Blanko napisz do sióstr, One szybko odpisują. Powiem Ci, że mnie już sam ich list, słowa, które do mnie kierowały bardzo mi pomogły. Naprawdę. Ja nie byłam gorliwie wierząca, praktykująca. Jeszcze tydzień temu byłam całkiem inną osobą. Wiele się zmieniło w tak krótkim czasie.
Bonim ja bym chętnie pojechała, ale ja mam za daleko. Niestety.
Odezwą się na pewno. Dla mnie to trwało całą wieczność, co dzień sprawdzałam pocztę kilkanaście razy dziennie. Odpisały po 2 dniach. Po następnych dwóch, już miałam pasek i modlitwy u siebie.
Hopelight Twoje świadectwo jest dla mnie bardzo cenne. Dziękuję, że nim się z nami podzieliłaś. Ile czasu upłynęło w momencie, gdy założyłaś pasek i zaczęłaś się modlić, do momentu jak dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży?
Asieńko napisz, nic nie tracisz, pasek jest darmowy, ale można - z woli serca - wspomóc zakon. Ale jak ktoś chce, nie ma przymusu. Tutaj jest strona internetowa:
http://www.siostrydominikanki.pl/
( Nie potrafię zrobić tutaj na forum bezpośredniego odnośnika do strony internetowej).
OneKiss staralismy sie 11 miesiecy z tym ze nie zawsze i nieregularnie (maz byl w ciaglych rozjazdach). Wczesniej maz byl jeszcze w UK a ja w PL wtedy takie pojedyncze cykle tez byly bezowocne. Mysle ze to tez byla wina mojej psychiki bo chcialam zajsc w ciaze tu i teraz, natychmiast . We wrzesniu 2011 roku dostalam pasek zaszlam w ciaze w cyklu ktory rozpoczal sie 27 listopada 2011 r. Od wrzesnia do konca ciazy nosilam pasek na brzuszku i modlilam sie praktycznie codziennie.
Jesteśmy już w domu. Czuję się już lepiej ale wciąż pobolewa podbrzusze. Rozmawiałam dziś z lekarzem o przyszłości. Powiedział, że jest 50/50 prawdopodobieństwa, że wszystko będzie dobrze lub źle. Z samym zajściem w ciążę nie powinno być problemu, schody zaczynają si gdy chodzi o donoszenie. Lekarz wprost powiedział, że szyjka jest pęknięta i szyta mocno, aż do sklepienia. Ujście zewnętrzne jest w miarę ok, wewnętrzne może puścić w ciąży. Powiedział, ze można myśleć o szwie szyjkowych ale to też przecież nie zawsze działa. Powiedział, że widzi, że zależy nam na drugim dziecku, że życie pokaże jak wszystko się potoczy, ale rozpoczynając starania trzeba się liczyć z ciążą przeleżaną w całości w szpitalu, szwem, poronieniem i porodem przedwczesnym. Czyli samo życie na ginekologii. Powiedział też, że być może wszystko będzie ok, blizny usztywnią szyjkę, której nic nie będzie. Powiedział, że staranie można zacząć po 4 miesiącach od zabiegu, wybałuszyłam oczy bo sama myślałam o 2 latach. Na razie bardzo płaczę, zalewają mnie uczucia, morze łez...płyną...niech płyną. Mąż tuli choć nie wie chyba jak na to reagować.
Blanka mi mój zakazał płakać i to stanowczo wiedział że to boli i jego też bolało ale pomogło wtedy miał dwa tygodnie urlopu pozwolił płakać raz a potem już był zakaz i pomogło. Nie można się załamać.
M przeżywa na pewno. Może służyć Ci ramieniem i to już jest coś. Niech będzie blisko, niech czuje się potrzebny. Dlaczego myślałaś o 2 latach Spokojnie, nikt nie zagwarantuje, że będzie lekko i bezproblemowo, ale mam chyba znów dla Ciebie pocieszającą historię. W każdej ciąży zagrażał nam poród przedwczesny. W jednej miałam szew, w drugiej krążek (wg mnie lepszy, oszczędza szyjkę). Między ciążami miałam zabieg na szyjce. Kiedy trafiłam do szpitala ze skurczami z Emilią wszyscy mnie oglądali z zaciekawieniem. Szyjka była króciutka, ale się nie rozwierała i stanowiła zwartą konsystencję. Pytano mnie, czy miałam na niej jakiś zabieg Bałabym się raczej na Twoim miejscu, że przy porodzie nie pójdzie już tak lekko z jej rozwieraniem Nie myśl teraz o tym, ochłoń. Tulę mocno!
Blanka faceci to zadaniowcy i on teraz się skupia na tym jak pomóc Tobie... sam cierpi z boku lub zacznie dopiero za jakiś czas. Na pewno wesprze Cię jak potrafi... mój chyba raz powiedział mi, że on po prostu nie wie jak mi pomóc... na co ja mu powiedziałam, że najważniejsze, że jest przy mnie! bo przecież nic innego nie może zrobić...
Czesc dziewczyny weszlam przyypadkiem.Blanka przykro mi ,trzymaj sie mocno i dojdz w miare sil szybko do siebie.Wazne ze maz jest obok i wspiera cie ramieniem ,choc postep twojej mamy w takiej chwili kiedy prosilas o pomoc odmówila dla mnie jest nie do przyjecia.Trzymaj sie i nie poddawaj jak i inne tutaj dziewczyny(po cierpieniu kiedys musi przyjsc radosc)pozdrawiam
Blanka81: Nana Ty chyba jakimś aniołem jesteś...jak ja Ci dziękuję za to wszystko co piszesz...
Kochanie, żaden ze mnie anioł Akurat tak się układało u nas. Cieszę się, że dzięki naszemu doświadczeniu, możemy dać nadzieję i odrobinę otuchy innym. Trzymajcie się.
Treść doklejona: 17.01.13 10:17 Szkoda, że mamy do siebie tak daleko...
Dziewczyny, ja dziś dostałam pasek:) Miałam go co prawda wcześniej, w czasie starań, ale na lato zdjęłam i zgubiłam:( Nie zapomniałam za to o modlitwie.. Chciałam też Wam dodać otuchy moją historią, bo ja naprawdę wierzę, że WIARA CZYNI CUDA. W sierpniu wracaliśmy z gór w niedzielę. Po drodze Częstochowa, korki, pełno ludzi na Jasnej Górze, bo to czas pielgrzymek ale poprosiłam męża, żebyśmy pojechali. Tam pomodliłam się naprawdę szczerze, w czasie tej modlitwy czułam gorąco w całym ciele.. Później jeszcze napisaliśmy intencje na karteczce, którą wrzuca się tam do skrzynki. Po miesiącu robiłam test i był pozytywny. Wiem, że to nie jest świadectwo dla wszystkich, bo nie każdy jest osobą wierzącą. Jednak dla tych co wierzą - módlcie się i przede wszystkim wierzcie w to, że modlitwa naprawdę przynosi skutki. Teraz kiedy jestem w ciąży i okazało się, że nie jest tak różowo cały czas czuję jakby ktoś nade mną czuwał i cały czas mam wielką wiarę, że wszystkie problemy miną, a ja urodzę zdrową córeczkę:)
witajcie, jestem nowa, wlasnie utworzylam konto. pisze do was z nadzeieja, że moze doradzicie co powinnam zrobic. w skrocie- jestem po jednym poronieniu, po pol roku kolejnych staran dwa paski na tescie i pierwsza beta wysoka- ruga super wzrost i super poziom 11600 (5 tydzien). taki wynik mialm we srode a wczoraj wieczorem nastapil bol brzucha doslownie tak jakbym w tej chwili miala dostac okres i moje piersi jeszcze przed chwila nabrzmiale i bolesne przestaly bolec i sa "normalne". zrobilam dzis rano od razu bhcg i niby rosnie ale za malo -16500. dzwonilam do lekarza z obawami powiedzial ze skoro beta rosnie to z niczego sie to nie bierze i mam odpoczywac i lezec. powiedzcie czy moze jednak cos moge zrobic? zarzywam duphaston caly czas z wzgledu na wczersniejsze poronienie. nie chce tego kolejny raz przezywac :(
malusia , ale co można doradzić? Lekarz kazał leżeć, duphaston masz... nie ma tu żadnej złotej rady czy środka... beta rośnie więc trzeba być dobrej myśli...
Ja mialamtaki slaby przyrost,tez bralam duphaston,niestety u mnie zakonczylo sie poronieniem , beta rosla bo duphaston sztucznie podtrzymywal ciaze,tylko ,ze u mnie przy nizszych wartosciach hcg juz ssie kićkalo,wejdz na moje wykresy to zobaczysz. Am nadzieje,ze mimo to u Ciebie zakonczy sie pozytywnie
Ja kiedy zaczęły się plamienia zadzwoniłam do lekarza to kazał zwiększyć Duphaston i leżeć, z tym że mnie w krzyżu strasznie bolało to kazał jeszcze no spe brać ale niestety, nie skończyło się to dobrze. Także najlepiej usg zrobić i sprawdzić co się dzieje. Trzymam kciuki żeby było dobrze...
Dostałam dzisiaj pasek św. Dominika :) jak się cieszę, szok przedwczoraj napisałam maila i już jest :)))
czekamy do usg do 7 tyg. pytalam czy moze wczesniej busmy sie spotkali to powiedzial ze skoro nie ma krwawienia to nie ma sensu i ze trzeba myslec ze wszystko jest ok bo na tym etapie niewiele da sie zrobic... ehhhh dzis juz jest troche lepiej, zobaczymy moze to tylko chwilowa sytuacja z ta beta- brzuch mnie juz nie boli. w przyszlym tyg zrobie kolejne badanie i jesli bedzie cos nie tak to pojde do innego lekarza..
MAAALUSIA witaj, bądź dobrej mysli - bo to jest najważniejsze. Wiem że to trudne ale myśl pozytywnie- beta rośnie nie spada. Złe mysli nie pomagają Trzymam kciuki - będzie dobrze!
dzieki :) juz powoli zaczynam myslec ze natura wie co robi i nawet jesli cos sie stanie to teraz nie da sie nic zrobic, w koncu to za wczesnie. trzeba czekac i przelamac sie i myslec pozytywnie :) brzuch nie boli, piersi pobolewaja, leze i odpoczywam i tzrymam kciuki. musi byc dobrze! :)
niby wiem ze w ciazy to standard tylko wlasnie w czasie kiedy mialam dostac miesiaczke bolalo ale po paru dniach przeszlo i bardziej zmartwily mnie jednak te piersi ktore nagle stracily objetosc i staly sie zupelnie normalne.. no i beta przyrosla nie tak jak trzeba z 11600 tylko do 16500 w ciagu 40 godzin. moze troche panikujue i przesadzam ale to moja druga ciaza, pierwsza poronilam, troche trwalo zanim kolejny raz w nia zaszlam iteraz jesli cos bedzie nie tak to chyba juz totalnie sobie odpuszcze bo nie chce przechodzic tego znowu..w kazdym razie w tej chwili staram sie myslec ze takie skoki bety sie zdarzaja, ze nadrobi jeszcze i wazne ze nie spadla, a piersi to tylko moj wymysl ze cos z nimi jest nie tak. a bol brzucha to moze dobrze ze jest to znaczy ze cos sie tam dzieje. boje sie starsznie ze duphaston podtrzymuje sztucznie cos czego nie ma ale z drugiej strony coz innego moge teraz zrobic...
Mnie duphaston sztucznie podtrzymywal,nawet nagle beta zaczela dobrze rosnac,do plamien doszlo doiero po odstawieniu dupka ,wchodzilas na moje wykresy? Dwukrotnie slaby przyrost i brak objawow-przestaly bolec piersi znaczylo jedno, nic nie moglam poradzic :( takie zycie , teraz juz 11 cykl od poronienia i dalej nic,jutro jade na blogoslawienstwo kobiet i dzieci,moze zdarzy sie cud, do tego pije ziola po ktorych kilka dziewczynzszlo Bete kiedy zrobisz? W poniedzialek?
stwierdzilam po wieeeelu przemysleniach ze juz nic nie bede kombinowac tylko czekam do usg. jesli duphaston podtrzymuje sztucznie to stwierdzi to lekarz, a jesli nie to tez stwierdzi :) piersi znowu pobolewaja i generalnie czuje sie ok. zreszta podniosly mnie na duchu wypowiedzi z netu w ktorych jakis lekarz napisal ze beta od poziomu 6000 podwaja sie w ciagu nawet 3 dni i wiecej i ze przy takich wartosciach bardziej wiarygodne jest juz usg (przy stwierdzeniu wieku ciazy). ehh zobaczymy co bedzie, zaczynam byc dobrej mysli a jak bedzie- okaze sie :)
Maalusia trzymam kciuki zeby jednak bylo wszystko dobrze :-). Jade dzisiaj na Jasną Góre,napisze prosby za nas wszystkie,chociaz ostatnio bylam a i tak przeczytalam o kilku poronieniach.. moze Bóg wie co robi..
Onekiss, jak przeczytałam o tym co sie wydarzylo, to mnie scieło z nóg nie wiedziałam co napisać, tak bardzo sie z Toba cieszylam..
Przytulam mocno, trudno w tej stracie znaleźć jakiś sens... b dziekuje ze dzielisz sie z nami, mysle ze to b pomaga innym dziewczynom, kobietom odnaleźć sie w żałobie.
Jestem z Wami w codziennej modlitwie Blanko i Onekiss.
Witajcie, jestem tu nowa...poroniłam dwa razy w 2012 roku......całą moją historię opisałam na blogu www.mamamabloga.wordpress.com przesyłam wszystkim mamom po poronieniu ciepłe uściski!!! Żałoba trwa choć od 26 września już trochę czasu minęło...ale cały czas w sercu ten smutek. Chodze do psychologa, bo sama nie dałabym rady podnieść się po drugi poronieniu:( Badania, lekarze na razie przede mną. Niestety tak mi "zryli" psychikę w szpitalu, że jak mam iść do lekarza to stres jak cholera.....
Witam się więc z Wami tu i trzymam kciuki za nas wszystkie:)
hej bonim, nie robilam i nie zrobie, dopiero przed wizyta razem z reszta zleconych badan. wlasciwie teraz juz jest ok. czasem boli brzuch, ale tak normalnie, jak wczesniej, piersi bola. bardziej stresuje sie jak odbieram te wyniki niz teraz w ciagu dnia. odpoczywam sobie, chodze czesto do toalety i generalnie chyba wtedy spanikowalam. tzn taka mam nadzieje i tego bede sie trzymac :) wiadomo, moze byc roznie, ale ja teraz, nawet gdyby beta wyszla nie tak, bede mogla sie spotkac z ginem dopiero normalnie podczas zaplanowanej wizyty, tak wiec wole poczekac.