Aina, kurde co ja mogę Ci powiedzieć poza zwykłym "przykro mi". Niby czułaś to od kilku dni, ale jednak ostateczne potwierdzenie też dobija. Trzymaj się kobitko, popłacz jak potrzeba. Jeśli chodzi o Relanium, to powiem Wam, że różnie to było za każdym razem. Za pierwszym tylko lepiej spałam, za drugim w ogóle nic nie odczuwałam, a za trzecim spałam od razu po wzięciu tabletki przez pół dnia, także nie ma reguły. O Valium nic nie wiem, bo nigdy nie brałam. Relanium dają w invicie, tak jak Dalia napisała.
Zastanawiam sie, dlaczego mój gin nigdy tego nie zaproponował... myslicie, ze jak poprosze, to dostane? Kiepsko u mnei z nerwami, generalnie to jestem jednym, wielkim kł,ebkiem nerwow przez te starania :/
Aina wiem co czujesz :-( ja teraz idę na zatkanie jajowodu bo mam wodniaka i trzecie ostatnie podejście :-( człowiek staje się bezradny. Ehhh co ma być to będzie. Trzymam kciuki za następne podejście.
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 18.05.15 19:53</span> Ja też brałam relanium, bo invikcie jestem
No wlasnie obe ma racje valium, relanium,diazepam to mniej wiecej to samo.. Inaczej sie nazywaja ze wzgledu na rozne firmy, rozne nazwy w innych krajach.. Nie wszystkie kliniki przepisuja je przy ivf i tranferach. Ja mieszkam w Irlandii i w mojej klinice mi nie przepisali, ale wiem od znajomych ktore mialy ivf, ze czesto przepisuja nie tylko w Irl,Anglii, Australii czy Polsce. Ja dostalam to od swojego ogolnego po nieudanym ivf, bo bylam w nienajlepszym stanie emocjonalnym i chcialam normalnie funkcjonowac i wrocic do pracy:nadal mam zapasy i mam zamiar ich uzyc przy transferze, ale nie zeby jakos regularnie brac. Wyglada na to,ze zalezy to od kliniki a nawet nie od tego czy osoba jest normalnie zestresowana czy nie. Moja kolezanka z Australii mowila, ze przed transferem na stoliczku miala polozone 2 tabletki:jedna przed transferem a druga, zeby wziac ze soba do domu na noc. Jednak ona sie pomylila i wziela dwie przed, mowila, ze byla atrakcja podczas transferu i cala droge do domu zabawiala meza glupotami. W kazdej klinice i kraju inne procedury:na przyklad ta moja kolezanka z Australii mowila, ze w jej klinice jezscze po transferze karza lezec godzine na ich oddziale a pozniej na wozku inwalidzkim zawoza do auta i w aucie tez wskazane jest lezec podczas podrozy.. takie to dziwota wszedzie sie dzieja...:)))
No tak, tylko jak pytałam się lekarza po co Relanium, to spokój ducha wcale nie był powodem, raczej skutkiem ubocznym Chodzi o to, że ma wyciszyć organizm, ale w głównej mierze macicę, żeby nie powodować skurczy. A że przy okazji człek jest w wersji "pokój na świecie" to chyba też dobrze.
Aina, u mnie przy mega stresowym cyklu jednak "zaskoczyło", więc nie wiem czy to kwestia stresu... Ja jednak wolę melisę niż Relanium (swoją drogą kiedyś brałam, bo miałam w życiu mega stresującą sytuację). A tak głównie, to chciałam mi napisać, że przykro mi... :( Ale też chcę dodać, że trzymam kciuki za kolejny transfer!
Dziękuję Wam wszystkim bardzo za wsparcie. Ja myśle o tym relanium, bo kurcze od paru lat żyje w stresie i boje sie, ze to niweczy nasze plany dotyczące rodzicielstwa, melisa w ogole na mnie nie działa, ani ziołowe leki z apteki, stąd pomysł, ze moze to relanium... tylko na tydzien, na przykład.
Relanium na pewno bardzo pomaga w wyciszeniu się przed/po transferze. Ja sobie go chwalę, byłam zobojętniona przez 3-4 dni i dużo spałam. Zdrowe to pewnie nie jest, ale mocny stres dobrze na organizm i zarodek nie wpływa.
Mi relanium pomaga się wyciszyć i za to go chwale czy ma jakiś wpływ na udany transfer nie wiem ale mi pomógł i psycholog ;) aina32 wiec może faktycznie zapytaj lekarza niech Ci coś doradzi. ja się stresuje te dni lecą tak wolno do tego piątku.... czy ta beta urośnie jeny słucham swój organizm trochę czasem kuja mnie jajniki nie wiem czy to dobrze czy nie ach oszaleje
u mnie w klinice kazali robić 1 raz betę chyba 12 dni po transferze. Dalia nie stresuj się, jak widać co klinika to inne zalecenia :) a liczy się tylko to, żeby wszystko bylo dobrze, a nie jak często jest sprawdzane :)
WalkaTrwa ☺ dzieki bo juz sie martwilam ze cos nie tak bedzie , zibaczymy juz sroda jeszcze tylko dwa dni, musze sie czyms zajac bo mysli tylko w jednym kierunku biegna, dobrze ze tu moge sie wygadac bo moj m to sie denerwuje ze ja sie nakrecam
Hej dziewczyny Podczytuje Was od jakiegoś czasu, ale raczej się nie udzielam. Jestem w trakcie pierwszego in vitro-musieliśmy zamrozić nasze zarodki, ponieważ spędziłam tydzień w szpitalu z OHSS-nie polecam Aina-jeżeli obawiasz się, ze poziom stresu może wpływać na Twoje leczenie, to tak jaki dziewczyny sugerowały, poszukałabym pomocy. Sama przez to przechodziłam, chociaż w klinice leczenia niepłodności stwierdzili,ze nie ma to żadnego związku. Ja jednak z powodu długotrwałego stresu nabawiłam się zespołu jelita drażliwego i miałam zaburzenia wydzielania kortyzolu, co wpływa przecież na układ hormonalny. Mnie pomogła akupunktura, ćwiczenia i medytacje-nie byłam u psychologa, bo wiedziałam, co jest źrodłem mojego problemu i mniej więcej wiedziałam, jak sobie pomoc, ale uważam, ze warto iść. Środki takie, jak diazepam pozwolą Ci się wyciszyć, ale jeśli jesteś w długotrwałym stresie to warto się tym zajac bardziej całościowo. Duże dawki dobrej jakości magnezu i wit c tez są wskazane, bo jako pierwsze są wypłukiwanie z organizomu w sytuacjach stresowych. Nie wiem, czy uda mi się zajść kiedykolwiek w ciąże, osobiście nie wierze w blokadę psychiczna (taka konwencjonalna, o której ludzie mówią "wyluzuj sie to sie uda") ale wiem przynajmniej, ze teraz poziom stresu, który powoduje zmiany fizjologiczne w organizmie( mowię o długotrwałym stresie, nie sytuacjach, kiedy sie zdenerwujemy czymś) nie jest u mnie czynnikiem wpływającym na niepowodzenia. Trzymam kciuki, żeby sie udało
Mmj - wielkie dzięki, ja jestem w kontakcie z psychologiem, miałam epizod z psychoterapią... czy to pomaga - nie wiem, ale staram sie po prostu odstresowywać... ćwiczenia to rzeczywiscie dobry pomysł, magnez pijam, wit C tez biorę... równowaga psychiczna jest bardzo ważna, w końcu inaczaj sie wtedy patrzy na Świat. Życzę Tobie szybkiego spełniania tego najskrytszego marzenia. Współczuje hiperki.... ile miałaś komórek? Do szybkiego CRIO :)
Mmj tez mialam przy pierwszym ivf hiperstymulacje, ale niestety my zdecydowalismy sie na transfer, co zakonczylo sie zle- ciaza biochemiczna... Ale tez ohss spowodowalo, ze mamy 5 zamrozonych blastek.Mialam tez odciagane plyny po transferze i jajniki po 9 cm,ogolnie bylo zle, ale dwa cykle i wszystko kompletnie wrocilo do normy, wiec nie martw sie to wszystko sie regeneruje.. :)Aina32 moze powinnas pomyslec o akupunkturze: ja w lutym i marcu mialam pare sesji: jest to fantastycznie odstresowujace: dziala lepiej niz wszystko.. Joga jest rowniez cudowna: pomaga sie wyciszyc: mozna to samemu robic w domu: chociaz w studio z innymi osobami lepiej.. Hej dziewczyny ja dzisiaj bylam na usg: chyba bede miala transfer mrozaczka w nastepny wtorek lub czwartek: moje endo bylo 8.2 cm w 11 dniu cyklu, czyli dobrze, jutro maja potwierdzic ze krew dobrze i ustalic date: kuuurcze ale fajnie:)) Okazalo sie tez jak podpisywalismy dzisiaj papiery, ze jest opcja zdecydowania sie na 1 zarodek z zastrzezeniem, ze jak przy rozmrazaniu cos sie stanie, ze straci na jakosci przez proces rozmrazania do ponizej 85%, to rozmroza kolejna blastke i dokonaja transferu dwoch i na ta wlasnie opcje sie zdecydowalismy.. Jestem bardzo podekscytowana..:) pozdrawiam
Aina-miałam pobrane 22 komórki jajowe. Eddie-ja wiem, ze dojdę do siebie za jakiś czas, także relaks u nas nie było nawet opcji transferu bo hiperka rozwinęła sie dzień po pobraniu komórek-i lekarze w klinice i szpitalu byli zaskoczeni, ze mam ja w takim nasileniu bo objawy w tym stopniu podobno pojawiają sie po transferze, kiedy zaczyna wzrastać beta. Podobno OHSS nie wpływa na ciąże, u Ciebie mówili, ze to przez to biochemiczna? Powodzenia z crio
Eddie - dziękuję za wszystkie rady :* i zyczę owocnego CRIO :) Mmj - 22 komórki OMG!!!!! Mi pobrali 8, a brzuch bolał... kurcze, a ile macie zarodeczków? Teraz dojdziesz szybko do siebie i CRIO - powodzenia życzę :)
Niestety tylko cztery bo się małpy nie chciały zaplodnic :) Nic to, lepsze cztery niż w ogóle... ja o crio na razie nie myślę, jeszcze przez trzy tygodnie będę na zastrzykach przeciwzakrzepowych I jak je skończę to w sumie 11 (łącznie z ivf) tygodni zastrzyków będzie za mną. Muszę dać odpocząć wątrobie i reszcie ciała zanim znowu zacznę się szprycowac ;)
Hejka . Jednak na chwilkę wpadłam pod czas odpoczywania . Jak to jest z witaminą D? Bo ostatnio usłyszałam że pod czas starań nie należy jej brać. Ale nie usłyszałam uzasadnienia dlaczego.
Mmj u mnie mowili, ze nie wiadomo, co bylo przyczyna( niestety), zdecydowanie tez moglo byc ohss, ale tez nie musialo.. Ja wiem tyle, ze po pick up ledwo co moglam chodzic, mialam mocne skurcze macicy non stop i zabieg odciagania plynow nagromadzonych w jamie macicy i nie wydaje mi sie, zeby to pomoglo w zagniezdzeniu. Wszystko to zalezy od osoby, wszystkie jestesmy inne, embrionki sa rozne, my roznie reagujemy- nigdy sie nie dowiem, czy zmarnowalismy swiezaczka czy tak po prostu mialo byc, ale fizycznie bylam baaardzo zle... Dzieki dziewczyny trzymajcie prosze kciuki;)
tak, Malisek ma rację - witamina D i koenzym Q10 poprawia jakość komórek. Mi lekarz zalecił branie obydwu - dziwi mnie tylko, że zrobił to dopiero przy 4 próbie ivf. Ja badałam poziom wit D w zimie i miałam 9 przy normie od 30 !!!! podobno wszyscy mają niedobór po zimie
Dokładnie jak dziewczyny piszą: wit D. na piękne komórki. U mnie wyszedł niesatysfakcjonujący poziom ostatnio, bo 20. A od 30 do 100 jest zakres. W sumie nie jest najgorzej, ale nie jest też dobrze... a najlepsze jest to, że mam przepisaną witaminę D i ją łykam...
Dalia, trzymam kciuki! Flowka-nie wiem, czy to Ci pomoże? http://www.solgar.pl/produkty/witaminy/witamina-k2-100-g wydaje mi sie, ze łącznie raczej nie znajdziesz....