Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthorAnecia84
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Ja zawsze chciałam mieć co najmniej trójkę dzieci. I kiedy o pierwsze walczyliśmy aż 7 lat to już wiedziałam że jak Bóg da to i czwórkę chce mieć. Jak patrzę na moją trójkę jak się tak razem bawią to aż serce rośnie. Czuje się w końcu spełniona. Po siedmiu latach walki doceniam że dziecko to prawdziwy cud. Ja mam szczęście mieć aż trzy.
    -- ;;;;
  1.  permalink
    Magdalena to tylko takie strachy, potem samo się jakoś wszystko układa :).Polecam ,wspaniale jest mieć dużą rodzinę:)
    -- ❤️Martusia2004 Aniulka2011 Dorotka2013 Marcinek2017❤️
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Ja zawsze mówiłam, że chce mieć 3 dzieci, mąż nawet mówił o 4, ale jednak na 2 poprzestaniemy.
    Czasem myślę o synu, ale nie chce znów przechodzić tych wszystkich stresów, placzow, nieprzepanych nocy, brudnych pieluch i uziemienia na kolejne lata.
    Druga sprawa to finanse, 2 dzieci damy rade pomoc, jak będą szły na studia, ale przy 3-4 było by już ciężko.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Ja bym bardzo chciała trzecie, zwłaszcza córkę :tongue: :tongue:
    Natomiast kiedy jadę z nimi do ginekologa (bo nie mam żywcem z kim zostawić), do weterynarza targajac dwa kontenery z kotami, albo wracam umordowana z Biedry, siatami obwieszona jak bezdomna a Hug wyje, że chce na ręce to sobie najzwyczajniej w świecie nie wyobrażam jeszcze nosidełka z małym niemowlakiem w środku :neutral: :neutral:
    Mówią, że kobieta zawsze da radę, ze wszystkim sobie poradzi etc. Możliwe, że tak. Ale coraz częściej myślę, że po prostu nie chcę tego sprawdzać i testować moich pokładów siły :wink:
    Gdybym może miała większą pomoc męża, babć czy tam kogoś to nawet dzisiaj mogę rodzić, ale jak mój mąż po pojawieniu się trzeciego dziecka zaczął by jeszcze więcej pracować (bo koszty utrzymania rodziny rosną) to weź że idź że w kukurydze :confused:
    --
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeNov 22nd 2017 zmieniony
     permalink
    Elyanna: marion, ale czujesz jakiś cień żalu po tej decyzji?

    Był taki okres, bardzo krótki, kiedy Fryc miał parę miesięcy, że byłam TOTALNIE wydojona z sił (nadal jestem zmęczona i niedosypiam, ale wtedy to było apogeum) - pewnej nocy, kiedy Fryc szalał, powiedziałam w złości do męża, że żałuję że on jest... :confused: Mąż był wściekły, wypominał mi to kilka miesięcy. Ale wieci - to było wypowiedziane w złości, w mega zmęczeniu, w maratonie nieprzespanych nocy, więc poziom frustracji sięgnął zenitu.

    Myślę czasami o trzecim. Ale myśli takie mnie nachodzą głównie wtedy, gdy jest spokój - dzieci zdrowe, Fryderyk dobrze sypia. Bo gdy choróbska atakują, nocki tragiczne, bo nos zatkany, gorączka, albo zęby idą, to mi się totalnie odechciewa. I każdego poranka również - kiedy wstaję o 5:30, muszę sama ogarnąć siebie i dzieciaki - a one nie współpracują. Heniu poszedł od wrzenia do I-szej klasy - myślałam głupia, że będzie samoobsługowy i zaoszczędzę czas i nerwy. Ale gdzie tam! Mam z nim gorzej niż z Fryckiem. Codziennie ta sama udręka - problem dobudzić, ściągnąć z łóżka, namówić do zjedzenia śniadania, ubrania się. Poganiam go, ale tempo jest ślimacze.
    Myślałam, że mąż będzie pomagał, ale okazało się, że sama lepiej sobie radzę - z rana mam zaplanowaną każdą minutę i codziennie wyrabiam się na czas. Gdy jest mąż w domu, i niby dodatkowa para rak do pomocy, zawsze jestem spóźniona... Ostatnio walnął focha, bo mu powiedziałam, że wolę gdy go nie ma w domu - bo mi nie zaburza harmonogramu i logistyki, heh.

    A teraz odpowiedź na Twoje pytanie - czy żałuję decyzji o drugim.
    Otóż z perspektywy czasu widzę, że moje wieloletnie obawy przed drugim dzieckiem dotyczące głównie strachu o nie poradzenie sobie z dwójką, były bezpodstawne. Dochodzę do wniosku, że im więcej ma się na głowie, tym lepiej człowiek funkcjonuje, więcej zrobi. Jest mega niedoczas, ale da się to ogarnąć. Jedyny minus taki, że mam mniej czasu dla siebie - dawniej był czas na makijaż, ułożenie włosów, lepszy ubiór (bardziej kobiecy - spódnice, bluzeczki tip.). Teraz wiążę włosy w kitkę, makijaż robię w locie, zakładam jeansy i lecę.
    Przy trójce, pewnie tez był ogarnęła (bo bym musiała w końcu), ale już bym była z deka zajechana - do pracy bym bankowo chodziła w dresie. No i koszty - na dzień dobry zmiana samochodu na jakiegoś vana. Nie wspominając o wydatkach jednocześnie na żłobek/przedszkole/szkołę. Na odzieży może bym zaoszczędziła - ale tylko w przypadku trzeciego syna (choć nie powiem - perspektywa czterech pindoli w domu nie jest fajna...).

    Reasumując - nie żałuję drugiego dziecka. Żałuję natomiast, że wcześniej się nie zdecydowałam. Bo gdybym urodziła drugie powiedzmy 3 lata po pierwszym, to kolejne mogłoby być za kolejne trzy lata i tym sposobem Fryderyk byłby trzecim dzieckiem. A tak w wieku 37,5 lat mam dwójkę i na trzecie raczej się nie zdecyduję, bo już wiek nie ten. Ktoś tu napisze zaraz, że jest pełno matek w wieku +/- 40 lat - tak wiem, ale ja, mimo iż fizycznie u mnie OK i pewnie dałabym radę, to jestem zmęczona tymi nockami nieprzespanymi (niedosypiam od 8 lat!), męczą mnie wszelkie wyjścia z domu, bo zawsze z dziećmi (które jojczą, bo im się nudzi, bo pić, bo siku, bo gorąco), wiecznie jestem w niedoczasie, wiecznie wszystko "szybko, szybko", wiecznie z tobołami z marketów, a tu Fryc się drze, a Henry z muchami w nosie... Zwyczajnie chcę "pożyć" - poczytać książki, podziobać na działce (bo lubię), wyjechać na urlop i odpocząć (a nie naciągać się z wrzaskunami, haha). Może gdybym miała "złote dzieci", grzeczne aniołki, to bym i czwórkę pyknęła, ale mam dwa nerwusy i chyba starczy.
  2.  permalink
    Ja mam inne doświadczenia nie żałuję swoich decyzji ,ale jak to mówią co kraj to obyczaj ,co człowiek to inna historia.
    -- ❤️Martusia2004 Aniulka2011 Dorotka2013 Marcinek2017❤️
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeNov 22nd 2017 zmieniony
     permalink
    Teo, napisałaś to, co mnie nurtuje przy oporze przed kolejnym dzieckiem. Ciążę, choć idealne nie były - lubię. Rodzenie - 2 porody to był pikuś, więc traumy nie mam. Sama opieka nad dzieckiem mnie nie przeraża. Ale te pojedyncze sytuacje o których piszesz - miewam i łatwo nie jest. poza tym moja niestabilność emocjonalna i trudności w samokontroli- nie wiem czy dałabym radę. A raczej obawiam się że nie, i ze dzieciom traumę psychiczna zgotuję :(
    Chyba że się wreszcie na leczenie zdecyduję i efekt będzie zadowalający.
    A tak póki co jedyne, co by mnie "ratowało" to wpadka bo świadomie to się nie zdecydujemy. A i wpadka w naszym przypadku łatwa nie będzie :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Ja jeszcze wspomnę o poświęcaniu czasu dzieciom.
    Z jednym dzieckiem problemów nie ma. Przy dwójce już trzeba kombinować, szczególnie jeśli różnica wieku jest większa, tak jak u mnie, więc problemy inne. Np. Fryc chce się bawić, a Henryk potrzebuje pomocy przy zadaniu domowym. Wtedy ani jednemu, ani drugiemu nie mogę poświęcić czasu w 100%-ach. Skaczę od jednego do drugiego.
    karolciat: Ciążę, choć idealne nie były - lubię. Rodzenie - 2 porody to był pikuś, więc traumy nie mam. Sama opieka nad dzieckiem mnie nie przeraża

    Podpisuję się.
    karolciat: A tak póki co jedyne, co by mnie "ratowało" to wpadka bo świadomie to się nie zdecydujemy. A i wpadka w naszym przypadku łatwa nie będzie

    U mnie podobnie - jedynie wpadka da efekt, ale to nierealne przy moich skrupulatnych obserwacjach i pomiarach.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    No u mnie też wraz z wiekiem maleją pokłady angielskiego spokoju, więc boję się że jakbym urodziła takiego samego Dziada jak Hug to nerwica murowana :smile:
    Bo Nineczek mogłabym mieć spokojnie jeszcze z pięć sztuk, ale jaka gwarancja że będzie dziewczynka? :wink:


    Dlatego me matczyne uczucia zaczęłam w koty ładować, może to uspi mój instynkt macierzyński :rolling:
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    TEORKA: Dlatego me matczyne uczucia zaczęłam w koty ładować, może to uspi mój instynkt macierzyński


    My mówimy, że w przyszłości kupimy sobie psa, zamiast robić dziecko:jumping:
    --
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeNov 22nd 2017 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Dlatego me matczyne uczucia zaczęłam w koty ładować, może to uspi mój instynkt macierzyński :rolling:

    Malisiek: My mówimy, że w przyszłości kupimy sobie psa, zamiast robić dziecko :jumping:

    Ja mam rybki (akwarium 70 litrów) - często zapominam im żarcia sypnąć :tooth:
    • CommentAuthorolza21
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    marion, jakbym czytała o sobie :) Pierwszy syn dał popalić, a drugi miał być aniołkiem - nie jest w stanie pobyć 3 sekundy w jednym miejscu. Czasami jest mega ciężko, ale i tak myślimy o trzecim :)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    No ja z moimi kotami w ciągu ostatniego tygodnia byłam więcej razy u weta niż z dziećmi u lekarza w ostatnim miesiącu. Oraz dużo więcej na leczenie kotów wydalam, także może to dobry sposób :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    O matki! rozumiem te rozterki. Ja akurat trzeciego nigdy nie chciałam i nie chcę, prokreacja zakończona na amen.

    Sen jak dla mnie jest przereklamowany :P śpię z przerwami co 2h, z dzieckiem przy cycku, często częstszymi, ale potem w ciągu dnia jakoś wcale nie czuję się zmęczona, owszem o tej 19stej już ledwo włóczę nogami, ale w ciągu dnia funkcjonuję normalnie. Ja bym chciała raz w miesiącu wyjść gdzieś wieczorem, a nie ciągle tylko dom i dom. Jak znajomi zapraszają do siebie na popołudniową kawkę to czasem jak przemyślę jak to pakuję te dzieci do auta, każde z ubraniem na przebranie, czymś do jedzenia dla niemowlaka, pieluchy, chusteczki, foteliki, sreliki... a jeśli jeszcze przynajmniej jedno z nich jest nie w sosie to już w ogóle rezygnuję, bo to tylko męczarnia dla wszystkich. Też chodzę w kucyku, ubraniach sprzed dwóch ciąż, bo szkoda coś nowego kupować jak zaraz dzieci zapaćkają jedzeniem czy śliną. Musi być wygodnie, nic sztucznego, bo idzie sie przy nich zapocić nieraz :P Zanim wyjdę gdziekolwiek (ja również wszędzie z nimi of kors) to muszę przypilnować czy każda odsikana, najedzona, odpowiednio ubrana... koniec ze spontanicznym wyjściem na spacer, do sklepu itp. Z jednym dzieckiem to była bajka, uwaga skupiona na jednym pisklęciu. Jest ciężko, ale nie narzekam absolutnie, bo przynajmniej w końcu jestem zdrowa, mam siłę na wszystko. Ostatnio miałam 2 ostre zapalenia oskrzeli jedno po drugim i nawet na zastrzyk musiałam iść z małą na rękach, bo nie miałam z kim zostawić.
    --
    •  
      CommentAuthorMuriah
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Ja się wypowiem jako mama trójki synów. Mówię oczywiście o swojej sytuacji, czyli dzieci małe (5;4;1,5), charaktery różne, ale żaden nie jest aniołkiem. Ja jestem twarda sztuką, ciężko mnie załamać, więc robię dla nich co mogę, chodzą do przedszkola, na piłkę, na basen. Dymam z nimi na zajęcia plastyczne, do znajomych, gdzie sobie wymyślimy, tam idziemy. Ale szczerze - dla mnie to surwiwal. Trzeba to lubieć, mieć zdrowie i chęci. Ja dla siebie wyhaczam czasem godzinkę na ćwiczenia w domu 3\4 razy w tygodniu. To mi daje siłę na wielu płaszczyznach. Są sytuacje trudne i jeszcze trudniejsze. Staś na mocny charakter i nieraz jak urwali awanturę, to autentycznie ręce opadają. Najmłodszy nie usiedzi sekundy. Najstarszy cały dzień gada. Ale ja to lubię, chociaż nieraz spocę się przy nich z wysiłku i nerwów jak szczur. Zalety są takie, że oni się nie nudzą, zawsze mają towarzyszą do zabawy, mnie w ogóle nie angażują lub bardzo mało. To jest zaletą małej różnicy wieku. No i cudowna sprawa - zawsze pełna chata, śmiechy, zabawy, przytulasy. Mnie takie życie odpowiada. Ale nie mogę jednoznacznie powiedzieć - polecam. Bo wiem, że to nie jest rozwiązanie dla każdego. Trzeba podchodzić do problemów zadaniowo i logistykę mieć na wysokim poziomie. I to lubieć.
    Teraz czekamy na kolejnego bobasa. Bardzo się cieszymy. Tym razem, to dziecko znalazło nas. Wierzę, że nadal jakoś wszystko ogarne, choć nie ukrywam, że strachu nieraz pełne gacie.
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Muriah pięknie :) gratuluję:)
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Elyanna: Jak znajomi zapraszają do siebie na popołudniową kawkę to czasem jak przemyślę (...) to już w ogóle rezygnuję, bo to tylko męczarnia dla wszystkich.

    Ja podobnie - za dużo zachodu, pakowania.
    Jeździmy raz na kilka miesięcy to teściów na 3-4 dni - zabieram pół mieszkania (odzież, leki w razie WU, wózek, krzesełko do karmienia)...
    Elyanna: Ostatnio miałam 2 ostre zapalenia oskrzeli jedno po drugim i nawet na zastrzyk musiałam iść z małą na rękach, bo nie miałam z kim zostawić.

    W drugiej ciąży nie miałam z kim zostawiać starszaka i chodził ze mną do gina co miesiąc - zawsze patrzyliśmy razem na USG :bigsmile: Był ze mną na wszystkich 9-ciu wizytach - mąż tylko na jednej.
    Muriah: Trzeba podchodzić do problemów zadaniowo i logistykę mieć na wysokim poziomie. I to lubieć.

    Każdy jest inny - Tobie to pasuje, lubisz to, a inna jest udręczona. Samo życie :cool:
    •  
      CommentAuthorAgnieszka79r
    • CommentTimeNov 22nd 2017 zmieniony
     permalink
    Tak właśnie jest jak pisze Muriah, trzeba to lubić.
    .
    Większe strachy właśnie nam się zaczynają 13-latka to jest hardkor :))
    -- ❤️Martusia2004 Aniulka2011 Dorotka2013 Marcinek2017❤️
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 22nd 2017 zmieniony
     permalink
    A ja się trochę nie zgodzę, że to od "lubienia" zależy.
    Bo ja też lubię być z dziećmi, siedzę w domu już prawie 7 lat, ani na chwilę w międzyczasie do pracy nie poszłam, bo chcę zawsze wszystko sama.
    Wiecie o co chodzi ?
    Tylko, że gdybym urodziła teraz trzecie to mi najzwyczajniej w świecie zabraknie rąk, bo mam tylko dwie :smile:
    Przykładowo - wczoraj szłam z dziećmi w deszczu z samochodu, w jednej ręce niosłam kontener z dwoma kotami, na biodrze niosłam Huga, bo go noga boli, zsuwał mi się bo kurtki śliskie, kontener wypadł mi na schody, kiedy próbowałam Huga drugą ręką sobie na tym biodrze podrzucić, Nina cała mokra, ja cała mokra, Hug wyje, ciemno jak w dupie [bo to 18-sta była], podchodzimy pod klatkę, nie mam jak otworzyć drzwi, proszę Ninę, ona próbuje ale nie może bo drzwi ciężkie, stawiam więc kontener, otwieram Ninka wchodzi, biorę kontener, ledwo udaje mi się wejść zanim się drzwi nie zamkną, dochodzimy do drugich, też zamknięte, muszę wyjąć z torebki klucze. No i cała historia od nowa, a potem jeszcze drzwi wejściowe. Nie wspomnę o drodze z mieszkania do auta, z auta do gabinetu wet, potem znowu do auta itp itd
    Cały nasz wyjazd trwał może z 40 minut a ja czułam się jak po maratonie :wink:
    I lubię być z dziećmi, lubię się nimi zajmować, ale jakbym miała jeszcze trzecie dziecko i przyszło by nam taką wyprawę uskutecznić, to nie wyobrażam sobie po prostu logistycznie tego zrobić.
    Tak wiem, mogłabym jechać jak mąż będzie w domu, bez dzieci itp.
    Tylko, że akurat wczoraj męża nie było [wrócił ok 23-ciej] a z kotem musiałam jechać na tzw CITO bo rzygał krwią i robakami, a jak na złość zupełnie nie było nikogo, kto by mi chwilę dzieci popilnował. Była może jedna sąsiadka, ale zaś Hug sie jej panicznie boi i nie byłoby szans, żeby został.
    A niestety ostatnio zawsze się coś dzieje jak właśnie jestem z nimi sama i kompletnie nie mam nikogo do pomocy.
    Jak nie Nina łamie rękę, to Hug nogę, albo nagle coś kotu, albo Hug się dusi, albo muszę do ginekologa bo mam wizytę zaklepaną od miesiąca a mama, która obiecała, że przyjdzie dzwoni godzinę przed, że jednak nie da rady, a mąż jest na szkoleniu i nie wróci w godzinę, bo jest 200 km od domu itp itd
    Gdybym wiedziała, że mąż zawsze o tej 16-17 jest w domu, że zawsze mogę liczyć na babcię mieszkającą dwa bloki dalej [a niestety nie mogę prawie nigdy], że zawsze będzie ktoś kto pomoże w razie wu no to ten.
    Mogłabym mieć nawet piątkę, bo lubię to bardzo i dobrze mi w domu z dziećmi :wink:
    --
  3.  permalink
    Teo mam 4 dzieci, nie mam kotów :))))
    -- ❤️Martusia2004 Aniulka2011 Dorotka2013 Marcinek2017❤️
    •  
      CommentAuthorbananowiec
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Haha to samo pomyślałam, Teo może byś tyle kotów nie miała :swingin: a tak serio to podobno najgorszy przeskok jest z 1 na 2 dzieci, logistyczy przeskok. Trzecie podobno nie robi różnicy :tooth: dla mnie z kolei jest to kwestia odpowiedniej różnicy wieku... Tak jak teraz mam jest ok, gdybym miała jedno po drugim to na bank bym się na 3 nie zdecydowała bo bym była wyeksploatowana całkowicie co teraz również ma miejsce ale nie w tak dużym stopniu . Dla mnie ważny jest stopień samodzielności dziecka, czyli mając niechodzące dziecko (Ola zaczęła sama chodzić mając 18miesiecy) nie zdecydowałam się na kolejne, żeby uniknąć sytuacji o jakich pisze Teo. A tak dzięki temu, że Ola jest już w pdkolu to ja połowę dnia mam tylko jedno dziecko na głowie.
    --
    •  
      CommentAuthorrumba
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    A ja wam powiem tak, że mi teraz przydałoby się trzecie dziecko ALE w wieku starszej córki. Było by mi dużo łatwiej.

    Często jak wychodzę gdzieś z dziećmi np. na plac zabaw, zabieram sąsiada, najlepszy kolega Nataszki, też 5 -latek.
    Oni się bawią, skaczą, miło czas spędzają, a ja spaceruje z młodym zapakowanym w Tuli. Jest miło, wszyscy są zadowoleni:)

    Jak jesteśmy sami to wiecznie słyszę ,,nudzi mi się, łap mnie, pobaw się ze mną itd. ,, a ja nie mogę wszystkiego zrobić mając malucha na sobie.

    Myślę, że duże znaczenie ma bardziej różnica wieku a nie ilość posiadanych dzieci. Mam tu na myśli jakość dnia, stopień zmęczenia a nie finanse. Bo wiadomo im więcej dzieci tym drożej.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 22nd 2017
     permalink
    Hahahaha nie no, wiem że biorąc tyle kotów sama sobie dołożyłam obowiązków i problemów. Ale to z kotami to był przykład, bo generalnie chodziło mi o to, że wszystko muszę z moimi dziećmi robić. Zakupy, moje wizyty u lekarzy, jakieś sprawy urzędowe itp itd.
    Wszędzie ich ciągne ze sobą, bo nie mam ich komu zostawić. No i w tym kontekście sobie nie wyobrażam mieć kolejnych.

    Ale strasznie bym chciała mieć tak, jak Rumba napisałaś, jeszcze ze dwie starsze dziewczynki. Takie w wieku 8 i 10 lat. To było by super!!! Właśnie teraz sobie uświadomiłam jak w domu jest cudownie jak dzieci od was przychodzą, a praktycznie są codziennie.
    --
    • CommentAuthorAnecia84
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Ja mam 12,5 letnią goldenke. Biedna już głucha i jak męża nie ma to ubieram cała trójkę i wieczorem pada czy nie pada idziemy na spacer bo przecież załatwić się musi. Mało tego starszaki się kłócą kto ma kupę po psie wyrzucić. W domu mam jeszcze papuge nimfe -takie nieplanowane zwierzątko sama nas znalazła A raczej mojego męża, siedziała na aucie i mój mąż ją złapał i od tej pory jest u nas. No i akwarium pełne rybek. Także my mamy fioła na punkcie dzieci i zwierząt. Chociaż nie raz pluje sobie w brodę po co mi to było, ale nie umiem sobie wyobrazić jak miałoby któregoś z nich nie być. Zastanawiam się co ja robiłam jak dzieci nie miałam heh. Wtedy to na noc czasu nie miałam. ;) Mój mąż jakby mógł to już by płodził czwartego potomka. Ja też sercem bym chciała ale głowa jakoś każe poczekać. Narazie chce na jakiś czas odczekać no chyba że Los zdecyduje za nas. :bigsmile::bigsmile:
    -- ;;;;
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeNov 23rd 2017 zmieniony
     permalink
    rumba: duże znaczenie ma bardziej różnica wieku a nie ilość posiadanych dzieci

    Masz rację - ale zostaje jeszcze kwestia charakteru i samoobsługi.
    U nas jest różnica 5 lat 9 mies. - myślałam, że starszak pomagał będzie. Fakt, czasem coś poda, chwilę się z młodszym pobawi, ale generalnie jest mega gamoniem i sam potrzebuje sporo mojej uwagi. Czasami łatwiej mi z młodszym niż z tym starszym, który już powinien być totalnie samodzielny.
    Generalnie odbił się na nim fakt urodzenia się brata - wprawdzie kocha go i nigdy na niego ręki nie podniósł, ale zauważyłam zmianę charakteru (na gorsze) i jakby uwstecznienie się. Ale to zapewne efekt tego, że już mu nie poświęcam 100 % czasu jak przed urodzeniem rodzeństwa, więc próbuje zwrócić na siebie uwagę.
    rumba: A ja wam powiem tak, że mi teraz przydałoby się trzecie dziecko ALE w wieku starszej córki. Było by mi dużo łatwiej.

    Mnie podobnie - szczególnie córka, bo są bardziej opiekuńcze i chętne do pomocy.
    .
    .
    Wiecie, gdy poznałam mojego męża, to on mówił już od początku, że będziemy mieć dwoje własnych dzieci i jedno adoptowane. I tak chodzi mi wciąż ta myśl głowie... Z podjęciem decyzji pewnie by nie było większych problemów, tylko te procedury i biurokracja - trwają latami.
    Ciąża i poród, jak dla mnie do przejścia - generalnie miło wspominam. Ale potem te nocki, pieluchy, ząbkowanie... Chciałabym od razu kilkuletnie dziecko, minimum 3-4-letnie. Bo takie to już bardziej samodzielne, bo pieluch nie używa, bo w paszczy zębów komplet, bo przede wszystkim dogadać się można i np. powie, gdy coś boli itp.
    •  
      CommentAuthormariaekad
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Ha :bigsmile:
    Mnie tylko tu brakuje ... U nas różnica niestety wymuszona przez los :cry: 9 lat... Serio dla moich dzieci to przepaść... Niśka ma 12 lat Domik 3,5...Jeszcze jak się urodził i przez 1 rok nie wiele mówił ;) to luzzz Młoda pomagała mi jak nie wiem, czekała na tego malucha z nami... A teraz to jest jakiś MEKSYK...
    Jednej lekcje pomagać drugie chce się bawić, bazgrze jej po książkach zeszytach i innych, przy tym jape drze niemiłosiernie bo śpiewa, że pół wsi go słyszy :)
    Potrafi podrzeć książki, ukradkiem wynieść picie z plecaka i młoda dopiero w szkole widzi, że ten gad jej zabrał...:shades:
    Do tego dom 168 m sprzątania itd...
    Do tego u nas dowóz dzieci do sąsiedniej miejscowości przy naszych dojazdach 60 km do Warszawy do pracy to jest jak wyprawa codzienna rumuńskim taborem w kosmos... o 5 rano...!!!! ubierać w kombinezon, do rodziców potem na łeb na szyje do roboty...
    Wracam tak zmechrana, że masakra :whorship:
    I codziennie to samo... Mamy jedno auto, którym mąż jeździ do pracy więc nie daj Bóg choroby zakupów jestem w czarnej dupie... :confused:
    I co??No marzy mi się 3 bobas... ale pewnie na marzeniu zostanie... A i marzy mi się siedzenie w domu :tooth::tooth: Boże daj wygrać w TOTKA :crazy:
    --
    •  
      CommentAuthorMuriah
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Wiadomo, że lubienie i gotowość na pewne trudy, to podstawowy czynnik generujący podjęcie decyzji o większej ilości dzieci. Ale jest mnóstwo innych. Do tego wora ograniczeń możemy dorzucić: finanse, możliwości lokalowe, posiadanie prawa jazdy, dużego samochodu i nawet właśnie tą osobę lub osoby, które w razie konieczności wizyty u lekarza zajmą się cała ekipa. Ale jak by nie było każdy patrzy na to subiektywnie, jednemu starczy, że ma 3 pokoje, inny musi mieć dom. Zawsze sprawa będzie się rozbijać o prywatne podejście. Przykładowo ja bez auta byłabym w ciemnej dupie. Mąż mieszka w innym mieście z racji pracy i widzimy się tylko na weekend.
    Organizacja - zdarzało mi się i nadal zdarza wchodzić do mieszkania na 2gim piętrze wieloetapowo. Siatki z auta na raty pod domofon, potem dzieci z auta, potem wszystko po pół piętra do domu. Nawet jak byłam z wielkim brzuchem a Stasia musiałam dosłownie ciągnąć, bo bez mamusi nie ruszy.
    Kolejna rzecz, nie zgadzam się z twierdzeniem, że między dwa, a trzy nie ma wielkiej różnicy. Pewnie dlatego, że mamy dwie ręce, a trzecia jednak nie dorasta po porodzie, choć powinna. I noga najlepiej też :wink:
    I tak jak piszecie, różnica wieku zapewne jest kluczowa, tu bym się zgodziła.
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeNov 23rd 2017 zmieniony
     permalink
    Muriah: Przykładowo ja bez auta byłabym w ciemnej dupie. Mąż mieszka w innym mieście z racji pracy i widzimy się tylko na weekend.

    Ja podobnie - mam swoje auto, a mąż swoje. Nie wyobrażam sobie nie mieć samochodu tylko dla siebie. Przy czym mąż pracuje po 12 h przez pół miesiąca, więc wtedy mogę liczyć tylko i wyłącznie na siebie.
    Muriah: Do tego wora ograniczeń możemy dorzucić: finanse, możliwości lokalowe, posiadanie prawa jazdy, dużego samochodu i nawet właśnie tą osobę lub osoby, które w razie konieczności wizyty u lekarza zajmą się cała ekipa.

    Ja bym domu nie chciała - mam mieszkanie 73 m2 i czasami jestem zła, bo wydaje mi się za duże, gdyż sprzątania jest sporo. Gdybym miała ogarnąć dom >100 m2 i jeszcze ogród, to bym ocipiała chyba.
    Finanse - poważny argument.
    Osoby do pomocy - ja nie mam nikogo. A chciałabym. I nie chodzi mi tu o codzienne podrzucanie dzieci do babci/cioci, tylko o to, żeby raz na jakiś czas, w razie WU, móc dzieciaki "sprzedać" komuś na godzinę, dwie. Przykład taki: gdy Henryk był w przedszkolu, to ZAWSZE spotkanie z rodzicami wypadało wtedy, kiedy mąż był w pracy - zabierałam więc Henia ze sobą (i siedział sam w sali obok), albo nie jechałam wcale. Kolejny przykład - wspomniane wcześniej wizyty u gina w II ciąży - Heniu ZAWSZE jeździł ze mną, bo terminy wypadały, gdy mąż w pracy. Masakra. I tak jest cały czas - albo ciągnę dzieci ze sobą (ale wtedy zawsze nerwówka i nie do końca załatwiona sprawa, bo marudzą), albo rezygnuje z wyjścia/wyjazdu.

    Dla mnie ten ostatni argument jest bardzo ważny. Móc w spokoju cokolwiek załatwić. A nie wiecznie z kimś u boku i w biegu, w niedoczasie.
    I cieszę, że do pracy chodzę, bo tam odpoczywam...
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 23rd 2017 zmieniony
     permalink
    Muriaszku i Twój mąż jeszcze mieszka w innym mieście??!!
    O rany Julek szacunken miliunken i już się nie odzywam :rolling:
    --
    •  
      CommentAuthorIwonkaLA
    • CommentTimeNov 23rd 2017 zmieniony
     permalink
    A ja powiem, że miedzy moimi jest niecałe 1,5 roku różnicy i czuje się umęczona.
    Oczywiście teraz już jest duuuuużo lepiej bo dzieci świetnie sie dogadują, bawią, jedno drugie uczy, jedno drugim się zajmie a ja mam czas na gotowanie, sprzątanie itd
    Ale Nikt mi nie odda tych kilku wcześniejszych lat kiedy jednak dzieci niby na innym etapie rozwojowym, ale oboje potrzebowali mojej uwagi JUŻ, TERAZ, NATYCHMIAST!
    Nie miałam szans się wyspać miedzy jednym a drugim dzieckiem, nie miałam szans popracować, nie odnowiłam kontaktów towarzyskich, nie wiem jak to określić...ale po prostu nie miałam szans na choćby chwilowe życie także dla siebie.
    Nie mam na myśli, że zupełnie nie żyje dla siebie, ale nie czarujmy sie...dzieci to priorytet i jednak to One są na pierwszym miejscu.
    Teraz jest tak, że tylko ja w rodzinie nie pracuje. I choć mieszkamy wszyscy blisko siebie, to generalnie musimy z mężem liczyć na siebie.
    Wszędzie tez dzieciaki ze mną chodzą, jeżdżą...i to serio, czasem niezle wyzwanie zważywszy gdy na dworze leje i wieje a tu trzeba jechać w 10 miejsc, odpowiedzieć ba srylion pytań zadawanych jednocześnie z tym samym priorytetem ważności, wszędzie szukać miejsca parkingowego, rozbierać się na miejscu i tarabanic z tymi kurtkami i szalikami, wypakowywać dzieciaki z i do samochodu, skupić sie na ich bezpieczeństwie itp itd
    U mnie jeszcze zdrowie mocno szwankuje...moje i dzieci...a to utrudnia sprawy jeszcze bardziej.
    I choć kocham dzieci, choć uwielbiałam być w ciąży i rodzic...to jednak wiem, że nie poradziłabym sobie z kolejnymi dziecmi...albo inaczej, moje zdrowie nie dałoby rady...
    Zabrzmi to może oschle, ale zeby moje dzieci miały mamę w całości i żywa, to musza być tylko we dwoje!
    Choć serce czasem pika w kierunku bobasków...
    •  
      CommentAuthorMuriah
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Marion to mamy taki sam metraż :bigsmile: Ale mnie by się jeszcze jeden pokój przydał. A najlepiej dom, żeby sąsiadów pod spodem nie było, bo narzekają, że dzieci biegają. Ale domy w okolicy, która jestem zainteresowana są poza moim zasięgiem finansowym. Może coś jeszcze wymyślę.
    TEO tak, mój mąż pracuje na kontraktach. Nieraz pakujemy nasz wóz cygański i jedziemy z nim na 2 tygodnie, żeby dzieci poprzesuwały z ojcem trochę dłużej. Ale on i tak pracuje po 10-13h, więc wiadomo jak to wygląda. Ale w mieście rodzinnym mam rodziców, teściów i przyjaciół, więc mam na kogo liczyć. Oczywiście mówię o sprawach incydentalnych, ale to jednak wielka pomoc. Nie wyobrażam sobie iść do ginekologa z trójką. Chyba byśmy się na YouTube znaleźli :wink:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Ja się czuję wyeksploatowana fizycznie i psychicznie. Mój mąż jest tylko na weekendy, ja pracuję i ogarniam wszystko, co związane z życiem codziennym. Teraz doszła dodatkowo terapia z Łucją - raz w tygodniu + codzienne ćwiczenia i masaż zajmuje mi to godzinę. Nie mam żadnej pomocy z zewnątrz, babcie są 230 km od nas, nie mam znajomych w miejscu zamieszkania, jedynie raz w tygodniu na 2 godziny przychodzi córka sąsiadów zająć się starszą, wtedy zabieram młodszą na zajęcia na basen.
    Także ja dziękuję za 3 dziecko, patrząc na starszą córkę widzę, jak bardzo się zmieniła na gorsze, kiedy pojawiła się siostra - aczkolwiek młodsza jest bardzo pogodnym i wesołym dzieckiem, co trochę mi rekompensuje straty moralne poniesione z powodu zachowania starszej.
    Teraz mam zamiar zając się bardziej sobą - dla siebie ja jestem priorytetem, bo beze mnie i mojego zaspokojenia potrzeb cały system oparty na mnie zaczyna się walić.
    --
    •  
      CommentAuthorcarottka
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Temat jak dla mnie na czasie:cool: Od jakiegoś czasu mąż próbuje mnie nakłonić do drugiego dziecka. Z jednej strony chcę, a z drugiej strony jak pomyślę o nieprzespanych nocach, itp to mi się odechciewa. Mieszkamy 400km od rodziny, mój mąż całe dnie spędza w pracy, nie mamy tu jak na razie żadnych znajomych. Może zabrzmi to egoistycznie ale chcę mieć czas dla siebie, iść na basen, możliwość posiedzenia i wypicia w spokoju ciepłej kawy. Z dwójką dzieci o różnicy wieku 6 lat nie było by mowy. Z drugiej strony, Kubie jako jedynakowi może być w przyszłości ciężko jak nas zabraknie.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeNov 23rd 2017
     permalink
    Laski, marudzicie :wink::devil:

    jak nie można jak można wszystko :devil::devil::devil: no skoro Lewa daje radę :devil::devil::devil:

    I staram się zaszczepić, pokazać, że wszystko jest możliwe, że można pogodzić pracę, podróże, tworzenie własnej firmy i trening z dzieckiem - przekonuje żona piłkarza, zarabiającego 15 milionów euro rocznie, plus premie i bonusy. Ja z moją Klarunią często ćwiczymy. Ona leży na brzuszku, pełza delikatnie, ćwicząc ze mną, a ja na przykład w pozycji klęk w podporze. To są fajne rzeczy, bo chcę moja córeczkę od początku uświadamiać, jak ważne to są aspekty w naszym życiu.
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeNov 24th 2017 zmieniony
     permalink
    Elfika ;)
    Oczami wyobraźni zobaczyłam mój trening :P dzieciaki pełzające wśród nas :P albo jak zakładam urządzenie do rozciągania którego muszę mieć 15 min na sobie a Maluch właśnie pełznie do kwiatka i żwirku który jest w doniczce ;) nie No super :P
    ...
    Ja ma dwóch chłopców prawie 14 latka i 5 latka :P i chce mi się 3 :) leczę się aby było trzecie ;) duża różnica wieku jest fajna ale to zależy od harakteru starszaka i młodszego. Pracuje zawodowo i to chyba więcej niż mój mąż plus mam ciężkie treningi plus zawody. Ale w rym związku jest nas dwoje. Obydwoje mamy dzieci i obydwaje mamy obowiązki. Nie ma ze jedno więcej jedno mniej. Te dzieci są nasze nie moje ...
    --
  4.  permalink
    To się uśmiałam :))))))))))) z Lewi :))))))))) ech dobre dobre:))))))))złote myśli
    -- ❤️Martusia2004 Aniulka2011 Dorotka2013 Marcinek2017❤️
    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeNov 24th 2017
     permalink
    Jestem w stanie dać tylko Oooo. Bo jak próbuję to skomentować to słów mi brak, cycki na podłodze, mózg na ścianie. Nie wiem czy się śmiać czy rzygać... Oderwanie od rzeczywistości to delikatne określenie. Potem świeżo upieczona mamusia ma depresję, bo jak to?! Mój Brajanek nie chce ze mną ćwiczyć, tylko płacze albo gryzie mi kapcia?! Przecież od początku go uświadamiam jak ważne to aspekty w moim życiu!
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeNov 24th 2017
     permalink
    mnie ona autentycznie wkurwia. a najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że to co pieprzy jest zwyczajnie niebezpieczne bo tysiące bezmózgich lasek idą jej wytycznymi nie patrząc, że jest gwiazdka w promocji.
    •  
      CommentAuthorbananowiec
    • CommentTimeNov 24th 2017
     permalink
    Tak więc Teo po co ci trzecia ręka do otwierania drzwi, porozmawiaj z dziećmi jakie aspekty są w życiu ważne no i załatwione, w końcu wszystko jest możliwe :tooth::tooth:
    --
    • CommentAuthorGabcia_I
    • CommentTimeNov 24th 2017
     permalink
    Jakbyscie zarabiały tyle co ona też byście tak pisały i słodko cwierkaly. Przecież zrozumienie marketingowych zagrywek nie jest takie trudne.

    Tylko czy życie na świeczniku kiedy ma się już maleństwo jest bezpieczne w dzisiejszych czasach? Swirow nie brakuje.
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeNov 25th 2017 zmieniony
     permalink
    Ja lubię być mamą trójki (4,5 roku, 2 lata, 5 miesięcy). Czuję, że dopiero teraz tak naprawdę kocham dzieci "gratis" - tzn. bo są. Przy pierwszym była panika w czołgu, przy drugim giga nieogar. Teraz jest po prostu czulej, więcej śmiechu. Choć nerwów nie brakuje momentami, gdy starsi dokazują a mała się drze.
    Lubię jednak siebie jako matkę teraz, przy trzecim. Mądrości i spokoju we wnętrzu mi przybyło.
    Przy pierwszym byłam narzekarą straszną. Przy drugim też trochę. Teraz czuję miłą adrenalinkę, że już wyszłam poza "model 2 plus 2" na własną odpowiedzialność i muszę po prostu spiąć pośladki i dać radę.
    Teraz narzekam o wiele mniej. Wybieram sobie te rzeczy, które są ważne dla mnie i małymi kroczkami upycham również swoje cele w dobę (takie jak wyjście gdzieś, zaangażowanie społeczne, towarzyskie itp). Oczywiście, gdy chorzy, to te sprawy okresowo biorą w łeb.
    W końcu delektuję się czasem w domu, a pracę (1 godzinka dziennie) traktuję tak, jak powinnam: czyli na chwilę obecną mało jej czasu przeznaczam i nie czuję się winna, bo ten czas, który jest teraz, szybko minie.

    Treść doklejona: 25.11.17 10:21
    Lewandowska jednej rzeczy nie rozumie: że każda jest inna. Nie zawsze mamy ochotę z taką samą werwą oddawać się wielozadaniowości. Są okresy, kiedy chcemy skupić się na jednym. Cieszę się, że w naszym kraju jest różnorodność podejścia - są mamy w domu, są mamy na etatach, są nianie... jedyne czego nie popieram może to eksploatowania babć na pełny etat, bo jednak uważam, że rodzice powinni być rodzicami.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 25th 2017
     permalink
    Muriah, popraw swój ciązowy suwaczek. ;-)
    --
    • CommentAuthorskapula
    • CommentTimeNov 26th 2017
     permalink
    U mnie temat trzeciego dziecka na topie... Mąż chcę, ja nie jestem przekonana....albo, jestem tak zmęczona, że sobie tego nie wyobrażam...

    Co do Lewandowskiej, obserwowałam ją przez jakiś czas na IG...i uważam, że to nie kobieta, tylko jakiś twór marketingowy..Nie chodzi o jej figurę po ciąży, bo osobiście znam wiele, normalnych kobiet, które po ciąży wyglądają jak milion dolców. Ale jej nie da się słuchać, jest tak sztuczna, tak oderwana od rzeczywistości, przy tym irytująco nachalna w sposobie bycia.
    -- [/url][/url]
    •  
      CommentAuthorrumba
    • CommentTimeNov 26th 2017
     permalink
    Mnie tam Lewandowska czy inna świeżo upieczona mama-celebrytka nie bardzo interesuje a już napewno nie zaburza mój obraz macierzyństwa.
    Jestem na tyle świadoma, że wiem co jest prawdą a co fałszem. Generalnie mam to głęboko gdzieś co ona i inne robią ze swoimi dziećmi:)
    Ja mam swoje życie, swoje dzieci i swój sposób na nie.

    A w temacie to mój mąż coś ostatnio napomniał o trzecim dziecku, co prawda po trzech drinkach ale już mi się słabo zrobiło :)))


    :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 27th 2017
     permalink
    Hehe, Rumba :) mi sie slabo na mysl o drugim robi :)
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeNov 27th 2017
     permalink
    Kwestia ustawienia sobie priorytetów tak naprawdę :-) Życie też co nieco weryfikuje, oczywiście, bo dzieci nie przychodzą regulaminowo jak paczka z DHL. My zawsze chcieliśmy trójkę. Teraz już nie planujemy, bo oboje mamy bliżej do 40 niż do 30, a wiek też ma znaczenie.
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeNov 27th 2017
     permalink
    my jak już Luśka się urodziła wiedzieliśmy że na jednym się nie skończy, o trzecim myślałam już na kilka h po urodzeniu Kosmy:P
    nie wykluczam posiadania czwórki a nawet piątki ale tu warunkiem jest wygranie w ekstra pensji :bigsmile: no chyba że nas tak trzecie sponiewiera, że się odechce

    ja wychodzę z założenia że przy jednym ma się czasem dość i chce sie skakać z okna... z dwójką jest nieco ciężej ale do ogarnięcia
    zawsze sobie powtarzam, że jakoś trzeba sobie w życiu radzić , nie ma lekko
    teraz się okaże jak to będzie z trójką :devil: nie martwię się na zapas bo bym się nerwicy nabawiła, jakoś to będzie

    w nocy mam ze 4 pobudki ( jedna Lu, trzy Kosmy) do tego wędrują od łóżka do łóżka i kończy się tak, że ja śpię w Kosmy sama, a dzieci z Pawłem
    nie mamy łóżeczka dla najmłodszego bo ja zawsze z dzieckiem spałam już od pobytu na sali poporodowej
    wyjdzie w praniu.... jakoś :wink:

    no i dla przykładu córka ma 3 razy w tyg gimnastykę artystyczną, często zostaje z kolejną grupą na nast zajęcia ... da się w tym czasie ogarnąć drugie, które po skończonym 8 mies życia zaczęło się przemieszczać i okazało się że jest kaskaderem/ kamikadze, da się ! nawet na końcówce kolejnej ciąży :tongue:
    bardziej obawiam się basenu który ma w czwartki o 19.45- to jaka pora usypiania niemowaka, po prostu część obowiązków mąż przejmie

    ja mam brata, mąż troje rodzeństwa i osobiście nie wyobrażamy sobie by nasze dziecko miało zostać samo jak nas zabraknie- są różne sytuacje w życiu a rodzina dla nas najważniejsza ! mają siebie i już teraz widać jak są bardzo ze sobą związani, cudownie się na nich patrzy ( nawet jak się piorą:devil:)

    co do zmian zachodzących w ciele w okresie ciąży to mnie to tak bardzo nie rusza.. łatwiej mi zaakceptować to jak wyglądam ( poorany brzuch, +20 kg) niż spiąć tyłek i ćwiczyć lub się zdrowo odżywiać
    :devil::tongue:


    teraz pisząc te moje wypociny Łucja skacze za mną na łóżku ciage coś gadając i mnie rozpraszając więc sorry że tak chaotycznie... a mój przegrzczny syn lata z kawałkiem listwy przypodłogowej :smoking:
    --
  5.  permalink
    To i ja popisze... Po urodzeniu pierwszego dziecka pewnie jak kazda myslalam, ze bedzie inaczej, a tu duzo placzu, wstawanie w nocy, zero czasu dla siebie, no obled. No ale zawsze chcielismy miec dwojke, gdyz maz jedynak, ja mam 2 siostry i widac ogromna roznice miedzy nim a mna. Chce isc na miasto - mam z kim, jest kogo poprosic czasem by przyszedl do dziecka itp. Na swieta nas 9 osob a od meza tylko mama... wiec dwoje dzieci to byl plan. Pierwszy mega ruchliwy, uciekajacy, nie chodzacy wogole za reke, na placu zabaw nie usiedzial w piasku - no istny huragan nas wykanczajacy.
    Gdy skonczyl 2,5 roku, sypial lepiej, odpieluchowanie w toku, jadl sam, bezsmoczkowy, juz tak nie uciekajacy - zdecydowalismy sie na drugie myslac ze z pol roku to potrwa tu zonk - zaskok w drugim cyklu.
    Mlodszy sypial o wiele gorzej od starszego, usypiany we wozku, pozniej na cycu, nie zaskoczyl butelki z mlekiem, smoczka. Do teraz na cycu bo sie odstawic nie umiemy, budzi sie w dzien i w nocy milion razy. Nadal nie je samodzielnie bo syf robi niesamowity. Ucieka jak brat - wiec wozek bite 3 lata w uzyciu bedzie. W sklepie sie drze przy kasie i sciaga z polek, w przedszkolu sie upoce szybko przebierajac Maksa i goniac Blazeja, ktory co rusz ucieka na schody (szatna w piwnicy). Zima noszony bo inaczej ucieknie na ulice z usmiechem na ustach a ja cala mokra.... Chlopaki prawie wogole nie umieja sie bawic ze soba, wieczne krzyki bo ktos cos komus wyrwie albo rozwali. Maks ma etap, ze jest mega zlosliwy i krnabry, nie da sie z nim rozmawiac bo ma to gdzies a Blazej go goni i gryzie....
    Owszem sa chwile i to czesto kiedy zaluje, ze sie zdecydowalismy na drugie bo jestem wykonczona kiepskim spaniem, brakiem czasu dla siebie, tym ze drugi wcale nie jest spokojniejszy niz pierwszy, z mezem nigdzie sami nie wychodzimy. Wiecznie prosic sie by ktos do malego przyszedl jak jade z Maksem na terapie... Czesto nawet nie mozemy wieczorem filmu obejrzec przez jego kiepskie spanie.. Moze i to kiedys minie ale raz na zawsze wyleczylismy sie z posiadania wiecej dzieci... Nawet gdyby byloby mnie na to stac...
    Podziwiam matki, ktore maja 3 badz 4 dzieci i sa one tak zywe jak moji bo zazwyczaj widze wlasnie druga strone, ze sa grzeczne, spokojne, ulozone, spacerujace kolo wozka.. No takich bym mogla miec 4 i korzystajac z 500+ siedziec w domu , bo jak narazie chetnie uciekam do pracy..
    Kiedys bylam u kolezanki, 4 dzieci (7,5,3 i 9 miesiecy), w domu cisza, dzieci bawia sie spokojnie i grzecznie, nie biegaja. Moj roczny Blazej pootwieral wszystkie szafki (mimo mojego upominania), chcial sie bawic w lazience, czy zmywarce, kawa daleko na stole musialabyc i ja wiecznie w ruchu by cos nie zbroil... No majac takie dzieci mozna miec czworke :P

    Piszac to mlody zdarzyl sie obudzic po 25 minutach spania i znow musialam z nim lezec 10 minut...

    Treść doklejona: 27.11.17 21:47
    flavia: a mój przegrzczny syn lata z kawałkiem listwy przypodłogowej :smoking:
    - sa miejsca w salonie gdzie mam wyjeta bo tez ciagle z nia biegal :P
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 28th 2017
     permalink
    Dziewczyny, dzialacie jak naturalna antykoncepcja :)
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeNov 28th 2017 zmieniony
     permalink
    a mnie osobiście bardzo wkurzają komentarze o 500+ nie do Ciebie to Madzik brożńBoże! w sensie że jak mówiłam, że trzecie dziecko chcemy/ będzie to od razu "no tak 500+"
    kurcze ja rozumiem, że fajnie że dają... korzystamy z tych pieniędzy, mamy spokojną głowę, że na bank będzie z czego za przedszkole zapłacić i gimnastykę Luśki ale żeby te pieniądze miały spowodować że się zdecyduje na kolejne dziecko to nie !!! z jednej strony to dużo ale z drugiej nie wystarczy na utrzymanie dziecka przez miesiąc, przynajmniej nam by nie starczyło. Jako dodatek spoko, super:wink:

    Treść doklejona: 28.11.17 09:05
    madziik1983: sa miejsca w salonie gdzie mam wyjeta bo tez ciagle z nia biegal :P

    nasza w korytarzu jest w trzech kawałkach i zwykle jeden wyciąga ale wczoraj poleciał po całości :devil:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.