pani_wonka, co Ty taka efemeryda na tym czacie? Kliknij na priv i po sprawie. Ja tam zazwyczaj zakładałam 30 dni i od tego momentu zaczynałam czekać na zalanie. Pod wpływem stesu czekałam nawet 2 tygodnie...
u mnie było tak, ze zawsze mialam dosc długie cykle, 29-37 dni to norma, ale kiedys ni z gruszki, ni z pietruszki mialam cykl 27 dniowy. I teraz nie wiem, czy mam brac go pod uwagę przy obliczaniu długosci I fazy, najkrótszy - 21, bo to mi skraca I. faze zgodnie z tym co pisze Wonka powinnam to olac, bo było to ponad rok temu (dobrze zrozumiałam?) ale my sie troche boimy i zawsze licze I faze do 6. dnia.
Nie samymi statystykami człowiek żyje - płodność ma swoje objawy i nie następuje trzask - prask i po wszystkim. Czyli - skoro zazwyczaj masz dłuższe cykle, to ja bym się tego trzymała jako zasady i interpretowała objawy na bieżąco. Jeśli okaże się, że wbrew statystykom w danym cyklu wcześniej coś się dzieje, to bym to uwzględniła i tyle.
Poza tym, nie wiadomo dlaczego miałaś ten cykl taki krótki - lutealna była krótka, owulacja była wcześniej? To przecież też ma znaczenie.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
wtedy to ja nie miałam pojecia co to jest lutealna więc takich info nie mam. Poza tym, jak się okazuje przez pewien czas uwazalam, ze ból w jajniku oznacza owulacje na bank i wypadała mi ona w 13-15 dc, wiec to by się zgadzało z 6 dniową fazą I. Teraz juz wiem jak to jest z tym bólem jajników i na nowo sobie analizuje stare cykle. I wychodzi mi, ze owulacje mam koło 17-18 dnia, wiec mogłabym troche przedłuzyc I faze. No zobaczymy.
Jak się mają bezowulacyjne cykle do statystyk? W taki cykl wchodzą 2 krwawienia, w tym okres. U mnie taki może mieć 60-80 dni. W metodzie angielskiej taki byłby najdłuższy cykl z ostatnich 12?
Amazonko, zdaje mi się, że to nie ma znaczenia. Generalnie do statystyk bierzesz przecież najczęściej pod uwagę to, co może maksymalnie skrócić niepłodność przedowulacyjną: najwcześniejszy skok, najkrótszy cykl, itd. Poza tym o statystyce nie mogą chyba decydować zakłócenia i anomalie, tak na chłopski rozum.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Należy wejść na aktualny wykres ww. użytkowniczek. Pod wykresem znajdują się komentarze do wykresu. Należy dotrzeć do komentarza nr 1 na 1. stronie pod aktualnym wykresem. Tam są podsumowania. Ekspertka Dorota ma zeszyt obserwacji ze statystykami, które można żywcem przenieść do 28dni.
Myslę, że -liczba obserwowanych cyklów ... -najkrótszy cykl ... dni -najdłuższy cykl .... dni -najwcześniejsza 1. wyższa temperatura ... d.c. to absolutne minimum moim zdaniem. Rozszerzoną wersję podała Amazonka na poprzedniej stronie. Chciałoby się, żeby chociaż statystyki były lekko zautomatyzowane, Damazy pliz. A sytuacją idealną byłoby: wchodzę sobie w dział statystyki (mógłby być powiązany z profilem udostępnianym na dotychczasowych zasadach), a tam mam automatycznie podane dane z ostatnich 24 cykli
-- To możliwość spełniania marzeń sprawia,że życie jest takie fascynujące...
Ten ideał to nie jest dla wszystkich, bo może niektórzy stosują mieszane metody (szczególnie jeżeli chodzi o strefę opisywania objawów). Jeżeli ktoś stosuje konkretną metodę to chyba nie tak trudno jest wybrać z objawów to, co trzeba? Aż tak dużo ich nie jest. Przyznam się, że chociaż stosuję Roetzera, to po poznaniu lepiej metody Kippley'ów, zauważam, że stosuję również ich wskazówki, co do sposobu obserwacji. Nie chcę któregoś dnia przyjść z pracy do domu i zobaczyć, że nie mam połowy objawów na wykresie . Poza tym jeżeli chodzi o objawy, to chyba nie są tak różne - tylko chyba Roetzer ma swoje specyficzne?
-- To możliwość spełniania marzeń sprawia,że życie jest takie fascynujące...
Zgadzam się z Tobą Gosiu. Ja wpisując objawy nie zastanawiam sie, czy to Rotzer czy metoda angielska. Po prostu zaznaczam i tyle. Fajnie jest, jeśli jest wybór.
gosiah na pewno tak się nie stanie. Podział będzie, jednak obok objawu będzie dopisek do jakiej metody należy aby wprowadzić w świadomość użytkowniczke.
Długo się nad tym zastanawiałem. Wybierasz metodę i masz tylko jej dostępne objawy. Zostawimy ten krok na później i napewno się zastanowimy, aby każda z Was była zadowolona.
Chyba mnie nie zrozumiałyście - nie mieszam sposobu interpretacji poszczególnych metod, ale oznaczenia obserwacji tak. Zdarza mi się oznaczać wg Kippley'ów ilość śluzu +, ++, +++. ale z kolei wg Roetzera wyraźnie zauważam wnikliwą obserwację, wodospad. Nie sądzę, żeby dodatkowe oznaczanie objawów, które nie obejmuje dana metoda zaszkodziły skuteczności mojej interpretacji Raczej dają mi szersze pojęcie o zmianach zachodzących w ciągu cyklu. Generalnie nie będę walczyła z Waszym purystycznym nastawieniem, bo najwyżej mogę skorzystać z notatki.
-- To możliwość spełniania marzeń sprawia,że życie jest takie fascynujące...
Gosia - popieram!!! ;) ja obserwuję siebie w jakikolwiek możliwy sposób i wszystko co zauważam zapisuję.
Nie uważam, aby mieszanie metod mogło czemukolwiek zaszkodzić. Są one do siebie podobne i każda z nich właściwie polega na tym samym. No przecież żadna metoda nie mówi, że III faza może się rozpocząć przy śluzie rozciągliwym Nie przesadzajcie z kurczowym trzymaniem sie metod. Jesteście jednymi z niewielu, które wiedzą, że w ogóle jest jakikolwiek podział na różne metody. Większość osób po prostu stosuje metody naturalne - bez rozróżniania
Zdaje mi się, że ktoś tu popada w wewnętrzną sprzeczność! Trzymam sztamę z Gosią - nie ma co mieszać metod interpretacji, to jasne. Jeśli metoda angielska zakłada korektę temperatur, a Roetzer nie, to nie ma mieszać i w tego typu sytuacjach chyba jesteśmy zgodne.
Zauważcie jednak, że nawet na tym forum jest wątek "dodatkowe objawy płodności" i część obserwacji, oznaczeń, odnosi się w jednej metodzie do tego, czego inna np. nie uwzględnia. I w tym sensie, podobnie jak Gosia, stosując Kippley'ów korzystam z tego, że znam trochę Roetzera i czuję wodospad, podobnie jak korzystam z tego, że czuję śliską szyjkę albo jeszcze inne rzeczy rejestruję. Nie uważam, żeby to mnie kwalifikowało jako stosującą "metodę własną" z właściwym jej ryzykiem procesowym
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Sądzę, że skoro nie było problemu ze statystykami na forum, to nie powinno być tez większego problemu ze statystykami przy wykresach. Statystyki są przecież bardzo potrzebne przy stosowaniu metody angielskiej i reguły Doeringa. Bez nich po prostu sie nie da. Poza tym myślę, że po takim czasie istnienia 28 dni, możemy się pokusić o stworzenie jakiś ogólnych statystyk np: częstotliwość cykli danej długości, regulacja po odstawieniu antykoncepcji, powodzenia w poczęciu, itp, czy wreszcie nieplanowane poczęcia. Co o tym sądzicie? Widzę, że ten wątek już się odleżał, jak dotąd bez efektu.
Damazy coś mówił o statsach latem. na forum myślę że to była kwestia instalacji gotowego modułu, na wykresach to już będzie musiało być stworzone od zera. chociaż podstawowe dane potrzebne do obliczeń są juz wprowadzone
Chyba tak, udostępniane, jak wykresy i komentarze itp. O co do ogólnych to otwarte, ale to chyba grubsza robota? Musiałby być program, który by sumował: użytkowniczek tyle, cykli takiej długości tyle, faz III takiej długości tyle, planowanych poczęć tyle, nieplanowanych tyle. Coś w tym stylu.
Obecnie wiele osób umieszcza osobiste statystyki w komentarzu pod wykresem, bo nie ma innej możliwości. Udostępnianie wg wyboru użytkowniczki, tak jak wykres. Można stworzyć nowy dział Moje statystyki albo moga być one wyświetlane w Moich cyklach.
Osobiste statystyki są ważniejsze niż ogólne oraz forumowe.
To rozumiem. Ułożymy to w okresie ostatnich 6 mcy. Średnia długość Najdłuższy cykl Najkrótszy cykl
A te, względem aktualnego cyklu? Dzień wystąpienia pierwszego śluzu Dzień wystąpienia śluzu płodnego Dzień szczytu objawu śluzu Dzień szczytu objawu szyjki Długość fazy lutealnej Dzień skoku temperatury Temperatura linii podstawowej