I macie 100% racje wsumie znalazłam doktorke w rzeszowie która NPR akceptuje, wiec zobacze jak ten do tego pod chodzi ,jak nie to zmienie go !, a co niech nie mysli że jest niezastąpiony
Dziewczyny byłam dziś u gina . Szok przeżyłam nie potępia i nie smieje lecz wciska mi że to wszystko za wodne . Może powiem tak powiedział mi " Powiem pani prawdę o tym mierzenie temperatury ze to kłamstwo i że pani w ciągu 6 miesięcy zajdzie w ciąże bo to wszystko stara metoda która nie działa dobrze ,w ciągu cyklu są dwa jajeczkowania ,nie jedno . "A ja na to jak nie będę po prawnie oceniała i mierzyła tempke to na pewno ". Ale mu powiedziałam że jak mi doktor nie wierzy że jednak działa i się sprawdza , podałam mu stronę . Podał mi wszystkie zalecenia jak postępować .
Ciekawe treści. Stara metoda to prawda, ale cały czas udoskonalana i badana. :-) W cyklu u Izuni były 2 jajeczkowania jedno po drugim, które zaowocowały bliźniętami. Jakie podał Ci zalecenia?
Aby po dwóch tygodniach testować, jak z byt długo się utrzymywała wysoka tempka . A po za tym to chciał mi dać mi tabletki . Ale ja stanowczo nie . Po za tym mam dopiero przyjść na jesieni, bo wszystko dobrze. Będzie badał mnie i robił cytologie. Chociaż zasiał we mnie trochę nie pewności co do skuteczności , ale walczę z myślami że będzie dobrze i nacieszymy się z M sobą .
Chyba nie powiedział Ci nic nowego. Sama wiesz, co oznacza długo utrzymująca się PTC. Słabą skuteczność miały metody, które on poznał w młodości, pewnie tak. Teraz już inne czasy. Nadal się obawiasz?
Hi hi hi, jakby mi lekarz powiedział o zawodności metody, to spytałabym: A pigułki? Nie są zawodne zwłaszcza jeśli się o nich zapomni albo bierze antybiotyki??? A gumki? zwłaszcza jak pękają? Samoobserwacja tez jest zawodna, jeśli się igra z regułami ;)
Tak jak ten przykładowy cykl od kippleyów, o którym rozmawiałyśmy pod wykresikami ;) serduszkowanie w dniach najbardziej płodnych - w celu odłożenia ;)
Mary, chodzi o użytkowniczkę allvo. Odrobinę zagadkowy cykl, rzeczywiście... Ale zauważcie, że nie mierzyła codziennie o tej samej porze. Są też pewne luki (choć jak dla mnie niewielkie). To wszystko może mieć aż taki wpływ?
Już po strachu i pierwszej wizycie z wykresami. Luksusowa prywatna klinika i b. miła pani doktor. USG, cytologia. Na widok wykresów pani doktor się skrzywiła i stwierdziła, że to kalendarzyk, z którego nic nie można wywnioskować, ew. pośrednia metoda badań. Skoro większość moich cykli mieści się w zakresie 28-35, to wszystko jest ok. Jeden bez skoku temperatury lub dłuższy mógł się zdarzyć i to o niczym nie świadczy. Owulacja prawdopodobnie była, ale kalendarzyk o niczym nie mówi. Ponieważ moje cykle zmieniają się w zakresie 28-51, to gdy odejmę dni płodne, to pozostanie mi 2 dni przed okresem na współżycie, radziła stosować choć prezerwatywy. Stwierdziła, że prowadzę notatki skrupulatnie, ale nie chciała ich oglądać, ja jej je wręcz wcisnęłam. Gdy próbowałam coś od niej wyciągnąć na ich temat, odczułam jej zniecierpliwienie, rosnące z każdym moim pytaniem. Pokazałam długie występowanie śluzu płodnego – wyśmiała mnie wręcz, bo to nic nie znaczy. Spytała, PO CO to robię (prowadzę samoobserwację cyklu): do celów antykoncepcji czy obserwacji organizmu. Odpowiedziałam: oba. Aby się upewnić spytała, czy nie chcę tabletek antykoncepcyjnych. Odparłam, że nie potrzebuję. Na koniec zaprosiła mnie do kontroli za rok. Jestem rozczarowana wizytą. Owszem, dobrze wiedzieć, że wszystko w porządku, że klinika ma dobry standard, że nikt na mnie nie warczy, ale nie otrzymałam satysfakcjonujących wyjaśnień.
chyba bym coś takiej Pani powiedziała. kiedys dyskutowalam n/t wplywyu diety i sposobyu odzywiania na infekcje kobiece w ginekologiem. wg niego to nie ma wplywu. tak samo kobieta ktora wspolzyje to normalne ze ma infekcje i ja piecze zwlaszcza latem. obu ginow juz nie odwiedzam.
Też byłam kiedyś u lekarza, który powiedział mi, że infekcje grzybicze to normalne, i będą się pojawiać dwa razy w roku, podobnie do przeziębienia i nic się nie da zrobić. Więcej do niego nie poszłam, infekcji od tamtego czasu (1,5 roku) nie miałam ani razu. Amazonko - podziwiam Twoją chłodną ocenę: ja bym dostała cholery i piegów na takie protekcjonalne traktowanie. Nie byłabym taka przekonana, że porada, którą otrzymałaś spełnia standardy rzetelności.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Od chwili, gdy pokazałam wykresy, wyczułam, co się dzieje, więc dałam sobie spokój. Niczego bym się nie dowiedziała. Lekarka była bardzo miła, ale nie znała się na NPR, spotkała się z kalendarzykiem (tak nazywała też pomiar temperatury), więc starała się delikatnie zakończyć temat, w którym nie czuła się pewnie.
Zastanawia mnie, jak to jest u osób bardziej doświadczonych w kontaktach z lekarzami. Czy wstydzicie się przyznać do prowadzenia wykresów i używania NPR do odłożenia poczęcia? Jeśli tak, to dlaczego?
ja nie wiem w cioagu ostatnich 7mcy rz bylam tylko u gina na cytologii. wykresow nie pokazywalam bo to byl sam początek poza tym po co mam sie pytac jak sama sobie doskonale radzę.
ja bylam u pani ginekolog w panstwowej sluzbie zdrowia i wmawiala mi ze branie tabletek hormonalnych nie jest zadna wielka ingerencją w naturę... poprosilam zeby wyjasnila mi w takim razie dokladnie jak dzialaja tabletki. ona mowi: poprawi sie pani cera, moga sie powiekszyc piersi itd itp. wiec mowie ze nie pytam o skutki uboczne tylko w jaki sposob zmieniaja gospodarke hormonalna i co sie zmienia pod ich wplywem. "tego to ja nie bede tlumaczyc bo i tak pani nie zrozumie" - bez komentarza. wcisnela mi recepte na yasmin z milionem ulotek w ktorych tez nic nie bylo ciekawego (jedynym "badaniem" jakie mi zrobila zeby dobrac odpowiednie tabletki bylo zwazenie mnie :D). wywalilam wszystko do smieci. bylam zmuszona isc drugi raz odebrac badania. spytala sie czy pasuja mi tabletki. powiedzialam ze nie biore i zaczynam NPR bo mam regularne cykle i dobrze znam swoj orgaznim i nie bede ingerowac w nature i ryzykowac powiklan. powiedziala ze to moj wybor.
szkoda ze tak to wyglada. wiem ze moze i sporo ryzykuje, wybierajac NPR ale moj chlopak akceptuje moj wybor i nawet sie cieszy ze tak sie na sobie znam :) kolezanki sie pukaja w glowe i mowia ze zostana zaraz ciociami. nawet jak tak to bedzie pieknie :) ja bede twarda.
Cynosia, nie komentowała Twojego wyboru? Coś mówiła o NPR?
Właściwie co ryzykujesz, rozpoczynając samoobserwację? ;-) Obawiasz się efektów ubocznych? Zmiany gospodarki hormonalnej? Utycia? Niszczenia endometrium? Przemieszczenia ciał obcych z macicy? Uczuleń? Wieści o ew. nieplanowanej ciąży po 2-3 miesiącach jej rozwoju?
nie komentowala ale widac bylo ze ma mnie za jakas niezbyt madra dziewczynke...
jesli chodzi o mnie to ryzykuje tylko to ze z powodu moze jakiegos braku w obserwacji jednak zajde w ciaze mimo ze odkladam :) ale to nie byloby dla mnie w zadnym wypadku tragedia, po prostu wolalabym jeszcze poczekac ze dwa lata (mam 21).
bardzo sie ciesze ze trafilam na 28 dni i upewniam sie ciagle ze npr to dobra decyzja
(...)"często też musimy omijać ginekologów, którzy poddają się presji ideologicznej i polecają wyłącznie metody rytmu ("naturalne") oparte na unikaniu współżycia w fazie płodnej cyklu miesiączkowego."
Spotkaliście te tabuny lekarzy polecające wyłącznie metody naturalne?
to i ja dorzucę swoje 3 grosze mam nieregularne cykle (od kiedy pamiętam tak było) i była ostatnio u gina, nie powiem, z polecenia - namiar dostałam od pani w poradni, jak powiedziałam, że nie mam nic przeciwko npr tylko obawiam się że mój organizm to sobie "żarty" ze mnie robi i raczej ta kwestia będzie przemawiać na niekorzyść npr. ona mnie zapytała, czy chcę namiary na jakiegoś lekarza, który zajmuje się też npr, ja oczywiście! wczoraj byłam u niego, doktor jest przesympatyczny, fragment rozmowy: doktor:data OM? ja: chwilkę, nie pamiętam, ale mam zapisane [i wyciągnęłam mój wykresik]. a on jak zobaczył, to mówi: o proszę mi tu pokazać, sama to pani zrobiła? ja na to:korzystam z aplikacji on spojrzał i mówi: oo, 28dni, też się kiedyś zarejestrowałem, ale nie miałem czasu ja: no tak, trzeba troszkę czasu, szczególnie żeby być aktywnym. powiedział mi jeszcze że dla celów NPR temperaturę trzeba mierzyć od 5dc (bo na moim wykresie było chyba od 3dc ;-) potem jeszcze powiedział, że zaczął stosować npr zanim jeszcze został lekarzem, a teraz to już 17 lat! przepisał luteinę na wywołanie krwawienia, skierował na badania hormonalne i usg i powiedział, że leczenie może trwać nawet do pół roku. teraz myślę, że wszystko będzie ok i jest nadzieja, że moje cykle staną się normalne
też się cieszę bo bardzo się obawiałam wizyty. kiedyś ginka mi powiedziała że to normalne, że mam nieregularne cykle i wszytko się unormuje, tylko jakoś od tego czasu nic się nie zmieniło...
Amazonko, ja dziś "podjęłam to ryzyko" ;-) i zabrałam moje cykle do gin. - endo., ale nie chciała obejrzeć, wizyta przebiegała dość szybko i lekarka bazowała głównie na wywiadzie. Mam lekki niedosyt.
Mary, chętnie, ale na Śląsku jeszcze żadnego nie znalazłam :-( za wyjątkiem takiego, który przyjmuje prywatnie i jest specem od leczenia niepłodności (za wysokie koszty jak na mnie).
Mój endokrynolog pyta zazwyczaj o @; jak intensywne są krwawienia i czy cykle regularne. Nie widzę potrzeby pokazywania mu wykresów. Myślę, że dopóki nie mam konkretnych problemów z zaciążeniem nie ma takiej potrzeby. Ale na następną wizytę u gin. na pewno je zabiorę, zwłaszcza, że w karcie choroby gin. napisała, że po przejściach z cystą cykl jest obserwowany (jak o tym wspomniałam).
Zastanawiające jest niekonsekwentne podejście lekarzy do różnych objawów i diagnostyki pośredniej. Nikt przecież nie odrzuca wywiadu, który sam w sobie jest diagnostyką pośrednią. Drżenie rąk czy ból głowy mogą być objawami wielu chorób: od powaznych do błahego zmęczenia czy złego samopoczucia, ale lekarze o to pytają. Tak samo z samoobserwacją, która choć zawiera wiele informacji, o których pacjentka nic by nie wiedziała sama z siebie, to jednak jest odrzucana...
Zauważyłam następną niekonsekwencję w postępowaniu lekarzy. Z jednej strony zdają sobie sprawę z tego, że obecnie większość kobiet ma nieregularne cykle, a regularne jak w zegarku to rzadkość (Irja, masz szczęście). Z tego powodu nie polecają NPR (utozsamianego z kalendarzykiem) do odkładania poczęcia, bo jest zawodne, niepewne, płodność jest niekontrolowana i zawsze zagraża dodatkowa owulacja oraz cała litania innych wad. Z drugiej strony postępują tak, jak gdyby przeciętna pacjentka miała ów idealny zawsze 28-dniowy cykl: zlecają badania niektórych hormonów, branie leków na niepłodność itd. w zależności wyłącznie od dnia cyklu, a nie jego prawdziwej fazy.