Dzięki. Elektrolitów nie miałam, Krysia odmawiała przyjmowania. Podawałam wodę i pierś. Nadszedł moment, w którym Wojtek wrócił do zywych, dorwał kubek, z którego mu podawałam wodę łyżeczką, wypił wszystko i potem wołał kolejnych dolewek. Wiedziałam, że to się pewnie skończy kolejnym wymiotem, i faktycznie po pół godziny tak się stało. Ale pierwszy raz był bilans na plus, czyli wróciło mniej niż przyjął. I od tego momentu była poprawa. Rano obudził się zadowolony, tera się bawi. Zjadł kawałek chrupki kukurydzianej i ciągle woła o picie. Po zawartości tego, co zwracał myślę, ze to mogla być zalegająca flegma. Ale nigdy nie było w takiej ilosci i czasie - zwykle jeden raz się odflegmiał porządnie, nigdy "na raty". Zobaczymy co będzie dalej.
Witam się powoli na tym wątku ;-) Moja Oliwia 26.10 kończy rok niepokoi mnie czasem jej zachowanie a mianowicie jeśli na coś jej nie pozwalam mówe "nie wolno" lub zabieram jej to czym nie może się bawić to potrafi w złości uderzać głową o coś np. o tapczan. Czy na tym etapie rozwoju jest to normalne zachowanie? Mam jeszcze córkę prawie 10 letnią i wydaje mi się że też tak robiła jak była malutka i z tego wyrosła, ale trochę się martwie ;-(
Na tym etapie rozwoju to normalne ;). Ale ważne, aby nie trwało dłużej niż pół roku. Tak mi mówiła neurolog, bo Dawidek dużo dłużej tak reagował i to nie było dobrze. Natomiast tez nie oznacza to, że coś jest nie tak, bo dzieci różnie się rozwijają... Ale po tym pół roku warto się baczniej przyjrzeć i ewentualnie skonsultować z neurologiem.
Mój starszy na pewno miał te numery z głową, bo pamiętam moje przerażenie wtedy, ale szybko mu to przeszło. Obserwuj.
A u nas dalszy ciąg krejzolskich nocek. Coś mi się ten junior rozregulował totalnie. Co 2 godziny pobudka, a przecież już stary chłop z niego (prawie 20 m-cy).
U mnie 4 nocki przespane w całości bez pobudek!!! (wiem, wiem...wariowalam ze szczęścia )
dzisiaj zmienił zdanie- cała noc steki, jęki, płacz i tylko z mama w łożku. Rano budziło mnie wkładanie kropli do mojego nosa, skakanie przez biodro a takze obracanie mojej glowy prawo-lewo - synu znalazł sobie zabawę. Dzis oczy na zapałki, jakoś muszę wytrwać...wiec łącze sie z Tobą w bólu Smuga Przynajmnie można sobie popisać
Za to zaskoczył mnie przy śniadaniu, kiedy to spadła mu parówka i zwisając smutno na krzesełku z tęsknym wzrokiem wlepionym w parowę rzekł: "ooo...kupa" Od razu dodam, ze jest to jego własna inwencja bo nigdy tak nie mówimy hihi...
W rossmanie jest kuchenka drewniana eichhorn za 129 zł. My już mamy :D http://www.rossmann.pl/Produkt/Eichhorn-kuchnia-dla-dzieci-z-akcesoriami-3-1-szt,373155,2041
Witajcie :) Chciałabym podzielić się tym co Nas wczoraj spotkało i zapytać czy może którejś z Was przytrafiło się coś podobnego...??? Moja córka Agatka (2 latka) po porannym wstaniu z łóżka nie mogła chodzić :( Nie mogła ustać na nogach, bo coś działo się z lewą nóżką… Nie mogła utrzymać równowagi i upadała płacząc :( Nie umiem tego dokładnie opisać…. Oczywiście wsiedliśmy w auto i do szpitala, ale tam Nas olali i kazali podejść do lekarza z pogotowia budynek obok. Poszliśmy, a tam mnóstwo ludzi, więc pojechaliśmy na pogotowie w naszym mieście. Tam lekarz też pełna olewka… Wypisał Nam skierowanie do szpitala na pediatrię do marnego szpitala. Stwierdziliśmy, że bez sensu kłaść się na oddział pediatrii w sobotę (przeważnie w weekend nic nie robią, chyba, że jest zagrożenie życia) i to jeszcze w kiepskim szpitalu. Całe szczęście u Nas w mieście co tydzień w sobotę przyjmuje prywatnie fajna lekarka z Wrocławia i do niej się wybraliśmy. Zdiagnozowała u Agatki zaburzenia czucia w lewej stopie…. Ona przewracała się, bo nie czuła stopy, więc płakała, nie wiedziała co się dzieje i bała się, a ja myślałam, że ją boli ta nóżka…. Najprawdopodobniej przyczyną był antybiotyk, który brała od pon. do pt., a w sobotę to się zaczęło. Dostała leki i już dziś było dużo lepiej. Co myślicie???
Ja mysle, że poloozyłabym sie z tym skierowaniem do szpitala, bo przydałaby sie szersza diagnostyka. Owszem może byc powikłanie po antybiotyku, ale może byc tez anemia, czy inne cholerstwo. Ja przy anemii cierpię nam zaburzenia czucia w kończynach. Ale to nie musi byc to. Dlatego ja bym chyba wolała iść do tego szpitala nawet w sobotę, bo krew na pewno by już była sprawdzona.
Else ja też położyłabym się z Agatką do każdego szpitala, oprócz tego do którego zostałam skierowana (z tego właśnie szpitala został wypisany mój synek jako zdrowy, a miał krytyczną wadę serca, więc ten....).... Naprawdę nie wiedziałam co robić, ale ta lekarka mnie w miarę uspokoiła, mówiła, że nie raz miała taki przypadek :O... Zapisała jej elektrolity i ibuprofen co 6 godzin... Do 5 dni ma ustąpić... A Już jest o niebo lepiej... Ale boję się powtórki....
Wiesz ja bym tam poszła bo wiem, że podstawowe badania by chociaż zrobili... Najwyżej bym się wypisała potem... Albo poszłabym do jakiejś przychodni na morfologię chociaż... po prostu bez badan bałabym się przy takich objawach, że może cos poważnego... Ja jestem panikara, to inna sprawa... No i takie obawy by mnie chyba przekonały do diagnostyki...
Takie objawy z problemami z chodzeniem są często przy zapaleniu stawu biodrowego. Miki miał kiedyś podejrzenie i też pojechaliśmy z tym na Sor, gdzie w sumie kazano nam podawać ibuprofen i pojawić się jakby się nie poprawiało...ale wiem że czasami robią usg stawu. Zapalenia stawów pojawiają się najczęściej jako powikłania po infekcjach właśnie
Ja tam bym tez do szpitala poszła. Ja jak słyszę ból nóżek, czy jak widzę, że moje dziecko kuśtyka chociażby, to mnie paraliżuje. Tyle się słyszy teraz...
Ale to nie był ból nóżki, tylko zaburzenie czucia w lewej stopie. Ale macie racje, pójdę dziś do pediatry i zapytam jakie wyniki zrobić, oprócz crp i morfologii. I zapiszę ją do neurologa...
Moje dziecko męczyło się prawie dwa miesiące z zapaleniem stawu biodrowego. Wszystkie nasze wakacyjne plany wzięły w łeb. Nie chodziła grubo ponad miesiąc. Kołowaliśmy wózek inwalidzki żeby mogła korzystać z lata... Objawy miała podobne. Też rano i też nie umiała sprecyzować co ją do konca boli. Z tym, że nasz pediatria od razu kazał do szpitala. Ta choroba to takie świństwo, że trzeba się nią bardzo poważnie zająć. Nie bagatelizuj tego. Sprawdz tzw. przywodzenie nóżek sama. To znaczy zegnij nogę i spróbuj wykonać takie jakby obroty - wszystko na leżąco. Dziwię się, że lekarz nie zlecił choćby badania krwi - OB powinien zbadać bo wtedy widać z czym mamy do czynienia...
Treść doklejona: 31.10.16 09:26 Poza tym o zapaleniu się tyle naczytalam, że chyba wszystkie artykuły w necie zgłębiałam... Czasami boli staw kolanowy... czasami skokowy... W szpitalu była dwulatka z bólem stopy - zrobili jej szereg badań.. pojechała do innego szpitala na dalszą diagnozę... podejrzewali reumatoidalne zapalenie stawów... Te choroby są straszne...
To dalszej znajomej syn też właśnie przeszedł typowe zapalenie stawu (kolanowego chyba) i też strasznie długo się to za nimi ciągnęło...
u nas na szczęście to chyba było coś innego, może jakiś drobny uraz (Miki miał wtedy 1,5 roku i nagle wieczorem nie chciał/ nie mógł stanąć na nóżce), myśleliśmy, że właśnie może gdzieś źle stąpnął etc. na noc daliśmy mu ibum ale rano jak nadal nie mógł chodzić to pojechaliśmy na SOR, chociaż tam zaczął już powoli stawiać nogę normalnie a do wieczora nie było śladu po problemie, więc u nas raczej to było coś innego...w każdym bądź razie wtedy dowiedziałam się w ogóle o zapaleniu stawów u dzieci i że to dość powszechna choroba właśnie
U nas bez zastanowienia lekarz zlecił morfo z rozmazem, ob i usg stawu biodrowego. Potem na sorze zrobili jeszcze rtg stawów żeby wykluczyć chorobe Parthensa...
Wiem, że mogę tu straszyć, ale lepiej dmuchać na zimne. Tym bardziej, że te badanie krwi nie jest przecież takie straszne... no de facto też nie należy do najdroższych...
Treść doklejona: 31.10.16 11:15 A no oczywiscie w szpitalu miała obowiązkowe w tym wypadku badanie scyntygrafii...
Tydzień temu Hug skończył antybiotyk na zapalenie płuc a dziś byłam z nim w szpitalu bo od nocy gorączka, szczekanie jak u pitbulla i mega chrypa. Wiedziałam że to zapalenie krtani ale dla świętego spokoju wolałam podjechać i się upewnić bo sterydy to jednak nie cukierki.
Ale słuchajcie była taka fajna lekarka młoda. No i ona mnie pyta czy ktoś zasugerował kiedyś skierowanie na oddział diagnozowania zaburzen odporności. Że te zaburzenia się podobno leczy. I że w Krakowie Prokocimiu jest .
Czy którejś z Was dziecko było na takim oddziale ? Tzn nie pytam o ten stricte krakowski ale czy w ogóle ? I jeśli tak to jak wyglądają takie badania, ewentualne leczenie i czy to rzeczywiście pomaga....
Teo, to masz szczęście, bo mój syn, z zaburzeniami odporności nie był diagnozowany do prawie 5 roku życia i nie byłby nadal, gdybym w zeszłym roku w grudniu w akcie desperacji nie zapytała w szpitalu lekarza gdzie się udać z wiecznie chorującym dzieckiem. Usłyszałam, że immunolog. Poprosiłam o skierowanie "proszę prosić swojego lekarza"... No, ale zdobyłam i czekaliśmy na termin. Długo... Faktycznie okazało sie, że zaburzenia odporności są.
I tu trzeba uważać, żeby podczas tej diagnozy nie skupiono sie tylko na globulinach. One mogą być w normie. Mój syn ma w normie... Tylko szukać głębiej. U nas niedobory dopełniacza c3... W Gdański koleżanki syn miał robione właśnie tylko globuliny, a widać, że z odpornością marnie, bo nie dość, że wiecznie chory to juz 2 razy przeszedł sepsę... Dlatego naprawdę warto byc czujnym co do diagnozy.
U nas póki co zalecono doszczepianie, które zwykle załatwia sprawę. Ale to interes drogi bo doszczepianie to 300-400 zł za szczepionkę.
Leczenie oczywiście jest uzależnione od przyczyn niedoborów. Jeśli są złe globuliny to nawet te globuliny się po prostu dziecku podaje.
U nas póki co odpornośc nic nie drgnęła ku lepszemu, bo te szczepienia 'leżą". Mały ciągle chory, a wiadomo - musi byc zdrowy.
Warto poznać przyczyny niedoborów, bo to istotne nawet w kwestii doboru szczepień, leków, antybiotyków... I przede wszystkim trzeba mieć świadomość możliwych powikłań (przy niedoborach Dawidka, np. wzrasta ryzyko sepsy) i leżąc w szpitalu często leżymy sami (chyba, że nie ma miejsc)...
U Dawidka teraz tez zaczyna się zapalenie krtani. Boje się szpitala, bo moja przyjaciółka z synem leży i ponoć krztusiec jest...
Dziewczyny szybkie pytanie- czy moze byc ospa bez goraczki tylko z kilkoma krostami? Aleks ma 6 krost na buzi i rękach i dzis je sobie rozdrapal. Do dzis to go nie siedziało, wiec myślałam ze to jakieś uczuleniowe, ale dzis sie zaczęłam zastanawiać?
Teo ja byłam z dzieciakami na diagnostyce zaburzeń odporności (że po zanjomościsch to byliśmy tylko na pobraniu krwi w sumie)- normalnie powinniśmy przeleżeć 3 doby w szpitalu (pewnie i tak byłoby to tylko jedno pobranie krwi). U nas robili szeroki zakres tzn wszelakie choroby typu: krztusiec, glista itp. Cały panel alergiczny, immunoglobuliny, wit D i pewnie wiele więcej ale nie pamiętam....wyjść w sumie za dużo nie wyszło, jakieś drobne rzeczy ew, ale zaburzeń odporności nie stwierdzono...szybciej niestety musimy się zmierzyć jednak z tą astmą wczesnodzieciecą jak coś... no i nam też zalecono dodatkowo doszczepić na pneumo i meningo
Ogólnie doszczepienia. Mój ma teraz pneumokoki, meningokoki i cos jeszcze. I to sa szczepionki za 300 i 2x 400 zł... plus na grype co rok, ale nie zdążylismy, bo dawidek chorował... Bo przy niedoborach odporności nie każda szczepionka jest dobra. Przy ciężkich niedoborach szczepić nie wolno wcale. Dawidek ma taki typ niedoborów, że bezpieczniej zaszczepić, ale tez nie pierwszą, lepszą szczepionką...
Mój przy diagnostyce miał badane: mykoplazma, krztusiec (koleżanki syn dodatkowo chlamydia), immunoglobuliny, panel alergiczny, witamina D, wymaz wydzieliny z nosa i gardła, dopełniacze c3 i c4, IGE, RTG płuc i zatok, morfologia, rozmaz...
Teo, to ja Ci nie podpowiem... Bo ja nie wiem czy Hug ma niedobory odporności, a jeśli ma to nie wiem jaki typ... Typów niedoborów jest dużo i wytyczne są rozmaite. Może być tak, że immunolog rozpisze Ci szczepienia (podstawowe plus dodatkowe), bo to będzie bezpieczniejsze dla niego, ale może być tak, że powie bron Boże nie szczepić...
Szczepienia to tylko jedna z metod leczenia niedoborów i to nie wszystkich.
Na razie podstawa to zdecydować się na diagnozę czy on w ogóle ma niedobory odporności. Warto tez trzymać rękę na pulsie, żeby to nie tylko globuliny były brane pod uwagę. Załatwić termin ( u nas pół roku było, ale my zostaliśmy skierowani do przychodni, a nie do szpitala) i zbadać... Potem cierpliwie czekać, bo póki nic tak naprawdę nie wiesz, to tez ciężko sobie wyobrazić jaki sposób leczenia będzie dla Was dobry. Ale warto podjąć temat chociażby po to, że w szpitalach będziecie inaczej traktowani (przynajmniej jeśli chodzi o selekcję pacjentów w sali, lub będziecie kładzeni osobno).
Srał pies immunoglobuliny, glisty, astmy i inne mądrości medycyny. Ja już wiem co Hugowi.
Teść mój jak się dowiedział że znowu chłopak chory, to zadzwonił i mi wyrzygal, że to oczywiście moja wina, bo gdybym go OCHRZCIŁA (!!!!!!!!) to by się chorowanie skończyło Dziękuję za uwagę
Teo, ledwo ochroniłam ekran przed prysznicem z herbaty z imbirem :) Wojtek ochrzczony na 17 m-cy, ale jakoś spektakularnej poprawy nie widzę... Ale jak teść chce, to może sam ochrzci? Bo skoro znak krzyża (prawosławny i poprawnie wykonany) odbakteriowuje wodę, to może faktycznie coś jest na rzeczy?? Może teść ostatnio Frondę czytał? Tam niedawno przytoczono "badania" nad wodą wykonywane gdzieś na wschodzie z 10 lat temu...
Teo, a ja Ci napiszę, że u nas analogiczna sytuacja była. Synek do pierwszego roku miał bardzo poważne problemy ze skórą, nie pomagało nic...Naciski rodziny na chrzest były od samych narodzin. Prababcia właśnie wyskakiwała z takimi argumentami, że jak ochrzcimy, to na pewno problemy się skończą. Ochrzciliśmy (bo planowaliśmy) zaraz po roczku i dokładnie zaraz po tym problemy się skończyły:)) Nie wierzę, że to chrzest miał na to wpływ, ale taki dziwny zbieg okoliczności. Pamiętam później jak nasza pediatra zapytała mnie, co według mnie pomogło dziecku na te problemy, a ja jej celowo odpaliła, że chrzest...jej mina bezcenna:)
A z innej beczki, to myślę, że warto zdiagnozować te ewentualne niedobory odporności. Nie rozumiem jednak logiki szczepień dzieci z zaburzeniami odporności. No i ja na pewno przebadałabym porządnie dziecko pod względem pasożytów, wywaliłbym z diety wszelki cukier i nabiał, bo osłabiają jelito odpowiedzilane za odpornośc organizmu...
Teo, nie Ty pierwsza taki tekst usłyszałaś. Moja znajoma ma dziecko autystyczne i właśnie brakiem chrztu uzasadniła to jej przyjaciółka. I o ile teściowi bym się nie dziwiła, bo jednak człowiek starszy... Moja mama tez wierzy w takie cuda... o tyle przyjaciółka tej mojej koleżanki jest młoda. Ja Dawidka ochrzciłam i co... I jajco. Nie dość autystyczny to jeszcze z niedoborami odporności :P. Chyba, że może woda w chrzcielnicy była lewa...
no widzisz Teo takie proste rozwiązanie ;) - u nas też ciągłe infekcje ale całe szczęście syropki ogarniają temat też czekam na przerwę choć 2 tyg żeby zaszczepić ja na ostatnią dawkę pneumo a potem jeszcze mmr - teraz kończymy jelitówkę całe szczęście wymiotowały nie dużo rozwolnienie też nie po wszystkim także widać koniec..
O matko i córko ! To u nas w rodzinie dwoje dzieci ochrzczonych ledwo co z brzucha wyszły a chorzy sa raz na miesiąc ;) a do znachora nie proponował sie udać ;)
Kasia, wy też bez mmr?? Ja tak czekam na zdrowszy okres i póki co nic z tego. Tym bardziej, że nam pediatra zapowiedziała, że do tego musi być tak zdrowy, żeby absolutnie żadnych wątpliwości nie budził. A pneumokoki to nam pewnie zostaną podane jedną dawką, bo chyba przed drugimi urodzinami nie zdążymy zacząć... 2 tygodnie temu był podziębiony, inhalowaliśmy się nebbudem, przeszło. Myślałam, że idzie ku dobremu i może uda się na szczepienie umówić niedługo, ale od paru dni obije smarkaja i pokasłują. Tym razem dostają neosine (dawno nie stosowałam, zobaczymy czy zadziała) i pectodril na rozrzedzenie gluta. No i dziś wizyta u pediatry, co by na weekend mieć spokojna głowę. Ale jak mamy być zdrowi, jak mąż od tygodnia na antybiotyku, mnie zawaliło zatoki, gardło... Myślałam, że też sie przebadam, ale nu,erków brakło. chyba, ze mnie pediatra przy okazji dzieci "załatw".
To akurat ja mogę napisać, że moje dziecko gorzej zniosło choćby pneumokoki czy refundowane niż mmr (w naszym wypadku priorix). A tak długo nie szczepić to bym się bała. Mieliśmy parę miesięcy opóźnienia w szczepieniu a Adaś zdążył złapać różyczkę. Gdyby był szczepiony to by tego dziadostwa nie przywlókł do domu. A tak to przez to był stres był bo staraliśmy się już wowczas o dziecko, moja siostra była w ciąży. Teo, Else, pogadajcie z immunologiem. Ja ostatnio od męża usłyszałam, że immunolog z czd, z kliniki, powiedział jego koleżance, matce mocno chorującego dziecka, żeby go czym prędzej szczepiła dziecko na pneumokoki i że lekki stan podgorączkowy i katar nie są przeciwwskazaniem do szczepienia. Mocno się zdziwiłam, nie powiem. Ale pogrzebałam w internecie i rzeczywiście znalazłam takie informacje.
elfika, nie chcę w sumie zaczynać tematu, bo Ty jesteś antyszczepionkowa a ja absolutnie za. I na pewno się nie zgodzimy. Mogę Ci tylko powiedzieć, że aby mieć pewność czy to różyczka, to trzeba zrobić badania z krwi na przeciwciała. Bo ponoć dużo jest różyczkopodobnych wysypek. I może to było coś podobnego? Adasiowi tego badania nie zrobili i z tego powodu nie ma wpisanego do książeczki przechorowania.
U nas w Łodzi w przyszpitalnej poradni szczepień (gdzie szczepi się dzieci z obniżoną odpornością itp) do szczepień kwalifikowane są tylko dzieci zupełnie zdrowe, żaden mały katar nie wchodzi w grę. Generalnie mają dużo bardziej zaostrzone normy kwalifikacyjne do szczepień niż pediatrzy na rejonie. Np. musi być x czasu po jakiejkolwiek infekcji (nawet wirusowej nieleczonej antybiotykami) itp. Nawet jakiekolwiek objawy w trakcie ząbkowania dyskwalifikują do podania szczepienia. My akurat tam nie szczepimy, ale słyszałam od znajomych którzy szczepią, że właśnie te wytyczne tam są bardzo mocno przestrzegane
Co do mmr to u mnie dzieciaki nie miały praktycznie żadnych powikłań, jedynie stan podgorączkowy (max 38) w 8 dobie u Mikołaja a w 10 u Gajki, przy czym Miki był szczepiony MMR2 a Gajka Priorixem (Gajka szczepiona też ze sporym opóźnieniem bo dopiero miesiąc temu, ale czekałam na czas kiedy będzie zupełnie zdrowa)
Isia, no pewnie, że gadałam z immunologiem. I tu zależy na kogo się trafi. Mojej koleżanki immunolog absolutnie zabrania szczepić nawet przy najmniejszych objawach infekcji, a nasza (pracująca w tym samym szpitalu) mówi, że nawet przy antybiotykoterapii szczepić można, a nawet trzeba...
Natomiast zarówno ja, jak i nasza pediatra nie mamy tyle odwagi, żeby ryzykować. Czekamy zatem na maksymalnie dobry stan dziecka.
Przed nami uzupełniająca szczepionka na pneumokoki (cena - jedyne 300 zł wrrrr). Potem dwie szczepionki na meningokoki (każda po 400).
Podobno u dzieci z zaburzeniami odporności same szczepienia plus doszczepianie tymi uzupełniaczami daje rewelacyjne efekyty. Koleżanki syn z hipogammaglobulinemią faktyczni choruje rzadziej. Niestety ja się obawiam, że u nas to nie wystarczy. Nie wiem czemu, ale tak czuję ;(. A, zapomniałam, że też każą szczepic co rok na grypę.
No i jesli szczepionki nie pomogą, to diagnoza trwa nadal, bo to zaburzenie odporności może mieć głębszą przyczynę.
Co do skuteczności szczepień to chyba kwestia indywidualna. U nas w mieście już są przypadki krztuśca. Nie wiadomo jak to dokładnie z tym uodpornieniem sie wygląda...