Gdyby tak spojrzeć obiektywnie na to forum, to możnaby stwierdzić, że być kobietą jest ... niełatwo. Tyle dolegliwości, bólów, itd. I chociaż wchodzę dopiero w kobiece życie, to bycie kobietą mnie cieszy . Przyznacie też być może, że z tymi płciami to dzisiaj trochę się pomieszało.. Ale moje pytanie brzmi: jaki fakt z Waszego życia sprawił, że poczułyście ogromną radość i satysfakcję z bycia kobietą? Jakis gest, słowo, komplement? Szukamy tylko POZYTYWÓW!
Próbuję coś wymyślić i nic mi do głowy nie przychodzi. Ja tak ogólnie lubię być kobietą. Z wszystkimi problemami i troskami, jakoś wolę to moje czasem obolałe ciało i wszystko co się z nim wiąże.
Hmm, kiedys moj znajomy powiedzial, ze gdyby urosly mu piersi, to najpierw z kilka dni (a moze nawet tygodni) by sie nimi cieszyl, a dopiero potem poszedl do lekarza. :)
Czyli bycie Kobieta ma kilka atrybutow, ktorych mezczyzni nam zazdroszcza :)
Kobieta ma cięzki zywot to fakt:)),ale za żadne skarby nie zamieniłabym rajstopek na kalesony heheh;)....
Musimy tyle przy sobie robić, pielęgnować sie i w ogóle, jak sie ma chęci to jest to nawet przyjemne, gorzej jak te chęci zanikają i kobieta sie zaniedbuje, wtedy właśnie ród męski ma najwięcej do powiedzenia odnoście naszego wyglądu, a kobieta moze mieć poprostu "te" złe dni i wszystkiego sie jej odechciewa...nie wspominając juz jak sa dzieci....
Jeżeli chodzi o ogromną satysfakcję jaką zdarzyło mi się doznac z faktu bycia kobietą- to może nie dotyczy to ściśle kobiecośi...ale dużo facetów mi mówiło i mówi,że jestem "Z-A-J-E-B-I-S-T-Y-M" kierowcą , a raczej kierowczynią hehe
Może to nie jest atrybut kobicości,ale zawsze jak to słyszę to czuję się wtedy niezwykle kobieco i dumna z tego,ze jestem kobietą....
Magdalenkakol, wszyscy moi znajomi faceci uważają, że @ to prawie jak tragedia narodowa. Połowa zemdlałaby na widok krwi, a druga wpadła w panikę z powodu bólu. Nawet mój znajomy, który napisał program K@lendarzyk uważa, że gdyby zaczął miesiączkować to pewnie czułby przerażenie i bezradność. Za to każdy uwielbia kobiece piersi i na pewno byłby zadowolony, gdyby miał takie na własność
Ja nie narzekam na bycie kobietą. Nie wyobrażam sobie mieć ogonek i siusiać na stojąco (pomijając już inne aspekty)
Bo jak ufać zwierzęciu co 7 dni krwawi i... nie zdycha? No u mnie to bywa podzielone, średnio połowa męskiej płci znajomych uwaza, że mamy przewalone a druga połowa uważa, że symulujemy z tymi bólami bo co to za tragedia, skoro ją natura stworzyła :D A ja stoję gdzieś po środku ;)) Właśnie właśnie, jeden ze znajomych powiedział mi parę lat temu, że chciałby być moim szczurkiem (miałam szczurka, który najczęściej spał mi na cycuchach, bo ciepło hyhy). Nie wiem czemu ale właśnie wtedy ucieszyłam się z tego, że jestem właśnie kobietą ;)
Być kobieta jest cudownie, ponieważ ....tylko my możemy poczuć drugiego człowieka od środka, jego kopnięcia, ruchy, nawet czkawkę hehehe....nie ma nic wspanialszego;)....Mogę sobi tylko to narazie wyobrazić, jakie to uczucie ...i mnie miły dreszczyk przechodzi:) Mam nadzieje,ze kiedys się przekonam/y...;) Pzdr!:*
u nas w domu to ja wymieniam gniazdka elektryczne i montuje oświetlenie (mąż boi się prądu), ja układałam panela podłogowe w pokojach (mąż dumnie się przyglądał :) i to ja jestem testowaczem wszelakich gier komputerowych (męża nudzą :) ale tak to jest jak się ma Męża wychowanego przez kobiety :) A ja po prostu miałam być chłopcem :) Ale za to pieniądze na zakupy też ja uwielbiam wydawać :)
Byc kobietą teraz to chyba i tak pikuś, co miały mówić nasze babki i prababki, w czasach, kiedy ludzie rzadziel się myli, nie wszyscy mieli łazienki i bierzącą wodę w domach, nie było podpasek, nie wspominając o tamponach. Jak sobie te biedaczki radziły w tzw. "dawnych czasach"?
Te lepiej urodzone musiały nosić gorsety z drewnianymi deseczkami i krynoliny ledwo mieszczące się w powozach. :-) No ale na pocieszenie były amazonki. Przynajmniej miały swoje hobby i mogły się realizować. Wiecie, że Polka napisała podręcznik jazdy po damsku? Była to niedoszła narzeczona Szopena. :-)
ja uwielbiam być kobietą czasami denewuje mnie okres, depilowani nóg - ale ogólnie nie jest zle. czuje sie wspaniale w zwiewnych sukieneczkach, spódniczkach, butach na wysokim obcasie...... a najfajniajszą rzeczą dla mnie jest super koroneczkowa bielizna (nobel dla tego kto wymyślił koronkę) faceci mają do wyboru jedynie kolor slipek a my zakładamy istne cudeńka - na które facetom leci ślinka.
ja uwielbiam być kobietą - zwłaszcza odkąd postawiłam na npr, obserwowanie siebie, świetna sprawa - po prostu celebruję swoją kobiecość na codzień, z całą uwagą jaką obecnie wymaga:)
a co do koronek, fatałaszków, fryzjera, kosmetyków...uch, temat rzeka! kiedy mój miły swego czasu podjął jakąś nieudolną próbę komentowania czasu, jaki poświęcam u fryzjera, opowiedziałam mu taką oto opowiastkę, którą i Wam do użytku oddaję:
Pewiem profesor uznał, że kobiety zbyt wiele czasu poświęcają na zajmowanie się swoim wyglądem, w szczególności ubraniem, kosztem życia wewnętrznego. Opracował więc uniwersalny uniform, który miał służyć jego żonie na każdą okazję, a żona potulne stworzenie, nosiła go bez słowa skargi. Koniec historyjki - profesor uciekł z baletnicą. C.b.d.o. Niech żyją baletnice!!! Pozdrawiam
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
dlaczego lubie byc kobietą? bo jestem osoba o dosc silnym charakterze i potrafie przekonywac meskimi argumentami, czytac mapy, cos sobie czasem naprawic itp. ale.. ale sila argumentacji logicznej poparta damskim usmiechem, zalotnym spojrzeniem.. kobiecym sexy strojem.. jest wielkokrotnie wyzsza:))) w koncu nie do parady jest powiedzenie, gdzie diabel nie moze, tam babe posle:D
kiedys nie lubilam tego stosowac,ale teraz... hmmm... czasami trzeba, jak sie znudzi udowadanianie facetom swojej rownosci na meskiej uczelni;) kiedys nie zdawalam sobie z tego sprawy ze tak robie, ale pamietam do tej pory kolege ktory zaczal nasladowac to co robie lekko mnie parodiujac myslalam ze mu odbilo, dopiero po chwili sie zreflektowalam ze on nasladuje mnie:D
lubie tą "władzę" jaka sie ma nad facetami jak sie idzie w szpilkach spodniczce i bluzeczce z dekoltem. na zewnatrz powazna, w duchu pękam ze smiechu. czasem nie do konca zdaje sobie z tego sprawe.. ale nadal nie umiem wykorzystywac swojej plci "bo ja jestem taka slaba kobietka ponies mi plecak", jestem raczej "zosia samosia", czasem az do przesady, i faceci zwykle sie mnie obawiali ci bardziej niesmiali, w sensie, ja musialam wykonac 1szy krok, co wcale nie bylo dla mnie latwe zawsze...
no i mama probowala mnie ubierac w sukienki...a ja sie nie dawalam , wolalam wspinac sie po drzewach ...teraz to juz sukienki uwielbiam choć noszę nie za czesto ale one sa najlepsze do podkreslenia tego co mamy piekne
a ja kocham sukienki, od 1roku poprzednich studiow do czasu kiedy pol roku temu kupilam moje ukochane dzinsy w 99% nosilam sukienki i spodniczki:) trzeba dbac i podkreslac swoja kobiecosc :)
u mnie na odwrót :) najpierw były same dżinsy i spodnie, teraz przerzuciłam się na spódniczki. Pomyślałam sobie - kobiety przecież przez większość wieków nosiły suknie /spódnice! I wypowiedziałam męskiemu strojowi wojnę Heh, i jeszcze młodszą siostrę zaraziłam kobiecym "trendem" - ze starych szortów zrobiła świetną sportową spódniczkę
odnośnie ubrań to naprawdę mamy w czym wybierać, faceci raczej nie za bardzo. zawsze najbardziej lubiłam chodzić na śluby żeby pooglądać pannę młodą - w tym dniu wygląda sie wyjątkowo. może to starodawne podejście ale w białej sukience, z welonem i wiązanką w ręku każda dziewczyna wygląda przepięknie.
Im starsza jestem tym bardziej doceniam swoją kobiecość. Mój ojciec bardzo chciał mieć syna, a ma dwie córki. Byłam wychowana trochę jak chłopak, lubię piłkę nożną, wędkarstwo, mechanikę samochodową, budownictwo. Mężczyźni mają w życiu łatwiej, ale nie zamieniłabym się. Wolę swoją ambicję, wolę udowadniać swoją wartość, wolę być matką, czuć w sobie ruchy dziecka i wydawać je na świat. Wolę nosić fajne ubrania, stosować pachnące kosmetyki, czuć się piękna. Lubię być kobietą, ale by to docenić w 100% musiałam zostać matką.
Dziecko patrzy jak mam się maluje. Mama tłumczy mu co teraz maluje. Dziecko pyta się - po co sie ona maluje? a mama odpowiada żeby być ładna. Na to ono - a jak już to wrzystko zmyjesz to znowu będzie brzydka?
Ja nie wiem jak to jest być kobietą. Czasami sobie próbuję to wyobrazić. Myślę, że nie jest łatwo. Taki świat popieprzony. W pracy dyskryminacja i molestowanie albo zwolnienie bo w ciążę zaszła. Jako płeć fizycznie słabsza (teoretycznie tylko) często bezradna w obliczu napaści w celu kradzieży czy gwałtu... ech. Można by bez końca mnożyć. Trud powiązany z menstruacją i porodem to też niewesoła historia. Ja jednak niezmiernie się cieszę, że Lilka jest kobietą I jednocześnie, że bycie KOCHANĄ kobietą jest dużo łatwiej iść przez życie. Gdy u boku jest wspierający, czuły, troskliwy partner, dający poczucie bezpieczeństwa i bycia kochaną. To czasami okazuje się, że bycie kobietą jest fantastyczne :) Tak to widzę przez moje męskie oczka. A facetów, którzy chleją na umór, biją swoje żony, itp. to bym najchętniej rozszarpał na drobne kawałeczki! GRRRR.... WWRRRR.... Prawdziwy facet według mnie? rycerski, dojrzały, oddany ukochanej kobiecie... i nigdy inaczej.
Kris wiesz jak określiliśmy się (my faceci) całkiem niedawno podczas dyskusji? Napisałeś "Trud powiązany z menstruacją i porodem to też niewesoła historia." i inne jakie tylko wymyślić można. Jednym słowem my faceci "ubodzy jesteśmy".
Kobietki znalazłam świetny artykuł w gazecie Orgazm przy okazji, co o nim sądzicie:) "orgazm ułatwia zajście w ciążę. U samic ssaków często występuje wtedy zasysanie nasienia. Kobiece skurcze powodują podobny efekt. Drugi powód: ludzie, którzy często przeżywają orgazm żyją dłużej. Rzadziej zapadają na chorobę wieńcową. Przyjemna stymulacja pochwy i szyjki macicy znosi próg bólu o 75 proc. - to trzeci powód. Przyjemność seksualna działa jak morfina.(...)Na ból głowy seks działa na pewno. Poprawia krążenie, podnosi ciśnienie krwi. I wreszcie powód czwarty i najważniejszy: po przeżyciu orgazmu w mózgu wyzwala się oksytocyna - hormon przywiązania. Rośnie poczucie bliskości między partnerami. Zwiększają się szanse na trwałość związku. "
ale i są fragmenty takie jak: "Kiedy kilka lat temu w książce do edukacji seksualnej dla piątoklasistów napisałam, że (łechtaczka) jest to mały narząd w kształcie guziczka i pełni bardzo ważną rolę w życiu seksualnym kobiety, podręcznik odrzucono." i takie: "Seks z kobietą, która sama tego chce i jest gotowa na wszystko - marzenie. Ale w naszej kulturze taka dziewczyna jest dobrą kandydatką na jedną noc. Na żonę już nie. Widać, że ma temperament, sama decyduje o sobie, wie, czego chce, i umie o tym powiedzieć. I najczęściej jest doświadczona."
czy istnieje obiektywna prawda? czy w podrecznikach nie mozna pisac ze skoro facet ma pracie, to o lechtaczce nie mozna napisac ze ma ja kobieta?? czemu sie wstydzimy jej?
vicky... dobre... dobre... z tą łechtaczką zwłaszcza. Dlaczego o niej nie piszą? Bo nie służy stricte do rozmnażania? Kiedyś nazywali ją "diabelskim cyckiem", bo "głupie" baby wodził na pokuszenie. Jak na początku naszych doświadczeń poprosiłam męża, żeby "pobawił się guziczkiem", to zapytał "a gdzie on jest?" Byłam zaskoczona- on tyle wiedział o seksie (teoretycznie) i "gołe baby" nie były mu obce.