Sama się zastanawiam nad tym fenomenem, i czasem mam wrażenie, że cała afera z libido to sprawa psychiki a nie ciała, tzn. mam większe zapotrzebowanie bardziej z tego względu,że wiem, że nie można, a nie dlatego, że owuluję itd.
Z trudem mi przychodzi powstrzymywanie się od czułości w tym okresie, albo chociaż od prowokowania ich - obchodzenie reguł NPRu, niezależnie od tego, na czym by miało polegać i jak czule by się nie odbywało, trochę mnie mierzi i daje mi ograniczoną satysfakcję.
Wydaje mi się, że jedyny sposób dawania sobie rady, to wspólna świadomość, że to ten czas i że trzeba się wspierać i nie prowokować. No bo jak inaczej? Wyprowadzać się co miesiąc na tydzień do mamy ?
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonko - wydaje mi sie ze to jest jednak troche ponad nami - juz to tak natura urządziła że i psyche i soma w czasie owulacji dąży do bliskich kontaktów - ja to zauważam u siebie bo bardziej się sobie w te dni podobam i w rzeczywistości wyglądam lepiej, mam dobry humor i dużą chęć na pieszczoty i naprawde nie bierze się to z jakiś miłych wydarzeń z zewnątrz tylko ze mnie samej - oczywiście rozumowo wiem że moje ciało i umysł mną manipulują żebym się "rozmnożyła" - więc jestem świadoma tego co się dzieje a wytrwać mi ciężko szczególnie że mam niewiele dni (znacie moje wykresy) kiedy mogę pójść na całość
Największe orędowniczki i orędownicy NPRu grzmią, że najwiekszą zaletą tejże metody jest jej całkowita naturalność i życie w zgodzie z własnym organizmem. Ale kij ma dwa końce- własny organizm chce seksu właśnie wtedy, kiedy jest największe prawdopodobieństwa spłodzenia potomka. Dla mnie właśnie bardzo frustrujące i niezgodne z naturą jest organiczanie się w okresie płodnym. A mało która para chce się mnozyć, jak króliczki. Unikanie prowokowania, pieszczot w okresie największego libido uważam wręcz za niewskazane. Może komuś to pozwala zacieśniać więzy związku, ale nie mi. Wolę wykorzystywać "metody zastępcze" seksu czy wręcz wspierać przemysł gumowy. W innym razie jestem rozdrażniona i czuję się pokrzywdzona!
Jak sama wspomniałaś Aniu "Wolę wykorzystywać "metody zastępcze" seksu czy wręcz wspierać przemysł gumowy. W innym razie jestem rozdrażniona i czuję się pokrzywdzona" :w tym sedno, że nie każdy zgadza się na mniejszy komfort doznań kiedy juz pozna jak jest, kiedy nie ma barier w zbliżeniu.
Żaden ekspert NPR nie zaprzecza, że to właśnie II faza charakteryzuje się zwiększonym popędem - bo to jest właśnie jedna z naszych "naturalnosci". Ale naturalne jest też to, że nie kierujemy się w życiu jedynie popędem, czyż nie? Zachęcam do przeczytania ciekawego, wg mnie, artykułu.
hahaha :) to nawet ciekawe, jak ludzie się różnią... ja wolę pieszczoty i petting jeśli nie może być pełnego stosunku i w ten sposób osiągnąc satysfakcję, która w tych dniach jest o wiele intensywniejsza niż w pozostałych fazach cyklu, a hajduczek woli całkiem zrezygnować z przyjemności...
Jest przyjemność i przyjemność. Dla zobrazowania : W czym lubisz pić herbatę?? W kubku, szklance, filiżance? Co byś nie wybrała gdyby podano Ci ją w czymś innym niz lubisz juz tak bardzo bys sie nia nie delektowała, niz gdyby podano Ci ją w tym czym lubisz chociaz przecierz to ta sama herbata a dla odróżnienia doznawania odczuć cielesno orgastycznych daleko herbacie do nich.
hajduczek- dobra minetka jest nieraz o niebo lepsza niż stosunek ;-) należę do kobiet uwarunkowanych na osiąganie orgazmu przez pobudzanie łechtaczki, więc unikając stosunku tak wiele nie tracę. ;-) Aczkolwiek bardzo lubię, bo to duża przyjemność fizyczna ale jeszcze większa psychiczna.
Cóż... my sobie nie żałujemy... stosujemy stos. przerywany. Odrobina ryzyka mrrrau ;) Myślę, że gdybym starała się odłożyć poczećie bez żadengo ryzyka ciąży to niestety... nie radziłabym sobie i wtedy zapewne w ruch poszłoby dodatkowe zabezpieczenie (gumeczki).
no cóż Aniu pewnie wiele kobiet jest tak uwarunkowanych, dla mnie jednak oprócz fizycznej przyjemności własnej ważne jest aby nie stać się egoistą w związku.
Kupiłaś Amazonko podręcznik NPR Kippley'ów? Czas czekania porównują do "cyklicznej fazy adoracji" charakterystycznej dla nażeczeństwa... a ten okres pewnie wspaniale pamiętasz?
Właśnie jeszcze go nie kupiłam. No tak, dopiero co skończyłam narzeczeństwo. Wbrew pozorom niewiele się zmieniło, choć nie mieszkaliśmy wcześniej razem. Ale jakich porad udzielają Kippleyowie?
Za chwilke musze wyjść, ale póki co odsyłam tutaj: http://npr.pl//index.php/content/view/148/42/ to artykuł pt: Przeżywanie wstrzemięźliwości - Kippley'ów
Jeśli topik nie wyleci do jutra, napisze coś więcej o komentarzach z książki Kippley'ów
hajduczek pozwolę sobie zauwazyc ze istnieje odpowiednik pieszczot oralnych (czyli minetki) dla mężczyzn również:) i cóż z mojego doświadczenie wynika iż mój mężczyzna lubi ten typ pieszczot i to bardzo, na pewno to nie to samo co pełne zespolenie ale jednak:)
Kesuś, jeśli Damazy nie uruchomi funkcji "Delete topic", to nie wyleci. Forum ma to do siebie, że zazwyczaj wątki mają kolejność chronologiczną pod względem ostatniej wypowiedzi. Dlatego zmienia się KOLEJNOŚĆ, a nie liczba wątków. Liczba się oczywiście zmienia, bo powstają nowe. Liczba rośnie, a nie maleje. Chyba nikt nie próbuje wytrwać wstrzemięźliwości. Każdy szuka drogi na skróty i na łatwiznę przez działania zastępcze. Hajduczek, chyba nie tego oczekiwałaś.
Amazonko:) dla mnie osobiście ta cykliczna wstrzemięźliwość, to jedna z piękniejszych odmian ostatnich miesięcy - ale trzeba mi było czasu, żeby nauczyć się to doceniać i szanować, także jeśli chodzi o rezygnację z dróg na skróty. Pozdrawiam
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Paula- miło mi, że mamy podobne zdanie na kilka tematów. :)
pani_wonka obecnie nie umiem sobie wyobrazić, aby cykliczna wstrzemięźliwość dawała nam coś oprócz frustracji. Mamy taki tryb życia, że w tygodniu mało mamy dla siebie czasu czy wręcz siły, by późnym wieczorem, po powrocie do domu zabierać się za igraszki. To jest właśnie nasza "okresowa wstrzemięźliwość", nad którą bolejemy. W zasadzie, mimo sporych temperamentów, kochamy się dość rzadko, bo jesteśmy na to po prostu zbyt zmęczeni w tygodniu pracy. Weekendy to czas dla nas. A gdyby jeszcze to nam miało odpaść, bo " dziś nie wolno", kiedy cały mój organizm krzyczy "CHCĘ", to już w ogóle...
Rozmawiałam kiedyś z panią, która od początku stosuje NPR i własnie jako zaletę podawała tę okresową strzemięźliwość i tłumaczyła to tym, że "ma odpoczynek od męża", który w te dni się nie domaga. Mówiła też, że dzięki temu męzczyzna ma większy szacunek dla kobiety bo nie jest ona na jego zawołanie.
Ale to mi się nie kojarzy dobrze. Jeszcze jestem w stanie to zrozumieć, jesli kobieta ma znacznie mniejszy temperament niż mąż. Ale, na litość, nie powinno sie tego traktowac, jako obowiązku. A dni płodnych czy miesiączki jako "zwolnienie" z tego obowiązku.
Aniu, nigdzie nie powiedziałam, że takie jest moje podejście do wstrzemięźliwości. Uważam, że ma ona wiele zalet, ale nie wymieniając konkretnie żadnej z nich nie wymieniłam i tej, o której piszesz. Dla mnie akurat nie ma to znaczenia - nie uciekam od bycia razem i nie traktuję tego jako obowiązku.
Nie kwestionuję tego, że Tobie, czy innym kobietom, może być z tym ciężko do tego stopnia, że faktycznie je to frustruje. Inną zupełnie jest rzeczą, czy taki stan rzeczy można zmienić, jeśli się chce - Ty pewnie nie odczuwasz takiej potrzeby i oczywiście nie musisz.
Mnie też jest niekiedy ciężko w tym czasie, ale przeżywam to inaczej i prowadzi mnie to do innych odczuć niż Ciebie. Dlatego ja podejmuję z mniejszym lub większym sukcesem trud czekania na siebie, bo widzę w tym głębszy sens, a Ty nie czekasz, bo dla Ciebie sensu w tym nie ma. I tyle.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
no to teraz ja się wypowiem i skomentuje odpowiedzi po mnie następujące Lecę od końca: Aniu"Ale to mi się nie kojarzy dobrze. Jeszcze jestem w stanie to zrozumieć, jesli kobieta ma znacznie mniejszy temperament niż mąż. Ale, na litość, nie powinno sie tego traktowac, jako obowiązku. A dni płodnych czy miesiączki jako "zwolnienie" z tego obowiązku. " zgadzam się. To na pewno nie może się przeistoczyć w tego typu relacje. Wtedy może coś zacząć szwankować pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi. Amazonko "Chyba nikt nie próbuje wytrwać wstrzemięźliwości. Każdy szuka drogi na skróty i na łatwiznę przez działania zastępcze. Hajduczek, chyba nie tego oczekiwałaś. " Owszem temat dotyczy czego innego. Nie sporu jak omijać NPR innymi metodami nie mającymi nic z nimi wspólnymi tylko jak sobie z nimi poradzić stosując je. W co w zamian "zainwestować" aby relacje małżonków nadal były budujące a nie niszczące, poprzez nastawienie głównego celu na fizyczny kontakt. viki80 "hajduczek pozwolę sobie zauwazyc ze istnieje odpowiednik pieszczot oralnych (czyli minetki) dla mężczyzn również:)" wszystko się zgadza Viki tylko jedno ale, aby jednej i drugiej stronie było przyjemnie to obie muszą lubieć tego typu pieszczoty a z tym to juz różnie bywa.
A co do topienia topiku. Skoro wywołuje on zainteresowanie jak widać, to znaczy, że jest nim więcej osób zainteresowanych. A o tym jak kształtuje się forum, to chyba jako użytkowniczki mamy prawo decydować. Nikt tutaj nie używa wulgaryzmów ani rzucania się "mięsem", nikt nikogo nie obraża ani się nie nasmiewa z innych, a więc nie ma podstaw do tego aby był on zlikwidowany.
Do tej pory zlikwidowano tylko wątek z zaproszeniami, więc nie ma się czego obawiać. Na razie. Bardziej intresuje mnie, jak stosować NPR, a nie obchodzić zasady za pomocą sposobów i sposobików.
Dla ludzi, którzy na tyle lubią seks, że nie chcą z niego rezygonować z powodu dni płodnych , to jest poważne zagadnienie. Jeśli dla innych dni płodne = nie ma seksu, to nie mają tego problemu.
Ale też mnie interesuje, co robia wtedy? Zamiast do łożka ida do kina? Robią sobie masaże? Czytają poezje? A może świntuszą na temat tego, co będą ze sobą robili, jak się skończą dni płodne?
A może świntuszą na temat tego, co będą ze sobą robili, jak się skończą dni płodne?
Hahahaha dobre :) Myślę, że kwestia ta nie dotyka wyłącznie spraw owulacji. Wiele sytuacji jest takich, gdzie jedno chce a drugie nie, drugiego dnia na odwrót. Ja również miewam takie sytuacje i czasem trwają one komicznie długo - takie zamienianie się rolami. Wtedy zazwyczaj wychodzę z siebie ;) A żeby czymś się zająć - zajmuję się robieniem biżuterii albo wymyślkam sobie wory korali i je wykonuję - zajmuje na dłuuuuugi czas. Warunek jeden - trzeba mieć swoją pasję. Bo cholery można dostać w takim napięciu ;) Żeby ktoś czasem nie pomyślał, że zajmuję się tym TYLKO w takjich chwilach bo po zaobserwowaniu zapasów mógłby dojść do wniosku, że u nas wcale seksu nie ma ;)
IWA - hehehe no tak, ja lubię grzebać się w drobnicy, bardzo mnie to uspkakaja - i pomaga przeczekać jakiś czas. A z czego robisz, że tak zapytem? Srebro / złoto / metal / szkło / drewno / fimo / kamienie?
hajduczek - pewnie będą mieli jak wrócą z pracy ;)))
głównie drewno, plastik (koraliki) kupuję je w różnych sklepikach gdzie się trafią! W tym roku byliśmy z mężem w Grecji na wczasach, tam to są super sklepiki z różnymi gorowymi koralami wisiorami itd, ale przede wszystkim można kupić na sztuki materiał do ich zrobienia: koraliki, sznureczki, wstążki, niteczki, zapięcia tak więc samo mmożesz skomponować swoje własne korale - SUPER! Tak samo jest w Turcji - w ubiegłym roku przywiozłam z tamdą tyle tego że do dziś jeszcze nie zrobiłam! Fajna zabawa, a jaka dumn jestem kiedy je noszę i komuś się spodobają!
Amazonko, obiecałam wczoraj, że dodam coś "od Kippley'ów" więc proszę:
"Małżonkowie (...) nie powinni zapominać o drobnych oznakach wzajemnego zainteresowania sobą. Szczególnego znaczenia nabiera wówczas rozmowa" (dalej wymieniane są np. przygotowanie dla małżonka ulubionej potrawy, zaproszenie żony do restauracji, wykonanie za siebie wzajemnie niektórych czynnosci domowych - bez narzekania czy różnego rodzaju pieszczotliwe gesty) "Nie ma uniwersalnej recepty jak postępować w fazie małżeńskiej adoracji. Wydaje się, że wielce owocna byłaby wymiana pogladów miedzy małżonkami na temat wzajemnych oczekiwań w takich okresach. Najważniejsze jest by nie zabrakło w nich oznak wzajemnego przywiązania i dowodów serdecznej przyjaźni. W ten sposób można skutecznie przeciwdziałać jednemu z największych wrogów małżeńskiego pożycia - traktowaniu partnera jako swojej własności"
cytat z książki: John i Sheila Kippley "Sztuka naturalnego planowania rodziny". 2002. LMM
Kesuś, dzięki! Tak się składa, że u nas oznak wzajemnego zainteresowania nie brakuje, bo dopiero zaczynamy wspólne życie. :-) Oby tak było zawsze, jak jest teraz.
Do tych wszystkich komentarzy chcialam jeszce dorzucić jedną kwestię - Zaufanie do metody. Spośród znanych mi osób, 2 zaszły w ciązę mimo stosowania antykoncepcji hormonalnej (dodaje ze stosowały ja ponad 3 lata wiec zakładam ze maja w tym doswiadczenie), jest tez jedna której przydażył sie wypadek z "gumką". Fakt jest faktem ze nie stosują one NPR. Ale gdybym ja miała podjąc współzycie np z prezerwatywą w dniu kiedy wiem ze jest okres płodny lub nie obserwowała sie wcale jak to jest przy tabletakach - to jaką mam kontrolę nad poczęciem. Dla mnie za duze ryzyko. Wolę poczekać bo ufam NPR i myśle ze na tyle dobrze poznalismy te metody z męzem. No i faktycznie warto dac sobie taki okres tesknoty bo to rozpala 1 zblizenie po dłuzeszej przerwie. A podobało mi sie porównanie o herbatce pitej w różnych naczynkach super, pewnie sprzedam dalej:)
My jesteśmy już prawie 9 lat po ślubie i zainteresowanie jest nawet większe niż na początku i to mnie cieszy. Ale to prawda że po dłuższej przerwie jest zawsze jakoś inaczej
ja polecam jedną zasadę :) wszystkie chwyty dozwolone tylko gatek nie ściągaj to nic się nie urodzi :) wtedy też jest bardzo fajnie, bo można poświęcić więcej czasu sobie na wzajem i dopieścić swoje CIAŁA, które na co dzień potrzebują dotyklu :)
To jeszcze do porównań... Było o herbatce, a ja czytałam kiedyś o czekoladkach. Kiedy bardzo lubi się czekoladki, smakują - fakt, ale mając do nich dostęp 24 godziny na dobe powoli zaczynają nam się nudzić a może nawet ...mdlić? Jeśli natomiast lubimy czekoladki ale wiemy, że trzeba na nie troszke poczekać, to jest nam trudno ale za to ... potem gdy już są zajada sie je z jeszcze większym smakiem! :-)
no zgodzę się z Amazonką to tak jakby rozpędzić auto i przed przepaścią go zatrzymać a hamulce coraz słabsze :):) Myślę że lepiej wtedy o Tym porozmawiać jak bardzo pragnie się drugiej osoby, zbliżenia z nią, jak bardzo nam zalezy na dobrych relacjach pomiędzy nami.