__________________GRATULACJE SKARBIE_________________________________ ciesze sie razem z Toba!!! oby wiecej tych newsów bo to nas Weteranki trzyma na duchu i daje nam sily!!!!!!
pinka - no to ogromniaście sie cieszę, że i ty masz trzy groszki w sobie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jejku... nawet nie przypuszczałam, że takie kibicowanie to tyle emocji :))) dziewuszki - musi się wam udać i tyle!!!!
skarbie - gratulowałam juz u ciebie pod wykresem, ale tu też mogę, a co :)
a co u nas? hmmm... @ jednak przyszła i znowu trzeba było walczyć z dolinką... potem jeszcze własny organizm zrobił mi złudne nadzieje, bo @ była wyjątkowo skąpa i krótka, a szyjka taka "wtopiona" w górze; no to zrobiłam znowu testa, bo od dziś powinnam brać clo, ale niestety kolejna pojedyncza krecha :((( do tego owu była później i cykl później się skończył, więc muszę jutro do gina dzwonić, coby przesunąć termin przyjęcia na oddział; 11dc przypada teraz na następny poniedziałek... zobaczymy co z tego wyjdzie...
Czesc Dziewczyny, nowa tu jestem, chociaz w temacie od dwoch lat juz niestety... Gratuluje wszystkim, ktorym sie udaje i o pocieszenie prosze!:) Napisalam juz o sobie w "Starajacych sie o dzidzie". Wywialo mnie daleko od kraju i tu na obczyznie powiedzialam zludnej nadziei DOSC i jak najszybciej do inseminacji bede podchodzic. Jestem juz po pierwszym pobraniu krwi, powiedzieli, ze testy 2 i 21 dnia cyklu sa najwazniejsze. Bedziemy nasienie badac i mam nadzieje, ze w nastepnym cyklu... Zobaczymy, moze tutejsi lekarze maj jakas czarodziejska moc i sie uda:)
To o mnie: "Czesc dziewczyny, dołączam i ja, dwuletnia starająca się:( Te dwa lata temu myślałam, ze zajście w ciąże to pestka, postanawiam, ze chce, robimy z ukochanym to, co zazwyczaj ludzie robią, żeby mieć dzidzie i hop, jest. Minął miesiąc - zdziwienie i "no nic, następnym razem", ale nadeszła kolejna @, potem kolejna i kolejna, w końcu przestałam robić testy ciążowe. Myślałam, ze jak przestane, to może się wreszcie uda, ale się nie udało. Stałam się expertka od pierwszych objawów;) Po 4 miesiącach poszłam do swojego gin i kazał mierzyć temperaturę i obserwować wydzielinke... Nic. Po roku stwierdziliśmy, ze czas się poważniej wziąć za sprawę. Badania hormonalne, usg, laparoskopia, badania nasienia. Za każdym razem miałam nadzieje, ze los nam zrobi niespodziankę i ponieważ robimy te wszystkie badania, to się samo uda. I kolejne rozczarowania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze za każdym razem znajduje sobie kolejny punkt na zaczepienie nadziei, to jest tak, jakbym się wspinała na jakąś gore i kiedy już mam spaść, nagle znajduje sobie hak, którego się przytrzymuje... Brzmi sensownie?:) Wszystkie badania są dobre, są jajeczka, jajowody drożne, brak przeciwciał, hormony w normie, plemniczki trochę leniwe, ale jak to doktor powiedział, nie uniemożliwiają, jedynie utrudniają... Nikt nam nie powiedział, ze nie ma szans na naturalne zajście, wiec jak to jest, ze dwa lata minęły, a ja wciąż PUSTA?? Trzy miesiące temu wyjechaliśmy z Polski, nie na zawsze, na rok. Mężczyzna mój mi obiecał, ze po trzech miesiącach na tym końcu świata będziemy w ciąży. Ja jak głupia (bo jakim cudem on może mi taka rzecz obiecać) uwierzyłam... (to ten hak właśnie;]) I tak pierwsze dwie @ na obczyźnie przeżyłam, a teraz nadeszła trzecia i... Jak tylko przyszła, znalazłam w necie klinikę tu na miejscu i spytałam o laparoskopie. I tak oto jestem po pierwszym pobraniu krwi (oni tu maja test 2 i 21 dnia, to podobno najważniejsze badania), za 20 dnia mam następne, zbadamy nasienie i 3.12 mamy wizytę u lekarza. W międzyczasie przetłumaczę wszystkie badania, żeby się w dodatkowe koszty nie wpędzać:) I widzicie znowu ten hak... Ta laparoskopia... Mam taka nadzieje, ze się uda! I zabawne jest to, ze z drugiej strony mam nadzieje, ze los nam splata figla i akurat teraz się uda naturalnie... Nie wiem, co będzie jak mi się skończą te moje haki nadziei, co wtedy zrobię, co będzie jak się nie uda... Wiem, ze jest in vitro, ale to już bardzo poważna sprawa i raczej tutaj nie chce się za to zabierać. Wygadałam się, dzięki:) Tu nie mam z kim o tym porozmawiać, mężczyzna bardziej zrelaksowany w tej kwestii i nie skory po raz 50ty tego samego słuchać, co w sumie rozumiem;) A tutaj wszystkie z podobnymi problemami. Z nikim się tak o tym nie pogada, jak z innymi starającymi się kobietami, nikt tak nie zrozumie, nawet najbliższa przyjaciółka..."
Witaj MAdzig! A ten koniec swiata to gdzie jest?Pamietaj,nadzieja umiera ostatnia!!!!A ze zrozumieniem to masz racje,wczoraj np bylam u pacjentki i tak gadka szmatka zaczelysmy o dzieciach,ze Ona ma dwoch synow,jeden ma tez dwoch synow a drugi nie ma wcale i Ona do mnie z tekstem:" starali sie 6 lat,teraz maja przerwe i zaczynaja od nowa ,nawet sobie pani nie wyobraza co to znaczy nie moc miec dzieci" ,a ja jej na to "nawet sobie pani nie wyobraza jak ja dobrze wiem co to znaczy" Wiecie jak ta kobieta sie ucieszyla,ze ja mam dziecko z in vitro?! Az Jej sie swiatelka w oczach zaswiecily " a jednak mozna" to byl jej caly komentarz.
Pinka,Samira zainponowalyscie mi!!!Tutaj maxymalnie mozna wszczepic dwa,ale i tak na trzy bym sie nie odwazyla,zawsze wszczepiali mi jeden zarodek,dopiero przy wszczepieniu eskimoskow zdecydowalismy sie na dwa. Czytajac Was powracaja wspomienia,pamietam jak jechalismy na transfer to sie czulam jakbym dziecko ze szpitala jechala odebrac,a jak wracalismy to ta swiadomosc ze JUZ jestem w ciazy ......hmmm cudowne uczucie,strach czy sie utrzyma przychodzil pozniej.Przy trzech maluszkach procent zwyciestwa jest wiekszy i mocno trzymamy z Igorkiem kciukasy(zeby mial kumpli hi,hi)
kachula - prawdopodobieństwo, że wszystkie trzy zostaną, nie jest duże... A zresztą jakoś tak nie chciałam zostawić żadnego - bo w dniu transferu były trzy ładnie podzielone i jeden, który opornie się dzielił. No i ten spóźnialski tylko trafił na zimowisko...
Kachula, koniec swiata naprawde na koncu swiata, bo juz dalej niz do Nowej Zelandii sie wyjechac z Polski nie da;) Wlasnie, ta nadzieja to takie dziwne zjawisko,racjonalizm ma w nosie. Ale moze to i dobrze, bo pewnie juz bym w wariatkowie na oddziale depresji siedziala... I nie tylko ja z reszta;)
Skarbie - po prostu nie wiem jak wyrazić swoją radość... Trzymam kciukasy za zdrowego silnego malucha....
Giguś - pamiętaj, że jesteśmy z Tobą. "WIARA CZYNI CUDA"
Samiro - bardzo nasze losy się splatają, u mnie też były trzy podzielone komórki, nie chcieliśmy zostawiać tego jednego biedaczka... i tak zostałam mamusią trojaczków. ;)
Madziq - trafiłaś pod właściwy adres, tu naprawdę jest fajnie!!! Zwłaszcza, jak którejś się udaje, albo potrzebujesz wsparcia... Jednak nie potrzebnie się tak łamiesz, tych haków starcza naprawdę na wiele lat... wiem coś o tym bo walczę już 5 lat...
Nie lamie sie narazie, w kazdym razie nie na dlugo. Wiecie jak to jest, jak przychodzi @... Ciesze sie, ze tu tak sympatycznie
Kurcze, tak czytam o Waszych in vitro, trzymam za wszystkie mocno kciuki, ale takie mi sie to surrealistyczne wydaje, ja bardzo licze na ta inseminacje...
Moj mezczyzna ma oligozoospermie, wiecie jaki szanse przy tym na sukces????????????
Nie wiem jak się zwało schorzenie mojego kolegi, ale generalnie jego plemniczki nie nadawały się do użytku... Przeszedł ciężką kurację 2 albo 3 miesiące lekami na zawał, raka itp itd (lekarz twierdził, ze jako tako lekarstw dla facetów nie ma) no i kiedy wyniki były ok- szybka inseminacja(złoty strzał) i mają pierwszego bąbla.... Niestety te wyniki po kuracji wróciły do pierwotnego stanu i potem musiał ponowić kurację..... kolejna inseminacja i kolejna ciąża (ta niestety poroniona) no i chwilowo wstrzymali działania....
no i trzeba uważać, w szpitalu dziewczyny mówiły, że ich faceci byli leczeni clostylbegytem - w początkowej fazie jest poprawa, ale potem ponoć wyniki spadają jeszcze niżej niż pierwotnie... Sama nie testowałam...
Dzieki Dziewuszki :) Trzymam za was kciuki mocno, mocno, mocno. Ja zawsze w glebi serca wierzylam, ze kiedys bedzie ten plusik. Po prostu wiem i wierze, ze kazda kiedys ten pierunski plusik zobaczy! Tylko ta niecierpliwosc nasza... Po 2 latach staranek jej juz nie wystarcza... Trzymam za Was wszystkie bardzo mocno kciuki!!! bedzie dobrze
Udac sie musi!!! Wszystkim!! Ja tez trzymam kciuki!!
A co do naszych plemniczkow, to moze po tym badaniu tutejszym lekarz cos zaleci jak beda slabe. Wczoraj doczytalam w necie, ze to oligozoospermia ciezka, bo niecale 6mln/ml, ale reszta "w normie", wiec moze sie uda bez lekow cos wybrac do insemy... jak je jeszcze tak stuninguja fajnie
A jeszcze sie Wam pochwale (bo trzymamy to w tajemnicy, zeby wszystkim niespodzianke zrobic, a mnie juz tak jezyk swierzbi, ze komus musze powiedziec), ze 3.01.08 bedziemy tu slub cywilny w Ambasadzie brac
__________________MADZIQ___________________________ to ja jako pierwsza zycze Wam wszystkiego NAJ na nowej drodze, moze ten etap cos u was zmieni?? w każdym bądź razie ja również trzymam za Was kciuki. buziaki
Giga - mierzenie tempki po transferze ma chyba średni sens - 3 razy dziennie mam "randkę" z dopochwową luteiną, a ona podnosi PTC. Więc nie ma co się nakręcać...
Dzieki Dziewczyny Tez tak sobie pomyslalam, ze moze dzidzius wyczuje, ze taki super moment Ale nie chce tak o tym myslec, bo slub z milosci wielkiej ma byc, a nie po to, zeby podstepem los podejsc
A po jakim czasie po in vitro wiadomo czy sie udalo?? Tzn tak NA PRAWDE UDALO.
Giga, a Ty robilas inseminacje? Pinka, a Ty? Twoje in vitro pomyslnie? Sorki, ze tak pytam, pewnie bym sie doczytala, ale jeszcze nie przebrnelam przez wszystkie watki i posty...
Kachula - czuję się dobrze. Nic mnie nie boli. Doskwieraja mi tylko zastrzyki z clexanu, bo badziewne strasznie strzykawki - wyginające się tłoki i nie za ostre chyba igły...
madziq - pierwszy test bety robi się około 12 dni po transferze zarodków - wtedy wiadomo, czy udało się zarodkowi zagnieździć. A tak naprawdę czy się udało, to chyba dopiero po porodzie wiadomo
samira - to ty jeszcze masz jakieś zastrzyki? a na co one? to progesteron?
madziq - gratuluję ogromniaście!!!! ja też myślę, że groszek czeka na ten moment :))) to taki kolejny "hak"
my podchodzimy właśnie do pierwszej insemy, ale tu dziewuszki miały parę, no i doszły do in vitro, więc już sama nie wiem co o tym myśleć... nie za wesoło żyć ze świadomością, że może i na nas insema nie zadziała... ale pożyjemy zobaczymy :) na oddział przyjmują mnie 19 listopada, a insema pewnie wt wieczór albo dopiero środa
Beatko - cieszę się, że ci gin podpasił :) doczytałam już o wizycie pod wykresikiem :))) no i niestety nie da się ukryć, że kasa to podstawa, ale wydaje mi się, że on akurat jest naprawdę sensowny; jak dzwoniłam, żeby przełożyć datę przyjęcia do szpitala, to mi piguła powiedziała, że nie wolno jej łączyć z ginem jak ma pacjentkę; a to już coś :)))
Wielkie dzięki wszystkim za wsparcie i zainteresowanie i kciuki od, których palce puchną
madziq - wielkie gratulacje, to naprawdę najlepsza decyzja w życiu jak się ślubuje z ukochanym Co do insemek miałam 8 (3 na naturalnym cyklu i 5 stymulowanych), a na wynik invitro jeszcze czekam - od niedzieli jestem mamusią trojaczków
Giguś - tempki nie mierzę, bo na sztucznym cyklu to jest bezcelowe...
Wbrew wielu opowieściom nie czuję się specjalnie i wyjątkowo..... ale mam sporo cierpliwości... Czekam sobie spokojnie, uważam jak na jajko.. i jak tylko coś będę wiedzieć na pewno szybciutko dam znać...będziecie pierwsze o tym wiedziały....
chciałam się tylko upewnić, czy dobrze pamiętam.. Insemki robią tylko rano... Rano jest badanie i decyzja, wtedy M dostaje skierowanie do poradni andrologii i potem około 12-14 są podania. No chyba, że to weekend to zdarza im się szybciej uporać, a potem reszta dnia to laba........
No więc drogie kobitki w nadmiarze wolnego i spokojnego czasu rozpoczęłam poszukiwania gwiazdkowych prezentów...., a że rodzinka spora to jest co robić....
trzymają aż do dnia, w którym rano zobaczą ciałko żółte.... niestety zwykle trwa to dłużej niż dziewczyny liczą...więc lepiej się nie nastawiać..., a potem ewentualnie miło rozczarować...(były dziewczyny, które siedziały i po 7 dni, ja max=4 , ale powyżej 4 dni pobytu dostawałam kasę z ubezpieczenia grupowego za pobyt w szpitalu i to było na rozpustę w nagrodę Pregnyl dostajesz, wieczorkiem jak pęcherzyki mają nie więcej niż 20-21 i nie ma reguły, że następnego dnia jest podanie, ale przy tej wielkości raczej jest.... jesli jednak następnego dnia nie będzie ciałka żółtego to kolejne podanie...., gdyby się ta sytuacja przedłużała to mogą jeden dzień przeczekać bez podania (starają się nie podawać trzy razy pod rząd - wtedy zdarza się, że podają jak jest ciałko żółte, czyli jeszcze w dniu wyjścia)... Ale co dziewczyna i co cykl to zawsze jest inaczej
Kod oczywiście do drzwi na oddział
Jak cię przyjmą i zaprowadzą na oddział to od razu idź do pokoju badań, albo do piguły - one mają specjalną lodówkę do przechowywania pregnylu-podpisz go
hmmm... to ja myślałam, że czeka się te 34 godziny... bo jak nie, to u nas sie sprawa nieco komplikuje, bo M z Wrocławia z kursu się będzie urywał; jeden dzień jakoś przeboleje, ale kolejny już gorzej buuuuu ech... to teraz kolejny stresior dochodzi.... a ja się łudziłam, że choć to odbędzie sie bez komplikacji...
a z tym ubezpieczeniem, to muszę sprawdzić co i jak :)
ja wiem, że ty z dobrej woli :) tylko kurde los mi ciągle kłody pod nogi kładzie wrrrrr tak jakby chociaż sama insema jako zabieg, nie była wystarczająco stresująca
pinkus - sorki, że cię tak meczę, ale mam jeszcze pytanko: czy zdarzały się przypadki, że druga isnema (znaczy sie drugie podanie) było niepotrzebne? tak... żebym się chociaż mogła łudzić... i jeszcze jedno - czy trzeba faktycznie przyjść na izbę o 7?
giguś, postukroć wolę zapłacić, ale mieć pewność,ze gin oki:)) a ten jak najbardziej jest oki:)) biorąc pod uwagę tych u których byłam w poznaniu jak @ nie dostawałam, brrrrrrrrrrrr....ten i porozmawia, i wszystkie moje wyniki przejrzał, i jak sie leczyłam przez te 7 lat i te ze szpitala, a nie jak co niektórzy:((( niestety:)) a u nas już od dawna jest tak że jak płacisz, to cie lepiej traktują, to jest niestety bardzo przykre dla ludzi których naprawdę na to nie stać:(( bo w czym oni są gorsi:(
giguś, ja też mogę powiedzieć, że na oddział trzeba stawić sie o 7:( moja ciocia miała jakiś czas temu na polnej dwa razy laparoskopie (i leżała, bo jej badania robili) i miała być o 7..ale w poznaniu tak to chyba jest zoorganizowane:) bo na onkologii też miałam być o 7:30:)) czekałam przy przychodni ze skierowaniem na karteczkę, że mam isć na oddział i gdzieś po 8 byłam już na oddziale:)..
oj trzymam kochane za Was kciukolce, za wszystkie
giguś, a kto nas będzie informował o twoich postępach szpitalnych?? cio? chlip
pewnie, że się zdarzają... mi też się zdarzyło Nawet była raz taka co mówiła, że ona tak zawsze...
Z tą 7.00 to wielka ściema. Ja zawsze dojeżdżałam na 8.30 i nikt nigdy nic nie powiedział, a przynajmniej tłoku nie było i potem na oddziale nie musiałam tyle godzin czekać w oczekiwaniu na łóżko...
wcale się nie denerwuję w końcu po to tu jesteśmy...
no ja już tam parę razy od 7 kwitłam; na izbie przyjęć - pół biedy, ale czekanie potem już na oddziale, kolejka do przebadania i kolejka do oglądania i kwitnie się tak ze wszystkimi bambetlami na korytarzyku... ale spoko, dla dobra sprawy i to mogę przeżyć :))) byle M dojechał na czas :)))
W Warszawie tez mi kazali byc o swicie na laparoskopie i to w piatek! Wiec wiadomo bylo, ze i tak nic nie zrobia do poniedzialku przynajmniej i tylko sie A badan tez mi nie robili, bo kazali ze swoimi przyjsc. I tak mialam zmarnowane trzy bezczynne dni w szpitalu, nawet na przepustke mi ordynator nie pozwolil wyjsc na jeden dzien... Jeden plus, ze zdazylam wszystkie testy, klasowki i wypracowania sprawdzic Bo ja tez nauczycielka jestem
Ciekawe jak tutaj w NZ bedzie procedura inseminacyjna wygladac... Kolezanka miala laparoskopie robiona i pare godzin byla tylko w szpitalu, a ja w Pl lacznie 6 dni!! Bez komplikacji zadnych, wszystko bylo u mnie dobrze, troche "chorowalam", ale w dwoch dniach by sie mogli zmiescic. Wiec jak widze, ze Pinka pisze o 4, a nawet 7 dniach lezenia na oddziale... A nie moga podac tego leku na pekniecie?? Po jakim czasie od podania pecherzyk wlasciwie peka? No i ciekawe jak z kosztami... My tu na work visa jestesmy, wiec wszystko platne, pobyt w szpitalu tez... Ech...
Wszystkie Kobietki z goscmi w srodku - POWODZENIA!! Nie wiem jak sie te fluidki robi, ale przesylam Wam takie specjalne, nowozelandzkie;))
I Giga Tobie tez!! Mam nadzieje, ze pierwszy raz bedzie trafiony!