Zdecydowanie za dużo szumu wokól tej sprawy. Robi się z tego coś w rodzaju bigbrothera. A dziewczyna jakąkolwiek podejmie decyzję (o ile umożliwi się jej samodzielne decydowanie o sobie i o tym maleństwie) poniesie jej bardzo poważne konsekwencje. Chciała być dorosła to proszę! ma! Szkoda tylko tego dzieciaczka, który jeli będzie dane mu się urodzić, usłyszy od życzliwych, że mama go nie chciała...Ech, ironia losu cholera jasna...

dałabym sobie za to coś uciąć

Kodama, ten odsetek systematycznie rośnie dzięki promowaniu i wspieraniu niebezpiecznych zachowań.

Tak, i tędy droga, ale jak widać przerzucają własną odpowiedzialność za wychowanie na szkołę i podwórko + wyspecjalizowanych "fachowców" - seksedukatorów, którzy już odpowiednio ukierunkują, zachęcą i nauczą odpowiedzialności inaczej.

Mnie się wydaję, że ta cała edukacja to bzdura. Nić to nie da. Zanikają normy moralne i jakakolwiek obyczajowość. Jak dzieciaki nie wyniosą odpowiedniej wiedzy z domu, to jakakolwiek edukacja szkolna nic nie da. Szkoła też już straciła swój autorytet. Historia tej dziewczyny jest po prostu wstrząsająca. Szlachetni i etyczni lekarze nie chcą zrobić zabiegu. Jakie to wzruszające. Wrócą do swojego prywatnego gabinetu i bez szumu medialnego zrobią go kilku innym za parę tysięcy pewnie. w tym kraju panuje jedno wielkie bezprawie. Wiadomo, że aborcja jest dozwolona tylko w skrajnych przypadkach. Jej przypadek wg prawa do takiego należy i koniec kropka. Reszta powinna należeć do niej i jej rodziców, bo zapewne to oni będą wychowywać to dziecko. Ależ mnie ten temat wkur....

Odnośnie wychowania młodzieży to sporo zawsze do powiedzenia ma moja Teściowa - jest nauczycielką , wiec z licealistami akurat przebywa częściej niż z rodzina. Ogólnie zawsze ja irytuja zebrania z rodzicami. Syn się źle uczy - to jak go Pani nauczyła, córka ma problemy - to czemu Pani nie przypilnowała. A spróbowałaby tylko powiedzieć Rodzicom ze moze by sami sie wzieli za wychowywanie własnych dzieci - to usłyszała kiedys - my nie mamy czasu bo praca i dom a od wychowywania to jest szkoła, bo na pani Pense to my podatki płacimy. Oczywiscie nie kazdy rodzic tak postępuje ale tak wygląda np w jednym z lepszych liceów w mieście

MegB, taka edukacja seksualna była przez pewien czas w szkołach wg podręczników Starowicza i innych seksedukatorów z Towarzystwa Rozwoju Rodziny.

Ona rzeczywiście działa:
- zachęcając dzieciaki do większego zainteresowania seksem,
- tworząc sprzyjający klimat do takich zabaw,
- objaśniając, że norm moralnych nie ma, a seks nigdy nie jest zły, jeśli 2, nawet nieletnie, osoby godzą się na to,
- przedstawiając współżycie wśród dzieciaków jako coś normalnego, a nie niestosownego i szkodliwego,
- obiecując brak konsekwencji dzięki anty,
- nazywając samo stosowanie anty odpowiedzialnością,
- kusząc i niepotrzebnie pobudzając wyobraźnię opisami pozycji i technik.

Czy kogokolwiek dziwi, że w Stanach ten typ seksedukacji jest sponsorowany przez firmę Durex? Demoralizacja młodzieży to złoty interes.

Nives, b. wymowny przykład.

Koda wielu rodziców uważa że ich dzieci są już uświadomione (przez kolegów, zajęcia w szkole etc), więc nie widzą potrzeby, a wręcz wygodniej im że nie muszą o tych 'trudnych' sprawach rozmawiać. A często gdy się już na taką rozmowę decydują jest już za późno. Ponadto zobacz jak to wszystko dziś wygląda, dzieciak wraca ze szkoły założmy o tej godzinie 14-15 i wielu przypadkach siedzi sam do wieczora, bo rodzice harują żeby dzieciakowi nieba przychylić: zajęcia sportowe, korepetycje, szkoły językowe, do tego atrakcyje wyjazdy na wakacje, modne ciuchy, komputery, komórki itd. Ponadto wiele osób MUSI zostawać po godzinach z obawy przed utratą pracy, nie każda praca trwa 8 h, niczym w urzędzie. A jak było kiedyś? Kiedyś owszem pracowało się w soboty, ale w tygodniu było to tylko te 8 godzin. Nie było komputerów, takiego wyboru programów w TV, nie było takiego propagowania golizny, intymności, seksu. Teraz nawet na okładkach pism dla pań można zobaczyć roznegliżowane panie (np.w bikini), nie mówiąc już o blibordach z reklamami bielizny, czy o gazetkach czy stronach www dla panów. Kiedyś dzieci miały inne rozrywki, grały w klasy czy w gumę, same wymyślały sobie gry i zabawy adekwatnie do swojego wieku. Teraz prawie każde dziecko ma dostęp do Internetu, ma telefon komórkowy, uczniowie chodzą do szkół ubrani niczym modele/modelki na wybieg, wcześnie wkraczają w świat dorosłych. Psychologiem nie jestem, to są tylko moje obserwacje. Czasem żałuję, że nie urodziłam się kilkadziesiąc lat temu, bo mam wątpliwości się czy w obecnych czasach będę potrafiła dobrze wychować swoje dziecko. Nie wiem czy będę miała taką siłę przebicia

Kopia z wątku "Młodzież na forum":

2008-01-03
Zgubne skutki edukacji seksualnej
Wielka Brytania: rząd przyznaje się do porażki

Ministrowie rządu Wielkiej Brytanii po raz pierwszy przyznali, że inicjatywy związane z wczesną edukacją seksualną i rozpowszechnianiem środków antykoncepcyjnych nie przyczyniły się do zahamowania licznych ciąż wśród nastolatek. Co więcej, liczba niechcianych ciąż wśród dziewczynek w wieku szkolnym wzrosła w porównaniu do stanu sprzed 10 lat – informuje „Daily Telegraph”.

Każdego roku w Wielkiej Brytanii prawie 50 tys. dziewcząt poniżej 18 roku życia zachodzi w ciążę. Krytycy polityki rządu podkreślają, że podjęte działania związane z propagowaniem „bezpiecznego seksu” przyniosły skutek odwrotny. Ich zdaniem liczba dzieci poczętych przez nastolatki jest znacznie wyższa niż 10 lat temu.

Wielka Brytania prowadzi w rankingach pod względem ilości młodych matek w Europie Zachodniej, mimo że odnotowuje się tutaj także najwyższy wskaźnik aborcji wśród młodzieży szkolnej. Dzieje się tak pomimo, że rząd wydał ponad 150 milionów funtów w celu zahamowania wzrostu liczby poczęć i obniżenia jej o połowę.

Jeszcze przed Bożym Narodzeniem minister zdrowia Alan Johnson przedstawił w Izbie Gmin raport, w którym przyznał, że jest wielce prawdopodobne, iż nie uda się obniżyć liczby ciąż wśród dziewczynek poniżej 18 roku życia do końca 2010 r.

W rosnącej populacji nastolatek ilość poczęć spadła od 1998 r. o 11 proc., mimo że zakładano spadek o 50 proc. Jednocześnie liczba wszystkich ciąż wśród nastolatków wzrosła do ponad 47 tys. rocznie.

W latach 70. wskaźniki te były podobne w całej Europie Zachodniej, przy czym niektórym państwom udało się je obniżyć. Obecnie Wielka Brytania odnotowuje największy odsetek liczby poczęć wśród dziewczynek – sześć razy większy niż Holandia, cztery razy większy niż Włochy i trzy razy większy niż Francja.

Rząd, chcąc osiągnąć zamierzone rezultaty, zezwolił na podawanie dziewczynkom w szkołach standardowych środków antykoncepcyjnych, a także pigułek poronnych „dzień po” bez konieczności uzyskania zgody rodziców. Nowa propozycja idzie dalej – dopuszcza uzyskiwanie takich środków bez recepty także w aptekach.

Opozycja twierdzi, że polityka obecnego lewicowego rządu odniosła odwrotny skutek, przyczyniając się do przymuszenia dziewcząt, wskutek zewnętrznej presji, do rozpoczęcia bardzo wcześnie aktywności seksualnej.

Norman Wells z organizacji zajmującej się promocją edukacji rodzinnej stwierdził, że nie było żadnego istotnego powodu, dla którego można byłoby sądzić, że łatwa dostępność środków antykoncepcyjnych, zredukuje odsetek niechcianych ciąż wśród nastolatek. Zamiast tego polityka rządu przyczyniła się do wywierania presji na młodych, zwiększając aktywność seksualną nieletnich.

Wells dodał, że „problemy związane z niechcianymi ciążami nieletnich nigdy nie będą rozwiązane, dopóki rząd będzie uporczywie trwał przy założeniu, że należy położyć jeszcze większy nacisk na antykoncepcję i edukację seksualną”. – Potrzebujemy radykalnej zmiany, odejścia od kultury, która zredukowała seks do przypadkowej aktywności rekreacyjnej. Jest wielce prawdopodobne, że dziewczynki, które mają łatwy dostęp do środków antykoncepcyjnych, staną się bardziej aktywne seksualnie, zwiększając odsetek niechcianych ciąż, przenosząc choroby płciowe i dokonując aborcji – stwierdził Norman Wells.

Źródło: The Daily Telegraph, AS

Kodama, dobrze mówisz. Krytykujemy przecież odwrotne podejście rodziców. :-)

Ama, bo własnie bzdurą jest edukacja seksualna, która rozbudza w dzieciakach zainteresowanie seksem. Natomiast wg mnie już nastolatki powinny wiedzieć co się dzieje z ich ciałem, że dziecko nie bierze się z powietrza oraz, że współżycie to bardzo ważna decyzja i piekna sprawa, w wyniku której dochodzi do poczęcia jak to obmyśliła natura i że warto na nią zaczekać. Że nie jest to chwila przyjemności, po której wraca się do domu i odrabia zadanie z polaka. Tym bardziej, ze może nieść ze sobą bardzo poważne konsekwencje, poważniejsze niż niezaplanowana ciąża. I jeśli rodzice z dziećmi nie rozmawiają, a myślę Esia, że być może nie dlatego, ze wiedzą, że ich dzieci są już uswiadomione, a odwrotnie wmawiają sobie, że ich dziecko to jeszcze dziecko i na pewno nie jest zainteresowane "tymi sprawami", bo tak jest wygodniej, to ktoś gdzieś powinien niestety "odwalić tę czarną robotę" za nich. Byle profesjonalnie i adekwatnie do wieku słuchaczy.

Bett173, mamy cały wątek ze spisem bzdur o NPR w podręcznikach, książkach, czasopismach, w wypowiedziach ginów. Gdybyś gdzieś kiedyś znalazła jakieś kwiatki, to daj znać.
Był kiedyś podręcznik do WDŻ "Zanim wybierzesz". Tam była opisana metoda Rotzera i b. logicznie pokazane różnice między nastawieniem anty a NPR. Wg mnie ta sprawa była pokazana b. przekonująco.
Podręczniki polecane przez Federę zawierają kłamstwa i typowe kalendarzykowe mity o NPR, wrrr...
Kodama, nic dodać, nic ująć.

Jedna dobra wiadomość:

Pokolenie JPII atakuje
„Dziennik” ogłosił wyniki raportu przygotowanego przez ośrodek badawczy Stratosfera.
Wynika z niego, że Polki w wieku 18–25 lat są „bardziej konserwatywne” niż ich starsze o 10 lat koleżanki. Po raz pierwszy od dawna większość młodych kobiet za priorytet uważa założenie rodziny, bezpieczeństwo i stabilność, a nie „karierę”. Róbcie coś, towarzysze, bo inaczej światłym Polakom będzie wstyd pokazać się Prawdziwym Europejczykom!

te książeczkę "zanim wybierzesz" miałam kiedyś, ale wiele z niej nie pamietam.
dostałam ją od rodziców.

szczerze mówiąc jednak uświadamiałam się sama, czytałam wszystko co mi wpadało w ręce, temperaturę sama mierzyłam i robiłam obserwacje jak miałam 17 lat (szkoda ze nie mam tych notatek)
a pigułki zaczęłam brać pod presją starszego o 6 lat faceta.

anias-84 ja Ci polecam dr Alicję Mikłasz Kupis. Przyjmuje tylko w Atrium. Zdaża jej się gorszy dzień, ale ogólnie jest bardzo konkretną i ciepłą osobą.

Amazonka - ja czytałam wszystko co mi wpadło w rece, a przy okazji mocno interesowałam się biologią.
Więc jak gdzieś przeczytałam ogólne zasady - to zaczęłam obserwować, żeby sprawdzić, czy to działa i czy wykres będzie tak jak w książce wyglądał :D (wyglądał z tego co pamiętam)

a co do tabletek - to on mnie przekonał, że to lepsze (o losie.. teraz to mi się w głowie nie mieści :D ) zdrowsze (sic!) i bezpieczniejsze.. to mu zaufałam (należy też dodać, że byłam w nim zakochana jak głupol i ślepo mu wierzyłam)

Amazonka - on sie okazał takim draniem później, ze nie sądzę, żeby pomyślał o mnie :)
potem brałam już siłą rozpędu i z przyzwyczajenia.. a niepokojące objawy dotarły do mnie dopiero niedawno. dobrze, że w ogóle ;)

Hej a mnie kto uświadomił :))) hmm no nie stety sama musiałam się uświadomić przez różnego rodzaju lektury.

Teraz tyko mocno żałuję że wcześniej nie znalazłam nic o NPR :(((( szkoda...

A co do tego co napisała Cortunia to mnie też mój były (dodam)namówił do brania tabletek że są super i wogóle takie tam a później jak chciałam odstawić to mówił jeszcze trochę, jeszcze trochę .... głupta moja nie zna grnic :((

Amazonka - dla nich wcale nie ryzykowne :)

ja tez bralam, przez prawie 7 lat....a to na cere, a to na regulacje cyklu, potem juz po prostu anty....porazka, teraz jak mam slabszy dzien, tez boje sie ze moge miec problemy z zajsciem w ciaze:/

a ja ostatnie opakowanie wzielam dawno dawno temu, ale też się stresuje

Betty - brawa dla Mamy!
Niestety u nas w szkole ksiądz nic nie mówił o NPR, a jedna lekcja wychowawcza, na którą zaproszona została jakaś pani mająca nas wprowadzać w te sprawy przebiegała na nauce zakładania prezerwatywy na banana :/
hehe tragedia

"Bardzo fajnie że możemy wymieniać się doświadczeniem... a może kiedyś ta stronka bedzie równie popularna jaj GG?"
i tego życzmy stronce :)

ogólnie była konsternacja, trochę śmichów chichów, wiele osób między innymi ja się wyłamało i nie nakładało :)ale były i takie co męczyły te banany
śmiać i zarazem płakać się chce jak sobie to przypomnę :/

Kodama, to było w Wawie albo w okolicach Wawy?
W takich seksprezentacjach specjalizuje się grupa młodych seksedukatorów przy Federze. Na jej stronie są zdjęcia lekcji, w których gwoździem programu jest banan. Mają czas, wolontariuszy, sponsorów i poczucie misji do demoralizowania młodzieży.

ja jestem ze Sląska i też w liceum miałam takie zajęcia z pewna panią, która zamiast nas zachęcić wywołała ogólny smiech i zero zainteresowania tą metodą, a szkoda....

jestem zbulwersowana wczorajszą sytuacją na stadionie w Wiedniu ! zbulwersowana to mało powiedziane!