Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeJun 25th 2007 zmieniony
     permalink
    Witam wszystkie,

    Czy ktoras z Was zaczela wspolzycie stosujac NPR jako niezamezna ale uczciwa i odpowiedzialna osoba (- jakie to dalo rezultaty? z punktu widzenia zwiazku itp?) Ja obserwuje moj czwarty cykl, NPR uwazam za metode "bezpieczna dla duszy", czuje sie pewniej znajac wlasne cialo. Moj chlopak jest niepraktykujacy i nie mam serca ani sumienia kazac mu czekac z seksem do slubu (choc tak mnie wychowano) po niemalze roku bycia razem. Z NPR chcialabym razem z ukochanym nauczyc sie szanowac nasza plodnosc z nadzieja na przyszlosc. Czy wam sie udalo? :smile:
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJun 26th 2007 zmieniony
     permalink
    hej smuga ja tak stosuje i jest sporo takich par. tylko sie moze tak nie afiszują. tylko ja nie chciałam czekać z seksem do ślubu ale na te prawdziwą milość. nam się sprawdza npr, jak kazda inna metoda anty czy badania plodnosci.
    mój parter szanuje mój wybór, chociaż wie że ja nie mogę uzywać tabsów i stąd ten wybór.
    zastanów się jednak nad tym czy Ty też chcesz, czy robisz to dla niego. to ważne. w moim odczuciu związek przetrwa jeśli obie strony tego pragną czują się gotowe, i jest to zgodne z przekonaniami obu osób.
    ile macie lat? w ogóle planujecie ślub, bo jak rozumiem jest to dla Ciebie ważne? czy po prostu jesteście parą odpowiedzialną, ale ślub kiedyś tam? albo i niekoniecznie.
    czy to wychowanie, czy Twoja wewnętrzna potrzeba duszy - czekać do ślubu?
    •  
      CommentAuthorCynka
    • CommentTimeJun 26th 2007
     permalink
    ja sie zaafiszuje w takim razie, ze tez nie czekalam z seksem do slubu, ale nie mam zadnych watpliwosci ze zrobilam slusznie i z kim trzeba. decyzja o tym kiedy zaczac nalezala do mnie wlasciwie, a chlopak grzecznie czekal i rownie grzecznie zaakceptowal fakt, ze nie bede brac pigulek (z powodu wrodzonej do nich awersji). bez problemu dajemy sobie rade z interpretacja wykresow, ja w ogole wpadlam po uszy i bedac w bibliotece narodowej zamiast pisac prace licencjacka to buszuje w ksiazkach o npr i antykoncepcji :) jesli chodzi o kwestie religijna, to u mnie jest tak ze mam problem z identyfikacja - nie wiem czy chce przynalezec do jakiejkolwiek religii, na razie nazywam sie agnostykiem poznawczym, bo ludzie wymagaja jakiejs etykietki, ale wole sie nazywac odpowiedzialną za siebie cynosią :)
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJun 26th 2007
     permalink
    Uważam, że kwestia współżycia przed ślubem i kwestia sposobu decydowania o ciąży, to dwie różne sprawy, dwa różne zachowania, które powinno się osobno traktować, jeśli mamy o tym mówić w kategoriach wiary czy "bezpieczeństwa dla duszy". Nie wiem, czy ten problem Smuga miała na myśli, więc nie będę się wdawać póki co w dywagacje na ten temat.

    Dla mnie NPR z założenia jest lepszy dla pary, niezależnie od tego, czy przed ślubem, czy po ślubie. Stawia pewne wymagania, ale oferuje wiele korzyści i pod tym względem oceniam go jako po prostu lepszy, niż cokolwiek innego. Jest równie skuteczny jak inne metody, więc fakt stosowania go poza małżeństwem to żadne bohaterstwo, bo i ryzyko nieplanowanej ciąży nie jest większe, jeśli dla kogoś znaczenie miał by fakt poczęcia dziecka przed ślubem.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeJun 26th 2007
     permalink
    Ciekawe te Wasze refleksje. Tak, chcialabym slubu, ale jak narazie jeszcze oswiadczyn nie bylo. Mamy oboje po 25 lat. Wyglada to tak, ze ja zawsze wyznawalam poglad ze z seksem trzeba do slubu, ale od jakiegos roku mam wrazenie, ze o ile ta postawa bardzo mi sie przysluzyla we wczesnej mlodosci i rozwoju wlasnej seksualnosci (i ochronila przed roznymi rozczarowaniami, wypaleniami, zblazowaniem nawet) to o tyle teraz zaczynam troche jakby z niej wyrastac i nie uwazam, zeby bylo to czyms negatywnym. Chyba spotkalam tego wlasciwego. Wydaje mi sie, ze czas wlasciwy na to, zeby wzbogacic relacje.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJun 26th 2007
     permalink
    Ja nie czekałam, ale gdybym mogła to cofnąć, to bym poczekała, mimo że jestem żoną tego, który był dla mnie pierwszy i jedyny. W tamtym czasie pewnych rzeczy nie mieliśmy przegadanych, więc mylnie oceniałam różne kwestie, przede wszystkim wiedzę mojego męża o kwestiach związanych z wiarą. Ja łamałam pewne zakazy świadomie, on nie. W każdym razie Bogu dziękuję, że jesteśmy razem, że było tak jak sobie powiedzieliśmy, że innych po nas nie będzie, bo nie byłoby mi do śmiechu, gdyby się okazało, że źle oceniłam sytuację.

    Może warto porozmawiać z Twoim partnerem, co by było, gdybyś poprosiła go, by poczekał. Jak by zareagował, co by powiedział? Czy by się na to zgodził, czy by Cię przekonywał, jeśli tak, to jak? To ważne, i ja bym tego na Twoim miejscu nie zaniedbywała.
    Wzbogacanie relacji, o jakim mówisz, ma dla mnie sens tylko wtedy, jeśli jasno sobie powiemy, że to na całe życie, że tak to traktujesz i on to tak traktuje. Po co wzbogacać coś, co do czego nie jesteś pewna, czy to przetrwa, czy chcesz być jego żoną i czy on tak o Tobie myśli?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJun 26th 2007
     permalink
    Rozsądny pomysł. Może zdziałać dużo dobrego.
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeJun 27th 2007 zmieniony
     permalink
    O tym dlaczego metody naturalne warto wybrac niezaleznie od opcji swiatopogladowej czy religijnej nie bede pisal tu bo jest na forum watek "dlaczego zdecydowalyscie sie na NPR" a w nim sporo ciekawych, cennych wypowiedzi bardzo roznych kobiet.
    Drugi poruszany tu temat tzn sex poza malzenstwem jest bardzo obszerny i nie jestem w stanie w kilku zdaniach go w miare sensownie skomentowac. Mozemy, jesli chcecie, rozmawiac o tym za 3 dni na spotkaniu uzytkowniczek 28dni w swiecie realnym :-)
    Moze zasygnalizuje jedna tylko strone tej sprawy, nie wiem czy najwazniejsza czy najciekawsza wiem tylko ze jedna z bardzo wielu - po prostu to akurat przyszlo mi na mysl. Otoz warto podejmujac wazna i skutkujaca w sposob nieodwracalny decyzje jasno nazwac dlaczego to robie. Powiedzmy ze ide z poznana kobieta do lozka bo ona mi sie podoba, bo bardzo tego oboje chcemy, bo ona w sposob wyjatkowy poruszyla moje uczucia, moje zmysly, moj rozum, bo jest nam dobrze gdy jestesmy blisko i chclelibysmy byc jeszcze blizej... O.K. te liste mozna wydluzac mozna modyfikowac, dostosowywac do naszego inywidualnego obrazu. Nie umiescilem na niej "bo sie kochamy" swiadomie. "Kochac" w mojej ocenie jest terminem jednak dosc wieloznacznym i bardzo roznie bywa rozumiane stad staralem sie wybierac okreslenia ktore niezaleznie od tego ze jestesmy rozni to pojmujemy w sposob zblizony.
    Skupie sie teraz na meskiej czyli takze mojej stronie omawianego wydarzenia zeby uniknac tekstow typu "a skad wiesz jakie sa kobiety". Otoz jesli ja z powyzszych powodow gotow jestem isc do lozka z kobieta ktora nie jest moja zona (i to niezaleznie od tego czy ona ma szanse zona moja zostac, czy to jest przed slubem czy po slubie, czy przed rozwodem czy po rozwodzie itd) to po pierwsze wysylam sygnal ze ja gotow jestem z takich powodow sypiac z kims kto nie jest moja zona, po drugie wysylam sygnal ze wiem ze przyjmuje do wiadomosci a nawet akceptuje to ze ta kobieta z pewnych powodow gotowa jest isc do lozka z mezczyzna ktory nie jest jej mezem. Nie wiem jakie macie doswiadczenia, nie wiem co wiedza o sobie wasi mezowie czy narzeczeni ale moje doswiadczenia kaza mi uznawac za wielce naiwny poglad ze nigdy wiecej nie poznam kobiety ktora w znacznie wiekszym stopniu a przynajmniej nie mniejszym niz kobieta z ktora jestem mi sie spodoba, z ktora bede bardzo chcial byc blisko, bo ona w sposob wyjatkowy poruszy moje uczucia, moje zmysly, moj rozum, z ktora bedzi mi dobrze gdy bedziemy razem i z ktora calym soba bede chcial byc tak blisko jak to tylko mozliwe w relacjach dwojga osob.
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeJun 27th 2007
     permalink
    Bardzo cenne te komentarze, wypowiedz toma traktuje jako pochwale wylacznosci w relacji malzenskiej i tutaj sie zgadzam. Wydaje mi sie natomiast, ze chlopak ktory nie ma formacji katolickiej nie widzi w seksie malzenskim zaprzeczenia wylacznosci... chodzi o to, ze kazda relacje bierze jaka ona jest, uczciwie w stosunku do wlasnych mozliwosci. Myslac dosc przyziemnie, ze moze albo i nie przeksztalcic sie ona w relacje na cale zycie. I tutaj jest trudnosc, bo my katolicy jestesmy... w pewnym sensie perfekcjonistami. Bo chcemy, zeby kazda pelna relacja (z obecnoscia seksu) byla ta docelowa. I to, ze kobieta traci dziewictwo jest niedoskonaloscia, niedociagnieciem, wypadkiem przy pracy. Takich kilka spostrzezen, kto zainteresowany niech jeszcze popisze!:tongue:
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJun 28th 2007 zmieniony
     permalink
    tom rozumiem Twoj tok rozumowania, ale malzenstwo nie jest gwarancja ze cytuje
    tom_lukowski: nigdy wiecej facet nie pozna kobiety ktora w znacznie wiekszym stopniu a przynajmniej nie mniejszym niz kobieta z ktora jestem mi sie spodoba, z ktora bede bardzo chcial byc blisko, bo ona w sposob wyjatkowy poruszy moje uczucia, moje zmysly, moj rozum, z ktora bedzi mi dobrze gdy bedziemy razem i z ktora calym soba bede chcial byc tak blisko jak to tylko mozliwe w relacjach dwojga osob

    ślub jest kwestią duchową, dla mnie osobiscie ważną. ale jesli czlowiek uwaza ze dopiero po slubie ma byc wierny i stały..to gdzies tu brak mi czegos w tym czlowieku.
    poza tym też nie ma takiej gwarancji ze powyzsze nie stanie sie po slubie. wg mnie albo ktos ma pewne wartosci albo ich nie ma.
    kochac mozna i przed slubem. slub to dla mnie przypieczętowanie milosci i wyboru ze chce sie byc z daną osoba "na zawsze".:smile:
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJun 28th 2007
     permalink
    Wedlug mnie dokladnie o to chodzi, czy ktos ma pewne wartosci czy ich nie ma:)
    A malzenstwo jest dla mnie dokladnie gwarancja tego, bo slubuje Milosc, Wiernosc i Uczciwosc Malzenska!
    Wedlug mnie Tom nie pisal w imieniu jakiegos tam faceta tylko swoim. Wypowiadajac slowa przysiegi malzenskiej, wypowiada sie je w imieniu swoim wlasnym - ja biore sobie ciebie za meza i slubuje ci, ja biore sobie ciebie za zone i slubuje ci... ty slubujac twojemu facetowi, mowisz za siebie:)
    Malzenstwo nie jest dla mnie gwarancja, ze moj maz bedzie mi wierny, ze bedzie przy mnie do konca naszych dni, ze bedzie mnie kochal i szanowal... Malzenstwo jest dla mnie gwarancja, ze ja bede jemu wierna, ze bede przy nim do konca naszych dni, ze bede go kochala i szanowala... I mam nadzieje, ze tym samym jest dla mojego meza :smile:

    I ja podobnie jak Wonka nie czekalam, ale jesli moglabym cofnac czas poczekalabym :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJun 28th 2007
     permalink
    jasne, wszystkie jesli by mogly czas to by poczekaly. ale krew nie woda zaszumialy w glowie. kazdej łatwo mowic PO CZASIE:wink:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJun 28th 2007 zmieniony
     permalink
    Jeśli by mogły? A kto komukolwiek zabraniał poczekać i zmuszał do pierwszego razu przed ślubem (nawet nie wspominam o pewnych niemoralizujących organizacjach)?
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJun 29th 2007 zmieniony
     permalink
    Vicky, wiesz na czym dla mnie polega problem? Że dla wielu osób bycie razem w łóżku zastępuje powiedzenie sobie, że z tą osobą chcę być do końca życia. Taka nieformalna umowa, wszyscy wiedzą o co chodzi, a potem się okazuje, że jednak nie. Że ludzie bardziej się boją powiedzenia sobie takiej rzeczy i przyznania się do jakichś planów i nadziei związanych z drugim człowiekiem, niż pójścia z nim do łóżka, i myślą, że przez fakty dokonane (seks) po prostu tak będzie. A potem przychodzi rozczarowanie - jeśli ktoś kalkuluje sobie takie ryzyko, to pewnie łatwiej mu się będzie z tym pogodzić. Ja osobiście nigdy nie zakładałam możliwości pomyłki i pewnie gdyby mi się kiedykolwiek miała zdarzyć, to potraktowałabym ją jako swoistą klęskę.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJun 29th 2007 zmieniony
     permalink
    pani_wonka: Że dla wielu osób bycie razem w łóżku zastępuje powiedzenie sobie, że z tą osobą chcę być do końca życia.

    i tu masz niestety rację. seks czasami zastepuje rozmowy. jest wspanialy, ale pewne trudne tematy trzeba poruszać. chociaz moja mama zna osobiscie pare, ktora poznala sie u znajomych i 2 dni z lozka nie wychodzili i mimo trudnosci i braku zgody jego matki na malzestwo odczekali az on skonczy 21lat i tej zgody nie bedzie musial miec, i sa szczesliwym malzenstwem juz ponad 20lat jakos. wiec nawet seks na dzien dobry nie wyklucza szczescia i malzenstwa do konca zycia. kwestia jeszcze tak jak piszesz jak wazne jest dla kogos to, ze chce byc tym jedynym dla tej 2giej osoby i by ta osoba tez byla jego jedyna.
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJun 29th 2007 zmieniony
     permalink
    Jeśli by mogły? A kto komukolwiek zabraniał poczekać i zmuszał do pierwszego razu przed ślubem (nawet nie wspominam o pewnych niemoralizujących organizacjach)?


    Nie chodzi o zmuszanie, zabranianie czy namawianie, po prostu niektórym z nas tak się w życiu ułożyło z różnych względów. Jedna by chciała czas cofnąć, inna nie. Zbaczamy z tematu.

    Moje pierwsze zbliżenie z NPR było w szkole średniej, pisałam już o nim tu na forum. Próbowałam potem się obserwować, ale ponieważ nie miałam dostępu do literatury, dałam sobie spokój. Drugie podejście było po odstawieniu tabletek i dzięki informacjom z książek i netu jest bardzo pozytywne. Zamierzam stosować NPR po urodzeniu Kruszynki, bo rozumiem w końcu, na czym polega.
    --
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJun 29th 2007
     permalink
    Vicky ja dokladnie tak jak ty myslalam, ale naprawde nie jestem w stanie wytlumaczyc ci co czuje:) w moim przypadku seks przed slubem byl tak samo piekny jak jest teraz, ale byl tylko przyjemnoscia, teraz jest czyms co uswieca nasze malzenstwo - chodzi o ta duchowosc, o ktorej pisalas wlasnie:)

    i Wonka tez ma racje piszac, ze bardzo czesto jest tak, ze seks dla wielu osob jest substututem rozmowy niestety...
    zeby rozwiazywac problemy trzeba rozmawiac, zeby malzenstwo przetrwalo trzeba rozmawiac, seks nie rozwiaze wszystkiego! a czekajac z seksem do slubu mamy szanse wlasnie w tym kierunku poprowadzic zwiazek:)

    Amazonko nikt nikogo nie zmuszal i nikt nikomu niczego nie zabranial - zreszta nie o to chodzi! i mam wrazenie, ze nie jestes w stanie zrozumiec o co chodzi tak naprawde...

    Fiufiu to bylo jak najbardziej na temat:)
    --
  1.  permalink
    Samiro* moja wypowiedz nie tyle byla pochwala relacji wylacznych co pochwala refleksji nad tym w jakich relacjach pragniemy funcjonowac, jakie relacje akceptuajemy a takze jakie sygnaly w tej sprawie kierujmy do swiata w ktorym zyjemy. To byla pochwala myslenia z mala probka przykladow znaczenia pewnych gestow i wyborow. Ide do lozka z kobieta ktora nie jest moja zona wysylam do niej i do innych ludzi (przyjaciol, rodzicow, dzieci itp) ze ja akceptuje swoje wspozycie mazlenskie i ze akceptuje takze ze kobieta z ktora jestem wspolzyje poza malzenstwem. Jesli nie widze nic zlego w relacjach w ktorych funkcjonuje akceptacja da zwiazkow pozamazenskich (czasem nazywa sie je cudzolostwem, nierzadem, zdrada, wolna miloscia itp) to moje postepowanie jest spojne i logiczne natomiast jesli tesknie za relacja w ktorej w sposob uprawniony bede mogl mowic do kobiety "jedyna ty moja, na zawsze" i bede sam mial prawo oczekiwac takiego tekstu to moje wspolzycie pozamalzenskie jest zwyczajna glupota.
    Nie pisze i nie dyskutuje tu o wadach i zaletach roznych typow relacji miedzyludzkich ale pisze o smutnych ludziach ktorzy nie potrafili przewidziec prostej w sumie prawdy iz teskniac za augustowskimi nocami glupio wsiadac do pociagu ktory jedzie prosta droga do Koluszek.
    *Vicky* nie pisalem nic o gwarancjach. Pisalem ze jesli ide do lozka z kobieta ktora nie jest moja zona to wysylam dosc jak sadze czytelny komunikat iz akceptuje a przynajmniej toleruje zwiazki pozamalzenskie, nawet jesli nie co do zasady to z pewnosci akcetuje to ze sam sypiam z kobieta ktora nie jest moja zona i akceptuje to ze moja partnerka takze sypia z mezczyzna ktory nie jest jej mezem. Proponowalem nawet spisac warunki tej akceptacj tzn uczucie, przyjemnosc, zrozumienie, potrzeba itp. Jesli owa partnerka mialaby do mnie pretensje ze ja zdradzam po 20 latach zwiazku ta ja jej odpowiem ze skoro przez 20 lat jej nie przeszkadzalo to ze sypiam z kims kto nie jest moja zona to dlaczego nagle nie z gruszki ni z ogorka zaczelo jej to przeszkadzac?
    Nie pisze zupelnie o konkretnych systemach warosci, o konkretnych formach zawierania malzenstwa a jedynie o czytelnosci, znaczeniu i kosekwencji w naszych decyzjach.
    Slub ( Koscol niechetnie mowi o slubie) pewnie moze byc roznie rozumiany ale w chrzescijanstwie niegdy nie byl rozumiany jako wydarzenie wylacznie duchowe czy przede wszystkim duchowe. Biblijna wzmianka o stawaniu sie jednym cialem odnosci sie jak najbrdziej do fizyczne strony "slubu".
    Probuje nie wchodzic w spor ale pokazac pewne sprawy szrzec czy z odobine innej strony. jeli ktos po fakcie widzi swoj blad to to nie jest "po czasie".Dopoki zyje doputy mam czas. jasne sa pene konsekwencje moich wyborow, jest cierpienie i smierc ale i ci ludzie ktorzy przez 2 dni nie wychodzili z lozka i ja po moich bledach i prostytutka ze swoim meskim odpowiednikiem po 30 latach intesywnegu uprawiania zawodu mamy szanse na to by byc szczesliwi to jest wlasnie Dobra Nowina zwana z greki Ewangelia. Oczywiscie w zaden sposob to nie oznacza ze to wszystko jedno jak ja zyje i co wybieram.
    *Wonko* idac do lozka z kims kto nie jest moja zona niezaleznie czy cos mowie czy nie mowie bo w koncu nie wszystko trzeba werbalizowac komunikuje jej oczywoscie nie to ze chce byc z tylko z nia do konca zycia ale przeciwnie - komunikuje jej jasno ze zamierzam isc do luzka z kazda kobieta jesli uznam, poczuje, stwierdze... (tu wymieniam warunki jakie sklonily mnie do wspolzycia z ta kobieta).
    Oczywiscie nie mowie tu o sytuacji w ktorej to wspolzycie uwazam za blad, widze jego niszczace konsekwencje, zaluje tego co zrobilem, akceptuje skutki tego bledu i postanawiam zrobic i rzeczywiscie robie wszystko by do niego nie dopuscic nigdy wiecej) - bo to troche odrebna sprawa i troche OT.
    *Smuga* napisalas kilka zdan o katolicyzmie. Lubie o tym rozmawiac ale chyba to za powazny, za obszerny temat na dyskusje tutaj. W pewnym sensie uwazam sie za katolika ale z pewnoscie nie jestem prfekcjonista i nie uwazam ze katolicyzm to przede wszystkim system moralny. Napisalas o katolickim spojrzeniu na wspolzycie poza mazlenstwem (bo chyba nie w malzenstwie) jako o skazie, niedociagnieciu, wypadku przy pracy. Jesli piszac to gotowa jestes jednoczesnie pamietac i mowic ze katolicyzm jes t propozycja wylacznie dla grzesznikow, ze Kosciol jest wylacznie dla grzesznikow, ze Bog nie anily ale wylacznie grzesznych ludzi przygarnia, ze pierwszym papiezem zostal mianowany zaprzaniec (ktorego wlasnie dzis Kosciol uroczyscie wspomina) ze pierwszy swietym zostal ogloszony lotr, ze istota katolicyzmy jest Dobra Nowina o darmowym zbawieniu dla grzesznikow, ze najbardziej uroczysty spiew Kosciola nazywa grzech Adama blogoslawiona czyli szczesliwa wina to ja gotow jestem sie z toba z grubsza zgodzic :-))
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJun 29th 2007
     permalink
    tom
    ale ja nie rozumiem stawiania znaku rownosci miedzy wspolzyciem PRZEDMALZENSKIM w sensie przed slubem,
    a wspolyciem POZAMALZENSKIm, czyli po slubie ale nie z własną żoną.
    dla mnie i wielu osób to ogromna różnica.
    tom_lukowski: *Wonko* idac do lozka z kims kto nie jest moja zona niezaleznie czy cos mowie czy nie mowie bo w koncu nie wszystko trzeba werbalizowac komunikuje jej oczywoscie nie to ze chce byc z tylko z nia do konca zycia ale przeciwnie - komunikuje jej jasno ze zamierzam isc do luzka z kazda kobieta jesli uznam, poczuje, stwierdze... (

    wybacz ale kolejny raz sie z Toba nie zgadzam,. moze Ty bys tak komunikował. znam wiele par ktore sa obecnie malzenstwami i mają zgoła inne zasady moralne.
    stawianie znaku rownosci miedzy seksem z ukochana osoba przed slubem a zwyklym - za przeproszeniem "puszczaniem sie"(tak rozumiem twoje okreslenie zamierzam isc do luzka z kazda kobieta jesli uznam, poczuje, stwierdze) to już "lekka" przesada. mam nadzieję że opacznie to zrozumiałam.
  2.  permalink
    Vicki, dla mnie wspolzycie przedmalzenskie jest wspolzyciem pozamalzenskim. To nie zadna ideologia ale jak sadze dosc rozsadne pojmowanie wymienionych wyzej terminow. Cos co jest np przed, za , obok, pod, nad moim domem jest poza nim.
    Sporo wyzej zaczalem nie nie od ocen czy sugestii ale od zachety zeby nazwac te powoday dla ktorych ide do luzka z kobieta ktora nie jest moja zona, no niech bedzie , przed slubem. Potem stawialem pytanie czy w naszej ocenie wszystkie te powody moga zaistniec pozniej np za miesiac, za rok, za 15 lat, niezalenie od tego czy bedziemy juz po slubie z kims czy nie. moim zdaniem te powody nie tylko moga zaistniec ale zaistnieja. Dlatego wyrazam tu opinie ze zasada z zona i z nikim innym jest cenna oczywiscie dla tych ktorzy wiernosc, wylacznosc uzanja za wartosc zwiazku. Zauwaz ze nie pisze tu u warnkach na jakich zawierane sa rzone malzenstwa w roznych sytemach religijnych, prawnych, kulturowych czy etycznych.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJun 30th 2007
     permalink
    tom_lukowski: moim zdaniem te powody nie tylko moga zaistniec ale zaistnieja

    znam wiele niekatolickich malzenstw, i katolickich tez ktore wspolzyly przed slubem i byly sobie wierne i kochaly sie i szanowały do grobowej deski.
    czuje jakbys sugerowal, ba! Ty mowisz to wprost, ze wspolzycie przed slubem oznacza zdrade po slubie. na szczescie bardzo sie mylisz. ta dyskusja zaczyna sie dla mnie robic przykra dlatego ja koncze.:neutral:
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJun 30th 2007
     permalink
    vicky kochana nie ma co sie denerwowac :kissing:
    ja tez znam wiele malzenstw, ktore wspolzyly przed slubem i nie ma znaczenia czy katolickie czy nie i takze uwazam, ze Tom sie myli w kwestii, ktora poruszyl:)
    ja tam sie tym nie zamierzm przejmowac, bo takim mysleniem od razu skazywalabym moje malzenstwo na przegrana, a gdyby tak bylo to w takim razie popelnilam blad, ze w ogole slubowalam, po tym jak popelnilam blad, ze wspolzylam przed... przeciez to brzmi conajmniej niedorzecznie:)
    a co ze wspolzyciem pozamalzenskim u malzenstw, ktore czekaly na siebie do slubu, bo niewierze, ze takie sie nie zdarzaja?? to wyjatki potwierdzajace regule??
    bycie ze soba to ciezka praca czy jest sie malzenstwem czy nie, ale o tym przeciez wiesz:) i nie ma sensu, zebys slowa Toma tak bardzo brala do siebie:)
    --
    •  
      CommentAuthorspontanka
    • CommentTimeJun 30th 2007
     permalink
    tom chyba po raz pierwszy sie z toba nie zgodze; na tym eptapie mojego emocjonalnego rowoju uwazam, ze jesli idziemy do lozka z miloscia, z milosci , zaprzegajac w ten akt rowniez swoj rozum i robiac to z pelna zgoda ze soba, to nie ma znaczenia czy, kochamy sie przed slubem, po slubie, czy kiedykolwiek indziej.
    chcialabym, bys zwrocil uwage na slowa, ktorych tutaj uzylam, szczegolnie na slowo milosc, gdyz czlowek nie kocha w swoim zyciu nieskonczenie duza ilosc razy, co wyklucza przypadkowosc sexualna.niestety w dzisiejszych czasach trudnosc w identyfikacj tego uczucia wsrod mlodych ludzi, a co za tym idzie naduzywanie tego slowa, ulatwia oszukiwanie wlasnego sumienia haslem "zrobilam/em to z milosci" . ale to juz inny temat.

    oczywiscie nie wykluczam, ze jako stosunkowo mloda osoba zrewiduje ten poglad pod wplywem tzw bagazu zyciowego i kontaktu z toba:wink:
    --
    • CommentAuthorskarbie
    • CommentTimeJul 1st 2007
     permalink
    Nie jestem katoliczka i nie poczekalam do slubu. I dobrze. Po slubie bylo tak samo, jak przed. A potem okazalo sie, ze Pan Ktory Jest Moim Mezem jest inny, niz mi sie wydawalo (alkohol). Choc znalismy sie dluuuugo. Rozwod trwal 3 lata.
    Nie wyobrazam sobie seksu bez milosci. Z MM jestesmy para od 2 lat. Nie mamy slubu. Ale jest moim mezem, choc nie mam na to papierka.
    W zwiazku wazne sa szacunek i zaufanie. Jezeli dla jednej ze stron seks przed slubem jest niemoralny - druga strona z pewnoscia to zaakceptuje. Wlasnie ze wzgledu na szacunek dla pogladow partnera.
    A do tego by byc wiernym nie trzeba byc Katolikiem. Moj kuzyn mieszka ze swoja dziewczyna od roku. Chodza na msze, na pielgrzymki, poszcza w piatek itp. Co nie przeszkadza im w seksie, a jej nie przeszkodzilo w 'skoku w bok'. To nie jest sprawa wyznania, ale zasad, ktore sie ma lub nie.
    A npr jest wspanialy i pozwala na wieksze zrozumienie sie partnerow. Niezaleznie od tego czy jest sie malzenstwem slubnym czy nie :)
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeJul 2nd 2007 zmieniony
     permalink
    *vicky* - konczysz dyskusje wiec do twoich argumentow sie nie odniose
    *rooda* - dla mnie to ma znaczenie czy malzensto jest zwiazkiem ludzi wierzacych czy niewierzacych bo wplywa na na moj sposob rozmowy o tym zwiazku, na rodzaj argumentow do jakich moge sie odwolac. Jest mi trudno rozmawiac na duzym poziomie ogolnosci bo wtedy latwo o nieporozumienia nie tyle merytoryczne ale wynikajace z roznej interpretacji teminow typu malzenstwo, milosc, zdrada, trwalosc. Napisalas "Tom sie myli w kwestii, ktora poruszyl". Byloby mi latwiej sie do tego odniesc gdys napisal w ktorej konkretnie kwestii sie myle - najchetniej zacytuj moja bledna wypowiedz. Jesli jest ich duzo to zacznij od najbardziej wedlug ciebie blednego zdania czy fragmentu. Napisalas tez do vicky "nie ma sensu, zebys slowa Toma tak bardzo brala do siebie". Potwierdzam ze wiekszosc moich wypowiedzi z pewnoscia nie zasluguje na to by je traktowac powaznie a tym bardziej brac do siebie. Jednak gdybys precyzyjniej okreslila ktora wypowiedz, ktora mysl, ktory moj poglad komentujesz w ten sposob (znow najlepiej gdybys posluzyla sie cytatem" to moglbym jak sadze podpowiedziec czy przypadkiem jednak, wyjatkowo, ewentualnie, z duza doza rozwagi i ostroznosci nie warto przynajmiej chwile nad nim pomyslec :-)
    *spontanko* - temat uwazam za bardzo wazny i wplywajacy silnie na ksztalt naszego zycia. Napisalas "jesli idziemy do lozka z miloscia, z milosci , zaprzegajac w ten akt rowniez swoj rozum i robiac to z pelna zgoda ze soba, to nie ma znaczenia czy, kochamy sie przed slubem, po slubie, czy kiedykolwiek indziej" Mysle ze to zdanie warte jest przedyskutowania, przymyslenia i ze spokojna rozmowa na ten temat moze byc cenna dla wielu malzonkow, osob myslacych o malzenstwie i nie tylko dla nich. Chetnie porozmawiam z toba ale jak napisalem wyzej warto zaczac od okreslenia tego kim jestes, z jakim systemem wartosci czujesz sie zwiazana, za jakim zwiazkiem z mezczyzna tesknisz, jak pojmujesz modelowe malzenstwo, co sklonna jestes tolerowac i o czym marzysz... W swoje wypowiedzi uzylas kilku waznych pojec np milosc, slub, sumienie, pelna zgodnosc ze soba. Przyznasz ze warto porozumiec sie najpierw co to tego jakie znaczenie te i inne terminy jakich uzywamy maja dla kazdego z nas. Stad moim zdaniem znacznie prosciej zrobic to na zywo choc naturalnie na forum tez mozemy probowac. Rozmawiamy tu czy zakladamy nowy topic "wspolzycie w malzenstwie i poza nim" ? Na wlasnie zakonczonym spotkaniu uzytkowniczek o wspolzyciu pozamalzenskim i samym malzenstwie rozmawialismy jak sadze kilkanascie godzin i bardzo niniejszym dziekuje dziewczynom za te rozmowy i za sposob w jaki udalo sie nam rozmawiac.
    *skarbie* w zasadzie zupelnie nie nawiazywalem do katolickiej koncepcji malzenstwa choc przyznaje ze jesli ja pisze malzenstwo to przez wiele z was moze to byc odbierane ze mam na mysli wylacznie jeden z siedmiu podstawowych sakramentow Kosciola. To troche wina mojego sposobu pisania, za pewnoscia czesto chaotycznego i niejasnego a troche wina cech rozmowy prowadzonej na forum internetowym. Na zywo na biezaco mozna wynjasniac, precyzowac, pytac -tu praktycznie jest to nie mozliwe i skazani jestesmy na uproszcznia, niedomowienia, skroty myslowe. Wracajac do katolicyzmu to ogromna wiekszosc ludzi z ktorymi rozmawiam nie rozumie terminu katolik czy chrzescijanin wiec przypuszczam ze ma a przynajmniej powinna miec spore opory przed okreslaniem siebie terminami zupelnie niezrozumialymi. Takze jesli ty piszesz "nie jestem katoliczka" to nie wiem w zasadzie co to znaczy, co chcesz mi o sobie powiedziec, kim wlasciwie nie jestes. Jesli to doprecyzujemy to calkiem mozliwe ze rowniez ja tym kims nie jestem i co wiecej bylbym zdumiony gdyby sie okazalo ze ktokolwiek moglby kims takim chciec byc. Jesli masz ochote rozmawiac, jesli gotowa jestes uznac za sensowna probe rozmowy ze mna, probe zrozumienia mojego patrzenia na malzenstwo katolickie i na dobry zwiazek kobiety i mezczyzny ktorzy za swoj uznaja inny system wartosci to bardzo chetnie porozmawiam wyjasniajac przy okazji to co w moich dotychczasowych wypowiedziech jest dla ciebie niejasne, nieprawdziwe, nieakceptowalne. Powtorze to co napisalem wyzej spontance. Mozemy rozmawiac po kolei o wszysktkich sprawach o ktorych napisals i o tych o ktorych jeszcze zechcesz napisac ale moim zdaniem warto zebym ja i inni nasi czytelnicy wiedzieli kogo nazywasz katolikiem, co dla ciebie znaczy wiernosc, slub, milosc, malzenstwo, moralnosc, szacunek dla pogladow, wyznanie, zasady itd. przyznasz ze terminy te sa bardzo roznie rozumiane i czesto w dyskusja na te tematy dochodzi do sporow nie tyle z powodow roznic merytorycznych co ze wzgledu na rozne rozumienie pewnych slow. Jesli chcesz mozemy zaczac np od tego co dla ciebie znaczy slowo katolik, kto to taki, kto wg ciebie jest a kto nie jest katolikiem. Pozniej warto chyba zajac sie miloscia.
    • CommentAuthorskarbie
    • CommentTimeJul 2nd 2007
     permalink
    Tom - absolutnie nie chcialam krytykowac Twojej wypowiedzi! Chodzilo mi tylko o przedstawienie mojego zdania. Zalezalo mi na zaakcentowaniu, ze najwazniejsze sa w zwiazku zasady, ktorymi kieruja sie partnerzy. Wzajemny szcunek dla siebie i dla wyznawanych wartosci nie pozostawiaja miejsca dla watpliwosci "czy on/ona zaakceptuje moje potrzeby".
    Masz racje - pojecia, ktorych uzywamy, rozumiane sa przez kazdego z nas w sposob nieidentyczny. I chyba z tego powodu ta dyskusja jest trudna.
    A milosc? Rozumiem ja tak - powoduje, ze zycie nabiera sensu; zyjesz dla kogos, ktos staje sie Twoim Calym Swiatem; nie wstydzisz sie swoich slabosci, ale probujesz byc lepszy; oddajesz to, co w tobie najlepsze i czynisz to z radoscia; i wiesz, ze jest ktos, kto mysli o tobie tak samo :)))
    --
  3.  permalink
    skarbie przeciez nia zarzucalem ci ze mnie krytykujesz tylko pytalem jak rozumiesz terminy ktorych uzylas zaczelas od napisania ze nie jestes katoliczka wiec chcialem sie zwyczajnie dowiedziec co to dla ciebie znaczy, kto wg ciebie jest katolikiem i co masz na mysli piszac ze nim nie jestes. Czy uwazasz ze twoj kuzym jest katolikiem i dlaczego tak uwazasz?
    Napisals tez ze uwazasz mezczyzne z ktorym jestes za meza. Jak rozumiesz wobec tego slowo maz? Czy mezow mozna miec wielu, czy moza miec kilku mezow jednoczesnie, w jakis posob zostaje sie mezem i czy wymaga to jakiejs decyzj jednej czy obu stron, czy jest jakis moment w ktorym on stal sie mezem czy tez powoli, stopniowo zazelas go tak okreslac?
    Napisals kilka slow o tym jak rozumiesz milosc. Troche przyznam mnie dziwi to twoje pojmowanie milosci. no bo jesli spotykam osobe ktora staje sie calym moim swiatem to nie ma mozliwosci by w moim zyciu pojawil sie ktos inny bo niby skad skoro caly swiat to osoba ktora kocham. Jesli moj caly swiat jest szklanka ktora wypelnila sie sokiem malinowym to po pierwsze nic innego sie tam nie zmiesci a po drugie skad wziac inny sok - chyba tylko z innej szklanki czyli z innego swiata :-) Za chwile jednak piszesz ze ten ktos mysli o tobie tak samo. czy to znaczy ze jesli on przestaje myslec tak samo to twoja milosc sie konczy? Czy jesli spotykasz kogos nowego, dla kogo chcesz zyc, dla kogo masz chec stawac sie lepsza to konczysz poprzednia milosc i pozwalasz zeby ta nowa wypelnila caly twoj swiat?
    czy milosc o ktorej piszesz, o ktorej marzysz zalezy od ciebie tzn czy wynika ona z twojego wyboru, z twojej decyzji? A jesli nie to czy mozesz ja komus obiecac i czy mozesz oczekiwac od kogos ze wytrwa w takiej milosci tydzien, miesiac, nie wiem, moze rok? co jeslibeda dzieci, co w przypadku cierpienia, choroby, ostrego konfiktu, zdrady?
    Piszesz ze nie czekalas do slubu " i dobrze". czy to znaczy ze nie nie ma dla ciebie znaczenia trwalosc i wylacznosc milosci? Czy Mezczyzna z ktorym jestes nie wolaby byc jedyna miloscia twojego zycia? Nie chcielibyscie zeby ta milosc byla ostatnia?
    Moze uznajesz te moje pytania za meczace i wscibskie ale przyznam ci sie ze bardzo rzadko mam okazje rozmawiac z ludzmi niewierzacymi ktorzy maja jakos uporzadkowany swoj swiat wartosci (wiekszosc jednak moich rozmowcow ktorzy o jakiejkolwiek religii wypowiadaja sie sceptycznie z grubsza potrafi powiedziec co odrzuca ale nijak nie potrafi okreslic o wybiera w zamian i dlaczego to jest dla nich lepszy pomysl ) wiec jesli juz kogos takiego spotkam to zwyczajnie zzera mnie ciekawosc.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 4th 2007
     permalink
    tom
    a co dla Ciebie znaczy slub, malzenstwo, żona ? poza urzedowym znaczeniem? czym się różni DUCHOWO od naszych definicji?
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeJul 4th 2007 zmieniony
     permalink
    vicky,
    nie znam waszych definicji nie wiem wiec czy moje sa DUCHOWO rozne od waszych i na czym te ewntualne roznice moga polegac.
    Oczywiscie moge napisac w jakims uprozczeniu, krotko co dla mnie znacza te terminy oczywiscie o ile ja o czymkolwiek potrafie napisac krotko. Bede pisal tak na goraco, z glowy wiec moge napisac cos nie do konca przemyslanego czy jasnego. Chetnie wiec odpowiem na jakies dodatkowe pytania.
    * slub to dla mnie slubowanie, obietnica, oswiadczenie woli, zobowiazanie do wywiazania sie z tego co jest przedmiotem slubowania. W obszarze zwiazanym z malzenstwem slubowanie takie moim zdaniem powinno byc publiczne, uroczyste, zlozone zgodnie z obowiazujacym wzorcem kulturowym bo jego znaczenie wykracza daleko poza ramy dwojga osob a jest faktem istotnym dla danej spolecznosci. Moim zdaniem ten spoleczny charakter slubu sluzy oczywiscie takze osobom slubujacym.
    Jesli osoba wierzaca mowi o slubie rozumiem ze ma na mysli zawarcie malzenstwa w sposob przyjety dla danej wspolnoty wyznaniowej. Jesli o slubie mowi osoba niewierzaca rozumiem ze ma na mysli umowe przewidziana w danym systemie prawnym w celu zawierania malzenstwa waznego i legalnego z punktu widzenia prawa.
    Kosciol Katolicki z duzym umiarem uzywa slowa slub a ja o tym co zapoczatkowalo moje malzenstwo nigdy nie mowie slub. Nie uzywam tez sformulowania "slub koscielny". Dla osob wierzacych powody sa jak sadze jasne i zrozumiale a nie jestem przekonany czy osoby niewierzace sa gotowe uznac wyjasnienia w tej sprawie za godne uwagi. Zeby nie bylo jednak ze sie migam to w ogromnym skrocie. W naszym Kosciele malzenstwo zawiera sie w ramach sakramentu malzenstwa. Najprosciej sakrament da sie chyba wyjasnic jako spotkanie, czy dotykanie Boga. Slubowanie, owa obietnica jest oczywiscie elementem liturgii sakramentu ale nie jest najwazniejsza. Kosciol laczne z poprzedzajacym go judaizmem ma ogromne doswiadczenie w szukaniu recepty na malzenstwo, na rodzine, na szczescie - w kocu zajmujemy sie tym ladne kilka tysiecy lat. To doswiadczenie kaze nam z jednej strony budowac rodzine na 4 postawowych elementach (to oczywiscie nie jedyne filary malzenstwa i prosze brac pod uwage ze probuje pisac najprosciej jak sie da a wiec teologii rodziny z tego wywodu uczyc sie nie zalecam) tzn na slubie milosci, wiernosci, uczciwosci i trwaniu w powyzszym bez zadnych warunkow do smierci - wszystkie te elementy sa bardzo konkretnie rozumiane i dobrze wiadomo jaka milosc, jaka wiernosc itp slubuja sobie narzeczeni. Z drugiej strony mamy swiadomosc ze taka obietnica tak rozumianej bezwarunkowej, wylacznej, trwalej milosci, koniecznej naszym zdaniem do budowania dobrej rodziny przerasta mozliwosci narzeczonych. Oni zwyczajnie sami z siebie nie sa w stanie tak kochac, tak dochowywac wiernosci, byc w taki sposob uczciwi, i trwac tak przy drugim. Jesli wiec pragna tego dla siebie, jesli choc troche uznaja swoja slabosc, swoje ograniczenia moze nawet swoja bezradnosc i jesli wierza ze Bog o ktorym mowia "Wszechmogacy" jest w stanie ich wesprzec w tej ich bezradnosci i pragnieniu to zapraszamy ich wlasnie do sakramentu malzenstwa. Naturalnie sakrament malzenstwa to nie tylko ta chwila przed oltarzem. Sakrament malzenstwa to dotykanie Boga przez cale wspolne zycie poczawszy od tej chwili.
    Musze konczyc wiec tylko krotko o reszcie.
    *malzenstwo dla mnie to sakramentalny zwiazek dwojga osob. Jesli ktos kto wspomina o swoim katolicyzmie mowi o malzenstwie to rozumiem ze mowi o takim wlasnie zwiazku. Jesli osoba zwiazana z innym systemem religijnym, moralnym, kulturowym prawnym mowi o malzenstwie to rozumiem ze mowi o trwalym ew. wzglednie trwalym zwiazku kobiety i mezczyzny zawartym w sposob uznawany w danej spolecznosci, wspolnocie, systemie za godziwy, wazny, legalny. Mowiac krotko dwoje katolikow po slubie cywilnym nie jest dla mnie malzenstwem i na noc do jednego lozka bym ich razem w swoim domu nie polozyl. Dwoje niewierzacych Polakow jest dla mnie malzenstwem jesli maja slub cywilny. Nigdy nie uwazalem a nikt mi znany nie uwazal miliardow ludzi zyjacych bez "slubu koscielnego" za cudzoloznikow, nierzadnikow itp jesli swoje malzenstwo opieraja na formule obowiazujacej w ich spolecznosci. Nie uwazam chinczykow, hindusow, papuasow, czukczy i np muzulmanow za cudzoloznikow choc raczej niewielu z nich udzielilo sobie sakramentu malzenstwa.
    *zona -jesli ja lub inny katolik wspomina o zonie to nalezy rozumiec ze ma na mysli kobiete poloczaona z mezczyzna waznie zawartym sakramnetalnym zwiazkiem mazenskim. Jesli ktos inny uzywa terminu zona to rozumiem iz ma na mysli kobiete funkcjonujaca w waznie zawartym malzenstwie na zasadach omowionych przeze mnie wyzej.
    To w wielkim uproszczeniu tyle. Chcetnie odpowiem na pytania a jeszcze chetniej poslucham o innym niz moje pojmowaniu, rozumieniu tych terminow.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 4th 2007
     permalink
    tom_lukowski: Oczywiscie moge napisac w jakims uprozczeniu, krotko

    jeśli tom to dlaCiebie jest krótko.... to aż boje sie pytam o srednio o długo:bigsmile:
  4.  permalink
    :-) zmykam teraz zeby nie przeszkadzac w lekturze :-)
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 4th 2007 zmieniony
     permalink
    tom_lukowski: dwoje katolikow po slubie cywilnym nie jest dla mnie malzenstwem i spac bym ich razem w swoim domu nie polozyl.

    ale dlaczego? to przeciez ich wybor i po slubie są. mieli by spac osobno mimo ze sa malzenstwem? znaczy sie cudzołożą? bo sa katoliokami? ale jako niewierzacy po cywilnym juz nie? a co jak sa ludzie dwoch wiar, znam malzenstwo cywilne katolika i prawoslawnej albo na odwrot, nioe pamietam kto jest jakiej wiary. i co wtedy? tez sa bezbozni, bo wzieli slub cywilny tylko? probujac jakos pogodzic swoje religie?
    a slub np.katoliczki z niewierzacym. cywilny.? jak to jest?
    nowe inne definicje w imie - dla kazdego cos dobrego?

    btw:mozna byc katolikiem i byc bez slubu koscielnego? chyba nie? jak to jest? nie znam sie zbytnio na takich teologiczych sprawach?
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeJul 4th 2007 zmieniony
     permalink
    juz mialem odpowiadac ale serio, pol godziny temu nie powinno mnie juz byc tu gdzie jestem. Jutro odpowiem :-)
    • CommentAuthorskarbie
    • CommentTimeJul 4th 2007
     permalink
    tom_lukowski: Jak rozumiesz wobec tego slowo maz? Czy mezow mozna miec wielu, czy moza miec kilku mezow jednoczesnie, w jakis posob zostaje sie mezem i czy wymaga to jakiejs decyzj jednej czy obu stron

    Hmmm. Troche sie czuje obsztorcowana i przyznam... troche urazona.
    tom - Nie trzeba byc Katolikiem, aby byc czlowiekiem z zasadami. Jestem ateistka, ale biblijny dekalog jest mi bliski. Nie ma zdrady i skakania 'w bok'. Owszem - moja milosc jest calym moim swiatem. Nie ma 'drugiej szklanki'. Meza mozna miec jednego i jedna mozna miec zone. I do tego potrzebna jest wola obu stron. Chetnie wzielibysmy slub cywilny, ale niestety w tej chwili nie jest to mozliwe (i nie wnikajmy w ten temat, prosze :). Na dzien, kiedy wreszcie przy swiadkach powiemy 'tak', czekamy niecierpliwie :)

    tom_lukowski: Jesli moj caly swiat jest szklanka ktora wypelnila sie sokiem malinowym to po pierwsze nic innego sie tam nie zmiesci a po drugie skad wziac inny sok - chyba tylko z innej szklanki czyli z innego swiata :-)

    Milosc wlasnie na tym polega Tom, ze nie ma innego swiata - nie jest Ci potrzebny, bo masz juz Wszystko :)

    tom_lukowski: Czy jesli spotykasz kogos nowego, dla kogo chcesz zyc, dla kogo masz chec stawac sie lepsza to konczysz poprzednia milosc i pozwalasz zeby ta nowa wypelnila caly twoj swiat?

    A Ty?
    Nie wiem jak odpowiesz, ale dla mnie odpowiedz jest oczywista. Nawet bym na takie pytanie nie wpadla!!!

    tom_lukowski: Czy Mezczyzna z ktorym jestes nie wolaby byc jedyna miloscia twojego zycia? Nie chcielibyscie zeby ta milosc byla ostatnia?

    Dla mnie jego wczesniejsze milosci nie maja znaczenia. Bo tak musi byc. Wazne dla mnie, zebym sie z nim zestarzala. Choc na pewno wolalabym poznac go 10 lat temu. Ale nie poznalam. I na to wplywu zadne z nas nie mialo.

    Generalnie Tom zgadzam sie z Toba! Pieknym jest czekanie na seks do slubu. Mam bardzo duzy szacunek dla osob, ktore zyja zgodnie z tymi zasadami. I uwazam, ze powinny byc propagowane, jako normalne. Moje zycie ulozylo sie inaczej. Moze dlatego, ze mi tych cennych zasad nie przekazano w domu? Nie wiem. Teraz do nich doroslam. I bede je wpajac naszym dzieciom (jesli sie wreszcie doczekamy :). Bedziemy je oboje zachecac do wstrzemiezliwosci i npr-u :)
    Dla mnie moj kuzyn i jego narzeczona to obraza Kosciola Katolickiego i tego wyznania! Od dawna mieszkaja razem i od roku sa zareczeni, slub w maju. Chodza do Kosciola, spowiadaja sie i chodza do Komunii. To jest katolicyzm przez bardzo male k. Absolutna obluda. I dla mnie - ateistki - jest to niesmaczne i nie budzi mojego szacunku.
    tom_lukowski: Mowiac krotko dwoje katolikow po slubie cywilnym nie jest dla mnie malzenstwem i na noc do jednego lozka bym ich razem w swoim domu nie polozyl. Dwoje niewierzacych Polakow jest dla mnie malzenstwem jesli maja slub cywilny.

    hihihi Ja tez tak mam :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 4th 2007
     permalink
    od dawna nie dziwie sie, ze dla tych, dla ktorych slub jest tylko formalnoscia, czystosc przed slubem nie ma znaczenia. dla mnie slub to przede wszystkim sakrament, widzialny znak niewidzialnej laski. moment opuszczenia ojca, matki, scislego zjednoczenia.

    nie smiem twierdzic, ze dzieki zachowanej przedslubnej czystosci, jestesmy udanym malzenstwem. wiem tylko, ze zrobilismy wszystko, aby nasze malzenswto bylo dobre. dobre, znaczy dla nas z Bogiem. naprawde na codzien doswiadczamy laski sakramentu malzenstwa. i nigdy nie pomyslalam sobie, ze zle zrobilam, ze czystosc nie ma znaczenia.
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJul 5th 2007
     permalink
    Coś mi się wydaje, że z tego topiku robi się dyskusja filozoficzno-religijna, proponuję zmienić tytuł albo wrócić do pierwotnego tematu.
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeJul 5th 2007 zmieniony
     permalink
    postaram je pisac jak zwykle czyli w miare wyczerpujaco i najkrocej jak to mozliwe. Sprobuje odpowiedziec od najnowszych wypowiedzi no najstarszych ale najpierw uwaga ogolna.
    Otoz i w rozmowach na forum, i w komentachach i mailach a nawet w rozmawach z wami na zywo pojawiaja sie reakcje moim zdaniem zupelnie nie wynikajace z moich slow czy odnoszace sie do tresci ktorych nigdy nie podnosilem. Moze to wynikac z waszych wczesniejszych, nieprzyjemnych doswiadczen z rozmow z osobami ktore deklarowaly sie jako chrzescijanie czy ludzie zwiazani z Kosciolem Katolickim. Ja w zasadzie moge nawet zrozumiec tym spowodowane podirytowanie czy nawet drobne obawy czy uprzedzenia do mnie czy do innych osob postrzeganych jako w pewien sposob identyfikujace sie z roznymi kregami Kosciola ale wyjasniam ze moim zdaniem zadna najbardziej sluszna, najbardziej szlachetna, najbardziej uszczesliwiajaca idea nie jest warta tego zeby obrazac, atakowac, upokarzac kogokolwiek. Jesli w MOICH wypowiedziach dostrzegacie tego typu fragmenty to bede zobowiazany jesli mi to wytkniecie i smialo zazadacie odszczekania oraz przeprosin. W takiej sytuacji prosilbym jednak o w miare precyzyjne wskazanie, opisanie a najlepiej zacytowanie tych moich slow zebym mogl z przekonaniem wlasnie za nie przeprosic.
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeJul 5th 2007
     permalink
    Ach te emocje... czasami poprzez brak mimiki, gestykulacji, tonu głosu... zwykłego przekazu emocjonalnego, można zupełnie rozminąć się z autorem wypowiedzi. A internet pod tym względem jest bardzo ubogi. Tylko literki na ekranie... a gdzie twarz? a gdzie mimika? brakuje tego bardzo mocno chwilami. Najczęściej po krótkim wyjaśnieniu okazuje się, że wszystko jest w najlepszym porządku tylko źle odczytane zostały intencje...

    Stąd moja prośba, aby nie bagatelizować takich sytuacji... wyjaśniajmy sobie nawzajem swoje emocje. Jeśli Tom prosi o wskazanie miejsc, gdzie ktoś poczuł się urażony przez jego wypowiedź to warto to zrobić. Czasami trudno pisać jednocześnie o rzeczach ważnych, decydujących i bardzo poważnych a jednocześnie wczuwać się notorycznie w odbiorcę i to, co może poczuć czytając później kilka zdań. Choć Tom akurat słynie z rzeczowych i delikatnych wypowiedzi... tym bardziej dziwi mnie taki obrót spraw...
    • CommentAuthorskarbie
    • CommentTimeJul 5th 2007
     permalink
    Tom - staralam sie wskazac konkretnie o co mi chodzilo.
    A tak w ogole - to bardzo fajna jestes ludzia :)
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeJul 5th 2007
     permalink
    No to sie burza rozpetala...
    Jako inicjatorka tej dyskusji, proponuje wrocic do podstaw.
    Otoz chodzi mi o to, czy w sensie bardzo praktycznym ktos kto zaczynal od NPR ma jakies spostrzezenia, ktorymi chcialby sie podzielic. Jak wprowadzac partnera, narzeczonego czy tam chlopaka w tajniki NPRu jesli np. nie mieszka sie razem i facet nie moze zapisywac porannej tempki (bo nie zawsze jest pod reka) Jak ulatwic mu instrukcje obslugi? Jak budowac zwiazek? Ja probuje to robic najlepiej jak potrafie, ale Wasze rady moze nie zaszkodza.

    Czystosc przedmalzenska to wybor dwojga osob. Jesli jedna nie jest za bardzo w stanie podjac tego zobowiazania bo nie widzi sensu przedluzania dlugo juz trwajacego celibatu, to chyba lepiej wypracowac jakis konsensus w zaufaniu do osoby... czy macie jakies doswiadczenia w tej kwestii? Z partnerem, narzeczonym itp ktory jest niepraktykujacym i uczciwym czlowiekiem?

    Czekam na bardzo przyziemne praktyczne odpowiedzi.
  5.  permalink
    sprobuje moze jutro jeszcze pare slow tu napisac szczegolnie do vicky - w koncu obiecalem ale gdyby mi sie nie udalo no mam nadzieje jakos wytrzymacie tydzien bez tych moich elaboratow :-)
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 6th 2007
     permalink
    czy ja zadalam jakies pytanie tutaj? bo ja czuje ze juz zostalam okreslona przez toma skoro wspolzyje przed slubem, wg toma zdradzac sie bedziemy oboje wzajemnie po slubie, wiec co maja za sens elaboraty? pewnie gdybysmy oboje przeszli na celibat to moze wtedy bylibysmy uczciwymi ludzmi. tylko od kiedy celibat okresla walory czlowieka? jestem zmeczona nauczaniem mnie jedynej slusznej idei. uwazam ze czlowieka i jego system wartosci determinuje jego wolna wola i wybory ktore podejmuje. i tyle. przynajmiej skoro wspolzyje nie chodze do spowiedzi i do kosciola. nie udaje hipokrytki. mowie o tym wprost a za to zostalam ukrzyzowana slowami. mam miec poczucie winy? czuc sie gorsza i niewierna bo podjelam inny wybor? nie mam zamiaru,chociaz czesto czuje sie nieswojo. ja szanuje wybor osob czekajacych do slubu, nie mowie im pierdol typu ze po slubie sie moze okazac ze beda niedopasowani seksualnie i wyjdzie lipa z tego aspektu malzenstwa. wiec prosilabym o zachowanie dla siebie opinii seks przed slubem=zdrada po slubie.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJul 6th 2007 zmieniony
     permalink
    Vicky, zadałaś pytanie w poprzednim poście. Nawet kilka pytań, bym powiedziała:)

    Myślę, że niezależnie od tego, czy zgadzamy się z tym co mówi druga osoba, czy nie, to chyba nie warto wypowiedzi kierowanych do nas w odpowiedzi na jakieś nasze słowo traktować jako krytykę czy naganę. Vicky, to tylko polemika, wymiana poglądów, próba dojścia do porozumienia, a nie wykazania, że nie masz racji i że Twój czy mój sposób bycia jest naganny. Myślę, że przyjęcie takiego założenia pozwoli na lepsze zrozumienie się wzajemnie i dystans! Nie bierz wszystkiego do siebie, bo nie o to chodzi!

    Co do tego, że dwoje katolików po cywilnym to nie małżeństwo, to ja bym się ustosunkowała tak. Cenię w Tomie tą cechę, że jak mało kto stosuje się do zapomnianej zasady "niech mowa wasza będzie tak-tak, nie-nie". Łatwiej jest dostrzegać półtony i półcienie, niż jasno powiedzieć, jaki się ma pogląd w danej sprawie i dlaczego. Jeśli ktoś twierdzi, że jest katolikiem i jest w związku, który funkcjonuje jak małżeństwo, ale jako taki nie został w Kościele usankcjonowany, to coś tu nie gra. Przyjęcie na siebie pewnych reguł gry zobowiązuje, i to nie tylko w sferze wiary, małżeństwa itd., ale każdej innej. Chyba każdy to jakoś tam odczuwa i się z tym zgadza, ale inną sprawą jest, jaką ma być reakcja na taki stan rzeczy.

    Nie posuwałabym się jednak do "niekładzenia" razem takich grzeszników :wink:, skoro Pan Bóg daje wolność do wyboru, jak chcą postępować, to ja nie będę na siłę nawracać - zwłaszcza, że sama mam niejedno za uszami. Rzecz jasna, takiej "obojętności" nie da się zachować wobec wszystkiego, bo jeśli ktoś na ulicy zapragnie zaciukać staruszkę, no to w imię jego wolności nie będę stała jak słup soli:bigsmile: - granicą jest cudza wolność, jak zawsze. Jeśli jednak ktoś pyta mnie, jakie jest moje zdanie w takiej sytuacji, jak z tymi nieszczęsnymi katolikami, to z właściwą sobie delikatnością uprzejmie się nim podzielę :cool:.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
  6.  permalink
    Ja dopiero co zaczelam to moj 1 cykl i dopiero sie ucze.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeAug 20th 2007 zmieniony
     permalink
    moje pierwszy kontakt z NPR rozpoczęłam właśnie od strony 28 dni. Trochę czekalam z moja wypowiedzia, aby poznać lepiej NPR. Cieszy mnie budowanie wykresów i samoobserwacja. Samo NPR nie jest dla mnie odkrywcze, znałam wcześniej dużo teorii, natomiast strona 28 dni zaskoczyła mnie bardzo na plus :bigsmile:
    Jestem zaskoczona ze jest nas tak dużo no i jeszcze nie zdawałam sobie sprawy że dla tak dużej ilości osób NPR jest sposóbem na życie.
    •  
      CommentAuthoratomcia
    • CommentTimeJun 19th 2010 zmieniony
     permalink
    cześć dziewczyny, od kilku miesięcy uczę się obserwacji, idzie mi coraz lepiej, i wprost jestem tym zafascynowana! Zachęciła mnie rok temu znajoma, która długo czekała na dziecko. To ona pożyczyła mi kilka książek. Obecnie mam swoją i ukończyłam kurs met. Roetzera. Ale do czego zmierzam: chciałabym rozpropagować naturalne metody wśród znajomych kobiet - i tych, które wkrótce planują ślub (jak wiecie, nie wszyscy chodzą na kursy przedmałżeńskie), i tych, które już są w małżeństwie. Nie chciałabym "sprzedawać" im tego tylko jako metody na antykoncepcję, ale jako sposób na poznanie swojego ciała i ewentualnego rozpoznania problemów z zajściem w ciążę. Przygotowałam (bazując na różnych źródłach) kilka stron na ten temat, które mają być zachętą do poznania tych metod - nie jest to nauka metody, ale kilka argumentów za i podana literatura i strony internetowe dla zainteresowanych. Chętnie wrzuciłabym tu ten plik - ale nie wiem, jak, a nie jestem pewna, czy mogę go tu w całości zacytować (3 strony z kawałkiem). Chciałabym żebyście się temu przyjrzały i dodały swoje uwagi.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJun 20th 2010
     permalink
    Jeśli to Twoje dzieło, to co Cię powstrzymuje przed zacytowaniem tekstu?
    --
    •  
      CommentAuthoratomcia
    • CommentTimeJun 20th 2010
     permalink
    Amazonko, dzieło jest nie do końca moje, to raczej kompilacja, ale mogę zacytować, czemu nie. Po prostu nie chciałam zajmować tyle miejsca, myślałam, że jako załącznik mogę dodać. No wiec cytuję i czekam na komentarze/ uwagi - co dodać, jak napisać itp. Nie mam łatwości w pisaniu tekstów, więc jeśli macie pomysły na miły wstęp i śródtytuły, to bardzo proszę.

    Co to jest?
    Naturalne Planowanie Rodziny (NPR), to zgodny z naturą, ekologiczny i zdrowy styl życia małżonków, umożliwiający im zaplanowanie lub odłożenie poczęcia dziecka w sposób wolny i świadomy. Opiera się na znajomości oraz respektowaniu naturalnego, cyklicznego rytmu płodności i niepłodności kobiety.
    Metody Naturalnego Planowania Rodziny są bardzo łatwe do nauczenia. Badania WHO wykazały, że nawet kobiety nie umiejące pisać i czytać są w stanie nauczyć się poprawnie rozpoznawać swoją płodność.
    Poprawne stosowanie metody objawowo-termicznej (obserwacja, notowanie i interpretacja wskaźników płodności) zajmuje tylko około 5-10 minut w ciągu całego dnia.

    Rodzaje metod
    Stosowane w wielu krajach metody objawowo-termiczne różnią się między sobą drobnymi szczegółami i uwzględniają wszelkie dostępne objawy płodności.
    Najbardziej znane są:
    Austriacka modyfikacja metody opracowana przez prof. J. Rötzera. http://www.iner.pl/
    Niemiecka http://www.nfp-online.de/
    Angielska modyfikacja metody opracowana przez naukowców z Birmingham. http://www.psnnpr.com,
    Amerykańska modyfikacja metody opracowana przez S. J. Kippleyów. http://www.npr.pl
    Polska modyfikacja metody opracowana przez dr T. Kramarek. http://www.milosciodpowiedzialnosc.prv.pl
    •  
      CommentAuthoratomcia
    • CommentTimeJun 20th 2010
     permalink
    Skuteczność
    Funkcjonuje wiele mitów na temat Naturalnych Metod Planowania Rodziny. Ten najbardziej niesprawiedliwy to przekonanie o małej skuteczności. Media opisując niską skuteczność NPR podają zwykle dane dotyczące metody kalendarzowej, obecnie mającej znaczenie raczej tylko historyczne. We współczesnych metodach oznaczania płodności, np. metodzie Rötzera, pewność odkładania poczęcia dla współżycia w okresie niepłodności przedowulacyjnej jest taka, jak skuteczność pigułki hormonalnej, ale bez jej negatywnych skutków zdrowotnych. Okres niepłodności poowulacyjnej jest natomiast okresem niepłodności bezwzględnej, co oznacza, że żadnej kobiecie na świecie nie udało się począć dziecka ze współżycia w tym czasie, bo jest to fizjologicznie niemożliwe.
    Zawodność metod antykoncepcyjnych określa tzw. Pearl Indeks
    Pearl Indeks = wskaźnik Pearla oznacza:
    gdyby 100 kobiet stosowało daną metodę przez jeden rok, ile wystąpi nieplanowanych poczęć?Na przykład: PI=0,2 oznacza, że wśród 100 kobiet w ciągu roku może wystąpić 0,2 ciąż, czyli wśród 500 kobiet może wystapić w ciągu roku jedna niespodziewana ciąża.

    stosunek przerywany 10-25
    prezerwatywa 3
    kapturek + krem 4
    spirala 3,5
    tabletki dopochwowe 7
    pigułka hormonalna 0,2-0,8
    minipigułka (daje 50% owulacji) 0,9-3,1
    sterylizacja: 3-10 ciąż na 1000 sterylizowanych kobiet.\


    Stosowanie metod naturalnych umożliwia:
    • diagnozowanie stanu płodności i zdrowia kobiety i bardzo wczesne wykrycie niektórych chorób,
    • świadomy wybór najlepszego czasu na poczęcie dziecka,
    • zwiększenie szansy powodzenia przy staraniach o powiększenie rodziny (także u par o obniżonej płodności),
    • odłożenie poczęcia, nawet ze 100% pewnością,
    •  
      CommentAuthoratomcia
    • CommentTimeJun 20th 2010
     permalink
    NPR stosowane do planowania poczęć pozwalają:
    - wyznaczać okresy płodności i niepłodności w cyklu miesiączkowym – także w stanach zmniejszonej płodności. Współżycie celowe w okresie płodnym w jednym cyklu daje 40 % planowanych poczęć.
    - potwierdzić poczęcie dziecka już w 21 dniu jego życia
    - określić termin porodu (szczególnie ważne w przypadku nieregularnych cykli)

    Od strony medycznej naturalne metody planowania umożliwiają:
    - diagnozowanie prawidłowości cyklu miesiączkowego
    - diagnozowanie niektórych przyczyn niepłodności lub słabej płodności małżeńskiej (np. nieczęste owulacje lub ich brak)
    - wstępne diagnozowanie chorób kobiecych, na przykład:
    a) poznanie przyczyny wczesnych poronień (niewydolność ciałka żółtego)
    b) wczesne rozpoznawanie stanów zapalnych pochwy a nawet profilaktyka onkologiczna narządu rodnego (np. niepotrzebne leczenie z powodu prawidłowych wydzielin uznanych błędnie za upławy)
    c) diagnostyka krwawień (czy to choroba czy prawidłowe plamienie śródcykliczne);
    - monitorowanie przebiegu okresu klimakterium u kobiet
    - monitorowanie przebiegu okresu dojrzewania u dziewcząt.


    Cykle nieregularne zdarzają się u kobiet dość często i nie są przeciwwskazaniem do stosowania NPR. Nie należy leczyć ich podawaniem pigułki hormonalnej, gdyż pigułka rozregulowuje własne wydzielanie hormonów i po jej odstawieniu cykle są jeszcze bardziej nieregularne. O cyklach nieregularnych mówimy wtedy, kiedy różnice długości cyklu są znaczne, czasem nawet do kilku miesięcy.

    Ciekawe strony internetowe:
    www.28dni.pl
    .....
    ...
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.