,że boli


    Chyba nie czytałaś uważnie, o czym piszemy :confused: Jest dokładnie na odwrót.
  2.  permalink
    Czytałam ale odpowiedzialam na komentarz Jaheiry a ja napisalam to jak wygląda to z mojego punktu widzenia i jak wyszlo u mojej znajomej i co mówila mi moja położna.
    -- ,
  3.  permalink
    No to u mnie tak było, że nacięcie zszyli raz dwa.
    Natomiast z peknieciami bylo o tyle gorzej, że pojawily się w roznych miesjcach ale fakt na pekniecia szlo 1-2 szwy a przy samym nacieciu bylo chyba z 5
    -- // //
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Bo cięcie jest głębokie, nacina się przecież mięśnie. Pęknięcie zwykle "idzie po wierzchu".
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    I u mnie zadzialala ta kaskada interwencji. :(
    •  
      CommentAuthoranaa86
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    naczytałam się jak głupia i się zestresowałam... chyba jednak ominę ten wątek (choć jest bardzo wciągający) do samego porodu i wtedy wkleję swoje doświadczenia, bo w innym przypadku padne na zawał zanim zacznie mi się cała akcja :tongue::tongue::tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorkamiis
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Anna86, nie będzie źle, zobaczysz :)
    --
    •  
      CommentAuthoranula36
    • CommentTimeFeb 19th 2012
     permalink
    pamiętam jak tu czytałam wasze historie i jak juz układałam swoja w myślach, nie mogłam się doczekać jak napiszę, że dzięki wspaniałej opiece i pomocy udało mi się urodzić naturalnie i bez powikłań, specjalnie wybrałam szpital, w którym propagują poród naturalny i to w wybranej przez siebie pozycji, rozmawiałam z połozną o ochronie krocza i kontakcie dziecka z matką, miałam w głowie cały plan karmienia piersią i powtarzałam sobie jak mantrę wszystkie zasłyszane rady... niestety wyszło zupełnie inaczej... termin minął a u mnie głucha cisza... pojechałam na KTG, które nie wykazało żadnych skurczy, za dni znowu KTG i znowu nic, wizyta u gin na której pan doktor stwierdził szyjkę 4cm długą, zamkniętą i twardą... umówiłam się na pierwszy test oxy, po paru godzinach pod kroplówką skurcze doszły raptem do 50% - takie mocne to miałam może ze dwa, szyjka ani drgnęła, ale ponieważ z dzieckiem wszystko ok, postanowiliśmy jeszcze poczekać i przyjechałam na nastepny test oxy tydzień po terminie wg lekarza, a według mnie to juz było 10 dni po... i znowu po paru godzinach lipa... nawet gorzej niz poprzednio, dawka oxy większa a skurcze tylko do 30%... szyjka ani drgnie! twarda, długa, zamknięta... no i zapadła decyzja o cc :( spłakałam sie jak bóbr, nagle zdałam sobie sprawę, że czeka mnie powazna operacja i to za chwilę, byłam przerażona... przyszła pani, która założyła mi cewnik i za chwilę zabrali mnie juz na salę, tam dostałam znieczulenie w kręgosłup a potem wszystko działo się jak w jakims filmie... położyli mnie a ja tak się trzęsłam jakbym nago stała na dziesięciostopniowym mrozie... przyszedł mój mąż - chyba bym nie dała rady bez niego, cały czas trzymał mnie za rękę a ja patrzyłam na niego i modliłam sie by nie spojrzeć w te przeklęte lampy nad stołem, w których wcześniej widziałam swój brzuch... tak naprawdę samo cc trwa bardzo krótko, nagle wyciągneli dziecko ale ja byłam jakaś nieobecna i wciąż przerażona, położyli mi ją taką cieplutką ale nawet nie byłam w stanie ruszyć ręką tylko tak zerkałam na nią :( potem mąż poszedł z nią na mierzenie..... ja nie pamiętam za bardzo jak przywieźli mnie do sali, niedługo potem przywieźli małą i juz ja miałam do samego wieczora... ssała cyca :)
    to by było na tyle z dobrych wspomnień... nie chcę tu nikogo straszyć, niejedna miała cc i pewnie lepiej to ode mnie przeszła...
    drugiego dnia miałam mega kryzys... wydawało mi się że tracę rozum, wszystko było jakies odrealnione... to chyba efekt leków przeciw bólowych, choć ból był tak przeokropny, że ciężko było racjonalnie myśleć... potem problemy z karmieniem się zaczęły... moja córeczka, która urodziła się 3080 zaczęła chudnąć i zeszła do 2800, pierwszego i drugiego dnia ssała cyca i spała, ale wtedy jeszcze nie była głodna, płacz zaczął się na trzeci dzień, a mnie zalewały łzy i jeszcze do tego ledwo się ruszałam :( zaczęliśmy ją dokarmiać, sama jej dałam butlę :( i jak zobaczyłam jak ciągnie mm i błogo usypia... myślałam, że serce mi pęknie :( no ale postanowiłam walczyć o mleczko i codziennie coś tam ode mnie dostawała, czekałam na nawał, ale on nigdy nie nadszedł... taka jakas moja wypaczona uroda...
    problemy zaczęły sie 10 dni po porodzie, najpierw ból brzucha, nieustający, przy każdym posiłku, potem nie mogłam wstac z łóżka z powodu jeszcze innego bólu, przyjechało pogotowie, okazało się że to problem z drogami moczowymi, prawdopodobnie zakażenie po cewniku, no i zatrzymały mi sie odchody poporodowe, musiałam iść do gin, która próbowała odetkać moją szyjkę nadal zamknięta i blokującą ujście... oczywiście problemy z wypróżnieniem tez miałam... :(
    do tego ta zwisająca skóra nad sama blizną... mam nadzieje, że to się jakoś ułoży, ale myślę, że brzuszek po sn wygląda lepiej :(

    jeszcze raz powtórzę, nie chce nikogo straszyć, sama znam wiele dziewczyn, które miały cc i sa zadowolone, ja jednak uważam, że to zbyt poważna operacja, by ją sobie fundować na zamówienie ot tak bez wyraźnych wskazań
    jesli się zdecydujemy na drugie dziecko prawdopodobnie nie mam szans na sn przy takiej dziwnej szyjce, więc od razu muszę się nastawić na cc, na samą myśl, że moge ponownie przechodzić to wszystko robi mi sie słabo...

    jest tylko jeden jedyny plus w tym wszystkim - moja piekna córa :bigsmile: i jedna jedyna myśl, mogąca mnie nakłonic do kolejnej ciąży - szansa na przystojnego syna :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeFeb 19th 2012
     permalink
    Kurcze, Anula, no to się nacierpiałaś dziewczyno. Jak się teraz czujesz?
    --
    •  
      CommentAuthoranula36
    • CommentTimeFeb 19th 2012
     permalink
    z dnia na dzień coraz lepiej, nie ma tragedii, dziecko jest zdrowe i ja tez niedługo będę jak nówka sztuka :bigsmile:

    bardziej chciałam się podzielić swoimi doświadczeniami ku przestrodze tym, które myslą, że sobie fundna cc i będzie super duper, bo czasami może byc inaczej
    --
    •  
      CommentAuthorjenny1983
    • CommentTimeFeb 19th 2012
     permalink
    anula a nie dali Ci żelu prostaglandynowego dopochwowo na rozszerzenie szyjki ? albo scopolan w czopkach doodbytniczo?
    niestety wiele osób myśli, że cc to mały zabieg, a to jest operacja ze wszystkimi konsekwencjami!
    życzę szybkiego powrotu do formy:)
    --
    •  
      CommentAuthormacek
    • CommentTimeFeb 19th 2012
     permalink
    Pojechałam na KTG 5 dni przed terminem, oczywiście nic się nie działo, zero skurczy w zapisie. Do tego wynudziłam się masakrycznie czekając na to KTG. Po mój lekarz stwierdził, żebyśmy poczekali chwilę bo chce mnie jeszcze zbadać. W miedzy czasie poszłam do toalety bo strasznie chciało mi się siku ale "wydusiłam" z siebie dwie kropelki. Zła i zdegustowana wyszłam i mówię do mojego męża, że mam już dosyć i nawet wysikać się nie mogę...Zawołali mnie do gabinetu i położna poprosiła, żebym się rozebrała i weszła na fotel... W trakcie rozbierania czuję, że leci mi po nogach...mówię do nic - mój lekarz dwie położne i dwie stażystki- że chyba mi wody odchodzą. Lekarz mnie zbadał, faktycznie odchodziły mi wody a rozwarcie miałam 4cm :) Była godzina 13.30. Szybko zawołałam męża, tego dnia nie wzięliśmy ze sobą nic a zawsze woziliśmy. Więc małż pognał do domu po torbę a ja dostałam koszulą na przebranie i na porodówkę. Jakie było moje zdziwienie, że to już. Cały czas się dziwiłam ale jak to przecież nic mnie nie boli i nie mam skurczy. Obdzwoniłam całą rodzinkę i powysyłałam znajomym smsy, że rodzę ;) Mąż wrócił o 15 (miał wyprawę na drugi koniec miasta) i wtedy już czułam skurcze ale bez szału. Miałam lewatywę, dostałam zastrzyk na szyjkę i podłączyli mi oxy. Koło 16 zaczęła się jazda bez trzymanki, skurcz za skurczem, poprosiłam o znieczulenie dożylne ale nic nie zadziałało....Koło 17 położna powiedział, że za chwilę odłączy mi ktg i mogę iść pod prysznic, jak dam radę. Wyszła a ja po chwili mówię do męża, żeby ją zawołał bo mam jakieś inne skurcze... Zbadała mnie i okazało się, że jest pełne rozwarcie ale, że pan Jan nie chciał się wstawić w kanał rodny nie pozwolili mi przeć tylko po trochu "popierać",żeby zszedł niżej i tak to trwało do 18.30. Jednak to był pikuś, parte to bajka w porównaniu do tych rozwierających szyjkę. O 18.40 Jasiu oznajmił swoim donośnym głosem swoje pojawienie się na świecie :)
    Jak będę w następnej ciąży też mam zamiar rodzić naturalnie i nie mam zamiaru prosić o znieczulenie. Ból może i mocny ale do przeżycia a mój paniczny strach przed wkuciem z kręgosłup jest większy ;)
    --
  4.  permalink
    macek: mój paniczny strach przed wkuciem z kręgosłup

    tego sie nie boje i jestem bardzo zdecydowana na znieczulenie....ale z calego porodu najbardziej na swiecie przeraza mnie zakladanie wenflonu....po ostatnim porodzie to wlasnie reka bolala mnie najbardziej...

    co do kaskady interwencji nie rozumie dlaczego po proznociagu czy kleszczach jest oddzielenie dziecka od matki??? ja mialam malego przy sobie przez caly czas...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeFeb 20th 2012
     permalink
    psycho_patka: co do kaskady interwencji nie rozumie dlaczego po proznociagu czy kleszczach jest oddzielenie dziecka od matki??? ja mialam malego przy sobie przez caly czas...


    Chodzi o to, że jedna interwencja medyczna zwiększa prawdopodobieństwo konieczności zastosowania kolejnej. Co nie znaczy, że w praktyce faktycznie tak będzie, niemniej przy porodach w pełni naturalnych takie rzeczy dzieją się znacznie rzadziej.
  5.  permalink
    aaa takie buty...:)
    --
    •  
      CommentAuthoranula36
    • CommentTimeFeb 20th 2012
     permalink
    psycho_patka: najbardziej na swiecie przeraza mnie zakladanie wenflonu


    też tego nie cierpię, pielęgniarki się ze mnie smiały "to jak pani zamierza urodzić??" ja z tym wenflonem urzędowałam ze trzy dni chyba i za kazdym razem jak mi cos podawali to myślałam, ze zejde... bleeeee :confused: okropne uczucie



    elfika: 4960g i 59cm o 14.25 :)))


    OMG!!! :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeFeb 20th 2012
     permalink
    Elfika :shocked:. Wow, niezla dzidzia :).
    Ja pierwsza cesarke wspominam dobrze, bolu po prawie nie czulam, po 12 godzinach smigalam juz, nawet tabletek p/bolowych nie bralam. Cesarka byla nagla, po 47h od czasu gdzy zaczely mi sie saczyc wody i pojawily sie skurcze. Mialam znieczulenie podpajeczynowkowe. Bardzo szybko do siebie doszlam, mimo, ze rana troche sie paprala i nie mialam czucia w brzuchu chyba ponad pol roku.
    Druga cesarka tez nagla, ale juz tak mocno pilna, bo mala sie dusila. Dostalam narkoze. Na drugi dzien nie moglam sie zwlec z lozka, ciagle prosilam o przeciwbolowe. Dluuugo dochodzilam do siebie. Podobno druga cesarka jest o wiele gorsza pod tym wzgledem, bo tna w tym samym miejscu i jeszcze raz przecinaja te same miesnie. Dlatego tez bol po jest o wiele bardziej dokuczliwy.
    •  
      CommentAuthoranula36
    • CommentTimeFeb 20th 2012
     permalink
    montenia: Podobno druga cesarka jest o wiele gorsza pod tym wzgledem, bo tna w tym samym miejscu i jeszcze raz przecinaja te same miesnie. Dlatego tez bol po jest o wiele bardziej dokuczliwy.


    dzieki montenia... teraz to już nie wiem, czy się zdecyduję na drugie cc :wink:
    a może u mnie będzie na odwrót?? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeFeb 21st 2012
     permalink
    anula pocieszę moja psiapsiuła miała dwie cesarki ze względu na zerową akcję skurczową nawet po oxy i pierwszą wspomina tragicznie ledwo jak to mówi mogła się ruszać straszny ból etc, a drugą wspomina rewelacyjnie mówi, że zero kryzysu drugiej doby, prawie nic nie bolało etc
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeFeb 21st 2012
     permalink
    anula36: teraz to już nie wiem, czy się zdecyduję na drugie cc

    ja miałam 2 jedna nagła w 31tc (mialam gestoze i cisnienie 280/220 zaczełam im schodzic) druga w 42 tc mała na usg im wyszła niemal 5 kg brak postepu sn (jak sie potem okazalo poskrecala sie masakrycznie) ani jednej ani drugiej zle nie wspominam, najgorsze były dwie pierwsze dobry ale poetm luz trzeba pamietac tylko o tym aby po spionizowaniu prostowac sie na siłe nie chodzic w zgieciu bo bedzie dłuzej bolec :)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeFeb 21st 2012
     permalink
    Anula36, mnie akurat tak bolalo bardziej po tej drugiej cc i tak mi to wytlumaczyl lekarz. Bo ja bylam zdziwonoa, ze tak boli bardzo, gdzie pierwsze cc wspominam super. Tak jak z naturalnym porodami, czasem drugi jest gorszy od pierwszego. Nie boj żaby:wink:
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeFeb 21st 2012
     permalink
    Elfika, drugie dziecko jest z reguly mniejsze:).
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeFeb 21st 2012
     permalink
    montenia: Podobno druga cesarka jest o wiele gorsza pod tym wzgledem, bo tna w tym samym miejscu i jeszcze raz przecinaja te same miesnie. Dlatego tez bol po jest o wiele bardziej dokuczliwy.


    o! a ja myślałam, że tną trochę nad...:confused:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeFeb 21st 2012
     permalink
    montenia: Podobno druga cesarka jest o wiele gorsza pod tym wzgledem, bo tna w tym samym miejscu i jeszcze raz przecinaja te same miesnie. Dlatego tez bol po jest o wiele bardziej dokuczliwy.


    o matko ! :shocked:
    to ja się muszę modlić, żeby moja blizna na macicy pozwoliła mi kiedyś na poród SN
    bo na drugą cesarkę nie idę, nie ma szans :confused::confused:
    --
  6.  permalink
    Ja mam nadzieję, że drugie będzie sn bo cesarkę też wspominam niezbyt dobrze. Ale jest szansa na sn bo koleżanka też miała pierwsze cc bo szyjka się nie rozwierała, a drugi poród dużo szybciej i sn
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    szansa na II poród SN po I CC jest zawsze pod warunkiem, że blizna jest odpowiedniej grubości [nigdy nie pamiętam ile mm musi mieć...]
    jak jest za cienka to sn rodzić nie wolno ale jak jest odpowiednio gruba to nie ma żadnych przeszkód :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    TEORKA: nigdy nie pamiętam ile mm musi mieć...

    Jeśli jest mniej niż 2 mm, to tną ponownie.
    -- Mama M & N & W
    •  
      CommentAuthoranula36
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    TEORKA: szansa na II poród SN po I CC jest zawsze pod warunkiem, że blizna jest odpowiedniej grubości [nigdy nie pamiętam ile mm musi mieć...]
    jak jest za cienka to sn rodzić nie wolno ale jak jest odpowiednio gruba to nie ma żadnych przeszkód :smile:


    czyli, że im grubsza tym lepsza??
    a ja z tego co rozmawiałam z lekarzami i położnymi to moje szanse na drugi poród sn są niewielkie, żeby nie powiedzieć, że żadne
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    montenia: Elfika, drugie dziecko jest z reguly mniejsze:).

    to pocieszające :cool: jakoś drugie 4,5 kilowe dziecię mnie nie zachęca do zachodzenia w ciążę :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    Mónikha: Jeśli jest mniej niż 2 mm, to tną ponownie.


    o no całkiem możliwe, że to 2 mm było :smile:

    tylko najgorsze jest to, że mierzą podobno w 9 mscu, tuż przed porodem...
    więc do samego końca nie wiadomo czy będzie cc czy jest szansa na sn :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    TEORKA: bo na drugą cesarkę nie idę, nie ma szans :confused::confused:


    Hehehehe... Oj jak ja dobrze pamiętam Twoje teksty,z początku ciąży,że jak poród to tylko CC:tooth::tooth::tooth::tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    TEORKA: tylko najgorsze jest to, że mierzą podobno w 9 mscu, tuż przed porodem...
    więc do samego końca nie wiadomo czy będzie cc czy jest szansa na sn

    Ja prosiłam, by mierzyli mi dużo wcześniej, tzn zaraz po 32 tc, dzięki temu widziałam, że blizna ma tendencję "ścieniania" (bycia cieńszą), więc nastawiałam się na CC. USG w 37/38 tc potwierdziło, że ma mniej niż 2 mm, więc ustalono mi termin operacji.
    -- Mama M & N & W
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    Mnie blizne badali w 36tc chyba i miala 3.5mm. Dostalam zgode na sn, ale i tak sie nie udalo i zakonczylo sie cc. Teraz z perspektywy czasu wybralabym cc od razu, bo przynajmniej zaoszczedziloby mi to tych koszmarnych boli porodowych. Brr. Teraz jesli bedzie trzecie dziecko:devil:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeFeb 22nd 2012
     permalink
    Mónikha: Ja prosiłam, by mierzyli mi dużo wcześniej, tzn zaraz po 32 tc, dzięki temu widziałam, że blizna ma tendencję "ścieniania" (bycia cieńszą), więc nastawiałam się na CC. USG w 37/38 tc potwierdziło, że ma mniej niż 2 mm, więc ustalono mi termin operacji.


    aaa popatrz to nie wiedziałam, że można i wcześniej...

    aczkolwiek ja to bym chciała wiedzieć jeszcze przed zaciążeniem...
    bo jakby mi wtedy powiedzieli, że tylko CC to nie wiem czy Nin nie zostanie jedynaczką :confused:

    Jaheira: Oj jak ja dobrze pamiętam Twoje teksty,z początku ciąży,że jak poród to tylko CC:tooth::tooth::tooth::tooth:


    hehe głupia byłam, guzik wiedziałam :neutral:
    --
  7.  permalink
    No mam nadzieję, że ta blizna wewnątrz będzie gruba, bo ta na zewnątrz to może 2mm ma. Ja też nie chciałabym już drugiej cesarki, ale jak nie będzie wyjścia to trudno, eh.
    Narazie muszę lepiej przekonywać męża do drugiej ciąży
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 4th 2012 zmieniony
     permalink
    No to ja dorzucę swoją historię :)

    O 4 nad ranem wstałam, bo miałam jakiś dziwny ból brzucha. Podniosłam się z łóżka i chlustnęły mi wody. Obudziłam męża, zaczęliśmy powolutku zbierać torby, bo pamiętałam ze szkoły rodzenia, że mamy jakieś 6h na dotarcie do szpitala, jak są czyste. Napisałam do położnej, oddzwoniła, żebym się na razie zrelaksowała, wypila melisę, żeby zeszło trochę adrenaliny, wzieła prysznic i liczyła skurcze. Zjedliśmy śniadanko, zrobiłam kanapki do szpitala, poczytałam jeszcze między skurczami. Po prysznicu skurcze były co 7 minut, trwały 30 sekund, więc zaczęliśmy się zbierać.

    Pogoda mnie rozbroiła i dobrze nastawiła, bo był piękny wschód słońca, jak wyszliśmy, niebo wściekle różowe i taka przyjemna atmosfera. O 7 byliśmy w szpitalu, podłączyli nas pod ktg, młody miał ładne tętno, a ja już solidne skurcze, ale rozwarcie na 2 cm. Pochodziłam sobie, pomasowałam piersi, żeby przyśpieszyć rozwarcie szyjki i o 8 miałam już... 5 cm :D Skurcze były coraz silniejsze, ale chodziłam i to mi jakoś pomagało... Gorzej, jak miałam się położyć do badania...

    O 9 miałam 8 centrymetrów i zaczął się kryzys, chciałam znieczulenie, bo nie nadążałam za szybką akcją - ból o 7 i ból o 8 były już nie do porównania... Ale położna (i słusznie) powiedziała, że wszystko postępuje tak szybko, że nie zacznie działać nawet znieczulenie, bo ja chwilę już będę miała parte. Faktycznie - pół godziny później zaczęły się parte, które były dla mnie wybawieniem... Ból przeszedł, zostało tylko to głupie uczucie rozpierania dupska ;)) Główka cały czas podchodziła i się cofała po każdym partym, więc żeby sobie pomóc i dać kopa Wizualizowałam sobie małego, jak próbuje się tam przeciskać. I to faktycznie pomagało - parłam jak głupia :DDD I dobrze, bo mały urodził się na "supermana", łapką do przodu, miał łepetynę owiniętą pępowinką. Chwila strachu, jak to usłyszałam, ale po sekundzie już mnie uspokoiła i położyła krasnala na brzuchu...

    Nigdy, ale to przenigdy nie przeżyłam czegoś równie pięknego. Faktycznie jest tak, że o tym bólu zaraz się zapomina jak dziecko leży na brzuchu... Hormony są genialne ;))) Niestety maluch leżał chwilkę, bo musieli mnie wyłyżeczkować i dostałam narkozę, ale po zabiegu dostałam dzidziolka z powrotem, już zważonego i ubranego :)

    Co znaczy świetna położna - od momentu pierwszego badania powiedziała jak szybko będzie to wszystko postępować, radziła kiedy, w jakim momencie i w jaki sposób zgiąć nogę, rękę, jaką przyjąć pozycję. Jak mi coś nie odpowiadało, próbowałyśmy nową. Była cholernie opiekuńcza, ale zdecydowana, w momentach jak czułam, że "odpływam" powtarzała mi wszystko po kilka razy. Mówiła, co się w danym momencie dzieje, informowała i tłumaczyła. No i pozwalała krzyczeć - mnie to bardzo pomagało w I fazie, przy partych już tylko się skupiałam na maluszku. Wiem już, że przy kolejnym porodzie będę rodziła z tą samą kobietą i też nie wezmę znieczulenia, bo już wiem co i jak (chyba, że będzie dłuższy i bardziej bolesny, ale z moją miednicą to chyba niemożliwe ;)).

    Aha - przy ostatnim partym jak pojawiła się główka położna kazała mi jej dotknąć, ale ja nie chciałam i nie miałam siły już. Ale jednak sie skusiłam i dało mi to takiego kopa, że jednym partym wypchnęłam całą rączkę i główkę, a kolejnym już krasnala w całości :DDD

    A mój mąż spisał się na medal - nie wiedzieliśmy, czy zostanie do końca, ale został, pomagał, był niesamowity :)) W naszym przypadku poród rodzinny nas zdecydowanie zbliżył :)
    --
    •  
      CommentAuthorsliwson
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    The Fragile piękny opis, piękny poród!!! :)
    Czy mogę rozumieć, że udało się ochronić krocze?
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    The_fragile: (chyba, że będzie dłuższy i bardziej bolesny, ale z moją miednicą to chyba niemożliwe ;)).

    a jaka masz miednice?????
    Tez taka chce :)

    Super opis ... jeszcze raz gratuluje :))))
    --
    •  
      CommentAuthorillan
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    The_fragile, super opis super porodu:) Gratuluję Wam z całego serca!!
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    piękny opis !
    i super poród
    szybki taki :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorFausti86
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    tylko zazdroscic mozna takiego porodu :)
    --
    • CommentAuthorufo03
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    The fragile- Świetny opis, aż się chce rodzić :wink:
    A w którym szpitalu rodziłaś?
    --
    •  
      CommentAuthorcarottka
    • CommentTimeMar 4th 2012
     permalink
    "Ale jednak sie skusiłam i dało mi to takiego kopa, że jednym partym wypchnęłam całą rączkę i główkę, a kolejnym już krasnala w całości :DDD"

    Mialam dokładnie tak samo!:wink: Poczucie główki dziecka daje maksymalnego kopa i wielki zastrzyk energii. Ja miałam jeszcze możliwość zobaczenia główki w lusterku :bigsmile:

    Gratulacje jeszcze raz! Spisałaś się na medal:flowers::flowers::flowers::flowers::flowers::flowers::flowers::flowers:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 4th 2012 zmieniony
     permalink
    Dzieki dziewczyny, to byl naprawde wyjatkowy porod...

    Sliwson - krocze naciete, ale malo :) Starala sie chronic, ale u mnie nie bylo innej opcji...

    Nessie - wlasnie smieszne, bo ja mam sportowa sylwetke bardziej, bioder u mnie prawie nie ma, a miednica jak to w szpitalu okreslili ''do rodzenia, nawet posladkowego'' :)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.