Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 16th 2008
     permalink
    Ja tez myslalam o psychologu, ale coz moze mi powiedziec ktos kto nie przezyl tego co ja.Bylo by -bla bla bla.Zawsze sama sobie staralam sie pomoc.Wydawalo mi sie ze mi sie udawalo, ale gdzies tam czulam, ze to nie byl rozwiazany problem tylko odlozony gdzies do dolnej szuflady.Lezal sobie kurzyl sie, i talk ze wszystkimi problemami, az wkoncu wszystki szuflady rozwalaja sie i wszystko sie wysypuje i nadchodzi koniec swiata i nie widze sensu dalszego istnienia.Zwracac sie do specjalistow?ale jakich?wydaje mi sie ze nikogo nieinteresuje moj problem, bo istnieje wiele powazniejszych problemow wielu kobiet.Niewiem co myslec na ten temat.Wiem tylko tyle ze jedynym lekarstwem byl by dla mnie dzidzius.juz nie wiem...:neutral:
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeFeb 16th 2008
     permalink
    To bardzo mylne pojęcie, że psycholog coś Ci powie. Nie jest od tego. Jest tylko od tego, żebyś Ty mogła efektywnie pomóc samej sobie poprzez zrozumienie.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 16th 2008
     permalink
    tyle to ja sama moge.Poprostu musze zyc dalej jak my wszystkie.
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeFeb 16th 2008
     permalink
    I cieszyć sie tym co masz teraz dziś, tutaj. Człowiek, który czeka, że coś odmieni jego los na lepszy, nigdy nie zazna radości, bo żyjemy dziś. jutro nie istnieje.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorMimika
    • CommentTimeFeb 16th 2008
     permalink
    Nie chcę zaszkodzić, bo na psychologii się nie znam. Ale tak intucyjnie, kobieco, to wydaje mi się, że nie powinno się tak stawiać sprawy - Jedynie dzidziuś może nadać sens życiu.
    Ja sobie to wszystko przemyślałam i wydaje mi się, że podstawa to udany trwały związek z mężczyzną. Taki mam (oby nie zapeszyć). Jeżeli zajdę w ciążę i urodzę zdrowe dziecko to będzie to wspaniały dar, który ten związek scementuje. Ale nie na odwrót - problemy w małżeństwie, niesatysfakcjonująca praca i przekonanie, że dziecko wszytko to uzdrowi. Nie sądzę :(
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 16th 2008
     permalink
    masz racje Mimika.Wiem.W moim zwiazku nie dziej sie dobrze.Po wspolnym 3 letnim mieszkaniu, chwilowo mieszkamy oddzielnie.Ciagle szukamy mieszkania.Nerwy, stres.MM juz pytal co zmajstrowalismy, boy czy girl, zaczynalo byc weselej i...nic.Znowu roznie to bywa i wydaje mi sie ze to glownie z mojej winy.Jestesmy ze soba ponad 8 lat.Roznie bywa, ale wydaje mi sie ze juz zawsze bedziemy ze soba.Tylko owocu naszej milosci nam brakujeCzegos co bedzie naszym wspolnym celem na dalsze lata.Czy zle mysle, sadzac, ze baby by nam pomoglo?:cry:
    --
    •  
      CommentAuthoraniasz
    • CommentTimeFeb 17th 2008 zmieniony
     permalink
    ja wpadłam na to,że mogę miec jakąś blokadę, po 3 latach bezowocnych staranek. Wszytskie badania wychodzą ok, a bobaska jak nie było tak nie ma. OCzywiście trafiłam do wielu konowałów, którzy próbowali na siłe wmówić mi jakąś chorobę:i tak "mialam" min PCO, cukrzyce, niedrożne jajowody,torbiele itp Tak na prawdę,to żadna z tych diagnoz się nie potwierdziła i coraz częściej w poszukiwaniu przyczyny słyze od róznych ginów,że to może byc blokada psychivczna.
    Wzięłam to sobie do serca i poszłąm do poleconej pani psycholog z nastawieniem,że co ona może mi pomóc...
    Zdziwiłam się pozytywnie.Powoli zaczynałam odkrywać,ze chyba mam blokade...Poleciłam mi lekturę książki pt:"opowięsci terapeutyczne o niepłodności" BOGDY PAWELEC. Czytając historie kobiet, zaczynałam odkrywać, gdzie może być przyczyna.
    Wiele blokad wiąże się z przezyciami z dzieciństwa-które niby niepozorne,mają wpływ na dalsze nasze życie i podejście do macierzyństwa. Obecnie jestem w trakcie terapii, kolejna za tydzień, nie mogę więc na dzień dzisiejszy stwierdzić, czy mi ona pomoże, czy nie.Wiem tyle,że przez te 3 lata starań, moje podejcie do macierzyństwa nie było odpowiednie.Chyba mogę stwierdzić,że było nawet niedojrzałe.
    Co do psychologow, to chyba lepiesj wybrać się do kogoś kto ma doświadczenie w psychoterapii.Zainteresowanym mogę polecić psychot.Z lublina.Niedrogo-50 zł/60 min, a bardzo miło i fachowo
    Wiem,że w Krakowie Bogda Pawelec prowadzi terapie przeznaczone dla kobiet mających problem z zajściem w ciążę.Dla osób spoza Krakowa, także przez Skype. 45 minutowa sesja kosztuje 200 zł, to trochę dużo biorąc pod uwagę,że dla rozwiązania problemu potrzeba kilku spotkań.:shamed:
    •  
      CommentAuthoraniasz
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    adaja78: [/quote][quote=adaja78]


    Adejo, wydaje mi się,ze dziecka nie mozna traktować, jak lekarstwa na jakieś problemy w związku.Jak się pojawi, to wszytsko się zmieni-trochę podobnie jak "jak się ożeni to się odmieni" ja też podobnie myslałam i bez skutku.Chyba warto lepiej wcześniej uporządkować swoje relacje z M. Polecam lekture tej ksiązeczki
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    :flowers:
    --
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    ........znaczy, ze jak.....ze jestem jakas niezrownowazona psychicznie i nie powinnam marzyc o dziecku? Po 8 latach zwiazku niepowinnismy myslec ze dzidzius nas wzmocni? To kiedy mozna? to jakas paranoja! Nigdy nie myslalam o dziecku jak o lekarstwie!Poprostu chcialam byc mamusia dla mojego skarba.Jedyne co moglabym robic zle, to to ze moge za bardzo kochac.Tu chodzi o spelnienie sie jako kobieta i Ty powinnas o tym wiedziec najlepiej Aniu.
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    Aniaszku dzieki ze tu zajrzalas bo wydaje mi sie ze Twoja wypowiedz moze zmienic punkt widzenia wielu osob

    Adaja chyba zle odczytujesz intencje AniSz... sama piszesz W moim zwiazku nie dziej sie dobrze a dziecko to nie jest panaceum na problemy w zwiazku i najpierw wydaje mi sie ze trzeba wszystyko rozwiazac a pozniej maluch sam przyjdzie jak mina nerwy i stres... czasami mam wrazenie ze to dziecko wybiera sobie odpowiednia pore a nie my :wink:
    •  
      CommentAuthoraniasz
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    adajo, ja nic takiego nie napisałem,że jesteś niezrównoważnona psychicznie i,że nie powinnaś marzyć o dziecku.
    Żle odczytałas moje intencje-chyba nie jestesmy po to, by siebie wzajemnie krytykować, ale wspierac i podpowiadać, jak znależć roziwązanie.Bo może własnie warto poszukać przyczyn psychologicznych, jezli nie ma żadnych przeciwskazań medycznych do tego, bys mogła zostać mamą.

    Aniu M dokładnie miałam na mysli to, co napisałaś.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    Jako mama, mogę powiedzieć jedno: dziecko może być wyłącznie darem. Nie możemy nigdy oczekiwać, ze spełni nasze oczekiwania, zamierzenia, marzenia, bo to brak akceptacji, a nie miłość.
    Adaja, dziewczyny po prostu dzielą sie tym co myślą. Nikt tu nie ma intencji atakowania czy oceniania.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    przepraszam, wiem, ze wszyscy probuja tu sobie pomagac.Dziekuje, ale chyba ogarnia mnie czasem bezsilnosc.Przepraszam, przyznaje, niepotrzebnie sie zdenerwowalam.AniaM ma racje: "to dziecko wybiera sobie moment przyjscia, a nie my".Od kiedy tu trafilam(piatek) to mam 1000 000 mysli w glowie.Duzo mysle, a po nocach śnia mi sie wykresy, termometry itp.Tak tak, to dziecko wybierze sobie odpowiedni moment.A moze wiosenka mu sie spodoba?Zobaczymy.Zycze wszystkim duuuuuzo szczescia, a ja pewnie dalej bede myslala o wszystkich tych rozmowach.I dobrze :)
    --
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    dholubecka kto zapali mi światelko w glowie?Czym mam sie kierowac w wyborze odpowiedniego specjalisty?
    --
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 17th 2008
     permalink
    chce byc modra i przedewszystkim SPOKOJNA mama kiedy dzidzio moze upodoba sobie moment wiosny ;)
    --
    •  
      CommentAuthorBasiunia
    • CommentTimeFeb 18th 2008
     permalink
    To trudne, podobno szczególnie dla M. Ale jeśli jesteście we dwoje -pomyślcie może o zaryzykowaniu obdarowania prostą miłością obecności dziecka, które 'nie ma' rodziców...
    Nic nie oczekując, żadnego odblokowania, zamykając ten temat. Można wyrażę się: pokombinować, poprzebierać, poszukać jak najmłodszego dzidziusia albo takiego, które podrosło i jest w jako-takiej normie (bo jak może ją mieć będąc porzucone...?). A wtedy okaże się, że naprawdę jesteście zdrowi... Może nawet zdrowi w płodności...?
    Nie wiem, czy mogę nakręcać temat i myśli w kierunku poczęcia. Para znajomych z dostępem do medycyny bardzo dobrym starała się kilka lat... Wystarali się... w czasie, gdy proces adopcyjny już trwał... Inna para adoptowała, nie wystarała się... Adoptowany paromiesięczny chłopiec widziałam i słyszałam, że okazał się trudnym, bardzo pobudliwym dzieckiem. Myślę, że jest im niełatwo... I jeszcze jeden lekarz z żoną - dwie adopcje. W czasie dorastania syna -sprawy z prawem karnym, potem przeprowadzili się... Życie poczęte osobiście - to też jednak niewiadoma i ryzyko.... 3mcie się!!!
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/k0kdj44jl7rocszk.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeFeb 18th 2008
     permalink
    jest wiele znakow zapytania...
    --
    •  
      CommentAuthoraniasz
    • CommentTimeFeb 19th 2008
     permalink
    ja też słyszałam o kilku parach, którym udało się "zajść"w ciążę w trakcie procesu adopcyjnego...tylko tak naprawdę,żeby starać się o adopcję-trzeba tego chcieć, byc pewnym,ze ma się takie pokłady uczyć , by obdarzyć milością niechchiane dziecko.Nie można adopcji rozwarzać pod kątem pomocy nam w odblokowaniu.To adopcja ma pomóc dziecku i nam stworzyć rodzinę.Nie wyobrażam sobie wychodzenia z załorzenia,że jak zacznę adopcję, to za kilka miesięcy zajdę w ciążę i wtedy zrezygnuję...Nie da sie przechytrzyć swojej psychiki...Adopcja pomogła w odblokowaniu-ale nie jest to reguła.
    tyle, bo zbaczmy z wątku a zdaje się,że wątek o adopcji już jest.:shamed:
    •  
      CommentAuthorMimika
    • CommentTimeFeb 19th 2008
     permalink
    Aniasz zgadzam się z tobą.

    Mam przypadek w mojej dalszej rodzinie - już gdzies o tym pisałam - że małżeństwo długo nie mogło doczekać się dzidziusia i po różnych opcjach zdecydowali się na in vitro. Dzidziuś się urodził, a wkrótce potem kobietka zaszła zupełnie naturalnie w ciążę. Obecnie są szczęśliwymi rodzicami dwójeczki.
    •  
      CommentAuthoraniasz
    • CommentTimeFeb 24th 2008
     permalink
    nikt nie ma blokady????co nic nie piszecie-ujawiać się wszytskie zablokowane uzytkownuiczki 28 dni!!!!!!!!!!:shocked::shocked::shocked::shocked:
    •  
      CommentAuthorISABELKA
    • CommentTimeFeb 24th 2008
     permalink
    aniasz,chetnie zakupie ksiazkie o ktorej wczesniej byla mowa....
    ja jakos tak nie bardzo mogie uwierzyc w blokade psychiczna....przynajmniej z mojego punktu widzenia,jedno dziecko juz mamy...zaplanowane bo bardzo chcielismy byc rodzicami,po latach znowu zapragnelismy...i udalo sie w drugim cyklu...ale na krotko,po 2m-ach znowu proba i znowu placz....inal rok i nic!!! zapisalismy sie do Kl.nieplodnosci i zobaczymy.....jestem w trakcie dalszych badan i wtedy jak juz bede miala czarne na bialym,i potwierdzenie ze jest ok....przyznam ze jednak istnieje blokada psychczna,poki co mysle,ze u mnie to nie blokada...czas pokaze
    Pozdrawiam
    -- http://tickers.baby-gaga.com/p/dev052pr___.png
    •  
      CommentAuthoradaja78
    • CommentTimeJun 8th 2008
     permalink
    hej mineło kupe czasu kiedy tu ostatnio bylam. Trafilam tu w lutym i przyznam, ze w nie najlepszym stanie psychicznym. Myslalam ze jestem sama ze swoimi problemami i najbiedniejsza na swiecie. Teraz wszystko sie zmienilo. Dzieki 28dni, zmienilam swoje podejscie na lepsze. polecam i pozdrawiam :):bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorkaty222
    • CommentTimeJun 8th 2008
     permalink
    Jeśli chodzi o psychikę, to najmniej zbadany obszar człowieka. Ma więcej do czynienia niż nam się wydaje.
    Grunt to pozytywne nastawienie.
    -- mama dwóch łobuziaków :)
    • CommentAuthorSuniva
    • CommentTimeSep 23rd 2008
     permalink
    Późno trafiłam na watek, ale skorzystam i dodam 2 grosze z drugiej strony - ze strony psychologa - psychoterapeuty. Przede wszystkim terapia nie jest alternatywą dla medycznych sposobów leczenia niepłodności, stąd jej podjęcie ma sens dopiero, gdy wszelkie badania wykluczyły przyczyny fizjologiczne. Jeśli na tym poziomie sa jakieś powody do niepokoju, absolutnie należy zająć się problemem od strony fizjologicznej. Jednak w nielicznych przypadkach lekarze nie stwierdzają obiektywnych przeszkód w zajściu w ciążę, a upragnionego dzidziusia wciąż nie ma i wtedy warto się zainteresować psychoterapią. Nie pod kątem "wyluzowania się". Nie wierzę w "luzującą się" zdeterminowaną kobietę od lat czekająca na dziecko. Warto natomiast przyjrzeć się, wraz z doświadczonym terapeutą, naszym przekonaniom związanym z macierzyństwem, wyobrażeniom siebie w roli matki, jakości naszego związku, naszej relacji z naszą matką (tak tak, nawet to może mieć znaczenie) Zmiana naszego myślenia w tych obszarach może zmniejszyć poziom napięcia i lęku, który, często nieświadomie, towarzyszy osobom planującym macierzyństwo. To właśnie napięcie i lęk a właściwie to to, co leży u ich podłoża, stanowią tą magiczną "blokadę psychiczną". Watro jednak uważnie dobrać psychoterapeutę, ponieważ nie wszyscy psycholodzy są przygotowani do podejmowania takiej tematyki.
    • CommentAuthorbulinka23
    • CommentTimeOct 13th 2008
     permalink
    a to nie jest takie proste pokonac ta blokade ja mieszkasz za granica w jednym domu z inna dziewczyna w ciazy i jeszcze jedna co ma dziecko, co wyjdziesz na miasto kobieta w ciazy a ty nie. Staramy sie o dziecko juz 5 raz. Czym mam zajac mysli, prace mam taka ze mysle tylko o dziecku, w domu stres (ale to dluga historia). Cala rodzina w Polsce a tu nie ma jak sie rozerwac, do kina nie pojde bo nic nie rozumie, maz pracuje przez 12 godzin, i nie ma wogole czy zajac mysli.
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeNov 5th 2011
     permalink
    Znów przyszło mi odświeżyć tę dyskusję sprzed lat. Sądzę, że ja też mam blokadę. 4 lata na marne, a dziecka jak nie było, tak nie ma. Nie ma też jasnej przyczyny zdrowotnej,a jedynie spekulacje lekarskie, jeśli nic ciekawszego nie przychodzi do głowy... Wypisałam sobie nawet ewentualne powody tej niemożności, ale nie wiem, jak mam się zabrać za rozwiązywanie problemów... Jakie macie doświadczenia??
  1.  permalink
    To może się przydać. Warsztaty zaczynają się w najbliższy poniedziałek.

    "PROKREAKCA" - warsztaty dla kobiet
    walczących o ciążę

    Jeśli bezskutecznie starasz się o dziecko.
    Jeśli problem z zajściem w ciążę zaczął destrukcyjnie wpływać na Twoją psychikę.
    Jeśli chcesz odnaleźć pokłady utraconej energii i poczuć się znowu silna.
    Jeśli chcesz sobie pomóc w staraniach o dziecko.

    TE WARSZTATY SĄ DLA CIEBIE.

    Program warsztatów składa się z 5 półtora-godzinnych spotkań. Każde z nich poświęcone jest innemu aspektowi starań o dziecko:

    moje starania – przeszłość, teraźniejszość, przyszłość
    mój stres
    mój związek
    moje sposoby radzenia sobie z sytuacją
    moje potrzeby i sposoby ich realizacji

    Dzięki uczestnictwu w warsztatach:

    nauczysz się radzić sobie z różnymi rodzajami stresu i z różnorodnymi emocjami
    dopasujemy techniki identyfikowania trudności oraz metody radzenia sobie z nimi do Twojej indywidualnej sytuacji i możliwości
    pomożemy Ci przezwyciężać trudności w związku
    nauczysz się lepiej komunikować ze swoim partnerem
    dowiesz się jak radzić sobie z zewnętrznymi naciskami oraz wewnętrznymi „powinnościami”
    poznasz siebie lepiej i zbudujesz poczucie własnej wartości w sytuacji silnego obciążenia

    Praca w grupie pozwoli Ci spotkać kobiety znajdujące się w takiej samej lub podobnej sytuacji. Przekonasz się, że uczucia, rozterki i wątpliwości Tobą targające są zupełnie naturalne i dotyczą każdej kobiety walczącej o ciążę. Grupa jest źródłem olbrzymiego wsparcia i stanowi zastrzyk dużej dawki energii.

    Organizacja

    Prowadzenie: Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog, psychoterapeuta

    Gdzie: FertiMedica Centrum Wspierania Płodności Sp. z o.o., ul. Emilii Plater 25 lok. 4, 00-686 Warszawa

    Kiedy: poniedziałki w godz. 18.00-19.30 (5 spotkań po 1,5 godz.)

    Start zajęć: 13 luty 2012


    Zapisy i informacje: info@fertimedica.pl; tel kom. 604486333
    •  
      CommentAuthorAnderka
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Tylko szkoda, ze to Warszawa :(
    -- ,
    •  
      CommentAuthorOsinek
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Hej Dziewczyny ! Postanowiłam się wypowiedzieć ponieważ wydaje mi się, że podejście psychiczne ma ogromne znaczenie. Tylko, że bardzo ciężko jest nad tym panować. W okół dzieci, kobiety w ciąży, wózeczki z maluchami. Ja nie umiałam sobie z tym poradzić na początku. Ale może dlatego tak jak któraś z Was wcześniej pisała - nie wiedzieliśmy nic o swojej płodności z moim M. Próbowaliśmy na "chybił-trafił". To powodowało moje rozchwianie emocjonalne. Teraz już wiemy. Jesteśmy po podstawowych badaniach, a ja obserwuję siebie. To pozwala mi podejść do sprawy bardziej "racjonalnie" :) Z tym, że nigdy prze nigdy nie będę podporządkowywać życia i moich kontaktów z mężem pod "te dni".

    Ale prawda jest taka, że też znam pary które dzieci mieć nie mogły - adoptowały. I bum ! nagle swoje naturalnie poczęte mają :) Dlatego wierzmy ! :)
    --
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeApr 6th 2012 zmieniony
     permalink
    Tak, też o tym słyszałam. Ale do adopcji naprawdę trzeba dojrzeć, bo to zupełnie innego rodzaju rodzicielstwo. Takie decyzje nie zapadają szybko. Tymczasem co robić, zanim ewentualnie podejmie się ten krok? Mnie stresują nawet wizyty u lekarza, bo przypominają mi o tym, czego wciąż jeszcze nie mam. I jak tu mówić o luzie, braku stresu, który przecież ma taki zbawienny wpływ? Wydaje mi się, że nie pozostaje nic innego, jak w pewnym momencie odpuścić sobie presję, pogodzić się z sytuacją na dziś (może nie na zawsze) i leczyć się dalej, ale dla zdrowia, a nie dziecka...A jeśli ma się pojawić, to na pewno się pojawi w odpowiednim dla siebie momencie :)

    P.S. Ważna jest też zmiana diety na zdrową i aktywność fizyczna (nawet umiarkowana). Wraz z tym poziom zadowolenia rośnie, bo i samopoczucie dobre.
    •  
      CommentAuthorAnderka
    • CommentTimeApr 6th 2012 zmieniony
     permalink
    Dla mnie to wogóle jest nie do ogarnięcia. Zdrowa para, przebadana wzdłuż i wszerz, żadnych zdiagnozowanych problemów, które mogłyby wpłynąc na niepłodność, okazy zdrowia a jednak..... nic nie wychodzi..... Ja osobiście wierze w tzw blokadę psychiczną. Ostatnio nawet dowiedziałam sie od jednej z moich koleżanek, ze za ,,ta blokadę" może byc odpowiedzialny hormon CRH, który jest spowinowacony w pewnym stopniu z prolaktyna . Po lekturach odnośnie tego hormonu mój medyczny umysł :wink: doszedł do wniosku, ze cos w tym jest.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Anderka, a możesz coś więcej o tym hormonie napisać??
    •  
      CommentAuthorAnderka
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    NA razie znalazłam tyle i zapozyczyłam ze strony
    ,,Kortykoliberyna (CRH) to syntezowany w podwzgórzu hormon wpływający na uwalnianie kortykotropiny. W codziennym życiu bierze udział w regulowaniu reakcji organizmu na stres, lecz jego stężenie w organizmie jest bardzo małe. U kobiet w ciąży, CRH syntezowane jest również przez łożysko.

    Odkrycie w 1981 roku kortykoliberyny, głównego mediatora stresu, przyczyniło się do nowego rozumienia roli CRH w odpowiedzi organizmu na zadziałanie czynnika stresowego. Kortykoliberyna, 41-aminokwasowy peptyd syntetyzowany w podwzgórzu, odgrywa główną rolę w integrowaniu neuroendokrynnej, behawioralnej, autonomicznej i immunologicznej odpowiedzi na stres. Kortykoliberyna wpływa na układ sercowo-naczyniowy, rozszerzając naczynia wieńcowe i wykazując działanie inotropowo dodatnie, zaburza proces snu, pobudza termogenezę, wyzwala różne reakcje behawioralne, między innymi reakcje lękowe, wpływa na proces uczenia się, odgrywa rolę w czynnościach motorycznych, w reprodukcji, wpływa również na procesy prozapalne, jak i przeciwzapalne, a także reguluje proces łaknienia. Podanie CRH do ośrodkowego układu nerwowego powoduje zahamowanie łaknienia oraz wyzwala reakcje związane ze stresem, stymulując współczulny układ nerwowy (zwiększenie wydzielania adrenaliny, noradrenaliny, glukozy, przyspieszenie czynności serca, podwyższenie ciśnienia tętniczego). Ponadto aktywuje zachowania związane z lękiem oraz hamuje aktywność lokomotoryczną, nasilając zachowania perseweracyjne, polegające na bezcelowym powtarzaniu czynności ruchowych (stereotypy ruchowe, sztywność działania)."

    Treść doklejona: 06.04.12 12:37
    Zapozyczyłam również z artykułu...

    ,,Płodność kobiety regulowana jest w subtelny i bardzo precyzyjny sposób, poprzez podwzgórze i przysadkę mózgową. W optymalnych warunkach współpraca miedzy nimi przebiega bez zakłóceń i hormonalny sygnał przekazywany do układu rozrodczego prawidłowo reguluje cykl menstruacyjny. Jednakże system tej jest bardzo wrażliwy na działanie różnych czynników zewnętrznych, zwłaszcza stresogennych[11].

    Rola stresu w zaburzeniach płodności została już udokumentowana naukowo. Produkowane pod wpływem stresu endorfiny (tzw. hormony szczęścia) mają negatywny wpływ na produkcję hormonu luteinizującego LH oraz innych hormonów nadzorujących pracę jajnika i wywołujących owulację, a to wszystko zaburza płodność. Na dodatek wzrost poziomu endorfin powoduje nadmierną produkcję prolaktyn, a z kolei ich wysoki poziom powoduje cykle bezowulacyjne i niedobór ciałka żółtego, które jest odpowiedzialne za przygotowanie organizmu kobiety do ciąży i zagnieżdżenie zarodka. Ponadto w stanie stresu w większej ilości produkowany jest hormon o nazwie kortykoliberyna, który hamuje wydzielanie przez przysadkę gonadotropin kontrolujących cykl, sterujących płodnością i stymulujących owulację[12].

    Warto powiedzieć jeszcze kilka słów o źródłach stresu. Mogą nim być nie tylko praca zawodowa, ale także zbyt silne pragnienie posiadania dziecka. Małżonkowie tak bardzo pragną dziecka, że żyją w nieustannym stresie. Trudności z zajściem w ciążę ten stres tylko pogłębia. Znane są przypadki, gdy po latach prób małżonkowie się poddają, a krótko po tym, niespodziewanie kobieta zachodzi w ciążę[13].

    Stres wpływa również na płodność u mężczyzn. Przewlekłe stany stresu są powodem problemów z popędem płciowym, erekcją i jakością nasienia. W przypadku mężczyzn źródłami stresu oprócz wspomnianej już pracy zawodowej mogą być różnego rodzaju lęki np. przed odrzuceniem, kompromitacją jako kochanek itp. Spada wtedy poczucie ich własnej wartości, pojawiają się obawy porównywania z innymi mężczyznami[14] itd. Mężczyzna zamyka się w sobie, ucieka od bliskości. Sam zestresowany pogrąża także partnerkę. Dlatego w takich stanach stresowych u mężczyzny bardzo ważną rolę pełni żona. Powinna być wyrozumiała, ochraniająca i mobilizująca. Jej wyczucie, takt i miłość mogą bardzo pomóc[15].
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeApr 6th 2012 zmieniony
     permalink
    Wniosek taki, że kortykoliberyna to co innego niż kortyzol (też hormon stresu). Kiedy się to bada, obojętnie?
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Ciekawy tekst Anderko, na pewno daje do myślenia. Ja tylko zaczęłam zastanawiać się, jakie są najskuteczniejsze sposoby walki z tym stresem. Terapia psychologiczna, joga, medytacje, ćwiczenia oddechu itp., wszystko to wiem, ale jakoś ten wewnętrzny niepokój wciąż mi towarzyszy. Kiedy kolejny cykl kończy się niepowodzeniem w podświadomości automatycznie zapala się czerwona lampeczka wysyłająca sygnał 'Chyba coś jest nie tak !'. Jak zapobiec jej "zapaleniu" ? Jak znaleźć sposób skutecznego "wrzucenia na luz" ? Czy w ogóle ktoś zna odpowiedź ?
    --
    •  
      CommentAuthorAnderka
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Marble... doskonale wiem o czym piszesz. JA drugi cykl wmawiam sobie, ze jestem na luzie, nie mysle itd itp ale prawda jest taka, ze z tego natłoku luzackich zachowań cały czas wyłaniają się musli nakręcające moja psychikę ( cały czas sobie temu zaprzeczam ale niestety). Cykl luzacki rzekomo, końcówka cyklu, wiem juz , ze bedzie kolejny cykl a ja cały czas nieświadomie wyszukuje rzeczy, które miały by temu zaprzeczyć, że jutro będzie @. Sama szukam na to sposobu ale póki co nie znalazłam.... Luzacki rzekomo cykl, w którym podobno nie zawracam sobie głowy staraniami a nie wytrzymam by nie sprawdzic tempki czy szyjki. Ale efekt zaprzeczenia u mnie jest cały czas :wink:
    Nie umiem wyluzowac chyba.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Dokładnie jest tak, jak piszesz.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Dziewczyny, właśnie co mnie denerwuje, to to, co napisała Anderka. Bo żeby uniknąć tego typu rozterek wypadało by tego dziecka nie chcieć (w sensie że go nie planować). Po prostu współżyć i nie zastanawiać się nad konsekwencjami. Ale to jest niewykonalne. Bo jak już przychodzi czas na dziecko, stabilizacja finansowa i emocjonalna zapewniona, następnie pada decyzja "chcemy dziecko", a my mamy sobie wmawiać "nie, nie, nie planujmy, haha, cieszmy się, haha, o co chodziło? jakieś dziecko?" itd. Bezsensu, przecież wiadomo, że się wyczekuje tego dziecka.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    bo wg mnie ta blokada psychiczna musi zostać usunięta przez COŚ
    a nie przez nas same
    same nigdy na luz tak do końca chyba nie wrzucimy starając się...

    u mnie zadziałały słowa doktora, że nam się naturalnie nie uda oraz wykupiony zastrzyk leżący w lodówce i czekający na I dzień okresu, żebym go wziąść mogła i rozpocząć długie i ciężkie leczenie
    i się nie doczekałam bo wlaśnie wtedy, parę dni po słowach lekarza, które mi całą nadzieję odebrały, zaszłam w ciążę....


    u mojej koleżanki zadziałała utrata pracy
    postanowili z mężem się od tamtej pory nie starać ze wzg na syt finansową ale zapomnieli się jeszcze te 2,3 razy
    i właśnie wtedy zaszła
    po 3 latach



    także to chyba o to chodzi a nie o to, że sobie będziemy wmawiały, ze jest luz i nie ma ciśnienia bo ono i tak będzie cały czas....
    podświadomie ale jednak
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    Jedna z moich kolezanek takze uslyszala slowa od lekarza, ze nie bedzie miec dziecka. dwa miesiace pozniej byla w ciazy. Jej corka ma teraz 6 lat:)
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 6th 2012
     permalink
    ja też nie rozumiem
    i szczerze nigdy w tą blokadę nie wierzyłam
    aż się na własnej skórze przekonałam i uwierzyłam
    no chyba, że u nas to był po prostu zbieg okoliczności i gdyby nie ta informacja od lekarza, która sprawiła że na prawdę przestałam myśleć o owulacji, temp itd, to i tak bym wtedy zaszła ?
    tego się nigdy nie dowiemy...
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeApr 7th 2012
     permalink
    Niestety, nie wszystkie rzeczy, ktore sie dzieja sa dla nas zrozumiale...
    Mam jeszcze jednych znajomych z pracy, ktorzy starali sie o dziecko ok.7-8lat(oboje zdrowi, przebadani wzdluz i wszerz, lekarze sami nie wiedzieli, czemu nie moga zaskoczyc) i rozpoczeli juz procedure podejscia do in vitro i ..zaszla w ciaze naturalna. W zeszlym roku urodzila coreczke.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 7th 2012
     permalink
    Taki głupi mechanizm - im bardziej się staramy, tym bardziej nie wychodzi. Ja słyszałam, że kortyzol też jest ważnym hormonem, podobnie jak prolaktyna - za dużo stresu i bum, są problemy...
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeApr 7th 2012
     permalink
    Ale powiem wam, że historie o tym ciążach tuż po rozpoczęciu procedury adopcyjnej nie przekonują mnie nadto. Bo to jest jakiś promil przypadków. Ogromna większość zakańcza procedurę adopcyjną sukcesem a mimo to dzieci naturalnych nie doczekują. No chyba że są jakieś wiarygodne statystyki, które przeczą temu co napisałam.
    Ja jestem w stanie uwierzyć, że to stres i nadmierne skupianie się nad tym, co działa na zasadzie, nawlekania igły z nitką - ciężko to zrobić, jak się próbuje na siłę.
    Następna rzecz, to taka, że ile jest par współżyjących bez antykoncepcji, na zasadzie "co będzie to będzie" i dziecko też pojawia się nieprędko..

    Treść doklejona: 07.04.12 11:29
    Albo działa to na takiej zasadzie (na moim przykładzie): nie raz mi się zdarza, że wiem, że np. za 2 tygodnie mam ważną imprezę, i myślę sobie że muszę się dobrze czuć, żeby się dobrze bawić, mieć dobry nastrój itd. I całe dwa tygodnie myślę, żeby tylko nie dostać migreny jakieś. I co? Akurat w dzień imprezy czuję się do bani. Już mi się to parę razy przytrafiło. Zero wytłumaczenia :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeApr 7th 2012 zmieniony
     permalink
    Tego nie da się chyba racjonalnie wytłumaczyć. I powiem szczerze, że nie wierzę w zdolności psychologa. Człowiek sam musi znaleźć sposób na swoje emocje, poukładać swoje życie wewnętrzne, rozliczyć się ze sobą. Tylko to daje szansę na równowagę wewnętrzną. Mnie się udało zdystansować i mam nadzieję, że raz na zawsze.
    A co z ciążami po 11-13 latach od ślubu? Ano wtedy się pojawiły, kiedy ludzie ci mieli inne sprawy na głowie lub stracili zupełnie nadzieję.
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeApr 7th 2012
     permalink
    Agatella: Ale powiem wam, że historie o tym ciążach tuż po rozpoczęciu procedury adopcyjnej nie przekonują mnie nadto.

    no to ja powiem tak - było nas na kursie 8 par, 2 doczekały sie swoich biologicznych dzieci :) ja po podjeciu decyzji,ze decydujemy sie na kolejna adopcje odstawiłam anty i zaczełam tu sie obserwowac, niby sie strajac , ale absolutnie nie wierzac w sukces, no i bach w październiku ciaza (niestety niedługo trwała, ale jednak była) cos w tym jest, chyba choc oczywiście nie zawsze. Jednak mysle,ze nasza psychika ma tu jednak dużo do gadania.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeApr 7th 2012
     permalink
    Hej, nie wszystkie, ale najczęściej adoptują te, które swoich nie mają. W sumie można adoptować, nie próbując się starać o własne. Ile ludzi, tyle pomysłów na życie. Moja koleżanka dawno temu powiedziała mi, że swoich dzieci mieć nie chce, bo się boi porodu i najwyżej będzie adopcja.
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeApr 7th 2012
     permalink
    Agatella: tyle że nie wszystkie pary, które chcą adoptować dzieci to te które ich same nie mogą mieć..

    ale 90% tak z takich czy innych przyczyn , albo nie moga zajsc w ciaze, albo ciaza stanowi ryzyko dla organizmu kobiety. Przynajmniej w moim adopcyjnym otoczeniu tak jest.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeApr 22nd 2012
     permalink
    To jak to jest z tą blokadą? Same sobie poradzimy czy tylko z udziałem psychologa??
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.