Kobiety i Wy Panowie jeśli tu zaglądacie: Czy macie zamiar swoją wiedzę o NPR przekazać swoim pociechom? W szczególności dotyczy to córek chociaż synów także. Uważacie że to dobry krok ku temu aby nasze pociechy miały większą świadomość swojej płciowośći i odpowiedzialności za każde nowe życie?
Myślę, że warto przekazać tę wiedzę następnym pokoleniom. Musiałam odkryć ją sama, bo nikt nie raczył mnie uświadomić w odpowiednim wieku. Jedynie czułam jakąś podświadomą i niewypowiedzianą ogólną niechęć do tych spraw. W dzisiejszych czasasch to szczególnie trudne...
Oj tak . Ja na pewno corce przekaze. A teraz zaczynam uswiadamiac szwgierke. To bardzo mloda osobka jeszcze. Jeszcze (chyba)nie rozpoczela wspolzycia i mysle ze taka wieedz jej sie przyda.
cieszę się że tak myślicie. Moja starsza córcia już teraz podpytuje się co to za wykresy sobie maluje i co to za zeszycik sobie prowadzę i po co on jest. Powolutku wprowadzam ją w ten świat oczywiście w miarę jej pojmowania świata i tego jaka odpowiedz na tym etapie Ją zadowoli. Ma jeszcze sporo czasu, gdzieś za 8 - 10 lat w pełni będzie mogła prowadzić własne obserwacje.
Jesli tylko będę mieć córkę, to jak najbardziej A może doczekamy czasów, kiedy NPR będzie bardziej rozpowszechnione i stosowane częściej niż obecne teraz środki antykoncepcyjne?
Lekarze też powinni się wziąć do roboty i dogłębnie badać objawy płodności i ich wykorzystanie w NPR. Może istnieje jeszcze inny objaw, który dawałby się łatwo badać w warunkach domowych? Może są sposoby na wyeliminowanie tych 0,2/100 wpadek?
ja na pewno uswiadomie moja curke jak ja bede miala ale jestem prawie pewna ze nie bedzie nic mierzyla bo ja sie zmuszam poprostu nie chce mi sie pamietac o mierzeniu ale twardo mierze a moja siostra tez oczy wielkie robi na te wykresy
Wszystko zalezy od tego w jaki sposob przekazuje sie wiedze i jakie sie ma podejscie. A co do siostry, Ona ma już "spaczone" poglady (bez urazy) i dopóki sama nie spotka sie z osobami które z powodzeniem stosują NPR i maja zdrowe podejście do życia nie nastawione tylko do konsumpcji, dopóty sie nie przekona że warto. Być moze właśnie tutaj Twoja rola aby pokazać Jej że warto z wielu względów :).
Tak tak popieram, że ludzie są różni... Moja mama na pytanie, czy stosowała kiedyś którąś z metod NPR zapytała ironicznie "czy chcesz nam powiedzieć, że mamy się przygotować na wnuka?". No właśnie... Niektórzy nie próbują a z góry skreślają metodę, nie zasugerowałam się tym i zaczęłam szukać na własną rękę. Myślę, że z córą poruszę kiedyś ten temat (o ile będę miała córkę) ale nic na siłę. Uszanuję Jej wybór, jeśli postanowi użyć innych środków anty.
W głębi szaf znalazłam pożółkłą literaturę o NPR po rodzicach, ale nie odważyłabym się zadać takiego pytania. Czuję, że były z tym same problemy. Czuję też negatywne nastawienie do NPR.
Chłopaki zazwyczaj nie interesują się tymi sprawami, im cieżej jest sobie wyobrazić odczuwalne efekty współżycia w dniach płodnych. oni wiedzą, że kobieta "wpadła" a potem to już "same problemy". Nie mają takiej wyobraźni jak kobiety bo nie są w stanie odczuć tego fizycznie (jak kobieta brzuch). Ciężko mi powiedzieć, czy będę staraa się przekonać syna do NPR. Nie chcę ingerować w prywatne życie dzieci, rozmawiać będę ale nie będę starała się ich przekonywać, po prostu dam im przykłady i same wybiorą, w wyborze można pomóc ale nie wyobrażam sobie przekonywania "na siłę", że jedna metoda jest lepsza od drugiej.
To tak jabym chciała na siłę przekonać kogoś do tego że chrześcijanizm jest najlepszą religią. Wyprawy krzyżowe i świete wojny + inkwizycja ; - dawno minęły te czasy. Wiadomo że zawsze przekazuje się dzieciom to co wg. nas i naszego doświadczenia jest najlepsze. Z pewnością nie będę zachęcać do tego co wg. mnie nie jest dobrym wyjściem, a dzieci i tak dokonają własnego wyboru. Tutaj na forum to sie potwierdza. Niektóre z Nas mówią o tym że rodzice nie zachęcają do NPR, a nawet dziwnie patrzą na stosowanie tych metod. A więc same jesteśmy potwierdzeniem tego że poszukujemy własnych dróg i sposobów na życie
BTW: Stanowisko obrońcy w dzisiejszych sądach to wynalazek inkwizycji. Gdyby rodzice zachęcali, to może zaczęlibyśmy wcześniej? Żałuję, że tak późno zaczęłam. Mnie mama powiedziała tylko, abym zapisywała długość cykli. No to zapisywałam. Mam tego 16 lat zapisków... Ale to za mało.
Amazonko, to i tak Ci coś doradziła u mnie w domu TE tematy, to zawsze były i są, tematy TABU :(
sama kiedyś wpadłam na pomysł by sobie odnotowywać krwawienia, ale tylko dlatego, że byly koszmarnie nie regularne. No i zaznaczałam sobie kiedy jakie pigułki mi lekarze cisnęli na wywołanie @.
tamte moje kalendarzyki to też za mało :(
aha i nie rozumiem, tak często dziewczyny/kobiety, zwłaszcza gdy już się starają o dziecko (i do tego mają z tym problemy) narzekają na partnerów, że im w tym nie pomagają. Marzy im się partner, który podawałby rano termometr albo zapisał temkę, a może nawet zbadał im szyjkę... A Wy się tutaj bronicie przed przekazaniem swoim (także przyszłym) synom wierdzy na temat NPR???
u mnie w domu to te tematy tabu, wszytskie szukam na własną rekę i ciesze się ze jestem tu z wami, bo mam dopiero 20 lat i czuje sie jakbyscie wszytskie zastepowaly mi mamusie :) ktora nie ma dla mnie czasu i chybo wogole nie zdaje sobie sprawy z tego ze juz dorosłam :) DZIEKI!!!!
Eeee, chodziło mi, że w ogólności rodzice woleliby, aby dziecko zawsze było małe i przy nich. Nie chcą go wypuścić z domu itp. Taka ludzka słabość. Nigdy nie marzyłam o dziecku. W każdym razie chyba więcej kłopotów sprawia syn, bo jest bardziej ruchliwy i nieposłuszny. Wiadomo, zależy od przypadku.
Myślę, że to o czym piszesz Amazonko to zwykłe stereotypy. Wcale nie jest bardziej ruchliwy i nieposłuszny, najwięcej zależy od temperamentu, charakteru dziecka i tego na co rodzice dziecku pozwolą. Jeśli zaś chodzi o prawdziwe problemy to syn w ciążę nie zajdzie w wieku lat 15 i myślę, że to największe zmartwienie rodziców dorastającej córki.
Wskazałam jawnie na to, że liczba kłopotów z danym dzieckiem zależy od przypadków. Są synowie aniołki i córki diablice. Syn w wieku 15 lat może złapać chorobę z tych samych powodów, co córka niechcianą ciążę.
Amazonko proszę... znajdź mi w takim razie ilość powikłań pochorobowych u chłopca w stopniu takim jak powikłania ciąży (w tym wypadku tym powikłaniem jest poród i wychowanie dziecka ;) ) Tak się składa, że małoletnia dziewczyna najczęściej mieszka z rodzicami, to Jej rodzice zajmują się Maluchem a nie rodzice chłopaka. W nielicznych przypadkach rodzice dziecka zostają ze sobą dłużej niż do pełnoletności "bo tak wypada". Czy hiv jest tak samo częsty jak ciąża? Chyba nie bardzo..
Zresztą, to nieważne, bo hiv w przeciwieństwie do ciąży bywa częściej śmiertelny. Chodziło mi o obalenie stereotypu, że dziewczynki są grzeczniejsze. Tak nie jest.
Nie tylko jeden HIV na tym świecie. Chorób wenerycznych (często niszczących płodność) jest wiele. Już od rodziców zależy, czy przygotują dziecko do odpowiedzialnego życia. Nigdy nie przewidzisz, co Cię spotka. Wszystko zależy od przypadku. Jawnie wskazałam, że nie zawsze dziewczynki są grzeczniejsze.
Dzieci są dziećmi, nie wszyscy rodzice potrafią spojrzeć na własne dzieci z boku. A kwestia wychowania to juz wiemy że każdy chowa inaczej ale jedno jest przynajmniej pewne, każdy wychowuje tak jak umie najlepiej. Każdy kto podejmuje trud wychowania wie że nie jest to łatwy kawałek chleba i często nachodza myśli czy aby na pewno dobrze się robi postępujac tak czy inaczej. Owszem, każdy krok wolności samostanowienia o sobie dawany dziecku jest dla rodzica ciężkim sprawdzianem, ale kto mądry, wie że dziecku trzeba dać tą wolność, aby był człowiekiem odpowiedzialnym i umiał radzić sobie w życiu, kiedy nas juz nie będzie lub nie będziemy mogli być dla nich podporą. Przekazując naszą wiedzę dzieciom dajemy im pewien zaczątek kierunku w jakim warto pójść.
no pewnie że nie , a od czego jesteśmy My? Jako mądra kobieta wiesz że w najwcześniejszych latach życia dziecka zanim nie pójdzie do "ludzi" My mamy największy wpływ na to co dziecko ogląda, czym jest karmiony jego umysł. Sztuka jest przekonać dziecko i pokazać mu wszystkie za i przeciw i zgodzic się z jego wyborem.
hajduczku widzę, że mamy bardzo podobną koncepcję wychowywania dzieci. Ja nie znoszę jak ludzie próbują zwalić odpowiedzialność za swoje dzieci na przedszkole, szkołę, telewizję itd.
Oj tak moja córcia ma 15 lat i już od roku próbuję jej o tym mówić, ją to jeszcze nie bardzo interesuje bo wiadomo nie ma chłopaka itd..... ale pewnie niedługo zaczne i nawet mam ksiązkę NPR i na pewno jej przekażę. Choć jest to roztrzepana osóbka i nie wiem jak sobie da radę - a tu trzeba być konsekwentnym i codziennie mierzyc i obserwoawc itd ......:)
uważam, że jezeli matka siądzie z dzieckiem (nastolatką/nastolatkiem) i szczerze porozmawia tzn, nie będzie narzucać swego zdania, ale przekaże swą wiedzę na temat npr, popartą artykułem/książką to z pewnością zyska na autorytecie a i jeszcze dojrzałe dziecko z pewnością weżmię tę zdrowszą drogę antykoncepcji po uwagę
ja z nią b.dużo rozmawiam i temat seksu w naszej rodzinie nie jest tabu - już teraz ją informuję o wielu rzeczach i konkretach, jest wręcz przeciwnie - zadowolona że może z nami rodzicami o wszystkim pogadac i zazdroszcza jej tego kolezanki....phii moze dlatego ze jestem jeszcze młoda i inaczej patrzę na świat - chyba daję jej to czego niedawała mi moja mama
ybka ja myślę, że to nie jest kwestia wieku rodziców. Moja mama nie rozmawiała ze mną na te tematy (i właściwie to mi to nie przeszkadzało), ale ja już z moją córką mam zamiar o tym rozmawiać. Generalnie nie należę do osób ujmijmy ty pruderyjnych, i chociaż mojej córce daleko do okresu dojrzewania to myślę, że już teraz mogę powiedzieć, że nie ma w naszym domy tematów tabu. Będę stopniowo stosownie do wieku i zdolności pojmowania przekazywać mojej córci wiedzę o świecie w tym o własnym organizmie. Wracając do tego, że nasze mamy nie mówiły nam o takich rzeczach to myślę, że tak zostały wychowane. I nie chodzi tylko o wychowanie z domu, ale także o ogóle nastawienie do tematów z wiązanych z seksem, narodzinami itd jeszcze jakieś 20 lat temu. Zmiany w mentalności widać choćby w takich akcjach jak "rodzić po ludzku", kto 20 lat temu pomyślałby, że nie tylko kobieta może rodzić z mężem, ale może poród opisywać na łamach prasy z wszelkimi szczegółami.
Jak będę puszczała córkę pod namiot z chłopakiem (albo syna z dziewczyną), to raczej nie będę jej/jemu polecać NPRu tylko dobrej jakości prezerwatywy i jakiś środek plemnikobójczy.
jak dla mnie to zależy ile będzie miało moje dziecko lat...nastolatce poradzę żeby lepiej jeszcze nie zaczynała współżycia, a jak moje dziecko będzie miało sprawdzonego partnera to już sami wszystko między sobą ustalą - byle by byli odpowiedzialni za siebie i życie które mogą powołać na świat
Osobę pełnoletnią. Biwakowania nieletnich raczej nie wyobrażam sobie bez opieki dorosłych. Ale o antykoncepcji będę truła jak tylko dzieci zaczną dojrzewać. Najpierw zdawkowo a potem bardziej szczegółowo. Nie będzie bajeczek o bociankach i zającach i kapuście, tylko prawda o poczęsciu- dostosowana do wieku dzieci.