Jestem właśnie po punkcji. Była o 9.00 a o 10.15 już wyszłam. Pobrano mi 12 komóreczek. Sam zabieg był szybki i przyjemny, zasnęłam, coś mi się nawet śniło :) i obudziłam się już na łóżeczku. Super opieka i podejście pracowników Invimedu. Na prawdę polecam tę klinikę.
Dzidziak, ja też super wspominam zabieg. Zero bólu, ogromna życzliwość pracowników Kliniki. Chociaż przyznam, że miałam cykora, czy aby wybudzę się z tej narkozy - jakiś taki irracjonalny lęk. Nic mi się nie śniło, a w momencie, gdy wstrzykiwali mi usypiacz, poczułam metaliczny smak w ustach i takie jakby "drętwienie" twarzy. Powodzenia Ci życzę i niech tam komóreczki owocnie randkują z plemniorami Małżonka :) Zaciskam kciuki.
Pozwolę sobie na kilka skromnych słów ... Od samego początku cichaczem tu zaglądam i podczytuję - dziewczyny bardzo Was wszystkie podziwiam. Zasługujecie na to, aby być mamusiami - tyle macie pokładów ciepła, MIŁOŚCI i determinacji !! Niektóre z Was wiedzą, że jestem mamą dwóch 8-miesięcznych panów [bliźniaków] i faktycznie chyba czasem tego nie doceniam co mam Fakt jestem szczęśliwa, dumna i można by rzec spełniona [choć do szczęścia brakuje mi córuni ], ale z drugiej strony jestem strasznie zmęczona, zdołowana i czasem nie wiem gdzie się schować by odsapnąć ... Nie narzekam, nie żalę się nikomu - po prostu brakuje mi jeszcze jednej pary rąk Czasem wierzcie mi, mam naprawdę dosyć i brakuje mi sił - jednak moje dzieci tak jak wysysają ze mnie całą energię tak też dodają POWERA każdego dnia. Macierzyństwo i wychowywanie dzieci to najcięższa "praca", z której nie możesz zrezygnować i pracujesz 24h non stop ... non stop ... Jednak zapłatą tejże "pracy" będzie pozostawienie jakieś cząstki siebie na tym świecie, licznych uśmiechów i łez, cudownych wspomnień, które nadają sens życiu KOCHANE Weteranki - życzę każdej starającej, aby udało się Wam dostać tę "pracę". Dlaczego macie mieć lepiej niż ja hihihi Cieplutko pozdrawiam - powodzenia w Nowym Roku 2008 !!
Izunia79 , dziękujemy Ci za ciepłe słówka, Tobie też życzę siły i wytrwałości w " pracy ". Pozdrawiam mocno i gorąco i proszę prześlij nam kilka fluidków ;-)) tych dobrych oczywiście aby dały nam jeszcze więcej siły.
Hejka, właśnie jestem po transferze 2 zarodków. Sam zabieg był ok tylko strasznie się siusiu chce. Transfer jest przy pełnym pęcherzu i wyleżeć potem kilkanaście minut to była męka. Ale już za mną :) teraz czekam i się relaksuję;) wg przepisu pani dr
Giga, piąteczka pojechała na zimowisko. Kurcze jak tu wytrzymać te kilkanaście dni oczekiwania. I do tego się nie stresować. Łapię się na myślach jak urządzić pokoik a wiem, że nie powinnam sie nastawiać bo w razie porażki będzie jeszcze ciężej...
dzidziak, a to masz świetlaną przyszłość z tą piąteczką :))) będzie ci tam tłumek po domciu kiedyś krążył hihihi no a czekanie... faktycznie - jest paskudne, ale to jedyny czas kiedy zyje się nadzieją :)))
Dzidziak,czekanie jest najgorsze....mozesz mi wierzyc ,3 razy przez to przeszlam. Tez mam 5 dzieciaczkow na zimowisku Na razie z transferu zrezygnowalismy,bo moja sytuacja zawodowa jest nie tego...no i Igor tak daje popalic,ze o drugim to nawet nie mysle
Dziewczyny ile tak naprawdę potrzeba kasy(łącznie z lekami) na in vitro ? W tv mówili ostatnio, że to sa kwoty rzędu 15.000 zł. Czy naprawdę jest az tak drogo ?
Mnie kosztowało ze wszystkim 7900. Z tym, że na krótkim protokole. Na długim wyjdzie drożej. Zresztą to też sprawa indywiduala i zależy od reakcji organizu na leki.
ja tu bywam codziennie Madziq tylko sie nie ujawniam po ostatnich "ostrych dyskusjach"na temat IVF,nie bede nikogo przepraszac ze mam taKIE DZIECKO,ANI CZUC SIE WINNA ZE JE MAM. Pozdrawiam wszystkie weteranki
właśnie mieliśmy kolędę i szczerze mówiąc znerwiłam się; no bo po modlitwie, jak ksiądz zobaczył w swoje papiery, że tu dwie rodziny mieszkają, to zaraz zapytał - a nie doszło tu jeszcze coś? nie dorobiliście się jeszcze wnuczka dla babci i dziadka? a co to go kurna obchodzi wrrrrrrrr jakbyśmy mogli, to już dawno byśmy mieli, a skoro nie ma, to chyba jest jakiś powód :(
Nie zapytałaś, czy on się nie dorobił? A tak na poważnie, to nie znosiłam na kolędzie w Polsce tego systemu kartotek, grrr. Plus był taki, że jak się trafił rozsądny ksiądz, to można było poprosić, żeby tego czy tamtego pytania w przyszłym roku nie zadawał.
Teraz mam tzw. księdza "w dechę", z któym można i pożartować, i porozmawiać na poważne tematy. Nie prowadzi kartotek, za to ma brzuch jak ja i robimy zakłady, które z nas jako pierwsze urodzi...
Podczytuje, podczytuje - ujawnię sie w końcu. Kachula - masz wspaniałego syna i taki czy inny komentarz nieczego tu nie zmienia. Kciuki najmocniej trzymam za DZIDZIAK - daj znać jak tylko będzie wiadomo co i jak! No i widzę że na tym forum jak na żadnym innym rozkręca się Giga - będziesz Mamą - tak czy inaczej!!! Trzymajcie się wszystkie cipelutko
czesc dziewczynki jestem po hsg (wszystko drozne i OK). no i po drugiej IUI -13.01 wieczorem. cos mam jednak watpliwosci, czy gin trafil, bo wczoraj jeszcze test LH byl pozytywny i sluz plodny, temp. nie urosla. coz zobaczymy, jesli sie nie uda bedziemy zmieniac klinike, oczywiscie nie dlatego, ze "juz" 2 nieudane IUI, ale jakos nie mamy przekonania i pelnego zaufania do lekarza... nie wyobrazam sobie, zeby mozna bylo bez skrupulow wyciagac pieniadze w perfidny sposob... ale chyba wiele rzeczy jest na swiecie mozliwych, mimo naszego zaskoczenia.
dzidziak -POWODZENIA!!! u kogo sie leczycie, jestem z wawy? mam nadzieje, ze Wam juz sie udalo :)
Pimarta, niestety jeszcze nic nie wiem, czekanie się dłuży. Leczę się u dr Anety Karwackiej z Invimedu. Bardzo miła i rzeczowa babeczka chociaż jej tempo nie wszystkim może odpowiadać. Ja się do niej przeniosłam od dr Niemoczyńskiego, który z kolei był dla mnie trochę za ospały w tym wszystkim.
dzidziak, u Niemoczynskego moj M byl z wynikiem nasienia, mial pozytywne wrazenia po wizycie, wiec przyznam -myslelismy o nim. ale o Karwackiej slysze drugi raz, wiec moze rzeczywiscie ona... zaczekam na koniec cyklu. podchodzilas w invimedzie do iui, czy po badaniach od razu ivf? dzieki
Milena, właśnie dla mnie była ok. Pisze tylko bo nie każdy lubi takie tempo. Mnie to właśnie w niej najbardziej odpowiada :) przechodzi od razu do konkretów bez "macania" na oślep. U Niemoczyńskiego miałabym ze 4-5 cykli do tyłu bo on chciał najpierw poobserwować czy naturalnie sie nie da jak mu powiedziałam, że od kilku lat się staramy...
ja tez juz mam hormony sprawdzone, jeszcze nikt nie wpadl na zlecenie stosunku fsh-lh, ale pewnie sama zrobie na poczatku przyszlego cyklu. hsg mam za soba, bad. nasienia dwukrotne. teraz jeszcze te przeciwciala... choc nasz gin bral pod uwage tylko wrogi sluz, ktory inseminacja sie omija. stwierdzil, ze pozostale przeciwciala nie sa grozne, bardzo rzadko wystepuja, a badania sa b.drogie...
Dziewczynki ja stwierdzam ze nic innego jest tego przyczyną jak tylko PSYCHIKA!!! nam figle płata za dużo o tym myślimy a jak tu nie myśleć? powiedzciemyśli same przychodzą do głowy!!!!
no z tą psychiką, to niestety klapa... ja osobiście nie znam sposobu na "nie myślenie" na temat dzieciaczka, którego tak pragniemy, a którego nadal nie ma
Szczerze mówiąc, ja odpuściłam i jak na razie idzie całkiem nieźle... Żadnych lekarzy, żadnych badań, kalendarzyków itp itd. Nie wiem jak długo to potrwa, ale na razie jest super. I najważniejsze jest to, że poczułam się wolna..... Wreszcie znalazłam czas i siły na odchudzanie(2 lata leczenia 10kg)... (wcześniej stres uniemożliwiał mi to - nie dawałam rady)... Wreszcie znajduje czas dla siebie i jest mi z tym dobrze.... Nie wiem kiedy wróci i czy wróci dolinka, ale mam wrażenie, że po ostatnim nie udanym IVF przeszłam kolejną granicę.... jakbym powoli zaczynała się godzić z rzeczywistością.... Dziewczyny dopóki macie siły walczcie, ale nie zapominajcie walczyć też o siebie.... Trzymam kciuki i gorąco pozdrawiam wszystkie stare i nowe i przypadkowe forumowiczki
pinka dobra jesteś z tą wagą. Ja to 10 kg dostałam w nagrodę za rok leczenia, nie dwa. tzn 10 kg było miesiąc temu, a teraz omijam wagę szerokim łukiem, boję się i wolę nie wiedzieć ile ważę, a widzę po ciuchach, że już zakupy mnie czekają (w spodnie wchodzę na wdechu)
ja już sporo przećwiczyłam - czytam książki, chodzę na aerobik/siłownię, wciągam się w gry komputerowe, zadaje dzieciakom dużo prac pisemnych, żeby mieć co sprawdzać, nie spieszę się do domu jak M nie ma, specjalnie pieszo do jakiegoś tam sklepu chodzę, żeby zajęło mi to więcej czasu, pucuje domek jak mam natchnienie, działkuję jak można, jeździmy na grzyby czy do rodzinki i takie tam jeszcze, ale ta natrętna myśl, że nadal jesteśmy sami i tak sie gdzieś prześlizguje...nie mam schizy, nie myślę natarczywie i staram się nie nakręcać, ale temat jest i będzie; poczułabym się wolna chyba dopiero, gdyby lekarze jednogłośnie powiedzieli, że jestem bezpłodna... ten smutek jak widzę radość dzieci i z dzieci jest i będzie, choćbym nie wiem co zrobiła...
ech, wlasnie do mnie dotarlo, ze jest polowa stycznia 2008 i ze staramy sie juz 2 lata i 4 miesiace... albo nawet 5
Wy tak o psach mowicie... Ja mam dwa psiaki w Polsce, jeden to taki moj "synek", pomagalam mojej suczce go rodzic, bo byl ostatni i juz nie miala sily, karmilam, nianczylam, wyblagalam w domu, zeby zostal z nami, teraz ma prawie 4 lata juz, moja mordeczka, ech... to taki pies, co to wieczny szczeniak, wielki, ale zawsze ze mna spaly oba w lozku, tak smiesznie sobie wzdychaly, moj M mowi, ze moj instynkt macierzynski zaspokajaly... a teraz mowie Wam Dziewczyny jak ja za nimi tesknie!! oblednie ani dzidzi, ani mordeczek moich ukochanych nie mam
a dzis dziewczyna w pracy opowiadala jak to u niej bylo z druga ciaza- za pierwszym razem sie udalo! pierwsza byla "niespodzianka", gdzie tu sprawiedliwosc na tym swiecie...
powiedzmy sobie szczerze, posiadaniem zwierzecia instynktu macierzynskiego sie nie zagluszy. ja mam psa od kilku lat i nigdy na nia instynktu macierzynskiego nie przelewalam, to zupelnie inne uczucie. choc ja uwielbiam (suczke), dziecka mi nie zastapi. nic tego nie zrobi
mój M na razie oporny Mimika... ale mówił, że jeśli in vitro zawiedzie, a ja bedę bardzo chciała, to sie zgodzi; tyle, że trzeba, żeby on też wtedy chciał... mam nadzieję, że nie dojdziemy do tego etapu...
A ja w tym cyklu gdy zaszłam w ciążę z moim synkiem to byłam u bioenergoterapeuty, jakąś energię mi dawał rękami i widzicie. Pomogło. Szkoda, że to było dawno ciekawe czy on jeszcze przyjmuje, może się tam wybiorę