Wybranek od zawsze, jeszcze przed ślubem, chciał wyjechać, np. do Kanady pracować na wielkim ranchu, ale tylko ze mną. Zdawał sobie sprawę, że wielomiesięczna rozłąka mogłaby rozwalić przyszłe małżeństwo.
Mam takiego ucznia... matka pracuje we Wloszech, ojciec w Niemczech, a dwoje dzieci wychowuje babcia. Rodzice przyjeżdżają do Polski raz na kilka miesięcy, czasem zgrają się i przyjeżdżają w tym samym czasie, czasem nie... Jak dla mnie to jest po prostu rozbita rodzina. Widzą się w rodzicami, jak na przepustkach w więzieniu. W efekcie żadna różnica w czestotliwości kontaktów. O tym małżeństwie wolę nie myśleć... z tego, co zaobserwowałam, oni nie sa juz razem. A dzieci, jak podrzutki- u babci.
No tak, typowy wpływ rozłąki. Nasz ogier stał kiedyś w dziwnym pensjonacie. W podmiejskiej wsi był dom ze stajnią i padokiem, gdzie można było wynająć boks. Należał do rodziny, w której był koń (na którym nikt nie jeździł), pies, 2 koty perskie, 2 nastoletnie córki, w tym jedna maniaczka muzyki techno, która codziennie leciała w jej pokoju i druga właścicielka konia - siwej klaczy - i zajmująca się pensjonatem. Pusty boks, obok którego stała klacz, był wypełniony kostkami siana. Klacz była chora na COPD - chorobę płuc, w której należy wyjątkowo dbać o brak kurzu w stajni. Trzymanie siana jest niedopuszczalne w takiej sytuacji. Wybranek kilkakrotnie mówił im, co trzeba zrobić, aby klacz nie kaszłała tak bardzo. I co? Siano nadal leżało w stajni. Córka, która opiekowała się pensjonatem, zajmowała się głównie spotkaniami z chłopakiem. Ojciec wyjechał do Niemiec do pracy. Matka też wyjechała zagranicę. Córki zostały same z całym kramem z końmi. Po pewnym czasie one też znikły, gdzieś wyjechały. Na szczęście zabraliśmy ogiera niedługo przed rozpadem tej rodziny. Po paru miesiącach okazało się, nie wiadomo jak do tego doszło, że klacz urodziła źrebię. Nikt nie wiedział, że jest źrebna! Nawet właścicielka. Klacz poradziła sobie ze wszystkim sama. Źrebak urodził się zdrowy. Był tylko jeden podejrzany o tą nieplanowaną ciążę - nasz ogier. Jak to się stało, że właściciele nie upilnowali własnego i powierzonego sobie konia? Nie wiadomo. Wybranek kontaktował się z właścicielką klaczy i oferował wystawienie dokumentu pokrycia klaczy, a więc stwierdzenie, że źrebię jest rasowe. Była zainteresowana, ale na tym się skończyło. Tak się składa, że oba konie pasowały do siebie doskonale, były w tym samym typie. Widziałam źrebię - maść odziedziczyło po naszym ogierze. Jestem bardzo ciekawa, jak się rozwija, ale sądząc po jakości opieki nad końmi w tym pensjonacie, mogło skończyć marnie.
Hajduczku podpisuje się pod Twoimi wypowiedziami na temat wychowania.
Ale chciałabym zwrócić uwagę na pewną sprawę. To że mama jest w domu nie znaczy, że zajmuje się dzieckiem. W swoim otoczeniu mam takie przykłady, że to kobiety pracujące (jak ja) więcej uwagi i czasu poświęcają swoim dzieciom. Mam taką pracę, że dużo pracuje, ale jak już jestem w domu spędzam czas z moją Niunią i moim T. Razem szykujemy obiad (w 3) razem jemy, razem po nim sprzątamy a potem razem się bawimy – bawimy, a nie oglądamy telewizję. Potem jest rytuał mycia i usypiania. Natomiast kobiety z mojego otoczenia, które nie pracują (jest ich niewiele) czas spędzają głównie na oglądaniu telenowel. Nie mówię, że tak jest zawsze, ale uważam, że aktywność zawodowa nie jest przeszkodą w wychowywaniu własnych dzieci, tak samo jak pozostanie w domu nie jest jednoznaczne z wychowywaniem.
Zupełnie inną sprawą jest praca zagranicą. Dla mnie nie jest to temat nowy. Mój tato pracował 15 lat poza granicami kraju. Właściwie nie mam wśród znajomych osób, które by miały tak dobrego kontaktu jaki ja i moja siostra mamy z tatą .
No to super Paula :) Dużo zalezy od rodziców czy pomimo tych wyjazdów chcą brać czynny udział w wychowywaniu dzieci czy zrzucaja to na drugiego małżonka. Potwierdzam też i Twoją wypowiedź jeśli chodzi o zajmowanie się dziećmi przez matki niepracujące. Tez się z tym spotkałam. Ja także jestem czynna zawodowo i pracuję i staram się czas spędzany w domu wykorzystywać efektywnie.
http://wiadomosci.onet.pl/1455104,11,item.html Agresorzy, którzy molestowali czternastolatkę, bardzo łatwo znajdują kolejnych adwokatów. Wkrótce się okaże, że to ofiara była winna niedoli biednych chłopców.
Ciekawy artykuł na gazecie powstał: Dwie mamy Jasia o dwóch lesbijkach wychowujących swoje dzieci. ciekawe co o tym sądzicie, i ciekawe czy wypowie sie ktoś dla kogo rodziny homo mogące wychowywać dzieci to niekoniecznie normalny, typowy ale akceptowalny fakt, czy tylko podniosą się gromy ze rodzina to matka ojciec hetero i dzieci. pomijam już fakt sposobu narodzin tego dziecka.
narodziny jak narodziny...raczej sposób zapłodnienia i status tego dziecka będzie dla niego nie lada problemem w przyszłości... Do rzucania gromów mi daleko...raczej czuję smutek że ludzie potrafią się tak zagubić w swoim życiu i że uważają że mają pełne prawo wystapić przeciw naturalnemu porządkowi rzeczy jaki istnieje od ...zawsze odkąd ludzkość istnieje bez względu na religie czy system społeczny
myślę że to pytanie jest b. mądre: "Dlaczego ludzie popierający związki homoseksualne używają argumentu o patologicznych rodzinach? Przecież to nie ma nic wspólnego, akceptując związki homoseksualne nie naprawimy patologii. Skoro neguje się sens rodziny to skąd ten pęd do tworzenia rodzin homoseksualnych..."
Nie jest dla mnie jasne, co masz na myśli, vicky. Może dlatego, że rodzina jest pojęciem bardzo szerokim i wieloznacznym. "Wszyscy Polacy to jedna rodzina, starsi czy młodsi, chłopak czy dziewczyna" i tak dalej - tu homoseksualizm nie ma akurat nic do rzeczy.
Jeśli jednak mówimy o rodzinie w sensie tzw. podstawowej komórki społecznej, to ja akurat uważam, że homoseksualizm nie tyle ją neguje, co wypacza jej sens.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
moim zdaniem sa rozne nietypowe rodziny, tylko 1 z rodzicow i dziecko, kochajaca ciotka czy babcia opiekujaca sie wnuczkiem/siostrzencem bo rodzice zgineli w wypadku. i to wg spoleczenstwa sa oczywiscie rodziny nietypowe bo nietypowe ale sa. ale dwie lesbijki i dziecko juz nie? nawet jesli dziecko byloby zaplodnione in vitro albo z poprz.malzenstwa i bardzo kochane? pani_wonko to ja tu czegos nie rozumiem.
słownik pwn." rodzina rodzina, socjol. grupa społ. złożona z małżeństwa i dzieci (także adoptowanych) oraz ogółu krewnych małżonków (są dla siebie powinowatymi);
slownik j.polskiego: rodzina 1. «małżonkowie i ich dzieci; ogólniej też: osoby związane pokrewieństwem i powinowactwem»
jednak wg mnie jest też głebszy sens rodziny. poza tym kwestia jest taka ze w Polsce 1. malzenstwa homo sa nielegalne 2. a co z parą ktora ma dzieci i nie jest malzenstwem? 3. a co z samotną matką, panną z dzieckiem?? to nie jest rodzina? kto daje nam prawo oceny? prawo do jedynej slusznej definicji rodziny?
Vicky - podzieliłam się z Tobą moją opinią, nie wymagam, żebyś się z nią zgadzała, więc nie musisz się tak gorączkować.
Jak dla mnie, jest zasadnicza różnica między tym, że rodzina jest niepełna np. w związku ze śmiercią któregoś z rodziców, a tworzeniem jej na siłę z "trzech panów w łódce, nie licząc psa".
Podstawowym, społecznym zadaniem rodziny jest zapewnienie wymiany pokoleń - zrodzenie i wychowanie potomstwa. Jeśli ktoś chce to zrealizować w związku, który od początku, z definicji (nie mówię tu o niepłodnych małżeństwach itp.) nie jest w stanie do tego doprowadzić, to dla mnie jest to wypaczenie.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonka... skoro "Podstawowym, społecznym zadaniem rodziny jest zapewnienie wymiany pokoleń - zrodzenie i wychowanie potomstwa" to wykluczasz adopcje? Bo to już nie "zrodzenie" tylko przysposobienie?
Idąc dalej... lepiej ma dziecko w "prawdziwej" albo np. patologicznej rodzinie, bite i zaniedbywane, niż pod opieką dwóch kochających pań lub mężczyzn? Tylko dlatego, że oni kochają inaczej? Z czego wynika obawa? Że dzieciak napatrzy się dwie mamusie, czy dwóch tatusiów i samo zostanie homoseksualistą? Nawet jeśli... wolisz, aby zostało alkoholikiem, albo gwałcicielem, bo napatrzy się na przemoc w patologicznej rodzinie?
Naprawdę trąci to krzywdzącymi stwierdzeniami posła Wierzejskiego, że każdy pedofil to gej, i na odwrót. Przecież w normalnej rodzinie nie molestuje się dzieci, nie uprawia seksu na ich oczach! Czy przeciwnicy adopcji przez pary homo wyobrażają ich sobie, jako ten odsetek "kolorowych ptaków", którzy poprzebierani i wyzywający biorą udział w demonstracjach? Daję sobie rękę uciąć, że to jest tylko nieduży odsetek gejów i lesbijek.
No i skąd obecnie wziął się homoseksualizm? Przecież głownie z tych "dobrych, katolickich rodzin". Mam to szczęście (tak uważam), że znam sporo homoseksualistów i wiem, jak niektórzy z nich bardzo pragną dziecka. Kobiety mają łatwiej...bank nasienia... przygodny partner..., a że mieszka z koleżanką, "kuzynką"- to aż tak bardzo nikogo nie dziwi.
Gdybyśmy z mężem zginęli i zostawili dziecko, a nie byłoby nikogo w rodzinie, kto mógłby zapewnić opiekę, wolałabym, aby dziecko trafiło do homoseksualnej pary niż do domu dziecka, gdzie nie zazna miłości, będzie miało bardzo trudny start i wątpię, by psychicznie dobrze się rozwinęło. Pamiętać należy także, że rodziny adopcyjne są bardzo dokładnie sprawdzane... to mnie przekonuje. Problem tkwi w nietolerancyjnym społeczeństwie, które za normę uważa chlanie i przemoc w rodzinie, a wolny wybór miłości dwóch dorosłych osób tej samej płci już nie...
Problem tkwi w nietolerancyjnym społeczeństwie, które za normę uważa chlanie i przemoc w rodzinie, a wolny wybór miłości dwóch dorosłych osób tej samej płci już nie...
społeczeństwo mnie nie obchodzi - ani jedno ani drugie nie uważam za normę
Aniu, współczuję Ci, że masz kontakt jedynie z takim społeczeństwem, że wyciągasz podobne wnioski. Teraz już rozumiem, skąd Twoje spojrzenie na świat...smutne to Swoją drogą nie znam nikogo, kto uważałby "chlanie i przemoc w rodzinie" za normę, ale może dlatego, że znam głównie prawdziwie wierzących chrześcijan.
Aniu, w moim poście wskazałam, iż nie mówię m.in. o niepłodnych małżeństwach. Jeśli byłabyś uprzejma poświęcić mojej wypowiedzi (przecież niezbyt długiej) nieco więcej uwagi, nie musiałabyś tracić czasu na wytrącanie mi z ręki broni, której nie użyłam.
Nadto, nigdzie nie stwierdziłam, że "prawdziwą" rodziną jest rodzina patologiczna, jak również, że przedkładam ją nad inne i biorę za wzór. Jeśli się mylę, to byłabym zobowiązana Tobie za wskazanie, gdzie takim sformułowaniem się posłużyłam. Inaczej zmuszona będę uznać, nie wnikając w to, dlaczego zdecydowałaś się na ich użycie, że posługujesz się argumentami, które są co najmniej nieprawdziwe.
Nie wiem Aniu, skąd Twoje przekonanie, że homoseksualizm ma swoje źródło w "dobrych, katolickich rodzinach". Jest to zapewne jakaś nowatorska koncepcja, albowiem słyszałam o genetycznych uwarunkowaniach homoseksualizmu, społecznych, ale jeszcze nie spotkałam się z twierdzeniem, by homoseksualizm wynikał z takiej czy innej religii - byłabym wdzięczna, gdybyś tą tezę poparła jakimś szerszym wywodem.
To że ktoś pragnie dziecka, nie jest jeszcze powodem samo w sobie do tego by je "mieć". Dziecko nie jest czymś, do czego ma się prawo. Warto o tym pamiętać w tej dyskusji. Nie wątpię, że homoseksualiści mogą być sami w sobie mądrymi, miłymi ludźmi. Niemniej - tolerując ich skłonności, nie akceptuję ich, nie zgadzam się z nimi, nie uważam ich za normę - i mam do tego prawo. Jeśli ktoś decydyje się na życie podług swoich skłonności, to jako dojrzały, dorosły człowiek (co tak podkreślasz), winien ponosić odpowiedzialność w postaci konsekwencji swojego wyboru. Jeśli ktoś decyduje się na życie w związku, który z definicji nie jest płodny (a nie wskutek nieszczęścia, choroby itp.), to nie może mówić o tym, że ma "prawo" do dziecka.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonka... skoro 90% Polaków utrzymuje, ze są katolikami, a już co najmniej chrześcijanami, to właśnie to miałam na myśli, że geje i lesbijki nie pochodzą z rodzin lesbijskich czy gejowskich, lecz właśnie z takich "zwykłych" polskich rodzin, w przytłaczającej większości katolickich właśnie. Osoby homo, które znam właśnie takie rodziny mają... spokojne, bez patologii, wykształcone. Twierdzą też, że nikt ich nie molestował, gdy byli młodsi. Po prostu w pewnym wieku ukierunkowali się na własną płeć. Do głowy mi nie przyszło nazwać katolicyzm "wylęgarnią gejostwa" , co śmiało powiedzieć można o środowisku księży!!! Dowód- afery w seminariach, np. słynnym austriackim bodajże. I po cichu załatwiane sprawy polskich księży molestujących ministrantów... ale najwięcej o zepsuciu tego środowiska dowiedziałam się, jak posłuchałam trochę wiadomości od moich znajomych gejów, lesbijek... Nie wiem, może to tylko w moim mieście księża kochają inaczej... Ale raczej śmiem twierdzić, że to zjawisko ogólnoświatowe. W Ameryce Pn. pojawił się nawet ruch kleryków noszących koszulki ze stwierdzeniami, że są gejami. Watykan nie tak dawno temu wydał dekret, ze homoseksualistom nie wolno wstępować do seminariów.
Jedno mnie zastanawia... czy wy, przeciwnicy, nie widzicie, że krzywdzicie te osoby?? Zachowujecie się, jak kurczęta zadziobujące tego nieboraka, który się od nich w pewien sposób różni. Nie dajecie tym ludziom rozwinąć skrzydeł. Nie dajecie żyć pełnią życia, budować swego szczęścia oficjalnie. Zmuszacie ich do konspiracji i lęku przed odkryciem ich prawdziwego ja. A przecież dwie dorosłe homoseksualne osoby nikogo nie krzywdzą.A mogą dać wiele dobrego! Dlaczego są taką solą w oku tej "poprawnej" seksualnie większości? Czy to tylko prawo dżungli?
ps. kwiatuszku, może zacznij współczucie od siebie? Ja twojego współczucia nie potrzebuję. Obracaj się dalej w swoim środowisku, nie słysz, nie oglądaj niczego, co zburzy twój bezpieczny świat. Może dla ciebie zbawieniem będzie niewiedza.
Gospodarne narody w krajach "Starej Unii" mają, jak można sądzić, ważniejsze wydatki niż np. zrównanie wartości dopłat dla polskich rolników do poziomu ogólnoeuropejskiego czy budowa polskich autostrad. O jednym z pomysłów na wydawanie pieniędzy w swoich krajach doniósł dziennik "Rzeczpospolita". Niemieckie Federalne Centrum Oświaty Zdrowotnej wydało broszurę pod tytułem "Miłość, ciało i zabawy w doktora", która skierowana została do rodziców dzieci w wieku od roku do trzech lat. Cytatów Państwu oszczędzę, niech wystarczy tylko jedno stwierdzenie - broszura wyraźnie sugeruje, że pedofilskie zabawy z własnym potomstwem mogą stanowić frajdę tak dla dzieci, jak i dla rodziców. Federalne Centrum Oświaty Zdrowotnej to instytucja podległa niemieckiemu Ministerstwu ds. Rodziny! Za pieniądze podatników rozsyła miliony takich skandalicznych broszur do niemieckich żłobków, przedszkoli i szkół podstawowych. Czy Niemcy nie znajdują już rozsądniejszych wydatków niż finansowanie publikacji "postępowych" zwyrodnialców? Piotr Tomczyk
Wpisalem te informucje w emigrantkach ale pomyslalem ze byc moze warto ja rowniez wkleic tu - a nuz komus sie przyda? Jesli mieszkacie na dluzej w Irlandii albo macie tam jakichs zaprzyjaznionym malzonkow to byc moze zaineresuja was weekendowe spotkania/warsztaty dla malzenstw. W Polsce juz od dawna funkcjonuje i rozwija sie dosc mocno taka forma warszatow dla narzeczonych, malzenstw w roznej sytuacji itp pod szyldem Spotkania Malzenskie. Od niedawna takie weekendowe spotkania dla malzenstw sa organizowane takze w Irlandii. Uprzedzam od razu ze te spotkania jakosc tam maja zwiazek z Kosciolem Katolickim ale spokojnie, to nie bedzie spotkanie na ktorym was zwiaza i umieszcza na 3 dni w swieconej , katolickiej wodzie. Nie wykluczam ze jakies elementy katolickosci moga sie pojawic ale obiecuje ze dacie rade je przetwac bo glownie rzecz polega na rozmowach malzonkow. Malzonkowie sa wspierani, inspirowani, zachecani do rozmow we dwoje na rozne tematy ktore juz sa albo moga czy dopiero powinny stac sie dla nich wazne. Najblizszy termin juz niestety juz za 2 tygodnie i jesli ktos jest zainteresowany to wypadaloby sie sprezac z podejmowaniem decyzji. Nie ukrywam tez ze przy okazji chetnie poczytalbym konkretne relacje na temat tych spotkan czyli zwyczajnie przetestowalbym na was to czy warto je polecac :-))) Moim zdaniem taki weekend przydalby sie bardzo wielu malzenstwom, nie tylko tym na emigracji, nie tylko tym z jakimis problemami. On jest adresowany do wszystkich malzenstw, nie tylko tym na skraju rozpadu, z wypelnionymi wnioskami rozwodowymi czy dla tych w ktorych zona juz skrada sie z tasakiem do spiacego malzonka :-)) O szczegolach mozecie przeczytac tu http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/spotkania_malzenskie_w_innych_krajach Powodzenia