Fakt Rusalka, jest tu taka wyższość odpowiadania gdy chodzi o npr- rozumiem ze to taka specyfika jak sie siedzi latami w temacie a tu trzeba "maluczkim" tlumaczyc ale luz, choc bywa to irytujące jak się chce czegoś konkretnego dowiedzieć
-- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
Ja uważam, ze ludzie mądrzy, znający się na rzeczy lubią dzielić się swoją wiedzą. Pomyślcie tez o tym, że jak zaglądają tu młode dziewczyny (dajmy na to 18-latki) i nie chcą brać tabletek, postanowiły obserwować swoje ciało... czytają jak ktoś się kłóci, burzy i do tego w niesmaczny czasami sposób odpowiada na pytania innych... do tego na pytanie jak sobie radzicie z seksem kiedy wasze libido jest podwyższone odpowiadacie że wy jesteście takie dojrzałe i umiecie się powstrzymać, jesteście dojrzałymi nprowiczkami! Gdybym była 18-latką uciekłabym i zaczęła na nowo brać tabletki. Nie chodzi tylko i wyłącznie o młode osoby, ale przyjrzyjcie się sobie nawzajem, waszym postom, nie szanujecie zdania innych dziewczyn. Trochę więcej luzu, dystansu i uśmiechu.
No sorry, Rusałka, ale raczej ja zachęcam do przejrzenia rzetelnie forum, na którym można znaleźć przede wszystkim ataki na osoby stosujące NPR jako styl życia. Bardzo wiele osób z tego powodu wycofało się z czynnego udziału w forum. Przecież poradziłam żeby szukać rzetelnych statystyk u tych, którzy NPRem się zajmują: TOR
jemma, o ile Wikipedia jest Źródłem niezależnym, to proszę: http://pl.wikipedia.org/wiki/Naturalne_planowanie_rodziny. fajne, bo analiza jest wg metod. można sprawdzić dla siebie;-)
Jemmna, pominęłam Twoje pytanie. Chodzi o to, że w przypadku metod statystyki niezależne, to właśnie te pochodzące z badań prowadzonych nad parami, które są uczone metody w ośrodku badającym daną metodę, są kontrolowane jeśli chodzi o poziom nauczania, zrozumienia i poprawności stosowania. ponadto badania muszą uwzględniać wartość kliniczną, błąd użytkownika i błąd nauczania. Nikt, kto po porostu pisze o antykoncepcji (czym przecież NPR nie jest) , nie ma nawet możliwości uwzględnienia takich wymogów. Natomiast są raczej ankietowe statystyki oparte o to co kto nazywa NPR i nie wiadomo jak stosuje.
Niestety nawet WHO, podawane w wikipedii właśnie na takich ankietach się opierało.
Nawet doświadczone użytkowniczki były kiedyś zielone, niepewne i początkujące. Każda ekspertka wie, jak to jest i każdmu pomaga, tłumaczy i wyjaśnia. Tiramisu, czy ktokolwiek odmówił Ci pomocy? Czy pod Twoimi wykresami nie ma wielu pomocnych wypowiedzi, wyjaśniających Twoje wątpliwości?
Strony o anty trudno podejrzewać o wiarygodność. Któremu producentowi zależałoby na napisaniu prawdy o tym, że istnieje bezpłatna zdrowa alternatywa dla jego drogiego ryzykownego produktu, który musi jakoś sprzedać?
Nie działa mi ten link na wiki. Chciałyśmy tylko pokazać, że koncerny antykoncepcyjne nie mają interesu w pokazywaniu prawdy i nie mają dostępu do danych, co już wyżej dziewczyny napisały.
Amazonko, ja nie mówię co jest pod moim wykresem... jeżeli potrzebowałam pomocy to po prostu prosiłam Josaris. Zresztą nie wiem czy wiesz, ale masz mnie wśród przyjaciółek. Dziekuje Dorah.
Jeśli chodzi o sotosowanie prezerwatyw to u mnie odpowoedź nie jest taka jednoznaczna...
Najpierw było ogromne obrzydzenie (zapach prezerwatywy przyprawia mnia o mdłości)...
W czasach kiedy moje hormony szalały może bym się pokusiła o prezerwatywy, ale to tylko w akcie ostatecznej desperacji... To był jednak czas kiedy wsielabym wszyskto Naszczęście cudem udało mi się powstrzymać od seksu...
Potem przyszedł czas małżeństwa i świadome wybieranie metody dla nas, i MRP okazało się najlepsze. My jednak woleliśmy "ryzykowne" współżycie w czase potencjalnie płodnym niż prezerwatywy. Poprostu kojażą m się one bezpośredno z dentystą... Spróbujcie wyobrazić sobie seks na fotelu dentystycznym, otoczone tymi wszystkimi wiertłami to będziecie wiedzieć o czym mówę tym dla mnie mniej-węcej jest seks z prezerwatywą. Oczywście gdyby jednak udało mi się przełamać tą barierę psychiczną, to pewnie byla by potem cała lista argumentów moralno-medycznych, które jednak by mne dalej mnechęcały, ale to ten opór psychczny był najlepszym podłożem do ukształtowania się we mnie takiej opniii.
Jeśli chodzi o PI to zachęcam do sięgnecia do książki wydawnictwa PWN/Sprnger. Są tam PI opracowane przez specjalistów z klinik w duseldorfie (włącznie z PI NPR łączonego z prezerwatywą) i te badana wydają m się być najbardzej aktualne i obiektywne... Jeśli ktoś ma problem z dostępem do źródła to szepnjcie mi swój adres malowy...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
W 2007 r. opublikowano nowsze badanie niż opisane w książce. Zaletą książki jest b. dokładne omówienie garstki nieplanowanych poczęć, z których większości można było łatwo uniknąć.
S_biela podobało mi się jak odpisałaś... spokojnie, bez ironii. To jest miłe, ze ktoś potrafi w miły sposób odpisać:) Cieszy mnie to:) A muszę przyznać że z wiekiem bardziej nad pożądaniem idzie zapanować niż za młodych lat (nadal jestem młoda, ale patrzę jak to było jakiś czas temu).
Przede wszystkim uważam, że spontaniczność - szczególnie w sferze seksu - jest bardzo przereklamowana. Wydaje mi się, że jej promocja (oraz wraz z nią także zachęta do ogólnego nieskrępowania i wyzwolenia) to raczej element pewnej idei i manipulacji, myśli zakładającej, że człowiek winien podporządkować się swoim instynktom. Jest przecież inaczej. Mamy rozum i dokonujemy racjonalnych, mądrych decyzji. To wyjątkowo ważne szczególnie wtedy, kiedy chodzi o tak delikatne sprawy jak seks. NPR ustanawia pewną harmonię. Ta harmonia upiększa wyczekiwany seks. Wstrzemięźliwość w okresie płodnym nie jest domeną jakichś zgorzkniałych wiedźm. Służy ona parom, które w intymnej relacji dostrzegają o wiele więcej niż fizjologię i przyjemność. Rusałko, to, co dziewczyny pisały o skuteczności metod naturalnych i zawodności mechanicznych było całkiem przekonywujące bez względu na wiek i doświadczenie. Nie zauważyłam, żeby ktoś kogoś obrażał. Wypowiedzi były jasne i wyczerpujące, nie godziły w poczucie dobrego smaku. Nie bądźcie takie przeczulone.
Jesteśmy z mężem dla siebie pierwszymi partnerami, z rozpoczęciem współżycia czekaliśmy aż do ślubu. Pierwszy raz przyszedł bardzo opornie, ze względu na ból wymagał kilku podejść, ale w końcu udało mu się we mnie wejść, tylko że na tym się skończyło, sam nie doszedł. Teraz, kiedy próbujemy współżycia, mąż ma problemy z utrzymaniem erekcji. Po prostu mięknie kiedy próbuje we mnie wejść. Wiem, że bardzo się tym przejmuje, więc się stresuje, więc znowu nic nie wychodzi, więc stresuje się tym bardziej... Błędne koło... Czytałam, że im więcej będziemy próbować tym łatwiej przyjdzie mu oswojenie się z sytuacją, że to tylko kwestia doświadczenia i rozluźnienia... Ale jak my mamy próbować, skoro w I fazie zostają nam 2 dni, a przy dobrych wiatrach w III jakichś 8... ? Znów zaczynają się teraz dni płodne, więc znowu żadnych prób przez następne 2 tygodnie, a później kolejny stres, bo to takie wyczekane i planowane, a przez to że takie planowane to pewnie problem będzie tylko narastał... Na myśl o tym, jak bardzo pragnęliśmy się przed ślubem, a jak to wygląda teraz, zwyczajnie płakać mi się chce. A jak mamy się ze sobą oswajać, skoro mamy na to tych 10 dni na cykl? Będę wdzięczna za jakiekolwiek rady, sama już nie wiem co robić...
A czy każde zbliżenie musi kończyć się penetracją? Macie dla siebie tyle czasu - pozwalajcie sobie na poznawanie się pod każdym względem. Przecież miłość fizyczna to nie tylko współżycie sensu stricte. Może zatem warto zapytać samą siebie - co sprawia Ci przyjemność, może warto z mężem porozmawiać o tym? Trudne to, zwłaszcza, że wiem, że do takich tematów dochodzi się często po latach a świadomośc własnych potrzeb dociera do nas czasem jeszcze dłużej. Może zbyt dosłownie bierzecie ten NPRowy reżim i może warto pozwolić sobie na bliskośc nawet w fazie płodnej. Od dotyku jeszcze w ciążę się nie zachodzi a można się w ten sposób wiele o sobie dowiedzieć w związku. Jestem pewna, że odezwą się tutaj młodsze dziewczyny, bo ja mam już trochę "stare" podejście. Nie żebym była jakoś mocno doświadczona, ale trudno mi postawic się w Twojej sytuacji.
-- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
Dziękuję za odpowiedź. Mam pełną świadomość, jak ważne są pieszczoty, jak ważne jest poznanie nawzajem swoich ciał - na dużo pod tym względem pozwalaliśmy sobie przed ślubem. Obojgu nam wydawało się, że idziemy w dobrym kierunku, że znamy siebie i swoje reakcje coraz lepiej. Na tym też etapie nie było żadnego problemu z podnieceniem - pojawił się dopiero przy próbie współżycia. Możemy kontynuować pieszczoty w fazie płodnej, ale na tym etapie jesteśmy już długo, dlatego mam wrażenie, że nie przybliży nas to do rozwiązania problemu. Może się mylę, bo w tym momencie (po pierwszych nieudanych próbach współżycia) nawet na etapie pieszczot mój mąż nie jest tak "gotowy", jak był na tym etapie jeszcze niedawno. Sam mówi też, że kiedy we mnie wchodzi "nie czuje" mnie i jest to pewien problem. Obawia się, czy tak właśnie to powinno wyglądać i widzę, że męczy go to na równi z obawą, że mnie rozczarowuje...
Kiedy ona chce, a jego boli głowa Rozmowa z ekspertem, Wiesławem Sokolukiem
- Dzwonią do redakcji 40-latki, które na początku związku traktowały seks bardziej jako małżeński obowiązek, bo skupiały się na dzieciach i pracy. Dziś chcą się kochać, a mężowie nad igraszki w sypialni przedkładają internet albo drzemkę przed telewizorem. O co chodzi? - Małżeństwo jest najgorszym miejscem do uprawiania seksu. - Dlaczego pan tak uważa? - Bo to, co przed ślubem było świętością, w małżeństwie staje się codziennością. Partnerzy przestają dbać o pewien komfort współżycia. Ona nie wkłada już bielizny do zadań specjalnych, on nie skrapia się wodą kolońską, której zapach tak ją podniecał. (...)