monisiunia coś niewyobrażalnego, bez narkozy zabieg przejść. Mnie lekarka już na wizycie poniedziałkowej powiedziała, ze na czczo mam być z rana na oddziale. Zresztą już po powrocie do domu ( w poniedziałek) nie jadłam nic. Nie miałam ochoty na jedzenie.
Dziewczyny czy zauważyłyście u siebie, że po zabiegu, po poronieniu, zwiększyła się ilość śluzu? U mnie jest go bardzo dużo. Dziś zaczęłam mierzyć temperaturę. Dziwnie było wyciągnąć znów termometr. Poza tym całe moje ciało przypomina mi, że ciąży nie ma. Brzuszek miękki, mniejszy, napięcie w piersiach zniknęło, piersi zmalały. nie bolą.
JA od poniedziałku byłam oddziale w sumie od niedzieli na podtrzymaniu ciąży a w piątek w nocy miałam zabieg ale to poronienie było chwilą kiedy zaczęłam krwawic i zaczęły się skurcze. Od razu badania krew i sala operacyjna. Rano w sobotę wyszłam do domu. Nie pamiętam żebym miała dużo śluzu
już po ostatecznym usg.wszystko potwierdzone. Powiedziałam lekarzowi, ż boję się o tę moją szyjkę. Odpowiedział, że powinnam o tym myśleć przed zajściem w ciążę.
Blanka ja miałam zabieg w Jeleniej Górze, o 15 podali mi leki dopochwowo ok godz 20 zaczełam plamic, o 22 miałam zabieg. Dostałam dozylnie relanium , nic nie czułam nic mnie nie bolało, sama zeszłam z fotela doczłapałam sie do łózka i o 7 rano przyjechał po mnie maz i zabrał mnie do domu. po zabiegu nic nie krwawiłam, nie plamiłam przeszłam niemal od razu normalny cykl
Blanko jak mógł tak powiedzieć? Czy nie ma już w tych ludziach ani odrobiny empatii? Bardzo mi przykro, ze trafiłaś na takiego lekarza nie z powołania. Zabieg będą robić? dziś?
Monisiunia, ja po zabiegu krótko krwawiłam, za to teraz 5 dni po zabiegu mam mnóstwo śluzu, jakby jego ilość potroiła się albo i jeszcze więcej. Zwłaszcza rano, jak się budzę.
Blanka bardzo mi przykro :( ciekawi mnie nazwisko tego lekarza czy to nie ten co mnie prowadził, bo to taka znieczulica jak nie jest lekarzem prowadzącym (jestem z Twoich okolic). (w ciązy zaraz po wynikach okazało sie ze mam niedoczynność tarczycy i pytałam się czy na już mam jechać do endokrynologa to powiedział że nie ma potrzeby więc nie pojechałam, potem juz po wszystkim jak pokazałam teraźniejszemu lekarzowi (endokrynolog-ginekolog) to powiedział że poronienie mogło nastąpić przez tarczycę.
Będę miała dziś zabieg. Nie da się inaczej. W szpitalu ronić nie mogę, w domu nie chcę. Lekarze znają moją historię. Powiedzieli, że o wszystko zadbają by było dobrze. Razem ze mną są też dwie dziewczyny w takiej sytuacji. Jedna 7, druga 12 tc. Jesteśmy jak Aniołki Charliego. Bardzo płakałam przy podpisywaniu zgody...
Moja lekarka tez mi tak mówiła, jak jeszcze byliśmy w trakcie starań, a teraz naczytałam się i mam za swoje. Złe myśli, że to na pewno przez to,bo moje TSH nie było w granicy 1-1,5. Chociaż zawsze powtarzałam, że przy większym też można zajść w ciążę. I ja zaszłam przy większym, a teraz dręczy mnie pytanie, że może powinnam była to kontrolować w trakcie ciąży.
No a ja miałam ponad 6 i lekarz powiedział że nie muszę się spieszyć do endokrynologa i co poleciało, a może jak bym pojechała zaczęła brać tabletki by się utrzymała ciąża i za miesiąc bym rodziła, ale teraz cięzo powiedzieć:-( .ale np teraz mam 2 tsh i lekarz mówił że spokojnie jeśli chodzi o tarczyce.
Już jestem po. wszystko poszło dobrze z tego co wiem. Płakałam strasznie przed zabiegiem, aż wszyscy się przejmowali...dzidka już nie ma. Dziś zaczynam nowy cykl.
Biedactwo, bardzo współczuję ale trzymaj się kochana. Wiadomo że żadne słowa nie pomagają ale trzeba się jakoś trzymać. I trzeba próbować dalej mimo bólu po takiej stracie...
OneKiss nie zadręczaj się tym TSH...ja konsultowałam swoje TSH z dwoma endokrynologami (właśnie w kontekście tej normy dla ciężarnych) i obie lekarki niezależnie od siebie powiedziały, że wynik ok 2,5 nie jest zły (tym bardziej, że w normie miałam ft3, ft4 i dobry obraz tarczycy na USG). Dla świętego spokoju sprawdź swoją tarczycę właśnie na USG.
Nie wiem, czy to pora, ale...Blaneczko moja kochana, dlaczego Ty kobieto myślisz, że możesz znów nie zajść? Zajdziesz i urodzisz. Nie wolno Ci w to wątpić, nie wolno. Widziałaś moją Emilkę? Całkiem niedawno zatykało mnie z bólu i żalu... Pamiętam to dobrze. Trzeba dać sobie czas, żeby wszystko sobie w głowie poukładać, pogodzić się... Jednak krąży tutaj statystyka, która mówi o tym, że zdarzają się straty, ale również te same kobiety rodzą zdrowe dzieci. Straciliśmy maluszka 30.07.2010r. Po stracie miałam podobno kłaść się na stół, ustawiać swoje hormony i mnóstwo różnych rzeczy....było także podejrzenie, ze sama nie jajeczkuję. 10.11.2011 przyszła na świat nasza córcia. Dopadały nas, szczególnie mnie, różne myśli. Jednak M je niestrudzenie przepędzał. Doszliśmy do siebie i próbowaliśmy znów. Rozejrzyjcie się dziewczyny wokół siebie. Starajcie się nie zamykać w sobie (to trudne, bo człowiek chciałby się zapaść w sobie po czymś takim...). Macie cudownych mężów, niektóre z Was mają także starsze dzieci. W takich trudnych chwilach niech Wasi bliscy staną się Waszą siłą. Pozwólcie im być blisko. Będzie łatwiej. Ściskam Was kobietki i za każdą trzymam kciuki.
Nana dziękuję z całego bolącego serca. Mam pytanie czy po zabiegu czułyście skurcze? Czy mocno krwawiło? Brzuch mnie pobolewa ale tylko mocniej plamię, spodziewałam się więcej.
Blanka ja po zabiegu nic szczególnego nie odczuwałam, nawet krwawienie było niewielkie- bo wiadomo, że wyczyścili wiec już nie bardzo miało sie co złuszczać...
Blanka81 ja też po zabiegach lekkie plamienie i tyle. Wtedy przestaje już boleć aż tak. Delikatnie na pewno będzie boleć bo i było tak coś robione. tak mi przykro :(
Mam pytanie czy są tu dziewczyny z 3 i więcej stratami ? udało się Wam urodzić maluszka ?
Miałam skurcze jeszcze kolejnego dnia, ale były nieporównywalne, podobne do miesiączkowych. Notowałam różne swoje odczucia na karcie obserwacji (jeśli chcesz, zawsze możesz zerknąć). Jak minęła nocka? Wychodzisz dziś?
dziewczyny w niedziele na Jasnej Górze odbędą sie Pawełki,dla matek z dziecmi,kobiet cięzarnych i starających sie o dziecko http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/738561,czestochowa-na-jasnej-gorze-paulini-swietuja-pawelki,id,t.html
asiunia899 tak mi się udało.....jak widzisz nasz naturalny cud( choc lekarz nie dawal nam szans na naturalne poczecie i donoszenie ciazy) ma już 5 miesięcy....
Dowiedziałam się dlaczego mnie tak boli i ciągnie podbrzusze. W czasie zabiegu wyciągali macicę przez pochwę by chronić szyjkę. Więzadła są naciągnięte i mogą boleć. W moim zabiegu uczestniczyło 3 lekarzy w tym ordynator.
To, co opisujesz, przypomina mi odczucia po założeniu szwu. Wówczas też naciągali wszystko, żeby owiązać szyjkę. Zaraz po wybudzeniu się(szew zakładali rano) dół brzucha ciągnął i bolał bardzo. Jednak następnego dnia było o niebo lepiej. Dolegliwości szybko miną. Trzymaj się dzielnie.
Psychicznie ok. Martwię się tylko tymi bólami. Znów pokłóciłam się z mamą. Nie pomoże, to ja mam się dostosować do niej, ona się o mnie martwi ale ma swoje życie. Jest tu druga kobieta po poronieniu. Mama pomaga jej się podmywać. Bardzo płakałam gdy to słyszałam. nigdy tak nie zrobię w obec Łucji.
Cześć dziewczyny. Mam na imie Renata. Ostatnio pisalam tutaj 5 lat temu kiedy to usilnie walczylam z poronieniami. Przed urodzeniem Bartusia , który w tym roku w marcu skończy 4 latka- miałam 3x ciaże biochemiczne. Wiem jak się czujecie, bo kazda z tych ciąż kończyła się zabiegiem lyżeczkowania.
Teraz od 3 lat starmy się o rodzeństwo dla Bartka ale niestety nam sie nie wiedzie. Za mna kolejne 3 ciąze biochemiczne. Ale mam nadzieję , że się jeszcze uda .
Mysleliśmy że zagadka związana z moimi poronieniami została rozwiązana. Całą ciąże miałam zastrzyki w brzuch z fraxiparyny ale niestety branie zastrzyków w koljnych ciążach po urodzeniu Bartusia nic nie dało.
Blanko przykro mi, że nie masz wsparcia mamy. Jutro ból powinien zelżeć. Kochana wytrzymaj dziś, jutro powinno być lepiej. A może poproś pielęgniarkę o lek przeciwbólowy?
Reniaczek witaj. Na co były te zastrzyki? Przykro mi, że tak wiele przeszłaś przez ten okres starań o dziecko.
TAK WŁAŚNIE NA KRZEPLIWOŚĆ. W prawdzie wyniki były ok, ale lekarz powiedział, że jest dużo niezbadanych przeciwciał i będziemy brać zastrzyki na wszelki wypadek. Bo możemy pomóc a nie zaszkodzimy. I udalo się- ale w nastepnych ciążach też dostawałam te zastrzyki i nic to nie dało dochodziło do poronień więc nadal stoimy w miejscu.
Zastanawiamy się z mężem nad zrobieniem jeszcze raz badań, które robiliśmy lata temu i udaniem się do lekarza. Ale jak tak posiedze na necie i poczytam sobie o przyczynach ciąż biochemicznych, których jest mnóstwo i których nie udaje się poznać to mam mieszane uczucia
W trakcie ostatniego poronienia kiedy wróciłam myslą do przeszłości- zrozumiałam że to modlitwa, medalik i pasek św. Dominika nam pomogł a nie leki Nie ma innego wytłumaczenia.
Pasek Św. Dominika nie jest talizmanem szczęścia, nie daje dzieci, ale przypomina o codziennej modlitwie, a Wiara i wspólna modlitwa, wstawiennictwo Św. Dominika u Pana Boga, przynosi upragniony CUD. Jest wiele świadectw, kiedy to dziewczyny zachodziły w ciążę i rodziły zdrowe,silne dzieci. Blanko ja napisałam do sióstr drogą mailową, na adres: pasekgrodek@dominikanie.pl Opisałam naszą historię. Dostałam odpowiedź, a kilka dni później przysłały mi siostry pasek Św. Dominika i modlitwy. Pasek Św. Dominika to biała tasiemka jest z napisami w języku łacińskim.
Ja w nim i w modlitwie odnajduję spokój i siłę do dalszej walki.
tult :* wczesniej pisałam ze w niedziele w Czestochowie na Jasnej Górze jest błogosławienstwo dla kobiet i dzieci,moze uda CI sie przyjechac jesli nie mieszkasz za daleko? http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/738087,czestochowa-na-jasnej-gorze-rozpoczely-sie-pawelki,id,t.html?cookie=1