Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 18th 2006 zmieniony
     permalink
    Jak NPR jest przedstawiany w mediach: w filmie, prasie, radiu?

    Motyw NPR jest zawarty w filmie Woody'ego Allen pt. "Wszystko gra". Główny bohater z niskich sfer dzięki znajomościom i własnym talentom wchodzi w świat elit. Zawiera małżeństwo z niekochaną, bogatą, a przy tym nieatrakcyjną dziewczyną. Po pewnym czasie nawiązuje romans z ognistą, kuszącą, ekscytującą blondynką, którą gra Scarlett Johannson ("Zaklinacz koni"). Romans tak go pochłania, że odmawia współżycia żonie, która tymczasem planuje dziecko.
    W filmie jest pokazany poranek tego małżeństwa w okresie starań. Oboje siedzą przy śniadaniu, przed wyjściem do pracy. Żona wyjmuje termometr, wkłada do ust, mierzy temperaturę. Po zmierzeniu stwierdza, że dziś jest ten dzień i powinni się kochać. Znudzony mąż wymiguje się od obowiązku, wymawiając się zmęczeniem i koniecznością pędzenia do pracy. Wychodzi pozostawiając żonę niepocieszoną. W te pędy jedzie do kochanki i uprawia z nią namiętny, zmysłowy seks.
    Nie ma żadnej sceny, aby czynił to z żoną. Jeśli już, to przed ślubem. Zimny żoniny nakaz współżycia po zmierzeniu temperatury kontrastuje z gorącą namiętnością, jaką przeżywa z kochanką.
    Jakie są tego efekty? Kochanka, mimo uważania, szybko wpada i nie chce tym razem usunąć nieplanowanej ciąży. Żona zachodzi w ciążę chyba po roku.
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 18th 2006
     permalink
    no jak mierzyła tempke przy śniadaniu to się nie dziwie :wink:
    a do tego że npr jest przedstawiane tendencyjnie i jako coś co zabija namiętność i uczucie to już się przyzwyczaiłam :confused:
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 19th 2006
     permalink
    Bardzo fajny temat, Amazonko.

    W filmie rzeczywiście motyw siedzenia z termometrem przy stole był zabawny:bigsmile:. Film, jak dla mnie, był nieco bardziej skomplikowany, ale istotę rzeczy uchwyciłaś - nudna żona z termometrem w ustach i obowiązek małżeński na żądanie contra ognista Scarlett. Na Jowisza, cios poniżej pasa... gdyby nie to, że w filmie pada zdanie, że zaszła w ciążę, bo się nie zabezpieczyli.

    A tak w ogóle, to bardzo, bardzo, bardzo polecam książkę Davida Lodge'a "British Museum w posadach drży" - cała jest na temat npr i tego, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Wyśmienita :cool:
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorDamazy
    • CommentTimeDec 19th 2006
     permalink
    Lost (zagubieni)
    W jednym z odcinków koreańczyk Jin, gdy akcja filmu wraca do ich przeszłości pyta się swojej żony Sun czy mierzyła temperaturę. :bigsmile::bigsmile:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 19th 2006
     permalink
    Jasne, miałam na myśli tylko motyw tego nieszczęściogennego termometru. Wydaje mi się, że w kłótni bohaterowie wyrzucali sobie, że "przecież się zabezpieczali", a tu wpadka. FIlm niesie dodatkowo przesłanie, że prawdziwa namiętność (niekoniecznie miłość) jest płodna, a skrupulatne wyliczanie i brak namiętności niszczy płodność.

    Poszukam tej książki.

    Nie oglądam "Zagubionych". Czy oni tam mają jak zapisywać te dane? Że też katastrofę termometr rtęciowy (?) przeżył! A my się martwimy jakimiś upadkami na dywan...
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 19th 2006
     permalink
    Amazonko - ale ten termometr jest w wspomnieniach bohatera
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 19th 2006
     permalink
    Ech, Amazonko widać że zagubionych nie oglądasz ;)
    Ja czekam na następne odcinki nowej serii ;)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 19th 2006
     permalink
    Nie kryję tego! Zatem bohaterowie w domu używali termometru, a nie na wyspie? Co to były za wspomnienia?
    --
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    Amazonko, połowa filmu zagubieni to wspomnienia ;)
    Więc nie pytaj co to za wspomnienia, Damazy opisał to wyczerpująco - można było tego nie zauważyć lub nie skojarzyć z NPR. Fakt faktem, że Sun na wyspie nie posiadając termometru zaszła w ciążę ;)
    A podobno mąż był bezpłodny... :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    Skąd my to znamy... :-)
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    czyli uwaga uwaga termometr niszczy płodność :wink::cool:
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    Wiecie... obruszacie się na tendencyjność, a niektórzy z was sami są tendencyjni- w drugą stronę. Każda metoda ma swoje plusy i minusy, a tymczasem bardzo malutko pojawia się tu (28dni) minusów na temat NPR, zaś praktycznie same negatywy na temat antykoncepcji. Chyba nie uważacie, że NPR jest w 100% idealny?
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    no niestety ale zgadzam sie z Anią..
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    Pamiętacie może jakieś motywy ze starszych filmów polskich?
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 20th 2006
     permalink
    nikt tu się nie obrusza - raczej się nabijamy jeżeli w filamch czy literaturze npr przedstawi się wybitnie tendencyjnie a niestety w większości przypadków tak jest...w sumie nie widziałam jeszcze nigdzie pozytywnego ukazania tego zjawiska:cool:
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Ania, a jakie są wg Ciebie minusy npr? Bo rzuciłaś temat, a sama się w nim nie wypowiedziałaś?
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeDec 21st 2006 zmieniony
     permalink
    jakie?? ?????
    podam kilka ktore od razu mi się narzucają:tongue:
    • trzeba mierzyc codziennie.
    • nie mozna wstawac wczesniej przed pomiarem bo sie tempka zawyzy.
    • nie mozna kochac kiedy się chce!!!!!!!!:cry:
    • w okresie okoloowulacyjnym nie pic i wysypiac sie zeby miec wiarygodne pomiary tempki.
    • jak jestes chora to tempka sie zaklocic moze, sluz tez, i trzeba polegac tylko na szyjce- jesli sie ja wogole bada.
    • nie mozna niespodziewanie zanocowac u kolezanki,bo trzeba miec przy sobie termometr.
    • jesli sie spi juz u tej kolezanki to nie zawsze latwo jest dyskretnie zmierzyc tempke.
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    popieram vicky, jak tylko uda mi się szczęśliwie zajść w ciążę , wywalam termometr za okno ! :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Każda sroczka swój ogonek chwali, co tu się dziwić:wink:

    Mnie się zdaje, że wiele zależy od tego, dlaczego dana osoba stosuje npr i jakie ma priorytety. W moim przypadku - tabletki, plastry, spirala itp: zbędna chemia i działanie wczesnoporonne, prezerwatywa: jak całusy przez szybę, mała skuteczność, globulek itp. to chyba nawet nie warto wspominać. Po prostu nie znalazłam nic lepszego i zgodnego z moim światopoglądem.

    Rozumiem, że może być wadą poranne wstawanie, możliwość zakłóceń, okresy wstrzemięźliwości - jeśli lubi się rano spać, ma się nieuregulowany mocno tryb życia albo mega-temperament, którego ktoś nie ma ochoty ujarzmiać. Dla mnie jest to jednak nieporównanie mniejsza niedogodność, niż minusy antykoncepcji.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    ja mam mega temperament i stresujący tryb zycia nieregularny. i stosuje npr. bo nie mam wyboru na zasadzie minusy anty sa dla mnie jeszcze wieksze. chociaz nie wiem co gorsze tak szczerze mowiąc.
    a napisalam to bo jak ma byc prawda to prawda. a nie tylko wciaz ochy i achy o npr, a anty jest BE i koniec:devil:
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Mary... już wcześniej (zanim się pojawilas) pisalam, co mi się nie podoba w NPR. A teraz Vicky napisała wszystko, co mi się nie podoba.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    no ale niech ktoś poda gdzie npr zostało przedstawione pozytywnie? Dam medal :wink:
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Lily wszędzie. na calym forum, och ach jakie fajne:wink:
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    e tam tu ani na stronach organizacji katolickich to sie nie liczy...film, ksiażka, artykuł - zrobię medal i wyślę :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Hihi, Vicky, rozśmieszyłaś mnie z tym dyskretnym mierzeniem tempki ;)
    Wiele kobiet pigułki łyka w szkole i nosi w portfelu i jakoś się tego nie wstydzi.
    Hmm... najpierw napisałam,a potem sobie pomyślałam, że niektórzy nie mierzą w ustach jak ja i rzeczywiście może to być problem
    :bigsmile:
    Ja nie lubię nocować u koleżanki i akurat ten argument do mnie nie dociera ;)

    Każdy ma swoje argumenty za i przeciw ;) ale powiem szczerze, że po moich przygodach z tabletkami, nie wrócę do nich - chyba że w celach leczniczych.
    Mój pogląd jest bardzo z bliżony do tego, o czym pisze pani_wonka. Całowanie przez szybę i takie tam ;)
    Dla mnie npr jest świetnym sposobem na poznanie siebie. Wreszcie wiem co się dzieje w moim organizmie ;) kiedyś nawet do głowy by mi nie przyszło że śluz się zmienia albo temka, że mniej lub bardziej obwite krwawienia tez może coś oznaczać.
    Na pigułkach wszystko było takie sztuczne i nieprawdziwe, że kiedy zaczęłam czytać o NPR i obserwować siebie, to zachłysnęłam się tym i cieszę się sobą. Że działam poprawnie ;) przynajmniej narazie.

    Co zaś się tyczy kochania się kiedy chce... Z własnego doświadczenia widzę, że u mnie lepiej związek się rozwija bez kręcenia się wokół seksu. Kiedy mogłam się kochać kiedy chciałam, nie doceniałam tego ;) teraz kiedy z K czekamy do ślubu pomimo tego, że wiemy jak to smakuje, związek jest zupełnie inny niż poprzednie. Lepiej się rozwija.
    U mnie to działa. Prawdopodobnie nie u każdego będzie tak samo. Takie czekanie na nasze pierwsze zbliżenie bardzo nas do siebie zbliża i scala mocniej niż kiedykolwiek z kimkolwiek innym.
    A poza tym religia jest dla nas teraz bardzo ważna i NPR jest najbliższy życiu jakie chcielibyśmy w przyszłości prowadzić :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Bardzo ładnie napisane, Mary. Tak trzymać, powodzenia:smile:
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    ech, a już myślałam, że za długo :tongue: jak komuś za długie, to niech nie czyta :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Wiele kobiet pigułki łyka w szkole i nosi w portfelu i jakoś się tego nie wstydzi.

    Kobiet, w szkole? Masz na myśli nauczycielki? Bo uczennic chyba nie nazwiesz kobietami.
    Poza tym co innego łykanie pigułki, a co innego mierzenie temperatury analnie lub waginalnie, bo tak właśnie zaleca się mierzyć.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Aniu,
    Mam na myśli szkołę średnią i szkołę wyższą.
    Uczennice szkoły średniej nazywam kobietami :bigsmile:

    A poza tym czym się różni mierzenie temperatury a łykanie pigułki?
    Chyba tym, że łykanie pigułki lub naklejanie plasterka jest TRENDY, a mierzenie temki uważa się za przestarzałe i w ogóle beznadziejne :confused:
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    mary wybacz ja mierze waginalnie I TO JEST PROBLEM. i z tabletkami anty tez sie nigdy nie afiszowałam.
    wiecej komentowac nie bede.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Pamiętacie komedię "Kogel-mogel"?
    Młode małżeństwo pragnie odsunąć poczęcie, ale rodzice naciskają na potomka od razu. Głównym problemem jest sposób prowadzenia gospodarstwa na wsi. Żona chce rozpocząć studia w mieście. Młodzi się kłócą o to. Mąż krzyczy w końcu: "Będziemy mieć dziecko, choćby za 9 miesięcy!", łapie opierającą się żonę, zanosi do łóżka i próbuje zgwałcić. Żonie udaje się sięgnąć do stolika nocnego i zajrzeć zza ramienia męża do kieszonkowego kalendarzyka typu "Ewa". Ma tam zaznaczone kółkiem 2-3 dni. Na widok tych notatek żona krzyczy: "Nie dziś!!!" i zaczyna się naprawdę bronić. Wyrywa się z objęć agresora, ucieka do łazienki i zamyka się tam, a mąż usiłuje przekonać ją do wyjścia po dobroci.
    BTW: Kiedy żona w końcu dostaje się na studia, okazuje się, że jest w ciąży. Ze studiów nici, w rodzinie wielka radość, z wyjątkiem ciężarnej.
    --
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Mary, według kogo obnoszenie się z pigułkami czy plastrami jest trendy? Według "gwiazd" typu Ania Mucha i Kaja Paschalska? Dla mnie to nie są żadne wzory do naśladowania. Nigdy nie obnosiłam się ze swoim życiem seksualnym. Ani z pigułkami, ani prezesami, ani tym bardziej z termometrem.
    A czy niektóre NPRówki nie obnoszą się ze swoimi śluzami i hormonami? To też pewien trend.

    W całej dyskusji chodzi mi o to, że żadna ze stron nie jest pozbawiona pewnej dozy wychwalania swojego wyboru. Każdy Żyd swój towar chwali, niby nic nowego, ale nie ma co się obruszać, że ktoś to robi, skoro my też to robimy. Ja też rozmawiałam z kilkoma koleżankami o 28dniach i próbowałam zainteresować je tym tematem, poznać opinię. Najczęściej było to: zwariowałaś, nie mogę pozwolić sobie na wpadkę, jak będę chciała dziecko, to pomyślę.
    O dziwo... to samo mówi większość ginekologów- obserwacje są zawodne dla odkładających, a sprzyjające starającym się. Ja się z tym zgadzam. Gdybym definitywnie odkładała, nie polegałabym na tej metodzie.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    medal nadal czeka...:wink:
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 21st 2006
     permalink
    Zgadzam się z Anią, że obnoszenie się ze swoim życiem seksualnym jest zdecydowanie niesmaczne. Cieszy, że większość z nas na tym forum tak uważa. Moim zdaniem jednak, jeślibym miała się obnosić z tą jego sferą, która dotyczy planowania rodziny, póki co spotkałabym się z większym aplauzem, lub chociaż milczącą akceptacją tego, że noszę plaster lub tabletki w portfelu, niż że stosuję npr. Dla mnie to jest bezsporne.

    Czy kobiety stosujące npr z tym się obnoszą, to powiem szczerze, że nie wiem, bo znam "na żywo" dwie oprócz siebie samej, a każda z nich mieszka w innym mieście. Być może jest ich więcej - lecz wiem o dwóch: to też o czymś świadczy. Nie wydawałabym opinii na ten temat na podstawie tego forum, bo ono jest specyficzne i z założenia się tu dyskutuje na temat śluzu i hormonów, a właściwie powinno - bo wszystkie wiemy, że często dyskusje na temat obserwacji śluzu potrafią zboczyć na nieprzewidziane tory:wink:

    Odnośnie ginekologów - większość z nich przepisuje tabletki hormonalne bez wykonania podstawowych badań, znam jednego, który pytał mnie kiedy badałam piersi i zrobił mi po raz pierwszy cytologię po kilku latach stosowania tabletek, wielu zakłada spirale kobietom, które nie rodziły... ilu znacie lekarzy ginekologów, którzy w ogóle znają npr i wiedzą na czym polega? Osobiście poszukiwałabym przyczyn tego stanu rzeczy, o którym pisze Ania, w czymś innym, niż powszechnym "aksjomacie" o nieskuteczności npr.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    Vicky - wybaczam ;)

    Aniu, ja podobnie jak wonka nie znam wielu kobiet stosujących NPR - oprócz siebie 1 koleżankę, która wcale się z tym nie obnosi.
    Poza tym Aniu, mam za sobą przeszłość pigułkową i jakoś jej nie chwalę (jak wiele innych kobiet). Wręcz przeciwnie.
    Przesłuchałam materiały z konferencji o której mówił Tom. I był tam taki plik - antykoncepcja czy wiesz już wszystko?
    Tam pani dr najpierw mówiła o tym, że mówi się że npr nic nie da jak się zachoruje albo jak się bierze antybiotyki, że NPR jest wtedy nieskuteczny. Zaraz po tym powiedziała: i co z tego? jak masz gorączkę albo bierzesz antybiotyk, albo inne leki, nawet bez recepty działające na wątrobę, to pigułka tez jest nieskuteczna! Powiem Wam, że po przesłuchaniu tego dowiedziałam się kiedy pigułka nie działa i byłam w szoku - na ulotce z pigułkami było tylko coś o antybiotyku, nic o lekach bez recepty, nic o gorączce, nic o zatwardzeniach - które też mogą zmniejszyć wchłanianie się pigułki.
    Powstaje tutaj pytanie: czy rzeczywiście bezwzględnie odkładająca może mieć tak dużą pewność, jaką podają na ulotce? Mnie przez 5 lat brania pigułek lekarz nigdy o tym nie poinformował --> czyżby sam nie wiedział?
    Pozostaje również jeszcze jeden problem - gdy dojdzie do zapłodnienia co z dzieckiem? Nie zawsze przy pigułkach przeżyje. Większość przypadków to wczesne poronienia, o których kobieta nawet nie wie.

    Wracając do koleżanki ;) nocując u koleżanki, nie robię tego u obcej osoby, lecz w jakiś sposób bliskiej. Mierzenie tempki może nie musi być powodem do wstydu i myślę, że pod kołdrą można zrobić to dyskretnie.

    Nie ulega wątpliwości, pani_wonko, że lekarze bardzo rzadko robią badania przed przepisaniem pigułek, a nawet w trakcie ich brania. Co ciekawe... nawet nie pytają o przebyte choroby lub choroby rodzinne. Wiele z nich jest bezwzględnym przeciwskazaniem do brania pigułki.
    Temat ten wraca tutaj jak bumerang i będzie wracał, bo lekarze zamiast nas leczyć, często podając nam leki bez odpowiednich badań i wywiadu, niszczą nasze zdrowie.
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 22nd 2006 zmieniony
     permalink
    Mary... na ulotkach od pilsów dużo jest informacji o czynnikach wpływających na obniżenie skuteczności. Są wymienione rodzaje antybiotyków (rodzaje, nie nazwy handlowe!) oraz rodzaje leków działających na wątrobę, jak również wzmianka o wymiotach czy biegunkach. Te i wiele innych informacji było na ulotce od "mojego" Harmonetu.
    Poza tym, fakty mówią same za siebie! Pigułki mają jedną z najwyższych skuteczności! NPR pozostawiają pod tym względem daleko w tyle.

    ps. jeśli ktoś cierpi na chroniczne biegunki, wymioty czy zaparcia, leczy się na wątrobę, nie powinien brać pigułek.
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    Pozostaje również jeszcze jeden problem - gdy dojdzie do zapłodnienia co z dzieckiem? Nie zawsze przy pigułkach przeżyje. Większość przypadków to wczesne poronienia, o których kobieta nawet nie wie.


    To już powrót do kwestii światopoglądowej i znów wałkowanie tematu, od kiedy jest człowiek. Pigułki nie dopuszczają do zagnieżdżenia się zarodka, ale nie zniszczą ciąży- o ciąży lekarze mówią w momencie, kiedy nastąpiła implantacja zarodka w ściany macicy. Dlatego dozwolone jest w Polsce stosowanie Postinoru, który właśnie nie dopuszcza do zagnieżdżenia się zarodka, czyli działa przed rozpoczęciem ciąży!!! Gdyby to była już ciąża (mówię o wędrówce zarodka poprzez jajowód) to ten lek nie byłby legalny w Polsce "na życzenie", bo aborcja na życzenie jest w Polsce niedozwolona.

    A poza tym... ponoć połowa zapłodnień ulega poronieniom zwanym miesiączką, ile kobiet opłakuje owe "poronienia" Jeśli to już był CZŁOWIEK to czemu nie urządza się profilaktycznie chrztu "brzuchowi" już w 2 fazie cyklu (nieochrzczony przecież nie powiększy grona aniołków) i pogrzebu tamponom, czy podpaskom? Wszystko można sprowadzić w ten sposób do zabójstwa życia poczętego... :confused:

    Może to niesmaczne, co napisałam, więc przepraszam, ale starałam się pisać obrazowo.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    Aniu, niesmaczne... nawet bardzo. Zwłaszcza chrzest brzucha i pogrzeby tamponów i podpasek.

    ps. jeśli ktoś cierpi na chroniczne biegunki, wymioty czy zaparcia, leczy się na wątrobę, nie powinien brać pigułek.

    a no i w tym problem, że lekarze o to nie pytają...
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    ania - chyba to co się dzieje poza naszą mocą i wolą różni się od tego co sami świadomie dokonujemy?
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    Gdyby to było tylko niesmaczne, to jeszcze pół biedy. Mam Ciebie Aniu za niegłupią osobę i mimo, że wiele razy już Ci się to udało, za każdym razem mnie zaskakuje, z jaką łatwością sięgasz po tak niegodziwe argumenty.

    A tak na marginesie: Mary - bezwzględnie odkładającej pozostaje co najwyżej bezwzględnie zaniechać współzycia lub kastracja. Nikt nie da 100% pewności, że nie zajdzie w ciążę - na tym polega odpowiedzialność, czy nie o tym rozmawiamy u Lily? Pozdrawiam
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    Niegodziwe? Niech mi ktoś w takim razie wyjasni, co dzieje się z ludźmi "poronionymi" wraz z naturalną miesiączką? Jeśli te parę komórek nazywa się już człowiekiem, to co ma do powiedzenia religia na temat ich zbawienia? Są ci kilkukomórkowi ludzie obciążeni grzechem pierworodnym, nie mają szans na chrzest... więc chyba nie idą "do nieba"? A przecież nie zawinili...
  1.  permalink
    Juz gdzies tu kilka razy pisalem ze termin npr jest nieprecyzyjny a dla mnie takze z paru innych powodow trudny do zaakceptowania ale jesli kobieta uczy sie poznawac i akceptowac siebie, uczy sie wsluchiwac w sygnaly jakie wysyla jej organizm - i te w sferze somatycznej i te psychiczne czy duchowe to nie bardzo rozumiem dlaczego mialaby o tym nie wspominac innym. jesli rozmawiam z narzeczonymi przygotowujacymi sie do malzenstwa i facet mowi ze go nie obchodzi co tam sie dzieje w jego przyszlej zonie to dla mnie jest to wyrazny objaw niedojrzalosci i komus takiemu balbym sie powierzyc swoja corke.
    Nie wiedze nic niestosownego w tym ze ktos przyznaje czy nawet jak to Ania okreslila obnosi sie z tym ze probuje poznac i zrozumiec samego siebie.
    Do argumentow Ani nie chce specjalnie nawiazywac bo trawersujac slynna definicje konia wypda napisac ze "jakie sa - kazdy widzi" ale poniewaz wraca tu problem skutecznosci to slowko na ten temat napisze.
    Moge to rozwinac, chetnie moge podyskutowac o danych PI dla roznych metod antykoncepcyjnych i o zrodlach na ktroych te dane sie opieraja jednak , i to tez pewnie juz kilka razy tu pisalem, zanim porozmawiamy o skutecznosci zdefiniujmy jakiego skutku oczekujemy. Do tego oczekiwanego skutku wypada dobierac metode postepowania i rozmawiac w jakim stopniu ona moze ten skutek zagwarantowac.
    Ja po prostu znam wielu ludzi ktorzy nie widza zadnego dobra w stosowaniu srodkow antykoncepcyjnych. Wiem jak oni zyja, wiem co mysla o zyciu, smierci, cierpieniu, milosci, szczesciu, starosci, chorobie, godnosci itp. wiem jak wychowuja swoje dzieci, jak rozwiazuja swoje konflikty malzenskie, wiem jak opiekuja sie dziadkami i rodzicami, wiem jak sami sie starzeja i umieraja i to wszystko sprawia ze zwyczajnie mam do nich zaufanie.
    Mysle ze w wielu obszarach korzystamy z opinii innych czy nawet jestesmy na nie skazani bo przeciez nie jest mozliwe by wszystko samemu sprawdzic. Nawet gdyby to bylo mozliwe to trudno taki pomysl uznac za rozsadny. Warto wiec moim zdaniem bardzo starannie, z glebokim namyslem dobierac autorytety bo cena bledu moze byc znacznie wyzsza niz drobne rozczarowanie.
    Dobrych pelnych pokoju, ciepla i radosci Swiat zycze wam wszystkim.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeDec 22nd 2006 zmieniony
     permalink
    Aniu chetnie porozmawiam z toba na tematy eschatologiczne czy o moim rozumieniu katolickiej nauki o grzechu pierworodnym. Sam takze jestem ciekaw jak w twoim systemie wartosci wyglada sens zycia, sens cierpienia, smierci i swiat "po drugiej stronie". Czy nasza przyszlosc zalezy od czegokolwiek czy tez wszyscy zmierzamy do jednego celu. Jak w twoim systemie wartosci mysli sie o tym celu w przypadku dzieci nienarodzonych (dla jasnosci - np tych ktore zmarly w 9 miesiacu ciazy), niemowlat, zbrodniarzy a jak w przypadku swietych oczywiscie ten system wartosci uznaje jakas swietosc. Moim zdaniem sensownie byloby porozmawiac o tym na watku koscielnym ale oczywiscie jesli uwazasz ze jest zbyt zideologizowany to zaloz jakis inny watek.
    Z tym ze nie dam rady raczej juz nic wiecej przed Swietami napisac, ale po Swietach porozmawiam chetnie.
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    tom_lukowski nie chcę dyskutować z Tobą na tematy eschatologiczne. Nie mam tyle czasu, by pisać takie długaśne posty :tongue:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    W tej komedii był pokazany kalendarzyk, który zawiódł i przykrzyżował plany żony. Czy było tam coś jeszcze?
    --
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    ja z tej komedii odczytałam to, że ona nie chciała mieć dziecka za 9 miesięcy bo wtedy akurat przypadłaby jej sesja egzaminacyjna na studiach.
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 22nd 2006
     permalink
    Kolejny raz uciekasz Aniu od dyskusji na takie tematy. Być może niektórym z nas łatwiej byłoby znieść jakość Twoich argumentów odnośnie danego światopoglądu, gdybyś była skłonna ujawnić, co takiego trzyma Cię przy Twoim - i jaki on w ogóle jest.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 23rd 2006
     permalink
    W kwestii religii nazwę siebie poszukującą z pewnym ukierunkowaniem w stronę deizmu.
    Ogólnie zwracam się ku naukowemu wyjaśnianiu zjawisk. Nie wierzę w aniołki, duszki, cuda. Nie wierzę w grzech pierworodny. W ogóle chrześcijaństwo do mnie mało przemawia, jak z resztą i inne religie. Nie potrzebuję religii. Ale ponieważ wyrosłam w takim a nie innym kraju, w takiej, a nie innej kulturze, wobec tego lubię tradycje i nie odcinam się od kultury, w której wyrosłam.

    Nie uważam, aby zapobieganie zagnieżdżania się zarodka w macicy (Postinor, spirala, pigułki) było zabójstwem. Nie jest to także działalność wczesnoporonna. Nie ma ciąży- nie ma więc czego ronić.
    Zgadzam się z teorią naukową głoszącą, że za początek ciąży można uznać implantację zarodka w ściany macicy. A wówczas już pigułki i Postinor nie zlikwidują ciąży- więc nie ma mowy o ich wczesnoporonnym działaniu.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeDec 23rd 2006 zmieniony
     permalink
    Zdaje się, że święty Tomasz jest autorem maksymy "fides quarenes intellectum" - czyli "wiara poszukująca rozumienia". Wydaje mi się, że Twoje pojmowanie wiary jest dość - wybacz - infantylne, jeśli uważasz, że uwalnia ona od poszukiwania rozumowego wyjaśniania świata, czy też - być może - jest sprzeczna z tym, co z takich poszukiwań wynika, i poprzestaje na "aniołkach" i "duszkach".

    Odnośnie Twojego hasła "nie ma ciąży - nie ma czego ronić" i poparciem naukowej tezy (której źródła nie znam, ale zakładam, że jest to jakieś medyczne rozgraniczenie), że początek ciąży to implantacja zarodka w macicy, to pozwolę sobie na taki komentarz. Nie rozmywajmy pojęć: nie interesuje mnie początek ciąży - interesuje mnie początek życia, jakim dla mnie jest to, co opisujesz jako "zarodek". Nie zabija się ciąży - to pewien stan. Zabija się życie - pytanie, kiedy się ono dla Ciebie zaczyna i dlaczego? Wbrew pozorom uważam, że wyjaśnienie tego może się obyć bez odwoływania do argumentów religijnych - dlatego nie widzę przeszkód, by w taki sposób o tym z Tobą, czy kimkolwiek innym, dyskutować.

    Pozdrawiam, i w razie gdybym nie miała okazji uczynić tego gdzie indziej, życzę Tobie i wszystkim pozostałym, z którymi dane mi tu było dyskutować, szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia!
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeDec 23rd 2006
     permalink
    pani_wonka... wiara raczej kłóci mi się z rozumowym podejściem do świata. Zawsze można się zatrzymać i powiedzieć "Niezbadane są wyroki Boskie" i nie dociekać przyczyny.
    Przykro mi, ale właśnie tak jest. Im ciemniejszy (mniej wykształcony) naród, tym większy fanatyzm religijny, wiara zabobony i tym podobne gusła. I to jest moim zdaniem nie tylko infantylne, ale i niebezpieczne, bo zmienia społeczeństwo w bezrozumną tłuszczę podjudzaną do działania przez cwanych kacyków. Popatrzcie co się dzieje np. w krajach islamskich, jakie dzikie protesty powstają przy lada nieostrożnym wypowiadaniu się na ich temat. Na przykład słynne karykatury Mahometa i tłuszcza żądnych krwi muzułmanów wylega na ulice. Ilu z nich miało dostęp do duńskiej prasy i widziało na własne oczy te karykatury? Ilu w ogóle umie czytać?!

    Im większa chęć dociekania naukowego, tym jakoś dalej od "aniołków i duszków" (infantylizm celowy!). Deizm narodził się w wieku Oświecenia, wieku filozofów, przyspieszenia gospodarki, postępu naukowego... czy to przypadek?

    Inny argument... rozmawiałam na tematy religijne i światopoglądowe z wieloma osobami i najczęściej słyszałam: wiesz, chyba wierzę, ale raczej nie w to, co głosi Kościół. Kiedyś było inaczej, szło się z rodzicami cop niedziela do kościółka i nie zastanawiało nad tym. Teraz im jestem starszy/a, im więcej wiem, tym trudniej dalej w to wierzyć.
    Nie są to słowa spreparowane na użytek tej dyskusji, ale realne wypowiedzi moich znajomych.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.