KATY, słodko mały zasnął. Pamiętaj by jak najściślej dociagać lulu - to dotyczy wszystkich chust. Zwłaszcza, przy maleństwach. Czują się pewniej i spokojniej jak jest ciaśniutko przy mamie wiazanie. POWODZENIA:) My za jakiś czas tego MT kupujemy. Narazie krucho z kasą, ale chciałabym go mieć bardzo. Nasza mała prawie sama już siedzi! SZOK!:) tymczasem testowałysmy dzisiaj nowy wózek - super:) U mnie info
ja sobie radze sama z wiazaniem MT i to nawet lepiej niz jak pomagam M wiazac MT na nim:D moj Mikołajek jeszcze dobrze nie siedzi ale w MT mu super wygodnie .. ale tak jak piszecie to kwestia dziecka :)
a ogole to ostatnio jestem w sklepie mam Mikołajka w MT i za mna w kolejce staneła starsza pani a ze Mikus towarzyski to zaczał jej usmiechy posyłac to ona zaczyna z nim rozmawiac i nagle takie hasło : a nie bola cie plecki maluszku?? napewno cie bolą..
ehh te baby :)jakby go bolały albo było by mu niewygodnie to napewno dałby mi to odczuc a on wprost uwielbia MT :) tak jaki Kacperek :D jak tylko widzi ze wiazemy MT to odrazu krzyczy "Kapelek chce Kapelek chce"
Aggnieszko, myślę, że powinnaś poczekać z wiązaniem córeczki na plecach. Wierzę, że ponad 7 kilo dzieciaka to już może przeginać do przodu, ale po pierwsze dziecko powinno moim zdaniem naprawdę stabilnie siedzieć, a po drugie wydaje mi się, że póki co warto mieć z nim jeszcze z przodu kontakt. Ja syna zaczęłam wiązać na plecach tej wiosny, miał już dobrze ponad rok i świetnie nam się chodzi w takim wiązaniu. Niemniej, najbardziej lubię go nosić w podwójnym X i jak jest dobrze dociągnięty, to noszę go i po kilka godzin, z mniejszymi lub większymi przerwami. Waży 12 kg.
Ja spotykam się w 99% z pozytywnymi reakcjami. Ludzie zwracają uwagę na bliskość mamy i dziecka, na wygodę w sensie mobilności, niezależności od podjazdów, drzwi itd., co przy wózku mnie dobija. Zdarzało mi się, że ludzie mijając mnie komentują chustę jakbym była głucha: "ona ma tam dziecko!" (a co mam mieć, yorka?!), mój mąż usłyszał "ale go pan maltretuje";), nie warto jednak skupiać się na tym, bo znaczna jest przewaga tych wszystkich dobrych słów i ciepłych komentarzy.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
No to podziwiam :) Ja powyżej 10 kg pewnie w ogóle przestanę nosic ;) W naszej rodzinie jakoś tak się utarło, że to co ciężkie to mąż dźwiga, ale w chuście małej nie chce nosić. Nawet mnie to zdziwiło, bo myślałam, że mu się spodoba. Nie pytałam o powód, ale wydaje mi się, że chusta wydaje mu się zbyt "babska" :) A do noszenia na plecach, kiedy przyjdzie na nie pora, może zakupimy MT. Zastanowię się nad tym.
Ja tam zawsze mówię, że przez ciążę się zdążyłam przyzwyczaić do dźwigania;) Jeśli chodzi o nosidła miękkie, to do wyboru są nie tylko mei-tai, z których nie miałam niestety okazji korzystać, ale również podaegi. Ja kupowałam od tej dziewczyny: www.podaegi.pl Widzę, że teraz ta strona nie działa, ale to na pewno jest dobry adres, być może za jakiś czas będzie dostępny, a jak nie, to możecie sobie poszukać innych podów. Za poda zapłaciłam chyba ok. 150,00 zł, razem z taką małą torebusią, by go do niej zwinąć. To też fajna alternatywa, bo pod jest cieńszy i przewiewniejszy niż chusta, można go zawiązać tak na przodzie, jak i na plecach, tylko warunkiem bezwzględnym jest, by dziecko dobrze siedziało.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
A ja dźwigania przez ciążę własnie nie znoszę. Przy pierwszym dziecku nie odczułam wcale jakiegoś specjalnego obciążenia, ale wtedy moja waga wyjściowa była bardzo niska i na koniec też nie ważyłam zbyt wiele. Przy Gabrysi od 8 miesiąca było już ciężko, a urodziłam ją 2 tygodnie po terminie. Wielką ulgą było obudzić się po cesarce bez wielkiego brzucha przede mną :) Do tego stopnia, że wydawało mi się wówczas, że w ogóle brzucha już nie mam:)) A był całkiem spory, jak to bezpośrednio po porodzie bywa. Dzięki za link:)
No co Wy! Faceci w chustach są sexi! Mój mąż jak się zamota z małym to nie ma takiej sprawy na mieście czy w urzędzie czy gdziekolwiek, której by nie załatwił w 5 min :) Choćby z tego powodu warto namówić męża na noszenie. Poza tym nawiązuje się relacja tata-dziecko, która jest mniej oczywista niż mama-dziecko (przynajmniej na początku, gdy dzidziuś mały) i potrzebuje pielęgnacji.
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Mój mąż nie nosi syna zbyt często. Nawet rzadko nosi, powiedziałabym. Jakoś tak woli chyba wózek i zapakowanie sobie tam wszystkich klamotów. W każdym razie, ich więź z pewnością na tym nie cierpi Załatwianie spraw na dzieciaka, a w szczególności na dzieciaka w chuście, to moje hobby
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
mój nosi wiecej w chuście niż ja (ja musze bardziej uwazać na plecy i kolana - takie predyspozycje :/ ) A tatuś uwielbia nosić! A mała - wniebowzięta także! Niedziele gdy jesteśmy poza miastem u dziadków, rpawie zawsze spacerują w chuście.:)
Mój mąż nie miał nigdy dziecia w chuście nawet do przymiarki i niestety chyba nigdy mieć nie będzie. Ja powoli nie mam sił nosić słonika 7kg ale póki daję radę noszę przyjdzie czas że chusta poleży aż mała dorośnie do noszenia na plecach niestety Ale i tak dla mnie to są szczególne chwile i nie zapomiane jak ona mocno się wtula albo rozgląda zaciekawiona
no dobra, a ja sobie uszylam wczoraj chuste, jakos udalao mi sie wlozyc tam synka ale to bylo bardzo trudne, na poczatku mial bardzo zdziwiona mine i patrzyl co jest grane ale po krotkim czasie zaczal marudzic, dzis niestety niedalam rady go tam wlozyc, jak wy to robicie? a po za tym ile moze wytrzymac w pozycji pionowej taki maluch jak moj? (prawie 3 miesiace)
Adajo, wytrzymać może i kilka godzin, jeśli chusta jest porządnie zawiązana. Na początku wystarczy ponosić np. 10-20 minut, żeby się Daniel przyzwyczaił. Jakie wiązanie stosujesz?
ja mam problem zs chustą bo obie baby mi płaczą jak ja widzą :/ jak im wytłumaczyc ze się nie da nosic 2 na raz? Antosia już poznaje chyba co to chusta, ostatnio ja składałąm i odłożyłam (po spacerze zawsze rzucam gdzie popadnie a potem składam) a mała w płacz po 2 takich zajściach pokazuję jej chustę a ta śmiech! To że Weroni kapuje to logiczne
coraz ciężej mi je nosić ale jeszcze daję radę hihihi
Kako pytałaś - mój mąż ma epilepsję i z tego powodu nie chce ryzykować z noszeniem dziecka. jak ma na rękach łatwiej dziecko postawić czy położyć, z chusty tak łatwo nie wyjmie a to czasami są sekundy
hmm, to chyba nazywa sie krzyzowe, najlatwiejsze z tego co do tej pory ogladalam.Dzis idziemy na szczepienie (po drugiej stronie ulicy) i moglabym go w chuscie zaniesc ale boje sie ze trudno mi go bedzie wyjąc a pozniej wlozyc, musze jeszcze pocwiczyc
Nóżki nie podparte od kolan do kolan tylko zwisające trochę bezwładnie, środki ciężkości rodzica i dziecka oddalone od siebie, sztywne oparcie nie dostosowujące się do naturalnej krzywizny pleców dziecka. Nosidłom nieeeeeee!!!!
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
no juz lepiej z tym wkladaniem i wyjmowaniem a wlasciwe to super, tylko chusta ktora uszylam nie jest zbyt cienka i nie nadaje sie na takie upalay jak mamy w tej chwili. Do lekarza ponioslam Daniela wlasnie w nosidelku i bylo fajnie a Daniel ladnie trzymal glowke, po drodze jeszcze weszlismy do sklepu i bardzo byl zainteresowany wszystkim w kolo.Ale to nosidelko tylko na wlasnie takie krociutkie wyskoki np do sklepu ;) dostalam je od kolezanki z usa, jak cykne fotke to pokaze, bo niewydaje mi sie zeby dziecko bylo oddalone ode mnie lub jakos zwisaly nozki, sa przy mnie na zabke (chyba)
poprostu nosidelko jest o tyle wygodne ze np. u lekarza szybko wyjmiesz/wlozysz i nie jestes omotana szmata, chusta lepsza jest na wyskok do sklepu gdzie potrzebne obie rece, bo w nosidelku to jednak musze przytrzymywac, bo niesiedzi tak stabilnie jak w chuscie.
słusznie prawisz Adaja. My na szczęście żadnego problemu z chustowaniem już nie mamy. Nie wiem tylko jak sprawić, żeby Alex mi w niej zasnął. Jak jest padnięty to marudzi i muszę go wyjąć i położyć do łóżeczka.
pani_wonka te podaegi ŚLICZNE są !!! a mój dzieć jeden taki malutki, a drugi taki duży... Ale już chyba wiem, na co przeznaczyć pieniążki, jak Młoda wyrośnie z elastyka ;) i faktycznie może to być przewiewniejsze..
Nam mimo wszystko najwygodniej jest w elastyku i wiązaniu "kieszonka" (nam tzn mi i Antosi) Coraz częściej nosimy się w tkanej i właśnie podwójnym X. Fakt wiąże się szybko, szybko wkłada i wyjmuje
Weronika lubi być na plecach i wtedy wiąże coś jakby kieszonkę, tyle że mam wciąż stracha że mi się gibnie - ale to moje lęki tylko hihihi
Fiu no ja wiem że się nie gibnie i tak jak napisałam to tylko moje lęki hihihi Fajnie sie tak chodzi z Babami a naj z Weroni na plecach :) Choć jak Tosik sie wtuli to czuję się mocno dopieszczona hihihi
ja Kacperka nie nosiłam jeszcze w MT jest dla mnie ciut za duzy :P ale z Mikikiem lubie tak wychodzic fajnie tak zwłaszcza jak zasnie :) sie przytula i słodko sobie lezy na cycusiach u mamuni :)
Ja do MT też się przekonałam w 100% zwłaszcza jak takiego ciężarka muszę nosic :) No i na plecach łatwiej mi zawiązac MT a z przodu już nie pochustuje.
ciekawa jestem co wy uzytkowniczki chust na to: ja też zawsze słyszałam, że jak chustować to bardzo wcześnie. Zresztą wydaje mi się, że nie wszystkie dzieci do chust się nadają, te bardziej „sprawne”, silniejsze, które szybko chcą sobie oglądać świat mogą mieć problem z zaakceptowaniem siebie w kokonie, z którego nic nie widać.
co do tego cytatu, który wkleiłaś- Ja chustowałam córę od kiedy skończyła 5 tygodni do dziś i jeszcze trochę zamierzam. Nie wiem, jak by to było, gdybym próbowała zacząć ją nosić w chuście trochę starszą, podobno czasem starszym dzieciom (nie od razu) to odpowiada. Ale nie jest też tak, że chusta to kokon, z którego nic nie widać- może na początku, jak dziecko jest małe i wtula się mocno, to tak. Ale później, jak zaczyna trzymać główkę, siedzieć, to może sobie wyglądać z chusty do woli i obserwować świat z perspektywy rodzica.
No więc rooda - moje dziecko to żywe srebro - naprawdę żywe - wszędzie go pełno, na rękach nie bardzo lubi być noszony - chociaż nie powiem, że nigdy. Wymaga dośc bardzo dużo uwagi. Lekarz ostatnio stwierdził, że malec jest nadpobudliwy, ale... - chusta to jedyne narzędzie którym pozwala się okiełznać. I bardzo to lubi. Jedynie w chuście i MT pozwala się długo nosic. Naprawdę długo, bo jak chodziliśmy w góry to i 6-7 godzin, a czasem i dłużej grzecznie oglądał świat zza pleców taty. A młody jak chciał oglądac świat to bardzo mi się buntował, ale przeciw wózkowi. Siedział w środku max 15 min. Fakt - zaczęłam chustowac już 2 tygodniowe dziecko, więc nie wiem jak wygląda sytuacja ze starszym - słyszałam, że ciężko przekonac do chustowania.
Zeby nie bylo, ze to moje zdanie. Ja jestem jak najbardziej za chustami:) To zdanie osoby, ktora w zyciu dziecka w chuscie nie miala, a potem kupila dziecku nosidlo, w ktorym bylo noszone przodem do swiata wiszac na kroku...
Dziekuje wam bardzo za te wypowiedzi, mam nadzieje ze reszta chusto-mamus tez sie w tym temacie wypowie:)