Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    No zgadzam się, chociaż wiesz, czasem korci, żeby nie odpisać, ale ja włączam teraz moje "wdupomanie" i nie zamierzam ;)
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    I jeszcze nachodzi mnie taka refleksja, że moi rodzice z pewnością nie stosowali zasad RB i raczej na potwora nie wyrosłam. Owszem, mam pewne deficyty :tooth:... (nie będę się zwierzać teraz ;)) no ale widzę po sobie, że wcale nie trzeba stosować tych zasad by wychować szczęśliwego człowieka. A o to nam chyba wszystkim chodzi?

    Czyli nawet jeśli RB można zastosować do każdego dziecka tylko wymaga to nieco więcej pracy to wg mnie wcale nie musi być takiej potrzeby... I tu wg mnie wchodzi to o czym pisała cest - kwestia priorytetów i potrzeb dziecka i rodziców.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Frag, mnie jak korci to czytam na komorce. Ze ciezko mi sie pisze, co chyba czasem widac, hehe, to wole nie pisac nic;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    z podwazaniem sposobu wychowanie to nie jedna Winni..


    Też racja, ale akurat zostały powklejane i omawiane wyżej kwestie... Pechowo trafiło na Winni... Ale wyciągnijmy wnioski jednak... Bo potem jest jak jest - czyli spór ;(
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: mnie jak korci to czytam na komorce


    Z komórkami jest łatwiej, bo ja czasem coś piszę, piszę, cytuję i piszę, a tu nagle połączenie mi się zawiesza i wszystko tracę ;) Chyba zacznę tylko z komórki "niepisać" ;)

    mangaa: Czyli nawet jeśli RB można zastosować do każdego dziecka tylko wymaga to nieco więcej pracy to wg mnie wcale nie musi być takiej potrzeby... I tu wg mnie wchodzi to o czym pisała cest - kwestia priorytetów i potrzeb dziecka i rodziców.


    Według tych babek z warsztatów tak jest - tzn. że nie ma potrzeby wtłaczać dziecka w ramkę, a dopasować ramkę do dziecka. Tak jak mówię - jak ktoś jest z Warszawy to ja szczerze polecam te warsztaty, są bardzo "kreatywne" :)
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Mangaa - bo chyba ważne jest - wg mnie - aby sposób wychowywania był dostosowany i do Dziecka ale tez i do Rodzica - tak aby był autentyczny, przekonany do tego co robi. Oczywiście nie mówię o patologiach żeby nie było:cool: Nie każdy będzie dobrze się czuł ze stosowaniem zasad RB, bo po prostu ich nei czuje, a inny będzie się źle czuł ze stosowaniem zasad Tracy Hogg - bo serce by mu pekło :devil:
    --
  1.  permalink
    Monia502: Miałam na myśli, że nikt celowo nie doprowadza do sytuacji, aby dziecko "sprowokować"...

    Oczywiście, że nie. Tak samo jak (może naiwnie) nie wierzę, że ktoś (poza ewidentnie patologicznymi sytuacjami/osobami z problemami ) celowo krzywdzi swoje dziecko. Rzecz sprowadza się do tego, że czasem czegoś nie dostrzegamy, czasem coś źle interpretujemy. I tyle.
    Ja np byłam świadkiem sytuacji- dziecko wyło na placu zabaw, że coś chce (już nie pamiętam co ale przyjmijmy, że łopatkę innego dziecka). Mama starała się zachować spokój, tłumaczyła, kucnęła sobie przy dziecku i starała się jakoś ogarnąć sytuację. No a dziecko wkurwiało się coraz mocniej. a mama nie wpadła na to, że dziecku łatwiej będzie się uspokoić, jak go weźmie na ręce i pójdzie z nim w takie miejsce, gdzie tej łopatki nie będzie widać- szybciej się uspokoi, szybciej zapomni. Bo gadanie matki, jak ta łopatka jest w zasięgu ręki (no tylko kopnąć mamę, właścicielowi piachem w oczy i łopatka moja :devil: ), tylko mocniej nakręca.
    I o tego typu sytuacje mi chodziło, że czasem same "prowokujemy" histerie/nakręcamy dodatkowo dziecko. Niespecjalnie- tylko po prostu bardzo często to dostrzec, jak się jest w oku cyklonu. Bo dziecko drze się aż bębenki pękają, w nas narasta irytacja, w babcie na ławeczce obok patrzą na nas jak na najbardziej nieudolne matki tej planety.
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    cerisecerise: bo zapewne masz niebieskie tęczówki, a osoby z niebieskimi tęczówkami mają słabszy refleks. Plus Twoje komórki mózgowe uległy skurczeniu (dowiedzione naukowo, powinno się cofnąć po porodzie). No, przynajmniej ja sobie tak tłumaczę wszystkie porażki rodzicielskie, których doświadczam ostatnio :cool:

    Dwa razy tak. :tooth:
    Z tym, że ja pacania nie traktuję jako porażki rodzicielskiej, bez przesady (no chyba, że powinnam, a mam za dobre samopoczucie w tym względzie?).
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    cerisecerise: a mama nie wpadła na to, że dziecku łatwiej będzie się uspokoić, jak go weźmie na ręce i pójdzie z nim w takie miejsce, gdzie tej łopatki nie będzie widać

    ja bym dopisala inne zakonczenie. matka probuje wyciagnac dziecko a tu dopiero nastepuje krzyk, wygiecie w palak i histeria polaczona z kopaniem i szarpaniem matki za wlosy;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Ulcia z ust mi to wyjęłaś. Ja na ten przykład choleryczką jestem okropna, cierpliwości mam jak na lekarstwo ( ale żeby nie było, pracuje nad sobą), i niektóre z przytaczanych tu metod po prostu mnie przerastają. Nie czuje sie przez to gorsza matka.
    --
  2.  permalink
    mangaa: Z tym, że ja pacania nie traktuję jako porażki rodzicielskiej, bez przesady

    Nie, nie, zupełnie o tym nie myślałam- ani o pacaniu w tej kategorii (dla mnie to etap w rozwoju dziecka i tyle),ani nie myślałam o Tobie/o Was.
    Szczerze, to przykładowo myślałam o tekście Krzysia, który usłyszałam kilka dni temu (miałam spięcie z młodą i potem potrzebowałam być sama) - "Widzisz, Ewuniu - Ty wkurzysz mamusię, a warczy na mnie" :cool: no celne, acz wolałabym nie stwarzać mu okazji do tego typu przemyśleń
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Peppermill: Ja na ten przykład choleryczką jestem okropna, cierpliwości mam jak na lekarstwo


    Przybij piątkę, chociaż powiem Ci, że przy drugim jakoś mi jej przybyło o dziwo.

    Treść doklejona: 16.01.15 18:46
    Ul_cia: bo chyba ważne jest - wg mnie - aby sposób wychowywania był dostosowany i do Dziecka ale tez i do Rodzica


    A to też, tak jak ostatnio gdzieś pisałam, że rodzic starający się wpasować w metodę, której nie czuje będzie mało autentyczny i dziecko też to widzi/słyszy i wyczuje fałsz.
    --
  3.  permalink
    _Fragile_: Przybij piątkę, chociaż powiem Ci, że przy drugim jakoś mi jej przybyło o dziwo.

    No witaj w klubie :tooth: Mój mąż mówi, że po narodzinach Ewuni to średnio, ale po urodzinach Krzysia to zdecydowanie złagodniałam.
    Bo ja to z charakteru i z upodobania jestem z tych, co to najpierw wpadną, wydrą się, a dopiero potem zastanowią... czy nie warto było wydrzeć się głośniej :tooth:
    No i mąż nie traci nadziei, że przy trzecim to ja się zrobię oazą spokoju. Cichą oazą spokoju :wink:

    Treść doklejona: 16.01.15 18:52
    _Fragile_: rodzic starający się wpasować w metodę, której nie czuje będzie mało autentyczny

    i to jest np powód, dla którego bliskie jest mi RB czy porozumienie bez przemocy. Bo dla mnie to nie metoda (rób tak, a tak nie rób; powiedz to, a tego przenigdy nie mów), tylko raczej sposób postrzegania siebie, dziecka, otoczenia. dający multum swobody w znajdywaniu własnych rozwiązań
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Tak sobie czytam i myślę - nie uważacie, że jeszcze nigdy matkom nie stawiano tak wysokich wymagań, jak obecnie? :wink: Dzieci potrzebują empatii, zrozumienia i dużo dobrej woli, z tym nikt nie polemizuje. A matka? Matka nie potrzebuje tego samego przypadkiem? :wink: A jednak, wystarczy poczytać choćby tutejsze dyskusje, żeby zauważyć, że tego nieraz brakuje. Baby, może bądźmy tu dla siebie lepsze, takie postanowienie noworoczne proponuję, co wy na to? :wink:
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Peppermill: Ja na ten przykład choleryczką jestem okropna, cierpliwości mam jak na lekarstwo

    ja niestety tez, ale od nowego roku bardzo ale to bardzo nad soba pracuje. Bo uwazam ze bycie cholerykiem krzywdzi otoczenie, a na pewno dzieci.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    cerisecerise: Bo ja to z charakteru i z upodobania jestem z tych, co to najpierw wpadną, wydrą się, a dopiero potem zastanowią... czy nie warto było wydrzeć się głośniej :tooth:


    Haha, to samo, to samo. Ale pamiętam jak u Ciebie byłam i mi mówiłaś, że od pojawienia się Krzysia już masz więcej tej cierpliwości, a ja chyba jeszcze wtedy w ciązy byłam. Wierzyć mi się nie chciało, ale teraz widzę, że faktycznie tak jest.

    hydrozagadka: Dzieci potrzebują empatii, zrozumienia i dużo dobrej woli, z tym nikt nie polemizuje. A matka? Matka nie potrzebuje tego samego przypadkiem?


    Oł jea... A poczekajcie, coś Wam zaraz wkleję, co dzisiaj czytałam.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015 zmieniony
     permalink
    A matka? Matka nie potrzebuje tego samego przypadkiem?


    Bardzo trafne spostrzeżenie.

    Rok temu byłam na prelekcji jednego z ekspertów od wychowywania dzieci. Było to spotkanie dla rodziców i nauczycieli. no babeczka prowadzi swój monolog, wszyscy wysłuchali i w końcu jeden z ojców stwierdził, że "musi, bo inaczej się udusi" i zadał jej pytanie: tyle się mówi o prawach dziecka, dziecko jest uświadamiane, że ma prawa i tak bardzo jest w tym utwierdzone, że nie zauważa, że mama, tata, nauczyciel maja takie same prawa jak ono".
    Prawdę mówiąc, w pewnym momencie był taki bum na "prawa dziecka", że sami troszeczkę sobie zrobiliśmy to co obecnie mamy, że obecna młodzież (nie wszyscy rzecz jasna) uważa się za pępki świata, ponieważ to jest to pokolenie, gdzie wszędzie wpajało się im to jakie maja prawa: w przedszkolach się mówiło (nawet kazano nam specjalne tablice z obrazkami dla dzieci zrobić, z rodzicami rozmawiać...), w szkołach, w telewizji, w domach....

    Wszyscy byli tak "rozkochani" w prawach dziecka, że zapomnieli przekazać dzieciakom, że my - dorośli mamy takie same prawa jak one...

    No i teraz mamy dostęp do różnych metod wychowawczych i dzieje się podobna historia, bo są metody mówiące, że to dziecku ma być dobrze, że mamy się naginać, najlepiej zmienić swoja osobowość... No i pytanie czy za kilka lat znowu się to przeciwko nam nie obróci????

    Dlatego chyba najważniejszą kwestia jest to, żeby rodzic mógł wybrać taką metodę, w której on też będzie się czuł dobrze... Sądzę, że jeśli wybierzemy metodę tylko i wyłącznie "pod dziecko", a my będziemy musiały się mocno wysilać by jej sprostać, to kto wie czy nie wyjdzie na odwrót niż zamierzamy????
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJan 16th 2015 zmieniony
     permalink
    Cerise, Frag trzymam Was za słowo (w kwestii cierpliwości)...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Eee, nie wkleję, bo nie mogę znaleźć, a w historii nie mam. Ale było o tym, że teraz wobec kobiet są wysokie wymagania - ma pracować, ma zajmować się dziećmi na najwyższym poziomie bez krzyku, ma być eko, ma być idealną, gotującą żoną, świetną kochanką i empatyczną córką. Że ciężko być matką w dzisiejszych czasach, bo na każdym kroku jest sprawdzana, krytykowana, rozliczana. Kiedyś te same mamy miały wsparcie sióstr, ciotek, babć, a teraz jak tego nie ma to o dziwo żądania są bardziej wyśrubowane niż za tamtych czasów.
    Ale z drugiej strony facetom też nie lekko, w Masterchefach czy innych Top Chefach muszą startować i jeszcze nie dość tego wygrać nie mogą (przynajmniej w Masterchefie) ;) i byc idealnymi ojcami :cool:

    Treść doklejona: 16.01.15 19:13
    Ewasmerf: Bo uwazam ze bycie cholerykiem krzywdzi otoczenie, a na pewno dzieci.


    Samego choleryka też, chociaż kiedyś psycholog mi powiedział, że szlag trafia najczęściej nie choleryków, a tych, co emocje skrywają bardzo głęboko. A tak to choleryk powrzeszczy, wszystko z siebie wywali i jest czysto ;) A dobrą metodą na wkurzenie jest "wsiąście" w auto, rozkręcenie na pełen regulator radia i darcie się ile sił w płucach. Oczyszcza równie dobrze jak powrzeszczenie na kogoś, a nie ma ofiar w ludziach ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    _Fragile_: I w takich sytuacjach ciężko jest zrobić coś sensownego, ciężko jest postąpić tak, żeby dziecko nie płakało -

    Czasami się nie da i ja z tym nie polemizuje, mi chodzi tylko o to że w takiej sytuacji moim zdaniem ignorowanie dziecka nie jest najlepszą opcją. Ja bym raczej postawiła na to by w ramach szacunku do emocji dziecka poszukać rozwiązania które pomoże mu się z tymi emocjami uporać.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Monia502: Prawdę mówiąc, w pewnym momencie był taki bum na "prawa dziecka", że sami troszeczkę sobie zrobiliśmy to co obecnie mamy, że obecna młodzież (nie wszyscy rzecz jasna) uważa się za pępki świata, ponieważ to jest to pokolenie, gdzie wszędzie wpajało się im to jakie maja prawa


    A ja chyba już kiedyś tu pisałam o znanej mi, już dorosłej osobie płci męskiej, której prawa były bardzo przestrzegane - tak pozwolę sobie delikatnie napisać. Ów znajomy mówi, że najbardziej żałuje, że rodzice nie krzyknęli czasem na niego, nie potrząsnęli nim kiedy było trzeba i należała mu się niezła reprymenda, ba, ojciec nie raz powinien dać mu w twarz w latach nastoletnich, bo może dzięki temu uniknąłby wielu błędów, które popełnił, a których nie odwróci. Za to były rozmowy i traktowanie go jak równego. I ma do nich żal, że nie było większej kontroli, więcej granic i więcej zabraniania, a mniej przyzwalania.

    Tylko, ze tam prawa dziecka wyraźnie były wynoszone na piedestał, a prawa rodziców na ich własną prośbę gwałcone notorycznie.

    Treść doklejona: 16.01.15 19:30
    Monia502: Sądzę, że jeśli wybierzemy metodę tylko i wyłącznie "pod dziecko", a my będziemy musiały się mocno wysilać by jej sprostać, to kto wie czy nie wyjdzie na odwrót niż zamierzamy????


    Tylko i wyłącznie pod dziecko to nie, ale wydaje mi się (a może mi się tylko wydaje), że da się dobrać dobrą dla obu stron. Na tych warsztatach (sorry, że się tak odwołuję, ale dzisiaj notatki znalazłam) było też o prawach rodziców. Że rodzic ma prawo do odpoczynku, do wypicia ciepłej kawy (hehe, Ceri ;)), do posłuchania muzyki, czy też przeczytania książki. I dziecko też to powinno uszanować. Czy uszanuje na spokojnie to już inna sprawa ;)

    Treść doklejona: 16.01.15 19:38
    A jeszcze tak a propos metod - wypróbowałam jakiś czas temu metodę bodajże Hydro z malowaniem emocji na kartce. Stwierdziłam, że to będzie dobry pomysł. A jak nie to może kartkę podrzeć. Na mnie to nie działa, ale dziecko funkcjonuje inaczej, więc kto wie. Uuuu, to był błąd. Jak kredką oberwałam to lepiej nie mówić i jeszcze Gugi oberwał. I trzecią kredką kot. A kartka poleciała jak samolot.

    Metodą prób i błędów szukałam innej metody na uspokojenie "chodzącego" ze złości (po mamusi, po mamusi) Krasnala i w końcu się udało. Mamy dwie - jedna to rzucanie majtami. Jak był wściekły to zaczęłam mówić, że jest pewnie tak wściekły, że chciałby cos uderzyć, albo czymś rzucić. Rzucił tylko wściekłe TAK i dalej się miota i kopie. No to mówię - rzuć skarpetkami (bo tylko pranie miałam pod ręką). Nie działa. To złapałam majtki i powiedziałam "rzucaj majtami, majtochy rzucaj" i coś go rozśmieszyło i rzucił. I od tej pory to jest nasz tekst. Jak wpada w szał to krzyczę "rzucaj majtami!" i po chwili już jest lepiej i można pogadać. Ogólnie na niego bardziej działa rozśmieszenie niż cokolwiek innego. Taki typ. Albo jak zaczyna krzyczeć i kopać coś to robię zeza. Albo głupią minę. I sytuacja rozładowana. Także można zrobić coś, co podpasuje obu stronom, ja akurat śmiech lubię, Gagatek też, więc pasuje.

    Ale ciekawe co zrobić, jak dwie strony się nie mogą spotkać w połowie :confused:

    Treść doklejona: 16.01.15 19:39
    Bożesztymój, usypiacie dzieci? Bo moje już śpią i nie mam z kim pisać ;)
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Tylko i wyłącznie pod dziecko to nie, ale wydaje mi się (a może mi się tylko wydaje), że da się dobrać dobrą dla obu stron


    Własnie to miałam na myśli ;)
    Bo co z tego, że dziecku mocno podpasuje RB, skoro "Tobie" pęknie żyłka z braku cierpliwości oraz wewnętrznie będziesz roztrzęsiona i za chwilę zafundujesz sobie nerwicę... (oczywiście RB to tak napisałam przykładowo, bo nic do niej nie mam, bo to się tyczy każdej innej metody, która komuś nie odpowiada)... No wg mnie nie ma sensu...

    Mało tego tak sobie myślę, że my chyba jesteśmy pierwszym pokoleniem, które wychowuje swoje dzieci wg jakiejś tam metody. Nasze mamy/ rodzice wychowywały nas raczej tak jak zostało im to przekazane z pokolenia, na pokolenie... Dlatego raczej nie możemy z całą stanowczością powiedzieć, iż na pewno te dzieci które są poddawane metodzie RB nie będzie miało problemów psychicznych, będzie asertywne, itp, itd, a inne metody skazują je na to... Podejrzewam, że czas pokaże...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Monia502: które wychowuje swoje dzieci wg jakiejś tam metody


    Ba, żeby to była jedna, ale ich są dziesiątki...

    Poza tym na dziecko ma wpływ tyle czynników - rówieśnicy, dom, rodzina dalsza, koledzy z podwórka, fora :devil:, fejsbuki i inne. Ja mam w ogóle wrażenie, że w dzisiejszych czasach jest przesyt wszystkiego - informacji, metod.

    Treść doklejona: 16.01.15 19:45
    Monia502: Podejrzewam, że czas pokaże...
    \

    A to powtarzam z uporem maniaka przy każdej dyskusji - że za 20-30 lat będziemy mogły powiedzieć, czy i która metoda zadziałała na jakie dziecko z jakim skutkiem. A teraz to "se" gdybać możemy, czy wychowamy potwora, czy dobrego człowieka.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    moj wlasnie wstal, buhahaha, no ale chory, i siedzimy w domu, wiec rytm domowy stanal na glowie;-P
    a propos wyladowania zlosci - ja ostatmio probowalam zeby walil w misia, w poduszke - tez nie dziala. u nas teraz dziala wtulenie sie w mame i wyplakanie.

    Treść doklejona: 16.01.15 19:47
    a te metody jak RB to dopiero teraz odkryte? nie od stuleci?
    ja sie tam nie znam, ale jak tam kiedys rzucilam ze BLW czy NHN zostawly wymyslone zeby kase zrobic to zostalam zakrzyczana ze od wiekow i od pokolen...
    wiec moze RB tez...

    Treść doklejona: 16.01.15 19:49
    ogladalyscie moze na tvn bodajze byla taka seria : matka kontra matka, czy cos w ten desen. 4 matki ocenialy siebie nawzjame, swoje style wychowania. ja po obejrzeniu wszystkich odcinkow stwierdzilam ze jestem najleosza matka pod sloncem.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Ewasmerf: matka kontra matka,


    O matko, oglądałam! Najlepsze były docinki jak te trzy laski oglądały ocenianą w tv ;) Ale złośliwości, ale docinków, no prawie jak tutaj ;))))

    Treść doklejona: 16.01.15 19:51
    Dla mnie najbardziej przerażające były te mamy, które co chwilę karmiły dzieci "a zjedz to, a co teraz, a może coś zjesz?", a dziecko jadło i jadło i jadło i jadło i...

    Treść doklejona: 16.01.15 19:52
    Dobra, mąż poszedł na siłownię, dzieciarnia śpi, idę poćwiczyć. Nie piszcie za dużo ;)
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    _Fragile_: Ale złośliwości, ale docinków, no prawie jak tutaj ;))))

    o wiele gorzej, hłehłe.
    ale niekotre style wychowania to masakra tam byla:
    1. matka ktora miala tak bezstresowe wychowanie, ze 2 letnia dziecwyznka sobie na drabine weszla w ogrodzie, luzik
    2. ta, ktora miala w kuchni ful zwierzat i jeden dzien na przeklinanie (co za nonsens)
    3. ta, ktorej syn mial tyle obowiazkow, a ona sobie czytala gazete, a dziecko rozladowalo zmywarke, rozwisilo pranie, a matka siedziala dupa do gory
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    a te metody jak RB to dopiero teraz odkryte? nie od stuleci?


    Eee, tego nikt nie powiedział, że teraz. Mówię, że my jesteśmy pierwszym pokoleniem (w Polsce), które je stosuje...

    Poza tym na dziecko ma wpływ tyle czynników - rówieśnicy, dom, rodzina dalsza, koledzy z podwórka, fora , fejsbuki i inne. Ja mam w ogóle wrażenie, że w dzisiejszych czasach jest przesyt wszystkiego - informacji, metod.


    Dokładnie...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Wszystkie trzy pamiętam, dla mnie najgorsza była ta druga, taka totalna anarchia u niej panowała. Ale chociaż babka fajnie wyglądała ;) A ta trzecia też mocna - to się nazywa "delegowanie obowiązków". Chyba za bardzo sobie wzięła do serca powiedzenie "Przez pierwsze pięć lat życia – traktuj swego syna jako księcia, następne dziesięć lat jak niewolnika, a potem już tylko jak przyjaciela". No to on miał chyba ponad pięć ;)
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Z mojej strony podsumuje to tak:

    Nie ma lepszych czy gorszych matek, są tylko lepsze lub gorsze metody wychowawcze.
    I moim zdaniem chodzi nie tyle o to by kogoś na siłe przekonać do jedynej słusznej metody, ale powiedzieć jakie mogą być potencjalne złe skutki innych metod.
    Oczywiście są osoby, którym metody naszych rodziców nie zaszkodziły w najmniejszym stopniu, ale są takie , które długie lata zmagają się z zaburzeniami.

    A rodzicielstwa bliskości nie odbieram jako dogmatów , ale raczej jako wskazówki w danym zakresie. I tak można wybrać metodę wychowawczą dobraną indywidualnie do dziecka , ale w duchu rb.
    I uważam, że dla dobra dziecka mama mogła by się poświęcić i stosować daną metodę. Ja też na początku nie byłam entuzjastką rb i szczerze mówiąc trochę mi to było nie po drodze.
    O wiele łatwiej było by mi zastosować rady mojej Mamy np pacnij ją w rączkę to nie będzie ruszać ect. niż proponować przytulenie wyjącemu na podłodze dziecku.
    Nie raz przeklinałam i przeklinam w myślach na co to mi było. Ale wiem, że nie będę żałować.

    Tak samo nieraz zmuszam się do codziennych spacerów. Nienawidzę łażenia de facto bez celu przy minusowej temperaturze, wiszącej mgle itp. Żadna przyjemność.
    I nie będę przecież gorszą matką zostając w domu i w tym czasie czytając książeczki.
    Ale mój wybór będzie gorszy dla dziecka, choć ono nie zdaje sobie z tego sprawy.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    _Fragile_: Wszystkie trzy pamiętam, dla mnie najgorsza była ta druga, taka totalna anarchia u niej panowała. Ale chociaż babka fajnie wyglądała ;) A ta trzecia też mocna - to się nazywa "delegowanie obowiązków". Chyba za bardzo sobie wzięła do serca powiedzenie "Przez pierwsze pięć lat życia – traktuj swego syna jako księcia, następne dziesięć lat jak niewolnika, a potem już tylko jak przyjaciela". No to on miał chyba ponad pięć ;)

    Frag, no dla mnie to kosmos byl z pomaganiem. ja rozumiem, ze angazowac dziecko do pomagania, ze dziecko ma miec jakies obowiazki, ale ona sie nim wyslugiwala!!!!
    ja kiedys mojej przyjaciolce zwrocilam uwage, bo wyslugiwala sie swoja 5letnia corka w pomocy nad swoim mlodszym synem - popilnuj go, podaj scierke (bo on rozlal), posprzataj to, zrob to, zrob tamto. I ja jej kiedys powiedzialam wprost: TY chcialas dziecko, nie ona. To ty sie nim zajmuj. ona ci moze pomoc, JESLI bedzie chciala!!
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    mamakasi: I uważam, że dla dobra dziecka mama mogła by się poświęcić i stosować daną metodę


    Mamokasi, a czy uważasz, że mama choleryczka, która się poświęca i cedzi przez zęby "odłóż to prosze, bo tasak może zrobić krzywdę" czy stara sie coś przekazać wbrew sobie to jest dobra metoda? :shocked: Albo analogicznie - mama stosująca RB mówiąca kategorycznym tonem "nie, bo taką podjęłam decyzję". Dla mnie to się mocno kłóci i dziecko to usłyszy/zobaczy.

    Tak jak pisałam - dziecko wyczuje każdy fałsz w głosie i otrzymuje w tym momencie sprzeczne sygnały - mama, która zachowuje się inaczej niż wskazuje jej komunikacja niewerbalna, czy też język ciała. O tym też na tych warsztatach było...

    mamakasi: Ale mój wybór będzie gorszy dla dziecka, choć ono nie zdaje sobie z tego sprawy.


    Tutaj chyba czegoś nie zrozumiałam - czytanie książek z dzieckiem jest gorsze od wyjścia na dwór? Dla mnie obie opcje są jednakowo atrakcyjne, więc nie za bardzo chyba rozumiem.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Oczywiście są osoby, którym metody naszych rodziców nie zaszkodziły w najmniejszym stopniu, ale są takie , które długie lata zmagają się z zaburzeniami.


    To dowód na to, że trzeba dostosować metodę do dziecka (oraz oczywiście do siebie), bo to co jednym służy innym zaszkodzi... Tylko kto wie kiedy się o tym przekonamy????

    I uważam, że dla dobra dziecka mama mogła by się poświęcić i stosować daną metodę


    Jeżeli jest do tego zdolna, to owszem, ale jeśli ma skończyć "w psychiatryku" to nie. jest tyle metod, że na pewno coś się znajdzie "by wilk był syty i owca cała".

    Ale też - o czym nie mówiłyśmy - istotny jest wspólny front obojga rodziców ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Ewasmerf: ja kiedys mojej przyjaciolce zwrocilam uwage, bo wyslugiwala sie swoja 5letnia corka w pomocy nad swoim mlodszym synem - popilnuj go, podaj scierke (bo on rozlal), posprzataj to, zrob to, zrob tamto. I ja jej kiedys powiedzialam wprost: TY chcialas dziecko, nie ona. To ty sie nim zajmuj. ona ci moze pomoc, JESLI bedzie chciala!!


    A to juz w ogóle kosmos, bo potem rodzeństwo może się niezbyt lubić... Przynajmniej to starsze może się do młodszego zniechęcić. Chociaż znam taką rodzinę, gdzie starsza jest dziewczynka i nie daje mamie trzymać wózka, przebrać braciszka, bo ONA musi :DDD Najchętniej to by do szkoły nie szła, tylko z braciszkiem siedziała ;) No, ale ona sama z siebie tak.

    Treść doklejona: 16.01.15 20:46
    Monia502: Tylko kto wie kiedy się o tym przekonamy????


    Za 20-30 lat, chociaż ostatnio dochodze do wniosku, że nigdy. Bo nie wiadomo, czy to metoda zadziałała/zawiodła, czy przyczyniły się inne czynniki.

    Monia502: Ale też - o czym nie mówiłyśmy - istotny jest wspólny front obojga rodziców ;)


    Ooooj tak
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Za 20-30 lat, chociaż ostatnio dochodze do wniosku, że nigdy. Bo nie wiadomo, czy to metoda zadziałała/zawiodła, czy przyczyniły się inne czynniki.


    To tez prawda, tylko tutaj tez troszkę się rozchodzi o metodę, bo to ma z kolei znaczenie jakim będzie człowiekiem: wrazliwym, mniej wrażliwym, silny emocjonalnie, słaby, etc...

    To też wpływa na to jakie towarzystwo wybierze sobie dziecko, czy będzie podatne na wzorce, co mu będzie imponować...

    tak mi się wydaje, może się mylę...
    --
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Haha Ewasmerf parsknęłam śmiechem aż po przeczytaniu o wygięciu się w pałąk :bigsmile:
    ale jak dziś zbierałam moje dziecko leżące na chodniku prowadzącym do Lidla to mi tak do śmiechu nie było :cool: oczywiście pełna wiotkość od razu i kręgosłup w łuk, a ja mam już WIELKI brzuch, no średnio fajnie. Na szczęście chociaż nie płakała, tylko taką se miała fanaberię poleżeć na chodniku.

    Ja Was trzymam za słowo, że przy drugim dziecku cierpliwości przybywa :peace:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015 zmieniony
     permalink
    a_net_a: ale jak dziś zbierałam moje dziecko leżące na chodniku prowadzącym do Lidla to mi tak do śmiechu nie było


    I pomysleć, ze ja w latach nastoletnich patrzyłam na takie dziecko, na rodziców i prychałam pod nosem "ale nieudolni wychowawczo" ;)))) Odkąd mam własne w życiu nie ośmielę się prychnąc na innych ;)))) I chyba zostałam pokarana przez Boga, bo kilka razy Krasnal tez mi taki rzut w miejscu publicznym urządził ;)))

    Monia502: To tez prawda, tylko tutaj tez troszkę się rozchodzi o metodę, bo to ma z kolei znaczenie jakim będzie człowiekiem: wrazliwym, mniej wrażliwym, silny emocjonalnie, słaby, etc...


    Hmm, ale charakter też tutaj ma duże znaczenie. Bo ja widze, że Krasnal jest bardzo wrażliwym dzieckiem i był taki od urodzenia, a Gugi jest taki "bez kija nie podchodź", nikogo się nie boi, jest przebojowy, popchnie, ugyzie, taki mały samiec alfa...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    a_net_a: oczywiście pełna wiotkość od razu i kręgosłup w łuk

    hłehłe. jakie to zyciowe..
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    hłehłe. jakie to zyciowe..


    noooo ;) :devil:
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Kurczę, a mnie młoda jak na złość co chwilę woła :tongue:
    Ja bym chciała tylko powiedzieć, że to jak wychowuję moje dziecko jest po prostu wypadkową tego, czego mi brakowało w dzieciństwie i tego, jakie jesteśmy obie. Nie mogę narzekać, że w domu mnie bili i poniewierali, bo bym grubo skłamała. Było normalnie. Ale do dziś pamiętam, że ważniejsze dla mnie było to, czy się mamie spodoba to co robię, niż to, czego ja tak naprawdę chcę. I to, że miałam przekonanie, że nie mogę jej wszystkiego powiedzieć, bo może uzna to za błahe, a dla mnie to tragedia. W dużej mierze to właśnie tego chcę córce oszczędzić. Chcę ją traktować od początku jak człowieka, a nie jak dziecko. Jej sprawy i problemy traktuję poważnie, tak samo jak traktuję problemy męża. Staram się ją rozumieć ale i wymagam, żeby ona rozumiała mnie, moje potrzeby. To pierwszy krok o tego, żebyśmy później wspólnie mogły mieć dobre relacje. Poza tym, kieruję ją ku temu, aby ważniejsze było to, czy obrazek, który zrobiła jej się podobał, jej sprawiało przyjemność budowanie z klocków, zeby ona znajdowała w swoim życiu satysfakcję, a nie starała się zadowolić wszystkich wokół. Wiem, ile pracy mnie kosztowało wyzbycie się tego typu postawy. Po kolejne, rb wskazuje nam, żeby szukać przyczyny zachowań, tych złych również. Żeby rozgraniczyć to, co dziecko POTRZEBUJE od tego, co CHCE, bo to dwie różne sprawy. Więc odmawiając mu tego noża z szuflady (zachcianka jak dla mnie) nie zrobię dziecku krzywdy, ale już odmawiając mu bliskości i wsparcia tak. Podsumowując, daję małej tyle swobody, na ile potrafię się sama kontrolować z kontrolowaniem :wink: no i jeszcze jedno. Zależy wszystko od tego, na czym nam, jako rodzicom zależy. Jeśli na tym, żeby mieć teraz spokój i ciszę i grzeczne dziecko, to może się nam lub jemu odbić czkawką w przyszłości. Mojej mamie się odbija siostra, a mnie się odbija moja mama :devil:

    Aaa, zapomniałabym. Rb wpłynęło mocno na moją życiową postawę nie tylko w stosunku o córki. Wszystkie moje relacje nabrały jakiegoś innego kształtu.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    a tak mi sie przypomnialo, a propos RB, ciekawe jaka macie rade (o juz za nami na szczescie), ale taki rozwscieczony 1,5 roczniak, bo on mial chec wybiec na ulice, a ja takiej chceci nie mialam. lapalam takie dziecko na rece a tu dalszy ciag palaka, bo jak za wlosy nie chwycil, w szalenczym amoku. wg RB to co? poczekac az laskawie zwolni chwyt?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Hmm, ale charakter też tutaj ma duże znaczenie.


    Bez dwóch zdań, ale tu z kolei wracamy do wyboru metody wychowawczej, która będzie współgrać z danym charakterem ;) ... Czyli do punktu "0" :P, bo to czy dobrze wybrałyśmy okaże się za 20 lat ;) :) :) :)

    Ale tez metoda, metodą.... Kolejna ważna rzeczy byc takim rodzicem, żeby dziecko nie musiało nas łukiem omijać i fajniej sie czuć z kumplami na piwie niż z nami ;). Zobaczcie jak różny stosunek dzieciaki maja do rodziców. Jak jest rodzic wiecznie roszczeniowy, krytykujący, poniżający, czepiający się, to ciężko z takim zgredem wyrobić, nie? ;)

    Czasami metoda, to nie wszystko, bo co z tego jak sobie przez pierwsze kilka lat zastosujemy dana metodę, a już dla nastolatka zabraknie nam tej cierpliwości, wyrozumiałości... Może system rypnąć (że tak niedelikatnie ujmę) ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    *to jak wychowuję moje dziecko jest po prostu wypadkową tego, czego mi brakowało w dzieciństwie i tego, jakie jesteśmy obie*

    Kurcze, nie zacytuję inaczej. Cestmoi, bo to tak chyba jest. Ja z kolei pamiętam, że moja mama wszystko, co jej powiedziałam powtarzała swojej mamie, a dla mnie to było okropne, bo ja jej coś mówiłam w tajemnicy, a szło dalej. I wiem, że nigdy, przenigdy nie zdradzę tajemnic mojego dziecka. Ech, staramy się być najlepsze, ale pytanie, czy za 15 lat nasze rozbrykane (albo i nie) nastolatki czegos nam nie wyrzucą, że byliśmy tacy, śmacy i owacy. Mój tata jest najwspanialszym tatą na ziemi. Naj. Naj naj. A ja mu dałam tak popalić w czasach nastoletnich, że hej. Byłam dla niego owym potworem i podejrzewam, ze to dlatego, ze on jedyny na mnie nigdy nie krzyknał, nigdy nie podniósł głosu, nigdy nie uderzył. I niestety byłam straszna. Potem jak już trochę zmądrzałam ;) to go za to wszystko przeprosiłam, ale co przeżył i się nasłuchał ode mnie to jego :((( Do tej pory tego żałuję i też mam wrażenie, ze powinien na mnie huknąć raz i drugi. A moze i nawet trzeci.

    Także nasze dzieciństwo ma na pewno wpływ na to jakimi jesteśmy rodzicami my. I gwarantuję, że każda z nas popelni swoje błędy i zostanie jej to w przyszłosci wypomniane - w twarz albo za plecami ;)

    Treść doklejona: 16.01.15 21:10
    Monia502: Czasami metoda, to nie wszystko, bo co z tego jak sobie przez pierwsze kilka lat zastosujemy dana metodę, a już dla nastolatka zabraknie nam tej cierpliwości, wyrozumiałości... Może system rypnąć (że tak niedelikatnie ujmę) ;)


    jedna z nas (ale nie wywołam jej do tablicy, bo się feriuje) może się na ten temat wypowiedzieć... Już ma to za sobą, a raczej w trakcie ;)

    Monia502: tu z kolei wracamy do wyboru metody wychowawczej, która będzie współgrać z danym charakterem ;)


    No racja.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Ja bym chciała tylko powiedzieć, że to jak wychowuję moje dziecko jest po prostu wypadkową tego, czego mi brakowało w dzieciństwie i tego, jakie jesteśmy ob


    Z ust mi to wyjęłaś...
    Cos w tym jest bo sposób w jaki wychowywała mnie i moją siostrę mama wpłyną na nas tak, że mimo iż nigdy się w tej sprawie nie konsultowałyśmy to na temat wychowania dziecka mamy podobne zdanie (wyszło to dopiero jak ona drugi raz mama została...). Unikamy tego co przeszkadzało nam w naszej mamie...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Monia502: Unikamy tego co przeszkadzało nam w naszej mamie...


    A wiesz, co jest śmieszne? Że mówi się, że popelnimy te same błędy co nasi rodzice, a mnie się wydaje, że Ci bardziej świadomi po prostu popelnią swoje - będą za wszelką cenę unikać błędów swoich rodziców i popelnią zupełnie inne. A nasze dzieci jeszcze inne. I tak w koło.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Że mówi się, że popelnimy te same błędy co nasi rodzice


    Troszkę w tym prawdy jest, bo nasi rodzice zwykle kopiowali metody wychowawcze swoich rodziców. Moja mama stosowała metodę: laczka, paska, kabla... bo taki miała przykład. popełniała te same błędy? Popełniała :P

    I teraz jestem sobie ja. Ofiara bicia i co? Jak mój syn ostro podkręca mi śrubkę, to pierwsze co sobie myślę - "Jezu! Ale mnie swędzi ręka" :P :P :P
    --
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Dziewczyny poruszyłyście temat ostatnio bliski memu sercu, a mianowicie mam wrażenie, że odnoszę wychowawczą porażkę...

    Moja córa to krytyczny przypadek braku współpracy... Naprawdę czasem nie mam już do niej siły, siadam na dywanie i wyję. Wszystko zależy od jej humoru, gdy ma dobry to super współpracuje, chętnie się uczy np cyferek jest wesoła, rozgadana ale wystarczy że ma zły humor i odstawia histerię za histerią z błahych powodów (lalka leży gdzieś dalej, bułka ma masło, kapnęła jej na bluzkę kropla soku...) potrafię 40 minut prosić ją np o zdjęcie kurtki i mam przy tym cały wachlarz pisków, krzyków, płacz, wyrzucanie mnie z pokoju. Gdy już mam wrażenie, że jednak zdejmie tę kurtkę to słyszę, że sama do siebie mówi, że nie, nie zrobię tego, tak jakby sama się przekonywała aby tego nie robić. Potrafi paść ze zmęczenia od płaczu ale będzie do końca oponować i to właśnie o pierdoły... Jak wpadnie w taki stan to nic do niej nie trafia...

    Byłam z nią już u psychologa, babeczki w przedszkolu potwierdzają, że już dawno nie spotkały tak upartego dziecka i wszyscy powtarzają, że należy więcej konsekwencji stosować ale uwierzcie mi, jeśli wprowadzę jeszcze więcej konsekwencji to to będzie już musztra... :sad:
    Jestem w impasie... Bo potrafi z uporem awanturować się o pierdołę przez godzinę, a włożenie rączki w rękaw ją przerasta, bo wystarczy, że w rękaw nie trafi w ciągu jednej nanosekundy i zaraz zaczyna wycie i rezygnacja z podejmowania działań.

    I jedno mogę napisać przy okazji powyższej dyskusji - NIE MA UNIWERSALNEJ METODY WYCHOWANIA. Przynajmniej te najbardziej ostatnio spopularyzowane absolutnie nie ukorzeniają się na naszym gruncie. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak miałabym przekonać Gabę, która wstała w złym humorze do ubierania się rano bez zaprowadzenia jej po prostu do przedpokoju i zakładaniu butów...

    Co poradzicie?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 16th 2015 zmieniony
     permalink
    Ale tego nie robisz pewnie. Kiedys się powtarzało błędy, bo tak jak pisałaś to przechodziło z babci na matkę, potem na córkę, ale nasze pokolenie ma dostęp do wielu informacji, te osoby, co na forach dzieciowych siedząc, czytają ksiązki o wychowaniu i mają na ten temat jakieś pojęcie i przeżycia z dzieciństwa, których chciały uniknąć to mówią "ja tych błędów nie popełnię". I nie popełni, ale zrobi inne, swoje. Moja mama mi kiedyś coś fajnego powiedziała (ale nie a propos wychowywania) - ucz się na moich błędach, bo swoje i tak zdążysz popełnić :cool:

    vitani_82: w rękaw nie trafi w ciągu jednej nanosekundy i zaraz zaczyna wycie i rezygnacja z podejmowania działań


    Ja Ci nie poradze, bo my nie na tym etapie jeszcze i nie miałam tej przyjemności, ale widze, że to tuż przed nami, bo zaczyna się etap ogromnej samodzielności. Ja nie mogę dotknąć, pomóc, a on jeszcze nie wszystko umie sam samiuteńki. Vitani, to musi być dla tych naszych ludków mega frustrujące, mi się przypomina etap z Krasnalem jak nie potrafił jeszcze mówić, ale tak potwornie starał mi się przekazać stękaniem, że kończyło się płaczem. szczerze to po prostu nie wiem co Ci napisać, poczekam co dziewczyny powiedzą ;)
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    to jak czytam o Waszych 1,5-2 latkach pokładających się na ziemię to po prostu aż nie dowierzam :shocked:
    mam cichą nadzieję, że nas to jednak ominie...
    Nina miała tylko taki epizod jak nauczyła sie chodzic i za wszelką cenę nie chciała za rękę, wtedy ze złości niemal położyła mi się na środku placyku...
    na szczęście kilkudniowe tłumaczenia na spacerach i dawała rękę no i później już nigdy w żadnej sytuacji nie wykazała aż takich emocji, żeby kłaśc sie na ziemię...
    i oby tak zostało
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    Ale tego nie robisz pewnie.


    Nie robię, ale zobacz co mam w głowie zakodowane... smutne, nie?
    W ogóle moja mama mi wmawia, że wychowuję Dawidka bezstresowo, booooooo nie stosuję bicia!!!! To jest własnie teoria mojej mamy na temat bezstresowego wychowywania dzieci ;)
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeJan 16th 2015
     permalink
    vitani_82: która wstała w złym humorze do ubierania się rano bez zaprowadzenia jej po prostu do przedpokoju i zakładaniu butów...


    miała byś ją wziac z domu w piżamie , tak by Ci poradzono :wink:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.