A myslisz, że czemu mi się przypomniał ten striptiz? Zainspirowałaś mnie
"Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża żeby kupić abażur z kryształów (to, co wisi z lampami na suficie), baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy). Pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy abażur, na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu Po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba nowy zakup, tego tamtego, no obmyć). Siedliśmy przy stole, najpierw strzeliliśmy po 50, potem powtórzyliśmy, no i mówię do swojego męża: - A może powiesimy od razu ten abażur? No i mąż, lub z powodu koniaku, lub widząc moje szczęście zgodził się. Postawiliśmy krzesło, na krzesło taboret mały, mój mąż wspiął się na tę piramidę, a mi kazał go zabezpieczać. Stoję taka szczęśliwa, obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje (a on był, nie wiem, po co w szerokie bokserki ubrany), przenoszę wzrok niżej, i co ja widzę? Z tych sympatycznych bokserek wypadło mu jedno jajeczko, no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam paluszkami po tym jajeczku. Mój tygrys w tej sekundzie jak poleciał w dół z tej estakady wraz z abażurem, który rozbił się całkowicie na małe kawałki, wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie... Myślałam, że zabije mnie, a on mówi: - Kurde, ale mnie prądem pier***nęło, aż do jąder doszło, dobrze, że nie na śmierć!"
Super test Nauczycielka pierwszej klasy, Pani Magda miała ciągłe kłopoty z jednym z uczniów. Spytała więc: - Jasiu, o co ci chodzi? Jasiu odpowiedział: - Jestem za mądry do pierwszej klasy. Moja siostra jest w trzeciej klasie, a ja jestem mądrzejszy od niej! Myślę, że też powinienem być w trzeciej klasie! Pani Magda miała dosyć. Zabrała Jasia do gabinetu dyrektora. Kiedy Jasiu czekał w sekretariacie, nauczycielka wyjaśniła dyrektorowi całą sytuację. Dyrektor powiedział pani Magdzie, że chciałby zrobić chłopcu test i jeśli nie odpowie na żadne pytanie będzie musiał wrócić do pierwszej klasy i nie sprawiać więcej żadnych kłopotów. Nauczycielka się zgodziła. Jasiowi wytłumaczono wszystkie warunki i zgodził się na przeprowadzenie testu. Dyrektor: - Ile jest 3 x 3? Jasiu: - 9. Dyrektor: - Ile jest 6 x 6? Jasiu: - 36. I Jasiu odpowiadał na każde pytanie, które wymyślał dyrektor uważając, że trzecioklasista powinien znać odpowiedzi. Dyrektor spojrzał na Panią Magdę i powiedział: - Myślę, że Jasiu może iść do trzeciej klasy. Pani Magda spytała czy i ona może zadać Jasiowi kilka pytań. Zarówno dyrektor jak i Jasiu zgodzili się. Pani Magda spytała: - Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa? Jasiu, po chwili: - Nogi. Pani Magda: - Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam? Jasiu: kieszenie Pani Magda: - Co zaczyna się na "K" kończy na "S", jest owłosione, zaokrąglone, smakowite i zawiera białawy płyn? Jasiu: - Kokos. Pani Magda: - Co wchodzi twarde i różowe a wychodzi miękkie i klejące? Oczy dyrektora otworzyły się naprawdę szeroko, ale zanim zdążył powstrzymać odpowiedź Jasia, Jasiu powiedział: - Guma do żucia. Pani Magda: - Co robi mężczyzna stojąc, kobieta siedząc, a pies na trzech nogach? Dyrektor ponownie otworzył szeroko oczy, ale zanim zdążył się odezwać... Jasiu: - Podaje dłoń. Pani Magda: - Teraz zadam kilka pytań z serii: "Kim jestem?", dobrze? Jasiu: - OK. Pani Magda: - Wkładasz we mnie swój drąg. Przywiązujesz mnie. Jest mi mokro wcześniej niż tobie. Jasiu: - Namiot. Pani Magda: - Palec wchodzi we mnie. Bawisz się mną, kiedy się nudzisz. Drużba zawsze ma mnie pierwszy. Dyrektor patrzy niespokojnie i widać, że jest nieco spięty. Jasiu: - Obrączka ślubna. Pani Magda: - Mam różne rozmiary. Gdy nie czuję się dobrze, kapię. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz się dobrze. Jasiu: - Nos. Pani Magda: - Mam twardy drążek. Mój szpic zagłębia się. Wchodzę z drżeniem. Jasiu: - Strzała. Dyrektor odetchnął z ulgą: - Wyślijcie Jasia od razu na studia! Ja sam na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!
Po śmierci Bóg przydziela każdemu w niebie samochód na jaki zasłużył. Umarło trzech kolegów. Do pierwszego Bóg mówi : "Ty nie byłeś dobry, ciągle zdradzałeś i okłamywałeś żonę, dostaniesz malucha". do drugiego mówi : "Ty zdradziłeś żonę parę razy ale za to pomagałeś jej w obowiązkach domowych, daję Ci wartburga". do trzeciego Bóg mówi" Ty byłeś wzorowym mężem, nigdy nie zdradziłeś żony, prałeś, prasowałeś, zajmowałeś się dziećmi - dostajesz ferrari - najlepszy samochód w niebie! Ale... co się stało, dlaczego płaczesz?" - bo właśnie widziałem swoją żonę na rolkach...
Zajęcia z savoir-vivre'u. Prowadzi kobieta, wśród uczestników sami panowie. Pani zadaje pytanie: - Jesteście na przyjęciu lub w restauracji. Musicie udać się w pewne miejsce. Jak usprawiedliwicie przed swoją towarzyszką swą chwilową nieobecność. - Idę się wysikać - padła propozycja z sali. - No niestety - odparła prowadząca - słowo "wysikać" może zostać uznane za prostackie i grubiańskie. - Przepraszam, ale muszę udać się do ubikacji - zgłosił się inny uczestnik. - No cóż - prowadząca na to - mówienie o ubikacji przy jedzeniu trudno zaliczyć do kanonów kultury. Może jakieś inne pomysły? - Pani wybaczy - na to kolejny uczestnik - ale muszę udać się uścisnąć kogoś, kogo mam nadzieję przedstawić pani po kolacji...
*Czy wiesz, ze: Gdybyś krzyczał przez 8 lat, 7 miesięcy i 6 dni wyprodukowałbyś wystarczająco energii do podgrzania 1 filiżanki kawy. (Nie wydaje mi się to warte wysiłku.)* ** ***Gdybyś puszczał bąki bez przerwy przez 6 lat i 9 miesięcy wyprodukowałbyś wystarczająco gazu równego energii bomby atomowej. (No to mi się wydaje bardziej warte wysiłku!)*
Ludzkie serce wytwarza wystarczające ciśnienie aby wystrzelić krew na odległość 20 metrów. (O ludzie!)
*Orgazm świni trwa 50 minut. (W przyszłym życiu chce być świnią)*
*Karaluch zanim umrze może żyć jeszcze przez 9 dni po odcięciu mu głowy (Ciągle jeszcze myślę o tej świni.)** *
*Uderzając głową w ścianę zużywasz 150 kcal na godzinę (Nie próbuj w domu. Spróbuj w pracy)*
*Samiec modliszki nie może kopulować dopóty dopóki ma głowę na karku. Samica inicjuje sex przez oderwanie mu głowy. ("Kochanie, jestem w domu! Co do cho....?!) *
*Pchla może skoczyć na odległość 350 długości własnego ciała. To tak jakby człowiek skoczył na odległość boiska. (50 minut... szczęściara z tej świni! Wyobrażasz to sobie?) *
*Sum ma ponad 27,000 kubeczków smakowych (Co może być tak smacznego na dnie stawu?)*
*Niektóre lwy kopulują 50 razy dziennie. (Nadal chce być świnią w przyszłym życiu... stawiam jakość nad ilość)** *
*Motyle smakują jedzenie stopami. (Coś co zawsze chciałam wiedzieć)*
Marketing kobiecy 1. Jesteś na imprezie i widzisz atrakcyjnego faceta, podchodzisz i mówisz: "Jestem dobra w łóżku". To jest Marketing Bezpośredni.
2. Jesteś na imprezie z przyjaciółmi, widzisz atrakcyjnego faceta, jeden z twoich znajomych podchodzi i mówi: "Tamta laska jest świetna w łóżku". To jest Reklama.
3. Jesteś na imprezie i widzisz atrakcyjnego faceta, prosisz go o numer telefonu, następnego dnia dzwonisz i mówisz: "Jestem dobra w łóżku". To z kolei jest Telemarketing.
4. Jesteś na imprezie i widzisz atrakcyjnego faceta, rozpoznajesz go, odświeżasz mu w pamięci znajomość i pytasz: "Pamiętasz, jak dobra jestem w łóżku?" To się nazywa Customer Relationship Management (CRM).
5. Jesteś na imprezie i widzisz atrakcyjnego faceta, wstajesz, poprawiasz ubranie i fryzurę, podchodzisz, stawiasz mu drinka. Mówisz mu, jak ładnie pachnie oraz zachwycasz się jego garniturem.Napomykasz, jak dobra jesteś w łóżku. To się nazywa Public Relations.
6. Jesteś na imprezie i widzisz atrakcyjnego faceta, podchodzi i mówisz: "Jestem dobra w łóżku", następnie pokazujesz mu jeden sutek lub całą pierś. To jest Merchendising.
7. Jesteś na imprezie i widzisz atrakcyjnego faceta, on podchodzi i mówi: "Słyszałem, że jesteś świetna w łóżku" - to jest uznana marka, czyli Branding. Marketing męski 1. Podchodzisz do laski na imprezie i mówisz: "Jestem fenomenalny w łóżku, potrafię spędzić całą noc kochając się bez przerwy." To nazywa się Nieuczciwa Reklama i jest karane w większości krajów UE.
Ten z Ikeą to jest jeden z moich ulubionych komiksów ;-) A znacie to?
Idzie Polak do sklepu z narzędziami w Niemczech. Nie umie za bardzo niemieckiego, więc tłumaczy sprzedawcy zawzięcie gestykulując: - Poproszę piłkę. Piłkę. Ja. Zbigniew Boniek, gol,piłkarz, no piłkę! Maradona, Pele - piłka. Ja ja ja. Futbol. Futbol. Fussball. Ball. Niemiec w końcu kiwa głową, że zrozumiał o piłce. Polak kontynuuje zadowolony z sukcesu: - A teraz się skup: DO - CIĘCIA - METALU.
Ten pierwszy raz - może wyglądać różnie, nawet bardzo różnie, ale nie którzy mają do tego całkiem miłych, kulturalnych i doświadczonych instruktorów...
On: No to zacznijmy kochanie. Najpierw usiądźmy sobie wygodnie. Ona: Dobrze. A teraz powiedz mi jak to się robi? Tyle o tym słyszałam od koleżanek. On: Najpierw weź go do ręki. Ona: ALE OBLEŚNE On: Zapewniam cię, nie ma w tym nic obleśnego. Chwyć go za główkę jedną reką. Ona: Tak? I co dalej? On: Tak, a później pociągnij drugą ręką. Ona: Ach tak !? On: No właśnie, widzisz jak dobrze idzie? Ona: I co teraz? On: Teraz possij. Ona: NO Ty chyba żartujesz??? On: Nie, nie żartuję. Zacznij ssać. Ona: Obleśne. Naprawdę ludzie tak robią??? On: Tak. Ona: Jesteś pewny? On: Tak, mówiłem ci że jestem doświadczony. Dla mnie to nie pierwszy raz. Uwierz mi. Possij chwilę. Ona: (ssie) Hmmmmmmmm... On: No i co ? Ona: Słonawy w smaku. On: No, to chyba dobre nie? Ona: Nawet nie głupie. I co teraz? On: Teraz rozsuwasz nóżki. Ona: CO, co ty powiedziałeś?? On: Rozsuwasz nogi. Ona: Tak miałeś na myśli? On: Tak, tylko musisz bardziej odgiąć nogi bo będzie ciężko dojść. Pokażę ci.
Ona: A, rozumiem. On: Właśnie. I znowu bierzesz go w rączkę. Ona: Hmmm... On: Jak go już wyciągniesz to wsadzasz go do buzi. Ona: Taaak. On: Ooo, właśnie tak. Ona: A co zrobić z tym żółtawym? To też się połyka?. On: Zależy od upodobania. Można połknąć jak się chce. Ona: Spróbuję....Hmmmm.... PYCHAAA... Sam spróbuj On: Hmm, no nie głupie. Ona: --- On: Popatrz teraz na mnie. Spróbuję wyciągnąć to różowe palcami. Ona: Ooooo? On: Czasem są małe problemy. Można sobie wtedy pomóc ustami. Ona: Hmmmmmmmm On: Można też trochę possać, to czasami pomaga. Ona: (ssie) Hmmmmmmmmmmmm On: Aaa Teraz poszło Ona: Taaak, czułam. On: I jak? Smaczne było? Ona: Muszę się przyznać, że nie głupie. On: Chcesz więcej? Ona: Tak, chętnie. Powiedz mi tylko czy to musi być tak cholernie skomplikowane??? On: No, kochanie, ja ci na to nic nie poradzę. Tak się je raki.
Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakieś jęki i imię Rysiek... Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet szybko doszedł do takiego samego wniosku. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał, że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek... Super przystojny, wysoki, śniada cera, czarne, bujne włosy - jednym słowem bóstwo. Facet w szafie myśli: "Muszę przyznać, że ten Rysiek to ma klasę!". Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie (same stylowe ciuchy), najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie. Facet w szafie myśli: "szlag, ale ten Rysiek, to jednak jest zaje***". Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu mięśnie krateczka-kaloryfer, wysportowany, klatka jak u gladiatora. Facet w szafie myśli: "ten Rysiek, to ekstra gość!". Rysiek zdejmuje super-trendy bokserki, a tu penis cudowny - pierwsza klasa. Facet w szafie myśli: "O żesz ty, Rysiek jest rewelacyjny" W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się ciało z cellulitem, obwisłe piersi, rozstępy... Facet w szafie myśli: "Ja pier***! Ale wstyd przed Ryśkiem".
Nad rzeką siedzi krowa i pali trawkę. Zadowolona, klimat i te sprawy. Podpływa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta: - Te krowa, co robisz? - Aa aa, widzisz bóbr, jaram i jest OK. - Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem... - Jasne! Ciągnij macha bracie i poczuj się cool! Bóbr wciągnął dym i od razu go wypuścił. Na to krowa: - Stary, nie taaak! Patrz: ciągniesz macha i trzymasz go w płucach dłuższą chwile. Zresztą - wiesz, co? W tym czasie jak wciągniesz, przepłyń się kawałek pod woda w dół rzeki, wróć tu i wtedy wypuść powietrze. I mówię ci - będzie OK. Jak uradzili tak zrobili. Bóbr się zaciągnął, płynie pod woda, ale już po kilku chwilach zrobiło mu się happy. Wyszedł na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnął się na trawie i orbituje. Podchodzi do niego hipopotam i pyta: - Te bóbr, co robisz? - Aaaa, widzisz, hipciu, fazuje sobie trochę... - Daj trochę, stuffu, ja też chcę ... - Podpłyń na przeciwko do krowy. Ona ci da. Hipopotam podpłynął w górę rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywaliła gały i krzyczy: - Bóbr k..wa, WYPUŚĆ POWIETRZE
Bawół i osioł umówiły się na oglądanie pornosa u wielbłada. Podsłuchał to młody koń, podbiega i krzyczy: -Ja też chcę, ja też! -Spadaj, ty nie wiesz, o co kaman. -Oj, weźcie... ja też chcę! Nigdy nie oglądałem pornosa... Ale zwierzęta spławiły konia. Poszły do wielbłąda, a koń niepostrzeżenie za nimi. Bawół, osioł i wielbłąd oglądały film, a koń podglądał przez okno. Żeby mieć lepszy widok, usiadł na gałęzi drzewa i tam siedział, aż film sie skończył. Osioł się zerwał z kanapy, wyszedł przed dom i żegna się: -Dobra, fajne było, ale już idę zwalić konia. Na to koń krzyczy z gałęzi: -No dobra już, dobra, sam zejdę...
-------------
Kowalska miała kochanka. Akurat baraszkowali, kiedy na podwórku usłyszała charakterystyczne odgłosy podjeżdżającego samochodu. Pomyślała: "O nie! To mój mąż! Co zrobić z kochankiem??!" Nie mogła go nigdzie ukryć, nie mógł też on uciec. Zatem wysmarowała go oliwką, posypała mąką i kazała stać w sypialni i udawać posąg. Nawet pochwaliła się mężowi, że kupiła taką stylową rzeźbę do sypialni. Kowalski tylko skinął głową i niewiele go to obeszło. Kiedy Kowalska już w nocy spała, Kowalski wyszedł z łóżka, poszedł do kuchni, zrobił kanapkę, nalał mleka do szklanki, podszedł do "posągu" i mówi: -Masz, chłopie. Ja u Nowaków trzy dni tak stałem i nikt mi nawet szklanki wody nie podał
Do dyrektora cyrku przychodzi kobieta - mała, szczuplutka w okularach - i proponuje: - Chcę być u was pogromcą tygrysów. Dyrektor, skrywając uśmiech: - No dobra, spróbujmy. Tam, w tamtej klatce, tygrysy się rozbestwiły. Pani idzie i uspokoi. Babka idzie do klatki, spokojnie otwiera drzwi, wchodzi i krzyczy: - MORDY W KUBEŁ, GNOJE!!! Tygrysy momentalnie uspokoiły się, jeden się nawet ze strachu posikał. Zaskoczony dyrektor pyta: - Dlaczego chce pani u nas pracować? - Męczy mnie obecna praca. - A co pani robi? - Jestem wychowawcą w gimnazjum.
Pewien bank wprowadził u siebie nowy system zabezpieczeń i postanowił go wypróbować w akcji. Zaproszono do współpracy trzy pary najsławniejszych złodziei: z Rosji, Francji i Polski, by próbowali włamać się do bankowego skarbca. Test polegał na tym, że ochrona wyłączała na pół minuty światło, zostawała na korytarzu, a para włamywaczy miała wejść do skrzydła ze skarbcem, złamać zabezpieczenia i obrabować bank. Pierwsi weszli Francuzi. Pewni siebie, ale zdołali tylko sforsować pierwsze wejście, nim zapaliło się światło. Rosjanie zakończyli test gmerając przy zamku. Weszli Polacy i zrobiło się cicho. Po pół minuty szef ochrony chce włączyć światło, a tam nic! Zero reakcji! Ochrona zdezorientowana zamarła w ciemności i tylko słychać było oddalający się szept: -Ale wiesz co, Franek? Mamy dwa miliony euro. Tę żarówkę to sobie mogłeś darować...
Dlaczego ekolodzy są przeciwni futrom, a nie skórom? - Bo łatwiej się dokucza bogatym paniusiom, niż motocyklistom.
-----------
Egzamin na Wydziale Radiotechniki. Profesor siedzi i stuka palcami w blat. Studenci piszą coś w skupieniu, tylko jeden nic nie kuma. Nagle dwóch studentów zerwało się, podbiegło, wzięło wpis i wyszło. Potem jeszcze kilku. Potem cała reszta. Na koniec został tylko biedny niekumaty. Profesor mówi do niego: - Chodź Pan, wpiszę dwóję... - Ale dlaczego? Nie sprawdził pan mojej pracy, a innym powpisywał od ręki? - Panie kolego. Wystukiwałem w blat Morsem: "Kto chce piątkę, niech podchodzi... Kto chce czwórkę, niech podchodzi...".
---------------
Dwóch studentów biologii rozmawia po egzaminie: - I co napisałeś na to pytanie - "Po co jest zgrubienie na końcu członka"? - Napisałem, że po to, by sprawić większą przyjemność dziewczynie... - To ja pewnie mam źle... - A co napisałeś? - Żeby się ręka nie ześlizgiwała...
--------------
Poradnia małżeńska. Przed biurkiem siedzi dość nerwowa para: - Na czym polega Państwa problem? – pyta lekarz. - Bo żona nie daje mi... – zaczyna mąż. - Uch, Ty jełopie zakłamany! – przerywa żona. Ja Ci nie daję, napalona fujaro złamana?! - ...nie daje mi dojść... - O Ty chamie! Ja Ci dojść nie daję? Jak Ty masz niby dojść, impotencie zasrany z dziada pradziada, hipokryto Ty ? - ...do słowa.
------------
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu. - Masz najnowszego Mercedesa? - No nie. - Masz dwupiętrową willę? - No nie. - A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami? - No nie. - No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy. Dzwoni więc do swojego służącego: - Janie... Sprzedaj nasze Cadillaci i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą. - Dobrze Panie. - I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi. - Dobrze Panie... Coś jeszcze? - Tak, zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.
STARE, Z PRZEKLEŃSTWAMI, ale od kiedy dostałam to w mailu, to bawi mnie nieustannie. :) Dla tych co jeszcze nie czytały:
Autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum
(Uwaga! Pisownia oryginalna bez cenzury.)
Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów. Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i "myśleć". Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż. Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno,ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I łapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości. Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje. Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę.> Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić. Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje. Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy -poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.
W barze poznali się chłopak i dziewczyna. Miło sobie rozmawiają, od słowa do słowa - chłopak zaproponował jej, żeby poszli do niego do domu. Poszli, siedzą, piją, słuchają muzyki, no i chłopak proponuje mały seans w łóżku. Dziewczyna mu na to odpowiada: - Wiesz, może jestem dziwna i niedzisiejsza, ale mam taka zasadę i nie chce jej złamać. Mianowicie chcę zostać dziewicą, póki nie spotkam mężczyzny, którego naprawdę pokocham. Ale musze się najpierw przekonać, że naprawdę go kocham i jestem dla niego stworzona. Chłopak trochę się rozczarował, ale nic, zachowuje twarz i po dżentelmeńsku mówi: - No tak, oczywiście, bardzo piękna postawa. Ale w dzisiejszych czasach chyba musi ci z nią być bardzo trudno? Dziewczyna odpowiada: - Nie, mi to nawet aż tak bardzo nie przeszkadza. Ale mój mąż, ten to dopiero jest wkurwiony
Przychodzi baba do lekarza i mówi, że wpadła jej pszczoła do pipki, pyta wiec jak sie jej pozbyć. Lekarz na to: -Znam tylko jeden sposób, posmaruje sobie małego miodem, włożę go pani do środka i zwabię ją. -Ale panie doktorze ja jestem jeszcze dziewicą, nie chciałabym tego stracić w taki sposób. Lekarz na to: -To jedyny sposób jaki znam. -No dobra - odpowiada baba. Lekarz posmarował małego i włozył. Po chwili zaczyna ją ruchać. -Panie, a co pan robi - Zmiana taktyki, zajebiemy tę kurwe! ___ Sory za przekleństwa kopiuje i już nie chce mis ię przerabiać i zmieniać
Rysiu wsiadł do tramwaju i przysiadł się do zakonnicy. Bardzo mu się spodobała i zaczął ja bajerować, ona jednak zgasiła go słowami: - Wybacz, nie mogę oddać się mężczyźnie, ponieważ jestem oddana tylko i wyłącznie Bogu. Na następnym przystanku wysiadła, tramwaj dojechał do pętli, gdy zdołowany Rysiu wysiadał, tramwajarz zaczepił go mówiąc: - Słuchaj, mogę ci powiedzieć o tej zakonnicy coś, co cię zainteresuje... - Tak, co takiego? - odparł podekscytowany Rysiu - Ona ma taki zwyczaj, ze często o północy można ją zastać samotnie modlącą się i medytującą na cmentarzu. Rysiowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ubrał się w białą szatę, którą pomalował odblaskową farba, przykleił sobie sztuczną brodę i o północy wyruszył na cmentarz, było ciemno, ale dostrzegł kształty klęczącej zakonnicy - To ja Bóg - rzekł - twoje modły zostały wysłuchane, wybrałem Ciebie i chce żebyś mi się oddala - Och panie, dobrze - odparła zakonnica - ale proszę, zróbmy to analnie, bo w klasztorze matka przełożona przeprowadza rutynowa kontrole dziewictwa! Uradowany facet zabrał się do dzieła, a po skończonej zabawie zerwał z siebie szatę i krzyknął z uśmiechem: - Ha! Ha! To ja Rysio! Widząc to zakonnica zerwała sutannę i krzyknęła z uśmiechem: - Ha! Ha! To ja tramwajarz! ___ Mężczyzna z notesem w ręku przychodzi do sąsiada: - Czy zgadzasz się na udział w seksie grupowym? - A kto w nim bierze udział? - Ja, Ty i Twoja żona. - Nie, nie zgadzam się. - No to Cię skreślam z listy...
Coś w stylu tej pszczółki: (mam nadzieję, że nie było) Wpadła mucha do pipki, lata,lata, zgubiła drogę i nie może się wydostać. Siada wreszcie zmęczona i mówi: "No zaraz albo mnie ch** strzeli, albo krew zaleje!"
Nauczyła mnie religii "Lepiej się módl, żeby na dywanie nie było śladu"
Nauczyła mnie podróży w czasie "Jeśli się nie wyprostujesz, strzelę cię tak, że się znajdziesz w przyszłym tygodniu!"
Nauczyła mnie logiki "Dlaczego? Bo ja tak powiedziałam!"
Nauczyła mnie przewidywania "Tylko załóż czystą bieliznę, na wypadek gdybyś miał wypadek"
Nauczyła mnie ironii "śmiej się, a zaraz ci dam powód do płaczu!"
Nauczyła mnie tajemniczego zjawiska osmozy "Zamknij się i jedz kolację!"
Nauczyła mnie wiele o wytrzymałości "Będziesz tu siedział, póki nie zjesz tego szpinaku"
Uczyła mnie meteorologii "Wygląda, jakby tornado przeszło przez twój pokój"
Nauczyła mnie o zagadnieniach fizyki "Gdybym krzyczała, że spada na ciebie meteor, czy byś raczył mnie wysłuchać?"
Nauczyła mnie hipokryzji "Powtarzałam ci milion razy - nie wyolbrzymiaj!"
Nauczyła mnie o kręgu życia "Wydałam cię na ten świat, to mogę i na tamten"
Nauczyła mnie modyfikacji zachowań "Przestań zachowywać się jak twój ojciec!"
Nauczyła mnie zazdrości "Są miliony dzieci, które mają mniej szczęścia i nie mają takich wspaniałych rodziców jak ty!"
-------------------------------------------
Nieporozumienie
Stoję sobie ostatnio spokojnie w kolejce do kasy w Carrefourze. Stoję sobie .... stoję... Nagle zauważam przy drugiej kasie, wpatrzona we mnie i uśmiechającą sie sie DO MNIE blondynę. Ale jaka blondynę Mówię Wam Karaiby, słońce, plaza, Bacardi...! Ostatnio ładne dziewczyny sie do mnie tak uśmiechały, gdy przytaszczyłem do akademika, na drugi dzień po imprezie, skrzynkę zimnego piwa. Ale to było 10 lat temu... Ta jednak usmiechala sie do mnie przyjaznie nawet bez piwa. Jakas taka znajoma mi sie przez chwile wydala ale nie moglem sobie przypomniec skad...Pewnie podobna do jakiejs aktorki... Powoli budzil sie we mnie gleboko uspiony instynkt lowcy. Mieszanka adrenaliny i testosteronu wypelnialy mój organizm. To one kazaly mi bez zastanowienia zapytac:
- Przepraszam, czy my sie skądś nie znamy?
Wypadlo nawet niezle. Lala polknela haczyk. Jej reakcja byla szybka, usmiech bez zmian:
- Nie jestem pewna, ale chyba jest pan ojcem jednego z moich dzieci...
Mówi sie, ze ludzki umysl potrafi w sytuacjach ekstremalnych pracowac nie gorzej od komputera. Mój byl w tej sekundzie w stanie konkurowac z najlepszymi. Po chwili mialem wydruk. Zawsze uzywam gumek. Zdrada malzenska jest juz sama w sobie wydarzeniem szargajacym nerwy szanujacego sie mezczyzny.Po co ja jeszcze dodatkowo komplikowac? Mój komputer pokladowy przypomnial mi tylko trzy przypadki, które byly odstepstwem od tej zasady. Kolezanka z pracy, na szczescie tak brzydka, tak ze sama jej twarz byla najlepszym zabezpieczeniem. Kolezanka zony z pracy, na szczescie po takim alkoholu, ze mi nie do konca ... tego...
Jest! Pozostala tylko jedna mozliwosc. kiedy moglem sobie strzelic dzidziucha na boku. Nie omieszkalem podzielic sie ta radosna nowina z matka mojego nieslubnego dziecka i setka kupujacych przy okazji: Juz wiem Pani musi byc ta stripteaserka, która moi koledzy zamówili na mój wieczór kawalerski przed 8-ma laty Pamietam, ze za niewielka dodatkowa oplata zgodzila sie pani wtedy robic TO ze mna na stole w jadalni na oczach moich klaszczacych kolegów i tak sie pani przy tym rozochocila, ze na koniec za darmo zrobila im pani wszystkim po lodziku!!! Zalegla calkowita cisza. Nawet kasjerki przestaly pracowac. Wszyscy wpatrywali sie na przemian we mnie i w czerwieniaca sie coraz bardziej slicznotke. Kiedy osiagnela kolor znany w kregach muzycznych jako Deep Purple wysyczala przez sliczne usteczka:
- Pan sie myli! - Karaiby zastąpiła Arktyka - Jestem wychowawczynią pana syna w 2b...
Desperatka W ubiegłym roku zmieniłam CHŁOPAKA na MĘŻA i zauważyłam znaczny spadek wydajności działania, w szczególności w aplikacjach KWIATY i BIŻUTERIA, które działały dotychczas bez zarzutu w CHŁOPAKU. Dodatkowo MĄŻ - widocznie samoistnie - odinstalował kilka bardzo wartościowych programów takich, jak ROMANS i ZAINTERESOWANIE, a w zamian zainstalował zupełnie przeze mnie nie chciane aplikacje KOMPUTER i SPORT. ROZMOWA nie działa zupełnie, a aplikacja SPRZĄTANIE DOMU po prostu zawiesza system. Uruchamiałam aplikacje wsparcia KŁÓTNIA, aby naprawić problem, ale bezskutecznie.
Desperatka
***
Droga Desperatko! Pragniemy na wstępie zwrócić Twoją uwagę, iż CHŁOPAK jest pakietem rozrywkowym, podczas, gdy MĄŻ jest systemem operacyjnym.
Spróbuj wprowadzić komendę C:\\MYSLALAM_ZE_MNIE_KOCHASZ, włączyć ŁZY, oraz zainstalować WINĘ. Jeżeli wszystko zadziała jak powinno, MĄŻ powinien automatycznie włączyć aplikacje BIŻUTERIA i KWIATY.
Pamiętaj jednak, że nadużywanie tych aplikacji może doprowadzić MĘŻA do wystąpienia błędów GROBOWA_CISZA, lub PIWO.
PIWO jest bardzo nieprzyjemnym programem, który w pewnych sytuacjach może włączyć plik GLOSNE_CHRAPANIE.MP3. Cokolwiek byś robiła, pamiętaj jednak, żeby nie instalować TEŚCIOWEJ.
Serwis techniczny
--------------------------------
Droga mamo
Koniec roku szkolnego. Pod wieczór matka zagląda do pokoju córeczki i znajduje na łóżku następujący liścik:
Droga Mamo! Nareszcie koniec szkoły. Dla mnie już na zawsze. Jestem od dawna zakochana i postanowiliśmy z moim chłopakiem wreszcie "się urwać". Wiem, że Tobie się to nie spodoba ale on jest taki słodki! Te jego tatuaże i piercing na każdym kawałku ciała... A ten jego motocykl! Ali ( tak nazywa się mój miły) twierdzi, że jazda na nim w kasku to grzech. Ali jest kompletnie na moim punkcie zwariowany. Mówi, że go uratowałam, bo ten alkohol by go w końcu zabił... Aha, i najważniejsze. Będziesz miała wnuka! Tak się cieszę! Kolega Alego ma gdzieś w lesie drewnianą chatką. Trzeba ja wyremontować i nie ma w niej światła ani wody ale to będzie nasz nowy dom. Nie martw się! Będziemy mieli z czego żyć. Ali ma kapitalny pomysł. Będziemy uprawiać marihuanę i sprzedawać ją w mieście. Ma być z tego kupa forsy. Tak się cieszę! I nie martw się proszę. Wkrótce będę miała 14 lat i naprawdę mogę na siebie sama uważać. Mam tylko nadzieję, że szybko pojawi się ta szczepionka przeciwko AIDS. Alemu bardzo by to pomogło... Twoja ukochana córeczka.
P.S. Wszystko bzdura! Jestem u Krychy i oglądamy telewizję. Chciałam Ci tylko uświadomić, że są gorsze rzeczy niż to świadectwo, które znajdziesz na nocnym stoliku. Buziaczki!