Ja się mogę wypowiedzieć o wpływie na cykl:) Nie jem mięsa już od 10 lat i żadnych zaburzeń cyklu w związku z tym nie mam i nigdy nie miałam... Na moja płodność tez to nie wpłynęło, nie mam anemii, hormony w normie. Co do ciąży natomiast, to wydaje mi się, ze jakiegoś kurczaka, czy rybę trzeba od czasu do czasu wciągnąć... Ale to do przedyskutowania z lekarzem:)
Ja nie mam aż tak długiego stażu, bo niecałe 4 lata. I trochę to chyba jednak zmieniło u mnie- bo skróciły mi się cykle (chociaż to akurat nie wiadomo czy od diety). Czytałam gdzieś że u wegetarianki z reguły bardzo mało tkanki tłuszczowej, a ta jest potrzebna do produkcji, a może do odkładania się hormonów. Badań hormonoalnych nie robiłam, tylko takie standardowe.
tłuszczyk nie tylko od mięsa się odkłada ale to prawda, ze kobieta powinna mieć więcej niż ileś tam procent tkanki tłuszczowej (15, czy 30 nie pamiętam), jeśli jest jej niedomiar, zanika miesiączka... przeszłam przez to, ale to akurat nie przez wegetarianizm... nawet zastrzyki z progesteronu nie pomogły, trzeba było przytyć;)
widzę, że nikt jakichś szczegółowych informacji nie ma. A szkoda, bo byłam z wynikami u jednego lekarza i stwierdził, ze wszystko jest w porządku, a drugi na te same wyniki powiedział, że widać że mi dieta nie służy, że prawdopodobnie skrócenie cyklu jest następstwem zbyt małej tkanki tłuszczowej, a na dodatek ze mam niedowagę (tu już akurat trochę przesadził). Trudno, będę dalej szukać informacji
Lata całe miałam BMI ok. 17, a cykle długie, ale bardzo nieregularne. Potem anty, więc się nie liczy - w tym czasie sporo przytyłam, po odstawieniu BMI ok. 19, a cykle jak wcześniej. Hormony badane przed ciążą wszystkie w normie.
pelasia to że nie jest miesa zalezy jeszcze od tego czy czyms ta miesko zastepujesz i czy masz zbilansowaną dobrze diete wege. kup ksiazke kucharska wege i poczytaj sobie o zywieniu wege, bo skoro jest cos nie tak,to może być i tak że po prostu jakichs skladników sobie nie dostarczasz. poza tym jaka masz grupe krwi?
Akurat z dietą wg grupy krwi zapoznałam się tylko pobieżnie. U mnie cała rodzina ma A Rh+ i wszyscy, oprócz siostry, jesteśmy wege. Siostra trochę pojada mięska, ale nie za dużo. Za to mój wybranek ma też A Rh+, ale mięsożerca z niego całą gębą. Z tego co wiem, to nie nadaje się dla mnie żytnie pieczywo.
pelasia zytnie nadaje się:) poczytaj ksiazke jakas albo chociaz strone to sie podstaw chociaz dowiesz. chociaz powiem ze po przeczytaniu strony mialam bardzo niepelne info;)
Nie wiem czy jeszcze ktoś tu zagląda ale spróbuję :D Ja jestem na diecie. Skierował minie ginekolog na poprawę hormonów. Mam grupę A Rh+. Dwukrotnie poroniłam prawdopodobnie ze względu właśni na problemy hormonalne. Dieta została ułożona przez dietetyczkę w klinice "Vimed":http://www.vimed.pl/ na podstawie specjalnych badań na nietolerancję pokarmową i opóźnioną alergię ukrytą. Chciałabym podyskutować o wpływie diety na płodność, poprawę zdrowia. Obecnie zapoznaję się z tym, co oferuje pani "Bożena Cyran":http://www.dietoterapia.info/ Chyba się zapisze na studia na dietetykę. To fascynujące. Ach - wege mogą zastępować mięso kaszami, komosą ryżową, strączkowymi.
Wicherku a Ty jestes na diecie wegetarianskiej? Ja się fascynuję sparawmi zywienia od jakiegos czasu, od 7 miesiecy jestem wege. Też myslałam o rozwijaniu sie w tej dziedzinie, może jakies studium, kurs. Wyznaję zasadę - jestes tym, co jesz. Na razie nie planuje dzieci, więc wszystko co mogę powiedzeć na temat diety na płodnośc jest teoretyką. Zauwazyłam natomiast ogromny wpływ na zdrowie i na samopoczucie. Nie jem juz "bezmyślnie", choc przyznam, że stwarza to troche problemów - podczas obiadu u znajomych, rodziny, czy wesela. ale na razie sie udaje. Każdy sie pyta: dlaczego nie jesz mięsa? a ja odpowiadam: a dlaczego ty jesz? ja nie widze powodów... dzis jestem tak na chwilkę ale zawsze chetna do dyskusji na ten temat. pozdrawiam.
Jedzenie lub niejedzenie mięsa nie stwarza problemów w ciąży, oczywiście każda rozsądna wegetarianka dba o białko i wapń, to normalne. Ale chciałam zwrócić uwagę na problem, o którym wiele osób nie wie, otóż płód wymaga podaży sporej ilości cholesterolu, również małe dziecko. Organizm nie potrafi wyprodukować ilości, które zaspokajają wymagania rosnącego organizmu. Dlatego jakieś produkty odzwierzęce są konieczne, nie wiem, czy pochodne roślinne są w stanie zastąpić cholesterol, obawiam się, że jednak nie. Ale mowa tutaj np. o jednym jajeczku dziennie, nie ma potrzeby rezygnować z diety o ile jest zrównoważona.
moze ryby nie, juz nie pamietam. tylko 10lat bylam wege. produkty odzwierzęce na pewno. dopiero kolejne weganska zabrania tego a frutarianska wszystkiego co samo nie spadlo z drzewa. jak kto woli niech robi.
ja tam ryby i piers z indyka obecnie jem. malo bo malo ale jem.
Są różne formy diety i wiele osób eliminuje wszystkie produkty odzwierzęce. A to już nie gwarantuje prawidłowego rozwoju płodu. Również podobna dieta u dziecka może wiązać się z pewnymi zagrożeniami.
Ale w tych "najpopularniejszych" odmianach diety, gdzie zjada się nabiał, ryzyko to moim zdaniem nie istnieje, o ile oczywiście dieta jest prawidłowa.
Ja osobiście miotam się trochę, ale jak na razie jem mięso.
Hej :) Ja w takim razie tylko dodam od siebie, że jestem również wegetarianką i się nie miotam ;) Po wielu lekturach i latach praktyki uważam, że dieta wegetariańska jest zupełnie bezpieczna. U nas i w ogóle w Europie jest mniej badań na ten temat, a najwięcej tego typu źródeł jest ze Stanów. Tam zresztą amerykańska organizacja zdrowia (instytucja rządowa) stwierdza właśnie, że zrównoważona dieta wegetariańska jest bezpieczna zarówno w ciąży jak i dla dziecka. Oczywiście w słowie "zrównoważona" tkwi diabeł - trzeba trochę poczytać. Samo wykluczenie mięsa bez zmiany jadłospisu może (ale nie musi jeśli i wcześniej jadłospis był zdrowy) być zgubny. Z drugiej strony wydaję mi się że jest o wiele więcej "wszystkożerców" bardzo niezdrowo i niezrównoważenie się odżywiających, chociażby z powodu liczebności tej grupy i niezainteresowania zdrowym żywieniem w ogóle. Na to jednak już tak uwagi się nie zwraca, bo skoro je mięso to wszystko w porządku...Za to wśród wegetarian procentowo jest o wiele więcej osób zwracających uwagę na bilans w diecie i do tego na produkty (żywność ekologiczna, nie używanie pół-produktów itp)
ps. uściślam, że oczywiście wegetarianizm wyklucza i ryby (też mają oczy..), a weganizm całkowicie produkty odzwierzęce i tu już potrzebna jest suplementacja.
Nie mogę zrozumieć czemu niektórzy uważają, że ryba nie należy do świata zwierzęcego - w takim razie na jakim drzewie rośnie? Angina dobrze napisałaś - ma oczy :) a tego co ma oczy... :) Nie można jeść ryb i być wegetarianką zarazem. Nie spieram się co do wpływu wegetarianizmu na płodność, rozwój dziecka - jak pisałam mam o tym tylko teoretyczne pojęcie, moja rodzina już mi zapowiedziała, że nie popuszczą mi jak będę w ciąży. Angina czy możesz trochę napisać jak to jest u Ciebie, trochę szczegółów jak się odżywiasz w ciąży?
Ja nie jem mięsa w ciąży i lekarka powiedziała, ze nie ma nic przeciwko, tylko jeśli okaże się ze mam niedokrwistość będę musiała łykać suplementy żelaza...
Lekarze generalnie raczej nie mają zastrzeżeń do diety wegetariańskiej, zwłaszcza jeśli to jest wersja "lakto-ovo-vege" (czyli bez wykluczania nabiału i jajek). Eh, a ja po półtora roku mięsożerstwa zaczynam się przymierzać do powrotu do wegetarianizmu. W końcu jakiś tam zapas B12 pewno już mam
W zasadzie to się odżywiam tak samo jak przed ciążą - no może trochę bardziej zwracam uwagę faktycznie na różnorodność i więcej warzyw - a akurat dobra pora roku ku temu :) Dobrosułka (nomen omen to imię kiedyś wpadło mi w oko na jakiejś stronie staropolskich imion) - jak nie jesteś pewna swojej diety to poczytaj więcej np. na http://www.wegetarianie.pl/ lub tego typu: http://www.kuchniajarska.pl/artykuly.php?art_id=006 Znalazłam też kompleks witamin które mają podwójna dawkę "niepewnych" dla nas witamin - znalazłam w ten sposób, że był to jedyny kompleks w aptece bez żelatyny :) Firma puritans pride: prenatal classic. No i nie bardzo wiem co ma rodzina do Twojej diety... tzn moja miała - do momentu jak nie skończyłam 18 lat ;) Ale to było bardzo dawno temu ;) i dlatego na początku jadłam też ryby od niedzieli (wymóg mamy). Polecam sposób jaki ja zastosowałam - po prostu zaczęłam dla nich gotować ;)
A ja się miotam :) Problemem jest przede wszystkim to, że mięso mi bardzo smakuje... A co do ryb, to mój znajomy ustalił sobie dietę wykluczającą ciepłokrwiste. A więc zjada ryby, płazy i gady, a ptaków i ssaków nie. W sumie to również jest sensowne, jeśli spojrzymy na zwierzaki pod kątem inteligencji itd.
No to już są osobiste wybory rzecz jasna - ja też przez kilka lat mówiłam że nie jem równorzędnych ;) (kiedy jadłam ryby i ptaki) Co do smaku - ja też wiele potraw mięsnych lubiłam i do rybki mam sentyment.. ale po prostu nie w tym rzecz - jeśli dokona się wyboru to nie myśli się już w takich kategoriach - czego życzę :)
Agninga (właśnie zauważyłam, że wcześniej nazwałam Ciebie Angina ) moja rodzina reaguje na to raczej ok, szczególnie mama, która sama wyszukuje wege potrawy w internecie i sama je dla mnie gotuje (a nie mieszkamy razem). Większy problem z teściami "jak to nie jesz mięska?" "a kurczaczka? kurczak to nie mięso" "jaka chuda jesteś" (bo akurat jestem dość szczupła). Widzę jednak, że powoli się przyzwyczajają. Faktycznie gotowanie i częstowanie potrawami wege to chyba najlepszy sposób ich przekonania / uciszenia... :) ja sama zainteresowałam się wegetarianizmem poprzez dziewczynę kolegi, która na imprezach zawsze się pojawiała z przepysznym wege-jedzeniem. AniuBB hmmm... nie przekonuje mnie to :) bo nie chodzi o inteligencję ale o cierpienie. W cierpieniu zwierzęta są sobie równe, więcej - są równe człowiekowi. Poza tym uważam, że jest to dość niebezpieczne myślenie, tzn. taka selekcja pod względem inteligencji czy czegokolwiek innego. Rozumiem jednak, że każdy ma prawo do własnego zdania.
Tylko widzisz, cierpienie to rzecz trudno mierzalna. Rośliny również reagują na uszkodzenia i to dość gwałtownie, więc nie widzę powodu, dla którego mogę krzywdzić rośliny, a zwierząt nie... Jakieś kryterium trzeba znaleźć, tylko sama nie wiem jakie i dlatego właśnie się miotam. Ale ja tak mam, że zanim dojdę do czegoś, co mnie zadowoli i wyjaśni problemy, miotam się dość długo, nawet kilka lat czy więcej. Do wpisu do banku dawców dojrzewałam więcej niż 10 lat...
Dobrosułko, zrezygnowałam z wegetarianizmu, będąc w ciąży. Tak trochę na wszelki wypadek, a trochę dla świętego spokoju (czytaj: brak chęci do podwójnego tłumaczenia się z diety). Ale w sumie to jadłam mięso raczej okazjonalnie niż regularnie.
AniaBB - w związku z cierpieniem, faktycznie trudno mierzalnym, ale w sensie przez nas rozumianym możemy je odnieść tylko to zwierząt (mają układ nerwowy), co do roślin dla mnie jest bardziej reakcja (papier też się zwija kiedy go podpalimy) ale sygnały te nie są przecież odbierane "centralnie" czy analizowane - ja mam bardzo "proste" kryterium - nie jem niczego co miało oczy..
Dziewczyny, serce mi urosło :) Zawsze kiedy trafiam na nowe forum, zaglądam do tematu o wegetarianizmie - zazwyczaj włos się na głowie jeży... ;) A tu proszę, rzeczowo i z sensem :D Jestem wege od lat 10, mąż od 15. Od kilku lat śledzę forum dla rodzin wege-wegan i nowa ciąża zdarza się tam mniej więcej co m-c ;) więc naprawdę, negatywny wpływ wegetarianizmu na płodność to mit i straszak niedouczonych lekarzy :)
Ja zawsze mówiłam o sobie prawie wege (okazjonalna ryba). To był termin tylko dla innych żeby wytłumaczyć że dziękuję za pysznego kurczaczka, świnkę itd i ze bardzo chętnie zjem surówkę i ziemniaczki. Nikt by terminu semiwegatarianizm nie przyjął ze zrozumieniem choć dla mnie było jasne że ja taki wege jak nie-mięsożerca. Mimo tego jak starałam się zajść i były problemy ginekolożka uznala że problem może być z nadmierną ilością fitoestrogenów i załamała ręce nade mną. Bo chociaż bym jakiegoś kurczaczka zjadła od czasu do czasu. Żałuję że w Polsce ludzie mają naprawdę kiepską wiedzę na temat zdrowego żywienia bo nie męczyliby tak osób które sobie nakładają na mieso ograniczenie. Nikt osób na diecie odchudzającej nie męczy a wegetarian traktuje sie czasem jak niespełna rozumu Mój mąż był długo wege jeszcze do tego ma wójka masarza i mieszka na wsi - komentarze możecie sobie wyobrazić.
Ja całą ciążę stosowałam dietę wegetariańską. Nie miałam ani raz zastrzeżeń lekarza do mojego hematokrytu. Nie musiałam łykać preparatów żelaza. Nie popsuły mi się zęby (co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo w pierwszej ciąży - 10 lat wcześniej jadłam mięso, a miałam anemię i mnóstwo zębów do leczenia!). Jestem pełną wegetarianką, czyli nie jem mięsa, ryb ani jajek. Nabiał tak, ale nie słodkie mleko (nie ze względów na przekonania, ale po prostu nie podchodzi mi słodkie mleko, chyba że w postaci lodów lub kakao). Teraz karmię dziecko piersią i nadal stosuję tę dietę. Dziecko jest zdrowe, rośnie jak należy, ja też nie mam żadnych braków. Uważam, że nie należy wydziwiać i snuć teorii, że jak się przestanie jeść mięso, to trzeba je zastępować czymś tam. Mięsa nie trzeba niczym zastępować. Trzeba jeść tak, jak się potrzebuje, to, na co się ma apetyt. Organizm doskonale sam wie, co mu jest do zdrowia potrzebne. Jeśli zacznie mieć jakieś braki, to się o to upomni. Jeśli ktoś lubi mięso i ma na nie smak, to nie powinien przechodzić na wegetarianizm. Widocznie potrzebuje składników z mięsa.
-- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
przecież to dopiero badania, faza eksperymentów... droga na stoły jeszcze daleka i niepewna. pozda tym dieta wegetariaństa wyklucza mieso, niezależnie od tego gdzie było wyhodowane.
to chyba zaprzeczenie idei wege? a poza tym to chyba gorsze niż gmo w kukurydzy :D bo nie wiadomo jaki skutki przyniesie jedzenie takiego sztucznego świństwa za 10 czy 30 lat...
Swietnie napisany, nie mogłam po tym zasnąć. Jestem od ok. 3tyg. odcięta od nabiału, za chwilę rzucam mięso. Chcę przejść na 50% surowej diety. Artykuł mnie bardzo przekonał, tak jak i strona www.surowo.pl. Polecam i piszcie co myślicie :)
ja jestem wegetarianka 10 lat i nie mialam nigdy problemow wiazacych sie z tym typu anemia itd i rowniez w ciazy wszystko bylo ok bez zadnych problemow