Kredowa, doktorek w czasie transferu mówił że szyjka moze krwawić, bo przy wszystkich lekach staje się krucha. Mi przy poprzednim transferze pojawiło się czerwone plamienie, prawdopodobnie przez luteinę dopochwową. Nie korzystam jednak z tego plastiku do aplikowania luteiny, jakoś nie ufam.
Dziękuje dziewczyny :) jak człek sam ze swoimi myślami to wariuje ;) dziś, przez nasilający się katar, mam dzień kołderkowy z prywatnym sługą w postaci małżowina ;) a Wam życzę spokojnego weekendu :)))
Ja też dziewczyny mam prolutex, także chyba jest to popularny lek. Kredova ja mialam plamienie przy pierwszym udanym transferze ale dopiero 6dpt i to byl niski progesteron, także Obe dobrze mówi to z powodu tego podrażnienia.
Cześć weteranki :) Czas się mi dłuży straaaaasznie a to dopiero 3dpt :))) Choróbsko się u mnie rozkręca - siedzę z chusteczkami w nosie i jestem baaaardzo pociągająca dziś :) na szczęście oprócz obfitego kataru i lekkiego drapania w gardle tempka chyba zwyczajna - troszkę ponad 37, więc gorączki na razie brak. Za to kicham sporo i czasem pokasłuje - za każdym kichnięciem mam wyrzuty sumienia heheheh wiem, że to głupie ale to taki "odruch bezwarunkowy" :) Jajniki chyba już dochodzą do siebie. Czasem zakują ale to nic w porównaniu z czasem po punkcji. Podbrzusze pobolewa delikatnie. Postanowiłam nie robić żadnych sikańców - datę bety wyznaczyłam na 29/12 - równo 14 dpt Plamienia trwały tylko 1 dzień i krótko były jasne, delikatne więc chyba dziewczyny to jednak był efekt tego uszkodzenia wewnętrznego. Teraz już czysto. Męczą mnie straaaszne gazy - pewnie po proge. Własnie co do prolutexu - zrobiły mi się siniaki na brzuchu - bolą jak cholera. Dziś spróbowałam nową metodę - igłę nie wbijam powoli ale szybko i płyn też wstrzykuje w miarę energicznie. Na razie nie jest źle - miejsce po wkłuciu chyba boli najmniej z tych wszystkich razy - tamte czuję mocno i jestem w tych miejscach obolała :) A jak Wy się dziś czujecie kobietki ?? jakieś nowe objawy ? :)) dolegliwości ?? - nie mówię o ciążowych, bo wiadomo że za wcześnie ale ogólnie po transferze ? Wczoraj przeczytałam cały wątek od dechy do dechy :) Wzruszałam się, uśmiechałam, złościłam razem ze starczkami. Dużo tu cennych informacji a niektóre historie są baaaardzo pocieszające :) Sporo niektóre przeszłyście także z tego miejsca ogromne ukłony ... !!! To moja pierwsza procedura - pewnie dlatego taka jestem rozgadana i ciekawska :P za co z góry przepraszam :)) Zdaję sobie sprawę, że to może być pierwsza ale nie ostatnia choć po cichu liczę na to, że ta zakończy się sukcesem Pozdrawiam Was wszystkie ciepło ku niedzieli
Hania, dawno się zaczęło? A ty chorowałaś? Faktycznie pech straszny :( Możesz podać młodemu noeisine, powinno złagodzić objawy, choć lekarze różnie do tego podchodzą.
Wczoraj zaczęły się czerwone plamki, dzisiaj już z pęcherzykami. Byliśmy na pogotowiu, dostaliśmy do smarowania puder, jakiś syrop i tabletki. Troche mam mniej sił, ale mąż na miejscu wiec damy radę. Ja na szczęście chorowałam za dzieciaka.
Dzisiaj obudziłam się z gorącymi cycami co prawda już teraz mniej,trochę brzuch boli tak @ ale lekko. No zobaczymy co będzie dalej. U Was coś się dzieje? Kredova, choróbsko w czasie implantacji to akurat na plus (aby się nie rozkręciło tylko) bo wtedy organizm jest osłabiony i nie traktuje zarodka jak ciała obcego. Tak mnie wyedukowała Obe Haniu przykro mi z powodu ospy synka, ale nie martw się o ciążę, bo moja sąsiadka miała identyczną sytuację i jeśli chorowałaś na ospę to bobasowi nic nie będzie :)
Kredowa, podpisuje sie wpisem Pulpona. Ja rowniez czulam sie totalnie rozbita po transferach. Objawy wrecz grypowe. Za pierwszym razem maz mial mi wrecz za zle niemal, ze "no nie mialam kiedy sie pochorowac"... Tym razem faszerowalam sie ok tygodnia czosnkiem i syropem z cebuli bo tez myslalam, ze gdzies cos zlapalam. Na gardlo pomoglo, chociaz do dzis cos z nim nie tak... Takze taki to chyba objaw ;) Matko, jak ja bym chciala zeby wam wsztstkim sie powiodlo!!! Hania89, i u nas ospa czyha. W zlobku juz niezle przesialo. Ole tydzien temu przetrzymalam w domu bo dostala antybiotyk i teraz nie wiem, czy te objawy antybiotykiem leczone to nie byl poczatek ospy. Za thdzien sie pewnie wyklaruje. A o pudrodermie to (o tym " pudrze" wspomnialas?) to jakies nieciekawe opinie slyszalam/czytalam...
Treść doklejona: 18.12.16 20:30 A wlasnie, jak testujecie? W sensie kiedy? Razem z kredowa, czy wczesniej?
Puder w kremie mamy na smarowanie punktowe, w zasadzie to nie leczy, tylko ma zapobiec swędzeniu. Kuzynka męża też smarowała przy swoich dzieciach, mówiła że ok. Trzeba to przeżyć i tyle ;) Obe maść arnikowa, pierwsze słyszę, ale muszę wypróbować bo już jestem biedronką :) U mnie betę wyznaczył lekarz po swiętach, 27ego. Ale sikacza na pewno zrobię wcześniej gdyż niecierpliwa bywam chociaż aktualnie nie miałam czasu myśleć o kropce w brzuchu i bardzo szybko zlecialy mi te dni.
Ja czekam na pierwsze ruchy jutro zaczynamy 17tc i tylko ni się "zdaje" raczej że coś smyrnie, mam łożysko przyklejone z przodu więc pewnie do końca roku się nie doczekam :/ no ale mam nadzieję że bliżej niż dalej :)
Mi by się chciało sikańca w wigilię strzelić ale to będzie 9dpt więc pewnie za wcześnie na sikane...ale mówię tak by mi się chciało - ze względu na okoliczność tego magicznego dnia
Ja miałam w 9 dpt cień cienia :) możesz zrobić ale musisz wiedzieć że negatywny test nie będzie oznaczał braku ciąży i musisz to sobie wbić do głowy żeby nie daj boże się nie smucić !:)
A ja w 6 nic a nic a w 10 cień cienia. Powodzenia kochane trzymam za was kciuki. My chcemy spróbować jeszcze raz w przyszłym roku ale zobaczymy jak to będzie. Trzymam kciuki i często podczytuje.
dziewczyny, podczytuję i podczytuję i trzymam kciuki :) i dołączam do Was - w środę mam crio :) podobno taki sobie zarodek ale muszę mieć nadzieję bo to już ostatni i więcej nie będzie - dziesiąty transfer więc chyba pora dać sobie spokój z zatruwaniem organizmu bo nie wiadomo co na starość wyjdzie. Ja sikańców nie robię bo to dla mnie zbyt stresujące, wolę mieć od razu czarno na białym, zrobiłabym betę w Sylwestra co by wiedzieć jak świętować ale nie wiem czy laboratorium będzie czynne
Erozp, kuzynka mega męża po 10 latach in vitro (juz sama nie pamięta ile miała transferów) zaszła w ciąże przy ostatnim zmarzlaku. Tez był to jej ostatni raz, nie miała ochoty na wiecej. Cuda się zdarzają, trzeba mieć nadzieje, trzymam kciuki!!! Moze w szpitalu byś mogła zrobić betę? Ja mam tam po 2h wynik.
faktycznie, 9dpt już będzie na pewno miarodajny więc zrobię przed Sylwkiem, a na razie trzymajcie kciuki, żeby kruszynka się dobrze rozmroziła :) Hania - pocieszające to co piszesz ale wierz mi, że po tylu nieudanych próbach ciężko zdobyć się na wielką nadzieję
a ja dzisiaj zaczynam stymulację - punkcja prawdopodobnie 30 lub 31 :) któraś z Was też podchodzi w podobnym czasie? Trzymam kciuki za nasze 4 dziewczyny :)
Erozp, jutro wielki dzień - trzymam kciuki. Tosiku, wszystko pójdzie dobrze i Ala będzie miała rodzeństwo.
Mnie dzisiaj opuścił dobry nastrój, bo jakoś mam wrażenie że się nie udało Cycki ciepłe i mrowią, ale nie cały czas. Chyba gdyby się udało to te objawy byłyby non stop, prawda?
Erozp trzymam kciuki za crio !! powodzenia ! Tosik owocnej stymulacji :))
Pulponiku ja też dziś mam spadek. Mam dziś od rana niewielkie skurcze :(( lecę na nospie Jajniki ćmią na zmianę. Ciągnie mnie miednica. Cycki pobolewają spać na nich nie mogę - ale to pewnie odezwały się moje torbiele od hormonów. Ale też jakoś dziś humor nie dopisuje... może taki dzień ?? chyba małą kawkę sobie strzelę :) choć odstawiłam to chyba się skuszę :) Główka do góry Pulponik ...Trzeba się zmusić i myśleć pozytywnie ściskam
Pulpon, ja co prawda ciąże niewspomagane miałam, ale się wypowiem. W pierwszej ciąży objawy miałam niemal od razu, choć wtedy myliłam go z nadchodzącym okresem, bo od lat miałam silne bóle brzucha i mastopatię. W drugiej ciąży, choć miałam niemal pewność, że się udało, objawów nie było żadnych. Dopiero po teście coś się rozkręciło, ale generalnie pierwszy trymestr niemal bezobjawowy. Aż dziewczyny w pracy uwierzyć nie chciały, że już 12 tydzień, jak im powiedziałam :) Więc tym się nie przejmuj. A ja za was wszystkie kciuki mocno trzymam! :)
Dziewczyny dzwonili z kliniki niestety 3 pozostałe zarodki nie wyhodowały sie do blastka :(( ani jeden czyli nie mamy mrozaczkow tylko zamrożone 6 oocytów - ale z tym to wiadomo różnie bywa. Czyli musi sie udać za tym razem :) nie ma innej opcji
Dokładnie ! Też sie cieszę z tej decyzji ale muszę się przyznać, że trochę mnie ta wiadomość przygnębiła .... jak bym miała jeszcze raz przechodzić w niedługim czasie znów przez stymulację ... ech nawet nie chce myśleć :( Jakie są w ogóle szanse rozmrożenia tych komórek 6 i zapłodnienia ich później ? No nic. Musze skupić się na obecnej sytuacji. Miejmy nadzieje że się uda jednak teraz - najlepiej dwupak od razu :) Niech już ten dzień zleci szybko. Dostałam mocnej wysypki na plecach - wszystko swędzi. A jak Wasza cera i skóra dziewczyny po lekach ?
Będzie dwupak i nie będziesz musiała myśleć o komórkach :) mi od 2 dni wyskakują krosty głównie na granicy włosów ze skóra twarzy:/ ale zdarza mi się to w nomalnych cyklach.
Kredowa jeżeli macie zamrożone same komórki to spoko luz, jeżeli będzie z nimi wszystko ok to nie będziesz musiała przechodzić przez stymulację/punkcję. Rozmrożą, zapłodnią i podadzą. My też mamy zamrożone 3 komórki w razie czego... Póki co o tym nie myśl :-)) U mnie szał dzikich ciał, wszystko na raaaaaaaaz, nie mam czasu myśleć przez te święta, pracę, ospę i brak snu
Haniu - to zazdroszczę tego natłoku spraw :) Ja jak na złość w pracy nuuuddyyy więc tylko myślę :) Ale postanowiłam .... pójdę w szał świątecznego gotowania ! Ot Co ! Dziś na tapecie pierniki i ciasto marchewkowe ... poszaleję a co tam Szkoda że winka przy pichceniu nie można popijać tak by się chciało
szkoda kredova, ale te które są w Tobie mają najlepsze warunki jakie mogą mieć aby dobrze się rozwijać :) ja miałam robione podejście z mrożonych komórek, niestety żaden zarodek z nich się nie rozwinął, już po rozmrożeniu miały bardzo słabe parametry, embriolodzy powiedzieli że taka moja natura że źle znoszą mrożenie...
właśnie to pewnie zależy od komórek, moje pewnie też by się nie ostały ale przecież kobiety na całym świecie mrożą komórki :) kredova a te dwa zarodki, które dostałaś to z pewnością te najlepiej rokujące - zawsze na początek podają te najlepsze :) więc trzymam kciuki ja zaraz wyruszam do Łodzi, przenocuję u brata i na 10 do kliniki a o 14 transfer