Z takimi emocjami to opisujecie, ze az mi serce wali jakbym to ja miala rano byc na Polnej;) mam nadzieje ze jak juz ja bede blizej terminu to bedziecie mnie tak wspierac, ale do tegop czasu to wszystkie bedziecie ciezarowami;) buziaki dziewczyny! 3majta sie mocno! P.S. u mnie tak sypie snieg ze czuje ze juz sie swieta zblizaja, obyscie mialy upragniony Prezent!!
nauczycielów jak mrówków- tak powiada mój M;) ja bym tez tak spróbowala w te swieta.. bo bedziemy akurat na 2 koncu Polski- Kraków, i lekarz mowil ze dobrze zebysmy polecieli gdzies bo po zmianie cisnienia podobno hiperowulacja, ale my po 1 nie polecimy tylko pojedziemy;) a po 2 to za szybko po operacji, ale hm... ten swiateczny nastroj moze zdzialac cuda..ach zobaczymy...;)
Swoja droga dziwne, ze akurat nauczycielek tu tyle sie zebralo, jak tak czytam rozne fora, to sporo nas. Chociaz z drugiej strony, jak pracowalam, to co chwile ktoras byla w ciazy Wiec to nie dolegliwosc zawodowa
A Klaudoos, coz to znaczy oligofrenopedagog i ten elementarny??
Skorzystałam z zaproszenia Gigy no i jestem . Teraz wpadlam żeby sie tylko przywitać . Niektóre weteranki znaja moją historię , a innym napisze niebawem.Dodam tylko ze jestem ponad 10 lat po slubie , a naszą rodzine tworzą : ja , mój mąż i psiak Misiek Musze jeszcze przeczytać ten watek , zebym wiedziała co i jak a tu tyle stron !!!!!. Pozdrawiam Was gorąco.
mona cieszę się, że tu dotarłaś :))) nie, żebym ci życzyła bycia weteranką, ale jest tu nas dużo "po przejściach" i jakoś łatwiej się gada, jak człek wie o czym mówi; to czekam na relacje co tam u cie :))) no i czy macie jakieś postanowienia wspierające powiększenie rodzinki (mieliście już insemę? bo nie pamiętam )
a z tymi nauczycielkami, to faktycznie jakiś wysyp hihi u nas w szkole przetrawiłam już 3 ciąże, ale ta obecna jest najbardziej dotkliwa, bo zaciążyła moja kupela i to po 3 strzale... cieszę się, że im to tak szybko poszło, ale niestety nie mogę tego przetrawić :-/
Racja Giga, z tym trawieniem cudzego szczescia jest ciezko... Siostra naszego przyjaciela zaszla w dwie ciaze w tym czasie, kiedy my sie staramy... Pierwsza niestety poronila po 3 mcach, ale potem zaszla w druga i teraz w styczniu ma rodzic. I powiem Wam, ze w ogole sie do niej nie odezwalam, zeby pogratulowac czy cos. Inna sprawa, ze nie dowiedzialam sie tego od niej tylko od jej szwagierki. Ale wiedzialam. Raz sie zdarzylo, ze musialam do niej po cos tam wpasc, i to juz bylo po tym jak sie dowiedzialam, ale nie wspomnialam slowem i myslalam przy tym, ze pekne z zalu. Potem raz ja widzialam na miescie, ale udalam, ze jej nie widze, bo juz widac bylo brzuch, wiec musialabym gartulowac Wstyd mi bylo za siebie Ale do wyjazdu udalo mi sie wykrecic ze wszystkich spotkan z nimi... Najciezej sie znosi ciaze bliskich osob... Ale jak widze "obce" brzuchy, to mnie tez zalewa krew. Zlosci mnie ta niesprawiedliwosc...
Wlasnie dostalam list z tej kliniki gdzie nas zglosilam, jaka profeska, mowie Wam. Napisali, ze wizyta bedzie godzine trwala! Juz sie ciesze, jak tego doktorka o wszystko wypytam! I bez przyblizonego chociaz terminu inseminacji nie wyjde! Zadnym "reperowaniem" nasienia czy czyms takim nie dam sie zbyc!!!:)
Madziq, elementarny to przedszkole, klasy 1-3 i integracyjna, tzw edukacja elementarna, a oligofreno, to inaczej pedagog specjalny, pracuje wlasnie z dziecmi uposledzonymi (DPM- Dzieciece porazenie mozgu) a jesli chodzi o wysyp ciaz, to juz mi sie lezka nie raz zakrecila! bratowa juz 2 ciaza, kiedy my sie staramy, kolezanki tez, a w pracy, to albo same wpadki, albo oczekujaca 6lat moja szefowa, ktora urodzila 3 dziecko i mowi ze na tym nie konczy bo ma 3 dziewczyny i chce chlopca jeszcze;) ale tez sporo przeszla, lekarza nie dawali jej w ogole szans. Ma jedno dziecko uposledzone bo za pozno wykryto u niej wirus cytomegalii i toksoplazmozy:( pozdrawiam
gaga25 - zastrzyki mam na rozrzedzenie krwi - przeciwzakrzsepowe (clexan). to tak profilaktycznie, bo hormony zmieniają skłąd krwi (zagęszczają ją) no i o zakrzep nietrudno. A progesteron mam doustnie (duphaston), dowcipnie (luteinę) oraz estrogeny (estrofem). Do tego folik i acard - na lepsze ukrwienie macicy. A test za tydzień... Co do inseminacji - to naprawdę mały pikuś. Transfer zarodków jest o wiele bardziej nieprzyjemny. A punkcja - no cóż, nic się nie czuje, bo się śpi...
normalnie tak się nam forum rozkręciło, że szok... tylko spać poszłam, a tu już tyle wpisów...
Piszecie dziewczyny o innych ciążach, ale trzeba z tym walczyć. Wiem, że nie raz, nie dwa, żal serce ściska, ale ja wierzę, że taka sytuacja ma swoje uzasadnienie, choć nie zawsze wiemy jakie.... Będąc na ostatnich dwóch inseminacjach spotkałam koleżankę. Ona 5m-c ciąży ja kolejne inseminacje... Potem dostałam od niej sms- że urodziła się dziewczynka, stan krytyczny, ale stabilny (wyliczyłam 6 m-c). Dzisiaj napisała maila, że maleństwo nie żyje. (*) - to świeczuszka dla tego aniołka....
Dziewczyny cieszmy się, z tego co mamy... co jest trudniejsze walczyć o dziecko, czy patrzeć jak umiera na raka............walczyć o dziecko czy ronić kolejne ciąże.....
oj pinka... aleś nam tu temat zarzuciła... strasznie mi przykro z powodu tej koleżanki.... jak często sobie tłumaczę, że inni mają gorzej i że nie powinnam marudzić; ale z drugiej strony jest cała masa ludzi, którzy mają lepiej, a nie koniecznie są lepszymi ludźmi (chodzi mi o charakter); szwagrostwo dorobiło się bliźniaków za 1 strzałem, kupują sobie właśnie mieszkanie, mają już ziemie i potem będą budować, dzieciaki zdrowiusieńkie i on ma rewelke pracę; nie żebym im źle życzyła... podaję ich tylko jako przykład nierówności losowej...
Poznalam tutaj taka kobiete, ktorej siostra nie mogla przez 20 lat zajsc w ciaze, nie bylo wiadomo czemu... Ta moja znajoma przez rok starala sie przez in vitro (chyba, nie wiem jak to sie odbywalo) zajsc dla niej w ciaze, znaczy zostac "inkubatorkiem", przez caly ten czas nie sypiala z mezem, zeby im przypadkiem nie "wyszlo". I sie nie udalo, mimo ze ona ma juz 3 wlasnych dzieci, wiec zdrowa, plodna i "mogaca". Jakis czas potem zmarla ich mama i tamta druga siostra zaciazyla. Widac, ze czasem Bog/los/zycie/przeznaczenie, czy jak to nazwac, ma wlasne plany... One mowia, ze to blogoslawienstwo od zmarlej mamy. Pogonila aniolka:) Ja nie jestem za bardzo wierzaca osoba, ale uslyszalam gdzies ostatnio takie zdanie i tak mi utkwilo w glowie: Bog zawsze wysluchuje naszych prosb, tylko czasem odpowiedz brzmi "nie"... Moja modyfikacja: "jeszcze nie teraz"
no wiem, że tak jest sama mam siostrę...Ma super córeczkę, właśnie jest drugi raz w ciąży... W sierpniu odebrali dom na osiedlu szeregowców w małej podmiejskiej miejscowości... a do tego oboje super zarabiają.....
My zaś mamy dwupokojowe mieszkanko (w którym z moimi trojaczkami to nie wiem jak się pomieścimy :)) Ja nauczycielka i długów masa bo IVF kosztuje...
Czesc dziewczyny,troche zaleglosci sie nazbieralo! Jak wszystko zgodnie z planem pojdzie to w polowie grudnia bedziemy mieli transfer eskimoska(bo chyba na jeden sie zdecydujemy) i moze plusikowy prezencik na swieta? Ja tez po pedagogice,ale pracuje jako pielegniarka srodowiskowa z ukierunkowaniem onkologicznym,na wyrost mozna powiedziec pedagog onkolog Co do naszego topiku,zeby bycie weteranka nie bylo "kara" nadal tu bywam,bo juz sama nie wiem czy ja starajaca czy weteranka hi,hi Wracajac do inseminacji to dziwnie u was jest,ze w szpitalu na oddziale lezycie.U mnie Wszystko odbywalo sie w przychodni,fakt ze sama robilam zastrzyki(wlacznie z pregnylem)ale dochodzilam tylko na usg, pod koniec nawet codziennie.36 godz po podaniu pregnylu M zglosil sie do lab.a godz pozniej spotkalismy sie na fotelu z gabinecie. Pamietam jak mialam 1 inseme zielona jak kapusta....polozyli mnie na fotelu,najpierw kontrolne usg,potem zaplodnienie,trwalo to tylko 2 min,pytam sie : to juz?! a lekarz na to : a co ? buzi jeszcze chcesz?
no to kachula gratuluję takiego szybkiego obrotu spraw :)))
u nas leży się w szpitalu przy insemie, bo inaczej im fundusz kasy nie zwraca; nawet się nie musiałam pytać, bo facet sam powiedział: " nie możemy pani zrobić tego ambulatoryjnie, bo nam nie zapłacą"
madziiq - miałam ten sam problem, ale skorzystałam z funkcji odzyskania hasła, no imam nadal ten sam nick, ale napisali, że 14.12 moje konto wygaśnie.. mam zapłacić... jakby co to musimy znaleźć inne bezpłatne miejsce i się przenieść ..........
Tyle staraczek, że już się zaczynam gubić.... Oby jak najwięcej świątecznych prezentów...
Dziewczynki ale przecież możecie zostać na forum nie robiąc wykresików i nie oplacajac sobie.Nikt Was stąd nie wygoni przecież:) yle tylko,że będziecie mogły udzielać sie tylko i wyłącznie na forum a nie pod wykresikami.Nie uciekajcie...:))
Giga 25 Kurcze, ale to jest zupełny jakiś brak logiki w tej naszej służbie zdrowia. Katować człowieka pobytem w szpitalu po to, żeby przeprowadzić trwający dwie minuty zabieg, do którego warunki ambulatoryjne są zupełnie wystarczające. A potem narzekania, że w służbie zdrowia na nic nie ma pieniędzy - pewnie, że nie ma, skoro wydaje się je idiotycznie. Ja mam wręcz "uczulenie" na szpitale i gdyby ktoś chciał mnie tam wpakować z powodu inseminacje, to chyba bym pogryzła...
spotkałam dziewczynę, która płaciła za inseminację 3000zł..... inna próbowała mi wmówić, że to normalne przy inseminacji wstrzykiwanie zwykłą strzykawką spermy pobranej bezpośrednio z pojemniczka (bez przygotowania preparatu i cewników) i jeszcze za to płaciła.... Wolałam poleżeć i wiedzieć, ze to fachowcy....
samiro dobre stwierdzeni hihihi trudno mi powiedzieć, ale jak poleżysz trochę w szpitalu to takie historie usłyszysz, że Bogu dziękujesz, że od razu na normalnych lekarzy specjalistów trafiłaś, albo właśnie się dowiesz, że ten twój poprzedni to był cholerny konował co na kasę leciał.
Tak czytam te Wasz wypowiedzi i też coraz częsciej myśle o insemce . Kachula - domowa inseminacja ? jak to zrobili ? Kurcze i w dodatku się udało. Moze warto spróbować ?
hihi mona - to pewnie tak jak z krowami :))) albo może nabierasz plemniorów do ust i potem dmuchasz w rurkę coby to wdmuchać gdzie trzeba hihihihihihi
samira - no fakty, że trzymanie na oddziale, to trochę poroniony pomysł; wynudzić się idzie na maxa... ale ja nie narzekam; cieszę się, że nie muszę za to płacić i że wiem, że w dobre ręce trafiam
mona - śmiem twierdzić, że już najwyższy czas, żebyście się za to zabrali :))) tylko najpierw sprawdza się drożność jajowodów; miałaś niedawno sprawdzaną?
szkoda, ze domowym sposobem zolnierzykow nie można stuningowac;)) chyba, że by ich w oparach coli czy kawy postawić i potem strzykawka prosto do celu:))
Giga, a co do Twojego sposobu: "nabierasz plemniorów do ust i potem dmuchasz w rurkę coby to wdmuchać gdzie trzeba hihihihihihi", to ciekawe kto by mial nabrac tych plemniorow do ust, bo ja jakos mojego Mezczyzny nie widze
Wszystko sama, sama, jaka to niesprawiedliwość z tym zapładnianiem! Nas kluja, kroją, wstrzykują rożne substancje, przepłukują, grzebią w nas i żebyśmy jeszcze musiały same sobie plemniki wdmuchiwać?! To by dopiero bylo