Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Nie wiem czy któraś z was miała podobny problem, ale zakładam, że pewnie tak, więc proszę pomóżcie. Otóż mój związek od czasu urodzenia dziecka przeobraził się w sposób, którego doprawdy nie przewidywałam: zanikł całkowicie seks między nami i to nie z mojej winy. Zwykle czyta się o tym, że to kobiety nie chcą, bo są zmęczone, zajęte dzieckiem itp. Wiedząć jak ważne to jest dla związku naprawdę starałam się żeby do takiej sytuacji nie doszło. Nie przytyłam w ciązy, wyglądam (jak mi sie wydaje) dobrze. InicjowaŁam zblizenia, zakładałam skórzane wdzianka, tak jak lubi itp. Na początku było fajnie, z czasem coraz gorzej. Ile razy można obojętnie przyjąć pytanie: "dzisiaj?" "teraz?" kiedy próbujesz zachęcić faceta do seksu. Wymiękłam ponad miesiąc temu kiedy po wszystkim padło żartobliwe : "no, teraz dwa tygodnie spokoju". To miało być śmieszne, ale nie było, przynajmniej ja się nie śmieję. Od 6 tygodni więc dałam spokój, nie robię nic no i seksu nie ma. Jednocześnie jest w pozostałych sprawach OK: jest świetnym tatą, jest dobry, pomaga w domu, kocha małego nad życie. Funkcjonujemy ja dobrze zorganizowana spółka. Pytałam o co chodzi i w końcu przyznał się, że nie umie traktować mnie jak kochanki odkąd zostałam mamą i to wg. niego nie ma związku z tym, że jestem atrakcyjna itp. po prostu: skoro mama to nie kochanka. Przepraszam za wyrażenie: "nie staje mu". Jestem załamana, bo nie wiem co robić. Przecież tak się nie da na dłuższą metę, boję się, że zacznie mnie zdradzać bo w końcu przecież ta sfera jest dla facetów ważna. Oczywiście dla mnie też to jest ważne: w tej chwili w ogóle nie ma intymności między nami (dziecko śpi pośrodku-klasyka westernu. Z tym, że to on tak chce, nie ja). Co robić? Pomóżcie może ktoś ma jakąś radę
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Wicca,a może wystarczy zwykła szczera rozmowa? Powiedz mężowi co Cię boli,co chciałabyś zmienić,czego oczekujesz.Zapytaj wprost dlaczego nie chce się z Tobą kochać.
    Czasami tak jest,że jak mężczyzna jest zmęczony(np. pracą) to nie chętnie dąży do zbliżenia.
    Ja zawsze staram się rozmawiać o wszystkim co mnie boli,mówić moje wątpliwości itp. Po takiej rozmowie jest znacznie lepiej i sytuacja jest jasna.
    Może Twój mężczyzna ma jakieś kompleksy,lub coś mu dolega dlatego stara się "uciekać" od zbliżeń z Tobą.
    Moim zdaniem szczera rozmowa to podstawa.
    --
    •  
      CommentAuthorkaty222
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Faceci na ogół nie wiedzą czego chcą. Kładź dziecko po tej stronie po której Ci pasuje. Bo Tobie tak pasuje i kropka.
    I... nasuwa mi się pytanie. Czy mąż był przy porodzie?
    -- mama dwóch łobuziaków :)
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    a jakie są jego stosunki z jego własną matką? bo to może ma podłoże psychiczne z przeszłości?
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    katy222: I... nasuwa mi się pytanie. Czy mąż był przy porodzie?

    Sądzisz, że to ma cokolwiek do rzeczy? Porody rodzinne są teraz "na topie" i jakoś nie widać dookoła dramatycznych skutków w postaci masowej rezygnacji mężczyzn z seksu.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    hydrazine: i jakoś nie widać dookoła dramatycznych skutków w postaci masowej rezygnacji mężczyzn z seksu.


    co nie znaczy że nie może się tak zdarzyć :)
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Hussy, na marginesie, wicca napisała, że rozmawiała szczerze z meżem i jej odpowiedział, ż enie umie jej traktować jak kochanki. ytasz, jakbyś nie doczytałą, dlatego Ci zwracam uwage, nie zeby się czepiać;)
    Wicca, kurde, trudna sprawa. Nie przyszło mi to do głowy, ze tak się może zdarzyć i nie wiem c poradzić ze soobów "domowcyh". Psychiczne zahamowania są najgorsze, bo trudno je pokonać. Myślę, że jeśli czas tego nie zmieni, to powinniście po prostu wybrać sie na terapię. Skoro mężowi na Tobie zależy, to na pewno pójdzie. Trzymam kciuki.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Annalena: Skoro mężowi na Tobie zależy, to na pewno pójdzie.


    pytanie tylko - na ile taka terapia "dla kogoś" będzie skuteczna... najbardziej skuteczne terapie to te wynikające z uświadomienia sobie, że mam problem i chcę z nim coś zrobić. rozwiązanie "pójdę bo ty chcesz a ja chcę Ci zrobić dobrze" raczej przynosi średni skutek... tak wynika, niestety, z moich obserwacji.. :(
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Z moich obserwacji wynika, że większość par po narodzinach dziecka ma z tym mniejszy lub większy problem. U nas też był pewnego rodzaju przestój. Trwało to jakiś czas, ale minęło i wszystko wróciło do normy. Przewałkowaliśmy temat w rozmowach setki razy i teraz patrząc wstecz mam wrażenie, że to po prostu był pewien etap w przystosowywaniu się do nowej sytuacji. Chociaż nie wiem, co myśleć o stwierdzeniu, że "matka to nie kochanka"...
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 3rd 2011 zmieniony
     permalink
    Teraz to takie modne powiedzieć "matka to nie kochanka" :(, wszędzie pełno takich haseł. Tv, gazety, net - wszędzie. Panowie sobie poczytają i mają świetną wymówkę, wygodną, prawda? A powód okazuje się zupełnie inny. Nie twierdzę, że w tym przypadku tak jest, ale może podpytaj męża jeszcze raz, daj mu do zrozumienia, że wiesz więcej niż mu się wydaje. A co do porodów rodzinnych, naprawdę nie znacie sytuacji, że to kobieta się uparła, zmusiła męża do jego obecności, pomimo, że tłumaczył, że nie czuje się na siłach? Ja znam pełno. Więcej nie napiszę, bo nie przeżyłam takiej sytuacji. Tak tylko teoretyzuję, bo czasami łapię męża na tym, że potrafi tłumaczyć się sloganami zaczerpniętymi z otoczenia, a jak przycisnę to się okazuję, że jest inaczej.
    Wicca - oby jak najszybciej u Ciebie się wyjaśniło.
    •  
      CommentAuthorDotia
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    katy222: I... nasuwa mi się pytanie. Czy mąż był przy porodzie?

    Może to nie ma znaczenia w Twoim przypadku Wicca ale też mnie ciekawi odpowiedź na to pytanie.
    Powodzenia w rozwiązaniu tego problemu!
    •  
      CommentAuthorzabkaa25
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Nie wiem, jakie duże jest Wasze dziecko, ale może mąż jeszcze nie przywykł do nowej sytuacji? Widząc Cię z dzieckiem, jak się nim opiekujesz, jak poświęcasz mu najwięcej swojej uwagi (zrozumiałe, że tak jest), widzi w Tobie przede wszystkim matkę, wydaje mi się to naturalne, ale też myślę, że to minie, tzn. mąż potrzebuje czas, by po ciąży i jak dziecko się pojawiło zobaczyć w Tobie na nowo kobietę. Myślę, że to przejściowe jest. Ze swojej strony mam taką propozycję, może nie teraz ale za jakiś czas, spróbuj poświęcić mężowi więcej uwagi, porozmawiać na inne tematy, niż Maluszek, pouwodzić go trochę. Myślę, że to pomoże mu widzieć w Tobie też kochankę, nie tylko matkę :) Przynajmniej tak mi się wydaje. U koleżanki też był taki problem, trwało to jakieś pół roku, ale jak się zorganizowali ze wszystkim, nauczyli trochę Maluszka, znów zbliżyli się do siebie, stricte jako kobieta i mężczyzna, nie tylko jako rodzice. Wszystko wróciło do normy :)
    -- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
    •  
      CommentAuthormyszaasia
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    również jestem ciekawa czy Twój mąż Wicco był przy porodzie , bo jeśli tak to bardzo możliwe ze masz odpowiedź na Twoje pytanie dla czego mąż nie chce się kochać, mój mąż zapierał się rękami i nogami że nie chce porodu rodzinnego ja bardzo nalegałam w końcu odpuściłam kiedy zapytałam się aby odpowiedział mi szczerze dla czego nie, widok cierpiącej , i nie ma co ukrywać krwawiącej czy nawet przepraszam za wyrażenie wypróżniającej się bo i tak się zdarza podczas porodu może zniechęcić męża do współżycia potem , z czasem ta nie chęć może minąć a nie musi , znam w swoim otoczeniu taki przypadek gdzie mąż po porodzie rodzinnym nawet nie chciał się zbliżyć intymnie do żony po takich widokach podczas akcji porodowej , więc różnie z tym bywa... Wicca mam nadzieje że to chwilowa niechęć i wszystko wróci do normy...
  1.  permalink
    Myszasiu, powody niechęci mogą być różne i raczej nie ma co generalizować że obecność męża przy porodzie=problemy z życiem seksualnym potem.
    Ja myślę, ale to tylko moje zdanie i nie każdy musi się ze mną zgadzać, że jeżeli mąż twierdzi, że widział poród i przez to nie chce kochać się potem ze swoją żoną, to raczej świadczy to o jakimś głębszym problemie w relacji, który być może pogłębił się w trakcie ciąży/po pojawieniu się dziecka.
    Mój mąż był przy porodzie, widział jak ledwo dawałam sobie radę z bólem, widział jak płakałam, co prawda stał przy mojej głowie, ale skoro sam mi powiedział, że widać główkę, to pewno oglądał nie tylko rozmazującą mi się mascarę. Nie wpłynęło to negatywnie na naszą relację, wręcz przeciwnie - często mi mówi, że nigdy nie sądził, że potrafię być tak silna. Niecierpliwie czekaliśmy, aż dostaniemy "zielone światło" na współżycie po porodzie.
    BTW- widział również naszą córeczkę jak wylądowała mi na brzuchu- fioletowe, spuchnięte, oblepione mazią ufo. Jakoś ten nieestetyczny widok nie wpłynął negatywnie na jego miłość ojcowską ;)

    Wicca, myślę, że pomoże tylko szczera rozmowa, rozmawiajcie do skutku, aż znajdziecie problem i spróbujcie go rozwiązać. Spróbuj w tym wszystkim widzieć was, kochających się ludzi, a nie tylko trudną sytuację i swoje, uzasadnione, trudne emocje.
    Piszesz, że mąż ma problemy z erekcją- a może po prostu to jest jego problemem, którego się wstydzi i wtedy "każdy pretekst jest dobry"? A może po prostu oboje jesteście zmęczeni opieką nad maluchem i mąż najzwyczajniej w świecie woli się poprzytulać i pospać, niż oddawać się miłosnym igraszkom? Być może rozwiązaniem byłoby podrzucenie synka stęsknionym dziadkom na cały dzień?
    --
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Annalena, zacytuję coś,bo może to Ty nie doczytałaś Wicca - PYTAŁAM o co chodzi i W KOŃCU przyznał się, że nie umie traktować mnie jak kochanki odkąd zostałam mamą - :wink:
    A więc o co mi chodzi.Zadać komuś pytanie a porozmawiać z Nim szczerze to chyba całkiem co innego,nie prawda?:wink:
    Dlatego zasugerowałam szczerą,partnerską rozmowę.By wyjaśnić co tak na prawdę przyczynia się do ucieczki męża od zbliżeń.
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Hussy, I seeeeeee:) teraz kumam. Po postu ja zrozumiałam, że Wicca taką szczerą rozmowę, ma już za sobą. Jeśli nie, no to Twoja rada jest oczywiście słuszna.
    Olimijka, mimo, że powszechne zdanie o terapiach jest takie, że "co mi tu obcy będzie naprawiał małżeństwo" to praktyka pokazuje, że wielu osobom terapia u eksuologa czy psychologa pomaga. Mąż, skoro sam o to nie zabiega, z własnej woli terapii nie zacznie, ale nawet jeżeli pójdzie tam, bo mu zależy na żonie to jest już coś. Oznacza, ze ma wolę zmienienia obecnej sytuacji. O takim "pójściu dla żony" mówię, a nie o ciągnięciu faceta na siłę, żeby siedział jak na tureckim kazaniu.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    annalena - ja nie odmawiam skuteczności terapii, skądże..uważam, że pomoc czasami jest niezbędna. tylko moje doświadczenia w tym zakresie i moje obserwacje potwierdzają to co pisałam wcześniej. można drugiemu człowiekowi zasugerować istnienie problemu i możliwość rozwiązania go za pomocą terapii. Ale podejście "zrobię to dla Ciebie kochanie, bo Tobie się wydaje, że mam problem, a ja tak naprawdę problemu nie widzę" nie rozwiąże tego problemu, pomimo zaliczonych dziesiątek godzin terapii. tak przynajmniej wynika z mojego doświdczenia. możemy oczywiście dyskutować. nie jestem terapeutą z wykształcenia. opieram się na swoim doświadczeniu i na swoich obserwacjach. z drugiej strony dopuszczam jakiś % skuteczności przy wyżej wspomnainym podejściu :)
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Olimpijko, owszem, tak się zdarza, ale często jest też tak, że po kilku spotkaniach ta osoba uświadamia sobie swój problem. Od czegoś trzeba zacząć. tak jak Annalena mówi.
    Więc myślę, że najpierw rozmowa i niech mąż nie owija w bawełnę, jak ma problem to powinien powiedzieć, nie chce - oj my kobiety mamy sposoby, żeby wyciągnąć to i owo, wiec na pewno znajdziesz sposób.razem łatwiej temu zaradzić. jak to nie pomoże - specjalista, i niech mąż sobie uważa, że robi to wyłącznie dla siebie, niech tak myśli, ale niech idzie.
    Nie wiem, ale wydaje mi się to dziwne, no chyba, że faktycznie to on ma problem natury fizycznej, może warto jakieś badania porobić? testosteron? Skoro zdrowy, młody mężczyzna nie ma ochoty na seks.
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    myszaasia: jeśli tak to bardzo możliwe ze masz odpowiedź na Twoje pytanie dla czego mąż nie chce się kochać
    mój maż był przy porodzie a seks po nim był dużo fajniejszy niż przed;) Nie ma reguły
    --
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 3rd 2011 zmieniony
     permalink
    Stawiam na terapię. Inna rzecz, że większość panów na sam dźwięk słowa "terapeuta" dostaje dreszczy.

    A mąż się pewnie naoglądał filmu z Robertem De Niro i Billym Crystalem (Depresja gangstera). Tam był mniej więcej taki dialog: - Po co panu kochanka? - Do fellatio. - Przecież ma pan żonę! - Zwariował pan?! Ona tymi ustami całuje moje dzieci!

    Wiem, że sytuacja mało dowcipna, ale może się da chłopa wziąć na tego typu dowcip.

    Obecność przy porodzie i seks to wedle doświadczeń moich i moich przyjaciółek żaden konflikt. Inaczej byłoby wokół mnie mnóstwo jedynaków, a tak nie jest. Trzymaj się więc mocno, nie ma co się (jego) zmuszać. Musicie najwyraźniej obydwoje znów się "dotrzeć", jak na początku Waszej znajomości.
    --
    •  
      CommentAuthormyszaasia
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Karko dla tego napisałam że to możliwe ale nie musi oczywiście , ale niestety takie przypadki się zdarzają , bardzo rzadko ale zdarzają .... ja bardzo chciałam aby mój mąż był przy porodzie ale jeśli miało by to zaszkodzić mojemu pożyciu małżeńskiemu to wolałam juz nie naciskać , nie wiadomo jednak jak by to było gdyby jednak był przy porodzie , może a nóż nie było by tak źle hmmm , może kiedyś za trzecim porodem się zgodzi hih:wink:
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    A dla mnie stawianie tutaj diagnozy "bo mąż był przy porodzie" jest takim samym uproszczeniem, jak hasło męża, że "matka to nie kochanka".
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 3rd 2011
     permalink
    Zwłaszcza, że nie wiemy, czy mąż autorki tematu w ogóle przy porodzie był.

    Moja przyjaciółka po urodzeniu dwójki dzieci wybrała się z partnerem na terapię par, bo było im tak źle ze sobą, że zamieszkali w oddzielnych mieszkaniach w tym samym budynku. Chłopcy mieli wtedy 5 i 3 lata. Po terapii połączyli mieszkania i w styczniu urodził im się trzeci chłopczyk :smile:.

    Pół roku po porodzie to dla męskiej psychiki jeszcze niewiele. Ważne, żebyście byli dla siebie lojalnymi przyjaciółmi i się nadal szanowali. Twój strach o to, żeby nie zaczął Cię zdradzać, sygnalizuje, że coś tam podskórnie nie jest w porządku.
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 3rd 2011 zmieniony
     permalink
    HydrazineAleż tu jeszcze nikt nie postawił diagnozy. Po prostu snujemy przypuszczenia, podajemy przykłady - zwykła dyskusja.
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 5th 2011
     permalink
    Hej,
    dzięki za odzew dziewczyny. Cieszę się,że ktoś mi próbuje pomóc. Przeczytałam dyskusję i wyjaśniam: mąż nie był przy porodzie. Od początku instynktownie czułam, że ta fizjologia, która temu towarzyszy niekoniecznie jest dla faceta. Wiem, wiem, że są różne zdania, ale ja nie chciałam i ten temat odpada, to nie jest przyczyna. Też nie jest tak, że on nie interesuje się seksem bo odwiedza stronki porno (sprawdziłam) :-( Nigdy nie uprawialiśmy seksu "romantycznego"i czułego, zawsze było to na zasadzie odgrywania pewnych ról, przebierania się w gorsety itp. On tak lubi, a mi się też spodobało, bo dzięki temu zawsze się wygląda dobrze, nie trzeba się martwić czy biust nie wisi po ciąży itp:-)). Stąd myślę, że po prostu dla niego seks i miłość - jak deklaruje większość facetów - mniej lub bardzie otwarcie, są rozłączne. Teraz kiedy jest maluch, stało się tak bardzo domowo, pieluchowo, bezpiecznie, że on we mnie nie potrafi zobaczyć "fajnej laski w skórzanej mini", chociaż ja próbuję czasem nią być. Za dobrze chyba pamięta, że ta laska przed chwilą karmiła piersią niemowlaka. Tak to czuję, nie wiem, czy rozumiecie o co mi chodzi. Trochę przemawia do mnie to co napisała Fiufiu o kochance do fellatio. Myślę, że to coś w tym rodzaju, niestety. On często mi mówi, że jestem atrakcyjna, że ładnie wyglądam, to nie jest tak, że mnie olał jako człowieka. Jest dobry, opiekuńczy, ale nie ma tego "ŁAŁ!!Ale mnie kręcisz!" No kurczę, każda z nas chyba chce poczuć, że jej facet tak na nią patrzy. Sama nie wiem, powinnam zacząć flirtować z innymi? Pokazać mu, że tak, jestem atrakcyjna, zobacz co możesz stracić?
    Co do rozmowy: tak, wiem, że to najlepsze co zwykle pomaga. Ale ten problem jest specyficzny. Bo jak rozmawiać z ukochanym facetem na temat: kochanie dlaczego ja cię nie podniecam? To tak jak zmuszać kogoś, żeby cię kochał. Ja nie chcę seksu jeżeli on ma to robić dla mnie, rozumiecie? Ja chcę, żeby on mnie pożądał, a nie racjonalnie podejmował współzycie dla dobra związku. To taka sfera, że cokolwiek robione na siłę nie cieszy. Dlatego ja teraz nie robię nic. Czuję się zamrożona, nie mam siły podejmować prób zbliżenia się do niego, bo boję się że kolejny "brak entuzjazmu" zniosę źle, poprzedni okupiłam łzami, na razie mam dość. Jednocześnie wiem, że coś trzeba zrobić , tylko nie wiem co. I nie chodzi mi o to by go "przekonać", tylko żeby on tego sam zechciał. Rozumiecie?
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMay 5th 2011
     permalink
    Wicca, kurde, wiem, ze to dziwnie zabrzmi, bo ja nie mam tego problemu, ale czytam, co piszesz i Cię w pełni rozumiem. Może dlatego, że wyrażasz się w taki sposób o relacji, który do mnie przemawia i wdocznie nadajemy na tych samych falach.
    Rozumiem to i tak to też zrozumiałam po pierwszym poście. Ale niestety nie zmienia to faktu, że nie mam pojęcia, co w związku z tym...:/ z tym zmuszanem jest tak jak mówisz przecież. Próbuję się postawić w takiej sytuacji i jedyne, co mi przychdzi do głowy, to danie mu czasu, ale przy jednoczesnym zaznaczeniu, że dla mnie seks nie jest rozłączny od miłości i nie dopuszczam możliwości zdrady. Żeby miał świadomość, że oczekujesz wyłączności. Okay, ni zmuszam Cię, ale to nie jest przyzwolenie na szukanie spełnienia u innej.
    Czas powinien pomóc. Może Wam się uda na jakieś fajne wakacje pojechać etc.
    Trzymam kciuki za Ciebie i Wasz związek.
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 5th 2011
     permalink
    Wicca - a może właśnie to mu powiedz. To co tu nam piszesz. No może oprócz pytania czy masz flirtować z innymi, tego się nie pytaj, to delikatnie wprowadź w życie:).
    Kurczę, no ja nie spotkałam się z sytuacją, że facet nie chce pieścić żony bo przed chwilą karmiła.
    Ale zobacz, z drugiej strony, sama piszesz, że nigdy nie było między Wami romantycznie, że odgrywaliście jakieś role. A może to Ty się zmieniłaś? dziecko sprawiło, że masz w sobie już inne uczucia, bardziej, hm, nie wiem, więcej czułości? Oczywiście to nie jest źle, ale może on nie wie co teraz? Widzi tę zmianę. Nie wiem. Ja jestem za rozmową i właśnie zadaniem mu tych pytań co piszesz.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 5th 2011
     permalink
    Sama nie wiem czy pisać, ale coż...najwyżej zbagatelizujesz;P Wicca, to co mówią Annalena i Tamara jest jak najbardziej ok, ale ja myślę, że Ty już powiedziałaś to wszystko (co nam napisałaś) mężowi, a on pewnie na to..."no tak, ale co zrobię jak nie czuję tego pożądania". Może się mylę, w takim wypadku - najpierw rozmowa. Ale wiesz co..ja bym może spróbowała...sama nie wiem czemu to piszę, bo rzeczy, które dzieją się w prywatnym łóżku to baaaaaaaaardzo osobista sprawa....no ale dobra...spróbowałabym...tak jak poprzednio sexownie się ubrać (kiedy potomek już śpi), wymalować, ale udawać "niezainteresowaną"...no wiesz...usiąść sobie z dobra książką (dobra napiszę to, najwyżej się usunie kiedyś się za niegrzeczną uczennicę przebierałam i nawet okularki miałam;P tak sobie to wyobrażam;P)...i generalnie mieć to w nosie...nawet jeśli szanowny małżonek będzie coś chciał to jednak "wzięłabym go trochę na przetrzymanie"..."nie chcesz to nie, ja sama sobie świetnie radzę";) Nie męczyłabym go kolejną rozmową, tylko zmusiła do tego by zdobył od nowa, od początku, jak kiedyś:) Podkreślam, że "wziełąbym go na przetrzymanie", tak żeby za szybko się nie kapnął o co w tej "grze" chodzi;P Ot! Taka moja luźna dygresja, nie wiem czy pomoże, bo nie przeżywałam jeszcze tekiego problemu, ale wiecie faceci trochę inaczej myślą niż my;P My musimy to wszystko przegadać;) (zaraz odezwie się Damazy i oczywiście mnie "zjedzie")Mi się jednak wydaje, że większość facetów to "proste jak budowa cepa" samce (nawet te najinteligentniejsze!), które lubią zdobywać. A po co będzie miał zdobywać inną kobietę, jak nad swoją (mądrą, piękną i sexowną) musi się "napracować";)
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 5th 2011
     permalink
    Też myślę, że można i tego spróbować.
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 6th 2011
     permalink
    Właśnie Hanny,nad tym się zastanawiam. Czy my nie popełniamy błędu tak się z nimi unifikując, tak ich udomowiając, bratając się i zaprzyjaźniając. Facet, jak napisałaś, lubi zdobywać. Mam wątpliwości, czy ma sens obnażanie swojej duszy łkającej z bólu, że on mnie nie pożąda. Cóż on poczuje poza litością czy współczuciem? Czy nie lepiej zadziała mentalny kopniak w krocze? Nie chciałeś, to nie, poradzę sobie. Nie jestem przekonana, że warto, żeby oni -faceci wiedzieli o nas za dużo, żeby wiedzieli, że nas to tak obchodzi co oni robią. Po prostu to co zbyt dobrze znamy nie jest interesujące. I tu chyba leży cały paradoks sytuacji matki i małżonki. Bądź z nim na codzień, gotuj obiady, pierz i prasuj jego gacie, wychowuj jego dziecko, a jednocześnie bądź zagadkową, nieprzewidywalną laską którą ma zdobywać. Konia z rzędem temu kto powie J A K to zrobić.
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 6th 2011
     permalink
    Tak naprawdę martwi mnie co innego jeszcze: że może to wszystko nic nie da? Też nie rozumiem jak to możliwe, że młody zdrowy facet nie chce seksu. Jestem aż tak beznadziejna? Trudno sobie nie zadać takiego pytania. A jednocześnie zawsze twierdził, że uwielbia to ze mną robić. Nawet jak byłam w ósmym miesiącu ciązy kochaliśmy się chociaż raz w tygodniu. Wtedy, kiedy wyglądałam jak wieloryb dawał radę, a teraz nie? I ja nie inicjowałam tego (nie chciało mi się wtedy:-)). On chciał, a teraz żyjemy jak brat z siostrą. wzięłabym na przetrzymanie, w sumie już to robię, a jednoczesnie boję się, że coraz bardziej ta sytuacja nas oddala od siebie.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 6th 2011
     permalink
    Wicca, cały czas będę podkreślać, że to tylko moje przemyślenia - nie żadna terapia;) Wg mnie to zależy od faceta;) Ty swojego znasz najlepiej i pewnie podświadomie czujesz jak możesz go "podejść". Są tzw. "słodkie misie", które będą same naciskać na szczere rozmowy, na przytulanie i pomaganie przy praniu gaci. Tacy zazwyczaj widzą w swoje kobiecie królewnę i nie zastanawiają się czy jej pożądają czy nie tylko robią tak, żeby jej pasowało;) Są i "testosteronowe samce" ;), które pożądają kobietę i robia tylko to, co jest ich pasją, za dużo nie lubią biadolenia o problemach, bo to przecież takie niemęskie;P No i typy pośrednie bardziej w tą i bardziej w tamtą;P Mój do takich należy samczy, ale i wrażliwy i sama widzę, że umie rozmawiać o problemach choć "z zachwytem" tego nie robi (bardziej z "błędnym wzrokiem";) Być może Twój właśnie do tych samczych należy i wtedy jeśli ma się z Tobą kochać z litości...no to słabo to widzę na dłużej. Mnie się jednak wydaje, że odrobina tajemniczości nie zaszkodzi. Zdaję sobie sprawę, że na etapie małego dziecka to ciężko, żeby było jak na początku związku. Przede wszystkim dlatego, że dziecko pochłania 99% Twojej energii (może zastanów się też czy nie pochłonęło 100%?). Z drugiej strony zastanawiam się co siedzi w głowie facetowi??? No bo nawet jeśli teraz chce mu się mniej niż poprzednio to jednak powinnien wziąć Ciebie pod uwagę i chociaż starać się odbudować tą więź. Przecież to zupełnie normalne, że całe życie nie będzie Cię pożądał "jak zwierzę" (że tak to brzydko ujmę;). Może czuje się teraz na drugim miejscu? No ale to też bez sensu, bo każdy dojrzały człowiek wie, że dziecko samo sobie nie poradzi, ale z czasem będzie zajmujące coraz mniej. Może jest dla niego jeszcze za wcześnie? Jeśli należy do tych co chętnie rozmawiają to po prostu zapytaj;) Sama nie wiem...No i myślę, że możesz spróbować "udawać niezainteresowaną";) W ten sposób nic nie tracisz, jeśli oczywiście nie "przegniesz";) Tylko dokładnie obserwuj sytuację, jeśli zauważysz, że tylko Was to oddala to nie ma co zgrywać twardej. Na razie na zapas się nie przejmuj, jeśli nie masz jakiś podstaw, żeby posądzać go np o zdradę. Dziś wieczór kąpiel z jakimiś olejkami, świeczkami i maseczką. A właśnie! Czy on się dużo zajmuje dzieckiem? Może pokaż mu, że to nie taka "gratka";P Ty - sexowna kąpiel tylko dla siebie, a on - do pieluch;) i obserwuj, dyskretnie obserwuj, nie martw się na zapas, może to tylko czasu trzeba (jeden mniej, drugi więcej). Mam nadzieję, że ułoży się między Wami. Tak jak mówisz...może niektórzy "kopniaka" potrzebują, żeby zobaczyć, że może skończyć się nie tylko "gaci pranie", że o swoją piękną, mądrą i sexowną kobietę też trzeba walczyć;)
    --
  2.  permalink
    *Hanny*, Ty mądra kobita jesteś. opieram w całej rozciągłości.
    Tylko *Wicca* pamietaj, żeby na metody na przetrzymanie nie za długo stosować, bo więcej stracisz niż zyskasz.
    i jeszcze jedno: czy Ty masz jakieś życie poza domem? Praca, przyjaciółki, cokolwiek? Może pokaz mu, że funkcjonujesz poza domem, jesteś atrakcyjna dla innych (nie tylko dla facetów), wtedy naturalnie on więcej się będzie zajmował dzieckiem i będzie czekał na Ciebie. Nie będziesz dla niego taka "oczywista" w swojej obecności w domu.
    -- w roku 2012 urodzę zdrowe dzieciątko
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 7th 2011
     permalink
    tak, macie rację dziewczyny, że trzeba mieć inne życie. Trochę to jest trudne, kiedy ma się dzieci, w tym jedno kilkumiesięczne. Mój M zawsze deklaruje, że nie jest zazdrosny i jeśli chcę to mogę się spotykać z innymi facetami (tak!). Idiotyzm i oczywiście tego nie robię, raz na jakiejś imprezie dawno temu sprawdziłam, że jednak guzik prawda. Kiedy tańczyłam dość długo z kolegą, który był już nieźle pijany i zaczynał się trochę za bardzo spoufalać, to mój wyluzowany M stracił humor i widziałam kątem oka, że cały czas się gapił co robimy. Niby taki tolerancyjny i mu nie zależy na wierności ale jak mu się sprawa zaczęła wymykać spod kontroli to "rura zmiękła". Generalnie niestety nie jestem typem imprezowiczki, nie daję mu powodów do zazdrości i siedzę w domu, nie dlatego, że nie mogę inaczej, tylko po prostu tak wolę. No i to chyba źle, bo rzeczywiście, tak jak piszecie - ma pewność, że wie gdzie jestem i co zrobię. Chyba muszę coś wymyślić. Też zawsze się obawiam, że jak zacznę wystawiać na próbę jego "tolerancyjne" nastawienie, to w pewnym momencie stracę argument, który teraz mam, czyli, że on zechce zrobić tak samo. W tej chwili musze powiedzieć, że on jest lojalny wobec mnie (tak myślę). Jeżeli wychodzi z kolegami to na piwo, na mecz w barze itp., a nie np. na dyskotekę. Taką mamy niepisaną umowę, że to są wyjścia żeby się przewietrzyć, spotkać z kumplami, a nie wytarmosić laski w klubie. No i inaczej sobie nie wyobrażam, a jeśli ja zacznę zachowywać się dwuznacznie, to dam mu prawo do tego samego. Kurdę, jakie to jest trudne. No ale macie rację, jakoś delikatnie trzeba poszukać dystansu.
  3.  permalink
    Sledzę dyskusję od początku i troszke mi przykro... Nie jestem zwolenniczką gierek z osobą, która poowinna być mi najbliższa, a taką własnie powinien być mąż. Przecież wzbudzanie zazdrości w mężu, czy okazywanie mu obojetności w momencie gdy coś sie nie układa, raczej nie będzie prowadzić do czegoś dobrego, a wg mnie pogłebi problem. Myślę, że miłość, szczerość, cierpliwość- to są podstawy do udanego związku. A jeżeli to nie pomoże, to może sama spróbowałabyś się udać do psychologa , porozmawiać, nakreślić problem... może wtedy łatwiej byłoby Ci zrozumieć podejście męża? U nas problem oziebłości również się pojawił , ale pozwolił sie nam otworzyć na inne sprawy. Ja po prostu przeczekałam( dość długo, prawie trzy lata- sporadycznie sie potuliliśmy). Ale czym są te trzy lata w porównaniu do kolejnych wspólnych lat?:bigsmile: Teraz jesteśmy mocnym małżeństwem. Mocniejszym niż do tej pory:). Życzę powodzenia w rozwiazaniu tego problemu. No i prosze tu po nie nie jechać tylko dlatego, że inaczej podchodzę do problemu:bigsmile:
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 7th 2011
     permalink
    Agnieszko, każda z nas pisze z własnego doświadczenia, różne są nasze związki, różni partnerzy, wiec i zdania są różne. Ja tylko teoretyzuję nt. kryzysu takiego jak pisze Wicca, bo ani nie mam dziecka, ani kryzysu, a jedynie jakieś tam problemiki, które rozwiązuję właśnie w taki sposób jak napisałam, albo rozmową taką do bólu szczerą, albo niewinną "gierką". I mam nadzieję, że żadna z nas nie zostanie zlinczowana:) za swój pogląd. A Wicca i tak musi swój sposób na poprawę znaleźć.
    Mnie tylko dziwi jedno, ale tylko dlatego, że mam inaczej, wiec dziwi.Wicca piszesz, że mąż mówi, że tolerancyjny i nie zależy na wierności. Dla mnie to już jest nie do przyjęcia. Nawet jeśli tylko mówi. Co to znaczy? Że jesteśmy parą czy nie? Czy tylko jakimś układem? Jeśli kocham, jeśli jesteśmy razem, to wierność jest podstawą.
    A to Twoje wystawianie na próbę wcale nie musi polegać na tym, że lecisz od razu za jakimś facetem. To może być np. zostawiasz mu dziecko, bo idziesz z koleżanką na kawę, do kina, na zakupy. Wracasz uśmiechnięta, szczęśliwa. I tak co drugi dzień - żartuję oczywiście:)), ale co jakiś czas warto tak zadziałać.
  4.  permalink
    Tamaro i ten Twój ostatni akapit jak najbardziej do mnie dociera. I dlatego oooo:P
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 7th 2011
     permalink
    Agnieszka25 to bardzo dobrze, że piszesz też swoje zdanie:) Po to jest forum:) Ja też cały czas podkreślam, że to tylko moje zdanie, że nie mam zielonego pojęcia czy zadziała. Ale po to Wicca zapytała, by usłyszeć inne opinie i sama podejmie decyzję. Ja też nie jestem za gierkami, ale sama widzisz, że rozmowa wzbudza jedynie "współczucie". Nie chodzi mi o gierki typu "a to ja Ci teraz pokażę, jak nie Ty to zobacz jak wielu facetów mnie pożąda". Co to to nie. Nie mamy 19tu lat i mamy zbyt wiele do stracenia. Tu tylko chodzi o odbudowanie więzi seksualnej, która wg mnie jest bardzo ważna w związku. Widzisz Wicca sama podkreślała, że wcześniej było u nich gorąco w łóżku i ja uważam, że powinno to trwać jak najdłużej. Rozumiem, że jeżeli dwoje partnerów po urodzeniu dziecka chce troszkę odpocząć od sexu to czemu nie, ale jeśli się pod tym względem dogadali i obydwoje to akceptują. Tu jest inna sytuacja. Wicca chce bardzo, a jej M pewnie też by chciał, ale brakuje tej "chemii", która była na początku związku.
    Wicca tylko nie mogę ogarnąć tego, że Twój M nie jest zazdrosny i jeśli chcesz możesz się spotykać z innymi. No dla mnie już sama taka deklaracja jest do bani. Mój M pływa na statkach. Wyjeżdża na 3 - 5 miesięcy i wraca na mniej więcej tyle samo. Teoretycznie mogłabym się z kimś spotykać (nawet jak to piszę to mi jakoś tak słabo), ale nigdy mi to nawet do głowy nie przyszło. Fakt, faktem, że takiego jak mój M to "ze świecą szukać", ale pewnie tak myśli każda zakochana kobieta;) No ale wracając do tematu. Nawet jak jeszcze nie byliśmy małżeństwem to nigdy mi takim tekstem nie "sypnął". Zawsze wręcz przeciwnie - mamy wspólnych znajomych (w sensie facetów) i z nimi spotykam się jak już jest. Jak go nie ma to "trzymam się" koleżanek;) No ale jak widać ludzie są rózni po prostu. Ja nie miałam na myśli spotykania się z innymi facetam, bo przez to - jak sama piszesz - dajesz jemu taką możliwość (no, z tym, że w jego przypadku to z kobietami;P). Ja myślałam o "zwiększeniu czasu dla siebie". Może na jakieś tańce się zapisz, może joga? Od czasu do czasu jakieś wyjście z koleżankami. Im dziecko starsze, tym będzie o to łatwiej. A w domu...przecież też on może zająć się dzieckiem, kiedy Ty robisz sobie "kąpiel piękności", czy też czytasz bardzo interseującą książkę;) Może poczuje się bardziej zaangażowany, odciąży Ciebie;) No i obserwuj czy sytuacja nie wymyka się spod kontroli.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 7th 2011
     permalink
    No i znowu napisałam prawie to samo, co koleżanka Tamata74 wyżej;) No, ale to oznacza, że się zgadzamy;) Tak więc "oooo" nie dodaję, bo to tak jakbym sobie dodała;) Ale podpisuję się pod tym:)
    --
  5.  permalink
    Podobne tresci wiec ja dam oooo:P
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 7th 2011
     permalink
    Hehhee;) Dzięki Agnieszka25 śmieszne te "oooo";) Damazy miała rację, że rozładują atmosferę;) Aga chyba sama przyznasz, że kobieta poprzez te właśnie wyjście na tańce, wyjście z koleżankami i te co wcześniej pisałyśmy (wykluczając flirty z innymi!) wydaje się dla swojego faceta taka bardziej "nieosiągalna", nie jest takim "pewnikiem";) Więc, jeśli facet kocha, a tylko mu bodźca trzeba, to powinno ruszyć;)
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 7th 2011 zmieniony
     permalink
    Oj, nie tu miało być to ooooo :))), tylko w poprzednim Twoim poście Hanny:))))
    •  
      CommentAuthorAgnieszka25
    • CommentTimeMay 7th 2011 zmieniony
     permalink
    Nie no ja sie ogolnie zgadzam z tym, że kobieta powinna mieć coś tylko swojego, swoich przyjaciół, swoje wyjście... i nawet nie ze wzgledu na to, żeby wydawala sie poprzez to swojemu mężowi nieco zagadkowa czy nieodgadniona, tylko nawet tak sama dla siebie:bigsmile:
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 7th 2011 zmieniony
     permalink
    Heh, czytam ten temat, bo u nas jest podobnie. Z tą różnicą, że kiedy mojego męża zaczyna brać na "te sprawy", to wówczas ja akurat opadam z sił lub po prostu nie mam ochoty. Tak że działamy jak czapla z żurawiem. Jak on chce, to ja nie i odwrotnie. Myślę, że najlepiej to po prostu przeczekać. Nie ma co działać na siłę. Przecież KAŻDE robienie czegoś w kierunku "rozwiązania problemu" okaże się "nie tym o co chodzi". Bo w seksie nie jest podniecające układanie scenariuszy (przynajmniej ja tak uważam), tylko dzika, nieprzewidywalna spontaniczność.
    To samo dotyczy tego ubierania się w skórzaną mini. Może po prostu mąż już do tego przywykł, obył się z tym, znudził? Może trzeba spróbować czegoś innego? Byle nic na siłę.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    Jaca_randa pewnie, że czekać i Wicca tak właśnie robi. No nie zmusisz nikogo, żeby Cię pożądał;) Zastanawiamy się właściwie nad tym jak wzbudzić to pożądanie...No bo przecież ile można czekać? Wiem, że są małżeństwa (pary), które nie współżyją wiele lat po urodzeniu dziecka, ale wg mnie to nie jest dobre. Ja bym, że tak powiem "szczuła" męża i "łaskawie pozwalała" walczyć ;) o siebie, bo samo czekanie to dla mnie za mało? A co kiedy on zawsze będzie widział tylko "matkę, kucharkę itp"? I podobnie jak Wicca uważam, że nie ma co im "smęcić" dlaczego nie chcesz się ze mną kochać, uzasadnij to, wypowiedz się. To nasze, babskie gadanie;) A facet, albo pragnie kobiety i chce iść z nią do łózka, albo nie i tego nawet nie bierze pod uwagę dyskutując z kolegami;)
    --
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    Tak, właśnie Hanny, czekam dalej. I chcę wyjaśnić - bo chyba źle zabrzmiało to co napisalam wcześniej, tak sądzę czytając wypowiedzi dziewczyn - że ja nie planuę żadnych gierek typu zdrada czy "dowalenie" mężowi za to że nie pożąda. Właśnie - jak piszesz, zastanawiam się jak odnowić to co było. Nie jestem naiwna, wiem, że związki ewoluują, namiętność ustępuje przyzwyczajeniu itp., ale nie godzę się na wielkie NIC. Zresztą nie wierzę, że taki związek może na dłuższą metę trwać. I to mnie martwi, wiem, że na seksie związków się nie buduje, ale nie wierzę też w związki bez seksu. Tak to można (a nawet trzeba:-)) z bratem, ale nie z mężem. A jeśli nic się nie zmieni?
    Druga sprawa: mi też się bardzo nie podoba to gadanie M o braku zazdrosci i przyzwolenie na spotkania z innymi. Uważam, że to też poniekąd moja wina, bo on od początku miał pewność moich uczuć, a ja jego nie, dopiero z czasem się zaangażował. On mógł sobie na takie gadanie pozwolić, bo wiedział, że ja tego nie zrobię. To właśnie potwierdza tezę, że nie wolno nawet przed najukochańszym facetem odsłonić się do końca. Wiem, że to niepopularny pogląd, ale ja po prostu czuję że to jest to: jesteś jak otwarta księga - jesteś mało interesująca. ZAaczynam wdrażać plan posiadania "swego życia": znalazłam kurs tańca dla siebie i zajęcia z jazdy konnej. I kolegę, który mnie będzie podwoził na zajęcia raz w tygodniu (ten akurat sam się znalazł, nie szukałam:-)) - tyko podwoził, nic więcej, ale zawsze mogę się pozachwycać mimochodem jaki jest miły i inteligentny, nie?

    Agnieszko, też tak myślałam, jak ty, do czasu. Uważałam, że jeśli jest miłość to nie ma gierek, nawet tych niewinnych, Ale to się nie sprawdziło u mnie i myślę, że taka jest po prostu męska natura, oni może nawet czasem chcą zwierzeń, czułości, ciepełka. Ale zawsze będą się oglądać za tym co nieznane i mało dostępne. Nie myśl, że taka ze mnie cwana zimna skórzana lala. Właśnie jestem taką za ciepłą i za przewidywalną żoną i w pewnym momencie poczułam , że to dla mojego M chyba za mało:-(
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeMay 8th 2011 zmieniony
     permalink
    Przeczytałam tę dyskusję "jednym tchem", rzecz jasna, jako matka dwójki dzieci;) Współczuję Ci serdecznie wicca, i choć tego rodzaju kłopot nie był naszym udziałem po żadnym z porodów (nota bene, drugi z nich odbył się w domu i mój mąż był w samym środku akcji;)), to choćby z racji tego, że jesteśmy małżeństwem dobrych parę lat, to mieliśmy lepsze i gorsze dni jeśli chodzi o wzajemne pożądanie i dlatego doskonale rozumiem Twoje odczucia i pewną "niemoc" w jaką się popada, kiedy właściwie co ma się powiedzieć? pragnij mnie? rzuć się na mnie?;)
    U nas działa (jak na wszystko chyba) rozmowa. Ja jestem typ prostoduszny, wywalam wszystko kawę na ławę i zupełnie nie umiem bawić się w jakieś gierki itp., słaby ze mnie szachista, ale myślę, że do pewnego stopnia to jest dopuszczalne w małżeństwie, w końcu kobiety są od uwodzenia, jeśli jakaś ma do tego talent i nie jest to nieuczciwe, to czemu nie?

    Niemniej, parę rzeczy mnie zaniepokoiło w tym, co piszesz. Nie cieszyłabym się z tego, że mój mąż - zwłaszcza w takiej sytuacji - ogląda strony porno, ani z tego, że daje do zrozumienia (nawet jeśli to jest tylko gadanie), że masz przyzwolenie na jakieś kizi-mizi z innymi. Tzn. co? - on też ma, czy jak?
    Poza tym o co chodzi z tymi przebierankami? Raz na jakiś czas - jasne, chyba każdy ma w szufladzie jakieś niepokojące zestawy;), ale kurczę, nie cały czas chyba? Strasznie trudno o tym pisać, bo to takie intymne i zawsze każdy się siłą rzeczy odwołuje do własnych doświadczeń, ale ja bym po prostu nie chciała, żeby mój mąż oczekiwał ode mnie tego, że ja będę non-stop stawiała się do łóżka w jakichś erotycznych anzugach, tak jakbym bez tego mu się nie podobała, nie podniecała go, czy co tam jeszcze. Czułabym się niezręcznie, jakby nie chciał być ze mną taką, jaką jestem - a przecież nie zawsze jestem lwicą w sypialni, czasami stawiam się w rozciągniętej piżamie i żądam bycia pożądaną:wink:
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthormagda19800
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    wicca, a może udałoby się zostawić dziecko z kimś- babcia/ciocia i porwać męża na kolację i seksik do jakiegoś hotelu? Żebyś przez te kilka godzin nie była mamusią co nasłuchuje czy nie lecieć z cycem do dziecka tylko żebyś mogła 100% uwagi poświęcić mężowi i być tygrysicą?
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    Wicca ja widzę, że Ty sama wiesz najlepiej co i jak i tylko (aż) tyle możesz zrobić, a jak zachowa się Twój M to już zupełnie inna sprawa;) Mam nadzieję, że będzie dobrze, że to tylko kwestia czasu i "wrócicie do siebie" i że za kilka lat będzie Cię pożądał nawet w rozciągniętej pidżamie;)
    --
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    No właśnie "pani_wonko" mnie to też nie cieszy. te jego przyzwolenie do szału mnie doprowadza. Bo to jest element szerszego problemu: on od początku twierdzi, że jak wszyscy faceci, oddziela seks od miłości, tylko, w odróżnieniu od większości z nich, uczciwie o tym mówi. To nie znaczy, że daliśmy sobie przezwolenie na cokolwiek z kimkolwiek innym, bo ja sobie takiego czegoś nie wyobrażam (ogólnie jestem zaborcza), ale - jak twierdzi - dla niego moja niewierność nie byłaby problemem. Przystał na to, że jest jednak "po bożemu" bo mi na tym zależy, a nie jemu. Tak twierdzi. Ja sądzę, jak już to gdzieś wcześniej napisałam, że sam nie docenia tkwiącej w każdym z nas potrzeby wyłączności. Parę próbek pokazało mi, że nie jest obojętny na umizgi innych facetów do mnie. Ale wersja oficjalna jest jaka jest. Tak, to jest chore, nienawidzę tego gadania, zwłaszcza, że nie wiem przecież do końca jak jest. Dla mnie to nie jest uczciwość, tylko wygodnictwo takie stawianie sprawy. Takie rozgrzeszanie swoich płytkich zachcianek i stawianie fizjologii na pierwszym planie. I oczywiście na to nie ma zgody, on to wie i ten model nigdy nie zafunkcjonuje. Natomiast myślę, że jedno jest w tym prawdziwe: najprawdopodobniej większośc facetów nie potrzebuje czułości, bliskości itp, itd do naprawdę satysfakcjonującego seksu. Być może nawet bez tego wszystkiego seks jest dla nich lepszy. Ameryki tu nie odkrywam, wiele poradników o tym pisze. Ale tak przykro się robi, kiedy to się odkrywa we własnym związku i człowiek staje się bezradny, jakby dostał nagle niezasłużonego kopa w tyłek. Bo starałam się, dbam o siebie, faceci się za mną oglądają (nie wyłączając jego kolegów), nigdy nie widział mnie w wałkach na głowie, dobrze gotuję. No nie wiem, jaki błąd popełniłam? Nie czuję się za bardzo winna, a jest źle! "Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej matki dla swego dziecka" - mówi mój ukochany. "jesteś w domu, dobrze się nimi zajmujesz, nigdzie nie łazisz jak niektóre". I co z tego, gdybym łaziła, pewnie byłabym bardziej atrakcyjna dla niego.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.