Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJul 22nd 2014 zmieniony
     permalink
    mangaa: A i dostałam jeszcze zjebkę, że dziecko nie ma kompletu szczepień.

    U mnie dwa razy te pytania padły, bo byliśmy chwilę w Piasecznie, a później nas przewieźli na Niekłańską. W Piasecznie pani chciała chyba rozwinąć temat,ale mąż z nią gadał i odpowiedział jej takim spojrzeniem, że przeszła do następnego pytania. A spojrzenie ma wymowne, do tego spotęgowane stresem, więc cud, że się w kupkę prochu nie zamieniła :tongue: A na Niekłańskiej tylko dopytały, czy na życzenie rodziców i nie było tematu. Oprócz szczepienia na ospę, o którym nam wspomniano z 10 razy, bo było na oddziale chore dziecko. Swoją drogą-ciekawe czy zachorujemy (obie, bo ja też nie miałam).
    Lily: W Polsce to lekarze sobie myślą, że są jakimiś nadludźmi. Nie wiem jak Wy , ale ja będąc w szpitalu czułam się trochę jak w więzieniu.

    Dokładnie.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Zastanawiam się dlaczego dorosły człowiek (lekarz/ pielęgniarka) martwi się bardziej o siebie (o wygodę własnej pracy), a nie o dziecko (i jego komfort).

    Dorosły wiele rzeczy potrafi sobie wytłumaczyć, przetrawić, a dziecko? Dziecko samo sobie nie wytłumaczy i nie przetrawi. Dlatego każdy kto pracuje z dziećmi powinien poczytać książki psychologiczne, pedagogiczne, itp. żeby wiedzieć jak taki mały człowiek funkcjonuje i czego mu potrzeba (oraz na tym się skupić).

    U nas niestety personel medyczny skupia się na potrzebach, ale tylko własnych. Dziecko to przedmiot, którego emocje się nie liczą... To jest bolesna prawda, z którą albo coś się zrobi, albo nadal będziemy żyli w takim ciemnogrodzie...
    --
    •  
      CommentAuthorJudyta08
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Judyta, uśmiałam się, że się "posikałam" ;)

    Ale nasi lekarze? Eeee, no nie będą z siebie "kretynów" robić. Nie wypada po studiach. Po studiach trzeba być nadętym jak balon :P
    --
    •  
      CommentAuthorJudyta08
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    A wiesz, że trafiłam na podobnego? :bigsmile: Nazywają go "Miś", bo jest mega pozytywny. Zanim rozpocznie jakiekolwiek badanie, długo integruje się z dzieckiem. Wychodzi mu to świetnie :-) Maluch może go przebadać stetoskopem, zaglądnąć do gardła, podbić pieczątką receptę. Rewelacja!
    Niestety z braku czasu zrezygnował z wizyt prywatnych. Wielka szkoda!
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Faktycznie szkoda ;(
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Ja tylko dodam, że młodzi lekarze w większości są bardziej przyjaźni , nawet jeśli nie w stosunku do rodziców to do dzieci mają dobre podejście - przynajmniej takie mam doświadczenia. Pielęgniarki jakie spotkałam też delikatne i miłe - więcej tych było, niż naburmuszonych.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Lily, muszę się z Tobą zgodzić, bo mimo wszystko również mam podobne doświadczenia. Na szczęście podczas tych wszystkich hospitalizacji nikt, nigdy mnie np. z zabiegówki nie wyrzucił, najgorszym przeżyciem było chodzenie spać do domu, gdy noworodek zostawał w szpitalu, ale nawet tu mogłam uczestniczyć podczas zabiegów. No i w Grudziądzu przed operacja mogłam z małym podejść jedynie do drzwi bloku, ale nie było to ani dla mnie bardzo traumatyczne, ani dla małego, gdyż po głupim jasiu jechał taaaaki szczęśliwy, że wszystkich rozbawił.

    Aaaa no i na zakaźnym w Bygdgoszczy były hity na czasie w stylu: proszę nie wyciągać dzieci z łóżeczek... Czujecie 2 latek leżący np. 2 tyg musiał siedzieć w łóżeczku i sie nie ruszać. Realne? Absolutnie nie. I wiecznie drące się na nas lekarki i pielęgniarki, że siejemy epidemię. Jak się wkurzyłam, jak pozwiedzałam co myślę... To zaraz segregację chorych zarządzono.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Ja mam parę bardzo pozytywnych doświadczeń - jak byłam z Natalią w szpitalu z powodu zapalenia płuc, naprawdę świetne wrażenie zrobiła na mnie ordynatorka oddziału. Na obchodzie potrafiła poświęcić dobre 15 minut na zabawę z nią, zanim zabrała się za badanie. Najpierw zdobywała jej zaufanie, dopiero potem brała się do pracy. Da się? Dzięki temu obyło się bez płaczu i robienia czegokolwiek na siłę. Podobnie większość pielęgniarek - wyjątkowo serdeczne w stosunku do dzieci, naprawdę. A nawet jeśli się trafiała jakaś mniej zaangażowana, to i tak pracowała z szacunkiem do małego pacjenta.
    Mam też jedno ulubione laboratorium, gdzie robimy badania krwi - w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa. Jest tam babka, która tak fantastycznie obchodzi się z dziećmi, że nie ma mowy o płaczu i stresie. Trzeba tylko chcieć, szkoda, że dla niektórych to takie trudne :confused:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJul 23rd 2014 zmieniony
     permalink
    Judyta - piękne to wideo! I teraz tak - lekarz jest uchachany, bo dziecko nie dość, że nie płacze to jeszcze ma trochę zabawy, a dziecko szczęśliwe. Nasza pediatra jest podobna. Tak zagada małego, że ten się nawet nie zorientuje, że ma patyk w buzi czy w uchu ;))) I co jest lepsze - Krasnal jak słyszy "idziemy do pani doktor" to się uśmiecha, bo wie, że sobie z panią "pogada", pokaże jej swój samochód i dostanie naklejkę. A wcześniej były mega histerie (u innej).

    Blady Kocie - czytam i nie wierzę.
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    przeczytalam caly temat i az mnie zatkalo ze w niektorych szpitalach takie akcje sa mozliwe
    niedawno pojawil sie gdfzies art odnosnie CZD jak to rodzicow wyganiali, ja w prawdzie przerabialam chirurgie w CZD z noworodkiem 7lat temu ale tam rodzice byli wrecz zachecani zeby byc przy dziecku. Nie mozna bylo spac na materacach czy karimatach tylko na lozkach polowych czy lezakach ogrodowych (swoich), byla dostepna kuchnia i lazienka dla rodzicow, nawet szafki do przechowywania swoich rzeczy kazdy dostal.
    W piatek po tygodniu wyszlismy z malym z oddzialu dzieci mlodszych lokalnego szpitala (szpital ogolny, w promieniu 100km nie mam szpitala dzieciecego) i po tym co niektore z was pisaly to powinnam napisac ze my bylismy jak na wakacjach jedynie z kiepskim jedzeniem. Nic sie nie dzialo bez zgody rodzica. Po przyjeciu na oddzial i obchodzie od razu poinformowano mnie jakie leki maly dostanie i jakie badania bedzie mial zrobioe nastepnego dnia. Pielegniarka zakladajaca wenflon super mila, zagadywala mlodego i tlumaczyla o rurce ktora zostanie w zylce itp. Oczy mu sie zaszklily ale to z bolu bardziej i wrazenia niz ze strachu. Pobieranie krwi i podawanie zastrzykow przy rodzicu. Jak krew pobieraly to mi zrobilo sie slabo ale dalam rade wrocic do sali i sie ogarnac. Jak przy kolejnym pobraniu maly powiedzal ze mamie sie slabo na widok krwi robi to po prostu poprosily zebym byla w pomieszczeniu z dzeckiem ale one dadza sobie rade i ze sa przyzwyczajone ze niektorzy rodzice sa bardziej wrazliwi i dla nich najwazniejsza jest obecnosc rodizca w pomieszczeniu.
    Obchody bardzo przyjazne z zagadaniem do dziecka i matki. Powiem szczerze - mile zaskoczenie w porownaniu z tym co 'wyrabia' sie u nas na innych oddzialach i moich kiepskich doswiadczeniach z tym samym szpitalem

    I tak jak ktoras zauwazyla mlodzi lekarze sa zupelnie inni. Akurat na naszym oddziale jest 2 rezydentow, z takim namaszczeniem i dokladnoscia ogladali mlodego a potem odpowiadali na jego i moje pytania ze az bylam im wdzieczna ze nie tylko matka sie dzieckiem przejmuje
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    dobra, juz zejdzcie z Kota. rozumiem Wasze oburzenie, ale z drugiej strony ja rozumiem i ma tez troche racji... nie ma co sie oszukiwac. a jak jeszcze dodamy roszczeniowych rodzicow to juz w ogole jest ciekawie...
    mi w kontaktach ze sluzba zdowia brak dialogu, otwarcia na wiedze rodzica. mysle, ze jakby obie strony okazaly sobie odrobine zaufania i otwartosci to by to wszystko lepiej gralo.

    sytuacja z dzisiaj, taka troche z dupy :wink: jestem z Mloda na pobraniu krwi. tzn w kolejce do rejestracji. widze, ze kreci sie laska, ewidentnie w ciazy. mysle sobie ok, nikt jej nie puszcza jak padnie na nas to ja przepuszcze. ale co widze. identyfikator szpitalny z napisem lekarz jej dynda. oburzylam sie lekko ale ok, czekam i obserwuje. i co laska w ciazy robi? bez slowa wbija sie w kolejke. i tu sie wkurwilam. ja rozumiem, ze w ciazy, ze pogoda podla i generalnie jedna osoba w te czy we wte nie robi mi roznicy. wszak Mloda juz duza i wiele rozumie. ale na prawde minimum kultury by sie przydalo, zwykle przepraszam czy moge otworzylo by jej wejscie do kolejki juz wczesniej. a zeby bylo ciekawiej przed nia babcinka, tez bez slowa sie wbila. jak na nia wsiadlam to sie okazalo, ze jej maz 40 lat w szpitalu pracowal....
    po calej akcji staram sie tej ciezarnej lekarce wyjasnic co nieco odnosnie zapytania ale zwyczajnie zwiala...
    jak ja spotkam pozniej jako pacjenta moze byc pewna, ze palac do niej wielkim szacunkiem nie bede....
    podobnie bylo kiedy bylismy na usg bioderek jak Mloda miala kilka tygodni. wszystki dzieciaki sa zapisywane na jeden dzien i wtedy jest mini zlobek pod gabinetem:wink: i tu rowniez pani probuje wejsc bez kolejki bo lekarz. guzik mnie to obchodzi. w danym momencie jestesmy na tym samym wozku... a chamstwo w jej wykonaniu skutecznie utrudnilo jej wejscie bez kolejki. moja w tym zasluga :cool:
    i tak sobie mysle, ze dopoki obie strony nie odpuszcza to bedzie tak jak w naszych doswiadczeniach. roznie.

    Treść doklejona: 23.07.14 13:23
    Hydzia, jak Krzys? byliscie wczoraj?
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeJul 23rd 2014 zmieniony
     permalink
    Elfika a niby w czym, według Ciebie bladykot ma troche racji w swojej wypowiedzi ?
    Bo teraz ja Ciebie nie rozumiem, wiec jesli możesz, to rozwiń te myśl :wink:
    Roszczeniowych rodziców ?! Moim zdaniem w większości przypadków rodzice po prostu domagają sie przestrzegania swoich praw i chcą jak najlepiej dla swojego dziecka, dlatego sa roszczeniowi (o ile to właściwe słowo).
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    judka25: Roszczeniowych rodziców ?! Moim zdaniem w większości przypadków rodzice po prostu domagają sie przestrzegania swoich praw i chcą jak najlepiej dla swojego dziecka, dlatego sa roszczeniowi (o ile to właściwe słowo).


    Dokładnie tak. Zbyt często dla piguł pokroju Bladegokota "rodzic znający swoje prawa" równa się "rodzic roszczeniowy", a to zdecydowanie nie to samo :confused:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    elfika: z drugiej strony ja rozumiem i ma tez troche racji


    Elfika, nie wiem, gdzie ma rację. Rodzicowi zalezy na tym, żeby dziecko się nie bało. Zostawianie malucha sam na sam z przerażającą (dla niego) pielegniarką czy lekarzem jest traumą - co widać na przykładzie powyższych postów. Pielęgniarki (wiem, bo sama mam jedną w rodzinie) do najbardziej empatycznych stworzeń nie należą. Potrafią fuknąć, wrzasnąć, a nawet cichaczem zastraszyć. I dziecko ma traumę na długi, długi czas.

    I tak jak napisałam - tatusiów przyszłych nikt na zaś nie wyprasza z sali, gdzie jego partnerka rodzi. Dlaczego więc wypraszać na zaś rodziców, bo "mogą" zemdleć? Tak samo pan czy pani może zemdleć podczas pobierania krwi u niego/niej. Najgłupszy argument ("kogo mam łapać") jaki słyszałam.
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Elfika kontrole w poradni chorob zakaznych mamy dopiero po zakonczeniu antybiotyku czyli 5sierpnia.
    ja sie b.ciesze ze mlody trafil na oddzial dzieciecy a nie na zakazny bo tam niezbyt fajnie jest i wlasnie rodzice sa traktowani jak zlo konieczne
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Judka, w tym ze czesto gesto rodzice przeszkadzaja zamiast pomagac, bo np panikuja. widzialam juz takie akcje, nic fajnego.
    a domagac sie przestrzegania swoich praw mozna w dwojaki sposob.
    ja osobiscie zostalam ustatysfakcjonowana kiedy sam ordynator do mnie przyszedl, nie robiac przy tym chryi. a mi sie ciagle zarzuca roszczeniowosc. ordynator najpierw uslyszal ode mnie, ze jestem pod wrazeniem jakosci opieki i podejscia do pacjenta a potem przeszlam do krytyki zachowania rezydentki, i ze nie zgadzam sie na takie a nie inne traktowanie z jej strony. ze jeszcze jestem w stanie zrozumiec szorstkosc u ortopedy ale nie u pediatry, po czym zostalam przpeproszona i poinformowana o burze dla calego oddzialu na odprawie. mozna? mozna.
    tak jak juz pisalam. mnie te wszystki pobyty w szpitalach nauczyly wiele, w tym jak nie dac sobie wejsc na glowe przez lekarzy i pielegniarki, nie robiac awantur.

    Treść doklejona: 23.07.14 13:55
    MrsHyde: Elfika kontrole w poradni chorob zakaznych mamy dopiero po zakonczeniu antybiotyku czyli 5sierpnia.

    to super.
    ja bylam z Mloda na naszym zakaznym 2 razy, raz zatkalam ordynatorke, do drugiego nie mam zastrzezen. :wink:
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 23rd 2014 zmieniony
     permalink
    Elfika, a kto tu mówi o robieniu awantur? Ja w życiu awantury nie zrobiłam w żadnej placówce służby zdrowia, a zapewniam cię, że znam swoje prawa i potrafię je egzekwować. Powtórzę raz jeszcze - "roszczeniowość" nie znaczy to samo co "znajomość praw pacjenta".

    Jak czytam takie teksty (o "roszczeniowej" mamie, która chce być przy dziecku podczas szycia), to nóż mi się w kieszeni otwiera. Dziecko też człowiek! To nic, że mały, ma takie same prawa, jak dorosły. Aż mnie ciarki przechodzą, jak sobie pomyślę, co się działo na oddziałach pediatrycznych w czasach, gdy rodzice faktycznie nie mieli na nie wstępu. Na szczęście znam tylko z opowieści, bo sama nie miałam tej "przyjemności"bycia hospitalizowaną jako dziecko. Ale wtedy takie blade koty miały przynajmniej komfort pracy :devil:
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    hydrozagadka: Powtórzę raz jeszcze - "roszczeniowość" nie znaczy to samo co "znajomość praw pacjenta"

    tak. tylko sposob ich egzekwowania.

    tylko prosze nie mylic mojego zrozumenia dla Kota ze zgoda na takie traktowanie rodzicow jakie nam serwuja.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Elfika, ja naprawdę leżąc z dzieckiem te X razy w szpitalu nie spotkałam się z rodzicami, którzy by przeszkadzali, więc nawet jeśli tak jest to chyba rzadziej niż częściej.
    Poza tym na gazetkach wisi wiadomość dla rodziców, że jeśli będą obrażać personel, utrudniać pracę to zostaną wyproszeni. Wystarczy jasno ustalić granice. Dodatkowo dostałam taki "papier do podpisania"...
    Nadal powtarzam, że w całym tym sporze należy brać pod uwagę komfort psychiczny dziecka, a nie komfort dorosłego, gdyż naprawdę potem dziecku jest ciężko. Ma poważne lęki, następnie ciężko adaptuje się do wszelkich nowych sytuacji. Poza tym rodzic to jest osoba, której dziecko ufa bezgranicznie i takie pozostawienie samo sobie w sytuacji stresowej naprawdę burzy świat maluchowi.

    Dlatego, takiemu podejściu jakie ma Bladykot mówię stanowcze NIE!!!!
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Różni są rodzice... Przykład pierwszy: przychodzą z dzieckiem, lat około 6, na pobranie. Od drzwi słyszymy, że pielęgniarka ukłuje, że wie, że ona jest niefajna i że będzie bardzo boleć, ale zaraz później pójdą sobie na lody, kupić zabawkę i do kina.
    Przy pobraniu prosimy Rodzica zwyczajowo, aby wziął dziecko na kolana i przytulił. Jedna dziewczyna trzyma rączkę w łokciu/nadgarstku/inną kończynę, zabezpieczając przed wyrwaniem się dziecka po wkłuciu. Druga manewruje przy żyle. Kolejna sytuacja: Rodzic robi awanturę, że dziecko płacze podczas pobierania i że to nie może tak być!
    Inne zdarzenie pt. Rodzic niezdecydowany. Wchodzą do gabinetu i widać, że boi się bardziej niż dziecko. W czasie, kiedy my chcemy dziecko dotknąć, aby zobaczyć skąd pobrać, ono zaczyna awanturę, a Rodzic nie wie, jak się zachować.
    Dlatego wszystkim Rodzicom, którzy chcą do nas wpaść na pobranie z dzieckiem tłumaczymy, jak się zachować, co dziecku mówić, jak to będzie wyglądać. Bo to, czy pobranie krwi będzie sprawne, czy nie w ogromnej mierze zależy od Rodzica, od nastawienia dziecka, a dopiero w dalszej kolejności od umiejętności pielęgniarki. Co nie zwalnia jej z ludzkiego podejścia do PARY rodzic-dziecko.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Bo to, czy pobranie krwi będzie sprawne, czy nie w ogromnej mierze zależy od Rodzica, od nastawienia dziecka, a dopiero w dalszej kolejności od umiejętności pielęgniarki. Co nie zwalnia jej z ludzkiego podejścia do PARY rodzic-dziecko


    Pięknie to ujełaś ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    cestmoi89: wszystkim Rodzicom, którzy chcą do nas wpaść na pobranie z dzieckiem tłumaczymy, jak się zachować, co dziecku mówić, jak to będzie wyglądać


    I to jest własnie fajne podejście :)
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Ale tez powiem Wam, że na zachowanie rodzica też wpływ może miec pielęgniarka. U nas w przychodni pracuje taka fajna i jak umówiłam dziecko na morfologię to szybko przez telefon poinstruowała mnie jak to będzie wyglądać i czego ode mnie jako od rodzica oczekuje oraz jak przygotować w domu dziecko i jak wspierac w trakcie zabiegu.

    Podobnie przed szczepieniami.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    The_Fragile: Rodzicowi zalezy na tym, żeby dziecko się nie bało. Zostawianie malucha sam na sam z przerażającą (dla niego) pielegniarką czy lekarzem jest traumą - co widać na przykładzie powyższych postów. Pielęgniarki (wiem, bo sama mam jedną w rodzinie) do najbardziej empatycznych stworzeń nie należą. Potrafią fuknąć, wrzasnąć, a nawet cichaczem zastraszyć. I dziecko ma traumę na długi, długi czas.

    I tak jak napisałam - tatusiów przyszłych nikt na zaś nie wyprasza z sali, gdzie jego partnerka rodzi. Dlaczego więc wypraszać na zaś rodziców, bo "mogą" zemdleć? Tak samo pan czy pani może zemdleć podczas pobierania krwi u niego/niej. Najgłupszy argument ("kogo mam łapać") jaki słyszałam.

    alez ja sie z tym zgadadzam w calosci :)
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    Też właśnie głównie telefonicznie tłumaczymy, bo bardzo często Rodzice dzwonią się dopytać, poumawiać. No i jako to prywatne laboratorium, to raczej nie wykonujemy badań, które komuś ratują życie, nie ma parcia, że trzeba natychmiast i koniecznie je zrobić. Czasem, jak przyjdzie Rodzic zdesperowany i dziecko, które się nie da dotknąć, odsyłamy, tłumaczymy i zapraszamy jutro. Uwierzcie, że niemożliwym jest pobranie krwi od kilkulatka, który się wije na podłodze w szlochu, jakbyśmy go torturowały :wink: wiadomo, że szpital to mus i pewne rzeczy TRZEBA zrobić. Ale jeśli nie ma zagrożenia życia i można sobie pozwolić na przesunięcie terminu badania? Czemu nie, a małemu się traumy oszczędza.
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeJul 23rd 2014
     permalink
    w moim szpitalnym labie jest babka ktora sie specjalizuje w pobraniach krwi od dzisciakow. raz ze ma 'reke' i nawet w cienka zylke trafia dwa jest mega sympatyczna. swoja droga ja mam problem z zylami i strach przed bialym kitlem i tylko do niej chodze.a jak idziesz z dzieckiem a jej nie ma to czasami slysze jak babki mowia rodzicom ze moze za dwa dni by wrocili bo pani X wtedy bedzie. noworodkom tez tylko ona z glowki pobiera
    w sumie jak byla ostatnio na urlopie to o kilka dni pobranie przesunelismy bo mlody po innej mial przez 10dni kriwaka a u tej taka syt sie nigdy nie zdazyla
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 15th 2014
     permalink
    Dziewczyny, w nowym Twoim Stylu jest na 99 stronie artykuł o mamie, która walczyła o prawo pobytu z córką w szpitalu - dokładnie opisane co i jak. Polecam, bo jakiś czas temu się ten temat tutaj przewijał...
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 15th 2014
     permalink
    Dzizas dziewczyny! Normalnie nie do pojecia! Nawet do glowy mi nie przyszli, ze w szputalach tak sie znecaja nad malymi pacjerami! Bo co? Bo nad nimi mozna, bo sa slabsi fizycznie? Az mnie zagielo jak czyatlan watek. Judka opisywala girzowski szpital. Mam do niego w porywach 5 minut drogi, ale celowo do poeodu wybieralam taki oddalont o 40 km, bo od dawna mowi sie o tym, ze gorzowski szpital piwinni sie zrownac z ziemia. No i teraz jak bedzie czas to owszem mozna jechac do twgo w Miedzyrzeczu, ale jeslu czau nie bedzie? Normalnie, bezprawnue mozna taj dzieci maltrerowac w tych szpitalach? Jutro synek kolezanki idzie tam na operacje. Dopyram czy cos sie zmienilo:confused:
    --
    •  
      CommentAuthoralka865
    • CommentTimeOct 25th 2014
     permalink
    byłam z synkiem w szpitalu conajmniej 5 - 6 razy. ani razu tego nie planowałam.

    Trójmiasto
    Szpital Redłowo - problemy gdy miał 5 tygodni, rotawirus (pediatria) oraz operacja przepukliny pachwinowej (chirurgia dziecięca). Lekarze bardzo sympatyczni, odpowiadali na wszelkie pytania i podpowiadali, pomagali, podobnie pielęgniarki, które nawet zostawały z maluchem żebym mogła wyskoczyć do sklepu.

    Akademia Medyczna Gdańsk - oddział noworodkowy - 5 tygodni problemy jelitowe - problemy z diagnozą - Nie wiem czy nadal ale ordynatorem była dr. Wierzba, która uratowała synowi życie, podając w porę antybiotyk, bo później był na granicy septyczności, oddział noworotkowy pod względem opieki super, kiepskie warunki dla rodziców, pozostających przy dzieciach.

    Szpital wojewódzki Gdańsk - również gdy mały miał 5 tyg. - chirurgia noworotkowa - bardzo dobra opieka i świetne warunki dla rodziców.

    Jakby któraś z Pań miała pytania apropo którego z tych trzech szpitali to spędziłam tam sporo czasu i chętnie powiem coś więcej.
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 31st 2014
     permalink
    poniewaz po raz kolejny pojawil sie temat upadku wrzucam Wam to co dostalam od lekarza na Nieklanskiej kiedy trafilismy tam z Mloda.

    KARTA ZALECEŃ SŁUŻĄCA DO OCENY STANU NEUROLOGICZNEGO PO URAZIE GŁOWY

    - Twoje dziecko doznało niewielkiego urazu głowy. Obserwacja w szpitalu nie jest konieczna, jednak należy przedsięwziąć następujące środki bezpieczeństwa:
    * dziecko może spać
    * dziecko powinno wiedzieć jak się nazywa i gdzie się znajduje

    - zgłoś się natychmiast z dzieckiem do szpitala jeśli w ciągu następnych dni zauważysz jeden z następujących objawów:
    * silny ból głowy nieustępujący po podaniu środka przciwbólowego
    * wymioty więcej niż 2-3 razy dziennie
    * zaburzenia świadomości, zmiany osobowości lub niepokój
    * nasilające się osłabienie lub senność
    * utrata przytomności lub drgawki
    * nieprzemijające rozdrażnienie
    * zaburzenia równowagi lub trudności w wykonywaniu ruchów dowolnych lub zaburzenia koordynacji
    * wyciek przezroczystej lub krwistej wydzieliny z nosa

    - uraz głowy może być przyczyną bólu głowy, osłabienia, zawrotów głowy, nudności, które utrzymują się do 7 dni lub nawet dłużej po urazie. Objawy te ustąpią szybciej jeśli dziecko będzie leżało w łóżku i otrzyma łagodne leki przeciwbólowe. Jeżeli którykolwiek z wymienionych powyżej objawów utrzymuje się dłużej niż tydzień Twoje dziecko może wymagać dalszej opieki medycznej. Proszę zadzwonić do lekarza pierwszego kontaktu jeśli mają Pańswo jakiekolwiek obawy związane ze stanem dziecka po urazie głowy.


    skopiujcie to sobie do worda, wydrukujcie i przyklejcie na lodowke. to jest bardzo pomocna karta. gdybym sie do niej zastosowala kiedy Mloda miala rok, ominal by nas szpital, w nim rota, a po gronkowiec zlocisty.

    wrzucilam to rowniez na maluchy 1-3 ale podejrzewam, ze tam szybko przepadnie :wink:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 31st 2014
     permalink
    Zawsze jest też Baza wiedzy/Wiki.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 31st 2014 zmieniony
     permalink
    Amaznko, jak Ci dziecie sie spieprzy z kanapy, nabije guza w okolicy skroni rozryczy sie okrutnie i przy okazji zrzyga, to ostatnia rzecza jaka robisz to odpalenie WIKI. najwyrazniej jako matka jeszcze malo przeszlas :wink:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 31st 2014
     permalink
    To miejsce jest pod ręką i nie zginie w odróżnieniu od zwykłych wątków.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 31st 2014
     permalink
    dlatego napisalam o wydrukowaniu tego. ja otrzymalam taka karteczke od lekrza i zawsze jest w widocznym miejscu, poza tym jednym razem.
    i powtarzam po raz kolejny. wiki to ostatnia rzecz, o ktorej myslisz.
    moja matka zawsze mi powtarzala, ze raz spanikuje. pierwszy i ostatni. jej panika skonczyla sie szyciem palca, moja pobytem w szpitalu w innym miescie.
    teraz juz nie panikuje. teraz juz wiem.
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeNov 23rd 2014
     permalink
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 23rd 2014
     permalink
    "Roy Meadow, brytyjski pediatra, pisał o nich "uwięzione matki". Ponieważ pobyt z dzieckiem w szpitalu może przypominać zamknięcie w więzieniu. Kobiety prawie nie wychodzą z oddziałów, nie znają swoich praw, nie wiedzą, z których pomieszczeń mogą korzystać, a z których nie. Nagle odrywają się od swojego środowiska zawodowego i rodzinnego, tracą poczucie bezpieczeństwa i część tożsamości. Już nie gotują, nie chodzą do pracy, na spotkania z przyjaciółkami, tylko 24 godziny na dobę myślą o swoim chorym dziecku."
    az sie poplakalam. dokladnie tak sie czulam w szpitalu.

    Treść doklejona: 23.11.14 20:31
    i niestety ten kawalek to rodem z dyrekcyjnej we wroclawiu wyciety
    "Nie było ustalonych godzin, kiedy rodzic może wejść do dziecka na oddział. Żyłyśmy w ciągłej niepewności. Czy dziś zobaczymy dziecko, czy dopiero jutro. Czasem miałam wrażenie, że to zależy od widzimisię pielęgniarki. Czy na dyżurze jest miły neonatolog, czy może antypatyczny, który traktuje rodziców jak wrogów. Najgorsze było to, że jako matki nie mogłyśmy uczestniczyć w obchodzie lekarskim, więc nie wiedziałyśmy, jaki jest stan dziecka. Dlatego po obchodzie ustawiałyśmy się w kolejce pod gabinetem lekarzy, który miał klamkę tylko od strony lekarza, i czekałyśmy godzinami. Jak pojawiała się możliwość wejścia do dziecka, to biegłyśmy na oddział, do dzieci, a mąż stawał w kolejce."

    Treść doklejona: 23.11.14 20:38
    straszny ten artykul, niestety tak jest, u mnie w spomnienia wrocily.
    ale powiem wam, ze teraz juz bym sie tak nie dala, jak wtedy. jak w marcu bylismy na jeden dzien na traugutta na neurologii to mi tez jakas lekarka pyskowala. z pretensja, ze jak pani chce to moge zawolac ordynatora. a ja jej na to: prosze zawolac. jak bedzie trzeba to i z dyrektorem szpitala moge rozmawiac. na szczescie ordynator byla juz do rzeczy.
    nie raz sie awanturowalam w szpitalu. ale niestety teraz sie moge wymadrzac, a jak bylam po porodzie a maly na OIOMie to niestety nie wpadloby mi to do glowy.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 23rd 2014
     permalink
    Koszmar. Jak dobrze, że są też ludzkie szpitale. Mój powiatowy to zupełnie inny świat i oby było takich jak najwięcej.
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 25th 2014
     permalink
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Dziewczyny z osobistej potrzeby odświeżam watek, z nadzieja ze rano dostane wreszcie płatne lozko.a tymczasem pytam czy spotkalyscie sie ze spaniem z dzieckiem na podłodze?albo chociaz karmieniem. Bo jest środek nocy siedze i karmie na twardym krześle i marzę by Gucia wsadzić do mojego śpiwora i pojsc z nim spac
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Gosia to spanie na podłodze/ krześle to chyba norma, bo u nas podobnie. Ja dostałam jakieś polowe łózko (ofc płatne) w drodze chyba wyjątku bo ja ze szwami jeszcze, w połogu i nie ma opcji żebym tak na twardym stołku wytrzymać miała :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Spanie matki na podlodze to standard, z dzieckiem nie radze. Chyba, ze lubiesz opierdole z gory do dolu. Z rszta nie oszukujmy sie podloga szpitalna, nawet w spiworze, to nie jest najlepsze miejsce 1,5 miesiecznego dziecka.
    A co sie stalo?


    Kurde, Teo Wy tez?
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Wlasnie teo tobie jeszcze trudniej z uwagi na polog,ja mimo końcówki i tak znów zaczelam krwawić.
    elfiko gdyby nie to ze moja kol z sali wziela swojego 11mc syna na podloge, to w życiu bym na to nie wpadla i bylam pewna ze wlasnie będzie opierdziel a tu nic. Laski klekaly do niego by zbadać saturacje.

    wiem ze podloga to nie,miejsce dla tak malego baka ale mimo wszystko chyba bezpieczniejsze to niż jakbym miala z nim zasnąć przy piersi na siedząco.

    choć wiadomo podloga zimna.

    i my i oni zapalenie oskrzeli u maluchów.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 31st 2015 zmieniony
     permalink
    No właśnie i chyba dlatego się zlitowali i dali to łóżko, że w połogu jestem. Ale inne matki śpią na materacach, karimatach, biorą dzieci na podłogę i karmią. Pielęgniarki i lekarze nie komentują mimo, że dzieci właśnie z oskrzelami, płucami.

    Elfika tak, my też :sad:
    Od środy w szpitalu, Hug ma zapalenie oskrzeli.
    Ale ewidentnie jest jakiś.wirus bo codziennie 3-4 dzieci z oskrzelami przyjmują i już jest full na oddziale.
    Wczoraj 6-ścio dniowego noworodka przyjęli też z oskrzelami :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    wiecie co ja nie umiem sobie tego wyobrazić!! żeby w 21 wieku na pediatrii gdzie ląduje maluszek może nie być łóżka dla mamy powinno być nieodpłatne... no się nóż w kieszeni
    otwiera...

    Treść doklejona: 31.01.15 07:36
    TEORKA: Ale ewidentnie jest jakiś.wirus bo codziennie 3-4 dzieci z oskrzelami przyjmują i już jest full na oddziale.
    Wczoraj 6-ścio dniowego noworodka przyjęli też z oskrzelami :sad:

    masakra
    ale u nas podobnie niby inny koniec Polski a i we Wrocku oskrzela atakują...
    ja tylko się modlę żeby nas jakimś cudem ominęło....
    --
    •  
      CommentAuthordorothea
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Teo - zdrowka dla Mlodego!!

    U nas zawsze wstawiane sa lozka dla rodzica przy dziecku. Nawet przy trzylatku mielismy lozko rozkladane na noc....
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    To ja wczoraj czytałam ten artykuł, płakać się chce. Wyborcza rusza z jakąś akcją "Szpital przyjazny rodzicom", mam nadzieję, ze coś z tego będzie, chociaż życie pokazuje, że akcje sobie, a praktyka sobie.

    Masakra, bo i tak rodzic jest w mega ciężkiej sytuacji, bo chore dziecko, a tu jeszcze to...
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Kurcze Teo a Wy to nie powinniście być na neonatologii?
    To jak ja leżałam z Gajką to można rzec że luksus miałam bo i łóżko własne i posiłki (z tym że mnie przyjęto na oddział poporodowy niby z powikłaniami połogowymi i jedyne czego nie mogłam robić to opuszczać szpitala of kors)
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    To jest chamstwo dosłownie.u nas w Bydgoszczy wyremontowali caly szpital dziecięcy i tam każdy rodzic ma specjalny fotel(trochę wygląda jak desntystyczny:)),pościel. W dzień z reguly sa wyprowadzane na korytarz do specjalnego przedsionka. W Juraszu ,przynajmniej na oddziale alergologii i gastrologii rodzice dostaj tez rozkładane fotele i pościel.
    Mysle,ze jeśli rodzice chorych dzieci nie będą nic z tym robic,zglaszac to niestety nic się nie zmieni.
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJan 31st 2015 zmieniony
     permalink
    Nie wiem czy chamstwo, raczej ogólna patologia służby zdrowia.
    Boże - współczuję bardzo dziewczyny, co za popieprzona zima w tym roku! Mój starszy już kaszle trzeci miesiąc, mam nadzieję, że do porodu mu przejdzie i nie wyląduje ktoś z nas w szpitalu.
    Mkd - jesteście na Niekłańskiej?
    Odnośnie podłóg to ja z Niekłańskiej pamiętam brud na tej podłodze na zakaźnym, obrzydlistwo. Z takim malutkim niemowlęciem w takim miejscu... Oby pomogli i jak najszybciej wypuścili
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.