A ja własnie zrezygnowałam z tej pracy , co miałam iść w grudniu. Wolę poszukać na miejscu . Dojazdy z powrotem do domu nie pasują , musiałabym czekać po 4-5 godzin za mężem , bez sensu , gdzie ja będę się podziewała przez tyle godzin. Miałam to napisac w " Co mi w sercu gra" ale jakośtak tutaj temat pracy wszedł
hej dziewczyny :) ja poprostu dalam mojemu m test na urodziny ,pieknie zapakowany po otwarciu zrobil sie czerwony jak burak i zapytal mnie co to jest ??? a po chwili :jestes w ciazy ??? a ja na to: nie kochanie znalazlam ten test w kapuscie ,bo przeciez tam sie znajduje dzieci mielismy niezly ubaw ,ale i tak to do niego jeszcze nie dociera ...... a teraz przed nami jeszcze wieeksze wyzwanie ,musimy powiedziec to naszej nastoletniej corce a wiecie dla takiej dziewczyny mama w wieku 32 lat to juz chyba nie powinna byc w ciazy bo to nie jest trendy ciezka sprawa :)))) pokaze jej usg jak zrobie i dopiero jej powiem....
Wczoraj po przyjściu od dentysty dałam MM aniołka mówiąc to dla Ciebie spóźniony prezent urodzinowy ( miał urodziny 8 stycznia), nie musiałam nic mówić więcej , przeczytał tabliczkę ( było na niej napisane "Dla przyszłego Taty" ) i …..oczka mu się zaszkliły, , potem długo mnie przytulał i całował mówiąc że jest najszczęśliwszym człowiekiem, zawsze mówił że marzy o dwójce dzieci, najlepiej o parce. Wieczorem wypiliśmy szampana przy świecach i zjedlismy ciepłą kolację ten cudowny dzień zakończyliśmy przytulankiem , po czym MM stwierdził tam to prawdziwie aksamitna jesteś , ech nie ma to jak sie kochać z ciężarną... Potem jeszcze długo mamrotał przed snem że sam sobie "zrobił" prezent urodzinowy ( prawdopodobna owulacja była 8-9.01) Na razie nikomu nie mówimy, żeby nie zapeszyć , dopiero po wizycie u lekarza i po USG powiemy rodzicom.
Amazonko czy Ciebie to dziwi, że te nastoletnie zachodzą w ciążę? Praktycznie na to nie ma reguły.... Czasami nawet wiedza na temat zabezpieczenia nie pomaga! To było, jest i będzie... Sama to przerabiałam i miałam świadomość, że mogę być w ciąży gdyż ani razu nie zabezpieczyłam się z moim partnerem - mężem! Nawet mówiliśmy o tym, że współżyjemy na maksa i na razie nie jestem w ciąży.. a dalej jak wiadomo. Mam córę 13 - letnią :))
Hello, ja co prawda nie jestem i nie byłam w ciąży, ale zrobiłabym to tak... my dość często słuchamy radia i wysyłamy różne życzenio-pozdrowienia, więc napisałabym eska do radia że jestem w ciąży i że moje kochanie zostanie tatusiem, i dopilnowała tego by w danym momencie słuchał radia
Mój M był ze mną jak kupowałam test, był po drugiej stronie drzwi łazienki jak go robiłam, pierwszy oglądał wynik, więc właściwie on mnie zawiadomił, a nie ja jego Moi rodzice niestety dowiedzieli się w mało fajny sposób, bo wylądowałam w szpitalu i musiało się wydać (mieszkałam wtedy z ojcem). Później dowiedziała się przyszla teściowa, bo M był zaaferowany, co mi do szpitala przynieść (na całe dwa dni...). A w reszcie rodziny się rozniosło. Jakoś.
ja powiedziałam meżowi długo po tym jak sie dowiedziałam bo test zrobiłam 28 marca a powiedziałam cos w połowie kwietnia w swieta-tego dnia co mu powiedziałam tego samego wylądowałam w szpitalu z krwawieniem no i sie wszscy dowiedzieli wtedy
no to i ja powspominam :) Obserwacje zaczęliśmy przed ślubem, na poradnictwo rodzinne szłam z wielka nadzieją, że się nauczę obserwacji, byśmy mogli zaplanować dzidziusia a potem korzystać z metody przy odkładaniu, starania o dziecko rozpoczęliśmy końcu kwietnia, uznaliśmy, że przecież zajść w ciażę to nie takie hop siup, ludzie latami się starają, trzeba zacząć już … no i tak zaczęliśmy starania, równolegle przygotowania do ślubu, w szafce piękna, seksowna, koronkowa suknia z rozporem aż do gaci, a co, sobie myślę, co se będę żałować, teraz jestem laska, to się w jakiś biały wór nie wystroję, 2 cykl starań, polowa czerwca, a tu coś @ nie ma już 33 dzień, tempka wysoka, no nic, jeszcze nie szaleję, po co się rozczarować, czekam, był piątek, potem weekend, cudowna pogoda, narzeczony ciąga mnie to na kajaki, to na ściankę, to na rowery, ja się ociągam, boję się sobie w razie czego zaszkodzić, on wściekły na mnie, bo na każda jego propozycję ja reaguję jak pies na jeża, tak mija niedziela, poniedziałek rano, proszę go by mnie wysadził koło przychodni, bo jakieś badania mam do odbioru, tam robię betę, wynik ma być koło 13, cały dzień jak na szpilkach siedzę, mój narzeczony naprzeciwko mnie (pracowaliśmy wtedy razem) jakiż długi był ten dzień, siedze na swoim forum, bez dziewczyn, które trzymały za mnie kciuki chyba bym nie dała rady, chciało mi się krzyczeć, już wiedziałam że jestem w ciąży, choć jeszcze nie zadzwoniłam po wyniki, w końcu dzwonię , pani pielęgniarka pyta na jaki wynik licze, powiedziałam, ze pozytywny, a ona na to, no to gratuluję, była wtedy 14ta, 23 czerwca, czyli dzięń ojca, ja z bananem na twarzy, musze wytrzymać do 16tej, przeciez mu w pracy nie powiem, jakież długie były te godziny, żeby coś robić (bo przeciez nie pracować, nie mogłam się na niczym skupić) zrobiłam laurkę, na której napisałam „wszystkiego najlepszego z okazji dnia ojca”, a w środku „w twoim dniu, tatusiu” … jedziemy do domu, jemy obiad, kładziemy się, ja wyjmuję laurkę, nie skumał, nie wiedział o co chodzi, musiałam wytłumaczyć dlaczego mu składam życzenia w dniu ojca, tak mnie wtedy pocalował, myślałam, ze mnie udusi … byliśmy tacy szczęśliwi, pierwsza wizyta u ginka, badanie usg, ja nic nie widziałam, bo przepłakałam całe badanie, ze wzruszenia, wychodzę z gabinetu, zaryczana, narzeczony nagle miał minę jakby go z krzyża zdjeli, skoro płaczę czyli cos złego pewnie, ginek wychodzi za mną, podaje mojemu mężczyźnie rękę i mówi, gratulacje, będzie Pan ojcem … odetchnął, zaczął się trząść, chyba dopiero wtedy uwierzył … oczywiście w moją super seksowną kieckę się nie zmieściłam, poszłam do ślubu w wielkim białym worku, ale byłam szczęśliwa, bo byliśmy tego dnia we troje
O pierwszej ciazy powiedzialam mu przez telefon ale wtedy nie byl jeszcze moim mezem... wiec nie mieszkalismy razem... potem on powiedzial swoim rodzicom a ja swoim spotaklismy sie razme pogadalismy tyle... urodzila sie moja corcia potem wzielismy slub i zaczelismy planowac rodzine... corka ma 2 lata i po 7 miesiacach staran znowu sie udalo:):):) maz spał a ja poszlam robic test i gdy zobaczylam [ || ] poszlam do sypialni i powiedzialam kochanieeeeee wiesz co mamy bladzioszka (blada kreska byla) a on patrzy na mnie i mowi ze co? a ja ahaa no tak ty nie rozumiesz chodzi o to ze sa dwie kreseczki udalo sie a on taki zaspany patrzy i nic nie mowi i zapytalam cchesz zobaczyc powiedzial TAK! i razme sie cieszylismy :):):) potem powiedzialam o tym mojej corce chociaz ona i tak nie ridzumie o czy mowie bo jest za mala.. za tydzien mam wizyte a potem oglosimy to rodzince... po prostu wstane i powiem: chcialam wam cos powiedziec... pokaze zdjecie usg i powiem jestem w ciazy. Tyle :)
Ja wczoraj umówiłam się z mężem na kolację w mieście, pomyślałam, że 27.05 czyli po Dniu Mamy nie będzie dużo klientów- i nie było. Wybraliśmy ustronny stolik, zamówiliśmy przystawkę i danie główne. Dodam, że staraliśmy się ponad rok, a od stycznia odpuściliśmy. Mąż jest trenerem, więc wcześniej kupiłam maleńkie sportowe adidaski i włożyłam do pudełka razem ze zdjęciem usg (dzidzia z serduszkiem 3mm). Po przystawce mężuś otrzymał prezent, zobaczył buciki uśmiechnął się, ale jeszcze nie skumał (myślał, że to takie nasze marzenie), ale jak zobaczył zwój papieru powiedział tylko "Nieeee..?" po czym poleciały mu łezki