Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 25th 2007
     permalink
    Ja tam rozumiem, co Irja ma na myśli - choć co do zasady, niezależnie od tego czy w domu, czy w szpitalu, chciałabym mieć pana_wonkę koło siebie.
    Ale spotkałam się z takim podejściem niektórych kobiet - i np. moje nastawienie na ew. rodzenie w domu jest też jakąś tego pochodną - że chcą przeżyć to bez świadków, zmierzyć się z sobą w spokoju, że to jakiś taki zwierzęcy atawizm, żeby schować się do nory i wyjść, jak będzie po wszystkim. Coś w tym jest.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 25th 2007
     permalink
    Jestem za tym żeby faceta nie zmuszać na siłę do uczestnictwa w porodzie, ja byłam jako tako opanowana , ale MM był cały blady i oczy miał na wierzchu jak mi podłączyli kroplówkę ( poród wywoływany), kazałam mu jechać do pracy , bo patrząc na jego roztargnienie i przerażenie wiedziałam że w niczym mi nie pomoże, gdy przyjechał po południu , ja jeszcze nie urodziłam to wyglądał jeszce gorzej niż rano, resztę porodu przeczekał z teściową w poczekalni, nie wiem jak będzie przy drugim , ale do niczego go zmuszać nie będę , nalegając w stylu bo teraz taka moda rodzić razem
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeOct 25th 2007
     permalink
    Juz gdzieś pisałam, że mój M tez był niesamowicie przerażony ale po wszystkim opowiadał kumplom jaki był "bohaterski" i co musiał przetrzymać i teraz każdy z nich chce też sie sprawdzić :tooth:
    I ja też na początku nie chciałam obecności męża ale po wszystkim nie wyobrażam sobie, że mogłoby byc inaczej.
    • CommentAuthorLipenka
    • CommentTimeOct 25th 2007
     permalink
    poród w domu jest moim marzeniem, ale... szczerze mówiąc nie wiem czy ktokolwiek da mi pewność, że dziecko jest w idealnym stanie i będzie "książkowo". Mąż się na to raczej nie zgodzi a ja a siłę nie będę przekonywać. Trzy przeżyłam (trzeci z rudą, wstrętną położną) to i czwarty (jak się uda zajść) przeżyję. Moja koleżanka rodziła w swoim łóżku dwa razy i wszystko było ok. W ogóle nie pojechała do szpitala. Nie musiała tam się męczyć. Miała położną i lekarzy wynajętych, opłaconych. Poza tym nie było żadnych komplikacji. Drugie dziecko, córkę, rodziła w salonie w basenie, bo chciała w wodzie.
    Dlatego tak bym chciała w domu. Prawdopodobnie na zachciance się skończy a ja sama wyląduję w "moim" szpitalnym łóżku porodowym i znowu będę musiała przyjąć na siebie ataki położnej. "Fuj, obrzydliwe itd." To u nas, w Świeciu nad Wiłą, w małym, prowincjonalnym miasteczku cały czas normalne zachowanie.
    --
    • CommentAuthorewaroby
    • CommentTimeOct 25th 2007
     permalink
    a ja nie mam pojecia ,jaki bedzie mòj poròd,az jestem ciekawa,nawet nie wiem gdzie urodze... opowiem juz niedlugo...(wszyscy pracuja a ja czekam sama na bòle)...
    • CommentAuthorLipenka
    • CommentTimeOct 25th 2007
     permalink
    ewaroby, będzie dobrze, mało tego, to TY pierwsza będziesz wiedziała, że to TO :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 31st 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthortagusia
    • CommentTimeOct 31st 2007
     permalink
    Zuza ciekawy artykul...przeczytalam z zapartym tchem. Chcialabym miec tyle szczescia , oj bardzo bardzo :bigsmile:
    Historie z serii horrorow opowiedziala mi juz tesciowa... wiec ten przypadek to miod na moje serce :bigsmile:
    --
  1.  permalink
    ten artykuł był także w gazecie M jak Mama...ja też znam rózne opowieści o porodach po których ciarki mnie przechodza..ale zdaje mi sie ze niektóre kobiety troche sobie dodaja żeby było bardziej dramatycznie.W sumie teraz to juz mi najbardziej zalezy zeby dziecko było zdrowe i wszystko było ok a to ,że bedzie bolało to juz sie nastawiłam.
    ubranka dzieciece
    free glitter text and family website at FamilyLobby.com
    ślub, wesele
    --
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeOct 31st 2007
     permalink
    Moja koleżanka przy pierwszym dziecku poszła z babcią na zakupy w czasie skurczy, jak już nie dawała rady to pojechały do szpitala i za PÓŁ GODZINY urodziła synka :)
    --
    • CommentAuthorSiszka
    • CommentTimeOct 23rd 2011 zmieniony
     permalink
    Mam ogromną prośbę:)Jestem studentką położnictwa i właśnie piszę pracę dyplomową dot.wpływu obecności męża/partnera przy porodzie na relacje w rodzinie.
    Moja praca opiera się na ankietach wypełnianych przez kobiety które przynajmniej raz rodziły siłami natury,ankiet wypełnionych przez kobiety które rodziły same mam już dużo ale brakuje mi tych wypełnionych przez kobiety po porodzie rodzinnym.Dlatego jeśli jest tutaj taka Pani:)która rodziła z partnerem bardzo proszę o wypełnienie.
    Poniżej podałam link do ankiety w wersji skróconej (bo mogłam umieścić tylko 15 pytań) ale jakby ktoś był zainteresowany pełną ankietą (39 pytań) to podaje mojego maila :)

    sishka@orange.pl

    ANKIETA

    Z góry dzięki za pomoc:)
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeOct 23rd 2011
     permalink
    Wypełniłam :)
    --
    •  
      CommentAuthormarianna27
    • CommentTimeOct 23rd 2011
     permalink
    wypelnione i wyslane :)
    --
    •  
      CommentAuthorIfonka84
    • CommentTimeOct 24th 2011
     permalink
    Ja też wypełniłam :)
    •  
      CommentAuthorDannam
    • CommentTimeOct 24th 2011
     permalink
    Siszka jak skończysz badania napisz wyniki jeśli możesz i chcesz :) jestem bardzo ciekawa :)
    •  
      CommentAuthormorela1
    • CommentTimeNov 7th 2011
     permalink
    i ja wypełniłam :bigsmile:
    również jestem ciekawa wyników :wink:
    --
  2.  permalink
    rowniez wypelnilam :D
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Korzystając z otwartego już wątku chciałam się zapytać o poród rodzinny, tak ostatnio modny. Po dzisiejszej rozmowie z przyjaciółką zastanawiam się nad nim. Mam bardzo dobrą relację z mężem i wiem, że jeśli zażyczę sobie jego obecność przy porodzie to pewnie będzie i będzie mnie wspierał. Jednak sama nie jestem pewna czy tego chcę? Jak wiele kobiet rodzi samemu? Czy poród rodzinny wpłynął jakoś negatywnie na Wasze życie seksualne po? Jak mam być szczera to moje przemyślenie jest takie, że za dużo to mi mąż w trakcie porodu nie pomoże i wolałabym, żeby TA strefa kojarzyła mu się zupełnie inaczej niż z porodem;) Ale nie chcę również być jedyną kobietą na porodówce samą. No sama nie wiem co o tym myśleć. Kobiety, które mają taki poród za sobą, bądź też takie, które mają jakieś przemyślenia na ten temat, napiszcie proszę.
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeMar 12th 2012 zmieniony
     permalink
    Hanny tez mialam wielkie watpliwosci.. wsumie nadal mam... bo to chyba nic pieknego widziec cierpiaca zone, dziewczyne zwijajaca sie z bolu... spocona i wrzeszczaca....
    jednak chyba nie mam nic do gadania ....
    moj Antek juz zdecydowal... powiedzial, ze by sobie nie darowal jesli by nie mogl zobaczyc jak kobieta ktora kocha wydaje mu na swiat dziecko ktore pokochal 9miesiecy temu :) Chce brac "czynny" udzial w porodzie ! Zobaczyc pierwszy glowke, uslyszec pierwszy krzyk, odciaz pepowine.... choc sam nie jest pewien czy nie zemdleje z wrazenia :)))))
    --
    •  
      CommentAuthorJULITA1610
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Ja z mężem umówiłam się, że idzie ze mną co by mnie wspierać, wodę podać, twarz wytrzeć ale jeżeli w którymś momencie stwierdzi, że nie daje rady i sytuacja go przerośnie (wiadomo, że to słaba płeć ;) ) to zwyczajnie wyjdzie i nie będę mieć do niego żalu.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    No właśnie ja widzę, że mój nie ma takiego podejścia jak Antek nessie;) Widzę jak na filmach odwraca głowę w takim momencie (ja też nie mogę patrzeć na wychodzącą główkę). Wiem, że ani dla mnie ani dla niego nie będzie to jakieś cudowne przeżycie. Ja podchodzę do tego zadaniowo, a biedny mąż w czym mi pomoże? Myślę, że może ze mną być na początku, ale atrakcje typu krew, skrzepy, ewentualne wymioty wolałabym mu darować, bo gdybym była facetem to też wolałabym, by moja kobieta mi to odpuściła;)
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    nessie: bo to chyba nic pieknego widziec cierpiaca zone, dziewczyne zwijajaca sie z bolu... spocona i wrzeszczaca....


    lepiej widzieć, niż nią być:wink:

    Ja rodziłam z mężem i teraz też będę, chociaż nie wydaje mi się, żeby jego obecność w czymkolwiek mi pomogła. Po prostu uważam, że to NAM
    rodzi się dziecko i MY oboje powinniśmy przy tym być. Poza tym on do tej pory jest bardzo dumny z faktu przecięcia pępowiny i tego, że widział naszą córkę jako pierwszy.
    --
  3.  permalink
    rodzilam z Polowkiem i nie wyobrazam sobie ze tym razem mialoby byc inaczej...sama swiadomosc tego ze nie przechodze przez to sama byla dla mnie mega pomocna...czynnie uczestniczyl w calej akcji...pomagal jak potrafil...i przezywal chyba nawet bardziej niz ja...jeszcze dlugo po...w naszym wypadku wspolny porod umocnil nasz zwiazek i jakby przeniosl nasza relacje na wyzszy poziom...jakos tak inaczej na siebie od tego czasu patrzymy...napewno niczego miedzy nami nie zepsul...
    --
    •  
      CommentAuthorTres
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Nam ostatnio położna mówiła na SR, że w decydującym momencie i tak od tamtej strony stoi tylko personel i M. nie może się tam plątać:wink: Jego zadaniem jest stać przy głowie i poczuć na własnej dłoni, jaka to ciężka praca to rodzenie (stąd niezalecane zegarki i obrączki:bigsmile:). Ja się cieszę, że będę rodzić z Mężem, już nie tyle chodzi o jakąś pomoc, ale czysto egoistycznie chcę mieć kogoś bliskiego i znajomego przy sobie. No i w końcu to ma być NASZE dziecko - wprawdzie nie może być z nim tak jak ja przez te pierwsze 9 miesięcy, ale może przynajmniej być w pierwszych chwilach poza brzuszkiem.
    Nie jestem za zmuszaniem mężczyzn, jeśli mają poważne opory, ale nie przeceniałabym też ich delikatności;) M. powinien być przygotowany na to, że nie zawsze jestem piękna, młoda i zdrowa - są różne sytuacje w życiu i nie można cały czas bać się, że coś go może zrazić. Dodam, że na razie też nie myślę o porodzie jako o magicznej chwili - raczej traktuję go jako "zło konieczne", żeby potem cieszyć się naszym Maleństwem.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Nie, no mąż widział mnie w przeróżnych sytuacjach i zupełnie nie o to chodzi, ale dziś np koleżanka mi powiedziała, że niby nie, ale wg niej miało to wpływ na ich życie seksualne, że nie ma takiego żaru...
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeMar 12th 2012 zmieniony
     permalink
    Peppermill: lepiej widzieć, niż nią być

    e tam jakbym byla facetem zalowala bym, ze nie moge przezyc takiego cuda :)))

    Hanny ja mysle, ze najlepiej jest sie umowic tak jak napisala Julita...
    Jesli sytuacja go przerosnie, niech wyjdzie....

    Ps. Moj Antek ma doswiadczenie w odbieraniu porodow...... u kota!!!!
    Odcina sam pepowine a ja zamykam oczy, bo mnie to wszystko przeraza i obrzydza :D
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Eeee, no jak Antek taki wprawiony to szkoda mu odebrać przyjemność;)
    --
    •  
      CommentAuthorpsycho_patka
    • CommentTimeMar 12th 2012 zmieniony
     permalink
    Jego zadaniem jest stać przy głowie i poczuć na własnej dłoni, jaka to ciężka praca to rodzenie

    moj trzymal mi noge :)) ale ze akcja skonczyla sie na sali operacyjnej to musial sie przeniesc w gorne partie mojego ciala...siedzial obok na krzeselku, trzymajac mnie za reke i gadajac od rzeczy...:))
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    psycho_patka: ale ze akcja skonczyla sie na sali operacyjnej


    Ale przy cesarce to chyba obecność osób postronnych odpada?
    --
  4.  permalink
    Hanny
    w UK na przyklad partner moze z toba byc podczas cc.
    --
  5.  permalink
    W Polsce też, tyle że pewnie nie we wszystkich szpitalach
    --
  6.  permalink
    w UK na przyklad partner moze z toba byc podczas cc

    dokladnie...u nas zakonczylo sie uzyciem proznociagu...
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012 zmieniony
     permalink
    A tego to nie wiedziałam Matylda dzięki, no ale podczas cc to chyba tylko dla prawdziwych twardzieli;) No i w tym przypadku to już w ogóle nie pomoże;)

    No to u nas nie można. Jezus, a co to jest ten próżnociąg? Brzmi groźnie, ciekawe czy wujek google go zna;)
    --
  7.  permalink
    moim zdaniem pomoze...wsparcie psychiczne i swiadomosc posiadania bliskiej osoby obok jest dla mnie meeeega pomoca...no ale kazy jest inny :) to tylko moja opinia
    --
  8.  permalink
    "no ale podczas cc to chyba tylko dla prawdziwych twardzieli;)

    Jeszcze nie wiem tego na wlasnej skorze ale z programu ktory namietnie ogladam i uwielbiam 'One born every minute' wnioskuje ze rola partnera przy cc sprowadza sie do siedzenia na krzesle na wysokosci glowy rodzacej, trzymania za reke i szeptania milych slow. ogolnie to wszytsko jest zasloniete, jakby parawanem, wiec partner jak i rodzaca nic nie widza.
    ale tak jak pisze, to czysta teoria z programu dokumentalnego (wysmienitego, polecam!!)
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    psycho_patka: wsparcie psychiczne i swiadomosc posiadania bliskiej osoby obok


    o tym akurat jeszcze nie myślałam, chyba wypiszę sobie wszystkie za i przeciw;)
    --
    • CommentAuthorpaulinka84
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Dla mnie obecność męża była nie zastąpiona, był przy pierwszym porodze cc, siedział obok mnie i jako pierwszy dostał synka na ręce. Był również przy drugim naturalnym porodzie i będzie przy trzecim. Niczego to między nami nie zmieniło, a nawet myślę, że pogłębiło więzi.
    •  
      CommentAuthormarta_885
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Ja również rodziłam z mężem i nie wyobrażam sobie, że mogłoby go wtedy nie być... oczywiście nie namawiałam go, chciałam żeby to była tylko jego decyzja. Stwierdził, że bardziej będzie się stresował na jeśli miałby czekać poza salą i woli być przy mnie. Bardzo mnie wspierał, bo nie miałam łatwego porodu i oczywiście bałam się, że po tym będzie się brzydził mnie, ale jest inaczej nawet lepiej!
    --
    •  
      CommentAuthorsliwson
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Ja sobie nie wyobrażam porodu bez męża. Miałam wątpliwości ale bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się na poród rodzinny.
    Psychicznie był dla mnie ogromną podporą a sama świadomość, że jest obok dawała mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Poza tym na maksa nas to zbliżyło. Jak Tymo pojawił się na świecie, czas jakby stanął w miejscu i byliśmy tylko my. Tylko nasza trójka. To był w naszym przypadku taki krok w nowe życie, moment powstania naszej rodziny:)
    NA tamtą chwilę miałam poczucie, że bez niego nie dałabym rady.
    Jak teraz o tym myślę, to wiem, że był nieodłączną częścią tego co tam się działo. Częścią cudu:)

    Niestety jeśli decydujecie się na wspólny poród, nie ma co się łudzić, że facet będzie stać za głową i nic nie zobaczy. Też miałam o tym takie piękne wyobrażenie. W rzeczywistości mąż stał obok i podczas skurczy partych podtrzymywał moją nogę. Widział wszystko.
    Nie zmienia to faktu, że w naszym życiu intymnym i relacjach łóżkowych nic się nie zmieniło a jeżeli już coś, to na lepsze:)
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    Ja rowniez rodzilam z mezem. Pierwszy porod zakonczyl sie cc, ale maz byl ze mna calutki czas na porodowce i potem na sali operacyjnej. Siedzial przy mojej glowie. Przecinal pepowine i pierwszy trzymal mala. Drugi porod tez byl przy mnie kilka godzin, znow zakonczony cc, lecz tym razem nie mogl byc na sali operacyjnej, gdyz mialam narkoze. takze pierwszy trzymal malutka. Ja w tym czasie sie wybudzalam. Nie wyobrazam sobie, zebym byla wtedy sama. Jakos przy Nim mniej sie balam.
    Jak raz trafilam do szpitala ze skurczami i myslalam, ze juz sie porod zaczal (a to byly przepowiadajace takie silne, ktore po kilku godzinach sie cofnely), to wlasnie meza ze mna nie bylo i wtedy strasznie sie bala, tak bardzo nie chcialam byc tam sama. Ale na szczescie corcia sie namyslila i postanowila jeszcze poczekac na tate :wink:
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeMar 12th 2012 zmieniony
     permalink
    Też rodziłam z mężem,nie wyobrażam sobie innej opcji. Mąż sprawdził się na całej linii. Wiem, że się bał, ale chciał. Powiedział, że największy stres miał gdy już znalazłam się na oddziale, ja na łóżku, on na fotelu obok, skurcze powoli się rozkręcają i teraz czekamy na wielkie bum :surprised: Potem powiedział, że akcja tak powoli narastała, ze wszytko po kolei po prostu się działo, aż do urodzenia się małej. Przy samym porodzie stał przy mojej głowie i podtrzymywał ją przy parciu, pamiętam jak mówił coś, nie pamiętam co, co miało mi dodać sił. I dodało, choć nie wiem co mówił, pamiętam poczucie bezpieczeństwa, wiedziałam, że ze mną jest ktoś kto naprawdę mnie kocha a nie tylko personel medyczny(nawet najlepsza położna to tylko personel).
    Gdy mnie zszywali mąż za poradą położnej ze SR poszedł pilnować córeczki, pamiętam, że gdy wrócił miał czerwone oczy.
    Do końca nie wiedział czy będzie chciał przeciąć pępowinę, a ja mu to pozostawiałam. Najbardziej naturalną i konsekwentną rzeczą po urodzeniu się małej było to, że to właśnie on przeciął pępowinę. Do tej pory potrafi żywo opowiadać jakiego była koloru i że była twarda jak gumowa rurka. Przeżył to, tak naprawdę. Teraz maż córcią wspaniały kontakt, to jego oczko w głowie.
    Na naszą relację wspólny poród wpłynął bardzo pozytywnie, kochamy się i ufamy sobie bardziej niż kiedykolwiek. Wiem, że jeśli widział mnie taką otwartą, jak przy porodzie(nie chodzi mi o stan fizyczny a psychiczny) to zna mnie tak, jak nikt inny.
    -- [*]
  9.  permalink
    Wiem, że jeśli widział mnie taką otwartą, jak przy porodzie(nie chodzi mi o stan fizyczny a psychiczny) to zna mnie tak, jak nikt inny.

    o to to....i nawet fakt ze podczas partych brzydko mowiac "narobilam pod siebie" nie zrazilo go w zadnym stopniu do mojej fizycznosci...
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeMar 12th 2012
     permalink
    ja mam w planach poród rodzinny, a przynajmniej P. bedzie obecny w pierwszej fazie, potem zobaczymy, nie mówie tak, ani nie...

    jeszcze na poczatku ciąży powiedziałam, że ewentualnie moze być przy mojej glowie jesli bedzie CC( w wybranym przez nas szpitalu takowa ''usługa'' to koszt 150 zł)

    potem stwierdziłam, że jak mam się sama męczyć 20 h, nie mieć do kogo odezwać to stwierdziłam, że spróbujemy...
    ewentualnie powiem mu grzecznie "WWYPIE..." i potem wróci przeciąć pępowinę ( o ile bedzie w stanie) jak Młoda zacznie krzyczeć:)

    moja znajoma jak rodziła to tak zwyzywała męża podczas porodu, że ten teraz boi się ja dotknąć, żeby przypadkiem nie pojawiło się rodzeństwo ;]
    --
  10.  permalink
    Ja też miałam wątpliwości czy chciałabym, żeby mąż był ze mną przy porodzie. Rudzielec, w sytuacjach kryzysowych jest zdecydowanie mniej opanowany niż ja, więc zastanawiałam się czy rodząc będę miała siłę żeby uspokajać i jego i siebie ;)
    Nie myślcie tylko, że mój mąż jakiś strachliwy jest. Lata trenował zawodowo judo,więc teoretycznie to "twardziel", ale jak coś się wali to mała kobietka potrafi lepiej chłodno myśleć i osądzać ;)
    Gdy zdecydowaliśmy, że wkrótce chcemy postarać się o dziecko, powiedziałam mu o swoich wątpliwościach odnośnie porodu rodzinnego. R. stwierdził, że on sobie nie wyobraża, że mógłby coś tak ważnego przegapić, że to przecież też jego syn/córka będzie przychodzić na świat i on koniecznie chce brać w tym udział! Obiecał nie panikować (zobaczymy :) ).
    Tym, że nie będę pięknie wyglądać podczas porodu kazał się wcale nie przejmować. Po pierwsze, to znamy się lata i już w różnych sytuacjach mnie widział i się mną opiekował. Po drugie, to nie bal, gdzie się wygląda jak modelka, tylko porodówka, tam nawet najpiękniejsze kobiety są spocone, czerwone i opuchnięte.
    No i problem mam z głowy.
    Chyba faktycznie o czymś takim najlepiej decydować razem :D
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 13th 2012
     permalink
    A ja myślę, że jeżeli związek ma solidne podstawy, to uczestnictwo męża w porodzie w niczym nie jest w stanie zaszkodzić.

    PS Mój szanowny małżonek po 3 miesiącach od porodu przyznał mi się, że "nie mógł się powstrzymać" i zerknął tu i ówdzie, żeby zobaczyć "jak to wygląda" :shocked: Nie wiem, kiedy, nie zarejestrowałam tego. Myślałam, że zabiję gada, nie tak się umawialiśmy :angry: Ale jakoś nawet taki hardcore niczego nie zepsuł, życie seksualne mamy lepsze niż przed :bigsmile:
    • CommentAuthorpaulinka84
    • CommentTimeMar 13th 2012
     permalink
    Mój też zajrzał kiedy główka juz była na zewnątrz:wink:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 13th 2012
     permalink
    Hanny, to ja się wypowiem, bo my dopiero "po". Też mi się wydawało, że mąż mi wiele nie pomoże, ale to chyba sprawa bardzo indywidualna. Ustaliliśmy, że będzie do momentu, aż któreś z nas powie "sorry, tu się rozstajemy, wychodzisz/wychodzę za drzwi". W momencie jak będzie niekomfortowo dla którejś ze stron.

    Miło się zaskoczyłam, bo mąż nie dość, że wpływał na mnie kojąco, wspierał i pomagał, to jeszcze nieźle asystował. Ale tak jak mówię - to sprawa indywidualna, mój mąż jest bardzo opiekuńczy.

    I powiem tak - jestem niecałe dwa tygodnie po porodzie a już się nie mogę doczekać, kiedy będziemy mogli się poseksić. On też :) Więc negatywnie to raczej nie wpłynęło. Ale też fakt, że stał głównie obok, a nie od "tamtej" strony. Natomiast ile się na krew i rzeźnię napatrzył to już jego ;)

    Nas poród zbliżył - bardzo. Ale nie jest to dla każdego. I powiem więcej - bez niego nie zniosłabym tego tak dzielnie. Wiedziałam, że jest przy mnie i że wszystko będzie dobrze.

    Aha - i bardzo ważne - OBIE strony muszą chcieć w tym uczestniczyć, a nie tylko tak, że jedna naciska, a druga się poddaje.
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeMar 13th 2012
     permalink
    Moj powiedzial, ze skoro byl przy poczeciu, to musi byc tez przy narodzinach :wink:

    Jego obecnosc byla dla mnie ogromnym wsparciem, potrafil zachowac zimna krew, kiedy ja juz nie bylam w stanie trzezwo myslec i pilnowal, zebym sluchala poloznej, choc nie wszystko rozumial (jest obcokrajowcem, a rodzilismy w Polsce). W pewnym momencie ja sie zablokowalam totalnie, nie mialam na nic sily, prawie sie poddalam, a on wtedy pomogl mi znow skoncentrowac sie na tej walce, jaka byl dla mnie wtedy porod. Bardzo mi wtedy pomogl. Nie mowie juz o masowaniu plecow i stop ;)))) I po prostu o samej obecnosci zaufanej osoby podczas wielu godzin na porodowce.

    Teraz moj maz najbardziej sie cieszy z tego, ze jeszcze lepiej bedzie mogl kontrolowac sytuacje, bo bede rodzic w jego kraju. Ja sie co prawda boje, ze w sytuacji porodu, gdy juz glowa sie wylaczy, to przestane rozumiec, co do mnie mowi polozna (zwlaszcza jak trafie na jakas, ktora nie zrozumie, ze obcokrajowiec nie posluguje sie na codzien slownictwem medycznym), ale wiedzac, ze maz bedzie przy mnie, wierze, ze sobie poradze.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 13th 2012
     permalink
    Chyba faktycznie takie rozwiązanie, że w każdej chwili możesz wyjść jest najlepsze;) No nic, dzięki za opinie. W przyszłym tygodniu idziemy na porodówkę (ze szkołą rodzenia) to może zobaczę jak to technicznie wygląda;) Ja nadal nie jestem przekonana, co do wspólnego porodu, ale jeśli mąż się uprze to pewnie będzie w nim uczestniczył;) A rodziły jakieś kobiety bez męża/partnera?
    --
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeMar 13th 2012
     permalink
    Mój mąż przy parciu trzymał moją nogę i tak się wczuł, że oddechy ze mną wymieniał. Potem widział jak wychodzi główka, przeciął pępowinę i siedział ze mną i córcią ponad godzinę, gdy leżała na moim brzuchu.
    Nasze życie erotyczne wróciło już po tygodniu, a czas abstynencji trwał 3 tygodnie, bo oboje już nie mogliśmy się doczekać. Także u nas poród rodzinny w niczym nie zakłócił pożycia małżeńskiego :wink:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.