Przepraszam, że się wetnę w dyskusję, ale mam pytanie odnośnie ospy. Bo w końcu przy trzecim podejściu nas nie ominęła i Hania od dziś zadaje szyku w fioletowych kropkach. Kiedy można nos wyściubić z chałupy? Jak się wszystkie pęcherze zmienią w strupy? Czy jak strupy odpadną, czy jak? Bardzo proszę o obrazowy opis tego, jak to wygląda. Mama mi mówi, że mam kamieniem na dupsku z nią w domu siedzieć 2 tygodnie, czy to prawda?
Na dobre trzymanie kredki są takie małe kredki-kamyczki, a budżetowa wersja to pokruszone w drobny mak kredki świecowe :) Chociaż u nas jakoś to samo przyszło, to w necie kiedyś takie porady wyczytałam, że to wymusza dobry chwyt.
aneta, a co pediatra mowi? wg mnie twoja mama dobrze mowi, nie wiem jak tam dokladnie bylo, ale ku przestrodze http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/zmarl-2-5-latek-z-sepsa-na-karetke-czekal-kilka-godzin,224516.html
Treść doklejona: 27.02.17 21:51 a jak sie wszystkie pecherze zamienia w strupy to sie juz po porstu nie zaraza innych
Pediatra chyba nadmiernie wyluzowana, to nie była nasza tylko jakaś z przypadku, nie znam jej - jesteśmy nowi w przychodni. Powiedziała, że wygląda jej że Hani ospa nie sponiewiera - nie gorączkuje, nie drapie się (póki co), nie marudzi, krostek nie jest wiele. Powiedziała że wg niej do piątku powinno być już po ptakach, tzn. że będą już strupy, i jeśli tak, to w weekend można by było pójść na spacer jak będzie ładna pogoda. A w poniedziałek za tydzień to już na luzaku.
Ja mam l4 do końca tygodnia, potem planuję wrócić do pracy a dziewczyny odstawiać do mojej mamy, nie puszczać Hani ofc do przedszkola. Dopiero co miałam l4 na jelitówkę, więc też chciałabym trochę popracować jeśli będzie opcja, zwłaszcza że za 2 tygodnie pewnie sieknie Zosię i znów będziemy kiblować w domu.
Ogólnie to zrobię co trzeba, tylko zasięgam języka właśnie jaka jest procedura. Bo jakieś sprzeczne informacje mi się to wydają. Dobrze że teraz ta ospa wylazła, bo kwiecień mamy wyjazdowy, to akurat zdążymy z rekonwalescencją.
dziewczyny, przy 6 rano i 10 stopniach w dzien - polbuty z odkryta kostka, przejsciowka i cienka czapka czy jeszcze zimowa kurtka, kozaki i no sama nie wiem....tak nagle sie cieplo zrobilo
Gabcia, no własnie ja cały czas mam dylemat jak ten problem ugryźć, czy najpierw lecieć do gastro, aby dał coś na tą kupę (wszak no musi w końcu zrobić, inaczej skończy się to różnie), czy ten proktolog (aczkolwiek dziecięcego znaleźć nie mogę) czy chirurg... Dawno takiego dylematu nie miałam. Kto by mi się dobrze tym problemem zajął...
Miał mi kuzynki facet po znajomości proktologa załatwić i nie załatwił, nawet się nie zabrał za to. Jutro dopiero, a to oznacza, że nadal nic nie wiem... Taże jutro na własna rękę szukam, bo tak to jest liczyć na kogoś...
Treść doklejona: 27.02.17 22:25 Ewa, ja o 6 rano, to bym chyba jeszcze cieplej ubrała, ale zabrałabym ze sobą cieńszą kurtkę aby w razie co ubrały go stosownie do pogody... W dzien było naprawdę gorąco jak żeśmy się z synem w te grube kurtki zwyubierali. Ale o 6 rano, to chyba zbyt ciepło nie jest...
Madzinka, aneta dzięki. Też bym czekała, ale nie chcę przeoczyć momentu, że zacznie sobie utrwalać zły chwyt. Chyba kupię te kredki, zaczniemy ćwiczyć małą motorykę, chociaż nie widzę u niej braków raczej pod tym względem. I ani słowa że ćwiczymy żeby trzymała lepiej kredki, bo moja Lucha jak się zaprze to na amen. W przedszkolu panie próbowały, a le nie chciała nawet spróbować inaczej chwycić.
Rozumiem Twój dylemat. Jesli on wie, ze boli to bedzie ciagle na sile trzymał, Ty będziesz wlewać specyfiki az go doprowadzisz do biegunki. Ale po niej wszystko zacznie sie od nowa. Powstrzymywanie powoduje wysuszenie masy kałowej zalegającej w końcowym odcinku. Za chwile moze byc problem z jelitami i bólem brzucha z tego powodu ( np. kolki), a skrajnie przestanie sam odczuwać potrzebę oddania stolca. Jesli pęka to jeszcze dochodzi pieczenie pupy itp. Warto gdzieś sie wcisnąć z młodym, nawet do dorosłego proktologia. Najwyżej Cie pogoni ;) Jeszcze pytanie co dr wymyśli, bo jesli zabieg to trzeba sie gdzieś umawiać z terminem a czas leci. Nie potrafię niestety pomoc w miejscu Twojego zamieszkania :( Gastro? Teoretycznie pediatra tez zna specyfiki, które powinny pomoc. A Twój tato (chyba wspominałaś,ze lekarz albo cos juz mi sie myli) nie zna jakiegoś proktologia?
Czy próbowałaś specyfiki typu naturalny błonnik np z jabłuszka? Pytam bo ja jestem odporna na środki farmaceutyczne pomagające sie wypróżnić, czopki mogłam sobie wpychać az po gardło, a taki błonnik zdziałał u mnie cuda. Każdy jest inny. Jesli chcesz mogę Ci za darmo przesłać fabrycznie zamknięta paczkę, na próbę tylko wyślij mi adres na priv. Tylko pamiętaj,ze to nie rozwiąże sprawy. Tylko gasisz mały ogień a w tle sie pali na całego.
Przytulam Cie dzielna kobieto, ciężkie jest walczenie w pojedynkę ale zobacz ile juz dzwignelas i dałaś radę 💋
Własnie specjaliści od dorosłych juz mnie pogonili :P. Bo nawet tu na miejscu coś na "cito" drążyłam. No nie zlitują się... Mój tata jako lekarz pracował w Holandii. Od niedawna jest na emeryturze w PL, ale kolegów lekarzy ma na śląsku, więc też odpada...
No własnie, tego się obawiam, że to się skończy jakimś szpitalem, jeśli nie w sprawie diagnostyki naszych problemów to w sprawie hemoroida, bo on jest chyba dość spory... Plus te fusy z pupy... ... Ja pierdzielę... jak już coś mniej szpitali, bo radzimy sobie z infekcjami w domu to "dupa" :P.
Co do pediatry, to niestety... Na hemoroida boi się cokolwiek przepisać, bo to juz z heparyna wszystko. Dostał maść, ale ta maść zupełnie nie pomaga ;(. Oczywiście lactuloza...
Naturalne oczywiście... Byc może gdyby to nie tkwiło w głowie, to byłoby łatwiej. Teraz mamy dietę typowo "przeczyszczającą". Na mnie działa hehehe.
Co do walki, to wszystko wszystkim, ale ta koopa mnie dobija...
Nic jutro znowu lek podam przed sniadaniem. Forlax tym razem... I podzwonię... Jutro podejrzewam, że "puści". Także w środę bez stresu można by gdzieś jechać...
Serratia - sa jeszcze takie kredki ala trojkaty - logopeda nam polecala by maly chwyt zalapal... http://www.szkola-marzen.pl/kredki-drewniane-trojkatne-jumbo-12-kolorow-144-kredek/ Nie sugeruj sie cena, wkleilam pierwsze z brzegu co znalazlam. W tesco chyba kolo 20 zl kosztuja.
Treść doklejona: 28.02.17 11:08 Po forlaxie mamy luźną kupę... Ale wcale mnie to nie martwi. Ważne, że jest, że idzie gładko, bez płaczu... Bał sie jak cholera. Płakał, a teraz kupcia z radocha na twarzy, że go pupa nie boli. Dzis już mu drugiej dawki nie dam, bo już luźniej być nie musi :)
Else - a moze probiotykoterapia by sie u Was sprawdzila? Robia w Vitaimmun w Poznaniu, sporo kosztuje. Ale moze z fundacji bys miala srodki. Zal mi strasznie Dawidka, koszmar to przez co przechodzi.
Aneta - zalinkujesz prosze te kredki kamyczki? Moj Karol nie lubi rysowac (bardziej wyklejanki, wycinanki i ciastolina), i tez trzyma kredke cala raczka. Musze sie za to zabrac :(
Aż tyle w 1% niestety nie mamy.... Staram sie na bieżąco za leki faktury pobierać, bo to też spore koszta u nas... Ja już obmyślań plan kolejnych specjalistów... dziś się przyjrzałam i on ma mega brzydka skórę na kolanach. Może być od AZS, ale czy nie jednak nietolerancje pokarmowe...
Także tych od kupy i hemoroidów lekarzy to wiadomo, ale jeszcze kogos od nietolerancji szukac będę...
tak mi sie przypomniao,ze na tym gastro jak lezalismy,a był u innych problem z kupkami to po prostu robili po pare razy nawet tzw.wlewki,czyli lewatywe..ale to tez pewnie u was else nie zda rezultatu..dobrze,ze poszło i jest ciut lepiej..chirurg dz.do którego chodzimy tez czesto wysyla do szpitala ja sa klopoty z hemoroidowymi sprawami..
Nie wiem skąd jesteś Else, ale niedaleko Zielonej jest taki prywatny gabinet gdzie usuwa lekarz hemoroidy. Cennik Są też na jego stronie opisy chorób odbytu, może coś Ci podpowiedzą.
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
aaa,przypomniało mi sie,ze we włoclawku na promiennej jest swietny chirurg..tez sie zajmuje hemoroidami..równiez dziecmi..bardzo zyczliwy i kontaktowy,delikatny..
Else super ze poszło! U nas też właśnie Forlax działał najlepiej, w sumie polecił nam go dziecięcy gastrolog, który nomen omen miał taki sam problem u swojego dziecka.....
Ewa moi od wczoraj nie dość, że z gołymi kostkami to jeszcze w polarach i bezrękawnikach na to. Oraz ofc bez czapek. Dziś Hugowi ubralam cienką bo wiało okropnie. No ale u nas serio mocno ciepło. Poza tym do przedszkola mamy 300 metrow więc nawet Nina nie zdąży zmarznac. Jeśli Wy macie dalej, a kojarzę że tak, to może faktycznie wrzuć pod wózek cienką kurtkę i zostaw w szatni. Tak, żeby rano szedł w cieplejszej, ale potem na spacer ubieral lżejsza..... Bo teraz najgorszy okres ten przejściowy właśnie ...
U nas dzieciaki e lekkich kurtkach, takich xienkich pikowanych jak w lidlu były, co to się do woreczka zwija i nic nie zamuje i nic nie waży (Krysia ma identyczną ale z decathlonu). Wojtek po kurtkę rano bawełniana cienka bluza, Krysia bawełniany bezrękawnik cienki. Na głowie cienka bawełniana czapeczka u Krysi. U Wojtka.niestety zimówka, bo ukochał tę "z totem" (nie wiem gdzie on kota widzi, ale...) i nie ma.opcji żeby inną założył. A bez "papy" też nikt z domu wyjść nie może. Ja tez :-) I taki zestaw od rana, kiedy jest ledwo na plusie. Chodzą w zimówkach, ale to tylko dlatego, że z jesiennych wyrośli a przez.nasz chorobowy maraton na zskupy nie dotarlismy...
A ja mam do was pytanie o ospę. Na początku lutego był w przedszkolu wysyp ospy, chorowały Łucji najlepsze koleżanki. Dzis zauważyłam u Łucji jeden malutki pęcherzyk, jeden zdrapany - był już wczoraj i parę plamek. I tak sobie myślę, że już wczoraj widziałam te plamki, ale nie zajarzyłam. Nie ma gorączki, tylko niewyraźna taka jest. Myślicie, że ja jeszcze wysypie? Czy jest szansa że nie bedzie źle, zakładając że już 2 dzień ma te parę krost. Mam heviran, nie wiem czy dawać.
serriata moja Wika tak przeszła lekko ospę rok temu dosłownie kilka krostek bez gorączki, gdyby nie to ze znajomych dzieciaki mieli a byli u nas to nawet bym się nie pokapowała ze to ospa hehe
Treść doklejona: 01.03.17 21:33 jak nie doskwiera jej to, to ja bym na razie nic nie dawała poczekaj jak się sprawa będzie miała w najbliższych dniach
I jeszcze dziś byliśmy na basenie. No i Laura już wczoraj miała krostke na pipce, dziś dwie, ale na bank myślałam że to od pieluch. Moje laski tak bostonkę w lipcu przeszły- 3 pęcherza Łucja, Laura jeden na paluch u stopy, gdyby nie kumpela co mowila ze u niej w przedszkolu jest, też bym się nie zorientowała. Nic czekam dwa dni i się okaże.
Ogłaszam, że wczoraj podałam 1 forlax i nic... (ale on przedwczoraj za wsze czasy zrobił, więc ten). A dzis nie zdążyłam mu podać tego leku, bo terapie i bałam się, że w gacie strzeli. Jak terapia sie skończyła płacz, że boli brzuszek, no to na kibelek i poszła luzna kupka... Bez męki. Także kolejny forlax podam jutro. Ale martwi mnie to, że on jak czuje, że "musi" to ma taki atak paniki, że się serce kraja... jest blady jak ściana, wystraszony... W życiu niczego tak się nie bał jak kupy i Minionków ;(...
Wreszcie chyba też dieta zaczyna działać: kompot z suszonych śliwek z ksylitolem, surowa kiszona kapusta i chleb pełnoziarnisty.
Else, a mlody nie ma czasami szczeliny odbytu takze? bo ona takie bole przy parciu powoduje,jakby ktos nozem ciął. jest bardzo dobra masc,ale nie wiem od jakiego wieku mozna,musialabys sie zapytac przy okazji lekarza. ona ma swietne dzialanie na szczeliny,ale takze na hemoroidy. nazywa sie proctosone,na recepte chyba jest.
Treść doklejona: 02.03.17 16:29 teraz sprawdzilam i chyba jest jednak bez recepty. widze,ze zmienila sie nazwa na Proctosedon
Mnie się wydaje, że ten lęk jeszcze będzie mu długo towarzyszył. Przynajmniej u nas tak było. Ze głowa już tyłka nie blokowala, koopa wychodziła bez problemu i w normalnej konsystencji, ale Ninka panikowała jak czuła że już Nie mogła powstrzymać, ale próbowała. Jak zaczynało się coś dziać to wchodziła pod stół, siadała po turecku i siedziała niemal do ostatniej chwili. Tak naprawdę dopiero od miesiąca gdzieś woła z uśmiechem, że mamo biegnę robić kupę, albo po prostu idzie, robi i dopiero woła. Natomiast w przedszkolu za chiny nie zrobi. Ale to podobno wiele dzieci tak ma
Poprzednim razem udało nam się te głowę w miarę szybko "uleczyć". Kilka luźnych kup i uwierzył, że może nie boleć. Były jakieś obawy, ale nie było dramatu. Teraz jednak widzę, że to będzie dłuższa droga. Raz, że batalia z tym hemoroidem przed nami, dwa, że on starszy, bardziej świadomy i mocno przerażony... Ale tak fajnie jak on idzie na te dwójeczkę przerażony, a tu "pac" i taka ulga na jego twarzy, że nie bolało... Normalnie balsam dla mojej duszy. Z jego twarzy wszystko można wyczytać :)
Czy jest możliwa angina bez bólu gardła? Natalia mi zaczęła w środę gorączkować, ale nie było żadnych innych objawów. Dzisiaj patrzę w paszczę, a na migdałach piękna ropa :/ Idziemy do pediatry przed południem, ciekawe co ona na to powie. Mnie się takie wykwity od razu kojarzą z masakrycznym bólem gardła, a Natalia mówi, że wszystko w porządku.
hydro mój Miki przy anginie też się na gardło nigdy nie skarżył, ostatnio płakał tylko że boli go głowa i brzuch (wysoka gorączka i ropne nacieki na migdałkach)
No i rzeczywiście. Angina w czystej postaci. A że nie boli? Lekarka mówi, że nieraz się to zdarza, więc to nic nowego. No to mamy antybiotyk, a miałam nadzieję, że w tym sezonie unikniemy...
Mój na gardło tyle nie narzekał przy anginie co wymiotował jak smok... ja ostatnio miałam anginę to myślałam, że ktoś mi gardło podpalił, a była to raczej łagodna postać anginy. Dwa/ trzy czopy na krzyż..
No właśnie. Moje wspomnienia związane z anginą to przede wszystkim ból gardła tak koszmarny, że nie byłam w stanie jeść. Ale dobrze, że jej nie boli, wystarczy, że gorączka ją dręczy.
U mojego Maksa angina to byl katar.... mial ponad tydzien zielone gile i poszlam do lekarza a ta ze angina.. mlody niz nie narzekal, goraczki nie mial.
Jutro jedziemy z Dawciem do gastrologa... Udało się "wepchnąć". On na tym forlaxie robi raz na 3 dni, więc ten... natomiast tego hemoroida nam obejrzą i o to mi chodzi. troszkę się naszukałam kogoś, kto zacznie własnie od hemoroida...
Laski, help. Mamy mega problem z Bianką... Podrobiła podpis Huberta w tabelce odnośnie czytania w domu. Przeszło by gdyby nie walnęła się w dacie... Jeszcze tego nie widzieliśmy bo wychowawczyni dzwoniła do Huberta a do wieczora nas nie ma bo znów Wawa... Mamy cały dzień by zastanowić się nad karą bo ochrzan to już za mało. W ogóle ręce opadają a to co ona wyprawia ostatnimi czasy szczególnie jeśli chodzi o kłamanie... Będę wdzięczna za podpowiedzi jak to ugryźć.
elfika achhh przypomniało mi się dzieciństwo kiedy to moja przyjaciółka już mega precyzyjnie potrafiła podrobić podpis mojej mamy, tak że ona sama nie kumała że to nie jej to były czasy ;) a tak na serio to chyba taki okres, że dzieci dużo wymyślają, kłamią.. na pewno kara musi być, jakaś trafiona w jej przyjemności w czasie wolnym....
o żesz... Elfika. szczerze, miałabym problem z wymyśleniem kary... Adekwatnej i odpowiednio "bolesnej"... Za moich czasów mama by mi wymyśliła 10/50/100 razy zdanie typu :Nie będę podrabiać podpisu tat/mamy/ rodziców... Tak mnie uczyła ortografii np... Idąc za radą mojej pani psycholog (trudne to i ja mam z tym problem)- należy dziecko zaskoczyć. Czyli- jeśli miał być ochrzan, to nie krzyczeć. To podobno na część działa jak terapia szokowa... A kara? Może czytanie w domu? Na głos? Nie wiem- przez tydzień albo dwa. A przede wszystkim należałoby zacząć od spokojnego ustalenia, czemu to zrobiła. Ja wiem, że ona jest dobra agentka. ale teraz pytanie, czy jej się nie chciało, czy nie umiała, czy może tata nie mógł podpisać, bo was nie było. a może po prostu zapomniała dać do podpisu i było jej głupio? Pewnie jeszcze dużo tych albo będzie... I wiem, że łatwo z nią nie macie od dawna, ale może to też trochę reakcja na całokształt? Myślę, że wasza sytuacja rodzinna, zdrowie Klary, szpitale też się musiały na Biance odbić. Dlatego nie karałabym jej jakoś wybitnie surowo, próbowałabym zrozumieć, choć nie usprawiedliwiać...
A ja bym nie wymyślała kary ;) Raczej bym rozmawiała, że podrabianie podpisów jest "przestępstwem". Że jak będzie tak robić to straci zaufanie Wasze... Najpierw próbowałabym rozmawiać. Na moje ona teraz ma problemy i jeszcze ją dobić... Nie wiem czy to dobrze.
Oczywiście, jeśli jeszcze raz podrobi podpis to bym jakiś przywilej jej po prostu "zawiesiła"...
Ciężko myśleć nad karą, bo nie wiemy jak funkcjonuje Wasza rodzina. jakie dziecko ma te przywileje. Czy ma dostęp do komputera, tableta, ile czasu... Może TV, a może coś innego i na początek te przywileje bym ucinała na jakiś czas...
Ale też mi się przypomniało jak matki podpis podrobiłam. Mało tego ona poszła do szkoły, tam na zebraniach pani pokazała rodzicom usprawiedliwienia (czy aby ktos nie wagaruje) i moja matka się nie kapnęła, bo mamy taki sam charakter pisma i taki sam podpis :P. Przyszła do domu i mówi "tylko Ty nie miałaś podrobionych usprawiedliwień"... A ja na to Miałam, miałam... jedno".
No, ale wielkiej draki nie było, bo ja nigdy nie wagarowałam. To był ten jeden raz. A matka potem już mi nie wypisywała usprawiedliwień skoro taka dobra byłam heheheh...
Ja bym się zastanowiła nad tą "koniecznością" kary. Jak dla mnie jedyne, co można tym osiągnąć, to naukę że trzeba tak ściemniać, żeby się nie dać złapać.
Wszystko zależy od charakteru Bianki, bo u mnie by najlepszym wyjściem była rozmowa, podczas której powiedziałabym, że jest mi przykro, że jej nie będę ufać, że nie pójdzie np. do koleżanki na noc, pobawić się na placu zabaw, bo widzę, że nie mogę wierzyć, że będzie się odpowiednio zachowywać, i ogółem okazywałabym jakiś czas "mój smutek" przez jej zachowanie. A potem każde jej zachowanie fair polepszałoby mój nastrój. Ja tak bym zrobiła. Obym nie musiała za szybko :P
Elyanna: podczas której powiedziałabym, że jest mi przykro, że jej nie będę ufać
To działa w dwie strony... My tracimy zaufanie do dziecka, ale ono najwyraźniej nie ma zaufania do nas, skoro posunęło się do takich kroków, lub uważa, że rodzice nie mają czasu, są zaabsorbowanie... Albo dlaczego dziecko się "mnie boi"... Przecież mogło powiedzieć, że jest nieprzygotowane, wówczas znalazłoby sie inny sposób na załatwienie sprawy...
Tak naprawdę trzeba poszukać przyczyny takiego zachowania, a kara może zaostrzyć problem zamiast złagodzić. Oczywiście nie może tez nadużywać zaufania rodzica, dlatego jakieś "ostrzeżenie" się przyda.
Nie wiem czy dobrym pomysłem jest stwierdzenie "już Ci nie ufam w żadnej sytuacji", więc nie pójdziesz na noc do koleżanki, albo nie pójdziesz na plac zabaw. Bo tak naprawdę jeśli wcześniej w tych sytuacjach dziecko nie zawodziło: wracało punktualnie, zachowywało się prawidłowo, to po kij to wciągać pod ten podrobiony podpis... Dziecko pomyśli, "kurczę nie zauważyła, że wtedy byłem/ byłam grzeczny/a"... Więc jako odebranie przywileju owszem, ale nie twierdząc "teraz już Ci nie mogę wieżyc czy się prawidłowo będziesz zachowywać, więc nie możesz iść do koleżanki na noc"...
Treść doklejona: 09.03.17 15:45 Suszka "ooo", za stwierdzenie, że czytanie powinno być przyjemnością... natomiast ta "kara" nie ma byc za brak czytania, lecz za podrobienie podpisu... To trzeba zgrabnie odgraniczyć ;)
Macie rację. Spojrzałam na to yrochę z innej strony. Nie wiem czy "czytanie w domu" odbywa się pod nadzorem rodzica, na czym dokladnie polega to zadanie. Więc mnie chodzilo o czytanie pod nadzorem. Trochę na zasadzie kontroli wykonania czynności, bez nazywania tego karą. Aczkolwiek szkola dziecka dopiero przede mną, więc nie koniecznie właściwie zinterpretowałam sytuację.