Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeFeb 13th 2009
     permalink
    talkatalka: zielone serduszka są bardzo ciekawe... szczególnie pojawiające się u katoliczek... hymm...

    Myślę, że dyskusja o tym, czy katoliczka powinna mieć na swoim wykresie zielone serduszka czy nie - przynajmniej w takim kształcie, jaki przybiera miejscami, jest bezsensowna. Najlepiej chyba pozostawić kwestię ich sumieniom, mężom i spowiednikom.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 13th 2009 zmieniony
     permalink
    ogólnie to sprawa zielonych serduszek a KK jest podejrzana :>
    no, ale forum nie jest zdominowane katolicyzmem :>

    ale mi to tam szerze wisi :)
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeFeb 13th 2009
     permalink
    NR - zgadzam się z tym co napisałaś. My tu tylko dociekamy czy to jest dozwolone, czy też nie.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeFeb 13th 2009
     permalink
    Nie no NR wiadomo nikt tu chyba nikogo nie osądza, nie ma takich uprawnień;), niemniej myślę ze mozna np grzeszyc z niewiedzy , a podczas takich dyskusji zawsze mozna się dowiedziec czegos nowego:wink:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeFeb 13th 2009
     permalink
    talkatalka: ogólnie to sprawa zielonych serduszek a KK jest podejrzana :>

    Generalnie chodzi mi o takie teksty jak powyższy, jakby katoliczki były jakimś innym rodzajem kobiety... :/
    Z tego, co czytałam - mogę pamiętać niedokładnie - to pieszczoty są ok, jeśli żadne z małżonków nie osiąga orgazmu.
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeFeb 14th 2009
     permalink
    No to coś mi rozjaśniłaś :)
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 14th 2009 zmieniony
     permalink
    talkatalka: ogólnie to sprawa zielonych serduszek a KK jest podejrzana :>

    Nie jest. Interpretacja "innych czynności" seksualnych jest jasna (KK jasno mówi o grzechu rozwiązłości). Tutaj zahaczamy raczej o problem, co na 28dni oznacza zielone serduszko oraz o kwestię tychże w kontekście metod rozpoznawania płodności.
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 14th 2009 zmieniony
     permalink
    November Rain, słuszne spostrzeżenie.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 14th 2009
     permalink
    NovemberRain: to pieszczoty są ok, jeśli żadne z małżonków nie osiąga orgazmu.


    o. dobrze wiedzieć :smile:
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeFeb 14th 2009
     permalink
    Ja nie wiem do konca, jaki mam stosunek do zielonych. Nie stronilam od nich swego czasu.
    Wydaje mi sie jednak ze w wielu wypadkach musimy uwzglednic ze to sumienie decyduje, bo przeciez to jest tez wspolne poletko malzonkow i czasem jedno pociaga za soba drugie. Ale to sumienie warto sobie wyrobic w oparciu o poglebiona refleksje, ktorej ja np. nie mialam w kwestii zielonych. Dla mnie zielone byly jakby zwiastunem innych serduch, ale w praktyce to nie bylo takie niewinne, teraz post factum zdaje sobie z tego sprawe.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 15th 2009 zmieniony
     permalink
    Kolejny raz gratuluje samozaparcia i szczerze podziwiam te z was ktore przedarly sie przez moje teksty. W nagrode mam dla was wszystkich dobra wiadomosc. Napisalyscie tu tyle ze odniesienie sie do wszystkich wypowiedzi i poruszonych w nich spraw znacznie przekracza moje mozliwosci. Tak, tak -sam sie dziwie temu co napisalem - ale zdecydowanie przekracza :-)))
    Stad odpowiem jedynie na dwie wypowiedzi
    s_biela
    "Kiedy czytasz materiały LMM to odkrywasz, że maksymalnie 1/3 ksiązki jest poświęcona rzeczywiście nauce rozpoznawania płodności, a reszta to moralizowanie."

    Nie czytalem materialow LMM. Nie potrafie ocenic czy to ze moralizuja to wg mnie dobrze czy zle bo nie wiem co nazywasz moralizowaniem. Moze podalabys jakis przyklad? Ja to juz pisalem a nawet z AniaBB prowadzilismy chyba nadal niedokonczona dyskusje na temat etyki w medycynie i rozpoznawaniu plodnosci ale powtorze - w zasadzie kazde ludzkie dzialanie podlega ocenie moralnej, kazde wynika z jakiegos systemu wartosci stad wiele opinii komentarzy moze byc i bywa postrzeganych jako osadzone w pewnym systemie etycznym, moze byc i bywa postrzegane jako propagowanie pewnego systemu wartosci.
    Ja twierdze ze dziecko ma prawo poczac sie i wychowywac w malzenstwie tzn w trwalym, wylacznym zwiazku mezczyzny i kobiety. Czy to jest moralizowanie?
    Jesli ktos twierdzi ze w przypadku pekniecia prezerwatywy powinno sie przyjac postinor, ru albo garsc pigulek zwykle nazywanych antykoncepcyjnymi to znaczy ze moralizuje?
    Gdy napisze ze akceptowanie wspolzycia poza malzenstwem nie da sie pogodzic z tesknota za trwala, szczesliwa rodzina, za miloscia to bedzie moralizowanie?
    Czy twierdzenie ze recepta na napiecie zwiazane ze wzglednie dlugotrwala abstynecja seksualna jest masturbacja dokonywana samodzielnie badz przez druga osobe czy wspolzycie z kims innym niz wspolmalzonek to to jest moralizowanie?

    Mozna uznac ze wszystkie te wypowiedzi to propagaowanie roznych systemow wartosci, roznych systemow etycznych ale mozna tez twierdzic ze niektore z nich to informacje, twierdzenie bez zwiazku z etyka natomiast opisujace prawa latwo weryfikowalne i oparte na mierzalnych faktach. Czy twierdzenie ze 2 + 2 to 4 to moralizowanie? A to ze czlowiek powstal na drodze przemian eolucyjnych ?

    "Jestem Katoliczką, ba! nawet uważam się z tzw. praktykujacą (chociaż cieżko samemu określić stopień swojej wiary), ale przez te fascynujące treści przebrnąć nie mogłam i najparawdę nie rozumiem, czemu autorzy tych książek uważają swoje poglądy za takie słuszne."

    :-)Osmiele sie twierdzic ze to iz nazywasz sie katoliczka , ba nawet tzw praktykujaca katoliczka w zaden sposob nie okresla stopnia twojej wiary :-) Nie wiem co dokladnie dla ciebie znaczy praktykujacy katolik ale jesli rozumiesz to tak jak zwykle ten tekst jest rozumiany tzn ze czasem uczestniczysz w liturgiach ktorym przewodniczy duchowny nalezacy do Kosciola Katolickiego to zupelnie nic nie mowi o twojej wierze :-)))
    Co do slusznosci pogladow -podaj jakis przyklad to ja sie wypowiem czy dany poglad uwazam za sluszny, weryfikowalny doswiadczalnie, oparty wylacznie o nauczanie Kosciola Katolickiego lub wynikajacy jedynie z osobistych przekonan autorow.

    "Co więcej nie uważam opinii tam wygłaszanych nawet za logiczne stutki rozważań o nauce Kościoła Katolickiego... "
    Rozwazania o nauce Kosciola, inspirowane nauka Kosciola moga byc naprawde bardzo rozne. Jednak przy odrobinie wysilku da sie stwierdzic czy jakis poglad, jakies stanowisko jest elementem oficjalnego nauczania Kosciola, badz czy jest z nim zgodne lub czy przypadkiem przypisywanie danego pogladu Kosciolowi Katolickiemu to nie jest naduzycie. Podaj przyklad to pomyslimy, porozmawiamy..

    "Mam nadzieję, że to co napisałam pokrzepi jakoś osoby "niewierzące", że te madrości są cieżko strawne, lub nie sprawne nie tylko dla nich..."
    :-)) Nie bardzo rozumiem w jaki sposob to moze pokrzepic kogokolwiek. Jesli ktos ci pracyzynie wyjasni istote modelu atomu Bohra albo chocby zasade dzialania chlodziarki bezsprezarkowej a tu to uznasz za "madrosci ciezkostrawne" to myslisz zr to moze kogokolwiek pokrzepic, w tym takze osoby "niewierzace"???
    :-))))
  1.  permalink
    AniaBB
    "Tom, dziękuję za wypowiedź, nieco przydługą, ale prowokującą do przemyślenia tematu.
    Czy nie jest sensowne zatem:
    zrezygnowanie ze słowa naturalne? Bo masz rację, tym słowem zbyt często się szafuje, co więcej - próbuje nadać się mu pozytywne znaczenie, a to już nadużycie w sumie - jad żmiji i pluskwy też są naturalne, a jakoś nie są takie fajne. Za to szczepionki już zwykle są sztuczne, antybiotyki też, a jakoś stosujemy je i ratują nam często życie.
    Wiem, że nasze tutaj przemyślenia nie poskutkują na całym świecie, ale przynajmniej damy jakiś przykład innym."

    Zgadzam sie, po prostu sie zgadzam. Terminem "naturalne" usprawiedliwia sie mnostwo zachowan. Smierc glodowa jest naturalna, wojna jest naturalna, to ze silniejszy zjada slabszego jest naturalne a nawet trudno zaprzeczyc ze taka za przeproszeniem modliszka zachowuje sie zupelnie naturalnie brrrr :-))
    Moznaby wiec zrezygnowac z owej naturalnosci albo szczegolnie wsrod ludzi slabo sobie znanych, w srodowiskach zroznicowanych po prostu definiowac ten termin. Np jedno z dziesieciorga przykazan znane nam dzis w brzmieniu "nie zabijaj" jest w mojej opinii i w opini ludzi mi bliskich elementem prawa naturalnego. To moze dziwic osoby inaczej niz ja patrzace na swiat bo dla nich zabijanie to najnormalniejszy proceder obserwowany w naturze.


    "Szczerze mówiąc nie za bardzo pasuje mi powiązanie metod z religią. Staram się tu zachować pełen obiektywizm, ale zastanówmy się, czy nie jest tak, że metoda to metoda, a powiązanie z religią tak naprawdę oznacza, że metoda ta jest dopuszczalna i wskazana przez określoną religię? Więc opisując metodę nie powinniśmy chyba koncentrować się na religii."

    Pisalem o tym juz duzo. Aniu nie wiem co nazywasz metoda? Metody obserwacji, metody pomiaru temperatury mozez nie wiazac z religia chocby oblsugi termometru w Europie uczyli wylacznie mormoni. Natomiast juz planowanie rodziny, regulacja narodzin, zapobieganie niechcianej ciazy, techniki wspomagania rozrodu itp z pewnoscia podlegaja ocenie etycznej i stad sa przedmiotem zainteresowania roznych religii - moim zdaniem to naturalne :-)))
    Poza tym nie sadze zeby to byl jakis problem jesli ja sie wyraznie deklaruje, jesli w opisie mozesz przeczytas w miare jasno (mam nadzieje ze to jest jasne - jesli nie to zawsze przeciez mozna zapytac) z jaki pozycji formuluje swoje wypowiedzi, co mnie sklania to takich a nie innyc twierdzen a co wiecej co wogole sprawia ze wogole na 28dni spedzam swoj cenny czas :-))) Nikt nie musi korzystac z pomocy kogos takiego, nie ma obowiazku oczekiwac odpowiedzi, podpowiedzi, rady, opinii od goscia ktory troche pewnie na wyrost ale z pewnoscia nie zartobliwie okresla sie katolickim doradca rodzinnym. Jesli kogos odrzuca moj katolicyzm, jesli katolickosc moich wypowiedzi, inerpretacji, komentarzy, analiz dla kogos zmniejsza czy zupelnie podwaza ich wartosc to przeciez poki co nie ma nakazu zebyscie wszystkie uznawaly mnie za swoja przyjaciolke. Jesli jednak ktos juz z sobie wiadomych powodow mnie za przyjaciolke uzna to moim zdaniem jest zrozumielae ze jakos powinien brac pod uwage to kim jestem.
  2.  permalink
    AniaBB c.d.
    "Można też jednak zauważyć, że pewne obostrzenia danej metody mogą być wynikiem założeń religijnych lub założenia te miały pewien wpływ na te obostrzenia. Jeśli w danej metodzie nie stosuje się nigdy prezerwatyw, to czy wynika to wyłącznie z możliwości zajścia w ciążę? To już musi każdy ocenić po cichu sam, bo i tak nie odgadniemy motywacji autorów metody."

    Aniu, znow co to jest ta twoja metoda. Ja np ucze tu dziewczyny obserwowania siebue i analizowania tych obserwacji ale jako elementu pewnej propozycji malzenstwa, propozycji patrzenia na plodnosc, rodzine, swat, szczescie, czlowieka. Twierdze kategorycznie ze prezerwatywa nie jest do tego potrzebna. Uwazasz ze to przejaw mojej katolickosci? Wiadomo ze raczej slabo interesuje mnie sposoby na calkowite ubezplodnienie wspolzycia, co wiecej PI > 0 sklonny jestem raczej uznawac za zalete niz wade ale mimo to gdyby ktos mnie spytal czy moim zdaniem stosowanie prezerwatywy w czasie nieplodnosci poowulacyjnej wyznaczonej wg metody niemieckiej zmniejsza szanse nieoczekiwanego poczecia to oczywiscie przyznalbym ze zmniejsza. Moglbym tez z naturalna :-))) u mnie zyczliwoscia dodac ze zalozenie na raz 5 prezerwatyw spowodowaloby dlasze zmniejszenie PI takiej metody.

    "A więc podsumowując zostają dwie możliwości."

    ALe dla kogo pozostaja 2 mozliwosci? Obserwacje, poznawanie siebie, zdobywanie wiedzy o wlasnej fizjologii to rzecz dobra i trudno sie doniej przyczepic z pozycji jakiegokolwiek systemu religijnego czy etycznego. Natomiast wykorzystac te wiedze mozna na mnostwo sposob i to wykorzystanie moze a nawet musi spotykac sie z rozna ocena etyczna.

    " Pierwsza zakłada abstynencję w okresie płodnym a druga dopuszcza wtedy możliwość stosowania dodatkowej antykoncepcji, na przykład prezerwatywy (najlepiej z dodatkowym środkiem plemnikobójczym) - stosunek przerywany pomińmy milczeniem, bo mam nadzieję, że nikt nie stosuje tego jako metody antykoncepcyjnej."

    A gdzie sterylizacja, gdzie srodki i metody o mozliwych skutkach wczesnoporonnych, gdzie sama wreszcie aborcja?


    "Pozostaje dobranie odpowiednich nazw, ale jak dla mnie zarówno "Planowanie Rodziny" jak i "Metody Świadomej Płodności" znaczą mniej więcej to samo - sensu stricte. Chętnie posłucham w tym miejscu propozycji."
    Pialem juz o tym. Literalnie calkowicie sie z toba zgadzam. Dla mnie oba sformulowania znacza to samo. Ale moze byc tak ze co innego ma na mysli proboszcz zachecajacy katolickich malzonkow do NPR a co innego sprzedawca prezerwatyw z naturalnego kauczuku. Podobnie jest z innymi zreszta terminami. One maja wzglednie precyzyjne znaczenie w pewnych okreslonych spolecznosciach. To nie tylko dotyczy wspomnianej juz tu otwrtosci na zycie, mojego ulubionego odpowiedzailnego rodzicielstwa ale tez takich fundamentalnych pojec jak czlowiek, osoba, zycie, smierc...
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 18th 2009
     permalink
    Tom - pozwól że wypowiem się, będzie pewnie również długo :)
    Co do naturalności - nie wiem czemu za przeproszeniem modliszka. :D:D
    A tak poważnie, to masz rację (w mojej skromnej opinii) również w sprawie zabijania. Zakaz zabijania wynika według mnie z instynktu. Po prostu w sposób, który obserwujemy u licznych gatunków zwierząt, u nas również nie opłacało sie zabijanie osobników własnego gatunku. Więc powstał głęboko zakorzeniony instynkt powstrzymujący "normalne" osobniki przed tym czynem. Dopiero cywilizacja sprzyjała łamaniu tego zakazu w sytuacjach mniej ekstremalnych niż wojna i śmierć głodowa. Paradoskalnie, prawo naturalne, o którym mowisz, dotyczy wielu gatunków zwierzaków, w tym również "drapieżców", więc jest stanowczo naturalne.

    Ciekawym przykładem ilustrującym ten instynk jest historyjka o pędzącym pociągu i dźwigni, a potem druga o zastrzeleniu jednej osoby. Jeśli nie znasz, to chętnie się podzielę.

    Tom - natomiast nie zgadzam się z utożsamianiem drogi zyciowej albo z religią i odpowiednim modelem życia albo z "zejściem tej drogi a wtedy aborcja, zabijanie i samowolka".
    Może wierzysz, że tak funkcjonuje ludzka psychika, ale zapewniam cię, że nie. Może istnieje wiele osób, dla których "zejście z drogi wiary" oznacza samowolkę, zapewne tak jest. Ale poczucie "moralności" jest znacznie starsze, powszechniejsze i bardziej zakorzenione w nas niż jakakolwiek religia. Dlatego bez tej całej otoczki również można mówić o różnych sprawach, a im większa nachalność obu tron, tym gorszy często efekt - akcja / reakcja.

    Aha - 5 prezerwatyw ma gorsze wyniki niż jedna, bo się przecierają :p
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeFeb 18th 2009
     permalink
    Z tego co się dowiadywałam na temat pieszczot i kontaktów intymnych w małżeństwie to sprawy są to bardzo delikatne i wymagają indywidualnego podejścia. Generalnie jeżeli nie krzywdzimy się nawzajem w swoich kontaktach seksualnych z małżonkiem, to nie może być mowy o grzechu. A już na pewno nie o łamaniu 6 przykazania jak któraś z Was napisała. Brzmi ono przypomnę "Nie cudzołóż" czyli mówi że wszelkie stosunki intymne poza małżeńskie czyli w obcym łożu są występkiem niegodnym. Każde małżeństwo powinno samo się przyglądać i rozpatrywać czy to co robią razem zbliża ich do Boga czy raczej oddala...jeżeli zauważą znamiona grzechu np. samolubstwa , egoizmu w swoim intymnym pożyciu to znaczy że coś jest nie tak. KRK może kiedyś wydawał łopatologiczne nakazy i zakazy typu - ta pozycja dobra a ta już grzeszna i wyuzdana - bardziej się kładzie nacisk na to że jest to sprawa sumienia danej osoby.
    •  
      CommentAuthorsylwunia
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    Popieram Lily. Ostatnio rozmawialiśmy z księdzem z naszej parafi, sam nam doradzał eksperymenty i poszukiwanie nowych doznań, by zapobiedz rutynie w seksie. Zastanawiam się czemu nam to powiedział, w końcu jesteśmy małżeństwem 8 m-cy. Z takim stażem trudno mówić o rutynie lub znudzeniu sobą.:shamed:
    --
  3.  permalink
    talkatalka, NR, Lily, sylwunia i inne osoby zainteresowane. Pomyslalem sobie ze byc moze rozmowe na ten temat warto przeniesc do osobnego watku. Jestesmy w kategorii rozmow o NPR, w watku o NPR i stad dyskusja o katolickiej etyce seksualnej dla czesci zagladajacych tu uzytkowniczek moze okazac sie malo interesujaca. Pozwolilem wiec sobie zalozyc nowy watek Roznokolorowe serduszka w nauczaniu Kosciola Katolickiego w kategorii Seks i te rzeczy do ktorego w ramach inauguracji pozwole sobie wklei kilka waszych wypowiedzi z tego watku. W ramach moich skromnych mozliwosci sprobuje do kilku spraw w nich poruszanych sie przy okazji odniesc. Zapraszam :-)
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    zaraz tam wpadnę ;-)
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Sylwunia - ja po 8 miesiącach po ślubie miałam z mężem staż 10 letni :) Może ksiądz założył, że mogliście rozpocząć współżycie wcześniej, nauczony troszkę doświadczeniem z innymi parami :) Nie obrażałabym się o to.

    A swoją drogą musi to być mocno postępowy ksiądz. Pozazdrościć
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    AniaBB: Może ksiądz założył, że mogliście rozpocząć współżycie wcześniej, nauczony troszkę doświadczeniem z innymi parami :)

    Rzeczywiście ksiądz mógł tak pomyśleć... coraz rzadziej zdarzają się pary, które czekają do ślubu... swoją drogą bardzo szanuję takie osoby :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Te które czekają? Ja mogę powiedzieć, że podziwiam ich odwagę, ale chyba tak samo podziwiam odwagę osób jadących na dachy pociągu, bo znam wiele par nieszczęśliwych z powodu różnych potrzeb seksualnych, w różnym wieku. Najfajniejsza była mama koleżanki, swoją drogą jej przypadek był inny, wiele lat szczęśliwego pożycia i wpadka w czasie premenopauzalnym - to ta moja koleżanka właśnie :) Ta pani w okolicy 70 powiedziała "dziewczynki, nie kupuje się kota w worku, bo te sprawy są baaardzo ważne, jak się źle trafi, to tragedia!" - wyobrażasz sobie tą scenę? Koleżanka się zakrztusiła herbatą, ja chyba też :)

    Ale oczywiście osoby szanuję, bo mają prawo do własnego osądu, własnego wyboru i własnego ryzyka. To wyłącznie ich sprawa, nie moja. Widocznie wybrały takie ryzyko, zamiast innego, które też jest w końcu ryzykiem.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    o kurczę. ciekawa scena. moja mama urodziła mnie w 40 roku życia, więc też niemłodo. w tym roku kończy lat 60.
    ale takich rozmów nigdy z nią nie prowadziłam.
    pamiętam jeden tekst :
    ja: (mina niemrawa od bólu)
    mama: co Ci jest?
    ja: okres dostałam
    mama: ciesz się, że go dostałaś.
    a w innych sytuacjach, np. przy jej koleżankach twierdzi, że już dawno powinna być babcią :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    AniaBB, myślę, że ryzyko "kota w worku" to nowoczesne przekłamanie i wymówka. Czekanie jest po prostu trudne, dla niektórych niewykonalne, acz wartościowe. Seks ma (powinien?) być efektem bliskości kobiety i mężczyzny, a skoro ta bliskość istnieje, to tzw. "temperament" i zachowania będzie można dostosować do oczekiwań partnera.
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    acoocoo, więc nie przyjmujesz możliwości, że ktoś może np. lubić coś, czego nie jest w stanie zaakceptować lub nie lubi inna osoba? Albo mają totalnie różne potrzeby "częstotliwości"? Ciekawe...

    Szkoda, że znam takie pary osobiście, a sama również zaliczyłam nieudany pod tym kątem związek. No, ale wierzyć możesz w co chcesz.
    Nie zawsze można dostosować temperament do partnera. A już nie wspomnę o pewnych malutkich "udziwnieniach", które mogą być fascynujące, ale dla innej osoby obrzydliwe. Jak na przykład zwykłe "zielone serduszko" w tej najbardziej wyświechtanej wersji. Wielu panów nie zgodzi się na zrezygnowanie z tego, a są panie, które nie zgodzą się na taką formę pieszczot. Jeśli dla obu stron jest to ważne, prawdopodobnie stanie się to przyczyną przynajmniej poważnych konfliktów.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Aniu - czytałam artykuł seksuologa który twierdzi że fizycznie to niemal każda kobieta" pasuje " do każdego mężczyzny i odwrotnie :) Z tym dopasowaniem się temperamentami też nie jest tak prosto. To sprawy które zmieniają się przez całe życie. To że współżyjesz z swoim mężczyzną przed ślubem i jest wam na tym etapie życia cudownie razem nie gwarantuje że to się nie zmieni ponieważ na tę sferę ma wpływ wiele czynników. Także argument o tym jakoby pary czekające do ślubu jakoś szczególnie ryzykowały nie jest zbyt mocny ani prawdziwy. Polecam książkę "Inteligencja Erotyczna" Eshter Perel - która pokazuje jak delikatna jest to sfera i jak się zmienia i ewoluuje na przestrzeni czasu.
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 19th 2009 zmieniony
     permalink
    AniaBB, małżeństwo polega na kompromisie (panna mężatce chyba tego nie musi mówić, hehe), a jeżeli porozumienie nie może zaistnieć, to i związek nie ma sensu. Można lubić "udziwnienia", ale te preferencje nie powinny być ważniejsze od osoby małżonka. Z miłości można zrezygnować ze swoich upodobań (jeżeli są dla drugiej strony nie do zaakceptowania), można także przełamywać swoje niechęci (jeżeli nie mają rangi obrzydzenia). I są to rzeczy które wiem, a nie w które wierzę, droga AniuBB. I dziwnie mi się o tym pisze, bo to trochę banał, rzecz jasna jak słońce.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    acoocoo: małżeństwo polega na kompromisie

    w książce "Seks po chrześcijańsku" napisali, że trzeba się zgadzać, kiedy mąż np. chce, a Ty nie. nie widzę tu kompromisu :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Wydawało mi się, że kompromis w małżeństwie to akurat ogólnie znana i przyjmowana prawda współcześnie. Możesz zacytować wypowiedź z tej książki? Nie czytałam jej.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Podejrzanie to brzmi. Współżycie ma satysfakcjonować oboje.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    skany z książki. jeśli coś źle zrozumiałam będę wdzięczna za wyjaśnienie ;]




    --
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Natalio, tutaj nie ma niczego takiego. Ten tekst stanowi rozbudowaną zachętę dla niechętnych kobiet oraz wyjaśnienie wysokiego libido mężczyzn. Tylko tyle.
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    Nie wywnioskowałabym jakoś z tego tekstu, że mam współżyć z mężem, kiedy on ma ochotę a ja nie...
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    a fragment o tym, że akt małżeński nie jest możliwością, a obowiązkiem? i coś było też o systematyczności czy jakoś tak.
    --
    •  
      CommentAuthorFemme
    • CommentTimeFeb 19th 2009
     permalink
    To dotyczy obu stron. Chodzi o to, że jest to nieodłączny element instytucji małżeństwa.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Hm, no może :)
    Ok, wyjaśniłyście, rozumiem ;)
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Tak, chodzi o wzajemność.
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Niemniej dziwny ten fragment, zupelnie niepotrzebny ten przykład, kobieta nie ma ochoty ale maz ma wiec sprobuj tez miec ;) mozesz swoje "nie" zamienic na tak tylko chciej;P Owszem moge tylko po co jak nie mam ochoty?:) Zmus sie do seksu zmuś sie do czerpania przyjemnosci z niego ale po co? nie lepiej poczekac az oboje nabierzemy ochoty?Takie to patriarchalne ...
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    tiramisu: kobieta nie ma ochoty ale maz ma wiec sprobuj tez miec

    no właśnie dlatego pytałam czy to nie jest przypadkiem swego rodzaju przymuszanie do seksu... tzn. moze nie przymuszanie do samego seksu, ale do nabrania ochoty na niego :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Może nie przymuszenie, ale dość mocna sugestia, że mogłabyś spróbować.

    ale z drugiej strony, całkiem poza nawiasem, to czasem można spróbować i efekty mogą być niezłe :)
    Wolność osoby oznacza, że może zarówno egzekwować swoje prawa, jak i czasem, kiedy uzna za słuszne, zrobić coś dla innej osoby. Feminizm nie oznacza, że kobieta ma iść do pracy, robić karierę. Oznacza raczej prawo wyboru tego, co jej da radość. Jeśli świadomie wybierze pozostanie w domu i opiekę nad 5 dzieci, bo tego jej potrzeba do szczęścia, to nie przestaje być feministką :D
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Czy współcześni neutralni światopoglądowo seksuolodzy też nie zachęcają do spróbowania?
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Nie wiem czy zachęcają czy nie...
    I w sumie w tym szaleństwie może być metoda, bo nie raz widziałam zawód w oczach partnera (chociaż próbował go skryć), kiedy ja nie miałam ochoty na seks...
    jednakże opis w tej książce był jak dla mnie zbyt mocną sugestią.
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Ania rozumiem ale nie lubie takich sugestii....takie to troche nie fair jakiekolwiek przymuszanie i dziwne, co z tego ze ma sobie wyobrazac ze to z milosci do meza itp nie ma ochoty, nastroju -ma do tego prawo , bez poczuca winy ze powinna byc "zawsze dostepna"
    Poza tym troche mi sie kojarzy ta sytuacja i zaleznosc z bardzo popularnym wsrod niektorych mezczyzn pogladem "jak mowi nie to znaczy tak" , tudziez "sama nie wie co chce..." NIby nie chce ale jak on zaczyna bardziej to ona nabiera ochoty .... tiaaa
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    tiramisu: zaleznosc z bardzo popularnym wsrod niektorych mezczyzn pogladem "jak mowi nie to znaczy tak"

    oooo, tak!
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 20th 2009 zmieniony
     permalink
    Tekst juz skryty gdzies gleboko pod warstwa nowych komentarzy ale jakos wazny a i Autorka poswieca mi sporo uwagi wiec wypada sie do niego odniesc :-)))

    AniaBB
    Tom - pozwól że wypowiem się, będzie pewnie również długo :)

    :-)) Aniu -i to ma byc dlugo? Jesli jestem w formie to potrafie obok glownego watku wypowiedzi wstukac dluzsza dygresje :))

    Zakaz zabijania wynika według mnie z instynktu. Po prostu w sposób, który obserwujemy u licznych gatunków zwierząt, u nas również nie opłacało sie zabijanie osobników własnego gatunku. Więc powstał głęboko zakorzeniony instynkt powstrzymujący "normalne" osobniki przed tym czynem. Dopiero cywilizacja sprzyjała łamaniu tego zakazu w sytuacjach mniej ekstremalnych niż wojna i śmierć głodowa. Paradoskalnie, prawo naturalne, o którym mowisz, dotyczy wielu gatunków zwierzaków, w tym również "drapieżców", więc jest stanowczo naturalne.

    OK, mozna to i tak ujac choc trzeba by doprecyzowac ten "instynkt". Niektorzy twierdza ze instynkt podpowiada im prawo do zabijania, ze wojna, walka o terytorium, o pozywienie, o przetrwanie, walka na smierc i zycie jest i instynktowna i naturalna. tez ta "oplacalnosc" jest dyskusyjna. Nie ma np powszechnej zgody czy oddanie, narazenie zycia dla innych jest oplacalne...

    Ciekawym przykładem ilustrującym ten instynk jest historyjka o pędzącym pociągu i dźwigni, a potem druga o zastrzeleniu jednej osoby. Jeśli nie znasz, to chętnie się podzielę.
    Chyba sobie darujmy. Zgadzamy sie ze termin "naturalne" bywa roznie rozumiany i ze nie w kazdym sensie naturalne oznacza dobre.

    Tom - natomiast nie zgadzam się z utożsamianiem drogi zyciowej albo z religią i odpowiednim modelem życia albo z "zejściem tej drogi a wtedy aborcja, zabijanie i samowolka".

    Nie wiem czy sie dobrze rozumiemy. Nigdy nie napisalem -jesli sie myle to mnie zacytuj- ze ludzie niereligijni czy konkretniej niechrzescijanie to mordercy. Powtarzam natomiast z pelnym przekonaniem ze kazdy z nas ma pewien system wartosci, pewna etyke. Kazdy w cos i komus wierzy nawet jesli nie chce sie do tego przyznac i podawalem ci juz kidys mnostwo przykladow. Nasza droga zyciaowa wynika z naszego systemu wartosci i jest w penym sensie z nim tozsama czc nie koniecznie realizujemy zasady do ktorych przyznajemy sie przed innymi a nawet niekoniecznie wybieramu to co uwazamy teoretycznie za dobre.

    Może wierzysz, że tak funkcjonuje ludzka psychika, ale zapewniam cię, że nie.

    :-)) zapewniasz mnie czyli precyzyjniej - ty wierzysz ze jest inaczej :-)))

    Może istnieje wiele osób, dla których "zejście z drogi wiary" oznacza samowolkę, zapewne tak jest.

    Nie ma zejscia z drogi wiary, nie ma odejscia od jednego systemu wartosci w postawe neutralna. Nie ma postaw neutralnych swiatopogladowo. Odchodzac od jednej "wiary", od jednego swiatopogladu automatycznie przyjmujesz inny. Proznia nie istnieje :-)))

    Ale poczucie "moralności" jest znacznie starsze, powszechniejsze i bardziej zakorzenione w nas niż jakakolwiek religia.

    Wierzysz w to czy tez potrafisz tego jakos dowiesc? Obstawiam to pierwsze tzn ze ty tak wierzysz :-))))

    Dlatego bez tej całej otoczki również można mówić o różnych sprawach, a im większa nachalność obu tron, tym gorszy często efekt - akcja / reakcja.

    Bez tej "otoczki" nie mozna mowic o zadnych sprawach, przynajmniej nie mozna mowic powaznie. Nawet jesli chcemy rozmawiac o geometrii, nawet o tak szczegolowej sprawie jak suma katow w trojkacie to musimy okreslic nasz swiatopoglad, nasza wiare, musimy ustalic w co wierzymy, musimy ustalic zestaw aksjomatow jaki przyjmujemy. Jesli ty wierzysz ze przez dwa rozne punkty mozna poprowadzic jedna i tylko jedna prosta a ja tej wiary nie podzielam to nie dogadamy sie w sprawie trojkata :-))
    Kazde ludzkie dzialanie podlega ocenie etycznej. Oczywiscie ta ocena w roznych systemach wartosci, w roznych "religiach" jest rozna.

    Aha - 5 prezerwatyw ma gorsze wyniki niż jedna, bo się przecierają :p

    :-))) Rozumiem ze tak po prostu wierzysz :-))
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    Tom - nie musisz udowadniać mi na każdym kroku że w coś wierzę, wiara w pewne sprawy jest naturalna. Dlatego określam siebie mianem ateisty - A (zaprzeczenie) teista (osoba która wierzy w boga). Niewierzący to nadal nie do końca trafne, bo sugeruje niewiarę we wszystko. Pisałam o tym, ale dawno więc nie musisz pamiętać.

    Co uznasz za dowód? Czy istnienie praw rządzących społecznościami innymi niż ludzkie wystarczą? Nietoperze wampiry, które dzielą się powszechnie pokarmem, i karają "nieuczciwych" sąsiadów? Stadła, które adoptują niespokrewnione dzieci. Bezkrwawe walki o dominację. Reguły doboru partnera. To wszystko to elementy tego, co określa się mianem moralności, zasad, które określają co jest dobre, a co nie. Wiara oparta na pewnych przesłankach jest czymś innym, nauka również opiera się na wierze np. w rzetelność badań, chociaż nie jest to wiara ślepa, dlatego powtarza się badania i sprawdza doniesienia. Ale 1000 potwierdzeń znaczy coś i wierzę, że to prawda.

    Co do etyki - brawo. Etyka i religia to nie to samo. Co więcej, często się mijają. Ale każda z nich niejako obok siebie ewoluuje i się zmienia. 600 lat temu zabicie osoby za niemoralne zachowanie było etyczne. Teraz nie. Ale już w Afganistanie dalej tak. Różnie to wychodzi. Możemy zastanawiać się, czy istnieje jedna uniwersalna etyka, tyle że stale do niej dążymy. Ja w pewnym sensie w to wierzę, ale to nadal oznacza, że w różnych warunkach ten sam czyn może być etyczny lub nie.

    A co do prezerwatyw - wierzę, ponieważ tak wyszło w konkretnych badaniach. Nie sprawdzałam osobiście.
    -- serce przestało bić.
  4.  permalink
    Czyli sie zgadzamy ze kazdy w cos, w kogos, komus wierzy. Zgadzamy sie tez ze to nic nie znaczy dopoki nie dowiemy sie w co, w kogo, komu i jak ktos wierzy. (czy ja juz przed chwila czegos takiego do ciebie nie pisalem - gubie sie lekko, przyznaje :-))
    Przyznam ze choc jestem osoba dosc rozmowna, ciekawa ludzi, nieunikajaca rozmow to bardzo rzadko miewam okazje porozmawiania z ateista. Aniu co to znaczy ze jestes ateistka. W co konkretnie nie wierzysz? Bo przyznasz ze trudno sie domyslac co lub kogo ateista nazywa, okresla bogiem w oswiadczeniu "nie wierze w boga".jesli to ma oznaczac ze nie wierzysz w cos co nie istnieje no to ja tez jestem ateista :-)))

    Nie bardzo romumiem w jakim celu piszesz o wampirach i stadlach :-)
    Dla mnie pojecie moralnosci w zasadzie da sie przypisac jedynie osobom ludzkim. Jesli sie zgadzasz ze moralnosc cyli ocena etyczna obejmuje kazde dzialanie czlowieka to tu tez nie ma miedzy nami sporu. Nie wiem - ktos pisal ze planowanie rodziny, dzalalnosc lekarzy nie wynika czy nawet nie powinna wynikac z systemy wartosci, z moralnosci, z roztygniec etycznych. Je sie z tym nie zgadzam i rozumiem ze ty tez.
    Wiara to oczywiscie cos innego niz etyka choc zwiazek pomiedzy nimi jest silny. Twoj system wartosci, twoje pojmowanie dobra i zla wynika jakos tam z tego w co wierzysz, kogo uznajesz za godnego zufania, z jakich powodow uznajesz cos za wiarygodne. Trudno mi sie zgodzic ze wiara i etyka sie mijaja ale moze po prostu nie dokonca rozumiem co masz na mysli. Wspominasz o Afganistanie tez nie bardzo rozumiem na jaka okolicznosc. Uwazasz ze w islamie pojecie dobra nie wyplywa z przekonan religijnych, z wiary?
    Nie widze jakiegos prostego rozgraniczenia miedzy wiara a nauka. Nie mozesz tego z pewnoscia pamietac ale wcale nie tak dawno funkcjonowal z powodzeniem tzw. swiatopoglad naukowy. Twierdze ze aby go przyjac, uznac za sluszny nalezaloby miec wiare 1000 razy mocniejsza i 1000 razy bardziej slepa niz wiara ludzi ktorzy osmielaja mowiec o sobie ze sa ludzmi wierzacymi :-))) Telogia to chyba pierwsza znana ludzkosci i przez dlugie lata jedyna uprawiana nauka :-))
    Nie istnieje jedna, uniwersalna etyka. Kali ma inna etyke, ty masz inna a ja jeszcze inna. Czyli istnieja przynajmniej trzy a to raczej wiecej niz jedna :-)))
    Jesli zas idzie o dowody np potwierdzajace prawdziwosc twierdzenia o wprost proporcjonalnym charakterze zaleznosci miedzy liczba prezerwatyw a Indeksem Pearla to ja okazuje sie jednak znacznie wiekszym niedowiarkiem niz ty :-)))). Mnie nie wystarczy ze cos tam sie okazalo w jakichs blizej nieokreslonych badaniach, przeprowadzonych w nieznanych warunkach, wg nieznanej nieweryfiowalnej procedury, na blizej niekreslonej probie, przez blizej niekreslonych ludzi.
    Rowniez 1000 potwirdzen jest dla mnie totalnie niewystarczajace bym w cos uwierzyl, cos uznal za prawde :-))
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 20th 2009
     permalink
    W określeniu "nie wierzę w boga" nie ma potrzeby dodawać w jakiego. W żadnego. Czy koniecznie potrzebujesz szufladkować ludzi według tego, w co wierzą? Nie wierzę, że świat został stworzony przez istotę. Nie wierzę, że powstał w wyniku projektu. Nie wierzę w opiekę nad moim życiem. Nie wierzę w modlitwę - chyba że w jej możliwości terapeutyczne, ale to coś innego. Nie wierzę w życie po śmierci. Nie wierzę w ocenianie mojego życia po śmierci. Nie wierzę w Hades i reinkarnację. Nie wierzę w istnienie duszy jako czegoś niezależnego od ciała. Nie wierzę w plan dotyczący losów ludzi i świata.
    W co wierzę? To już inna sprawa. Jeśli chcesz zapytać o to, co uznaję za ważne w moim życiu i czy robię to co uważam za dobre, możesz zapytać.
    Dla ciebie moralność jest sprawą wyłącznie ludzką. I nie tylko dla ciebie. Ale dla wielu osób tak nie jest i wiele aspektów dotyczących moralności i etyki obserwuje się w instynktownych zachowaniach zwierząt. Nie są one aż tak różne jak się sądzi.

    Dlaczego wspominam o Afganistanie? Dlatego, że zarówno etyka każdej populacji, jak i etyka wynikająca z wiary tych populacji zmieniają się w czasie, nie są zatem wartościami bezwarunkowymi. To, co kiedyś było niemoralne, niekoniecznie będzie tak oceniane za 300 lat. I odwrotnie.

    Pierwszą nauką była filozofia, a nie teologia. To ona jest pierwszą nauką i "matką nauk", nie teologia. Troszkę różne to jest.

    A ile potwierdzeń wymagasz? To jak w takim razie stało się że wierzysz w rzeczy, które potwierdzone są przez stosunkowo sprzeczne i nieliczne doniesienia?
    -- serce przestało bić.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeFeb 20th 2009 zmieniony
     permalink
    Obiecuje ze to juz ostatnia moja wypowiedz dzis.
    Ja potrzebuje szufladkowac?
    Aniu Nie pytalem cie o twoja wiare - sama z powodow ktorych nie musze znac napisalas o tym ze jestes ateistka. Przyznaje, mam tez kilka wad a to ze jestem ciekaw innych ludzi nie jest chyba najwieksza z nich. No wiec zainteresowalem sie tym co to znaczy dla ciebie ateizm.
    Jestes pewna ze ja cie probuje szufladkowac?
    Nie musimy rozmawiac. rtozmawiam z toba jedynie dlatego ze sadzilem , przyznaje, byc moze zbyt naiwnie ze ty w tej rozmowie tez widzisz jakis sens. W koncu tak jak jak rzadko spotykam ateistow to wyobrazam sobie ze ty rownie rzadko spotykach kogos kto mowi o sobie jestem chrzescijaninem. Byla wiec okazja czegos sie o sobie dowiedziec, lepiej sie poznac, zrozumiec.
    Ja ci pisalem co masz o sobie mowic. Wolisz pisac w co nie wierzysz to pytam o to. Gdybys napisala ze wierzysz w to ze swiat jest nieuporzadkowany, ze powstal sam z siebie, ze zycie, smierc, cirpienie, dobro, zlo ma taki a taki sens itp to pytalbym ze szczerym zaciekawieniem wlasnie o to.
    Napisalas ze wierzysz ze 1000 opinii jest kryterim prawdy. Odnislem sie do tego.
    Napisalas ze PI jest wprost proporcjinalne do ilosci prezerwatyw - rozumiem to i napisalem co ja o tym mysle.
    wirzysz ze filozofia jest starsza od teologii. OK mozesz tak wierzyc choc tu ciekawi mnie dlaczego tak myslisz. Ja oczywiscie moge napisac dlaczego twierdze ze teologia jest najstarsza z nauk ale jesli chcesz rozmawiac to musisz mi wyslac sygnal inny niz to ze probuje cie zaszufladkowac i ze pytania ktore ci zadaje uwazasz za najglupsze z mozliwych...
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 21st 2009
     permalink
    Tomciu - cytuję" Przyznam ze choc jestem osoba dosc rozmowna, ciekawa ludzi, nieunikajaca rozmow to bardzo rzadko miewam okazje porozmawiania z ateista. Aniu co to znaczy ze jestes ateistka. W co konkretnie nie wierzysz?
    Odpowiedziałam w co nie wierzę. Prosto i klarownie.
    Gdybyś zapytał w co wierzę, odpowiedziałabym. Trudno mi powiedzieć, gdzie kończy się moja wiara a zaczyna wiedza. Wiedza o istniejących teoriach (teoria to coś więcej niż tylko malutka możliwość i gdybanie), oczywiście szczątkowa, ponieważ zdobyłam zaledwie cząstkę wiedzy abstrakcyjnej, wieloosobowej, ponadnarodowej. Ale mam ambicję cząstkę tą powiększyć, a swoją drogą może uda mi się coś do tej ponadjednostkowej wiedzy dodać? Pracuję nad tym. Wierzę w to, że postawy prospołeczne wynikają z naszych instynktów, a kultura dodatkowo je wzmocniła. Wierzę w to, że postępując godnie zasnę spokojnie. Wierzę w to, że moje nawet drobne czyny mogą pomóc komuś w życiu. Wierzę w to, że obudzę się rano - chociaż wiem, że niekoniecznie :). Wierzę, że to, czego teraz ludzkość nie wie i nie rozumie, może w przyszłości być poznane. Wierzę, że w przyszłości będziemy mądrzejsi, godniejsi.

    Nie napisałam, że 1000 potwierdzeń to kryterium prawdy, ale że to coś znaczy. Znaczy więcej, niż np. puste gadanie.

    Co do prezerwatyw - może i oboje wierzymy, ale twoja wiara wynikała z niczego, nie opierała się na żadnych obserwacjach. Napisałeś ad hoc, że można stosować nawet 5 prezerwatyw, aby być pewniejszym. Ja napisałam, że wyniki badań stwierdzają, że jest inaczej, więcej niż jedna prezerwatywa nie zabezpieczy lepiej. Nie widzisz różnicy? Na tym polega różnica między nauką a religią. Nauka opiera się na obserwacji, a religia nie. Nie oznacza to, że religia jest do gruntu zła, ale zwyczajnie nie daje pewnej opinii o świecie "rzeczywistym". Może w sferze uczuć, etyki (chociaż też nie do końca moim zdaniem), ale nie np. w kwestii opisu świata materialnego.

    Poczytaj może jakiś podręcznik historii filozofii, a potem się wypowiedz. Termin teologia wprowadził Arystoteles, a nie jest to pierwszy filozof.
    -- serce przestało bić.
  5.  permalink
    Aniu, dla mnie nie odpowiedzialas ani prosto ani klarownie. I delikatnie staralem ci sie to zasygnalizowac. Zgoda, napisalas ze nie wierzez w Allacha, a Jehowe, w modlitwe ale ja nie bardzo rozumiem kogo nazywasz Jehowa, co nazywasz modlitwa stad nie bardzo wiem w co nie wierzysz. Nie wiem jak ateisisci pojmuja boga dlatego pytam ze szczerym zainteresowaniem co znaczy dla ateisty "nie wierze w boga". Myslisz ze pytam z czystego zamilowania do stawiania pytan?
    Napisalas "Ale 1000 potwierdzeń znaczy coś i wierzę, że to prawda." Jesli 1000 potwierdzen sprawia ze gotowa jestes na ich podstawie uznac cos za prawde to jestes znacznie bardziej i znacznie latwiej wierzaca niz ja. Jesli to zdanie powinno byc krotsze, jesli powinno brzmiec tylko "Ale 1000 potwierdzeń znaczy coś." a ta dalsza czesc znalazla sie w twoim tekscie przez pomylke to sie zgadzamy. Dla mnie 1000 potwierdzen cos tam znaczy, jedno potwierdzenie tez zreszta cos tam znaczy :-)))

    "Co do prezerwatyw - może i oboje wierzymy, ale twoja wiara wynikała z niczego, nie opierała się na żadnych obserwacjach."

    To blyskotliwa uwaga ale skad mozesz wiedziec z czego wynika moja wiara? Rozumiem ze jako zwolenniczka naukowego podejscia swoje stwierdzenia na temat mojej wiary opierasz na jakich weryfikowalnych podstawach. Bardzo mnie ciekawi na jakich :-)))

    "Ja napisałam, że wyniki badań stwierdzają, że jest inaczej, więcej niż jedna prezerwatywa nie zabezpieczy lepiej. Nie widzisz różnicy?"

    Widze roznice. Powolujesz sie na jakies badania nie podajac zadnych informacji na ich temat. Jesli dla ciebie wystarczajacym atrybutem naukowosci, atrybutem prawdy jest dodanie przed jakas teza trzech nastepujacych wyrazow "z badan wynika...." to kolejny raz zadziwiasz mnie ogromem swojej wiary i kolejny raz wychodze przy tobie na niedowiarka :-)))

    "Na tym polega różnica między nauką a religią. Nauka opiera się na obserwacji, a religia nie."
    Aniu mam po prostu inna wizje zarowno nauki jak i religii. Pisalem juz o tym i wydawalo mi sie ze sie ze mna zgodzilas ze nauka w minimalnym stopniu opiera sie na osobistej obserwacji. nie wiem czy mamy na 28dni jakiegos naukowaca ale jestem pewnien ze powiedzilby ci ze twoja definicja bardzo ale to bardzo ogranicza, zubaza dzialalnosc naukowa. Nauka opiera sie na zaufaniu,na wyciaganiu wnioskow z cudzych przemyslem, dokonan, na wierze z slusznosc przyjetych zalozen, wierze w autentycznosci przeprowadzonych przez kogos badan. Nauka zajmuje sie dzis i zreszta zawsze sie zajmowala wieloma obszarami ktore wogole nie poddaja sie obserwacjom.
    Z kolei religia. Nie wiem skad czerpiesz podstawy do wypowiadania sie o istocie roznych systemow religijnych. Tu zapewne jako zwolenniczka naukowego podejscia masz rowniez mocne podstawy. Ja nie zamierzam przeceniac swoich mozliwosci i moge jedynie w jakims bardzo skromnym zakresie wypowiadac sie o judaizmie i chrzescijanstwie. otoz jesliby na chwile pominac powazne watpliwosc co do tego czy to wogole sa religie to i tak moge cie zyczliwie poinformowac ze zarowno judaizm jak ich chrzescijanstwo opieraja sie na obserwacjach rzeczywistosci.

    "Nie oznacza to, że religia jest do gruntu zła"
    :-)) Nie wiem co nazywasz dobrem a co zlem wiec nie wiem czy sie mam z tym zgodzic. Nie wiem tez czy to ma oznaczac ze jakas religia nie jest zla czy tez ze zadna religia nie jest zla. A moze to dotyczy jedynie religii ateistycznych? :-))

    " ...ale zwyczajnie nie daje pewnej opinii o świecie "rzeczywistym". Może w sferze uczuć, etyki (chociaż też nie do końca moim zdaniem), ale nie np. w kwestii opisu świata materialnego."
    Rozumiem ze religie nie daja pewnej opinii o swiecie rzeczywistym a co wg ciebie owa pewna opinie daje? Nauka? Tzn wypowiedz kazdego naukowca czy zgodne oswiadczenie 1000 ludzi uwazajacych sie za naukowcow? Kto roztrzyga czy dana opinia ludzi uwazajacych sie za naukowcow jest pewna w kwestii opisu swiata materialnego?

    Jesli chodzi o uczucia i etyke to wypowiem sie jedynie o chrzescijanstwie. Otoz chrzescijanstwo w zasadzie wogole nie zajmuje sie uczuciami i z pewnoscia nie jest moralizmem, nie jest systemem etycznym. Jasne mozna mowic o etyce chrzescijanskiej ale to taki troche uboczny skutek chrzescijanskiego pojmowania swiata :-)))

    Aniu napisalem ze teologia to najstarsza dyscyplina naukowa i dalej tak uwazam. Sadze ze nikt rozsadny nie bedzie utozsamial istnienia pewnej rzeczywistosci z istnieniem znanej nam dzis nazwy, slowa ktore ja okresla. Zdaje sie odrobine mylisz rzeczywistosc i jej okreslenie, nazwe. Zeby ci to przyblizyc posluze sie przykladem. Termin kwarki funkcjonuje w nauce i o naturze rzeczy od ok 45 lat ale chyba na tej podstawie nie bedziesz twierdzic ze kwarki sa az tak mlode... No chyba ze nie wierzysz w kwarki :-)
    Nie bardzo wiec rozumiem dlaczego uwazasz ze teologia istnieje od Arystotelesa. Jesli chcesz to podpowiem ci kogos kto przed Arystotelesem wypowiadal sie na temat boga.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.