A u mnie pozytywnie- kolejny ładny cykl, z szybkim i wyraźnym skokiem w 17dc:) a teraz pozostaje odliczanie:D Może szczęście sie do nas uśmiechnie w tym czwartym cyklu:)
troche milkne bo pisałam na wątku o starajacych sie. A i dzisiaj mi tez jakos smutno bo wracam po długiej przerwie do pracy.... jakos sie dziwnie czuje i boje sie troche spojrzen bo wszyscy wiedzieli ze byłam w ciazy a nie chce by sie ktos nademna użalał...
ja jestem :) tylko ucze sie do egzaminu specjalizacyjnego i czasu brak bo jeszcze praca i dzieciaki z tona zajec wiec same wiecie :) choc dzis chciałam zrobic sobie wolne i na 4 godz pojechac na narty do harrahova to tak lalo ze jedynie zakupy czeskich produktów zrobilismy i tyle :/
Dołączam do Was Wczoraj miałam USG, 7t2d-brak zarodka, pęcherzyk żółtkowy wskazujący na to że ciąża była. W 5t3d miałam 1,5 zarodek i betę 6700. Dziś zrobiłam betę wynosi po 2 tygodniach 15.600-a powinna oscylować ok.100.000 minimum...Czyli to koniec marzeń, pomimo że dziś w szpitalu moja gin dała mi tydzień czasu na cud. To straszne, to moja 2-ga nieudana ciąża. Mam 34 lata i wątpię by się udało, bo może organizm już jest do kitu. Nie mam wykresu bo z rozpaczy wszystko skasowałam, żeby nie przypominać sobie i nie czytać. Najgorsze przede mną, oby było poronienie samoistne w domu-w intymności a nie tak jak wtedy skalpel i jazda:/
monist bardzo mi przykro :( wiem co czujesz, tak jak i reszta z nas - eh żadnych mądrości Ci nie napiszę, - to boli i będzie tak jeszcze.. nie wiem czy samoistne jest lepsze czy nie- jak ze mnie zaczęło wypadać to wszystko to był to szok dla mojej psychiki - pół nocy to trwało ,ale dotykałam tego i wogóle ehh naprawdę przykra sprawa, później łyżeczkowanie miałam więc już choć tyle miałam spokoju. :( że nie musiałam czuć tego między nogami - to pozostało we mnie do tej pory, jak dostałam pierwszą @ po poronieniu , pierwsze krwawienie to zaczęłam płakać bo się wszystko przypomniało..
igisowa - powodzonka, no i reszcie z nas też oczywiście tego życzę. ja jeszcze mam @ - choć to już plamienia, ale u mnie to norma 5 - 6 dniowy okres.
Monist ogromnie mi przykro, tak Ci kibicowałam jak gin wysyłał Cie na zabieg a okazało sie , że jest ok. Niestety, wiem co czujesz :( ale nei wolno Ci myslec , że sie nie uda, bo to właśnie mysl , że się uda trzyma nas. Na razie musisz wypłakać żal i wiem , że teraz nic Cię nie pocieszy, ale zobaczysz , że nadejdzie ten dzien gdy wyjdzie słońce...
Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie i dobre słowa! Eveke pamiętam jak mi kibicowałaś!Wiecie, że ten .....s ginekolog to przez niego:( Bo wtedy przeżyłam szok, spadła mi odporność, półtora dnia później dostałam oprychy na wardze, no i dziś ta fajna i kompetentna pani dr pierwsze co to zapytała to czy miałam goraczkę, infekcje lub przeziębienie... Dodam, że beta ewidentnie stanęła właśnie w tamtym czasie, jakby tuż po opryszczce. Trzeba mieć szczęście do zajścia w ciążę a potem do donoszenia jej! A naprawdę dobrze rokowała, bo był b.ładny przyrost bety i bardzo wysoki jak na tamten okres:( Jadę w sobotę do ginekolog ponownie, aby rosić o wcześniejsze przyjęcie do szpitala, po co mam czekać tydzień po tym wyniku bety? Faktycznie ja przeżyłam łyżeczkowanie i było koszmarne, j_87 dobrze że piszesz o swoich doświadczeniach...już sama nie wiem co lepsze w tym najgorszym ...
Monist przykro mi, ale wiedz, że w nas zawsze znajdziesz oparcie. Życie daje nam gorzką pigułkę do przełknięcia, ale musimy to przeżyć, musimy być silne. Ty musisz być silna. Trzymaj się Kochana. Ściskam Cię bardzo mocno.
monist przykro mi wiem co czujesz....bol jest okropny. tez myslałam ze jak zajde w ciaze to juz sukces ( tymbardziej ze sie staralismy 4lata) ale niestety prawda jest okrutna jeszcze bedziemy szczesliwe z małymi kruszynkami
Monist odporność nie spadła Ci z nerwów :( niestety zima to kiepski czas do zachodzenia i zimą jest chyba więcej poronień... byle wirus, infekcja może niestety sporo namieszać... Mnie pielegniarka przy zabiegu pytała czy przechodziłam grypę... no ale ja w mojej ciąży nie zachorowałam a i tak ciąża sie nei rozwijała
Ja byłam przeziębiona na początku ciązy:( może faktycznie to było powodem? zresztą w okresie jesienno-zimowym często choruję, więc jak dla mnie to nie jest dobra pora na zachodzenie w ciążę..
Co u mnie? To tak dla niewtajemniczonych... Po zabiegu pierwsza @ przyszła po 28dniach. Później nowy cykl, który własnie się kończy. Dziś pojawiło się plamienie, więc mam nadzieję, że jutro @ przyjdzie. Niech przychodzi, bo tak sobie myślę, że chyba wystartuje ze starankami.
Na poczatku ciąży też czułam spadek odporności, też mi wyskoczyło coś na ustach (jak nigdy w życiu i do dziś nie wiem co to było, bo znikneło po dwóch dniach). Stało się jak się stało... Moja gin tłumaczy, że przyczyną mogła być cytomegalia, bo IgG robione miesiąc po zabiegu wynosiło prawie 400. Poza tym - jak się okazało po badaniach - zdrowa ze mnie baba.
Witajcie, tak nieśmiało podglądam wątek. Jestem po poronieniu, dla mnie jednak czas żałoby już minął. Dopiero po dwóch latach zdecydowałam się spróbować jeszcze raz i udało się w 3 cyklu po odstawieniu tabletek. A propos przeziębień, gryp i innych takich we wczesnych ciążach, mi lekarz do którego pojechałam potwierdzić aktualną ciążę (był to 5t2d) powiedział, żeby absolutnie unikać grypowiczów, przeziębionych i starać się niczego nie złapać, bo to niebezpieczne na tym etapie.
Chciałam jeszcze dodać, że trochę żałuję, że nie trafiłam tutaj po pierwszym poronieniu. Zarażacie optymizmem i nastawieniem, którego mi bardzo wtedy brakowało, chociaż wiem, że nie jest łatwo, zwłaszcza kiedy żałoba wciąż trwa. Być może udałoby się zarazić i mnie i nie poddałabym się na długie dwa lata w staraniach. Trzymam za was kciuki, dziewczyny:)
witam nowe kolezanki, choc nie ciesze sie,ze tu jestescie Monist, jak juz ochłoniesz troche, za pare dni, to zrob sobie cytomegalie, to jest herpesvirus i on moze dawac takie zmiany jak opryszczki, zajady itd i mnie niestety swieze zakazenie doprowadziło m-.in. do poronienia
dziewczyny już pisałyśmy o przeziębieniach w ciąży - też przechodziłam,, ale kurcze - wiem, że to pewnie zależy od kobiety itp ale na prawdę mi się wydawało, że ciąża to nie jest taka delikatna sprawa, że trzeba na wszystko zwracać sprawę. wiadomo, żeby brać witaminy i o siebie dbać, ale nie tak żeby bać się kichnięcia, podniesienia kg jabłek itp. A teraz po poronieniu to moje podejście się zmieniło :/ale zobaczymy jak będzie miłego dnia :):) trochę mi raźniej jak w tym miesiącu czekam na przytulanie, a nie tak jak ostatnio na @ :)
W pierwszej poronionej ciąży (13 tydz) również miałam opryszczkę i zapalenie spojówek. Moja pani ginekolog pytała czy przechodziłam jakąś infekcję, a gdy jej odpowiedziałam, to machnęła ręką, że to raczej nie z tego powodu dzidziuś przestał się rozwijać. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale ciąża przestała się rozwijać prawdopodobnie w 9/10 tygodniu, a ja bezobjawowo chodziłam z martwym zarodkiem co najmniej 3 tygodnie.
Baribal, moje Maleństwo umarło, przestało się rozwijać w 4/5 tc, a poroniłam w 11. 6 tygodni moje dziecko już nie żyło, a ginekolog wmawiał mi, że jest wszystko ok i nawet nie zrobił mi usg, gdybym sama się nie odezwała,ale było już za późno, dwa tygodnie przez wizytą poroniłam... Jestem załamana, bo w mojej wsi nie ma drugiego lekarza od tych spraw... Szukam innego gina...
baribal również chodziłam z obumarłą ciążą 3 tyg - mówiłam wtedy mężowi , że chciałbym już być w zaawansowanej ciąży bo czułabym malucha jak się rusza a tak to nic nie czuję , że jestem w ciąży - no i dzień później byłam w szpitalu :(
Może zrobię tą cytomegalię, ale czy da się przed nią zabezpieczyć nast.razem? Z pewnością będę przyjmować szczepionkę bronchowaxom, która miałam przyjąć od lutego (ale zaciążyłam). Nie wiem jak jest z polopiryną S, ale chyba podobnie jak z aspiryną. Niestety ale od okresu okołoowulacyjnego nie można przyjmować pewnych leków. Najgorszy jest ibuprofen! Który nawet na kilka tygodni przed potrafi uszkodzić rozwijający się zarodek! To dziadostwo odkłada się w organiźmie! Nawet doxycyklina antybiotyk z grupy D (toksycznych antybiotyków) nie odkłada się np.na następny m-c w naszym ciele i można się starać, a ibuprofen nie. A ja tyle tego brałam, bo ciągle coś było nie tak ze mną, non stop w styczniu chora. Wirus oprychy atakuje płód jest on dla niego doskonałym pożywieniem
Kochane kiedy poroniłyście lub miałyście zabieg? Jest jakaś świeżynka? Jezu, ja najbardziej teraz się wykańczam tym czekaniem :( A później, ja już to przechodziłam, robię się agresywna i bardzo drażliwa, sama nie wiem jak ja znów wytrzymam ze sobą.
Goska22 Ja tak miałam od kilku dni, przestały mnie ciągnąć więzadła i boleć jajniki, czułam że nic się nie dzieje. To jest to, że nasz mózg wie wszystko, przekazuje on info w jakiś sposób do podświadomości i mówi się o "przeczuciach". Nie każdy tak ma. Ja niestety mam ten "dar" i "przekleństwo" jednocześnie. Wyrobiłam się we wsłuchiwaniu w odpowiedź, która jest w nas. Nie życzę tego daru nikomu.
gośka - tak jak pisałam wcześniej też tak miałam -- pomimo, że ciąża była wczesna to miałam taki napięty brzuch, czułam się ciężko,, a przed poronieniem to mogłam go wręcz wciągać bez problemu, i to napięcie minęło. :( i najgorsze, że jak zaczęłam plamić to odganiałam złe myśli ale już wiedziałam ,że coś nie tak
przy drugiej ciąży przeczuwałam, że coś jest nie tak. Jak odpuściło mi (na jeden tylko wieczór) napięcie w piersiach i tempka spadła do 37 (ja mam w ciąży 37,1-37,3) to już wiedziałam, że nic z tego nie będzie. I nie pomyliłam się. Tydzień później zaczęłam plamić ... Po poronieniu nie ma mowy o optymistycznym i radosnym oczekiwaniu na szczęśliwe rozwiązanie. Zresztą mam tendencję do zamartwiania się, co oczywiście jest bez sensu i żadnego pożytku nie przynosi, więc mój pesymizm pogłębia się.
Dokładnie tak jest jak piszecie, nie ma opcji na radosne i optymistyczne podejście, tak mnie wkurzają te kity "myśl pozytywnie". Człowiek ma już wiedzę i świadomość. To samo miałam piersi odpuściły mi kilka razy. Nie wiem co myśleć. Może nie powinnam blokować męża i odejść? on mógłby mieć jeszcze dzieci z inną, dać mu szansę a nie myśleć tylko o sobie.
Monist, jesteś jeszcze młoda. Nie będę wciskać kitu, że z płodnością jest tak samo jak u dwudziestolatki, ale wciąż masz ogromne szanse, żeby zostać matką. Pomyśl, że w pierwszą (szczęśliwie szczęśliwą) ciążę zaszłam mając 3 lata więcej niż ty. Staraliśmy się rok.
Baribal, w zeszłym roku poznałam dziewczynę na urodzinach kolegi męża. Ma 42 lata i była w zaawansowanej ciąży. Nie wiem ile masz lat, czy tyle czy mniej czy więcej. Kobitka starała się ponad 15 lat i odpuścili, oczywiście zdarzył się cud i zaszła. Myślę jednak, że organizm musi być bardzo silny, a ja zawsze chorowałam na przeziębienia;( Miałam super wyniki krwi i moczu i ćiśnienie itp. Latałam jako "Stewka" więc musiałam przechodzić badania. . Teraz naprawde dbam i o dietę i o składniki i te kwasy foliowe, ale sądzę że na serio to była kwestia tego wirusa. Trochę w życiu zraniłam facetów, sądzę że płacę za to;( Po prostu szukałam prawdziwego uczucia i dopiero 2 lata temu znalazłam:) Oczywiście na drugim końcu PL;) Nigdy nie mogłam miec nic normalnie;) Gosiu przykro mi, najgorsze gdy rok źle się zacznie, dobrze że masz to już za sobą, teraz już z górki, jakże trudnej. Ale się rozpisałam! Powiem Wam jeszcze że ja niezawsze trafiałam z serduszkami przed owu, niekiedy nie mieliśmy ochoty... Poza tym z tymi serduszkami to jest u nas tak, że nie jesteśmy typami królików-zazdroszczę króliczkom:) Chce nam się raczej w weekendy, to czasem trudno trafić na owu. Aha myślę, że chyba muszę rzucić fajki, jak ma coś urosnąć na takim zanieczyszczonym organizmie? (Tzn teraz nie paliłam w ciąży, ale to też wcale nic nie daje bo przecież palę od wielu lat). Buziaczki:*
Witam serdecznie wszystkie Panie. Niestety wpisuję się w tym temacie :( Moja fasolka miała 6tyg :((( Według moich obliczeń. Beta od samego początku była za niska. Jak chciałam się zapisać do lekarza, to stwierdził, że beta jest za niska aby coś zobaczył więc radził poczekać jeszcze tydzień - dwa na badanie. A ja już czułam, że coś nie tak :(( zaczęłam krwawić, więc pędem do szpitala, stwierdzili, że to w sumie krwawienie nie jest, więc dostałam luteinę, pierwsze zdjęcie fasolki i do domu. W domu to już się zaczęło intensywne krwawienie, ostre bóle i po fasolce. :( Poronienie samoistne. Nie robiłam żadnych badań, ponieważ czytałam, że po pierwszym poronieniu badań po prostu nie trzeba robić. Więc teraz czekam na kolejne upragnione dwie kreseczki :D:D