Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Widzisz ja to widze inaczej ani ja go nie zmuszam do uległości, ani on mnie. No bo czymże jest podniesienie czegoś na żądanie dziecka?
    My po prostu RAZEM przyjmujemy takie stanowisko, ktore zadowoli i mnie i jego. I nie narzucam mu tego stanowiska. My sobie naprawde do niego wspólnie dochodzimy.
    Widze to troche tak, ze mamy ten sam cel. Tylko Ty za każda cenę chcesz oszczędzić dziecku trudnych emocji(powiedziane bardzo ogólnie) a ja pozwalam mojemu przeżyć je tu i teraz i tu i teraz przepracować. Nie pozniej, bo pozniej czas jednak zniekształca pewne sprawy.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Nie Jahe, ja chcę oszczędzić wszystkim niepotrzebnych emocji, tam gdzie nie jest to konieczne. Dziecko choćby poza domem miliony razy zderza się trudnymi emocjami, nie czuję potrzeby by przy każdej nadarzającej się okazji w domu również musiało się z nimi mierzyć. Jeśli mogę coś załatwić spokojnie, bez nerwów połowy rodziny, to taką drogę wybieram.

    Jaheira: No bo czymże jest podniesienie czegoś na żądanie dziecka?


    Jeżeli robię to w zgodzie ze sobą, jest po prostu podniesieniem zabawki.

    Treść doklejona: 07.12.15 23:17
    Przy okazji taka droga pokazuje dziecku, że warto czasami poczekać aż emocje opadną, zamiast niepotrzebnie tracić energię, by potem wzajemnym szacunkiem, z uważnością i otwartością na słowa drugiej osoby, załatwić sprawę.

    Treść doklejona: 07.12.15 23:22
    Mój mąż miał takie podejście w naszych trudnych sytuacjach, zanim jeszcze mieliśmy dziecko i zanim poznaliśmy nvc. Nie rozumiałam go. Dziś przyznaję mu rację. O wiele spokojniej i łatwiej nam się żyje odkąd zamiast załatwiać sprawy tu i teraz, pozwalamy opaść emocjom. Wtedy, oprócz swojej racji, łatwiej zobaczyć drugiego człowieka i jego potrzebę. Najbardziej konstruktywne rozmowy czy to z mężem czy Adasiem, to te, którym pozwoliłam zaczekać.

    Treść doklejona: 07.12.15 23:31
    I jeszcze uważam, że takie przeżywanie emocji, które opisałaś, w takiej sytuacji, gdy ewidentnie widać, że dziecko swoim zachowaniem chce nam pokazać, że coś się w nim dzieje niedobrego, może czegoś za mało albo za dużo, nie jest prawdziwym przepracowaniem emocji, ponieważ przepracowywane są nie te emocje co trzeba.
    W takiej sytuacji trzeba by dojść do przyczyny (prawdziwej) i nad tymi emocjami popracować, z nimi się zmierzyć. Inaczej to jest tak jakbyś dała koleżance czekoladę bo jest smutna, zamiast pogadać od serca.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Jeżeli robię to w zgodzie ze sobą, jest po prostu podniesieniem zabawki.


    a we mnie nie ma na to zgody by rzucała zabawkę i KAZAŁA mi ją podnosić... mimo, że tłumaczę dlaczego nie... (bo np akurat pije kawe a uprzednio robiłam jej jedzenie, leciałam podetrzec tyłek w trakcie mojego jedzenia i milion innych rzeczy na prośbę 'mamoooooooo" więc uważam , że właśnie ta chwila jest moja i na pewno nie bede podnosic tej zabawki dla jej kaprysu- bo to dla mnie kaprys jest i tyle)

    Na dużo rzeczy jej pozwalamy, ma naszą uwagę, jeśli trzeba przerywamy rozmowe, zawsze idziemy, pomagamy gdy prosi o to... ale ja nie rozumiem rzucenia zabawki i nakazywania mi jej podnoszenia oraz wszczynania histerii.

    Aaaa przepraszam przypomnialo mi sie jak mamakasi pisała , że podnosi a i tak histeria, otóż to- u nas było identycznie- faktyczniie czasem podniosłam- bo co mi szkodzi, po co się szarpać?
    co skutkowało histerią, bo ona chce ale jednak za sekunde juz nie chce a nie daj boże połozyłam ją milimetr dalej to kolejna afera ....
    to jest jakies dziwne i niewytłumaczalne...

    I Winni ja też niestety uważam mimo wszystko ,że prócz prowadzenia w duchu jakiejś metody są jeszcze po prostu różne dzieci... jest temperament, uwarunkowania genetyczne i pewnie wiele innych...
    podziwiam Twoją relacje a Adasiem, zdaję sobie sprawe , że dużo uwagi w to wkładasz, ale też zapewne masz większe predyspozycje niż np ja, dlatego nie piszę , że u nas jest typowe RB od A do Z
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    eveke: Aaaa przepraszam przypomnialo mi sie jak mamakasi pisała , że podnosi a i tak histeria, otóż to- u nas było identycznie- faktyczniie czasem podniosłam- bo co mi szkodzi, po co się szarpać?
    co skutkowało histerią, bo ona chce ale jednak za sekunde juz nie chce a nie daj boże połozyłam ją milimetr dalej to kolejna afera ....
    to jest jakies dziwne i niewytłumaczalne...

    fajne bo to pokazuje że tak naprawdę nie chodzi o zabawkę, o podniesienie, a coś innego za tym stoi i jest okazja do sprawdzenia i do uzmysłowienia sobie że to nie kaprys, a potrzeba wyrażona w najlepszy dla dziecka możliwy sposób.


    co myślisz eveke żeby następnym razem zapytać: zależy Ci żeby zabawka trafiła do Twoich rąk, czy chcesz żebym zainteresowała się tym co robisz? lub coś w tym stylu
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 8th 2015 zmieniony
     permalink
    eveke: a we mnie nie ma na to zgody by rzucała zabawkę i KAZAŁA mi ją podnosić... mimo, że tłumaczę dlaczego nie... (bo np akurat pije kawe a uprzednio robiłam jej jedzenie, leciałam podetrzec tyłek w trakcie mojego jedzenia i milion innych rzeczy na prośbę 'mamoooooooo" więc uważam , że właśnie ta chwila jest moja i na pewno nie bede podnosic tej zabawki dla jej kaprysu- bo to dla mnie kaprys jest i tyle)


    A ja myślę, że to właśnie to jest tutaj problemem. To podejście "nie będzie mi dziecko rozkazywało". No nie będzie. Bo jest dzieckiem. A ty dorosła. I serio, nie trzeba tego aż tak podkreślać. Dzieci, wbrew obiegowym mitom, nie wchodzą na głowę, jeśli czasem zrobimy coś po ich myśli lub, o zgrozo, odpuścimy im coś. Skąd wiem? Z własnego podwórka ;) Też taka byłam na początku. Pomaga spojrzenie z dystansu. To tylko 2,5 latka. Jako rodzic naprawdę nie musisz 2,5 latce udowadniać tak dobitnie, że to ty masz władzę. Spróbuj spojrzeć na to inaczej, przecież to tak naprawdę pierdoły są, warto o to toczyć boje? No ja już wiem, że nie warto i od kiedy to sobie uświadomiłam, jest o niebo lepiej w naszych relacjach, ale wiem też, że często trzeba się samemu przekonać i dopiero wtedy otwiera się oczy.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    danap: fajne bo to pokazuje że tak naprawdę nie chodzi o zabawkę, o podniesienie, a coś innego za tym stoi i jest okazja do sprawdzenia i do uzmysłowienia sobie że to nie kaprys, a potrzeba wyrażona w najlepszy dla dziecka możliwy sposób.

    No dokładnie, dlatego ja podnoszę, potem na spokojnie omawiamy kto jak się czuł i czego by chciał w przyszłości oraz przede wszystkim szukam przyczyny i staram się ją usunąć.

    Treść doklejona: 08.12.15 07:51
    _hydro_: A ja myślę, że to właśnie to jest tutaj problemem. To podejście "nie będzie mi dziecko rozkazywało

    Też mi się wydaje, że tu leży problem.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Pewnie macie racje.
    chociaż jest wiele innych sytuacji w których Nina w zasadzie mi rozkazuje i nie jest to problem...

    ale wiecie przemyśle sytuacje z rzucaniem zabawki a właściwie przemysle fakty ktore poprzedzaja takie zachowanie, bo chyba tu jest istota sprawy. Może faktycznie skupilam sie za bardzo na samym fakcie rzucenia i rozkazu podniesienia.
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Dzięki dziewczyny za tę dyskusję, ja jestem dopiero w trakcie zmian w kierunku rb. U nas też były takie sytuacje, jak opisuje eveke - dokładnie pół roku temu, zdarzają się do teraz i nie ukrywam, że nie jest łatwo. A nie jest łatwo dlatego, że pierwsze co odkryłam zaczynając stosowanie podejścia rb, to fakt, że największym problemem jestem w całej sytuacji JA i moje utarte schematyczne podejście (nie płacz, nie chcę tego słuchać :( ale niestety to jest to, co wyniosłam z domu i po pierwsze z tym trzeba się uporać, aby otworzyć się na zrozumienie i dotarcie do dziecka. Ważną rzecz napisała danap:
    " mam do tego grupę wsparcia dorosłych w szkole wolnościowej, wiele osób na wyciągniecie reki i klawiatury, znam Stein do której mogę się zwrócić o pomoc, a i tak czasem jest tak strasznie ciężko... uważam że oprócz relacji z dzieckiem trzeba zadbać o siebie, znaleźć grupę no chociaż jednego dorosłego i wtedy jest dużo łatwiej. "
    dlatego chociażby dyskusja i możliwość wsparcie od osób, które wiedzą więcej w temacie, na tym wątku jest bardzo cenna.
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Eveke, mnie się wydaje, po Twoim opisie, że ona potrzebuje z Tobą więcej interakcji. U nas, w takiej sytuacji, to ja bym się wcieliła w kotka, rzuciła na kolana i miałcząc podeszła do dziecka :tongue: bo wiem, że jak zaczyna się "testowanie", to najlepiej mi to ukrócić znalezieniem zabawy, która młodą rozśmieszy i da nam trochę kontaktu fizycznego z łaskotkami, uściskami i mocniejszym dotykiem. To rozładowywuje moją chęć rządzenia i jej chęć sprawdzenia, na jak wiele sobie może pozwolić, żebym zareagowała. Co do afer... No, jak masz taki typ jak ja, to nie unikniesz. Mi już czasem uszami wyłazi para - wtedy wieczór się wypłaczę i mi lepiej. Najgorzej jest jak się nie wyśpię, albo jak jestem głodna - to cały dzień mam z głowy, bo mam mało cierpliwości. Póki nie zadbam o siebie, to nie zadbam o dzieci tak, jak tego chcę. U nas sprawdza się zapobieganie, nakarmienie, póki trochę głodna, położenie spać, jak trochę zmęczona, zapewnienie ruchu, zanim zacznie mi roznosić chałupę. Takie zadbanie o te podstawowe potrzeby, zanim eskalacja sięgnie zenitu. A reszta na bieżąco, jak widzę, że coś zaczyna się dziać. Pewnie, że nie zawsze się da, bo czasem mały człowiek i zmęczony i głodny i wkurzony i jeszcze jakieś niedobory ma i awantura gotowa o, tak naprawdę, niewiadomoco. Tylko na przeczekanie wziąć. Moja tak ma od urodzenia. Jak była głodna i śpiąca, to nie ssała póki nie zasnęła, a zasypiała po odryczeniu swojego.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    O matko aż oczy wybaluszylam - Cest, jakbym to ja pisała... I z tym glodem/niewyspaniem i z rozladowaniem emocji - u nas też najlepiej się sprawdza rozsmieszanie i kontakt fizyczny.
    .
    A swoją drogą jak dzieci się różnią - Krasnal jak jest zdenerwowany to chce być sam, przyjmuje pozycję "nie waz się nawet do mnie podejsc", mogę dopiero jak się uspokoi. Gugi z kolei jak zaczyna się denerwować to pierwsze co to leci się tulic i buczy już po drodze...
    .
    Ev, po prostu próbuj co na Ninke działa...
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Eveke, właśnie wróciłam do lektury "Mądrych rodziców" i w sumie tak jak wyżej dziewczyny napisały, najpierw trzeba zdiagnozować, jakiego typu to jest złość, czy wyraża jakąś potrzebę (głód, sen, bliskość itp.) i wtedy radą jest jej zaspokojenie. Czy jest oznaką cierpienia (np. u mnie jest problem z powodu pojawienia się rodzeństwa i wiem, że jej bunt/złość wyraża potrzebę zwrócenia uwagi, bliskości). Czy może jest to złość 'małego Nerona', który nie wyraża żadnej potrzeby.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    emza: Czy może jest to złość 'małego Nerona', który nie wyraża żadnej potrzeby.


    Dawno temu czytałam tę książkę i po paru latach własnych doświadczeń uważam z całą pewnością, że takie zjawisko, jeśli w ogóle istnieje, to na pewno nie u tak małych dzieci. 2-3 letnie dziecko złości się nie dlatego, że chce dokuczyć rodzicowi, ale dlatego, że inaczej nie potrafi wyrazić swoich emocji.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Warto na takie sprawy popatrzeć w ten sposób, że żadne zachowanie nie bierze się znikąd. Dziecko zawsze coś sygnalizuje, tak jak potrafi. A zauważcie że dorośli mają tak samo. Nie raz mi się zdarza warknąć na mojego męża, przyczepić się do pierdoły do której nigdy się nie przyczepiałam. To jest taki odpowiednik tego dziecięcego rzucenia zabawki. I mój mąż też wtedy nie rozumie o co mi chodzi. I zobaczcie co się może stać kiedy on też na mnie warknie, będziemy sobie tak pewnie dogryzać, i kłótnia gotowa. A co by się stało gdyby tymczasem olał mój ton i słowa? Gdyby zobaczył, że przecież bez sensu się zachowałam, więc pewnie jest jakaś przyczyna? Gdyby zapytał o to, albo zaproponował jakąś pomoc i gorącą herbatę, bo może po prostu mam dość dnia?
    Miewacie tak? Ja bardzo często. I zawsze jestem niezmiernie wdzięczna gdy mój mąż wsadzi do kieszeni dumę czy co tam się wtedy w człowieku odzywa, kiedy nie weźmie mojego zachowania do siebie i po prostu jest obok i wspiera mnie w taki czy inny sposób.
    Dziecko przecież ma tak samo, tylko trudniej, bo często nie wie i nie umiem nazwać tego co się w nim dzieje. I dlatego potrzebuje wsparcia jeszcze bardziej niż dorośli. A co my im czasami dajemy?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Hydro, coś w tym jest. U nas histerię zawsze poprzedza "cos" (teraz udaje mi się te momenty wylapac). Często wyzwalaczem jest to samo co u mnie - głód i zmęczenie...
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015 zmieniony
     permalink
    Tam jest napisane tak, że często mały Neron przechodzi w rozpacz/cierpienie, więc z tego punktu widzenia, w zasadzie każda złość wyraża jakąś potrzebę/cierpienie. Przyznaję, że jeszcze u swojej starszej latorośli nie zaobserwowałam Nerona:) W książce powołują się na obraz mózgu przy każdym z napadów i przy Neronie niby inaczej wygląda, więc widocznie takie zjawisko istnieje.
    Ja przyznam, że dotąd nie miałam żadnych problemów z wychowywaniem Gabrysi. Zawsze udawało mi się wcielić teorie w życie. Teraz, gdy pojawiła się młodsza siostra jest o wiele trudniej. Czytam, kombinuję, próbuję, rozmyślam, płaczę, jakby tu właściwie ogarnąć wszystko. Dochodzę do wniosku, że póki co najlepiej postawić na pierwszą złotą zasadę rb: dbać o dobrą relację z dzieckiem.
    Gdybyście mogły coś polecić do poczytania w temacie rodzeństwa, byłabym wdzięczna.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Emza, ja Ci pisałam, ze Zgodne rodzeństwo małżeństwa Minge jest niezłe. Pewnie zaginelo w mikolajowym gąszczu ;)
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Oj zniknęło, zniknęło..:devil:
    Dzięki piękne!!
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 8th 2015 zmieniony
     permalink
    emza: W książce powołują się na obraz mózgu przy każdym z napadów i przy Neronie niby inaczej wygląda, więc widocznie takie zjawisko istnieje.


    Ja się zgadzam z tym, że coś takiego mogli zaobserwować, ale to pewnie nie bierze się z próżni. Przyczyna jakaś musi być, zawsze. Uważam, że jeżeli starsze dziecko zaczyna się tak zachowywać, to to jest znak, że coś poszło nie tak w relacji z rodzicami. I to raczej dużo wcześniej, zanim zaczęło się w taki sposób manifestować.
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    o masakra w ogóle nie znałam pojęcia złości Nerona, cóż to za wymysł. Wrr może dobrze że nie znałam.
    Chęć kontroli i manipulacji ??!! u 2 latka?!

    Stein na warsztatach używa "gadziego" mózgu jako kawałka mózgu który ma bardzo pierwotne znaczenie i tam tworzą się pierwotne instynkty, w miarę upływu czasu potrafimy to co raz lepiej kontrolować, choć nawet u dorosłych są takie momenty że gadzi mózg przejmuje kontrolę. Mój gadzi mózg uruchamia się w kontakcie z urzędem skarbowym ;) wtedy nie ma miejsca na empatię zrozumienie, pochylenie się nad potrzebami
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Stein zachwala lekturę "Mądrych rodziców", a tam właśnie opisali zachowanie małego Nerona.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    emza: Stein zachwala lekturę "Mądrych rodziców", a tam właśnie opisali zachowanie małego Nerona.

    no pięknie :shocked: skonfrontuję przy okazji
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Danap, a czytałaś tę książkę?
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Winni: Danap, a czytałaś tę książkę?

    nie i nawet nie wiem czy chcę
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015 zmieniony
     permalink
    Wklejam zdjęcie z fragmentem książki o złości Nerona. Ja się z tym nie zgadzam, i o ile znam teksty Agnieszki Stein, ona też:
    >
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Winni, moze to jakies zupelnie inne napady zlosci niz przecietnego dwu czy trzylatka? No nie wiem, zszokowal mnie troche ten fragment ksiazki. Przeciez takie histerie to zupelnie normalny element rozwoju dziecka, chyba kazdego. I az tylu psychopatow wyrosnie? Czytam dyskusje... serio Stein polecala ta ksiazke? Z ktorego ona jest roku? Bo chyba tak w latach 80 wychowywano.
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Dziewczyny, zaraz postaram się odszukać wywiad, w którym Stein poleca lekturę tej książki (zresztą dlatego do niej wróciłam). A swoją drogą, chyba nie musi zaraz zgadzać się co do słowa ze wszystkim, co jest napisane w tej książce. Przeczytałam rozdział wcześniejszy o złości i moim zdaniem jest napisany w duchu rb. Zgodzisz się Winni?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    No u mnie Fran to się absolutnie nie sprawdza, i ja w to w ogóle nie wierzę.
    Najbardziej jestem teraz ciekawa konfrontacji tych treści przez Danap z Agnieszką Stein.
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Znalazłszy: "Inspirujących książek jest w Polsce coraz więcej i mam nadzieję, że będą się ukazywać kolejne. Książki Searsa nie nazwałabym “Biblią” AP, chociaż jest bardzo interesująca. Dla mnie ważniejszą książką są “Mądrzy Rodzice” Margot Sunderland. Jest to dużo bardziej wyczerpująca pozycja, w której termin AP pojawia się sporadycznie. Mimo tego, cała książka zgodna jest z tą filozofią.
    Książka Sunderland poświęcona jest funkcjonowaniu i rozwojowi układu nerwowego dziecka."
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    emza: Przeczytałam rozdział wcześniejszy o złości i moim zdaniem jest napisany w duchu rb. Zgodzisz się Winni?

    Wcześniejszy tak, ale ten już nie i zupełnie nie wiem dlaczego.
    Ja Ci emza polecam Dziecko z bliska, Rodzicielstwo bez nagród i kar, Twoje kompetentne dziecko.
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    I żeby było jasne, ja też nie bardzo kupuję tę teorię o małym Neronie;)
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Może dlatego, że mówi o tym, że dzieci potrafią się zachowywać negatywnie nie tylko na skutek złych emocji? I to już nie pasuje zupełnie do Twojego światopoglądu, Winni?
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Wszystko przeczytałam Winni. Ze względu na moje obecne rozterki zaczęłam czytać artykuły o rb i tam znalazłam wywiad ze Stein i ona nawiązała do Mądrych rodziców, a że miałam na półce, to do niej zajrzałam.
    Czytałaś może "Potrzebna cała wioska"? Nowa książka Stein.
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Hmmm... ja jestem w stanie uwierzyć w taką złość przypadku chęci na np. słodycze które dziecku odmówiono a potem uległo i jednak dało. Dziecko jest bystre i potrafi zapamietac, że takie zachowanie potrafi zmusić dorosłego do uległości. Ale czy za tym stoi potrzeba inna niż ta atawistyczna na słodki cukier to nie potrafię powiedzieć.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Dziewczyny dziękuję za dyskusje. Faktycznie wyciągnęłam kilka wnioskow i będę pracowac... przede wszystkim nad SOBĄ ;)
    Mam nadzieję, ze jakoś to sie uda i bedzie lepiej :)

    Dziś duuuuzo spokoju. Jedna zaczynająca sie histeria , bo usiadla na jej krzesle (niby jej bo zazwyczaj tam siada przy stole) zezloscila sie i kazała mi siadać na inne juz powoli nakrecajac histerie.
    Zapytalam dlaczego się złości i czemu nie mogę tu siedziec. Ona nadal złość wiec pytam czy ma ochote usiąść tu. Tak. Przesiadlam się, ona sobie usiadła i luz.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    A ja jestem w stanie uwierzyć, że tak mogą zachowywać się dużo starsze dzieci, szkolne na przykład, których relacje z rodzicami przez wiele lat nie były dobre.
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Tak, ale dziewczynom chyba chodzi o to, że zawsze coś było przed, jakiś błąd popełniony przez rodzica, jakaś niezrealizowana potrzeba.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    W zalaczonej stronie jest mowa o "checi kontroli i manipulacji". To tez przeciez sa jakies emocje. Dlaczego RB (tzn wy tu dziewczyny, bo jak widac ta ksiazka ma inne zdanie) odmawia dzieciom takiego gniewu? Bardzo mnie to ciekawi..
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Agat, ta strona jest trochę wyrwana z kontekstu. To jest podrozdział "Złego zachowania". Zgodnie z rb dziecko (mózg dziecka) nie ma rozwiniętych umiejętności manipulowania. Tak w dużym uproszczeniu.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    emza: Tak, ale dziewczynom chyba chodzi o to, że zawsze coś było przed, jakiś błąd popełniony przez rodzica, jakaś niezrealizowana potrzeba.


    To właśnie miałam na myśli. Że może być tak, że wieloletnie popełnianie tych samych błędów bądź ignorowanie potrzeb dziecka może w końcu doprowadzić do tego, że ono faktycznie będzie się tak zachowywało. Ale dla mnie to nie ma w ogóle przełożenia na takie maluchy.
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    emza: Zgodnie z rb dziecko (mózg dziecka) nie ma rozwiniętych umiejętności manipulowania. Tak w dużym uproszczeniu.

    A skad to wiedza?
    Pytam, bo nie lubie nic brac "na wiare" ;)
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Z neuropsychologii.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Winni:
    Najbardziej jestem teraz ciekawa konfrontacji tych treści przez Danap z Agnieszką Stein.
    parafrazując A.S. Nie ma książek idealnych, warto wybierać. Ten fragment jest nieidealny w fajnej książce.
    Także cieszę się że się nie myliłam ;) jak i część z Was która tego nie kupuje
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 8th 2015 zmieniony
     permalink
    emza: Czytałaś może "Potrzebna cała wioska"? Nowa książka Stein.

    Jeszcze nie, ale wezmę się, zwłaszcza, że to napisała razem z Agnieszką Stein moja koleżanka Małgosia Stańczyk :bigsmile:
    Właśnie chyba sobie od Mikołaja zażyczę :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Chcesz przez to powiedzieć, że autorka wymyśliła sobie ot tak tę tezę o złości Nerona i nie jest ona poparta żadnymi badaniami? I Wy macie dostęp do badań, które to obalają?
    Czy opieracie swój osąd na własnej wierze w słowa p. Stein?
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeDec 8th 2015
     permalink
    Podczytuję o RB. Na pewno warto to i owo zastosować, przemyśleć. To o "przykro mi" - uważam, że to faktycznie niebezpieczne, ale np. uzasadnione w pełni, jeśli dziecko nas np. uderzy (albo brata). Bo wtedy nie ma co owijać w bawełnę - jest uczucie przykre i tyle. Natomiast "przykro mi, że wywlekłeś skarpety z komody" -zupełnie nieadekwatne granie na emocjach.

    Nie wiem jednak, czy ogólnie bardzo ortodoksyjne RB nie wprowadziłoby jakiegoś rodzaju totalitaryzmu w relacjach rodzic-dziecko. Zaraz wyjaśnię o co chodzi: o to, że rodzic bierze na siebie odpowiedzialność za całokształt emocjonalny dziecka, albo przynajmniej tak mu się wydaje. Wtedy żadna placówka, poza np. Montessori, nie będzie pasowała, rodziny kolegów wychowanych na tradycyjnym "bądź grzeczny, bo cię pan porwie" będą postrzegane jako dysfunkcyjne, nie mówiąc o tych, które wierzą w Mikołaja ;-) Wytwarza się swego rodzaju przekonanie o elitarności własnego podejścia do dziecka. Możliwe, że A. Stein to właśnie dostrzegła, bo tytuł "Potrzebna cała wioska" wskazuje na pozytywne postrzeganie pluralizmu w wychowaniu.

    RB punktuje na pewno gdy pomyślimy, że warto przepracować emocje dziecka by mieć dobry ogląd rzeczywistości.

    Emocje to jednak nie wszystko. Ileż razy w życiu musimy ciągnąć wbrew emocjom, w imię większego dobra. Gdy nam się nie chce czegoś robić, ale po prostu trzeba....nie chodzi o tłamszenie emocji wtedy, ale bycie "ponad" emocjami.
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 9th 2015 zmieniony
     permalink
    Smuga: Emocje to jednak nie wszystko. Ileż razy w życiu musimy ciągnąć wbrew emocjom, w imię większego dobra. Gdy nam się nie chce czegoś robić, ale po prostu trzeba....nie chodzi o tłamszenie emocji wtedy, ale bycie "ponad" emocjami.


    O dorosłych piszesz, prawda? Dzieci dopiero się tego uczą. Czyli co, sugerujesz, że jednak, tak na wszelki wypadek, trzeba dziecku przeżywanie emocji ograniczać w imię tego, że w przyszłości samo będzie je musiało kontrolować? Coś jak uczenie samodzielnego spania niemowlęcia, które nie jest na to gotowe? Nie wiem, skąd to przekonanie, że skoro szanuje się dziecięce emocje (= daje się dziecku prawo do ich przeżywania), to znaczy, że już zawsze będzie je tak gwałtownie i otwarcie okazywało? Przecież i dzieci w końcu dorosną razem ze swoimi zachowaniami (i każdy, kto ma dziecko, wie, że ten proces jest ciągły i przebiega dość płynnie). I mam wrażenie (poprawcie mnie jeśli się mylę), że to jednak te dzieciaki, których emocje starano się w dzieciństwie tłumić (nawet w dobrej wierze, bo "ileż razy w życiu... itd."), wyrastają na dorosłych z problemami w tym obszarze (no nie pytajcie, skąd to wiem). Nie te, które miały do nich pełne prawo.
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 9th 2015
     permalink
    Smuga: …będą postrzegane jako dysfunkcyjne,

    W sumie zgadzam się ;)
    Co do elitarności to faktem jest że my zmieniliśmy środowisko, wyszło to bardzo naturalnie, otaczamy się ludźmi którzy żyją w podobnym nurcie- to nasza „wioska”. Wydaje mi się to jednak normalne i oczywiste, że każdy stara się odnaleźć w takim miejscu jak mu dobrze. Wybiera odpowiednia placówkę oświatową, znajomych, przyjaciół, chodzi do knajpy gdzie lubi.
    Co do dzieci mam poczucie że im starszy dzieciak tym łatwiej odnaleźć mu się w relacji z innymi rodzinami/dziećmi. Gaja nie raz pyta a dlaczego ten Pan/Pani krzyczy na swoje dziecko, a co to znaczy iść do kąta, a dlaczego dorośli biją dzieci i różne takie… Zbiera informacje przetwarza, nie jest oderwana od świata.

    Smuga: Ileż razy w życiu musimy ciągnąć wbrew emocjom, w imię większego dobra. Gdy nam się nie chce czegoś robić, ale po prostu trzeba..

    RB dla mnie to przede wszystkim rozwój dorosłego, czuje ze jestem na tej ścieżce i ja już wiem, że mam zawsze wybór i nigdy nie muszę, wyeliminowałam myślenie że „po prostu trzeba” chce żeby moje dziecko weszło w swoje życie z takimi narzędziami, tak wyposażone żeby już od początku wiedziała że nic nie musi i że wszystko jest jej wyborem. Dla mnie jest to równoznaczne z tym ze bierze odpowiedzialność za swoje życie i nie ma prawa swoich decyzji tłumaczyć bo tak trzeba, bo musiałam etc.
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 9th 2015 zmieniony
     permalink
    Smuga: Wtedy żadna placówka, poza np. Montessori, nie będzie pasowała, rodziny kolegów wychowanych na tradycyjnym "bądź grzeczny, bo cię pan porwie" będą postrzegane jako dysfunkcyjne, nie mówiąc o tych, które wierzą w Mikołaja ;-) Wytwarza się swego rodzaju przekonanie o elitarności własnego podejścia do dziecka. Możliwe, że A. Stein to właśnie dostrzegła, bo tytuł "Potrzebna cała wioska" wskazuje na pozytywne postrzeganie pluralizmu w wychowaniu.

    Nieeee, nie nie nie nie nie. To nie jest tak :) dzieci i starszaki i młodzież wychowana w duchu Rb, nie ma problemów z odnalezieniem się w "tradycyjnej", że tak to ujmę rzeczywistości. To chyba najczęściej powielana i powtarzana wątpliwość jaką słyszę czy tam czytam :) przecież oba "nurty" mają te same założenia. Czyń dobro, dla innych dla siebie - tak tak baaaardzo ogólnikowo- nie ma fundamentalnych różnic. Montessori to wytwór ponad stu letni, sprawdzony. Ludzie, którzy wyszli z montessoriańkich "drzwi" świetnie sobie radzą w życiu :) nic im nie dolega, nie są ponad, no są normalnie. Mam wrażenie, że to tradycjonaliści, chcąc nie chcąc wymyślili tę elitarność, o której piszesz, a która miejsca nie ma. To raz. Dwa. Na własnym przykładzie opiszę. Wychowuję córki w duchu RB, bo jest mi bliski od zawsze. Nadia chodzi do przedszkola, gdzie tradycyjność aż razi po oczach: na przykład są stosowane nagrody w postaci gum do żucia lub kary typu stanie w kącie. Ale to jest jedyne przedszkole w promieniu 35 kilometrów i ja wyboru nie mam. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma - i ja lubię to przedszkole :) Do Montessori mu daleko, lata świetlne i co :) i nic Nadia świetnie się w nim odnajduje, jest ogromnie lubiana przez dzieci i wychowawczynie - śmiem twierdzić, że jest perełką, "naszą smerfetką". Panie już dawno stwierdziły, że gdyby miały 40 takich Nadii to by nie miały co robić :wink: I ja nigdy nie miałam i nie będę mieć przeświadczenia o elitarności mojego podejścia - bo to próżne jest po prostu i w ogóle moim zdaniem z Rb niezgodne :) To po prostu inna droga trochę, nic więcej. Budzi owszem wiele dyskusji, jak wszystko co trochę inne, nieznane, stąd taka gorąca dyskusja. A tak naprawdę w moim odczuciu Rb to powrót do korzeni, natury, mocniejszego zaufania dziecku. Nic odkrywczego :P staroć bym nawet powiedziała :)
    Melodie: autorka wymyśliła sobie ot tak tę tezę o złości Nerona i nie jest ona poparta żadnymi badaniami?

    Mel ja czytałam tę książkę i mam coś takiego w pamięci, że tam było napisane kilka rozdziałów wcześniej, że dwulatek właśnie nie jest wstanie manipulować dorosłym. Też jestem w szoku. Bo to tak jakby napisała, że niemowlę wymusza spanie z rodzicem :) co jest bzdurą. Dwulatek ma jeszcze tak rozwiniętego mózgu, by zmanipulować(działa bardziej mózg gadzi i ssaczy), bo jest zwyczajnie, że tak brzydko napiszę, na to za głupi :P no taka prawda i czysta biologia. Ciekawa jestem Danap jak A.Stein się to tego odniesie.
    Melodie: I Wy macie dostęp do badań, które to obalają?

    Rany jak z Twoich postów bije niedowiarstwo - myślę, że nawet jakby któraś miała takie badania, to byś i tak twierdziła, że to brednie albo fałszerstwo. Ty na pewno też masz w domu super badania traktujące o tym, że dwulatek świetnie manipuluje dorosłymi, prawda ?
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 9th 2015 zmieniony
     permalink
    Bo widzisz, Penny, ja chyba jestem w takim punkcie, że nie uwierzę dopóki nie zobaczę.
    I nawet jeśli mnie będzie zapewniał o czymś jakiś wielki autorytet, to dopóki nie mam dowodów będę wątpić. Już tak mam, bo wiem że taka ślepa wiara w cudze słowa nie zawsze prowadzi do dobrego.
    I wcale nie uważam, że RB jest złe, złe jest wg mnie zamknięcie się w RB jako w jedynej słusznej drodze. ( ja lubię czerpać z czegoś a nie się w tym zatopić)
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 9th 2015
     permalink
    Mel ale ja tak samo mogę napisać :) gdzie są badania "tradycyjnego" wychowania, że karanie i nagradzanie jest dobre. Że straszenie panem jest ok, gdzie one są i czy są rzetelne i niepodważalne? Wszystko można tak potraktować, niczemu nie wierzyć. Oprócz szkiełka i oka też coś jest i ja temu ufam, a najbardziej ufam dzieciom, nie dorosłym. I nigdy nie uwierzę, że dwulatek manipuluje, bo uważam, że po prostu tego nie potrafi. Potrafi natomiast bardzo się złościć, krzyczeć, wić po podłodze, bić, mocno płakać, mocno cierpieć, co odbierane jest często jako manipulowanie albo jego złośliwość. Ty w to wierzysz, a ja nie. Obie mamy do tego prawo.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.