a nie wydaje się Wam, ze golizna w kościele po prostu nie przystoi? mnie się np nie podoba roznegliżowana panna młoda przed ołtarzem... skoro już ktoś się decyduje na ślub kościelny to chyba powinien uszanowac tradycję stosownego ubioru?
-- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
u nas w niektorych parafiach jest wyrazna sugestia ze ramiona jesli nie sukienka czy borelkiem to chociaz szalem powinny byc zakryte w ogole teraz jest swego rodzaju "kampania" o godny ubior do kosciola czyli wykluczenie golych ramion, ramiaczek, duzych dekoltow czy odkrytych kolan
no i wg mnie to dobrze... przecież nikt nikogo do chodzenia do kościoła nie zmusza, a jeśli już ktoś idzie tam z wyboru to chyba nie powinien miec problemu z tym by się na tę wyjątkową okazję skromnie ubrac
-- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
Dzięki dziewczyny za opinie:) Może faktycznie nie pomyślałam, że odkryte ramiona to już "roznegliżownie". Może ja jestem trochę na bakier z kościółem, może dlatego. Sukienka jest ogólnie skromna, prosta, bez bajerów, długa, no ale właśnie te ramiona. No dobra - przyznam jej rację;)
Dla mnie jest to kwestia poszanowania religii, czy kultury... jeśli np chcę wejśĆ do meczetu to obowiązują mnie pewne zasady - "długie spodnie, zakryte ramiona, zdjęte obuwie, a dla kobiet dodatkowo zakryte włosy" (cytat z jakiejś tam strony o zasadach zwiedzania). Nie muszę tam wchodzic jeśli nie chcę, ale skoro już się decyduję to raczej nie rzucę się szturmem w glanach, mini i z gołą głową . I to samo dotyczy kościoła dla mnie. A jeśli jestem z kościołem na bakier i nie mam ochoty się dostosowac nawet strojem to zwyczajnie nie przekraczam jego progu.
Treść doklejona: 08.08.12 03:33 No i ja nie za bardzo rozumiem te wszystkie zbuntowane panny młode, złe, ze ksiądz zabrania im w gorsecie, z odkrytymi ramionami przed ołtarzem wystąpic. W wielu miejscach obowiązują nas przecież sztywne zasady jeśli chodzi o ubiór. Chocby w pracy. W biurach np, chociaż tam to pewnie jest to zależne od zespołu i jakichś ustalonych zasad. No, ale chociażby dajmy na to praca w banku. Tu się swobodnie mogę wypowiedziec , bo mam doświadczenie - garnitur lub garsonka (bez względu na pogodę) w kolorze czarnym lub granatowym lub ewentualnie szarym (inne kolory , nawet ciemny brąz nie wchodzą w grę, bo brąz to nie jest kolor biznesowy - a może "niebankowy" nie pamiętam), białe bluzki (czasem wystarczą jasne niebieskie, ale w niektórych placówkach restrykcyjnie przestrzegana biel) ,rajstopy - tylko cieliste (!) (i też bez względu na aurę), pełne buty oczywiście czarne lub w kolorach zbliżonych, włosy - najlepiej upięte, paznokcie niezbyt długie w kolorze cielistym, french lub bezbarwny, z biżuterii obrączka, może jeden pierścionek i niezbyt rzucające się w oczy kolczyki. To są dopiero wymagania . No to tak dla porównania. Rozpisałam się, bo spac nie mogę . I prawdę mówiąc choć szczerze nienawidziłam tych tzw standardów obsługi klienta w pkcie "ubiór",to jak zmieniałam pracę i w niej były luźniejsze obyczaje to i tak na galowo pomykałam, bo to po prostu lepiej się sprawdzało w kontakcie z klientem niż designerski brązowy gajerek z różową bluzką. A umówmy się, jakakolwiek świątynia (a przecież kościół jest świątynią) to nie jest miejsce na seksowne odkrywanie ciała a wg mnie nagie ramiona są seksi
-- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
Nie no Licho właśnie dlatego, że "jestem z Kościołem na bakier" to zapytałam o opinię. Nie zamierzam się wykłócać, że ja i tylko ja mam rację. Tak jak wyżej napisałam - przyznam jej rację - kościół = zakryte ramiona i już koniec. Zrozumiałam:)
Super artykuł. Wesele jak nasze. Prawie wszystko się zgadza - różnica taka, że będzie błogosławieństwo, ale w kościele, nie w moim domu. No i dzieci będą - moje bratanice i bratanice i bratankowie mojego A. Więcej miało nie być - jedna znajoma jak dostała zaproszenie dla siebie i męża zapytała, czy może wziąć syna... No i musieliśmy się zgodzić.
hello dziewczyny . my juz po:))) bylo wspaniale i sa ta niezapomniane chwile. Wszystko udalo sie a goscie bardzo zadowoleni, wiec i my jeszcze bardziej:)))
Hej, hej :) Wszystkim świeżo upieczonym mężatkom życzę pięknych lat w małżeństwie i dużo miłości :) A tym, które się przygotowują, życzę cierpliwości. Zapamiętujcie dokładnie każdą chwilę, bo minie to w ekspresowym tempie i pozostaną już tylko piękne wspomnienia.
Może to już trochę po czasie, ale jakiś czas temu wspominałam tu na wątku o konsultancie ślubnym, który pomagał nam w organizacji naszego przyjęcia weselnego. Dziewczyny wykazały zainteresowanie, ale wtedy nasza pani konsultant nie miała jeszcze strony internetowej, teraz już jest : TUTAJ. Moja przyjaciółka, która obecnie przygotowuje się do własnego ślubu, niestety mieszka w Wlk. Brytanii, a ślub biorą w Polsce. Ona również korzysta z usług tej Pani. Myślę, że warto przypomnieć ten wątek, zwłaszcza, że na forum jest wiele dziewczyn spoza Polski, którym może okazać się pomocne doświadczenie konsultanta ślubnego.
Nam zostały dwa tygodnie! Brakuje nam świadka, zespołu do kościoła, napoi na poprawiny, biżuterii na poprawiny i sweterka dla córy. No i czekają na nas spotkania z zespołem i fotografrm, spisanie protokołu i spowiedź. Tremy brak, ale stresy poboczne oczywiście są :)
Dziewczyny! Ja też już po :))) w sumie to trzy miesiące minęły, ale miałam kryzys i nie zaglądałam na forum. Wszystko się udało, łącznie z pogodą! (ślub był w plenerze, więc była to baaardzo ważna kwestia). Niesamowite jest to, że tyle przygotowań, stresu, a sama impreza mija jak mrugnięcie oka!
Jak któraś z Wrocławia to zapraszam jutro na bezpłatne konsultacje ślubne do Hotelu Śląsk, Oporowska 60, boczna grabiszyńskiej. Od 12-18 eksperci są do Waszej dyspozycji: http://www.facebook.com/events/353115498117008/
Ojej, a ja 5 miesięcy i kilka dni przed... Nie mogę się już doczekać, a z drugiej strony już odczuwam żal, bo ten dzień na pewno szybko minie i później będzie już tylko wspomnieniem...
Treść doklejona: 18.01.13 09:46 Dopiero pisałam, że 5 miesięcy i kilka dni, a tu się nagle zrobiło 4 miesiące i 2 tygodnie :D Ale ten czas leci!
Dziewczyny, wpadam z zapytaniem. Jaka jest rola świadka na ślubie? Tzn dokładniej co robi poza podpisaniem protokołu ślubnego (czy to poprawna nazwa?). Nigdy jakoś specjalnie nie zwracałam na to uwagi... Za dwa lata siostra bierze ślub, pytała czy będę jej świadkiem. Ja bardzo chcę, tylko moim problemem są nerwy, a jednak świadek też jest widoczną osobą (choć wiadomo, najważniejsza jest para młoda). Nie chcę jej zepsuć tego dnia moimi nerwami, trzęsącymi się rękami czy bólem żołądka, a podejrzewam że od świadka też się wymaga jakiś publicznych wystąpień i przede wszystkim wsparcia panny młodej. Tym bardziej że moja siostra też z tych nerwowych...
Straciatella to chyba zależy od regionu i przebiegu wesela. Ja drużbowałam dwa razy. Pierwszy raz wspominam okropnie. Miałam wtedy 18 lat i kolega mojego wtedy jeszcze chłopaka poprosił nas jako parę o drużbowanie, bo on nie miał żadnego kolegi kawalera i tak samo jego narzeczona koleżanki panny, bo wpadli i mieli już po 30 (a właśnie twierdzili, że świadkami musi być koniecznie kawaler i panna). Pana młodego znałam, ale jego wybranki wcale. Jednak bardzo nas prosił i pomyślałam, ze się zgodzę, bo w końcu to nic wielkiego, obym tylko zawsze była przy młodej. Jednak okazało się, że we wsi gdzie mieszkała panna młoda panował zwyczaj proszenia sąsiadów razem z druhną, a nie narzeczonym. Dla mnie to było coś najgorszego na świecie. Nie dość, że nie znałam Młodej to jeszcze musiałam z nią chodzić po obcych mi ludziach i prosić na wesele. Ale odbębniłam co moje i tyle. Drugi raz drużbowałam u brata, więc moim zdaniem to co innego. Znałam przecież całą rodzinę, a i wszystkie obowiązki wśród znajomych mi osób wydawały się zupełnie łatwe- jak np. ubiór panny młodej, gdzie znałam wszystkich itp. A ogólnie rzecz biorąc to w moim mieście druhna nie ma zbyt wiele do zrobienia. Jest na wyjściu Panny Młodej z domu, zbiera z drużbą na tzw. wózek i pomaga najczęściej przy oczepinach.
@ straciatella Fakt, wszystko zależy od regionu. Ja byłam świadkową u mojego brata i moja rola polegała na tym, że podpisałam protokół w kościele i siedziałam za parą młodą z przodu kościoła i na tym się obowiązki skończyły :)
W moim regionie świadkowa nie robi prawie nic, a druhna przypina gościom kotyliony, pomaga drużbie itd :)
Byłam też kiedyś druhną i bardzo miło to wspominam :)
Podbijam wątek,za lekko ponad miesiąc nasz dzień. impreza niestandardowa-jestem rozwodka,swój wielki dzień ze ślubem kościelnym i wielkim weselem mam za sobą. teraz skromny cywilny,potem chrzest naszej córeczki w kościele.impreza kameralna w domu tylko z rodzenstwem więc ok 20 osób wyjdzie.
przychodzę z pytaniem czy ktoś ma doświadczenie z tak skromnym ślubem i może doradzić jaka sukienkę kupić?wolałabym niedrogo i by jeszcze mogła być kiedyś wykorzystana
Uś, mój był jeszcze skromniejszy, bo oprócz nas byli tylko świadkowie (na ślubie i "weselu") ;) Kupiłam sobie sukienkę w h&m - do kolan, ecru, jakby satynową z chińskim motywem kwiata :) Więc ze swojej strony polecam sieciówki - można znaleźć ładne i tanie sukienki ala ślubne/wizytowe. No chyba że szukasz czegoś droższego ;)
Ja mam do sprzedania krótką suknię ślubną,, w stylu lat 60-70' :P Z mojego drugiego ślubu- cywilnego. Też byłam rozwódką, ale chciałam wyglądać "ślubnie" dla męża, dla którego to jedyny ślub(chyba, że się kiedyś zdecydujemy na kościelny, ale wtedy na pewno bez żadnych gości) . My akurat mieliśmy wesele, na 60os., bo była rodzina męża+ moja najbliższa i kilkoro przyjaciół. Początkowo mieliśmy założenie przyjęcia na ok 20os, ale też miałam zamiar kupienia sukienki typowo ślubnej, tylko krótkiej. Z tym, że nie powiem, żeby były tak duuużo tańsze od długich, jeśli chodzi o salony.
My tez planujemy w tym roku slub ,ale ustalonej daty jeszcze nie mamy . Bedzie to slub cywilny (partner jest rozwodnikiem ) skromny ,ale chce zeby był równie piękny i wyjątkowy ,bez wesela tylko z przyjęciem dla najbliższych,ja nie jestem za weselem ,wolałabym za ta kasę wybrać sie w podróż poślubna . A sukienkę chce miec biala tradycyjna ,ale taka skromniejsza przecież ma byc to najpiękniejszy dzien i my mamy byc piękne ,wyjątkowe.. Wiec moze macie jakieś ciekawe pomysly na slub cywilny ?
i my w tym roku planujemy ślub wziąć :) najprawdopodobniej w maju, ale data jeszcze nie ustalona dokładnie na pewno wesela nie robimy, ślub w kościele chcemy koło 12-13 godziny, potem obiad z najbliższą rodziną ( tak jak chrzciny lu czyli ok 30 os) i garstką znajomych chcemy sie zamknąć w 50 os... tylko musimy pieniądze uzbierać, nie wiem skąd, za chrzciny w sali weselnej płaciliśmy 120zł od os ( znaczy sie dziadek płacił) chore pieniądze na taki ślub idą... stroje obrączki etc muszę kosztorys zrobić, a do ołtarza idziemy w dresie ;)
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 04.01.14 20:47</span> co do sukienki, ja szukałam w sieciówkach i internetowych sklepach nie chciałam typowo ślubnej :)
Co do odkrytych ramion przy oltarzu to u nas niema z tym problemu ja tez mialam odkryte i nie czulam sie z tym zle. Nasz wielki dzien odbyl sie 10.07.2012 a rok wczesniej byl cywilny slub. Ogolnie nasz slub byl z pompa impra na maxa wiec troche sie wykosztowalismy... ale warto bylo bo wspomnienia super i wszyscy do dzis wspominaja:) co do sukienki na cywilny mialam fioletowa bo lubie ten kolor z duzym dekoldem jo mam fajne cycki heheh a teraz jest mi za duza bo wtedy bylam w ciazy. Nie byla jakas specjalna na cywilny slub tylko taka jakby na wesele bardziej elegancka;)
My braliśmy tylko cywilny, bo jesteśmy niewierzący, a sukienkę mialam długą, białą. Po slubie bylo przyjęcie w ogrodzie dla najblizszych i bylo około 40 osób. Nie chcielismy wesela, bo to strata kasy. Taka sume mozna o wiele lepiej wydac lub odłożyć. A w podróż poślubna polecieliśmy na dwa tygodnie na Teneryfę i bylo cudooownie :)
azniee - cos w stylu jaki miała Malisiek ,mysle tez o własnej przysiędze małżeńskiej i pięknej oprawie . Podobno slub moze odbyć sie w innym miejscu ,poza urzędem ,jezeli w urzędzie na to pójdą . Co do wesela to wesele jest dla gości ,a ja chce zeby to był nasz dzien . Z terminem u nas to moze wrzesień ,październik ,moze wcześniej moze pózniej ,zobaczymy co los przyniesie ,narazie walczymy o naszego upragnionego dzidziusia
Prawda jest ze mozna zorganizowac uroczystosc zaslubin poza urzedem. My taka mielismy w 2010 roku. Zaznacze od razu ze nie bylo to latwe. Pisalam podania z prawnikiem, dzwonilam, prosilam... I w koncu sie udalo. Wszytsko zalezy od urzednika. Pamietam ze piszac podania podpieralam sie proponowanymi zmainami w prawie ktore mialy wejsc w zycie w 2011 (ze za oplata mozna bedzie slub miec praktycznie gdzie sie chce). Jednak jak to w PL bywa do dzis dnia owa ustawa w zycie nie weszla.
Co do miejsca, my wybralismy na nasza uroczystosc miejsca pod placzaca wierzba nad brzegiem jeziora. Zaraz obok polozony jest zamek w ktory mielismy slub, wiec nam to bardzo wszytsko logistycznie ulatwialo.
W Wigilię moja córka i jej chłopak zaręczyli się a wczoraj i jakoś mi to lekko przyszło. Na tym się nie skończyło gdyż wczoraj jej chłopak poprosił mnie o rozmowę, podczas ktorej powiedział mi o ich planach związanych ze slubem... Ich miałaby plany wiążą jeszcze z tym rokiem w miesiącach wrzesień, październik br. Moje zdanie jako przyszłej mamy panny młodej jest takie: za szybko!!! Powinni poczekać do następnego roku bo sama organizacja zajmuje troszkę czasu... Młodym wydaje się, że każdy na nich czeka, że wszystko jest od tak siup... a do tego liczą na moja pomoc ehhh
A oni po tym ślubie będą mieli gdzie mieszkać ? Pracują, żeby się utrzymać samemu ? Bo jak to ma wyglądać tak, że biorą ślub i zamieszkują u mamusi [czyli u Ciebie] to ja bym sie bankowo na taki układ nie zgodziła Chcą być dorośli, niech wiedzą z czym się ta dorosłość wiążę.
uś: choć faktycznie córka mogłaby jeszcze trochę poczekać.mam na myśli kilka lat,nie miesięcy
A dlaczego? Moze są juz gotowi na małżeństwo? Ja wyszlam za mąż dwa miesiące po moich 20 urodzinach i absolutnie nie uwazam, żeby to bylo za wczesnie. Małżeństwo i dziecko byly moim marzeniem. Do porodu mieszkaliśmy u moich rodzicow, żeby odłożyć trochę kasy, a w grudniu przeprowadziliśmy sie na swoje. I tak sobie zyjemy, tworząc szczesliwa rodzine. Mąż i córeczka są sensem mojego życia. Nie wiem, co ja bym robila, nie mając ich..
Lady, młoda teściówka będziesz Mam nadzieję, że mojej córce coś takiego nie przyjdzie w tym wieku, bo dostanę zawału na mur beton (jako wyjątkowo młodo rozwiedziona....).
Malisiek, nie mam Ciebie na myśli, ale wiek 19 lat to chyba jednak czas na to, by jeszcze się uczyć. Zbierać "kapitał" intelektualny na kolejne lata, na sytuacje, które życie może przynieść. Nie mówię "nie" małżeństwu w tym wieku, ale gdy przypomnę sobie siebie z tamtych czasów... Małżeństwo, w odróżnieniu od innych spraw, z którymi teraz styka się młodzież, winno być trwałe, stabilne i zawierane nie wyłącznie pod wpływem dość charakterystycznych emocji. Można trafić dobrze, budując fajny, perspektywiczny związek, ale można trafić kulą w płot. Wiadomo, wiek zawierania związku nie gwarantuje sukcesu, ale - gdyby to była moja córka - nie czułabym się spokojna.
A planowalas slub zanim zaszlas w ciaze? Bo jesli nie (co wcale nie ma oznaczac ze tylko z tego powodu braliscie slub) to kto wie, jak dlugo jeszcze bys poczekala.
A jesli chodzi o kwestie uwazania czy to wczesnie czy nie, to teraz jeszcze ńie mozesz na to pytanie znac odpowiedzi. Ona przyjdzie tak za 10 lat :D nie chce zebys mnie zle zrozumiala, kazda z nas miala kiedys 20 lat. Kazda wtedy uwazala ze wszytskie decyzje ktore podejmuje sa sluszne i jedyne. Gdyby mnie uwczesny chlopak nie rzucil to tez bym za niego wyszla. Oj jakzebym zalowala. Ale wtedy nie moglam tego wiedziec.
Super ze sie spelniasz w rodzinie, bo to najwazniejsze. Jedyne co chce napisac to to, ze nie kazdy w tym wieku jest na to gotowy.
Ja mialam 18 lat i wcale nie bylo za wczesnie jak dla mnie.. tworzymy z mezem i corka wspaniala kochajaca rodzinke a niedlugo bedzie z nami nasz drgui wymarzony skarb:) Jesli mają z czego zyc, gdzie mieszkac, maja prace, kochają sie i sa odpowiedzialni to czemu nie...
A czy malzenstwo wyklucza naukę? Mozna byc po slubie i dalej sie edukować. Nie widzę w tym żadnego problemu. Ja kiedy zaszłam w ciaze kończyłam college. Zrobilam sobie rok przerwy i teraz jestem na pierwszym roku studiów. I ani małżeństwo, ani dziecko nie przeszkadza mojej dalszej edukacji ;)
wszystko zależy od człowieka, ja mając lat 19 ( obecnie 22,5) wyprowadziłam sie z domu, usamodzielniłam, zaczęłam pracę ( ale zrobiłam przerwę w nauce) zamieszkałam z moich chłopakiem, z którym byłam od początku liceum to wspólne życie, płacenie rachunków robienie zakupów to była dla nas fajna szkoła, no i mało się nie pozabijaliśmy :P choć miał mi się oświadczyć w moje 20 urodziny, miałam kredki w głowie( nie mówię, że teraz nie mam, ale trochę jednak dojrzałam ), nie mogłam się doczekać i bym się zgodziła... no ale poznałam obecnego mojego, zerwałam z tamtym i trafiła się ciąża mama zabroniła mi brać ślub w ciąży czy zaraz po, ale i tak nawet o tym nie myślałam dała mi minimum 2 lata po urodzeniu, no i pod koniec kwietnia minie te 2 lata :P ja sobie pomyślę co by było gdybym Pawła nie poznała, to zapewne byłabym już rozwódką lub żyła w związku ' z przyzyczajenia' oczywiście nie mówię, że każdy związek 'licealny' taki jest, znam pary co są szczęśliwe ze swoją szkolną miłością :)