Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
No bo czymże jest podniesienie czegoś na żądanie dziecka?
Jeżeli robię to w zgodzie ze sobą, jest po prostu podniesieniem zabawki.
Aaaa przepraszam przypomnialo mi sie jak mamakasi pisała , że podnosi a i tak histeria, otóż to- u nas było identycznie- faktyczniie czasem podniosłam- bo co mi szkodzi, po co się szarpać?
co skutkowało histerią, bo ona chce ale jednak za sekunde juz nie chce a nie daj boże połozyłam ją milimetr dalej to kolejna afera ....
to jest jakies dziwne i niewytłumaczalne...
a we mnie nie ma na to zgody by rzucała zabawkę i KAZAŁA mi ją podnosić... mimo, że tłumaczę dlaczego nie... (bo np akurat pije kawe a uprzednio robiłam jej jedzenie, leciałam podetrzec tyłek w trakcie mojego jedzenia i milion innych rzeczy na prośbę 'mamoooooooo" więc uważam , że właśnie ta chwila jest moja i na pewno nie bede podnosic tej zabawki dla jej kaprysu- bo to dla mnie kaprys jest i tyle)
fajne bo to pokazuje że tak naprawdę nie chodzi o zabawkę, o podniesienie, a coś innego za tym stoi i jest okazja do sprawdzenia i do uzmysłowienia sobie że to nie kaprys, a potrzeba wyrażona w najlepszy dla dziecka możliwy sposób.
A ja myślę, że to właśnie to jest tutaj problemem. To podejście "nie będzie mi dziecko rozkazywało

bo wiem, że jak zaczyna się "testowanie", to najlepiej mi to ukrócić znalezieniem zabawy, która młodą rozśmieszy i da nam trochę kontaktu fizycznego z łaskotkami, uściskami i mocniejszym dotykiem. To rozładowywuje moją chęć rządzenia i jej chęć sprawdzenia, na jak wiele sobie może pozwolić, żebym zareagowała. Co do afer... No, jak masz taki typ jak ja, to nie unikniesz. Mi już czasem uszami wyłazi para - wtedy wieczór się wypłaczę i mi lepiej. Najgorzej jest jak się nie wyśpię, albo jak jestem głodna - to cały dzień mam z głowy, bo mam mało cierpliwości. Póki nie zadbam o siebie, to nie zadbam o dzieci tak, jak tego chcę. U nas sprawdza się zapobieganie, nakarmienie, póki trochę głodna, położenie spać, jak trochę zmęczona, zapewnienie ruchu, zanim zacznie mi roznosić chałupę. Takie zadbanie o te podstawowe potrzeby, zanim eskalacja sięgnie zenitu. A reszta na bieżąco, jak widzę, że coś zaczyna się dziać. Pewnie, że nie zawsze się da, bo czasem mały człowiek i zmęczony i głodny i wkurzony i jeszcze jakieś niedobory ma i awantura gotowa o, tak naprawdę, niewiadomoco. Tylko na przeczekanie wziąć. Moja tak ma od urodzenia. Jak była głodna i śpiąca, to nie ssała póki nie zasnęła, a zasypiała po odryczeniu swojego.
Czy może jest to złość 'małego Nerona', który nie wyraża żadnej potrzeby.
W książce powołują się na obraz mózgu przy każdym z napadów i przy Neronie niby inaczej wygląda, więc widocznie takie zjawisko istnieje.
Stein zachwala lekturę "Mądrych rodziców", a tam właśnie opisali zachowanie małego Nerona.
skonfrontuję przy okazji
Danap, a czytałaś tę książkę?

Tak, ale dziewczynom chyba chodzi o to, że zawsze coś było przed, jakiś błąd popełniony przez rodzica, jakaś niezrealizowana potrzeba.
Zgodnie z rb dziecko (mózg dziecka) nie ma rozwiniętych umiejętności manipulowania. Tak w dużym uproszczeniu.
parafrazując A.S. Nie ma książek idealnych, warto wybierać. Ten fragment jest nieidealny w fajnej książce.
Najbardziej jestem teraz ciekawa konfrontacji tych treści przez Danap z Agnieszką Stein.
Emocje to jednak nie wszystko. Ileż razy w życiu musimy ciągnąć wbrew emocjom, w imię większego dobra. Gdy nam się nie chce czegoś robić, ale po prostu trzeba....nie chodzi o tłamszenie emocji wtedy, ale bycie "ponad" emocjami.
…będą postrzegane jako dysfunkcyjne,
Ileż razy w życiu musimy ciągnąć wbrew emocjom, w imię większego dobra. Gdy nam się nie chce czegoś robić, ale po prostu trzeba..
Wtedy żadna placówka, poza np. Montessori, nie będzie pasowała, rodziny kolegów wychowanych na tradycyjnym "bądź grzeczny, bo cię pan porwie" będą postrzegane jako dysfunkcyjne, nie mówiąc o tych, które wierzą w Mikołaja ;-) Wytwarza się swego rodzaju przekonanie o elitarności własnego podejścia do dziecka. Możliwe, że A. Stein to właśnie dostrzegła, bo tytuł "Potrzebna cała wioska" wskazuje na pozytywne postrzeganie pluralizmu w wychowaniu.
I ja nigdy nie miałam i nie będę mieć przeświadczenia o elitarności mojego podejścia - bo to próżne jest po prostu i w ogóle moim zdaniem z Rb niezgodne :) To po prostu inna droga trochę, nic więcej. Budzi owszem wiele dyskusji, jak wszystko co trochę inne, nieznane, stąd taka gorąca dyskusja. A tak naprawdę w moim odczuciu Rb to powrót do korzeni, natury, mocniejszego zaufania dziecku. Nic odkrywczego :P staroć bym nawet powiedziała :) autorka wymyśliła sobie ot tak tę tezę o złości Nerona i nie jest ona poparta żadnymi badaniami?
I Wy macie dostęp do badań, które to obalają?



