Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeNov 18th 2011
     permalink
    A ja Wam powiem, ze ja wolalam rodzi w PL. Pierwsza corka urodzona w UK-porod zakonczony po47godzinach!!!-cesarskie ciecie. Dziecko podduszone! ale wszystko sie dobrze skonczylo.
    Druga ciaza zakonczona w PL, tez przez cc nagle, bo mala niedotleniona. W uk nie zauwazyli,ze dziecko jest hipotroficzne, dzien przed wylotem bylam u poloznej niby wszytsko ok bylo. 3dni pozniej byla w szpitalu w PL, bo dziecko nie rosnie od kilku tygodni! Lozysko w stanie krytycznym, a to byl dopiero 29tc. 5 razy bylam wszpitalu, do konca ciazy acard i medargin na poprawienie ukrwienia.Gdybym byla w Anglii, to pewno mojej corki by z nami nie bylo.

    Teraz jestem w PL, bo tu rodzilam. I mysle, ze bede wracac do Uk, bo widze jak w Pl jest ciezko. Zadnej pomocy, do przedszkola to trzeba miec szczescie aby dziecko zapisac. Ceny masakryczne, nie wiem jak ludzie tu zyja. straszne!
    Co do przedszkoli, zlobkow w Uk to mozna dostac do 75% zwrotu kosztow za nie, wiec to jet ogromna pomoc.
    Fakt swieta odkad pamietam byly bardzo smutne. Niby mam swoja rodzine (meza, dzieci), to i tak brakowao mi rodzicow.

    Jestem teraz na rozdrozu, bo w UK lepsze zycie, mniejsze koszta- z drudiej strony w PL starsi rodzice...
    Ach ciezko podjac dezycje, ktora bylaby dla wszytskich dobra...
    Pozdrawiam wszystkie emigrantki:)
    •  
      CommentAuthorIzUK
    • CommentTimeNov 18th 2011
     permalink
    zawsze bedziemy mialy rozerwane serce...
    --
    •  
      CommentAuthorwiolettala
    • CommentTimeNov 18th 2011
     permalink
    Montenia - ja tez nie wiem jak ludzie zyja w Polsce przy cenach takich samych jak w IRL a zarobkach 4 x mniejszych... chocby cena benzyny...
    Mam czasem ochote zadac pytanie jak tam zyc??? ale sa chwile zwatpienia i tesknoty ...
  1.  permalink
    no ja wlasnie rok temu spedzilam swieta w hotelu w Monachium....wigilie znaczy sie...do tego bez bagazu ktory zgubily linie lotnicze..a co sie z tym wiaze nawet bez majtek na zmiane...:/ ale mialam w sumie wybor wrocic z lotniska do domu tutaj kiedy dowiedzielismy sie ze lotnisko we Frankfurcie zamkniete i lot odwolany (mielismy lot laczony wlasnie przez niemcy)...lub poczekac na lotnisku i zobaczyc co da sie zrobic...stwierdzilam ze nie wroce za nic w swiecie...jesli jest jakas szansa czy nadzieja....no i ta szansa okazal sie lot z Monachium wlasnie tyle ze w pierwsze swieto dopiero...na szczescie linie lotnicze spisaly sie na medal pokrywajac wszelkie dodatkowe koszta...od obiadu na lotnisku po koszt taksowki do hotelu za ktory tez zaplacili....przezylam to strasznie..tym bardziej ze mamy umowe z Polowkiem ze swieta co drugi rok spedzamy w pl...poniewaz on z kolei ma rodzine tutaj..i zeby bylo po rowno (chociaz tak do konca i na upartego wcale rowno nie jest - on ma ich na codzien i w kazda Wielkanoc)... teraz musze czekac do roku nastepnego....a w tym zacisnac zeby i przykleic usmiech na twarz....nie cierpie tego....i bardzo bym chciala zeby juz bylo PO swietach :(
    --
    •  
      CommentAuthorIzUK
    • CommentTimeNov 18th 2011
     permalink
    bede miala to samo...
    tata mojego P jest tutaj a mama przyleci...
    a moi dzidziusiowe i rodzice z pl:((((

    a koszty biletow sa MEGA!!!

    jestem mega zla ze tak zdzieraja na nas na swieta za bilety!!!
    --
  2.  permalink
    i dlatego ja latam na swieta zawsze lufthansa...maja ceny w tych terminach o polowe tansze od "tanich linii" tylko ze wlasnie loty laczone tylko...nie bezposrednie...ale jestem zdania ze za kilkaset funciakow moge posiedziec na lotnisku z 2 godziny...albo i zakupy jakies przy okazji zrobic....tylko jak wyszlo rok temu opisalam wyzej...ale to tez troche nasza wina...bo kto normalny decyduje sie na wylot w sama wigilie rano z kraju w ktorym opady sniegu sa rownoznaczne z kleska zywiolowa???
    --
    •  
      CommentAuthorIzUK
    • CommentTimeNov 18th 2011
     permalink
    hehe :)))

    miejmy nadzieje ze taka sytuacja sie nie powtorzy i ze za rok wszytskie beziemy spedzac swieta w pl :))))
    --
    •  
      CommentAuthorakatre
    • CommentTimeNov 19th 2011 zmieniony
     permalink
    Patrycja, to b. dobry pomysł, my też rozważaliśmy dostanie się do Polski teraz na Święta samolotem do Berlina, a potem pociągiem, ew. ktoś z tego Berlina by nas odebrał samochodem. ''Tanie linie lotnisze'' nie będę pisała nazw (każdy wie o co chodzi) zdzierają z ludzi masakryczną kasę.... Jednak zdecydowaliśmy tu zostać, to nasze ostatnie Boże Narodzenie tutaj, a chcemy zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy. Tak jak mówicie dziewczyny nie da się podjąć takiej jednoznacznej decyzji, zawsze będą jakieś plusy i minusy, obojętnie co się wybierze. Jednak wychodzę z założenia, że przed wyjazdem miałam w miarę normalną pracę, żyłam też jakoś i mam nadzieję, że mi się w Polsce ułoży tym bardziej, jeśli uda nam się i mnie i mężowi znależć pracę, będzie ok. Zdaję sobie sprawę, że zarobienie pieniędzy pracując w Polsce wymaga wysiłku i jednocześnie pieniądz ten jest niewiele wart....wiem, że żyje się tam na diametralnie niższym poziomie, tu jest spokój finansowy, człowiek nie musi się martwić o wiele rzeczy...Jednak wracam tam. Wracam z kilku powodów...Przede wszystkim opieka zdrowotna...może i w Polsce czeka się długo w kolejce do lekarza (jeśli nas nie stać na prywatnego i na zabiegi w szpitalu itd...ale - warto! Z doświadczenia własnego oraz moich znajomych opieka zdrowotna tutaj jest na b. kiepskim poziomie, bagatelizuje się poważne objawy, a jeśli ktoś jest przewlekle chory i już wie, że w przyszłości będzie wymagał hospitalizacji i umiejętnie postawionych diagnoz, to ma to duże znaczenie. Druga rzecz to nasi bliscy...za kilka kilkanaście lat więzy rodzinne naprawdę nadszarpnie ''ząb czasu''. Czas niszczy wszystko...Zostając tutaj nie będę miała zwyczajnie siły wlec się przez pół Europy z dzieciakami zimą na święta (przy założeniu że oboje dostaniemy urlopy co najmniej na 2 tygodnie!!!). Często też trzeba byłoby rezygnować z wakacji w PL...bo nie ma już tyle urlopu... Zresztą czasem też się chce u urlopie np. pobyć we własnym domu, a nie ciągle tzrymać go na pobyt w PL....Mimo tęsknoty z biegiem lat bylibyśmy tam coraz rzadziej, bo takie latanie w tę i spowrotem męczy...a latanie z niemowlakiem, z walizami? Zostając tu, nie będę uczestniczyć w życiu np.mojej siostry...nasze dzieci nie będą się razem wychowywać, a zawsze tego chciałyśmy! A co jeśli ktoś poważnie zachoruje? Myślałyście o tym? Pojedziecie na tydzień i trzeba wracać, pracodawca się nie zgadza, lub pracujesz przez agencję i oznacza to, że wylecisz z roboty..... Mnie by to rozwaliło psychicznie...ja już przeżyłam śmierć mojego Taty, żyjąc w Polsce. A gdybym mieszkała tutaj? Może mogłabym spędzić z nim tych ostatnich miesięcy....ba! może nawet nie zdążyłabym się z nim pożegnać???
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeNov 19th 2011
     permalink
    akatre kazdy ma swoj punkt widzenia...
    ja nie potrafilabym wrocic do PL! po tygodniowym pobycie mecze sie i marze o powrocie do DOMU! teraz tu jest moj dom i rodzina :)... moze plusem jest, ze do wloch tanie linie lotnicze sa taniami liniami lotniczymi!
    rodzice, brat, nawet kuzyni odwiedzaja mnie bardzo czesto... a ja rowniez jestem 3,4 razy do roku w PL wiec....
    tym bardziej, ze moja babcia ostatnio oswiadczyla, ze czesciej ja ja odwiedzam niz moja kuzynka (mieszka 50km od niej) wiec... odleglosc nie zawsze jest problemem... wsiadam do samolotu i za 1h 20min jestem w pl:)....
    --
    •  
      CommentAuthorpsycho_patka
    • CommentTimeNov 19th 2011 zmieniony
     permalink
    no pewnie kazdy ma inny punkt odniesienia i widzenia...sluzba zdrowia akurat malo do mnie przemawia...jedyne na co moge narzekac to moja przychodnia i gp (ktorego zmieniam po pierwszej "ciazowej" wizycie z polozna...ze wzgledu na termin...nie chce czekac na nastepny)....troche doswiadczenia z nhs-em niestety mialam (korygownie dysplazji biodra mojego dziecka + operacja w pozniejszym czasie, diagnoza mastocytozy, ktora polski lekarz pomylil z mieczakiem zakaznym oraz moj niebezpieczny pieprz wynaleziony przez pielegniarke podczas cytologii, na ktory zaden z pl ginekologow uwagi nie zwrocil)...niestety albo i stety...i narzekac nie moge.... nie ma na swiecie kraju w ktorym sluzba zdrowia dzialalaby bez zarzutu wiem o tym ale napewno nie moge zarzucic angielskim lekarzom bagatelizowania problemow...wrecz przeciwnie :) mam watpliwosci z rodzina w pl jak kazda z nas chyba...tyle ze oni sami mowia mi ze tam przyszlosci nie ma...i ciesza sie ze ulozylam sobie zycie gdzie indziej....i tak jak pisze nessi na dzien dzisiejszy wiem ze gdybym naprzyklad ze slaska wyjechala na pomorze to mialabym mniejsze mozliwosci czestych wizyt niz mam teraz...tym bardziej ze sa przeciez takie okresy ze bilety naprawde za grosze mozna kupic (naprzyklad ja latam co roku w wrzesniu)z kolei poltora godzinny lot z niemowlakiem przeraza mnie mniej niz podroz pociagiem relacji gdansk - katowice :)...a poza tym wydaje mi sie ze predzej czy pozniej moja mama do mnie dolaczy...na razie w kraju "trzymaja" ja moi coraz starsi dziadkowie, ktorym trzeba pomoc...ale za kilka, daj boziu kilkanascie lat??? chetnie sciagne ja tutaj...i mysle ze bede w stanie zapewnic jej godna starosc...w rodzinnym gronie....co z tego wyjdzie czas pokaze.....

    podziwiam ludzi decydujacych sie na powrot i trzymam mocno kciuki...oby im sie udalo... a kto wie moze za kilka lat... wlasnie dzieki nim zmienie moj punkt odniesienia oraz widzenia :)
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 20th 2011
     permalink
    A ja mieszkam od paru lat w Niemczech i raczej juz nie wroce do PL, bo tu jest moja rodzina: maz jest Niemcem i corka tez glownie mowi po niemiecku, choc rozumie wszystko tez po polsku. Do Polski przyjezdzam pare razy w roku, ale faktycznie od czasu, gdy jest dziecko, zrobilo sie rzadziej... *Akatre* ma racje, ale ja wiem po sobie, ze nie ulozylibysmy sobie zycia w Polsce, przede wszystkim maz nie zna polskiego a on jest tu glownym zywicielem rodziny. Wiezy wiezami i co prawda pieniadze to nie wszystko, ale zyc jakos trzeba i tu sie zyje nam duzo latwiej i mamy wiecej czasu dla siebie :confused: Czasem mi teskno, ale stare czasy na pewno nie wroca, bo moja mama i tak juz nie zyje a to ona byla glownym spoiwem rodziny. Z rodzenstwem mam taki sobie kontakt, kazdy juz od lat ma swoje zycie. Gdyby maz byl Polakiem, to bylaby inna kwestia, ale taka ze mnie Nie-Wanda, ze mi sie Niemca zachcialo :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 20th 2011
     permalink
    A co do swiat, to staramy sie na zmiane je spedzac raz tu raz tam. Ale w tym roku, wiedzac, ze w przyszlym roku zadnego dalszego wyjazdu raczej nie bedzie (dzieciatko w drodze), skorzystamy z okazji i jedziemy odpoczac do Hiszpanii. Tylko wigilie spedzimy u tesciow a potem w samolot i nas nie ma :)
    --
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 20th 2011
     permalink
    O tej szkole internetowej to nie wiedzialam, còrka ma na razie 4 lata , ale zaproponuje jej to ,chociaz watpie zeby jej sie spodobalo, ja osobiscie w Italii czuje sie swietnie i do PL latam, 2 razy do roku, to mi wystarczy , tu klimat ,jedzenie mi odpowiada, mam cyfre w domu ,neta ,telefon w sumie to tylko godz i 20 min lotu...nie czuje tesknoty ,do còrki mòwie po polsku ,mam tez kumpele polki ...jest ok...
  3.  permalink
    ewa 100 latek dla Veve :) chetnie zobaczylabym foto...pamietam tylko te wieeeelkie oczeta...:)
    --
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 21st 2011
     permalink
    dziekuje,jak zrobie fotke ,to wkleje,VEVE zasmarkana na maxa ,ale wyslalam ja do przedszkola ,niech sie w koncu rozchoruje na dobre...wszyscy psikaja...
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeNov 21st 2011
     permalink
    ewe74 w jakim rejonie wloch mieszkasz? jesli oczywiscie mozna wiedziec :)
    --
    •  
      CommentAuthoryamiya
    • CommentTimeNov 21st 2011
     permalink
    akatre, chyba lepiej bym tego nie ujęła. Aż się wzruszyłam jak to przeczytalam :) Pewnie daltego, że mam identycznie zdanie jak Ty, ale cała reszta (znajomi tutaj, znajomi w Pl a czasem nawet rodzina) próbją mi uzmysłowić, że nie mam racji, choć duża większość nigdy nie mieszkała za granicą. Prawdą jest, że trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu i że często bedzie nam się wydawać, że lepiej jest tam gdzie nas w danej chwili nie ma. Tak na prawde zrozumiałam co jest dla mnie ważne w Polsce dopiero jak z niej wyjechałam i czasem tęsknie za rzeczami / ludźmi za którymi nigdy nie przypuszczałam, że będę tęsknić :)
    •  
      CommentAuthorpsycho_patka
    • CommentTimeNov 22nd 2011 zmieniony
     permalink
    madziaiprzemek: zrozumiałam co jest dla mnie ważne w Polsce dopiero jak z niej wyjechałam

    jak kazda z nas..tak mi sie przynajmniej wydaje :) i to ze nie zamierzam(y) w najblizszym czasie wracac wcale nie oznacza ze mniej tesknimy...;)

    nessi tak btw w sierpniu przyszlego roku jestesmy zaproszeni na weselicho mojej psiapsioly z dzieckowych lat...nad jeziorem Garda...:D mam tylko nadzieje ze maluszek pojdzie nam na reke i zechce opuscic maminy brzuch troche wczesniej niz w wyznaczonym terminie - musimy zdarzyc wyrobic paszport...wiec czeka nas nie lada wyzwanie :)
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    pati ze 150 km ode mnie :)
    --
    •  
      CommentAuthorAgunia05
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    A nie latałyście z RYANAIR ? wiem że moja koleżanka z nich korzysta bo właśnie najtaniej i latała nawet do faceta na weekend
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    Agunia05 co do mnie to ja tylko latam Ryanair-em. Przewaznie place tam i powrot kolo 30euro ale zdarzaja sie wyjatki, super promocje tam i powrot np za 9,99e.... a mojemu tacie zarezerwowalam bilet za 1centa :shocked:
    Jak ktos chce to potrafi :)
    --
    •  
      CommentAuthorakatre
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie,a szczególnie koleżankę o nicku madziaiprzemek:-) Życzę Wam pomyślności, niezależnie od tego jakie macie plany i stosunek do powrotu. Pomarudzę Wam trochę, jeśli mogę? Wy najlepiej zrozumiecie rozterki emigracyjne.....Najbardziej (jak tu jestem) to boli mnie niemożność przeżywania zwykłych chwil z ludźmi których kocham...Chcę po prostu wpaść, tak sobie bez zapowiedzi, do mojego rodzeństwa (mam troje), do mojej mamy, porozmawiać o ich kłopotach, przytulić ich do siebie i pocieszyć, radować się razem z nimi ich sukcesami i dobrymi rzeczami które się im przytrafiają...Tego samego potrzebuję dla siebie.....chcę dzielić takie zwykłe-niezwykłe chwile z rodziną i przyjaciółmi, a nie planować wyjazd i migiem nadrabiać zaległości w ciągu tygodnia, niecierpię tego...Owszem można dzwonić bardzo często do siebie, wstawić sobie tanią taryfę na telefon, dzwonić ze skejpa, w Polsce przecież też nie widzimy się codziennie...Ale to nie to samo, ja nie umiem tak wisieć na telefonie, to jest rozwiązanie na jakiś czas, a nie na zawsze. Można sobie brak bliskich zrekompensować i starać się często latać do Polski, ale to wiąże się jak już pisałam powyżej, z nakładami siły (po dłuższym czasie stwierdzam, że podróże są męczące, to lot trwa 1,5 godziny,ale cała podróż począwszy z domu na lotnisko itd to razem jakieś 10 godzin ), urlopu, trzeba wszystko dobrze zorganizować za każdym razem...Za 10-20 lat już pewnie się nie będzie chciało tak często latać, będzie własna rodzina, obowiązki. Trzeba liczyć się z ewentualnością,że na starość zostaniemy tu same. Niby są i tu znajomi, ale dla mnie te relacje są inne niż moje stare przyjaźnie w PL, tu nic im nie dorówna. Jeśli będzie mi dane być matką, to nie chciałabym być tu w takiej ''okrojonej'' wersji rodziny tzn tylko ja, mąż i dziecko (dzieci), chcę pełnej, duzej rodzny, w jakiej ja się wychowałam...Za bardzo wybiegam w przyszłośc? NIe, po prostu jestem dość konsekwentna, chcę trzymać się kraju, który wybiorę, dlatego myslę co będzie kiedyś w przyszłości. Poza tym zadaję sobie pytanie, każdy w Polsce ma pracę (jeśli chodzi o moją rodzinę i przyjaciół), dlaczego mi ma się nie udać? Oni wszyscy jakoś sobie radzą, w przeciwnym razie byliby tu na emigracji....Dlaczego więc ja mam tu zostać na zawsze? Mam wybór i już wybrałam, choć powtórzę, zycie za granicą ma parę dobrych stron i lekko zrezygnować nie będzie. Jeden jakoś sobie poradzi z minusami zycia na emigracji, przywyknie, innemu one będą niewyobrażalnie przeszkadzać. To właśnie od tego zależy, czy wracamy, czy nie...To co napisałam, to tylko moje zdanie, sposób w jaki ja to widzę, nie chcę nikogo oceniać, każdy ma prawo do własnego wyboru i drogi, którą pójdzie przez zycie...każdy ma swoją rację.
    --
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    NESSIE, region marche ,bardzo ladnie ,z jednej strony gòry z drugiej morze, ja tez latam raianerem prosto do Krakowa za 120 euro 2 osoby w dwie strony ,wiec nawet na weekend ,moge leciec...pelno wlochòw w samolocie ,bardzo im sie Krakòw podoba...
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeNov 22nd 2011 zmieniony
     permalink
    ewa74: bardzo im sie Krakòw podoba...

    hahaha i nie tylko Krakow ...
    mam znajoma w civitanova marche :) faktycznie jest bardzo ladnie, tak wakacyjnie!
    tez mam z jednej str morze (40km) z drugiej gory (70km) ...
    akatre zycze Ci zeby Ci sie ulozylo tak jak sobie zyczysz.... jesli chcesz wracac to nie warto czekac....
    latka leca do przodu a wiadomo potem coraz ciezej o prace... pozdrawiam
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    Mi tez brakuje tego, o czym pisze Akatre - nie ma sily. Jak mozesz, to wracaj lepiej szybciej niz pozniej, bo bedzie ci na pewno z czasem coraz ciezej. Ja gdybym miala meza Polaka, pewnie tez bym sie nad tym zastanawiala, ale jednak wyszlo jak wyszlo i jestem rozdarta miedzy dwoma krajami. Choc juz coraz mniej, przez pierwsze lata nie czulam sie nigdzie jak u siebie, a teraz jednak moj dom jest tam gdzie maz i corka.
    --
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    A moja kuzynka wyjechala na stale do Australii ,no tam to jak dla mnie za daleko, ciesz sie ,ze ma còrke tez 4 letnia ,to bedziemy mieli gdzie latac w odwiedziny i VEVE angielski podszkoli w przyszlosci..
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    Dowiedziałam się, że w Australii stworzono policję myśli w sprawach globalnego ocieplenia.
    --
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    cześć, czy jest ktoś, kto mieszka na stałę w Chorwacji?
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    Akatre ja Cię rozumiem, ale powiem Ci tak, że ja z moją mamą widzę się częściej latając do domu aniżeli moja siostra a powiedzieć Ci czemu bo ja mimo że mam 1700 km do domu na dojazd do domu tracę 4-5 h a moja siostra musi pociągiem tarabanić się 11 h i to z przesiadkami etc więc nawet mieszkając w Polsce możesz mieć tak daleko do domu, a nie wiesz gdzie uda Ci się znaleźć pracę, tak więc ja rozumiem, że tęsknisz za rodziną, ale zadam pytanie skoro tak tęsknisz czemu zdecydowałaś się na emigrację ?
    •  
      CommentAuthorakatre
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    No nie wiem, gdzie znajdę pracę, zdaję sobie z tego sprawę, często podróż po polskich drogach na krótkim odcinku trwa więcej niż lot samolotem do UK (chodzi o sam tylko lot, bez dojazdów ''do'' i ''z'' lotniska :))) Ale i tak będę się upierać przy swoim, że mieszkając w jednym kraju łatwiej:))) Uparta jestem co? :-) A wyemigrowałam za moim narzeczonym jeszcze wtedy, obecnie już mężem:) Związek na odległość to nie związek. Wiesz, w którymś momencie pojawiły się mysli: może tu zostać? Ale nie, jednak nie. Nadchodzi moment kiedy trzeba już się gdzieś na stałe zakorzenić i wybrać.
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    Wiesz to nie chodzi o upór, ale wiem, jakie są polskie realia, jak ciężko tam znaleźć pracę ludziom po studiach, z doświadczeniem, etc a co dopiero komuś kto ma wyrwane kilka lat z życiorysu, już nie mówiąc o tym, że tu można żyć na zupełnie innym poziomie niż w PL, ja nie zamierzam wracać, ale podziwiam za odwagę, moja mama, cała moja rodzina i rodzina M. mówią nam jasno nie wracajcie nie ma po co, tu nie macie takiej przyszłości i szansy jak tam :) święta to też nie tragedia bo można jeździć na zmianę raz rodzice ( z racji że są na emeryturze mogą przylecieć już pod koniec listopada, akurat nie w tym roku, ale w przyszłym) i są do lutego więc ceny za bilety znikome :) Ja wiem, że z każdej sytuacji jest wyjście, zresztą ja studiowałam i pracowałam 650 km od rodzinnego domu, w domu bywałam 2-3 razy do roku też na chwilę, więcej spędzałam w pociągu niż w domu, święta zdarzało mi się spędzać bez rodziny, ale wiem, że da się to przeżyć :) Aczkolwiek rozumiem zdanie inne aniżeli moje :)
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 22nd 2011
     permalink
    ale ze znalezieniem pracy ,to juz jest chyba ciezko na calym swiecie, mam troche kolezanek tu i tam i kryzys dotarl wszedzie...ja to sie najbardziej ciesz tutaj ,ze slonca morza i jedzenia, bo problemy to take jak wszedzie sa...
  4.  permalink
    ehh no tak wszedzie dobrze tam gdzie nas niema....:) akatre trzymam za Ciebie kciuki...i troche zazdraszczam zgodnosci z mezem...:) ja potrzebowalam naprawde duzo czasu zeby uswiadomic sobie ze to tu jest moj dom...gdzie moj Polowek i syn...ze kiedys trzeba odciac pepowine...i zaczac zyc wlasnym zyciem i na wlasny rachunek...Polowek caly czas o tym mi przypominal....co ja obieralam jako atak...no bo niby jakie on ma prawo pouczac mnie na takie tematy skoro sam cala rodzine ma tutaj??? ale tak jak pisalam potrzebowalam czasu...i po ostatnim pobycie w PL zrozumialam ze tam czuje sie bardziej obco niz tutaj...i ze mimo sentymentow...i tesknoty...to wlasnie tu a nie tam jest moje miejsce na swiecie...a kto wie...moze kiedys znow wyemigrujemy...ale tym razem do kraju o bardziej sprzyjajacym klimacie??? jedno wiem...napewno do kolejnej emigracji przygotowalabym sie zupelnie ale to zupelnie inaczej :D patrzac wtecz podziwiam siebie okropnie...za to ze jednak walizek nie spakowalam (a nieraz bywalo naprawde blisko)...i ze dalam rade....ehhh czego to sie nie robi z milosci??? :)
    --
    •  
      CommentAuthoryamiya
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Macie racje, w Polsce jest coraz gorzej, ale powiedzcie czy tam gdzie jesteście nie dzieje się również coraz gorzej? Ja mam wrażenie, że kryzys obecnie czai się za każdym rogiem, spotykam go w zasadzie na każdym kroku. Wyjechaliśmy z Polski bo było nam na prawde bardzo źle i bardzo ciężko. Obecnie owszem, żyje nam się lepiej, stać nas na więcej (choć szału nie ma), ale mam wrażenie i że to lada moment się skończy. Teraz już wiemy, że chcemy wracać do Polski, choć tak na prawdę nas na to jeszcze nie stać i nie wykluczone, że przed powrotem wyemigrujemy jeszcze gdzieś indziej. Tylo pytanie: gdzie tak na prawde w dzisiajszych czasach jest dobrze? A dobrze to wg. mnie: możliwość znalezienia pracy, godziwe zarobki, średnie koszty życia, dobra opieka medyczna, no i może jeszcze słońce przez większą część roku ;) Czy to aż tak dużo? :)
    Co do Ryanaira to my też tylko nim latamy i faktycznie można upolować całkiem fajne ceny. Tyle, że my do domu mamy 3,5 tys km czyli jakieś 17 godzin podróży...
    Pozdrawiam Was mocno drogie emigrantki :)
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Jaki kryzys? Ja w Niemczech jestem i tu obecnie pracy multum, wiec nie narzekam :) Tylko slonce tak jak w Polsce, bez rewelacji. A w Polsce jak jestem to mnie tez ten boom budowlany wciaz na nowo zaskakuje, ludzie narzekaja na brak pieniedzy a jakie domy buduja, ze glowa boli. Nawet moja siostra, zona rolnika, ktory podobno nigdy nie ma pieniedzy, zrobili porzadny remont, nowe autko i sprzet rolniczy, wszystko w ostatnich dwoch latach. Ja ciesze sie, ze im sie w koncu wiedzie a oni dalej narzekaja :)
    No ale ten boom sie z pewnoscia za jakis czas skonczy i wtedy pewnie dotknie wszystkich, niezaleznie od miejsca pobytu.
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Patrycja, normalnie jakbys moje mysli cytowala ;) Wiec niezaleznie od aspektow ekonomicznych, jest tez serce i jego trzeba sluchac, bo inaczej nie znajdzie sie szczescia. Brzmi troche kiczowato, wiem ;)
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Ja się z kryzysem nie spotkałam jeszcze, owszem media mówią, że rząd się przed nim zabezpiecza, owszem ceny gazu i prądu idą w górę, ale my tego jakoś nie odczuwamy, na razie ja nie pracuję ( zacznę po nowym roku ze względu na stan zdrowia) co prawda pracę mam i powoli się w nią wdrażam, ale nie otrzymuję wynagrodzenia bo tak na prawdę nie pracuję więc utrzymuje nas M. i niczego sobie nie odmawiamy, żyjemy na dobrym poziomie, mamy oszczędności, godziwe zarobki, no fakt słonka mamy mało, ale akurat to dla mnie zaleta bo ja nie przepadam ani za upałami ani za nadmiarem słonka :) choć lato w tym roku było piękne to samo wiosna :) koszty życia są porównywalne z polskimi tyle, że zarobki są kilka razy wyższe niż w Polsce, na opiekę medyczną też nie narzekam :) No ale to ja :)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Media mówią... ;-) ano mówią, ale to nie znaczy, że rząd się zabezpiecza przed kryzysem.
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Amazonka media cytują wypowiedzi premiera, czy ministra finansów bynajmniej UK i uwierz rząd UK się zabezpiecza poobcinał niejednym już różne dotacje i zasiłki ale tym, którzy na nie nie zasługiwali, ciężej jest już dostać mieszkanie od rządu :) wiem, że w Polsce rząd jedno mówi drugie robi natomiast tu na prawdę działają
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Tj. przynajmniej? Masz na myśli polski rząd czy UK? Polski mówi, że robi. W UK słyszałam, że udaje im się ograniczyć dług dzięki zaprzestaniu rozdawnictwa $$$.
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Amazonko tak jak napisałam rząd UK ograniczył wielu osobom zasiłki, coraz bardziej zmusza ludzi siedzących na zasiłkach dla bezrobotnych do szukania pracy obcinając im dodatki, poza tym coraz trudniej dostać mieszkania od rządu można by tak mnożyć dzięki temu Wielkiej Brytanii udaje się odgonić wizję kryzysu i rząd na prawdę działa, Twoja uwaga o tym, że media mówią zapewne miała odniesienie do polskiego rzadu a nie rządu brytyjskiego dlatego wyjaśniłam Ci co miałam na myśli mówiąc o rządzie mnie nie interesuje polityka polskiego rzadu, gdyż nie mieszkam w Polsce, interesuje mnie natomiast polityka rządu kraju w którym mieszkam. Wyjaśniłam dokładnie nie będę pisać kolejny raz, szkoda, że w każdym wątku szukasz kogoś z kim możesz się wyklócać, bo uważam, że masz dużą wiedzę i mogłabyś się nią dzielić, ale zostawiasz po sobie nie zawsze miłe wrażenie. To tyle z mojej strony
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    we WLoszech kryzys jest ,ale to nie zmienia faktu ,ze ciezko by mi bylo zmienic ten kraj ,po prostu tu jest pieknie, dla mnie kasa jest na drugim miejscu ,najbardziej lubie czas od maja do wrzesnia, bo juz na plazy mozna przesiadywac,spotykam sie tam z innymi dzieciakami,mamami ,gramy w karty ,jemy pizze i pijemy pifffko...malo jestem wymagajaca...pracuje 6 mies w roku,drugie 6 siedze w domku...
    •  
      CommentAuthorQuelle
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Witam kobietki mieszkajace za granica.Ja od prawie 10 lat mieszkam w Austrii i pewnie jeszcze troszke tu pomieszkam.Choc moj mezus coraz czesciej wspomina o powrocie do Polski.moze sa wsrod nas dziewczyny mieszkajace tez w Austrii?
    -- http://wwwsuwaczki.com/tickers/p655ybbha8ok1b4a.png[/img][/url]
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Witam. Właśnie o to samo chciałam zapytać :) Ja mieszkam od 4 miesięcy w Górnej Austrii, a Ty?
    •  
      CommentAuthorQuelle
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Ja mieszkam w Grazu,200 km od Wiednia:tongue:
    -- http://wwwsuwaczki.com/tickers/p655ybbha8ok1b4a.png[/img][/url]
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Ja w Welsie, 200 km od Ciebie :smile:
    •  
      CommentAuthorQuelle
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    o to mamy nie daleko od siebie
    -- http://wwwsuwaczki.com/tickers/p655ybbha8ok1b4a.png[/img][/url]
    •  
      CommentAuthorakatre
    • CommentTimeNov 23rd 2011
     permalink
    Przyznam Wam rację dziewczyny, tym które piszą, że ich dom to tam gdzie ich mąż, partner oraz dzieci...No właśnie to jest to o czym pisałam, to zakorzenianie się...Myslę, że kraj emigracyjny jest dobrym wyborem na stałe, jeśli czujemy się w nim dobrze od razu lub po jakimś czasie stwierdzamy, że przywyklismy w miarę na tyle, że damy radę, rozdarcie jest mniejsze, bo już tu mamy własną rodzinkę, jak nessie i YPolly (pozdrawiam miło Was obie:) Jednak na pewno Wasze serca zawsze są blisko rodziny i domu, w którym się wychowałyście i wierzę, że nie raz łezka zakręca się Wam w oku... Nie zakładałam nigdy, że tu zostanę na zawsze, jednak każdy po jakimś czasie tu spędzonym ma choć cień wątpliwości...może zostać? Jeżeli to pragnienie jest słabe, to chęć powrotu zwycięży. Każdy ma w sobie potrzebę stabilizacji, w mnie w głowie już ona sie oddzywa na potęgę :DDD Czas mnie goni, ech... Nigdy nie wiemy do końca jak potoczy się nasze zycie w miejscu, które wybrałyśmy. Tak to już jest z decyzjami, ich skutki przynosi czas. Mam nadzieję, że mi się w PL ułoży, że znajdziemy pracę. Życzę Wam wszystkim zatem dobrych decyzji, pójścia w dobrą stronę, o ile jeszcze się wahacie, a tym co już zdecydowały - powodzenia i pomyślności. Ależ dyskusja tu rozgorzała na temat powrotu:)
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 24th 2011
     permalink
    Akatre, dziekuje i pozdrawiam rowniez :bigsmile: A ty jak dlugo juz jestes za granica?
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeNov 24th 2011
     permalink
    akatre no pewnie, ze lezka sie w oku kreci ... przy kazdej imprezie rodzinnej na ktorej nie jestem, przy kazdym narodzeniu dzidziusia u znajomej albo u kuzynow, przy kazdej chorobie bliskich, gdy umarl moj dziadzius, na wszytkich panienschich i urodzinach moich chrzesniakow (a mam ich trzech!!!)... i przy wielu innych momentach na ktorych nie zawsze moge byc obecna i na pewno nie zawsze bede!
    aczkolwiek kazdy wybor wymaga poswiecenia czegos za cos....
    jednak sadze, ze gdyby moja polowka byla polakiem inaczej by sie to potoczylo...
    tutaj jego rodzina stala sie moja takze mi rekompensuja troszke brak bliskich :)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.