Tak, Amazonko - wybrankowie też mają potrzeby, ale jeszcze trochę poeksperymentujesz z tym żelem to poczujesz, że Ty masz taki sam problem jak on...a może kiedyś zaczniecie bezstresowo podchodzić do każdego zbliżenia- to daje najwięcej radości! Bo nawet, jeśli...to czy jest coś piękniejszego, niż owoc prawdziwej, czystej miłości!?
Amazonka, najlepsza jest wstrzemięźliwość? To tylko ze względu na męża zgadzasz się na seks w 3 fazie? Najchętniej wcale nie uprawiałabys seksu? Chyba nie powiesz, że uznajesz seks tylko w ramach prokreacji, bo od tego poglądu nawet KK już odszedł i dopuszcza seks między małzonkami dla czystej przyjemności.
Aniu, chyba masz jakieś błędne informacje. KK nie mówi o "czystej przyjemności" tylko o zjednoczeniu małżonków w akcie miłości i oddania. Dodatkowo, nigdy nie oddzielano i nie oddziela się w KK seksu od płodności.
Na ten temat sama już ostatnio nie wiem, co myśleć. Kwestia ważna, choć niekoniecznie związana z tym tematem, a raczej ze sposobami na przetrwanie okresu płodności bez łamania reguł npr, a więc bez używania mechanicznej antykoncepcji i pieszczot innego rodzaju, niż pełne zbliżenie. Tadinda wskazała na istotę rzeczy - czystość. O ile zgadzam się z tym, że z katolickiego punktu widzenia nie jest "czystym" stosowanie antykoncepcji, czy to ciągle, czy to w okresie płodnym, o tyle nie mam przekonania, że np. pieszczoty oralne, jeśli służą właśnie okazaniu oddania i miłości, są czymś nieczystym. Trudno oddzielić motywację, jeśli tak się kochamy w okresie płodnym: czy to wynika z unikania poczęcia, czy z tego, że tak właśnie chcemy się kochać, z tym się zgodzę, ale w okresie niepłodności? Czasem się zastanawiam, czy nie za głęboko jednak sięga kontrola pod nasze kołdry? Pozdrawiam
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonko - każda Twoja wypowiedź mi się bardzo podoba i co najciekwsze mam niemalże identyczne zdanie, choć nie potrafię tego tak konkretnie i ładnie ubrać w słowa. Ostatnio właśnie temat KK a oddzielenie płodności od seksu bardzo mnie zastanawia i dość dużo o tym myślę, choć pojąć nie mogę...
kwiatuszku, dziękuję za miłe słowo Z jednej strony człowiek oczekiwałby jasnej reguły, z drugiej zaś budzi się wątpliwość, skąd legitymacja, by właśnie aż tak szczegółowe reguły ktoś ustanawiał?
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Myślę, że ten temat jest zbyt obszerny i delikatny, żeby go rozważyć na tym forum, ale przyznam się, że jak zaczęłam zagłębiać się w tą tematykę to byłam bardzo niemile zaskoczonaNie wiedziałam, że KK poszedł aż tak daleko... i chyba będę musiała sobie zafundować długą rozmowę na ten temat z kimś kompetentnym...bo moim zdaniem w tym temacie zaciera się już granica między najważniejszym przykazaniem, a prawem...ale to już takie moje, może niesłuszne wnioski
wiesz Amazonko, ja skorzystam z obecności pani_wonki, bo chyba nie potrafię tak pięknie napisać tego co myślę, jak ona (czasami mam wrażenie, że czyta w moich myślach)oczywiście piszę to pół żartem
Amazonko - pytanie samo w sobie słuszne. Niemniej, czy nie chcesz nim aby ukrócić moich pytań? a przecież, wiara poszukuje rozumienia, czyż nie? to, że pytam o sens i podstawę reguł, nie oznacza, że kwestionuję je co do zasady. Raczej, że chcę zrozumieć, a mało kto potrafi to wytłumaczyć w sposób, który miałby ręce i nogi.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Amazonko-teraz już serio, to nie zawsze jest łatwo zapanować nad sobą. Dla osób, które mają duże potrzeby i chcą poczucia bliskości, wstrzemięźliwość nie jest czymś prostym. Niektórzy lubią seks oralny, niektórzy petting, zarówno w okresie płodnym, jak i nie. Poczekaj kilka miesięcy, a byćmoże zrozumiesz, co mamy na myśli Nie mniej jednak nie pojmuję podejścia KK do tych spraw. I tu znów zgodzę się z pania_wonką "Z jednej strony człowiek oczekiwałby jasnej reguły, z drugiej zaś budzi się wątpliwość, skąd legitymacja, by właśnie aż tak szczegółowe reguły ktoś ustanawiał?"
Kwiatuszek, to kwestia wyjaśnienia tej legitymacji oraz praktyka. Jestem już parę miesięcy po i rozumiem, o czym mowa. Mam największą ochotę w II fazie i w czasie @, ale nie realizuję tego.
Tylko problem polaga na tym, że żaden człowiek nie ma takiej legitymacji!Moim zdaniem problem tkwi w nieomylności człowieka... i stąd rodzą się wątpliwości... Jeśli chodzi o ochotę to nieraz da się powstrzymać, nieraz ulegasz chwili... nie zawsze jest tak prosto... Ale to, jak już powiedziałam na dłuższą rozmowę z kimś kompetentnym(bo my możemy sobie gdybać)... oj, będzie się działo ale od czego ma się przyjaciół
Amazonko - poszukać kogoś, kto się na tym zna. Ok. Kogo masz na myśli? Nie wdając się, w to, czy konieczna jest tu empatia, żeby zrozumieć ten problem, i czy ksiądz, który z założenia nie powinien mieć doświadczenia praktycznego, może coś na ten temat w ogóle powiedzieć, to chyba osobę duchowną masz na myśli jako kompetentną? Bo problem dotyczy moralności generalnie, prawda? I tu moje pytanie wraca - na jakiej podstawie ktoś może mi określać, czy taki, czy inny sposób współżycia (zakładając, że podejmuję je w celu okazania miłości, a nie samolubnie, unikając poczęcia w okresie płodnym, czy żeby kogoś skrzywdzić) Z MOIM MĘŻEM, ma być ok lub nie?
Lily - Kościół katolicki potępia niepełne zbliżenia, niezależnie od tego, czy podejmowane są w okresie płodnym czy nie. Akt małżeński musi się zawsze kończyć w kobiecie. Nawet jeśli stosujesz pieszczoty oralne czy "robótki ręczne", dopuszczalny jest jeden finał.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Amazonka dla mnie wpadka kojaży sie z dzieckiem za panny a ja swiadomie brałam pigólki bedąc mężatka bo uważałam ze na dziecko mam jeszcze czas tym bardziej ze nie miałam mieszkania i mieszkałam u teściów, a to że pigułki zawiodły to juz inna para kaloszy, zreszta teraz wole obserwować swój organizm , bo w pigółki niewieże, na inne specyfiki jestem uczulona, a po trzecie najwazniejsze chce malucha
Uważam ze nikt nie może decydoac za kogos jak ma sie zabezpieczac, czy kiedy ma sie kochac a kiedy nie, nawet nauki księzy, bo w moim poprzednim miescie gdzie mieszkałam,na 10 księzy w parafii 3 miało dzieci z dziewczynami z osiedla. Jezeli podejmujesz sie wspózycia to trzeba zawsze liczyc sie z konsekwencjami a jak każdy sobie z tym radzi to juz jego osobisty wybór, bo przeciez sam potem ponosi jego konsekwencje
a wiecie co nawet jakbym była buddystą czy wogóle nie wiedziała nic o nauce KK to byłabym przeciwna antykoncepcji chemicznej i typu spirala i każdej innej która ma wpływ negatywny na zdrowie i działa jak środek wczesno poronny - pomijając kwestie wiary zdrowie i życie ludzkie jest najważniejsze
Hoga- nie zupełnie sam ponosi konsekwencje. Nawet czytając Twój przykład o księżach... I, żebyśmy się zrozumiały- mi nie chodzi o nauki księży, a o naukę KK, które nieraz trochę się różnią. Przykre są takie historie o księżach i choć wiem, że są tylko ludźmi i mają podobne do nas problemy, to na szczęście nie poznałam jeszce nigdy księdza mającego dzieci - a znam ich wielu... Temat nie dotyczy tylko problemu "jak i kiedy się zabezpieczać", ale jest znacznie większy... chodzi o moralność i etykę Lily-zgadzam się z Tobą i zastanawia mnie, że wiele osób wierzących i przyjmujących naukę KK ma wątpliwości właśnie w obszarze seksu w małżeństwie Być może dlatego, że właśnie w ten obszar KK wszedł niebezpiecznie daleko...
A chciałybyście, aby wam KK dał wyraźną rozpiske (popartą obrazkami ) na temat pozycji i technik dozwolonych i zakazanych? Według KK (czytałam na jakiejś katolickiej stronie, może na Mateuszu) seks tak, ale tylko penis do pochwy. Gra wstępna tak, ale bez użycia języka na narządach płciowych i bez zainteresowania innymi dziurkami niż ta od pochwy. Ja przynajmniej nie mam takich dylematów i mogę robić z mężem w sypialni (tudziez innych pomieszczeniach) co tylko chcemy.
Z tym "seks tak, ale tylko penis do pochwy" to chyba nie do końca tak, ale na pewno według KK stosunek powinien zakończyć się w pochwie. Jeśli znajde coś dokładniej, wkleję... Chyba zrobił się Off-top ;)
Aniu, skoro przytaczasz czyjeś twierdzenia i nie jesteś ich pewna, to nie rób tego. Ryzyko pomyłki jest za duże, i właśnie Ci się ona przydarzyła - Kościół nie sprzeciwia się m.in. pieszczotom oralnym, i o tym jest na stronie Mateusza właśnie, polecam lekturę.
A tak na marginesie, wolność "robienia, co tylko chcemy" nie dla każdego jest wartością sama w sobie.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonka :-) Ja tu nie pretenduję do roli EKSPERTA ani nie piszę ROZPRAW NAUKOWYCH więc nie czuję się w obowiązku podawać bibliografię. :-) Ale skoro KK oficjalnie poparł minetkę, czy "lodzika" to jestem w szoku. Tamten artykuł czytałam najdalej dwa lata temu i wręcz ogniem piekielnym straszyli za oral! Było to na którymś katolickim portalu.
Aniu, zorientowałam się, że nie jesteś ekspertem. To Cię nie zwalnia od rzetelności jako dyskutanta. Skoro przytaczasz czyjeś twierdzenia, zadaj sobie trud sprawdzenia, czy czynisz to zgodnie z prawdą. Tylko tyle.
Nadto, jest różnica między niesprzeciwianiem się, a popieraniem. Nie napisałam, że Kościół popiera ten rodzaj pieszczot - oznaczałoby, że je w jakiś sposób promuje i poleca, a tak nie jest. Byłoby miło, jakbyś komentując moją wypowiedź trzymała się pojęć, których używam. Unikniemy kolejnych tłumaczeń.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Zabawny kwiatek z Claudii: "Mój dzidziuś przechytrzył antykoncepcję". W tym temacie jest 5 opowieści wpadkowiczek o nieprzypadkowej kolejności: 1) nieokreślone metody naturalne, 2) spirala, 3) tabletki, 4) prezerwatywa, 5) karmienie piersią.
1) Zawiodły mnie metody naturalne
Dagmara, 31 lat, mama 7-letniego Antosia i 4-letniej Zosi: Nasz plan był taki: huczny ślub, potem przez dwa-trzy lata cieszymy się tylko sobą, meblujemy mieszkanie, jeździmy w góry... A tu niespodzianka! Dziesięć miesięcy po zawarciu małżeństwa urodziłam Antosia. "Przywieźliśmy" go sobie z naszej podróży poślubnej. Oczywiście cieszyliśmy się ogromnie, choć jego pojawienie się nieźle namieszało nam w życiu. Utrzymanie domu spadło na barki męża, rozwiały się moje plany studiów podyplomowych, bo zwyczajnie nie byłoby nas na nie stać. A kiedy już, spragniona kontaktu ze światem, zamierzałam podjąć pracę, okazało się, że mam mdłości i podejrzanie powiększyły mi się piersi. Zaraz, zaraz, jak to możliwe? O naturalnej antykoncepcji wiedziałam przecież wszystko! Oboje z mężem jesteśmy katolikami, więc sztuczne metody antykoncepcyjne, ze względów światopoglądowych, nigdy nie wchodziły w grę. Te wszystkie tabletki, spirale, plastry to dla mnie "siekiera do komputera". Miałabym ładować w siebie hormony, majstrować przy owulacji? Dziękuję bardzo. O wiele zdrowiej jest nauczyć się, jak działa organizm. Wystarczy jedynie wsłuchać się w niego. Ja się starałam. Codziennie o tej samej porze mierzyłam temperaturę, sprawdzałam gęstość śluzu, zapisywałam daty menstruacji. Typowałam dni płodne i już tydzień przed nimi zakładałam flanelową piżamę na znak, że z seksu nici. A mimo to, jakimś cudem, zawiązał się we mnie nowy człowiek. Zosia. Ginekolog wytłumaczył, że mogło dojść do przesunięcia się owulacji. Z wielu powodów - choćby stresów. Fakt, tych ostatnio nam nie brakowało. Teraz - ilekroć nasza córeczka przeżywa jakieś negatywne emocje - mój mąż kwituje, że ona ma do tego prawo. W końcu dzięki nim zjawiła się na świecie!
Typowałam dni płodne i już tydzień przed nimi zakładałam flanelową piżamę na znak, że z seksu nici. Nie, no ubawiłam się po pachy Wy też dajecie jakieś znaki mężom, że z seksu nici?
flanelowa piżama mocna jestciekawe, czy inne komunikaty też sobie tak oznajmiają? np. jestem wkurzona - chodzę nieuczesana, mamy do zapłacenia rachunki - rzucam talerzami, itp.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Kobiety, dajcie spokój. To był artykuł w "Claudii" a nie "The scientist" - z całym szacunkiem dla obu czasopism, nie traktujcie opowieści pani Dagmary jako poważnego źródła wątpliwości...
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Wiecie co, przysnęłam chyba. Teraz doczytałam Wasze komentarze raz jeszcze, razem ze wszystkimi he he i hi hi, i już wiem, że to żarty. Taka mała obsuwa
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"