Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorsalinos
    • CommentTimeSep 3rd 2011
     permalink
    Od ponad 2 latach staram się z mężem o dziecko. Pewnie nie jestem pierwszą osobą, którą rodzina wypytuje kiedy pojawi się dziecko i rzucają teksty typu: "ja wam pokażę jak to się robi" itd. Zdarzyło się nam nawet usłyszeć, że mój mąż nie ma czym. Jest nam bardzo przykro, gdyż staramy się, ale niestety do tej pory bezskutecznie. Oczywiście nie mam zamiaru wtajemniczać rodziny w nasze problemy i dziwię się, że jeszcze nikt nie zastanowił się, że możemy mieć problem i że może nam być przykro, że nie mamy dziecka. Pytania o dziecko padają przy każdej możliwej imprezie i teksty typu "zaraź się"...aż rozważam możliwość opuszczania imprez i jakichkolwiek spotkań rodzinnych. Mam wrażenie, że każdy z mojej rodziny a szczególnie ciotki planują moje macierzyństwo bardziej niż ja sama.... jak jedną uświadomiłam, że wybieram się na podyplomówkę to ona na to, żebyśmy się zajęli robieniem dzieci a nie nauką:(:( po prostu żenada. Nie wiem już jak mam odpowiadać tak, żeby dali nam święty spokój. Do tej pory odpowiadaliśmy tekstami typu: "jak przyjdzie czas", "jeszcze nie teraz", "za parę lat", "do 30 mam czas", no i nawet "jak Bozia da".. nic nie pomaga... a mnie te pytania po prostu denerwują..moja babcia ostatnio do mnie powiedziała: " jUŻ 2 LATA PO ŚLUBIE I JAK TO JEST ŻEBY JESZCZE DZIECKA NIE BYŁO"..chciałąbym, żeby osoby będące w podobnej sytuacji podzieliły się ze mną swoim doświadczeniem w kwestii irytujących pytań ze strony rodziny ( już nie wspomnę o znajomych, którzy też zaczynają się interesować naszym dzieckiem). pozdrawiam wszystkie starające się i szczęściary, którym już się udało:)
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2011 zmieniony
     permalink
    hmmmm niefajna sprawa...
    ja myślę, że jeśli masz taką rodzinę jaką masz [swoją drogą kurcze co oni się tak interesują Waszymi planami prokreacyjnymi ? :shocked: ] to może jednak warto powiedzieć o problemach, żeby uciąć takie durne pytania i teksty....

    moja koleżanka miała podobnie - każde imieniny, urodziny i spotkania rodzinne wyglądały tak, że cała rodzina na nich "siadała" i dogryzała tak jak Ty to opisujesz.......
    wytrzymywali dość długo
    pewnego razu na imieninach koleżanka nie wytrzymała, wstała i do wszystkich zebranych powiedziała że "dla ich wiadomości chcieli z mężem przekazać, że dziecka jeszcze nie mają bo go mieć póki co nie mogą, mają problemy i są w trakcie leczenia i żeby z łaski swojej wszyscy się zajęli swoim życiem a nie jej macicą oraz penisem jej męża"
    coś w ten deseń...
    podobno mina osób przy stole zgromadzonych - bezcenna...

    potem wszystkie ciotki przepraszały, mówiły że sobie sprawy nie zdawały itp...
    ponadto były zdziwione, że jak to problemy ?
    za ich czasów każda zachodziła w ciąże od niemalże "strzepania portków przez chłopa"
    nie było takich kłopotów z płodnością jak teraz....


    i od tamtej pory koleżanka i jej mąż mieli święty spokój...
    mieli bo po 3 latach w końcu udało się i dzisiaj mają świetnego synka :wink:
    to tak na pozytywne zakończenie opowieści


    także może to głupi pomysł bo pewnie postanowiliście , że mówić nie chcecie i koniec
    ale nic innego mi do głowy nie przychodzi, szczerze


    my staraliśmy się rok czyli połowę krócej niż Wy..
    na szczęście moja rodzina i mojego męża ani raz nie postawiła nas w takiej sytuacji...
    nikt nie pytał, nikt nie dociekał, nikt nie drążył
    moja mama dzisiaj mówi, że ona wiedziała i czuła, że coś jest nie tak i dlatego nawet nie zaczynała tematu...

    jedynie co to znajomi stawali się dociekliwi...
    ale im powiedziałam raz, że to nie jest takie hop siup jakby się wydawało i też temat się skończył....

    myślę, że w takiej sytuacji nie ma co ściemniać, wymyślać itd...
    prawda chyba jest najlepsza a przecież wstydzić się nie ma czego bo to nie od nas zależne co się tam w naszych organizmach dzieje....
    --
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeSep 4th 2011 zmieniony
     permalink
    Salinos u nas też było dużo wypytywania i komentarzy (nasz synek urodził się po 4,5 latach małżeństwa), nasza sytuacja była trochę inna bo my po prostu mieć dzieci nie chcieliśmy. Jednak ciągłe pytania (prawie 4 lata!) kiedy i dlaczego jeszcze nie teraz i na co czekamy itp. doprowadzały mnie do szału.
    Teorka "i od tamtej pory koleżanka i jej mąż mieli święty spokój..."
    a ja się zastanawiam się czy ci Twoi znajomi nie wysłuchiwali potem pytań w stylu: Jaki macie problem z płodnością? Kto z Was ma problem? Jak Wasze leczenie? No i jak tam jest jakaś poprawa / szansa? i oczywiście 100.000 dobrych rad cioć i babć i historii jak jakiejś parze też się nie udawało i spróbowali czegośtam (nowej metody leczenia, święconej wody itp) więc i oni też muszą spróbować... Wiesz, chodzi o to żeby nie spaść z deszczu pod rynnę.
    Salinos może warto ułożyć sobie odpowiedzi bardziej stanowcze niż "jeszcze nie teraz" itp. Powiedzieć rodzinie, że nie życzycie sobie ciągłego wypytywania, wchodzenia do Waszej sypialni z butami.
    Ostatnio zwróciłam uwagę na jeszcze inne pytania: Kiedy następne dziecko? (bo jedynak egoista i samolub, bo będą się razem bawić, bo wychować łatwiej itp.) kierowane coraz częściej do mojej siostry, aż mną zatrzęsło, brrr. Co też ludzie się tak interesują, naprawdę nie wiem.
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeSep 4th 2011 zmieniony
     permalink
    Chyba mamy szczęście, bo z żadnej strony nie padały u nas pytania takiego typu. Po 1 zaraz po ślubie powiedzieliśmy, że nie chcemy się spieszyć z dzieckiem, chcemy ze 2 3 lata poczekać, a potem jak zaczęły się problemy - rodzina też wiedziała o tym i nie było problemu.
    No może raz ciotka męża coś tam na Wigilię palnęła, ale otrzymała informację że to nie jej sprawa i już więcej nie mieliśmy takiego typu życzeń:).
    Czasami znajomi coś próbowali powiedzieć, ale dla nas nie było problemu powiedzieć "tak, mamy z tym problem, leczymy się.Jak nie będzie rezultatu będzie adopcja" Nie było dociekań "które winne".
    Z tego co zauważyłam, to największą rolę w takich sytuacjach odgrywa sama postawa zainteresowanych. Jeśli para czuje się winna, czuje się niedowartościowana tylko dlatego, że ma problemy z ciążą, kręci i unika odpowiedzi, są przygaszeni, smutni i drażliwi, nic ich nie cieszy, a celem ich życia jest tylko i wyłącznie dziecko - tak ją otoczenie traktuje, pozwala sobie na pytania, głupie docinki, rady i pouczenia. A jeśli ludzie są otwarci w tym swoim problemie, nie mówię, że na ratuszu w mieście muszą ogłosić, że się leczą, ale wystarczy parę zdań w rodzinie, czy wśród najbliższych znajomych i naprawdę temat się urywa. Wiem co piszę, po o dziecko staraliśmy się ok 10 lat, mniej lub bardziej intensywnie. Ludzie widzieli, że bez dziecka też się kochamy, też jesteśmy nadal radośni, pełni energii, czerpiemy z życia ile możemy. Ten sygnał o pytaniach o ciążę idzie od nas, od starających się.
    Tak że Salinos - myślę, że tak jak Teo podpowiedziała - raz powiedzieć szczerze, że jest problem i liczycie na wsparcie a nie na pośpiech a zobaczysz, ze info się po rodzinie rozniesie:) i będziecie mieć święty spokój.
    Mnie też raz kolega męża brzydko powiedział, że jak mąż nie może (akurat wtedy u niego było ok, to ja nie miałam kilka lat ani @ ani owu), to on chętnie.
    Oczywiście nie omieszkałam i palnęłam: "tak? to chodź, już teraz!, zobaczyny co Ty potrafisz zdziałać" :)) i tyle go widziałam:):)>
    Czasami żart potrafi więcej załatwić niż tłumaczenie się.
  1.  permalink
    U nas czas starań( 3 lata), też nie był tematem tabu. Rodzina wiedziała, że walczymy o maleństwo. Nie było żadnych zbędnych pytań. Myślę, że łatwiej jest powiedzieć. Ja nie uważam, żeby to było wpuszczanie kogoś do swojej sypialni.... bo tu nie chodzi o sam akt poczęcia przecież. A gdy powiemy rodzinie, że jest to dla nas bardzo delikatna sprawa, że zmagamy się z tym, że nie jest nam łatwo.... to ludzie bliscy powinni mieć w sobie na tyle empatii, żeby nie pytać więcej. A jak ktoś jednak będzie jakiś naprzykrzający się w temacie, to myśle, że wtedy bez skrupułów trzeba powiedzieć, że to co chcieliśmy powiedzielismy a reszta pozostanie miedzy nami.
    Gdy nam się udało zajśc w ciążę to cała rodzina( a jest ogromna- moja babacia w naszym województwie ma pietnaścioro wnucząt), płakała ze szczęścia z nami:).
    •  
      CommentAuthorHarleyQuinn
    • CommentTimeSep 4th 2011 zmieniony
     permalink
    Salinos - to na pewno działa skutecznie, powiedziane z uśmiechem i w miły sposób - "byłoby mi miło, gdybyście uszanowali naszą prywatność, my Wam chyba do łóżka nie zaglądamy?". Może to nie jest sympatyczna odzywka, ale uwierz - nikt już potem nie wyskoczy z głupimi odzywkami :bigsmile:

    Albo jak Teorka mówi - właśnie powiedzenie prawdy, że macie problemy, ale np. nie chcecie o tym mówić, bo to intymna / prywatna sprawa. Na pewno warto to powiedzieć najbliższym - rodzeństwu/rodzicom, bo oni na 100% zrozumieją i jak poprosimy to się nie będą dopytywać chyba?

    Ogólnie dziwi mnie ta ciekawość ludzka i zaglądanie ludziom do "łóżek" i interesowanie się tak intymnymi aspektami życia... Ja się nie pytam moich rodziców, czy stosują antykoncepcję, bo to już ten wiek, że powinni... Nie pytam nigdy bezdzietnych par, kiedy pora na dziecko, bo a) może mają problemy, b) może nie chcą być rodzicami - są i tacy i trzeba to uszanować...
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Dobrosulka: Teorka "i od tamtej pory koleżanka i jej mąż mieli święty spokój..."
    a ja się zastanawiam się czy ci Twoi znajomi nie wysłuchiwali potem pytań w stylu: Jaki macie problem z płodnością? Kto z Was ma problem? Jak Wasze leczenie? No i jak tam jest jakaś poprawa / szansa? i oczywiście 100.000 dobrych rad cioć i babć i historii jak jakiejś parze też się nie udawało i spróbowali czegośtam (nowej metody leczenia, święconej wody itp) więc i oni też muszą spróbować... Wiesz, chodzi o to żeby nie spaść z deszczu pod rynnę.


    no oczywiście jest takie ryzyko..
    u tych moich znajomych tak się nie stało, temat się po prostu urwał i przestał być "atrakcją" wszelkich rodzinnych spotkań...
    myślę, że ludzie mają większą odwagę spytać "a kiedy dziecko?" "wzięlibyście się do roboty" itp niż zadać pytanie o przebieg leczenia wiedząc, że ktoś się leczy....
    no chyba, że te ciotki Salinos aż takie wścibskie są....
    to faktycznie ryzyko dużo większe...
    --
    •  
      CommentAuthorAgnieszka25
    • CommentTimeSep 4th 2011 zmieniony
     permalink
    Wydaje mi się, że z tymi pytaniami to moga "wyskoczyć" osoby, które maja/miały podobne problemy. Bo tak na dobrą sprawę wiele osób zarówno młodych jak i tych starszych, wiedzą, że mogą pojawić się problemy z płodnością, ale nie maja o nich żądnego pojęcia. A w związku z tym trudno zadać jakieś pytanie konkretne. My dziewczyny, które trafiły śmy na ten portal, wiemy czym jest zbyt wysoka prolaktyna, czym jest niedomoga fazy lutealnej, zbyt niski progesteron, kiepskie wyniki z nasienia, różne inne zaburzenia... ale osoby, których nie dotknął taki problem, nie maja o tym pojęcia. Wg mnie odpowiedź: mamy problem, leczymy się- jest wystarczająca.
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    No chyba, że zaczną się moje "ulubione" porady w stylu "jedźcie na wakacje", "pewnie za bardzo chcecie - nie myślcie o tym", "idźcie na kolację", "wyjedźcie oddzielnie, a jak się stęsknicie to się uda" albo "nie martwcie się, zawsze możecie adoptowac" :wink:.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    moje doświadczenia są takie że do około 4 lat po ślubie pytania się pojawiały (zbywałam je) a potem przestały, myślę że "zainteresowani" doszli sami do wniosku że cos jest na rzeczy i może nie wypada drążyć tematu.
    W momencie jak dowiedzieliśmy się że dziecka raczej mieć nie będziemy powiedzieliśmy najbliższej rodzinie i znajomym i tematu nie było.
    Nasza córka pojawiła się 12 lat po ślubie, teraz zaczynają sie pojawiać pytania o drugie, nie ściemniam mówię że przecież mamy problemy z niepłodnością i Młoda mogła być złotym strzałem który może się nie powtórzyć i proszę mnie nie stresować i nie rozmawiać na ten temat.
    -----------------------------
    Uważam że otwarte postawienie sprawy jest najwygodniejsze dla wszystkich.
  2.  permalink
    No tak też może być ... wiele tu jednak zależy od naszego podejścia. Dla mnie czas starań nie był czasem szczególnie drażliwym , więc troska rodziny czy "dobre" rady traktowałam z usmiechem. Odbierałam to jako życzliwość innych. Z tym, że ja zawsze byłam otwarta na adopcję i zawsze myślałam, że jak nie uda nam się zajść w ciążę, to wtedy postaramy się, aby zostać rodzicami adopcyjnymi. czekałam tylko na moment, aż mój Marcin również dojrzeje do tego i będzie gotowy.
    •  
      CommentAuthorask28
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    A najgorsze jeszcze bywa, że to właśnie osoby które mają własne dzieci mówią, że zawsze można adoptować, mybyśmy tak zrobili!
    Otóż swego czasu "przyjrzałam" się procesowi adopcji i to "zawsze" nie jest takie oczywiste.
    Nie zawsze można adoptować, w pewnych sytuacjach ktoś może nigdy nie dostać dziecka!
    .
    My tez sporo się staraliśmy udało się po prawie 3 latach ale do dziś nie mogę wyjść "z podziwu" co to kogoś może interesować czy ma się dzieci i zamierza je mieć czy nie?
    Niektórzy wszędzie szukają sensacji.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorjako
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Ja w temacie dziecka bardzo zawiodłam się na babci, którą przez całe życie uważałam za sprawiedliwą osobę. W pewnym momencie dała mi do zrozumienia, że należy mi się (chodziło o pomoc, poświęconą uwagę) mniej niż mojej kuzynce ponieważ ja nie mam dzieci. A gdy powiedziałam jej, że najwidoczniej nie możemy mieć dzieci to stwierdziła że ja wszystko mam i nie powinnam narzekać, że inni mają gorzej (patrz: moja kuzynka, której mąż nie pomaga przy dzieciach). Od czasu kiedy wie, że się leczę ani razu nie zapytała o wizyty czy efekty.
    Takie niestety jest podejście mojej rodziny.
    Ze znajomymi nie mam problemu w tym temacie.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Kaonashi: No chyba, że zaczną się moje "ulubione" porady w stylu "jedźcie na wakacje", "pewnie za bardzo chcecie - nie myślcie o tym", "idźcie na kolację", "wyjedźcie oddzielnie, a jak się stęsknicie to się uda" albo "nie martwcie się, zawsze możecie adoptowac" :wink:.


    ale takie "uwagi" są chyba troszkę lepsze do przyjęcia niż te co w pierwszym poście wypisała Salinos...
    chyba
    tzn przynajmniej dla mnie :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    TEORKA: ale takie "uwagi" są chyba troszkę lepsze do przyjęcia niż te co w pierwszym poście wypisała Salinos..

    Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :wink:. Na mnie działają jak płachta na byka.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Kaonashi: Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :wink:. Na mnie działają jak płachta na byka.


    no ale teksty w stylu : "ja wam pokażę jak to się robi" . "może mąż nie umie" nie drażniły by Cię bardziej ? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Podłączę się, jako już weteranka...

    Każdy tekst chyba już usłyszałam.
    Teraz większość osób z mojego otoczenia wie, że się staramy długo i że nie wiemy, dlaczego nam się nie udaje. Wiedzą o badaniach itd.
    Wiedza pomaga, bo najbliżsi nie komentują głupio, w zasadzie to mam dość delikatną rodzinę, nie pytają nawet "i jak?!?!" bo odpowiadanie po raz kolejny "ani nic" też nie jest miłe. Zresztą, jak by się udało to nie omieszkam obdzwonić pół miasta.

    Za to dalsze otoczenie mnie szokuje. Usłyszałam już wszystko, co się da, włącznie z:
    "niech idzie do mnie na przeszkolenie, pokażę mu jak się to robi"
    "postaralibyście się o dziecko, bo mój synek miałby towarzystwo"

    nie wspominając o trywialnych radach typu wakacje, jak i kiedy współżyć itd. Nawet wizytę w bazylice mi polecono, przy czym podkreślę, że osoba polecająca wie, że my niewierzący jesteśmy.

    Moja strategia jest taka, że osobom na których mi zależy mówię jak jest. Jeśli ich zachowanie w jakiś sposób mnie wkurza, to mówię im to również. Działa.
    Jeśli sprawa dotyczy osoby na której nie zależy mi, to albo zbywam ogólnikiem typu "pracujemy nad tym", albo odpysknę coś w stylu "to chyba nasza prywatna sprawa, nie sądzisz?".

    A tak ogólnie to nie widzę powodu do wstydu. Nie my mamy się wstydzić, bo problem z poczęciem nie jest naszą winą (szczególnie, że mamy niepłodność idiopatyczną), tylko ci dogadujący, bo wtryniają się w cudze sprawy, często nieproszeni.
    -- serce przestało bić.
    • CommentAuthoradda78
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    no ja też powoli zaczynam się zamierzać z tym tematem..za 2 mies. będzie 1,5 roku po ślubie.(chociaż analizując stwierdzam,,że co najmniej przez pół roku zdarzało się nam kochać się ok.3 dni przed @ czyli w okresie bezpłodnym) najbliżsi wiedzą o pco, reszty ignoruję, a teksty typu" zaraź się" jak jakaś dzidzia jest traktuje z uśmiechem, bo moźe tu działa myślenie magiczno-życzeniowe..że i ja będę niedługo w takiej samej sytuacji ;)
    ale tak w ogóle to życie nie jest sprawiedliwe..ile znajomych zalicza wpadki, a człowiek który się stara nie ma .. :(
    --
    •  
      CommentAuthorMartucha84
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Ja też się podłączę...mnie też te gadki ze strony i rodziny (mojego męża) i znajomych doprowadzają do furii:sad: straciłam przyjemność przebywania z dzieciatymi lub oczekującymi. Nie wstydzę się tego że mamy problemy ale jakoś nie koniecznie bym chciała żeby wszyscy o tym wiedzieli, powiedziałam kilku osobom i potem jest głupia sytuacja jak się dowiaduję że ktoś jest w ciąży czy że ktoś urodził....wszyscy obczajają jaka jest moja reakcja. I nie wiem co jest bardziej wkurzające czy te pytania czy obserwacja:neutral: Choć prawdę mówiąc już od dawna chodzi mi po głowie żeby przy najbliższej sytuacji jak ktoś będzie głupio komentował czy wypytywał o potomstwo powiedzieć dosadnie to co mam zazwyczaj na końcu języka....nie wiem tylko co mnie jeszcze powstrzymuje:confused:
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Hej,
    Ja właśnie ze 2 lata temu powiedziałam znajomej, że jeśli będę w ciąży, to ona pierwsza się o tym dowie. Podziałało. Teraz z różnymi tekstami wyskakuje druga i nic mnie nie powstrzyma, żeby i tym razem odpalić sprawdzoną formułkę :)
    •  
      CommentAuthorjako
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    martita9084 myslałam, że tylko ja tak mam. Kiedyś brałam dzieci koleżanek na ręce a teraz wolę popatrzeć z boku - czasami nawet z jakąś niechęcią.
    Niedawno bliska koleżanka urodziła 3 dziecko i po raz pierwszy nie powiedziała, że jest w ciąży (choć ja domyśliłam się już w pierwszym miesiącu).
    Wie jaka jest u nas sytuacja ale odnoszę wrażenie, że zupełnie jej nie rozumie. Podtyka mi książki wydawane przez kościół jakby to miało mi w jakiś sposób pomóc :)
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    martita9084: straciłam przyjemność przebywania z dzieciatymi lub oczekującymi.

    no właśnie sama odpowiedziałaś sobie na dlaczego tak się dzieje:
    martita9084: powiedziałam kilku osobom i potem jest głupia sytuacja jak się dowiaduję że ktoś jest w ciąży czy że ktoś urodził....wszyscy obczajają jaka jest moja reakcja.

    Wiem, że to trudny temat, ale tak jak pisałam wcześniej tak jak my podchodzimy do tematu tak będzie nas odbierało otoczenie.
    Pamiętam jak u nas po roku lub dwóch leczenia, moja teściowa zaczęła ukrywać informacje o ciążach innych, żeby nam nie robić przykrości. Uświadomiłam ją, że dla nas to nie problem i jak zobaczyła któregoś razu jak reagujemy na ciąże znajomych z miejsca jej przeszło ukrywanie.
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    TEORKA: Kaonashi: No chyba, że zaczną się moje "ulubione" porady w stylu "jedźcie na wakacje", "pewnie za bardzo chcecie - nie myślcie o tym", "idźcie na kolację", "wyjedźcie oddzielnie, a jak się stęsknicie to się uda" albo "nie martwcie się, zawsze możecie adoptowac" .


    ale takie "uwagi" są chyba troszkę lepsze do przyjęcia niż te co w pierwszym poście wypisała Salinos...


    Mnie np łatwiej jest puścic mimo uszu te niedelikatne głupie teksty niezorientowanych niż wszystkie rady cud.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeSep 4th 2011
     permalink
    Ja tak cały czas jeszcze próbuję się wczuc w swoją rolę sprzed 2-3 lat kiedy pytania i docinki n/t robiły jeszcze na mnie jakieś wrażenie i nie potrafię tzn,że traumy jakiejś wielkiej nie mam ;-). Teraz to mi to lotto, a poza tym minęło już tyle czasu, że chyba ludziom jest głupio pytac. Dobijają mnie za to wszystkie świąteczne życzenia i to chyba nigdy mi nie przejdzie. Zawsze muszę biec do kibla swoje odryczec, ale wiem, że bliscy składają życzenia prosto z serca i trudno ich upominac, nie?
    Salinos, zawsze możesz powiedziec, że jak ktoś chce miec dziecko to niech sobie zrobi, a nie obcymi się wysługuje:wink:.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    • CommentAuthordaszia
    • CommentTimeSep 5th 2011
     permalink
    Cześć. Ja też staram sie o dziecko już 2 lata . Moja rodzinka i znajomi też nie daja mi spokoju z pytaniem o dziecko. Najbardziej rozumie mnie mama, bo ona wiem, że mamy problem, moj tata tez już wie (bo ostatni zaczął mi gadać, że już 3 lata po ślubie i nie mamy dziecka, więc dostałam ciśnienia, wybuchłam z płaczem i powiedziałam, że to nie jest takie proste jak się wydaję i że mamy problem, od tego czasu w ogóle nie pyta). Nie spotykam się ze znajomymi, bo mam dosyć słuchania, kiedy będzie dziecko, na kobiety w ciąży (już nie mogę patrzeć). Modlę sie codziennie do Boga o dar poczęcia, ale również modlę sie za inne kobiety aby mogła zajść w upragnioną ciążę. Dziewczyny życzę wam, aby wasze marzenia (czyli pragnienie dziecka) sie spełniło. Pozdrawiam :smile:
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeSep 5th 2011
     permalink
    Miałam chyba wielkie szczęście, bo nas nikt nie dręczył, a pierwszy synek urodził się prawie cztery lata po ślubie. Żadnych głupich tekstów czy życzeń. Może to dlatego, że wychodziłam za mąż, mając niespełna 21 lat i studiując dziennie, więc starania w tym czasie nie były najlepszym pomysłem. Za to po fakcie od przyjaciólki dowiedziałam się, że pewne życzliwe nam osoby (spoza rodziny)zaczynały się martwić.
    •  
      CommentAuthorTres
    • CommentTimeSep 5th 2011
     permalink
    My już jesteśmy sześć lat po ślubie i staramy się od 8 miesięcy. Przyznam, że dopóki nie zaczęliśmy starań to pojawiające się z różnych stron pytania jakoś mnie nie denerwowały i zawsze coś potrafiłam odpowiedzieć. Ale teraz każde pytanie wywołuje u mnie smutek. Ostatnio na pytanie "kiedy dziecko?" zależnie od osoby odpowiadam, że nie wiem, albo że się staramy - zazwyczaj bez wnikania w szczegóły. Jednemu natarczywemu koledze parę miesięcy temu też powiedziałam, że się na pewno dowie jak będę w ciąży i w końcu dał spokój zagadywaniu i żartom.
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeSep 5th 2011
     permalink
    Lepiej na szczerość postawić. To też trochę pokory uczy - przyznać się przed światem, że z czymś się mierzymy, a nie taka fasada bezproblemowości, a w środku narastająca agresja i frustracja. Czy w życiu wszystko musi się od razu udawać?
    Niekiedy ludzie pytają nie chcąc nas postawić w kłopotliwej sytuacji. Ale wtrynianie się obraźliwymi komentarzami do czyjejś sypialni uważam za szczyt chamstwa.
    •  
      CommentAuthorsalinos
    • CommentTimeSep 5th 2011
     permalink
    łał, ile odpowiedzi:):), dziękuję Wam za zainteresowanie:)Jesteście naprawdę Kochane!! u mnie problem po pierwsze leży w psychice. Czuję się gorsza od kobiet płodnych. Na każdym kroku słyszę, że ktoś jest w ciąży, Wtedy nie ukrywam, że płakać mi się chce, że ktoś np. w rodzinie jest już w ciąży, a jest młodsza ode mnie itd. Po 2 moje ciotki są wyjątkowo wścibskie, nie chcę, żeby za mnie szukały lekarzy i całą rodzinę informowały o postępach w leczeniu.Po 3 zawiodłam się na jednej osobie w rodzinie której powiedziałam o problemie. Ta osoba także jest po ślubie ale jeszcze nie chce mieć dzieci i mam wrażenie, że się cieszy z moich niepowodzeń ( choć niedawno była prawie, że przyjaciółką). na każdym kroku pyta mnie: i jak tam? czy już się udało? jak leczenie? no i mało tego co chwila opowiada, że nie może się doczekać kiedy zostanie mamą, proponuje żebyśmy już chodziły po sklepach z ciążowymi ubraniami. Mało tego np. ostatnio byliśmy u rodzinki i wszyscy zaczęli sobie wróżyć z obrączki ile to dzieci będzie się miało, jaką płeć. Mnie wyszło jedno dziecko. Ucieszyłam się, że jedno choć chciałabym mieć więcej. Niby to wróżba żartem była robiona ale każda uwierzyła. Dążę do tego, że podzieliłam się z ta osobą, że jest mi przykro bo chciałabym mieć więcej dzieci, na to ta osoba po kilku godzinach przesyła mi smsa, że jej wyszło, że będzie miała 2 dzieci. Odczuwam jakąś rywalizację między nami. A przecież ona dobrze wie jakie mamy problemy, jak bardzo cierpię, jak jest nam ciężko. Poza tym kiedyś dostałam smsa, że będę pierwsza miała dziecko, bo oni się jeszcze nie starają. Na co odpisałam, że ja się nie ścigam. Czuję po prostu taki niesmak. Mam dosyć omawiania na każdym kroku tej osobie postępów w leczeniu itd. Tym bardziej, że jak byłam w szpitalu na laparo to nie wykazywała dużego zainteresowania moją osobą.. Jestem osobą emocjonalną i na pewno popłakałabym się przy gościnie gdyby ktoś zaczął drążyć temat dziecka, dlatego wolę żartem odpowiedzieć, że np. mamy czas itd. Wolę zrobić głupią minę do złej gry, niż po prostu się popłakać i żeby wszyscy się nade mną litowali. Zawsze sobie tłumaczę, że musimy z mężem trochę dłużej czekać na dziecko niż inni.. że kiedyś się musi udać.. ostatnio zaczęłam mówić, że mamy problem z tarczycą i póki co muszę uregulować.. zapadła cisza..żadnych dodatkowych pytań.. Teść za każdym razem pyta żartem czy jestem w ciąży, choć jest dobrym człowiekiem. Nie chcę już więcej słuchać tych pytań a nie potrafię mu odpowiedzieć z grubej rury, bo mam szacunek do starszych osób..nie chcę ich urazić..:cry:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorsalinos
    • CommentTimeSep 5th 2011
     permalink
    jednak najbardziej zabolało mnie a co dopiero męża, jak wujek palnął tekstem, że mój mąż nie ma czym i śmiech całej rodziny:cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry: ja czułam się podle, a co dopiero mój mąż...:cry::cry::cry::cry::cry::cry:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    salinos: jednak najbardziej zabolało mnie a co dopiero męża, jak wujek palnął tekstem, że mój mąż nie ma czym i śmiech całej rodziny ja czułam się podle, a co dopiero mój mąż...

    Nie możecie pozwalać sobie na to, żeby z Was kpiono. Jeśli wujek uważa, że Twój mąż "nie ma czym", to poproście wujka, żeby pokazał Wam czym się to robi. Gwarantuję, że wujkowi więcej takie teksty przez gardło nie przejdą. Nie wolno pozwalać na chamstwo. W ogóle co cała rodzina ma do Waszych planów rodzinnych? Co ich to wszystko obchodzi?! Ja rozumiem, rodzice, ale wujkowie i dalsze pociotki niech się zajmą swoimi sprawami. Nie wolno Wam się zgadzać na wtrynianie nosa w Wasze sprawy przez osoby, których do tego nie upoważnicie. Bądźcie zdecydowani i asertywni. Jeśli będziecie żądać szacunku wobec siebie, to go otrzymacie.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  3.  permalink
    Oj, Jaca to dobrze napisała... Macie prawo do prywatności i faktycznie warto poćwiczyć swoją asertywność...
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    salinos: Czuję się gorsza od kobiet płodnych.

    No i tu jest problem. Dopóki tak będziesz się czuć, będziesz takie sygnały wysyłać na zewnątrz i ludzie będę po Tobie jeździć.
    Jak nie umiesz sama sobie tego wytłumaczyć idź do psychologa.

    salinos: Teść za każdym razem pyta żartem czy jestem w ciąży, choć jest dobrym człowiekiem. Nie chcę już więcej słuchać tych pytań a nie potrafię mu odpowiedzieć z grubej rury, bo mam szacunek do starszych osób..nie chcę ich urazić..

    Szacunek idzie w dwie strony, on też powinien szanować Ciebie i Twoją prywatność.

    salinos: Zawsze sobie tłumaczę, że musimy z mężem trochę dłużej czekać na dziecko niż inni.. że kiedyś się musi udać.

    Wcale nie musi. Nie zrozum mnie źle, oczywiście życzę jak najlepiej, ale jak widzisz takie myślenie czasami nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.
    Wg mnie to jeden z błędów myślowych par starających się. Już wcześniej gdzieś pisałam, że trzeba brać pod uwagę, że dziecka może nie być ale są inne możliwości. Nie wiem jak u innych, ale mnie to dało pewien spokój, że nawet jak nam się nie uda możemy skierować się ku adopcji. Wiem, że nie każdy jest na to gotowy, nie każdy chce, nie każdy może, ale istnienie takiego innego wyjścia dało mi spokojne staranie się o dziecko.
    •  
      CommentAuthorask28
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    I dlatego my właśnie nikomu o tym nie mówiliśmy.
    Różnie bywa ale powiem Wam, że nigdy nie wiadomo jak ktoś zareaguje.
    Czy nie spotka nas coś gorszego np "taka osoba z rodziny jak u Salinos" - jak dla mnie to już jest podłe:/
    Niestety ale w Polsce ludzie do pewnych spraw nie dorośli.
    Lepiej jest się z kogoś pośmiać, drwić i mieć dobrą zabawę niż tak po ludzku wesprzeć, przykre to ale jakie prawdziwe.
    -- ,
    • CommentAuthorsara32
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    salinos: Teść za każdym razem pyta żartem czy jestem w ciąży, choć jest dobrym człowiekiem. Nie chcę już więcej słuchać tych pytań a nie potrafię mu odpowiedzieć z grubej rury, bo mam szacunek do starszych osób..nie chcę ich urazić..


    Podziwiam Cię za spokój, bo ja na Twoim miejscu już bym dawno walnęła takim tekstem, że by mu w pięty poszło i szacunek do osób starszych, który też mam zszedł by na drugi plan. Chociaż mnie pytania o dziecko nie dotyczyły (może delikatne sugestie rodziców, że marzą o wnuku) to jestem sobie w stanie wyobrazić co czuje osoba zalewana pytaniami Kiedy dziecko??? Życzę Ci powodzenia w staraniach i wiele spokoju, bo to jest baaardzooo potrzebne.
    --
    •  
      CommentAuthorsalinos
    • CommentTimeSep 6th 2011 zmieniony
     permalink
    Powiem Wam, że jesteśmy z mężem otwarci na adopcję, z tym, że za parę lat. Kiedy nie uda nam się naturalnie zajść w ciążę. Nie wykluczam także w ostateczności in vitro, choć jeszcze niedawno byłam wielką przeciwniczką tego typu zapłodnienia. No i muszę ćwiczyć swoją asertywność, bo mąż to potrafi odpowiedzieć:):) Niestety los chce, że zawsze to mnie pyta się o dziecko. Następnym razem teściowi nie popuszczę i jak się porządnie wkurzę, to powiem mu ( i całej rodzinie), że ciągłe pytania o ciążę mnie nie bawią, żeby już dał sobie spokój.Jak zostanie dziadkiem to się dowie jako pierwszy. Mam nadzieję, że zrozumie.. z natury jestem łagodną i cierpliwą osobą.. bardzo...ale ona też ma swoje granice i już się kończy..
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    HarleyQuinn, to istnieje taki wiek, w jakim należy anty stosować?
    --
  4.  permalink
    Polecam Wam dziewczyny wrześniowy numer Charakterów. Jest artykuł o niepłodności, a raczej wywiad psycholog z lekarzem leczącym niepłodność. Może Wam w czymś pomoże, ułatwi?
  5.  permalink
    Amazonka, to był przykład wtrącania się do spraw łóżkowych innych, a nie czy stosować anty czy nie.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    No to masz fantazję.
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    Amazonka, sorry, ale czym się różni pytanie o antykoncepcję od pytania o prokreację? Jedno i drugie to włażenie z buciorami w czyjeś intymne pożycie.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    Zależy od stopnia znajomości, kontekstu, tego co łączy.
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeSep 6th 2011 zmieniony
     permalink
    Wg mnie przykład odzewu podany przez HarleyQuinn był całkowicie adekwatny do charakteru pytań podanych w pierwszym poście. Kontekst jest doskonale znany jak również stopień zażyłości.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorsalinos
    • CommentTimeSep 6th 2011
     permalink
    Dzięki Małgosiu, świetny artykuł. Cała prawda o parach niepłodnych.
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeSep 7th 2011
     permalink
    Ludzie to ogólnie nie powinni się wtrącać w sprawy rodzinne innych a robią to. Jak nie masz dzieci - źle no bo jak to tak małżeństwo bez dzieci. Jak masz jedno no to zaczynają pytać o drugie bo przecież skazanie dziecka na bycie jedynakiem to okropność. Jak masz trzecie dziecko to zaczynają patrzeć podejrzliwie czy aby za mocno się nie rozpędzasz i czy to wpadka była. Jak masz czwórkę i więcej to już o patologię posądzają i brak panowania nad popędem...zwariować można prawda? :devil:
    •  
      CommentAuthorHarleyQuinn
    • CommentTimeSep 7th 2011 zmieniony
     permalink
    No cóż Amazonko, nie ukrywam, że mam niezłą wyobraźnię :wink:

    Tak samo jak mają ją Ci, którzy się wtrącają do naszych intymnych spraw.

    Lily - dokładnie, świetny przykład. Przy trzecim planowanym dziecku też się dziwnie patrzą i nie wiedzą, czy gratulować, czy współczuć...
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeSep 7th 2011
     permalink
    taaa... nas tez się pytali kiedy dziecko i życzyli przy każdej opkazji...do końca zycia nie zapomnę konsternacji w biurze jak z okazji moich imienin wszyscy jak zawsze zyczyli mi dzieciaczka a ja odparowałam, że teraz to chyba nie sądzę, bo właśnie złożyłam pozew o rozwód. widok min bezcenny :D
    •  
      CommentAuthorMrsCreme
    • CommentTimeSep 7th 2011
     permalink
    Ja ostatnio spotkanej koleżance machnęłam pytanie, czy jakieś dzieci w planach. A Asia do mnie wprost- no chcemy, ale to nie jest takie łatwe. Wprost. Mi się i tak głupio zrobiło bo w takim razie jej się cały temat mógł przypomnieć, ale za to mogłam życzyć powodzenia, polecić ten serwis i rozeszłyśmy się z uśmiechami na twarzach. Czasami zastanawiam się czy to tak trudno coś takiego powiedzieć, ale zdaję sobie sprawę że niektóre ze starających się szybciej się rozkleją niż powiedzą komuś coś dobitnie...

    A starymi babami, nawet tymi z rodziny, radzę się nie przejmować. Jak nie o ciążę to o co innego by się doczepiły...
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 7th 2011
     permalink
    Jak koleżanka zareagowała na polecenie 28dni? Ona zdaje sobie sprawę z samoobserwacji?
    --
    •  
      CommentAuthorsalinos
    • CommentTimeSep 7th 2011
     permalink
    Zgadzam się z Lily w 100%, chyba te pytania nigdy się nie skończą. Jak jest się przed ślubem to były wieczne pytania kiedy ślub. Teraz o dziecko. Jak będzie jedno to o drugie itd... jak ktoś będzie miał 3 to będą gadać, że już chyba wystarczy tych dzieci...i jak słusznie zauważono kolejne będą traktować jako wpadkę.. Bardzo polecam przeczytanie artykułu "GORSI, BO BEZPŁODNI" z wrześniowego wydania Charakterów. Tam zrobiono test. Lekarze mieli wczuć się w rolę niepłodnej pary bodajże w kolację wigilijną i nie potrafili wybrnąć z sytuacji, nie potrafili przerwać pytań rodziny ani życzeń czy sugestii..to jest bardzo trudno moment dla pary niepłodnej, gdy słyszą co roku te same życzenia, patrzą na dzieci swojego rodzeństwa, kuzynek i kuzynów. Gdy ciągle słyszą pytanie kiedy powiększy się rodzina, gdy dowiadują sie o kolejnych ciążach i porodach. Trzy pary terapeutów i lekarzy próbowały wcielić się w niepłodną parę i żadnej z nich nie udało się poradzić z tą sytuacją - mimo, że teoretycznie doskonale wiedzieli, jak się zachować. Doszło do awantur, napadów agresji, żadna para nie potrafiła w sensowny sposób powstrzymywać nacisków i pytań rodziny, dobrych rad i komentarzy. Pary broniły się, deklarowały, że nie znoszą dzieci, że wolą wyjeżdżać za granicę i awansować w pracy, co eskalowało złość członków rodziny. W rezultacie bezdzietni małżonkowie usłyszeli, że są wygodniccy, nowobogaccy i spotka ich kara za to, że zwlekają - pewnie nigdy nie będą mieli dzieci.
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.