Małżeństwo uprawia seks po czym żona do męża: -Kochanie ja wogóle nie mam orgazmu. Nie mam z tego przyjemności. A może zatrudnimy murzyna i będzie mi tańczył, co? Mąż się zgodził. No i jest ten murzyn i tańczy, małżeństwo nadal się kocha. Żona znowu: - Skarbie znów nic, niemam orgazmu. Mąż zrozpaczony nie wie co zrobić. Więc Żona na to: -Kochanie a może zamienisz się z Murzynem? Ty będziesz tańczył? Mąż myśli i myśli no i się zgodził. Mąż tańczy, murzyn kocha się z jego żoną. Kobieta jeden orgazm, drugi, jęczy jak szalona. Na to wszystko mąż krzyczy: - Widzisz murzyn, tak się tańczy!
-- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
Mój mąż jest takim typowym bezguściem jeśli chodzi np.o kwiaty. Zawsze jak mam jakąś okazję kupuje wiązankę jak dla starej baby. Od kilku dni ( mając na uwadze zbliżający się dzień kobiet) napomykałam o tulipanach, bo pojawiły się wszędzie- piękne i tanie jak barszcz. Dziś rano mąż wyszedł do sklepu, wrócił po 30 minutach, zziajany, zmordowany, dzierżąc za plecami bukiet. "Aleś sobie wymyśliła z tymi tulipanami, w trzech sklepach byłem i nie ma. Ale wreszcie znalazłem!"- powiedział i triumfalnie wyjął wiązankę z...białych lilii.
Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju. - Jak się nazywasz? - Jurek - odparł nowy. Szef się skrzywił: - Słuchaj, nie dociekam gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko? - Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany. - Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.
Wybaczcie błędy ale kopiuję i nie mam czasu poprawić
W pewnym miescie powstal sklep, w którym kazda kobieta mogla sobie kupic meza.
Mial szesc pieter, a jakosc facetów rosla wraz z kazdym pietrem. Byl tylko jeden haczyk: jak juz kobieta weszla na wyzsze pietro, nie mogla zejsc nizej, chyba ze prosto do wyjscia bez mozliwosci powrotu. Wchodzi wiec tam pewna babka powaznie zainteresowana kupnem meza.
- Na pierwszym pietrze wisi tabliczka: "Mezczyzni tutaj maja prace" To juz cos, mój byly nawet roboty nie mial -pomyslala kobieta - ale zobacze, co jest wyzej. - Na drugim pietrze byl napis: "Mezczyzni tutaj maja prace i kochaja dzieci"
- Milo, ale zobaczymy, co jest wyzej. Na trzecim pietrze byla tabliczka: "Mezczyzni tutaj maja prace, kochaja dzieci i sa niesamowicie przystojni" No, coraz lepiej - pomyslala - ale wyzej, to musi byc juz zajefajnie. Na czwartym pietrze mozna bylo przeczytac: "Mezczyzni tutaj maja prace, kochaja dzieci, sa niesamowicie przystojni i pomagaja przy pracach domowych" Slodko, slodko... Ale chyba wejde pietro wyzej.
- Na piatym pietrze stalo: "Mezczyzni tutaj maja prace, kochaja, sa niesamowicie przystojni, pomagaja przy pracach domowych i sa diabelnie dobrzy w lózku" No niesamowite, wrecz cudownie- pomyslala kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi byc pietro wyzej!?!
- Na szóstym pietrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytala: "Na tym pietrze nie ma zadnych facetów. Zostalo ono stworzone tylko po to, aby udowodnic, ze wam babom za cholere nie mozna dogodzic..."
Mąż sprawdzał sprawdziany swoich uczniów (jest katechetą). Na pytanie: "Jakie grzechy popełnili pierwsi ludzie?" jedna z dziewczynek napisała: "Mowili po łacinie"
Jeden facet w urzędzie pośrednictwa pracy w Tarnowie zobaczył anons dotyczący pracy jako "Asystent Ginekologa". Żywo zainteresowany zapytuje urzędnika o szczegóły Urzędnik odpowiada że praca polega na przygotowaniu kobiet do badania a wiec : - pomoc kobietom rozebrać się, położyć je na łóżku - następnie ostrożnie umyć ich "intymne miejsca" następnie zaaplikować krem do golenia i ostrożnie ogolić włosy tam na dole - i na koniec wmasować olejek w te miejsca które będą badane tak żeby kobieta była gotowa do badania. - Pensja jest 5.300 złotych + dodatki ale jak chcesz tą prace to musisz pojechać do Bielska-Białej. Facet pyta urzędnika : - A wiec praca jest w Bielsku ? - Nie odpowiada urzędnik, praca jest w Tarnowie, natomiast w Bielsku-Białej jest koniec kolejki.....
W poczekalni siedziała kobieta z dzieckiem na ręku i czekała na doktora. Gdy ten wreszcie przyszedł, zbadał dziecko, zważył je i stwierdził, ze bobas wazy znacznie poniżej normy. - Czy dziecko jest karmione piersią czy z butelki? - Spytał lekarz. - Piersią - odpowiedziała kobieta. - W takim razie proszę się rozebrać od pasa w górę. Kobieta rozebrała się i doktor zaczął uciskać jej piersi. Przez chwile je ugniatał, masował kolistymi ruchami dłoni, kilka razy uszczypnął sutki. Gdy skończył szczegółowe badanie, kazał kobiecie się ubrać i powiedział: - Nic dziwnego, ze dziecko ma niedowagę. Pani nie ma mleka! - Wiem - odpowiedziała - jestem jego babcią, ale cieszę się, ze przyszłam.
peppermill a mnie "z lekka" zgięło jak przeczytałam na publicznym forum "mój mąż jest typowym bezguściem(...). Przykro to czytać, zwłaszcza, że się stara, i jak dla mnie lilie są bardziej wyrafinowane niż tulipany..
Kolejka już u mnie... w Gdańsku hi hi Zasłyszane w Dniu Kobiet: "Nie wiem, czy też robicie zakupy w marketach, ale te informacje mogą się przydać. Chcę was ostrzec przed tym, co mi się przydarzyło. Padłem ofiarą przebiegłych oszustek. Zdarzyło mi się to w TESCO, ale mogło i gdzie indziej, komuś innemu. Oszustki działają następująco: Dwie ładne dziewczyny koło dwudziestki przychodzą do waszego samochodu, kiedy ładujecie zakupy do bagażnika. Zaczynają myć szyby, a piersi im dosłownie wyskakują z bluzek. Kto by nie popatrzył? Jak im podziękujecie i zaproponujecie pieniądze za wykonaną pracę, odmówią i poproszą, by lepiej podrzucić je do następnego TESCO. Jeżeli się zgodzicie, obie usiądą na tylnym siedzeniu i w trakcie jazdy zaczną się nawzajem pieścić. Następnie jedna z nich przechodzi na przednie siedzenie i zabiera się do robienia, no wiecie; Zmuszają Cię jeszcze do zjechania na pobocze i gwałcą po kolei. Gdy obrabia Cię ta pierwsza, w tym czasie druga kradnie twój portfel. Mój portfel został właśnie tak skradziony w zeszły piątek, sobotę, dwa razy w poniedziałek i wczoraj też! Dzisiaj znowu jadę."
Pewne małżeństwo, ma "ciche dni". Wieczorem mąż pisze kartkę do żony: 'Stara, obudź mnie o piątej.' Nazajutrz mąż budzi się o siódmej i spostrzega na stole kartkę: 'Stary wstawaj, już piąta...!''
Mąż z żoną oglądają program o psychologii. Mąż mówi: - Co za bzdury - nie wieżę w to, że można jednocześnie powiedzieć komuś coś miłego i zarazem przykrego. A żona na to: - Udowodnię Ci, że można. Otóż ze wszystkich Twoich kolegów to Ty masz największego...
Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy, kiedy to codziennie były nowe panienki, narkotyki. Postanowił po 20 latach nie palenia marihuany w końcu zapalić, przypomnieć sobie te tak mile wspominane chwile młodości. Odwiedził dzielnicę, na której mieszkał za młodu, i sprawdził czy diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało się, że Heniek całkiem jeszcze dobrze prosperuje. - Witaj Heniu, nic się nie zmieniłeś... - Stefan, kope lat... - Potrzebuję jakieś fajne jointy, bo ze 20 lat nie paliłem, a chciałbym przypomnieć sobie jak to jest... - Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem... musisz ten towar palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu. - Dobra stary niech tak będzie - odparł Stefan i pożegnawszy się pomknął szybciorem do domu. Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź, dzieciaki tak samo, więc postanowił zamknąć się w kibelku. Usiadł na sedesie wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga się... otwiera oczy, patrzy ciemno. Wypuszcza dym - jasno. - Kurde, ale sprzęcicho się pozmieniało - pomyślał zdumiony Stefan. Po szybkim namyśleniu, drugiego macha pociągnął. Otwiera oczy, ciemno... wypuszcza - jasno. Podjarany myśli sobie, że jeszcze raz nic nie zaszkodzi. Zaciąga się - ciemno, wypuszcza dym - jasno. W tym momencie piekielnie silne walenie do drzwi kibelka.... - Stefan co Ty tam robisz? - krzyczy strasznie wkurzona żona. Stefan wszystko wrzucił do sedesu i spuścił wodę i poddenerwowany odpowiada: - Golę się kochanie! - Stefan, kur.a! trzy dni ???
[quote=vicky80] jak widzę, nie zrozumiałaś intencji mojego posta. Doceniam starania mojego męża (doceniłam nawet, jak kiedyś przyniósł mi plastikową różę, bo myślał, że to prawdziwa). Co nie znaczy, że nie śmieszy mnie jak ktoś nie wie, jak wygląda tulipan.
ja mam mój ulubiony o wiośnie ale dużo w nim brzydkich wyrazów, więc nie wiem czy można ?
Rudy kocur z trudem przebijający się przez zaspy, z wysiłkiem odrywając swoją zmrożoną męskość od lodu krzyczy na całe gardło: - No i kurwa gdzie?! Pytam was - gdzie jest ta pierdolona wiosna do kurwy nędzy? Co za pojebany kraj?! Gdzie dziewczyny, przebiśniegi, świergolenie skowronków?! Choćby ćwierkanie wróbli, choćby krakanie wron - gdzie to kurwa wszystko jest?! A odwilż kiedy wreszcie przyjdzie? Śnieg z nieba napierdala jakby ich tam w górze pojebało... Niby ponoć wiosna już jest, kurwa - łgarstwo i oszustwo na każdym kroku, kurwa ... A ludzie słysząc kocie krzyki uśmiechają się do siebie i mówią łagodnie: - Słyszysz jak się drze? Wiosna idzie... Kotów nie oszukasz...
Teorka, a mój rudy kocur właśnie okupację prowadzi po drugiej stronie ulicy. Taa.... kot zwiastuje wiosnę (u nas to tabuny sierściuchów obsiadające murki i okrążające dom sąsiadów, dumnych właścicieli jedynej na osiedlu kotki)
Turysta zagubił się w górach, głodny jak diabli, zmęczony, słońce chyli się ku zachodowi... Już po zmierzchu odnalazł chatynkę zgubioną w lesie, więc podbiega z radością i puka do drzwi (zaraz mi się reklama z Kubą W. przypomina). Otwiera baca, po krótkim przedstawieniu swojej sytuacji turysta od bacy słyszy: -Chodźcie, zjecie coś. Turysta dziękuje niebiosom, wchodzi i czeka, aż bacowa stół zastawi. Ale nic się nie dzieje. Siedzą, gadają, a turyście żołądek do kręgosłupa przyrasta. W końcu nie wytrzymuje, wstaje z krzesła i mówi, że się zbiera. Na to baca go powstrzymuje i mówi: -Siadajcie, jeszcze zjecie coś... No i tak siedzieli do rana. Turystę ssie, o wschodzie słońca już wstaje od stołu z mocnym postanowieniem, że wychodzi. Dziękuje za gościnę, a baca na to: -Nie ma za co, panocku. Teraz mozecie iść, już nic was nie zje.
*** Josiek z Fronkiem Gąsienice pojechali do Ameryki do pracy. Nic nie znaleźli, to postanowili obrabować bank. Jak postanowili, tak zrobili. Z forsą wybiegli z oddziału, usiedli w pobliskim rowie i liczą dolary. Zachwyceni, nie zwrócili uwagi, że pod bank zajechał cały oddział policji i właśnie zbliżają się do nich funkcjonariusze. Zaaferowani pytają, co tam chcą od nich. Jeden z policjantów krzyczy: -Hands up! It's police! -Co? - pyta Josiek, na co policjant pokazuje swoją odznakę z wielkim napisem POLICE. Josiek czyta i mówi: -Dzięki panocku, sam se police.
*** Baca opowiada turyście: -...wczora to ja zabiłem sześć ćmów! -Ciem - poprawia go turysta. -No ciem, głupio pytocie... laćkiem!
-Tato, jak przyszedłem na świat? ...-No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę... Tata poznał mamę na chatroomie.Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w toalecie mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stick'a. Kiedy już tata był gotowy z uploadem, zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy żadnego firewalla.Niestety było już za późno, żeby nacisnąć''cancel'' albo''escape'', a i meldunek ''Chcesz na pewno ściągnąć plik?' 'już na początku skasowaliśmy w opcjach''ustawienia''. A mamy antywirus już od dłuzszego czasu nie był uaktualniony i nie poradził sobie z taty robakiem.Więc nacisnęliśmy klawisz''enter'' i mama otrzymała komunikat; "Przypuszczalny czas kopiowania-9 miesięcy'' :):)