Chcialabym sobie kupic jakas ogolna ksiazke o NPR. Wydawalo mi sie, ze 'naturalne metody planowania rodziny' wydane przez Springer PWN to byloby wlasnie cos czego szukam. Ale doczytalam, ze niestety naklad jest wyczerpany. Macie moze pojecia jak zdobyc te ksiazke? Najgorsze jest to, ze ja niestety nie mieszkam w Polsce i nie moge sobie zwyczajnie po antykwariatach poszukac. Z reszta nawet jesli to jakie sa szanse zeby znalezc akurat taka ksiazke?... A jest jeszcze cos ogolnego i wyczerpujacego w temacie? Jakis zamiennik? Mozecie mi cos polecic co bede mogla dostac bez problemu. Na swieta bede w Polsce kilka dni wiec moze dokonalabym zakupu o ile nie wymaga wielodniowych poszukiwan...
Też używałam PC 2000 aż wylała mi bateria :-) urządzenie dostałam od mamy zanim jeszcze zaczęłam współżyć - wkurzało mnie, że ciągle było coś - nie po piciu, nie po jedzeniu, po myciu zębów to czasem i 2 godziny cuda wychodziły -a ja non stop coś piłam i podjadałam (i nadal podpijam na okrągło). Być może wielu osobom przydał się mikroskop, mnie nie i nawet się cieszyłam, gdy bateria wylała psując tym samym urządzonko :-)
Poza tym jeden duży minus oprócz wspomnianego przez Amazonkę - zdarzało się, że paproć pojawiała się znacznie później, niż wysoce płodny śluz. kiedyś tego śluzu miałam całą masę przez minimum 5-6 dni a paprotka pojawiała się w ostatnich 2-3 dniach owego śluzu. Niska pewność jak dla mnie...
Jest więcej takich mikroskopów działających na tej samej zasadzie. Niektóre nawet drogie. Każdy bardzo zachwalany przez producenta.
Wydaje mi się, że metoda jest za słabo poznana albo za słabo przetestowana. Instrukcja jest zbyt lakoniczna. Skąd się biorą te paprotki, gdy nie ma ich prawa być?
Dystrybutor pisze, że plemniki żyją 72h, zatem pojawienie się paprotek jest wystarczająco wczesne w celu odłożenia. Błąd jest zatem już w samych założeniach.
Drogie Panie, Niestety, program CTLife nie jest dobry. Przede wszystkim zawiera tzw. metodę własną, która ma niewiele wspólnego z NPR (pomieszane zasady itp.). Nie należy tez wierzyć w to, że można wybrać metodę do interpretacji. Te interpretacje są złe, bo opierają sie na złych definicjach (własnych autora). Dla prostej ciekawości można go testować, ale nic więcej. Bardzo łatwo pokazać, że nie sprawdza się w trudniejszych cyklach. Życzę miłej zabawy w szukanie błędów - jeśli to kogoś bawi. A swoją drogą warto o takich błędach informować autora - ale nie za darmo!! (chciałby tak tanim kosztem ulepszać swoje "dzieło"). No i jest podstawowy zarzut - nie można robić interpretacji automatycznej cykli. A więc odradzam jego stosowanie!! Nie tylko dlatego, że jest gorszy od "28dni". Jest po prostu z założenia zły. Na stronie internetowej tego programu autor nie cytuje krytycznych wypowiedzi i krytycznych materiałów prasowych. Po osobistej rozmowie z autorem jestem przekonany, że jest on niereformowalny. Wydawca obiecał mi, że wymusi napisanie osobnych programów do każdej z metod - zobaczymy.
Co do stwierdzenia "na wagę złota", to jest to prawda. Za friko poprawi swój program i sprzedając zgarnie większa kasę. Pomoc dla "28dni" to jednak coś innego - przecież z tego same korzystacie :-)
wow petomasz jestem w szoku! Ale jakto metoda własna?? ja pamiętam, że autor coś pisał że stosuje w jednym progtramie możliwość interpretacji wg reguł różnych metod, czyli że chodziło np o ujednoliconą kartę obserwacji... jest coś jeszcze o czym nie wiem?? napisz proszę wiecej bo strasznie mnie ten program ciekawi... możliwość porównaia poszczególnych regół w praktyce. A na czym polegały problemy w interpretacji długich i trudnych cykli?? a o co chodzi z tą interpretacją automatyczną cykli?? co do zgłaszania ewntualnych błędów w programie to autor i tak podchodzi do swojej działalności "charytatywnie" bo z tego co wiem dużo sie na tym nie zarabia.
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
petomasz, jak się uda Ci dowiedzieć, jak działa FF, będę wdzięczna za info. Z ciekawości wpisuję tam cykle i widzę, że automat dziwnie wyznacza prawdopodobną datę owulacji. W pierwszym cyklu jeszcze było w miarę ok, ale w drugim... W poprzednim cyklu poziom wyższych temperatur u mnie został ustalony na 36,46 (najwyższa z niższych miała 36,4) i w tym cyklu jak tylko nastąpiły trzy wyższe temperatury niż 36,46, program FF uznał, że owulacja nastąpiła. A te wyższe nie są wcale wyższe od poprzednich, bo w tym cyklu u mnie wszystkie tempki jak na razie między 36,4 a 36,6. No i jakbym odkładając bezmyślnie polegała na interpretacji FF, to już bym uznała, że skoro wg programu owulacja była 3 dni temu, to mogę dzisiaj brykać ile się da. A tutaj najbardziej płodny okres dopiero się zaczyna...
Agi, FF jest skierowany głównie do starających. Pamiętasz hasło reklamowe? Błędne wyznaczenie płodności to żaden problem. W przypadku odkładających jest zupełnie inaczej.
Lepiej nie polegać bezmyślnie ani na komputerowym automacie, ani na farmakologii, ani przemyśle wulkanizacyjnym. :-)
Amazonka, hasło pamiętam:) Wykresy wpisuję tam z ciekawości, żeby zobaczyć jak to działa i czy rzeczywiście automat wykrywa owulację (taka już moja natura, że ciekawa jestem wielu rzeczy). Z drugiej strony jeżeli błędnie wykrywa, to efekt ten sam, jakby nie wykrywał wcale. Znam przynajmniej dwie osoby, które przy odkładaniu z FF korzystają, bo jak mówią, nie trzeba interpretować wykresu i tylko unikać przytulanek, jak program mówi, że nastały dni płodne. Może zielona jestem jeszcze w tym wszystkim, ale już widzę, że to tak nie działa. Szkoda tylko, że do tych znajomych osóbek to nie trafia. Może jak zobaczą konkretny przykład błędnej interpretacji, to się troszkę zastanowią nad tym.
Jeśli możesz, to pokaż im przykład pomyłki programu. Bardzo dobrze, że testujesz program. Automat na pewno nie może wykryć owulacji, bo nie jest w stanie i nie ma podstaw ku temu.
FF myli się notorycznie i wielokrotnie. Miałyśmy tych przypadków całą lawinę na forum gazeta.pl. Jak szukacie szczegółów to poleam przeszukać tamtejsze wątki...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
ojej, dawno o tym gadałyśmy na forum więc pamiętam jak za mgłą ale termiczna to to nie była... FF potrafił wyliczyć początek płodności jakoś chyba na podstawie kalendarzyka (czasami nawet z 10-ciodniowym wyprzedzeniem lub więcej..) albo potrafił zareagować na normalny lekki wzrost temperatury zaraz po miesiaczce (bo ogranizm jest wtedy przecież osłabiony i najpierw jest bardzo niska). Ten drugi przypadek zdażał się niezależne od wprowadzonych wcześniej cykli, a jak coś takiego dzieje się regularnie, to sprawa powinna być oczywista...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Coś w tym stylu. Ciekawe, jakie są INWAZYJNE metody rozpoznawania płodności (skoro metoda termiczna jest nieinwazyjną). Na pewno są komórki z wbudowanym kalendarzykiem.
E570 wyposażony jest w menu „Życie Kobiet", pomocne w doborze perfum, policzeniu kalorii, cyklu menstruacyjnego czy osobistego biorytmu. Funkcje dla kobiet: alarmy dotyczące biorytmów, kalkulator indeksu masy ciała oraz „różowy kalendarzyk”
Nie jestem przekonana, ale może jednak to ten samsung.
Uśmiałam się, a tym bardziej zerkając na mój gniotowaty telefon. Jak wyjeżdżam, to w zwykłym kalendarzu notuję objawy i temp... A się okazuje, że trzeba różowy :(
;)
Może Qmaj fazę to dobre hasło dla organizacji, zamiast jakichśtam cyklamenek ;P
"Qmaj fazę! Nie zostań wapnem! Bujaj na kondony i stosuj seks bez zabezpieczeń!" (siostrzana wersja portali dla katoliczek - NPRowego, nawiedzonych joginek - naturalność i harmonia i hipochondryczek - najeżonego przeciwskazaniami") (pisownia celowa)
Świetny artykuł! Trochę mała grupa, ale bardzo fajne wyniki na pierwszy rzut oka. I chyba się wyleczyłam na amen z Persony mimo wszystko. Chyba się wyleczyłam z prawie wszystkiego poza ATOs-em (a od niego mnie odstręcza fakt spania z nim i z chłopem w jednym łóżku. Z nadmiarowych bytów w łóżku mamy już psa)
Wybranek kupił tanio na Allegro laboratoryjny mikroskop optyczny. W ramach testowania nowego sprzętu wpadłam na pomysł sprawdzenia krystalizacji śliny, którą PC-2000 pokazuje losowo. Sucha próbka była wyraźnie widoczna na szkiełku. Ku naszemu zdumieniu pod prawdziwym mikroskopem był widoczny las paprotek-gigantów na całej powierzchni próbki. Pod mikroskopem szkolnym również wyraźne paprotki jak w podręczniku. Nie było żadnych wątpliwości, że jestem w okresie płodności. Po dalszych kilkunastu minutach oprócz sieci paprotek z kryształków zaczęła pokazywać się dodatkowa delikatniejsza sieć nitek.
Dlaczego zatem PC-2000 pokazywał paprotki jak chciał? Całe pole widzenia w paprotkach było tylko RAZ w ciągu 3 cykli, 2dc, gdy jestem niepłodna jak pień. Skoro ślina krystalizuje, powtórzyłam to doświadczenie za pomocą PC-2000 trzy razy. Nie było żadnych paprotek i urządzenie mogło wprowadzić odkładającą w ogromny błąd! PC-2000 nie ma szkiełka, lecz plastikową szybkę, która powoduje jakieś trudności w krystalizacji. Może dlatego się nie sprawdza?