Mi rożek najpierw przydawał się jako rożek, a potem jako lekka kołderka (oczywiście po wyciągnięciu wkładu)- taka w wymiarze dziecięcym była "ogromna" i za gruba;)
ja wlasnie sobie kompletuje cala wyprawke, zaczynam 34 tydzien i mam w sumie juz wszytsko tylko pare rzeczy do spzitalnej torbyi butelki smoczki itp..ale to kupie na bierzaco jak bedzie potrzebne
Rożek do noszenia jest rewelacyjny - ja nie wyobrażam sobie początków bez niego, wtedy, gdy ciałko dziecka jest jeszcze takie lejące- jest stabilny i wygodny. W nocy Mały śpi w śpiworku-w kaftaniku tylko, nie zakładam już mu nic na nóżki (wygodniej się też wtedy przewija)
Ja osobiście polecam fridę lub jest jeszcze taki aspirator innej firmy, ale nie pamiętam jakiej, dzieci nie lubią tego moja córka do tej pory płacze jak jej to robię, sama kontroluję jak silnie chcę pociągnąć a przy gruszkach moja mama mówiła to zdarzało się puścić krew z nosa bo jak naciśniesz gruszkę to nie wiesz jaki ciąg będzie, ale sama gruszki osobiście nie używałam pozdrawiam wszystkie kompletujące wyprawkę
Moja siostra zaś powiedziała, że nie zamieniłaby gruszki nigdy na nic innego. Przy drugim dziecku kupili Fridę ale powiedziała, że zaczęło jej się kręcić w głowie od tego wciągania powietrza, poza tym ponoć bardzo trudno jest zassać trzeba sporych płuc do tego i wrócili do gruszki. I powiem wam szczerze, że jej to swietnie szło. Radziła sobie doskonale. Dzieciaki nie fikały, nie płakały i nigdy nie mówiła żeby puściła im się krew z nosa. Ja znów słyszałam że "Katarek" jest dobry. Podłącza się do do odkurzacza i tam jest takie coś co reguluje ssanie z odkurzacza i wychodzi świetnie. Tu jest info http://www.katarek.pl/ />Na youtube też są filmiki np. ten http://www.youtube.com/watch?v=TPqfhrCVPSk&feature=related
Ja męczyłam siebie i Małego gruszką kilka razy, po czym wysłałam męża po fridę. Glutki zaczęły ładnie wychodzić Gruszka odeszła w zapomnienie.Tylko czytałam gdzieś, żeby nie przesadzać z używaniem, bo to wysusza śluzówkę.
Miałam rózne aspiratory- ale polecam wylącznie katarek. najlepszy, najdelikatniejszy, najszybszy. Bez męki, płaczu i dźgania po nosie koncówką wierzgającego i wyrywającego się dziecka .
Dziewczyny mam pytanie, czy teraz w ogóle sprzedawane są beciki, czy tylko rożki? Zakupiłam dziś rożek i jakiś taki mi się miękki wydaje, z tego co pamiętam, jak mój brat był mały, a było to kilkanaście lat temu to moja mama używała becika ale on znacznie sztywniejszy był.. czy nie zepsuję czasem dziecku kręgosłupa jak go będę w rożku czasem nosić?
czy sugerujesz że jak rodzice noszą dziecko bez rożka beta czy czegokolwiek to psuja mu kręgosłup?? To żart - na poważnie teraz Są rożki usztywniane (cienka płyta pilśniowa czy tektura) gdzie wyjmuje sie to do prania Ja nie umiałam trzymać malucha w takim czymś - zwykły rożek czy kocyk a w upały pielucha wystarczały do ściśnięcia malucha by było mu dobrze. Nie musisz nosić Bobasa ciagle w rożku czy becie nie bój się o jego kręgosłup - a jak bardzo sie boisz tak panicznie popatrz a zdjęcia Bobasów w brzuchu - ty tak malucha nie poskładasz jak on sam się składał przez kilkanaście tygodni a nie jest przecież "uszkodzony"
Haha, no racja, w brzuszku sa bardziej powykrecane i nie wyglada na to zeby bylo im zle . Wiesz, ja sie kompletnie na tym nie znam i temu pytam Poza tym jak powiedzialam o rozkach mojej mamie to sie skrzywila i powiedziala ze dzieciaki sie w becikach nosi a nie w jakichs rozkach.. Roznica pokolen.. Wiec chcialam sie dowiedziec czego wy uzywacie
hmm to powiedz Mamie by kupiła porządny wiązany bet Naszukałam się jak debil bo uparłam się że do chrztu dziecko będzie miało jeszcze moja kapkę właśnie na taki bet (kapka wyszywana ręcznie przez moją prababcie przepiękna i w ogóle) Czasy sie zmieniły to raz a dwa w takim becie z pierza czy puchu dziecko sie gotuje wręcz i tak naprawdę to nie wiem czy mu wygodnie
Tak własnie myślałam, też patrzyłam na necie i w różnych sklepach i właśnie klasycznych becików nigdzie nie znalałam.. I temu właśnie zbieram od was opinie żebym potem mogła je mamie przedstawić Też mi się tak właśnie zdaje że te rożki na takiej bardziej wygodne wyglądają w atkim razie ciesze się że dziś takowy zakupiłam
agi_s, ja polecam J&J! swojego czasu przetestowałam chyba wszystkie dostępne na rynku wkładki, jedne zaparzały, inne przeciekały... Nie zawiodłam się jedynie na J&J. Jak dla mnie są bezkonkurencyjne :-)
A jakie butelki do karmienia polecacie? Ja mam zamiar karmić piersią, ale chcieć to jeszcze mało więc na wszelki wypadek muszę jakąś butlę mieć. Waham się pomiędzy Aventem i Tommee Tippee, ewentulanie Lovi. Zalety, wady wg Was?
Na wszelki wypadek nie kupuj butli bo w paczce szpitalnej dają butelkę Avent Za Avent przemawia przede wszystkim dostępność na rynku - możesz kupić w każdej aptece smoczki czy w marketach Co do wkładek - ja sie zdecydowałam na wielorazowe Avent - opłacało się i używałam ich przy 3 dzieci Raz chyba mnie zalało tak że przeciekły w nocy. Doraźnie używałam Penaten
Ja używam wkładek BabyOno i jestem zadowolona. Co do butelek... Myślę,że najlepiej wybrać taką, która będzie pasowała ewentualnie do laktatora, który będziesz miała. Ja używam Medeli Swing i uważam,że to były najlepiej zainwestowane pieniądze. Może nie ściągam pokarmu jakoś szczególnie dużo, ale się nie męczę. Kupiłam przed porodem butelki Tommee Tippee i Nuka jednak po porodzie dokupowaliśmy butelki Medeli właśnie pod laktator. Używamy butelki ze smoczkiem Calma. Tylko ją warto kupić dopiero po porodzie, bo dziecko musi umieć dobrze chwycić pierś,żeby umieć korzystać z tego smoczka. Tak czy siak jest to rewelacyjna sprawa jak np. mój M musi zostać z Wojtusiem.
Warto na samym początku w przypadku problemów z karmieniem piersią, zamiast podawać butelkę, spróbować techniki dokarmiania strzykawką po palcu. Ja może właśnie dlatego,że tak na początku dokarmiałam uniknęłam problemów z przystawianiem do piersi, tzn. dla Wojtka była nadal atrakcyjna bo nie poznał "łatwości" ssania z butelki
Jaheira, dzięki serdecznie za te rady! Laktator pożyczę od kuzynki, jeśli okaże się konieczny, a to jest Avent więc już znalazłam odpowiedź na to, jakich butelek ewentualnie używać :) O dokarmianiu strzykawką nie słyszałam - tak prosto to buzi dzieciątka? :) Czyli do listy brakujących rzeczy dopisuję strzykawkę :)
w ostatnich pudelkach niespodziankach dla mlodych mam nie bylo zadnych butelek przynajmniej u mnie w miescie - w zesztawie byla dla dziecka witamina D+K na 3dni i dla matki tez na 3dni jakis zestaw witamin dla matek karmiacych, byla jeszcze zyletka jednorazowka dla taty gilette, maly sudocrem i 1 pampers (dane z maja i czerwca hehe)
Heh... No to ja nie wiem... Rodziłam w Warszawie w szpitalu ginekologiczno-położniczym, w sumie jednym z lepszych w rankingu, a paczki dla mamy ani widu ani słychu Aż mnie zaciekawiło od czego to zależy...
Ja też rodziłam w Poznaniu i paczkę dostałam. No, paczka to dużo powiedziane- dużo próbek,książeczek i ulotek. Była też woda mineralna, pampek, maszynka i chyba czapeczka.
u nas nic nie było;( niestety. Jedyne "paczuszki" jakie dostawaliśmy to na szkole rodzenia:) a to jakieś małe kocyki (oczywiście z logo hipp, gerber czy takie tam) a to jakieś smoczki, sudokremy, próbki kosmetyków, śliniaczki, miseczki/talerzyki, łyżeczki itd. co tydzień "coś".
biorąc pod uwagę cenę za szkołę rodzenia, to tak nie do końca;)) hehe, a tak szczerze mówiąc to z tego wszystkiego używałam łyżeczkę (hipp), kocyk (taki mały kwadrat, ale teraz ma do lalek) i ten mikroskopijny sudocrem:))) reszta się nie nadawała;)
u nas szkola rodzenia jedna jest bezplatna druga kosztuje niecale 300zl za 16godzin ale nie slyszalam zeby gdziekolwiek cos dawali gratis. mysle jednak ze skoro czlowiek decyduje sie na dzieck oto przeciez nie mysli o gratisach za kilka zl i nie warto sie smucic ze takiej szpitalnej paczki ktos nie dostal
Izza bo to dzieci wychodzily ze szpitala nie Ty z nimi, u mnie bylo identycznie; matki ktore rodzily w tym samym spzitalu co ja i byly z dzieciakami razem paczki dostaly a ze maly byl przetransportowany gdzie indziej to juz mi sie nie nalezala. polityka szpitala taka a nie inna. jednak jakos mi tego malego sudocremu nie zbraklo a makulatury ulotkowej to i tak czlowiek duzo kazdego dnia przerabia ;)
Hmm u Nas przy Antosi też dostałam i mamy których dzieci pojechały do Wałbrzycha też... Poza makulatura była butelka i smoczek Avent, 10zł rabatu na tesco cheroki, body Cheroke, czapeczka, pampers chusteczki chyba 20szt opakowanie pampersa i Happy, pampers happy, podpaska wkładka bella, sudokrem jakiś inny kremik, szmponiki oliwki i inne kosmetyki - naprawde sporo tego było aaa no i woda płyn Lovella i proszek jelp (próbki
Jak byłam na stażu na położnictwie, to matki wszystkie matki dostawały w 1 dobie życia dziecka, niezależnie czy dziecko było z nią czy na wcześniakach. Pamiętam, że szpital musiał się z tych paczek rozliczać. Jeśli jakaś matka odmówiła przyjęcia paczki to trzeba to było odnotować :( Jak byłam na praktykach na położnictwie w Redłowie to matki dostawały chyba 2 - 3 paczki. Tylko w 1 paczce była 1 rzecz, więc nie było tego aż tak dużo.
A mnie się nie do końca podoba ten pomysł paczek, a raczej cel ich wręczania. To co ja dostałam, nie było wiele warte - stos materiałów reklamowych + parę próbek. Głównie słodkich jak ulepek herbatek granulowanych, których i tak nie kupujemy, no i oczywiście mleka modyfikowanego (z przesłaniem, że wprost genialnie naśladuje mleko matki i w ogóle, jak tylko zakończę karmić piersią, to muszę koniecznie na nie przejść. Taa. I gdzie jest straszny terror laktacyjny, rzekomo szerzący się w naszym kraju? Bo mnie się wydaje, że to trochę, jak z Yeti - każdy o nim słyszał, ale nikt nie widział). Do tego położna przyniosła to wszystko wraz z ankietą w takim momencie, że słabo jeszcze kontaktowałam, zresztą nie do końca mnie poinformowała, w jakim celu ta ankieta Wręcz poganiała, żeby szybko wypełniać, bo coś tam. Zawsze czytam, co podpisuję, ale tym razem - jeden, jedyny raz - okoliczności sprawiły, że wypełniłam i oddałam to bez większego zastanowienia się. Potem następne parę miesięcy odbierałam mnóstwo telefonów od firm usiłujących mi wcisnąć depilatory, biżuterię (przez telefon, no rewelacja), płyty z muzyką, bieliznę... itd. Do tego co chwila stos korespondencji zachwalającej kolejne firmy produkujące żarcie dla dzieci. Jeszcze się nie spotkałam w życiu z tak nachalnym marketingiem. Następnym razem dziękuję za takie "prezenty", już się nie dam dobrowolnie zapisać do bazy danych potencjalnych klientów